Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).
Profil postaci
...po prostu Jim.
Mógłby uchodzić za normalnego, wróć, prostego człowieka, o sercu wyścielanym słomą dobroduszności, którego intencje były czyste jak kryształy jej zmarłego ojca. Ale cholera jasna, istne szaleństwo buchało pożogą z jego oczu. Nie rozumiała jego osoby, konceptu w którym przyszło mu istnieć; równie dobrze mógłby być wytworem jej chorej wyobraźni [...] Nie potrafiła Jima opisać, nie kiedy była pijana i porwana przez kakofonię sabatowych doznań i obrazów. Jego spojrzenie było mgliste, przygaszone skroploną na rąbkach tęczówek niepewnością. Strachem. Pasją.
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne; wreszcie, obietnica płomieni czająca się pod opuszkami wiecznie poparzonych palców. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie, a także swego rodzaju... Nieprzewidywalność?
Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny.
Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).
Poznajmy się bliżej
♦ W lustrze Ain Eingarp widzę całą moją rodzinę, razem. Siedzimy przy suto zastawionym stole, przy którym jest miejsce dla każdego – widzę twarze przyjaciół, z którymi widzę się na co dzień, ale i tych, którzy dawno już odeszli, czy to do Królestwa Pana, czy gdzieś hen daleko, w świat – wszyscy są teraz tutaj, ze mną, i chórem odmawiamy modlitwę przed wspólnym posiłkiem.
♦ Bogin przyjmuje przy mnie formę płonącego namiotu cyrkowego; płomienie pochłaniają arenę i wspinają dalej, ku górze, aż po najwyższy trapez – czuję dziwne mrowienie w palcach i straszny ciężar na sercu – wiem, że to ja wywołem ten pożar.
♦ Amortencja pachnie mi trochę to cyrkiem, trochę to przydrożną stacją paliw: najbardziej intensywny wydaje się zapach benzyny, zaraz po nim czuję słodki karmelowy popcorn, gryzący w nos, elektryczny swąd zbliżającej się burzy z piorunami i zapach świeżo zmielonych trocin na cyrkowej arenie, zaś feerię doznań wieńczy, jakże znajomy, duszący zapach dymu papierosowego, maskowany przez ciężką, korzenną woń kobiecych perfum.
♦ Moje ulubione zaklęcie to te przywołujące ogień: finite incantatem.
♦ Mój patronus przyjmuje formę jaszczurki.
♦ Wróżbiarstwo to dla mnie rzecz trudna do oceny pod kątem moralnym, bo z jednej strony nie pochwalam wiary w gusła i przesądy, a z drugiej – wiem, że stare obrzędy magiczne związane z dywinacją są testamentem duchowych tradycji naszych przodków, próbujących pogodzić fakt posiadania mocy magicznej z wiarą w moc Stwórcy i wyznawaną religią.
♦ Czarna magia? Cóż to musi być za straszny grzech, dobrowolnie plamić własną duszę tak plugawymi praktykami; jak okrutne pragnienie wyrządzenia krzywdy bliźniemu musi targać człowiekiem, by zniżył się do użycia zaklęcia niewybaczalnego... Czy raczej: jakiż ból musi poznać człowiek, by skłonić się w stronę czystego zła?
♦ Za swoje największe osiągnięcie uważam to, że mimo wszelkich przeciwności losu, dalej wierzę.
♦ Stoję po stronie każdego, kto czuje się zagubiony, potrzebuje pomocy i wsparcia, a nie może go otrzymać – lub zwyczajnie nie potrafi o nie poprosić – sam dobrze wiem, co to znaczy być samotnym, i chciałbym oszczędzić podobnego bólu innym ludziom.
♦ Moje serce należy do Boga Wszechmogącego, choć wiem, że gdzieś na jego dnie czają się pokusy, których powstydziłby się sam Diabeł... Milcz, zdradzieckie serce.
zebrane odznaki
Relacje
Leviathan Rowle (Kochankowie)
Louvain Lestrange (Kochankowie)
Odkąd poznali się na konkursie porównywania penisów, nigdy już nie spojrzeli na siebie tak samo.Shea Ó Súilleabháin (Przyjaciele)
Nie na co dzień zdarza się spotkać swojego rodaka w samym sercu Londynu, i to w tak nieoczekiwanych okolicznościach: Shea poznał Jima podkładając bombę w aucie, które tamten chciał ukraść sprzed gmachu parlamentu. Samochód należący do konserwatywnego mugolskiego polityka spłonął ostatecznie na jednym z podmiejskich wysypisk - ku chwale misji irlandzkich republikanów - a chociaż każdy z mężczyzn poszedł potem w swoją stronę, spotykają się na coniedzielnej mszy świętej.Diana Mulciber (Kochankowie)
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, . i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. Oto słowo Boże. Bogu niech będą dzięki.The Tempest (Bratnie dusze)
Oboje pojawili się w cyrku w tym samym roku i mimo, że dzieliło ich parę lat różnicy wieku, od samego początku Layla z uporem maniaka nie odstępowała go na krok. Nawet jeśli wydają się tak od siebie różni, dogadują się niesamowicie dobrze, darząc się swoistą, daleko idącą sympatią i zrozumieniem, nawet jeśli chodzi o ich największe dziwactwa i gotowi są skoczyć za sobą (hehe) w ogień.The Edge (Rodzeństwo)
Kiedy po latach życia w Londynie syn marnotrawny (czytaj: Flynn) postanowił wrócić do Bellów, Jimowi długo zajęło zaakceptowanie go jako brata. Pierwszego dnia, kiedy zobaczył go ubranego na czarno i okutego metalowymi zdobieniami, uznał go za satanistę i kiedy tylko ten zasnął, Jim skropił go wodą święconą. Pogodzili się całkiem niedawno, kiedy pijani doszli do wniosku, że nie powinni przyjmować do cyrku Żydowskich dzieci, ponieważ te pośrednio odpowiadają za ukrzyżowanie Jezusa.The Bang (Członkowie rodziny)
Kiedy Milo dołączył do Bellów, na początku mieszkał w przyczepie z Jimem. Mężczyzna pierwszą osobą, która go zaakceptowała, pomimo tego, że chłopak był charłakiem. Milo z kolei stał się jednym z najwierniejszych wyznawców Jima i pozostało tak przez kolejne cztery lata, aż do felernej "Akcji z lwami", po której chłopak zrozumiał, że ślepa wiara może być jednak niebezpieczna i jako odskocznia tym bardziej pochłonął go mugolski półświatek. Obecnie Milo darzy Jima dużą dozą sympatii, zdarza mu się wspólnie z nim modlić, ale bardziej jako coś co robi dla przyjaciela, niż z potrzeby serca. Mimo wszystko The Bang nigdy nie rozstaje się ze srebrnym krzyżykiem na łańcuszku, który otrzymał od Lightbringera na 12 urodziny.The Little Fox (Członkowie rodziny)
Elaine jak tylko pojawiła się w cyrku zmiękczała serce każdego wokół. Była bezpośrednia, ufna i po prostu wdzięczna, że dali jej dom i ciepłe miejsce. Jim był jedną z pierwszych ofiar jej miłości. Miała totalnie gdzieś to, że był "groźny", po prostu przychodziła, łapała go za rękę i ciągnęła w stronę łąk, aby zrywać kwiaty. Elaine przez pierwszy rok nazywała go "Mimi", bo nie potrafiła wymówić jego imienia, on z kolei mówił o niej per "Mała Iskierka", przez to, ile razy musiał opatrywać jej poparzone palce po tym jak nieopatrznie dotykała ognistych obrazków, które zresztą specjalnie dla niej nauczył się wyczarowywać... Jim jest ogromnie opiekuńczy wobec Elaine, uważa, że to w dużej mierze dzięki niej stał się lepszym człowiekiem, a przez to, że zajmuje tak ważne miejsce w jego sercu, bez wahania spełniłby każdą jej, choćby najmniejszą zachciankę, tak jak w dzieciństwie - nieważne, czy poprosiłaby o bukiecik polnych kwiatów, czy fresk z Ostatnią Wieczerzą do ozdobienia kuchni...Karta postaci
James "Jim" Bell - The Lightbringer
Urodzenie: 17 grudnia 1939 rok, strzelec, numerologiczna 33.
Stan cywilny: Kawaler.
Krew: Mugolska.
Zamieszkanie: Wszędzie i nigdzie - podróżuje razem z cyrkową trupą Bellów, z miasta do miasta, od wsi do wsi, a zapytany o to, gdzie jest jego dom - po prostu pokazuje na namiot cyrku oraz kolorowe przyczepy swoich sióstr i braci.
Pochodzenie: Gdyby zapytać Jima, zapewne stwierdziłby prostolinijnie, że jest synem bożym, dzieckiem Adama i Ewy, a jego dusza pochodzi od Boga i dąży do osiągnięcia Królestwa Niebieskiego... Tak naprawdę przyszedł na świat w małej irlandzkiej wiosce, a choć twarze rodziców dawno zatarły się już w jego pamięci, w głosie mężczyzny dalej przebrzmiewają nuty obcego akcentu. Ojciec Jima był mugolem, jednym z zamożniejszych posiadaczy ziemskich we wsi, i trudnił się uprawą ziemniaków. Jego matka, Anne, była natomiast charłaczką - wykluczoną z czarodziejskiej społeczności - co Jim uświadomił sobie dopiero po latach, wspominając wiecznie smutne oczy kobiety, i ich karcące spojrzenie, kiedy musiała kryć przed sąsiadami pierwsze niekontrolowane przejawy magii u syna. Jim od najmłodszych lat wiedział, że jest jakiś inny - nawet gdyby próbował ułożyć sobie życie wśród mugoli, prędzej czy później zdradziłaby go ciążąca nad nim klątwa żywiołu ognia. Uciekł z domu mając dziewięć lat (zostawiwszy za sobą zgliszcza stodoły ojca, lokalnego kościoła i popioły znienawidzonej szkoły) i przez ponad dwa lata tułał się po świecie z aktorską trupą mugoli, którzy wzięli bezdomnego chłopaka pod swoje skrzydła, ale też szybko porzucili go, kiedy policja próbowała zgarnąć go za kradzież kieszonkową; w wieku nieco ponad jedenastu wiosen szczęśliwym zrządzeniem losu trafił do cyrkowej trupy Bellów - tam wreszcie odnalazł swój prawdziwy dom, i rodzinę.
Stan cywilny: Kawaler.
Krew: Mugolska.
Zamieszkanie: Wszędzie i nigdzie - podróżuje razem z cyrkową trupą Bellów, z miasta do miasta, od wsi do wsi, a zapytany o to, gdzie jest jego dom - po prostu pokazuje na namiot cyrku oraz kolorowe przyczepy swoich sióstr i braci.
Pochodzenie: Gdyby zapytać Jima, zapewne stwierdziłby prostolinijnie, że jest synem bożym, dzieckiem Adama i Ewy, a jego dusza pochodzi od Boga i dąży do osiągnięcia Królestwa Niebieskiego... Tak naprawdę przyszedł na świat w małej irlandzkiej wiosce, a choć twarze rodziców dawno zatarły się już w jego pamięci, w głosie mężczyzny dalej przebrzmiewają nuty obcego akcentu. Ojciec Jima był mugolem, jednym z zamożniejszych posiadaczy ziemskich we wsi, i trudnił się uprawą ziemniaków. Jego matka, Anne, była natomiast charłaczką - wykluczoną z czarodziejskiej społeczności - co Jim uświadomił sobie dopiero po latach, wspominając wiecznie smutne oczy kobiety, i ich karcące spojrzenie, kiedy musiała kryć przed sąsiadami pierwsze niekontrolowane przejawy magii u syna. Jim od najmłodszych lat wiedział, że jest jakiś inny - nawet gdyby próbował ułożyć sobie życie wśród mugoli, prędzej czy później zdradziłaby go ciążąca nad nim klątwa żywiołu ognia. Uciekł z domu mając dziewięć lat (zostawiwszy za sobą zgliszcza stodoły ojca, lokalnego kościoła i popioły znienawidzonej szkoły) i przez ponad dwa lata tułał się po świecie z aktorską trupą mugoli, którzy wzięli bezdomnego chłopaka pod swoje skrzydła, ale też szybko porzucili go, kiedy policja próbowała zgarnąć go za kradzież kieszonkową; w wieku nieco ponad jedenastu wiosen szczęśliwym zrządzeniem losu trafił do cyrkowej trupy Bellów - tam wreszcie odnalazł swój prawdziwy dom, i rodzinę.
Kształtowanie: ◉◉◉◉○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ○○○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉○○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉◉○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ○○○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉○○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉◉○
Poziom spaczenia: II - Chociaż Jim głęboko wierzy w to, że człowiek z natury jest dobry, nie jest na tyle ślepy, by nie widzieć zepsucia otaczającego go świata. Nie jest święty - daleko mu od tego - świadom, że na sumieniu ciąży mu wiele grzechów, wszystkie popełniłby raz jeszcze, bo właśnie ta droga doprowadziła go do Cyrku Bellów; do miejsca, które teraz nazywa swoim domem - do ludzi, o których mówi, że są rodziną. Doskonale wie, że gdyby ktokolwiek, kogo kocha, znalazł się w niebezpieczeństwie, nie cofnąłby się przed niczym, byle oddalić od niego zagrożenie.
Różdżka: Brak.
Zwierzę totemiczne: Jaszczurka.
Aura: Ciemnofioletowa aura.
O zdolnościach: Jim, ze względu na brak klasycznej edukacji i mugolskie pochodzenie, posiada wiedzę wybrakowaną i fragmentaryczną, jeżeli chodzi o większość nauczanych w Hogwarcie dziedzin magicznych. Przeciętny pierwszoroczniak rzuciłby, chociażby, lepszą klątwę, niż on... Może się natomiast pochwalić doskonałą znajomością magii bezróżdżkowej, której pełne opanowanie zajęło mu jednak wiele lat. Potrafi okiełznać ogień: władztwo nad żywiołem zapewnia mu nie tylko złożona nań klątwa, ale i długie lata praktyki, kiedy to - ku uciesze gawiedzi i dla własnej satysfakcji - wymyślał coraz to nowsze sposoby na zaklinanie płomieni. Jim jest sprawny fizycznie, poświęca dużo czasu na ćwiczenie akrobatyki, jogę i medytację, i chociaż nie brakuje mu gracji (zwłaszcza, kiedy uwalnia sakiewki przypadkowych przechodniów od ciężaru galeonów...), nie jest w pełni zadowolony z posiadanych umiejętności - kilka kontuzji odniesionych w przeszłości przeszkadza mu w powrocie do szczytu dawnej formy. Uważa się za człowieka raczej przystępnego, łatwo przychodzi mu nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi. Emanuje pewnością siebie, i potrafi występować przed publiką, nie odczuwając przy tym stresu.
PRZEWAGI:
Urodzeni by występować 0: Bellowie przygarnęli go, kiedy był jeszcze dzieciakiem i szybko zapoznali go ze wszystkimi aspektami pracy w cyrku - został przyuczony nie tyle do zaklinania ognia na scenie, ale i do oczarowywania publiczności, zbyt rozpalonej po agresywnych popisach magii żywiołów, by dodatkowo gorączkować się o nagłą lekkość swoich sakiewek.
Złodziejstwo 1: Kraść nauczyła go ulica - Jim szybko pozbył się skrupułów przed łamaniem zasady "nie kradnij" z bożego dekalogu, kiedy głód zajrzał mu w oczy - lecz maestrię w tym fachu osiągnął dopiero dzięki swoim braciom i siostrom z cyrku.
Atak natury (Klątwa żywiołów) 3: Jim pamięta donośny głos księdza, który czytał fragmenty z Apokalipsy o ogniu, dymie i siarce zalewających świat; pamięta jak siedział w kościelnej ławce, i zafascynowany słuchał opowieści o Bogu, który przyszedł rzucić ogień na ziemię, i pragnie, by zapłonął, i wyobrażał sobie, że płomienie świec na lichtarzu oświetlającym ołtarz pochłaniają nagle ściany świątyni - tak, jak tego chciał Bóg... Kazał im płonąć, więc płonęły. Kościół był taki piękny, kiedy trawił go ogień - trzyletni Jim patrzył na pożar z niemym zachwytem w sercu - z równie wielką fascynacją wpatrywał się w palenisko, przekonany, że pośród trzasków płomieni słyszy cichy szept; myślał, że to Bóg, który pod postacią gorejącego krzewu przemówił do Mojżesza. Jim pamięta, kiedy wreszcie zrozumiał, że to język ognia. Od tego czasu, ogień już nigdy go nie opuścił - podobnie jak wstyd i poczucie winy... Nie wiedział, dlaczego ogień jest czasem posłuszny jego woli, a czasem wymyka się spod kontroli, jakby był głuchy na prośby Jima - tak samo głuchy, jak wściekły ojciec, który nie chciał wierzyć, że spalona stodoła to wypadek; tak samo jak Bóg, kiedy chłopak pytał go w modlitwie dlaczego jest potworem.
Magia bezróżdżkowa 2: Pierwszy raz trzymał w ręku różdżkę, kiedy razem z Alexem i Flynnem opróżniali po cichu kieszenie zgromadzonej przed namiotem cyrku gawiedzi; nie dość, że brat prawie wydłubał mu nią oko, to jeszcze nie dało się z niej zrobić porządnej procy!! Jim - przyzwyczajony do łatwości, z jaką przychodziło mu przyzywanie ognia samym tylko gestem, skupieniem woli - całe życie uparcie ćwiczył się w magii bezróżdżkowej, przekonany, że wymachiwanie drewnianym patykiem jest zwyczajnie niepraktyczne i zaburzałoby decorum jego występów; cyrkowe numery Jima nie wyglądałyby w połowie tak imponująco, gdyby był zmuszony czarować za pomocą innego medium niż swoich własnych dłoni. Zamiast tego, woli zaklinać ogień po imieniu: rytualną inkantacją, płynnymi ruchami ciała, czerpiąc z chaotycznej mocy magicznej, a nie ograniczając jej przepływ jakimś tam patykiem.
Występowanie 1: Po tylu latach spędzonych w cyrku, czuje się równie naturalnie na scenie, jak i poza nią: przyzwyczajony jest, że każdy jego ruch śledzą setki oczu, i nie odczuwa tremy, w czym niewątpliwie pomagają mu wielogodzinne ćwiczenia przed lustrem, kiedy to wyobraża sobie, że głosi kazania z ambony.
Walka wręcz 1: Chociaż nie jest zwolennikiem przemocy, bić się potrafi. Kiedy już dochodzi do walki na pięści, w ruchach Jima - zwykle przepełnionych niewymuszoną pewnością siebie - pojawia się swego rodzaju gwałtowność i nieprzewidywalność, prawie jak w zaklinanych przezeń płomieniach.
ZAWADY:
Asceza 2: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie! Jim nie dba o dobra materialne: nie przywiązuje się do posiadanych rzeczy, nie pociąga go bogactwo, a pieniądze same w sobie są dla niego... Bezwartościowe. Jedyną zaletą pracy zarobkowej jest możliwość pomocy reszcie Bellów. Wszystko co zarobi - czy to podczas występów, czy to handlując kradzionymi dziełami sztuki - przeznacza na utrzymanie cyrku. Jimowi niewiele zresztą potrzeba do szczęścia - najchętniej cały swój dobytek oddałby biednym - praktycznie jedynym, co posiada jest ubranie na grzbiecie (byle czego by nie kradł, więc nieźle się trzyma), stara podręczna biblia, drewniany krzyżyk i zapasowy nóż, który dostał kiedyś "na wszelki wypadek" od Flynna. Mężczyzna jest święcie przekonany, że gdyby naprawdę był w potrzebie, Bóg nie pozwoliłby mu zginąć - zawsze gdzieś obok znajdą się ludzie, którzy podadzą mu pomocną dłoń: Elaine na pewno nie da mu głodować; jeżeli spali swoją koszulę, zawsze może pożyczyć jedną od Alexa; spać równie dobrze może w śpiworze w przyczepie Fiery... - zresztą, zawsze odnajdował pewien romantyzm w egzystencji wczesnochrześcijańskich pustelników.
Prawdomówny 1: Jim nie kłamie, więcej, Jim nigdy nie kłamie. Prawda jest jak pamięć mięśniowa, jak akrobatyczna rutyna: powtarzane wielokroć wyuczone ruchy, które stały się dlań równie naturalne, co oddychanie; nie zniżyłby się do kłamstwa nawet, gdyby od tego zależało jego życie.
Brak dokumentów 2: List do Hogwartu, owszem, otrzymał, ale wracać do żadnej szkoły nie zamierzał: wystarczyła mu pamięć o razach, które otrzymał rózgą w mugolskiej podstawówce. Niemniej jednak, oficjalne pismo z Hogwartu zachował, i pokazał nawet Bellom, kiedy trafił już do cyrku: wówczas był to jego jedyny skarb. Potem oddał list Layli - z wpisanymi trochę niezdarnie imieniem i nazwiskiem dziewczyny w miejsce jego własnych - żeby miała jakiś wyjątkowy fant do swojej zbieraczej kolekcji, skoro sama zaproszenia do Hogwartu nigdy nie otrzymała. Uczył się w taborze Bellów tego, co mógł, nie posiada żadnego formalnego wykształcenia, nigdy też nie przystępował do żadnych kursów państwowych.
Świr 1: Żarliwe oddanie wierze katolickiej czyni go odmieńcem nie tylko wśród przywiązanego do pogańskich tradycji społeczeństwa magicznego, ale i pośród mugolskiej społeczności Wielkiej Brytanii, bytującej na moralnej równi pochyłej od czasu ustanowienia protestantyzmu religią narodową. Jim przyzwyczaił się, że inni czarodzieje, spotkani przypadkowo podczas świętokradzkich sabatów, w najlepszym wypadku zbywają żartem jego eschatologiczne dywagacje, a w najgorszym - patrzą z pogardą w oczach równie głęboką co otchłanie jeziora siarki i ognia z Apokalipsy świętego Jana. Jim nie potrafi się o to gniewać - ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią... - samego siebie postrzega jako wielkiego grzesznika i wie, że jego kodeks moralny jest nieco pokrętny: w jednej chwili potrafi mówić o Bogu, cytować Pismo Święte (które, swoją drogą, zna na pamięć), marzyć o wstąpieniu do zakonu i życiu mnicha..., a za chwilę słychać go, jak opowiada Flynnowi sprośny dowcip o Żydach albo planuje następną akcję razem z Milo, coby obrobić jakichś łatwowiernych mugoli w przebraniu księdza... I to w niedzielę, dzień święty, na domiar złego!! Chociaż prześladuje go catholic guilt - mężczyzna zdaje się nieustannie pokutować za jakieś grzechy, czy to realne, czy to urojone - Jim jest w gruncie rzeczy do bólu wręcz prostolinijny, a jego wiara w Boga to po prostu synonim na niezachwianą wiarę w istnienie dobra na tym smutnym ziemskim padole.
Porywczy 1: Gniew, tak jak ogień, zawsze czai się tuż pod powierzchnią jego skóry; to się powolutku tli, to znów boleśnie parzy, a jednak, Jim wkłada na co dzień mnóstwo starania w to, by utrzymać swój wybujały temperament na wodzy. W młodości miał duże problemy z kontrolowaniem swoich emocji - towarzyszył temu nieustanny strach i poczucie winy, że znów straci panowanie nad klątwą żywiołów, i zrobi krzywdę komuś bliskiemu - był o wiele bardziej dziki, oscylował między skrajnościami: dobry-zły. Lata spędzone wśród cyrkowej rodziny zmieniły go zdecydowanie na lepsze: wyciszył się, złagodniał, potrafi być cierpliwy i wyrozumiały. Wciąż jednak kieruje się w swoim życiu porywami serca, nie dyktaturą logiki: szybko się angażuje, lubi spontaniczność, pociąga go ryzyko - taka już jego natura, że wiecznie igra z ogniem.
Uzależnienie 1: Poza piromanią? Papierosy, podpalane iskrami, które Jim potrafi wykrzesać jednym niedbałym pstryknięciem palców, są jego największą słabością: wiele razy próbował rzucić, ale nigdy nie udało mu się odstąpić od tego nawyku. Kiedy pierwszy raz sięgnął po używki, zwłaszcza alkohol, był dzieciakiem zaledwie - jednym z wielu chuderlawych uliczników, którzy próbowali zarobić parę groszy, prezentując przechodniom magiczne sztuczki. Pamięta ten pierwszy raz, kiedy zaklinał ogień z alkoholem krążącym w krwiobiegu, czuł, jak języki ognia liżą od środka jego żyły - jak ogień szepcze do niego głośniej niż zwykle. Czuł się wtedy potężny; czuł, że sprawuje doskonałą kontrolę nad płomieniami, ale jednocześnie - wiedział, że traci ją nad własnym umysłem. Przestraszył się, kiedy obudził się w brudnym zaułku, pobity, nie pamiętając, co robił poprzedniej nocy. Pomogli mu wtedy współczujący mugole ze schroniska dla bezdomnych. Dorastając, zdarzało mu się sięgać po alkohol, niekiedy wykorzystywał go przy różnych sztuczkach cyrkowych, jednak teraz pozostaje zdeklarowanym abstynentem jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju napoje wysokoprocentowe.
Różdżka: Brak.
Zwierzę totemiczne: Jaszczurka.
Aura: Ciemnofioletowa aura.
O zdolnościach: Jim, ze względu na brak klasycznej edukacji i mugolskie pochodzenie, posiada wiedzę wybrakowaną i fragmentaryczną, jeżeli chodzi o większość nauczanych w Hogwarcie dziedzin magicznych. Przeciętny pierwszoroczniak rzuciłby, chociażby, lepszą klątwę, niż on... Może się natomiast pochwalić doskonałą znajomością magii bezróżdżkowej, której pełne opanowanie zajęło mu jednak wiele lat. Potrafi okiełznać ogień: władztwo nad żywiołem zapewnia mu nie tylko złożona nań klątwa, ale i długie lata praktyki, kiedy to - ku uciesze gawiedzi i dla własnej satysfakcji - wymyślał coraz to nowsze sposoby na zaklinanie płomieni. Jim jest sprawny fizycznie, poświęca dużo czasu na ćwiczenie akrobatyki, jogę i medytację, i chociaż nie brakuje mu gracji (zwłaszcza, kiedy uwalnia sakiewki przypadkowych przechodniów od ciężaru galeonów...), nie jest w pełni zadowolony z posiadanych umiejętności - kilka kontuzji odniesionych w przeszłości przeszkadza mu w powrocie do szczytu dawnej formy. Uważa się za człowieka raczej przystępnego, łatwo przychodzi mu nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi. Emanuje pewnością siebie, i potrafi występować przed publiką, nie odczuwając przy tym stresu.
PRZEWAGI:
Urodzeni by występować 0: Bellowie przygarnęli go, kiedy był jeszcze dzieciakiem i szybko zapoznali go ze wszystkimi aspektami pracy w cyrku - został przyuczony nie tyle do zaklinania ognia na scenie, ale i do oczarowywania publiczności, zbyt rozpalonej po agresywnych popisach magii żywiołów, by dodatkowo gorączkować się o nagłą lekkość swoich sakiewek.
Złodziejstwo 1: Kraść nauczyła go ulica - Jim szybko pozbył się skrupułów przed łamaniem zasady "nie kradnij" z bożego dekalogu, kiedy głód zajrzał mu w oczy - lecz maestrię w tym fachu osiągnął dopiero dzięki swoim braciom i siostrom z cyrku.
Atak natury (Klątwa żywiołów) 3: Jim pamięta donośny głos księdza, który czytał fragmenty z Apokalipsy o ogniu, dymie i siarce zalewających świat; pamięta jak siedział w kościelnej ławce, i zafascynowany słuchał opowieści o Bogu, który przyszedł rzucić ogień na ziemię, i pragnie, by zapłonął, i wyobrażał sobie, że płomienie świec na lichtarzu oświetlającym ołtarz pochłaniają nagle ściany świątyni - tak, jak tego chciał Bóg... Kazał im płonąć, więc płonęły. Kościół był taki piękny, kiedy trawił go ogień - trzyletni Jim patrzył na pożar z niemym zachwytem w sercu - z równie wielką fascynacją wpatrywał się w palenisko, przekonany, że pośród trzasków płomieni słyszy cichy szept; myślał, że to Bóg, który pod postacią gorejącego krzewu przemówił do Mojżesza. Jim pamięta, kiedy wreszcie zrozumiał, że to język ognia. Od tego czasu, ogień już nigdy go nie opuścił - podobnie jak wstyd i poczucie winy... Nie wiedział, dlaczego ogień jest czasem posłuszny jego woli, a czasem wymyka się spod kontroli, jakby był głuchy na prośby Jima - tak samo głuchy, jak wściekły ojciec, który nie chciał wierzyć, że spalona stodoła to wypadek; tak samo jak Bóg, kiedy chłopak pytał go w modlitwie dlaczego jest potworem.
Magia bezróżdżkowa 2: Pierwszy raz trzymał w ręku różdżkę, kiedy razem z Alexem i Flynnem opróżniali po cichu kieszenie zgromadzonej przed namiotem cyrku gawiedzi; nie dość, że brat prawie wydłubał mu nią oko, to jeszcze nie dało się z niej zrobić porządnej procy!! Jim - przyzwyczajony do łatwości, z jaką przychodziło mu przyzywanie ognia samym tylko gestem, skupieniem woli - całe życie uparcie ćwiczył się w magii bezróżdżkowej, przekonany, że wymachiwanie drewnianym patykiem jest zwyczajnie niepraktyczne i zaburzałoby decorum jego występów; cyrkowe numery Jima nie wyglądałyby w połowie tak imponująco, gdyby był zmuszony czarować za pomocą innego medium niż swoich własnych dłoni. Zamiast tego, woli zaklinać ogień po imieniu: rytualną inkantacją, płynnymi ruchami ciała, czerpiąc z chaotycznej mocy magicznej, a nie ograniczając jej przepływ jakimś tam patykiem.
Występowanie 1: Po tylu latach spędzonych w cyrku, czuje się równie naturalnie na scenie, jak i poza nią: przyzwyczajony jest, że każdy jego ruch śledzą setki oczu, i nie odczuwa tremy, w czym niewątpliwie pomagają mu wielogodzinne ćwiczenia przed lustrem, kiedy to wyobraża sobie, że głosi kazania z ambony.
Walka wręcz 1: Chociaż nie jest zwolennikiem przemocy, bić się potrafi. Kiedy już dochodzi do walki na pięści, w ruchach Jima - zwykle przepełnionych niewymuszoną pewnością siebie - pojawia się swego rodzaju gwałtowność i nieprzewidywalność, prawie jak w zaklinanych przezeń płomieniach.
ZAWADY:
Asceza 2: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie! Jim nie dba o dobra materialne: nie przywiązuje się do posiadanych rzeczy, nie pociąga go bogactwo, a pieniądze same w sobie są dla niego... Bezwartościowe. Jedyną zaletą pracy zarobkowej jest możliwość pomocy reszcie Bellów. Wszystko co zarobi - czy to podczas występów, czy to handlując kradzionymi dziełami sztuki - przeznacza na utrzymanie cyrku. Jimowi niewiele zresztą potrzeba do szczęścia - najchętniej cały swój dobytek oddałby biednym - praktycznie jedynym, co posiada jest ubranie na grzbiecie (byle czego by nie kradł, więc nieźle się trzyma), stara podręczna biblia, drewniany krzyżyk i zapasowy nóż, który dostał kiedyś "na wszelki wypadek" od Flynna. Mężczyzna jest święcie przekonany, że gdyby naprawdę był w potrzebie, Bóg nie pozwoliłby mu zginąć - zawsze gdzieś obok znajdą się ludzie, którzy podadzą mu pomocną dłoń: Elaine na pewno nie da mu głodować; jeżeli spali swoją koszulę, zawsze może pożyczyć jedną od Alexa; spać równie dobrze może w śpiworze w przyczepie Fiery... - zresztą, zawsze odnajdował pewien romantyzm w egzystencji wczesnochrześcijańskich pustelników.
Prawdomówny 1: Jim nie kłamie, więcej, Jim nigdy nie kłamie. Prawda jest jak pamięć mięśniowa, jak akrobatyczna rutyna: powtarzane wielokroć wyuczone ruchy, które stały się dlań równie naturalne, co oddychanie; nie zniżyłby się do kłamstwa nawet, gdyby od tego zależało jego życie.
Brak dokumentów 2: List do Hogwartu, owszem, otrzymał, ale wracać do żadnej szkoły nie zamierzał: wystarczyła mu pamięć o razach, które otrzymał rózgą w mugolskiej podstawówce. Niemniej jednak, oficjalne pismo z Hogwartu zachował, i pokazał nawet Bellom, kiedy trafił już do cyrku: wówczas był to jego jedyny skarb. Potem oddał list Layli - z wpisanymi trochę niezdarnie imieniem i nazwiskiem dziewczyny w miejsce jego własnych - żeby miała jakiś wyjątkowy fant do swojej zbieraczej kolekcji, skoro sama zaproszenia do Hogwartu nigdy nie otrzymała. Uczył się w taborze Bellów tego, co mógł, nie posiada żadnego formalnego wykształcenia, nigdy też nie przystępował do żadnych kursów państwowych.
Świr 1: Żarliwe oddanie wierze katolickiej czyni go odmieńcem nie tylko wśród przywiązanego do pogańskich tradycji społeczeństwa magicznego, ale i pośród mugolskiej społeczności Wielkiej Brytanii, bytującej na moralnej równi pochyłej od czasu ustanowienia protestantyzmu religią narodową. Jim przyzwyczaił się, że inni czarodzieje, spotkani przypadkowo podczas świętokradzkich sabatów, w najlepszym wypadku zbywają żartem jego eschatologiczne dywagacje, a w najgorszym - patrzą z pogardą w oczach równie głęboką co otchłanie jeziora siarki i ognia z Apokalipsy świętego Jana. Jim nie potrafi się o to gniewać - ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią... - samego siebie postrzega jako wielkiego grzesznika i wie, że jego kodeks moralny jest nieco pokrętny: w jednej chwili potrafi mówić o Bogu, cytować Pismo Święte (które, swoją drogą, zna na pamięć), marzyć o wstąpieniu do zakonu i życiu mnicha..., a za chwilę słychać go, jak opowiada Flynnowi sprośny dowcip o Żydach albo planuje następną akcję razem z Milo, coby obrobić jakichś łatwowiernych mugoli w przebraniu księdza... I to w niedzielę, dzień święty, na domiar złego!! Chociaż prześladuje go catholic guilt - mężczyzna zdaje się nieustannie pokutować za jakieś grzechy, czy to realne, czy to urojone - Jim jest w gruncie rzeczy do bólu wręcz prostolinijny, a jego wiara w Boga to po prostu synonim na niezachwianą wiarę w istnienie dobra na tym smutnym ziemskim padole.
Porywczy 1: Gniew, tak jak ogień, zawsze czai się tuż pod powierzchnią jego skóry; to się powolutku tli, to znów boleśnie parzy, a jednak, Jim wkłada na co dzień mnóstwo starania w to, by utrzymać swój wybujały temperament na wodzy. W młodości miał duże problemy z kontrolowaniem swoich emocji - towarzyszył temu nieustanny strach i poczucie winy, że znów straci panowanie nad klątwą żywiołów, i zrobi krzywdę komuś bliskiemu - był o wiele bardziej dziki, oscylował między skrajnościami: dobry-zły. Lata spędzone wśród cyrkowej rodziny zmieniły go zdecydowanie na lepsze: wyciszył się, złagodniał, potrafi być cierpliwy i wyrozumiały. Wciąż jednak kieruje się w swoim życiu porywami serca, nie dyktaturą logiki: szybko się angażuje, lubi spontaniczność, pociąga go ryzyko - taka już jego natura, że wiecznie igra z ogniem.
Uzależnienie 1: Poza piromanią? Papierosy, podpalane iskrami, które Jim potrafi wykrzesać jednym niedbałym pstryknięciem palców, są jego największą słabością: wiele razy próbował rzucić, ale nigdy nie udało mu się odstąpić od tego nawyku. Kiedy pierwszy raz sięgnął po używki, zwłaszcza alkohol, był dzieciakiem zaledwie - jednym z wielu chuderlawych uliczników, którzy próbowali zarobić parę groszy, prezentując przechodniom magiczne sztuczki. Pamięta ten pierwszy raz, kiedy zaklinał ogień z alkoholem krążącym w krwiobiegu, czuł, jak języki ognia liżą od środka jego żyły - jak ogień szepcze do niego głośniej niż zwykle. Czuł się wtedy potężny; czuł, że sprawuje doskonałą kontrolę nad płomieniami, ale jednocześnie - wiedział, że traci ją nad własnym umysłem. Przestraszył się, kiedy obudził się w brudnym zaułku, pobity, nie pamiętając, co robił poprzedniej nocy. Pomogli mu wtedy współczujący mugole ze schroniska dla bezdomnych. Dorastając, zdarzało mu się sięgać po alkohol, niekiedy wykorzystywał go przy różnych sztuczkach cyrkowych, jednak teraz pozostaje zdeklarowanym abstynentem jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju napoje wysokoprocentowe.
Edukacja: Trochę chodził do mugolskiej szkoły podstawowej, gdzie nauczono go czytać, pisać i liczyć - wziął sobie do serca te nauki, dlatego od dziewiątego roku życia liczy tylko na siebie. W młodości próbował ponadto wstąpić do katolickiego seminarium duchownego (pierwszy raz, kiedy miał niecałe 16 lat), jednak nie został przyjęty. Posiada nieoficjalny doktorat w dziedzinie piromanii i magisterkę z kradzieży kieszonkowej.
Doświadczenie: Kuglarz, wędrowny magik, wreszcie, cyrkowiec. Niemal wszystkiego, co umie jako połykacz ognia, Jim nauczył się sam - czy to eksperymentując z żywiołem, który towarzyszył mu, od kiedy tylko pamięta - czy to podpatrując występy innych sztukmistrzów, kiedy tułał się samopas po ulicach.
Pierwszą nauczycielką magii w życiu chłopca była stara wiedźma z jego rodzinnej wioski: stara Polly, wiejska szeptucha, której prawie spalił kurnik. Wieszczka uczyła go świadomie kontrolować płomienie, z których potem czytała przyszłość. Podstaw prawdziwej magii Jim miał się jednak nauczyć się dopiero od cyrkowców, którzy przygarnęli go, kiedy pokazał im swój talent. Chłopak chłonął wszystko, co starsi kuglarze byli skłonni mu pokazać, wiercił dziurę w brzuchu każdemu, kto od razu nie kazał natrętnemu gówniarzowi spadać, dopóki ten nie nauczył go nowej sztuczki albo zaklęcia.
Warto wspomnieć, że od wielu lat trudni się złodziejstwem, szczególnie upodobawszy sobie kradzież dzieł sztuki - nieważne, czy to obrazy, rzeźby, meble czy inne obiekty sztuki użytkowej - oraz handel fałszywkami (głównie w świecie mugoli).
Aktualne miejsce pracy: Połykacz ognia i akrobata, albo The Lightbringer - członek cyrkowej trupy rodziny Bell.
Cechy szczególne: Stare ślady po poparzeniach na niemalże całym ciele, głównie skupione na przedramionach i dłoniach. Drobne iskierki ognia, które pobłyskują blisko jego ciała, jak nad trzaskającym ogniskiem, kiedy tylko przeczesze dłonią włosy albo pstryknie palcami. Zawsze towarzyszy mu zapach benzyny i dymu.
Rozpoznawalność: III - Po prostu Jim, mówi, kiedy ktoś pyta go o imię, przytłaczając rozmówcę ciepłym, trochę cwaniackim uśmieszkiem. Jeden z Bellów - tak lubi o sobie myśleć - i tak zapewne jest postrzegany przez tłumy ludzi przewijających się codziennie przez teren cyrku. The Lightbringer, tak zapowiadają go przed występem, i tego imienia używają widzowie, wołając o bis. Chociaż Jim uważa się za introwertyka, nawiązywanie kontaktów z ludźmi zawsze przychodziło mu z łatwością - nieważne, czy mugol, czy czarodziej, czystej krwi, czy niemagicznego pochodzenia, katolik, czy... - niekiedy mogłoby się wydawać, że Jim zna wszystkich, a wszyscy znają Jima, bo z każdym znajdzie jakąś nić porozumienia. Trudniej jest natomiast utrzymywać te wszystkie przyjaźnie, kiedy ciągle wędruje się z miejsca na miejsce.
Doświadczenie: Kuglarz, wędrowny magik, wreszcie, cyrkowiec. Niemal wszystkiego, co umie jako połykacz ognia, Jim nauczył się sam - czy to eksperymentując z żywiołem, który towarzyszył mu, od kiedy tylko pamięta - czy to podpatrując występy innych sztukmistrzów, kiedy tułał się samopas po ulicach.
Pierwszą nauczycielką magii w życiu chłopca była stara wiedźma z jego rodzinnej wioski: stara Polly, wiejska szeptucha, której prawie spalił kurnik. Wieszczka uczyła go świadomie kontrolować płomienie, z których potem czytała przyszłość. Podstaw prawdziwej magii Jim miał się jednak nauczyć się dopiero od cyrkowców, którzy przygarnęli go, kiedy pokazał im swój talent. Chłopak chłonął wszystko, co starsi kuglarze byli skłonni mu pokazać, wiercił dziurę w brzuchu każdemu, kto od razu nie kazał natrętnemu gówniarzowi spadać, dopóki ten nie nauczył go nowej sztuczki albo zaklęcia.
Warto wspomnieć, że od wielu lat trudni się złodziejstwem, szczególnie upodobawszy sobie kradzież dzieł sztuki - nieważne, czy to obrazy, rzeźby, meble czy inne obiekty sztuki użytkowej - oraz handel fałszywkami (głównie w świecie mugoli).
Aktualne miejsce pracy: Połykacz ognia i akrobata, albo The Lightbringer - członek cyrkowej trupy rodziny Bell.
Cechy szczególne: Stare ślady po poparzeniach na niemalże całym ciele, głównie skupione na przedramionach i dłoniach. Drobne iskierki ognia, które pobłyskują blisko jego ciała, jak nad trzaskającym ogniskiem, kiedy tylko przeczesze dłonią włosy albo pstryknie palcami. Zawsze towarzyszy mu zapach benzyny i dymu.
Rozpoznawalność: III - Po prostu Jim, mówi, kiedy ktoś pyta go o imię, przytłaczając rozmówcę ciepłym, trochę cwaniackim uśmieszkiem. Jeden z Bellów - tak lubi o sobie myśleć - i tak zapewne jest postrzegany przez tłumy ludzi przewijających się codziennie przez teren cyrku. The Lightbringer, tak zapowiadają go przed występem, i tego imienia używają widzowie, wołając o bis. Chociaż Jim uważa się za introwertyka, nawiązywanie kontaktów z ludźmi zawsze przychodziło mu z łatwością - nieważne, czy mugol, czy czarodziej, czystej krwi, czy niemagicznego pochodzenia, katolik, czy... - niekiedy mogłoby się wydawać, że Jim zna wszystkich, a wszyscy znają Jima, bo z każdym znajdzie jakąś nić porozumienia. Trudniej jest natomiast utrzymywać te wszystkie przyjaźnie, kiedy ciągle wędruje się z miejsca na miejsce.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Alleluja, i do przodu!Karta rozwoju
o przeszłości
Ave Maria, gratia plena, Dominus Tecum, benedicta Tu in mulieribus et benedictus fructus ventris Tui, Jesus. Sancta Maria, Mater Dei ora pro nobis peccatoribus, nunc et in hora mortis nostrae. Amen.Gracz
informacje o koncie
Gracz spędził na Secrets of London 2 Dni, 19 Godzin, 7 Minut. Ostatnio widziano go 04.10.2024, 19:11 . Posiada następujące konta: Jim Lorraine Malfoy Alexander Mulciber Anastazja Dolohov-Burke i napisał na nich łącznie 293 postów fabularnych (z czego 26 na tym koncie, co stanowi 0.08 postów dziennie | 0.05 procent wszystkich postów na forum). Aktualnie jest Offline