![]() |
[25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Wersja do druku +- Secrets of London (http://secretsoflondon.pl) +-- Dział: Scena poboczna (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Dolina Godryka (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=23) +---- Dział: Knieja Godryka (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=31) +---- Wątek: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma (/showthread.php?tid=1940) |
RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Atreus Bulstrode - 04.10.2023 - Powiedzmy, że rozumiem - odpowiedział, uśmiechając się do Laurenta krótko. Albo wbrew pozorom Prewettowi aż tak źle nie poszło tłumaczenie tego, albo Bulstrode był bardziej pojętny niż przypuszczało, bo tyle mu wystarczyło. Nie była to idealna sytuacja, ale przynajmniej w pewnych warunkach mogli mieć nadzieję, że uda im się dostrzec zbliżające się istoty. Na kolejne słowa kuzyna ściągnął usta, wyraźnie niezadowolony z tego, co właśnie usłyszał. Fantastycznie, przemknęło mu tylko przez głowę, kiedy myślał o powtórce z tego, co czuł w Limbo. Przynajmniej, o ile ich nie zobaczą, to może jemu uda się je wyczuć zanim będzie za późno. Bulstrode spojrzał na kobyłę przelotnie, nie wiedząc czemu uśmiechając się do niej grzecznie. Z jednej strony mieli gwarancję, że Prewett mógł się stąd szybko zabrać, z drugiej jednak wielkie bydle idące obok nich niekoniecznie mogło ułatwiać im wszelkie manewry. Nie to, że Atreus za tymi zwierzętami nie przepadał, ale czasem wolał mieć pełne pole widzenia. Obejrzał się na Sebastiana, przez moment wyraźnie się zastanawiając, czy ten żartuje czy jednak nie. W końcu jednak poklepał się po jednej z kieszeni, wyciągając za łańcuszek kieszonkowy zegarek. - Może być coś takiego? - zapytał, wyciągając dłoń w kierunku Macmillana i naciskając przycisk, który otworzył mechanizm, pokazując kryjącą się wewnątrz tarczę po której powoli pełzły wskazówki. To nie było tak, że mu było szkoda tych paru knutów za wykupienie wisiorka, ale skoro już miał coś pod ręką to liczył na to, że potem do widmo będzie mu się bardziej należeć. Bulstrode podążał wraz z resztą towarzyszy, aż w końcu przed nimi nie zaczęła majaczyć Polana i uwijający się po niej przedstawiciele Departamentu Tajemnic. - Nie patrzcie im w oczy, to ich zniechęci - rzucił pół żartem, pół serio, wysforowując do przodu i w pogotowiu trzymając w kieszeni odznakę, oślepiając nią pierwszego lepszego niewymownego, który by się do nich odezwał. Odpowiedziało mu nieco niechętne spojrzenie człowieka któremu niekoniecznie podoba się nowe towarzystwo, ale z drugiej strony ma bardzo dużo swoich własnych zajęć i za mało mu się płaciło, żeby przejmował się czymś aż do tego stopnia. !pęknięcia RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Pan Losu - 04.10.2023 ŚcianaWszyscy zamarliście w miejscu, a później mieliście problem ze złapaniem równowagi. Poczuliście się, jakby przed wami znajdowało się coś... nie potrafiliście tego opisać, jakaś powłoka, którą mogliście złapać niczym materiał, ale kiedy wyciągaliście ręce do przodu, nie było tam nic. Próbowaliście raz, drugi trzeci, za każdym razem z tym samym rezultatem - niby wszystko było wciąż takie samo, ale mogliście przysiąc - dało się to (co?) złapać i rozerwać, przejść dalej... RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Geraldine Yaxley - 04.10.2023 Yaxley miała wrażenie, że to wszystko nie wypali. Nie chciała rezygnować oczywiście z tej jakże wspaniałej wyprawy, jednak coś jej mówiło, że nie są odpowiednio przygotowani. Oby to były zupełnie niepotrzebne obawy. - Jeśli nas przytłoczą, to tym bardziej nie możemy się rozpraszać. Łatwiej im będzie wtedy skupić się na jednej ofierze. - Nadal brnęła w swoje. Nie była osobą, która brała nogi za pas nie patrząc na innych i wolałaby mieć pewność, że gdyby coś się wydarzyło, to jej też nie zostawią w lesie samej, na pastwę losu. - Nie udało mi się zorganizować nic. Mój kochany brat nie miał dla mnie czasu i też zbytnio na to pomysłu. Człowiek chyba by się nie nadawał na takie naczynie, a nie chce mi się wierzyć, że będziemy w stanie zamknąć widmo w skrzynce. Mam jedną ze sobą, ale nie znamy przecież nawet zaklęć, czy rytuałów, które są w stanie je uwięzić. To wymaga pracy na żywym materiale. - Dlatego też nie do końca jej się wydawało, że sobie z tym poradzą. W tym równaniu było zbyt wiele niewiadomych. No, ale trudno. Najlepszy sposób na poznanie tych stworzeń to była metoda prób i błędów, mimo, że były niebezpieczne. Wydawali się być na tyle doświadczeni, że daliby sobie radę z jednym widmem. - Nie umiem, potrafię robić sidła tylko na prawdziwe zwierzęta. - Postanowiła wyjaśnić sprawę Sebastianowi, bo trochę przecenił jej możliwości. Nie była jakoś specjalnie zaznajomiona ze światem duchów, nigdy jej nie pociągał. Wtedy jej oczom ukazali się pracownicy Mnisterstwa. Tego się nie spodziewała. - Mamy towarzystwo. - Powiedziała cicho, jakby przypadkiem nie zobaczyli tej całej ekipy kręcącej się po Kniei. Yaxley nie była fanką przedstawicieli władz i wolała się od nich trzymać z daleka. Zrobiła krok do przodu i wtedy się zachwiała. Jakby coś stanęło jej na drodze. Mało brakowało, a wywróciła by się na ryj. Złapała równowagę, jednak zamarła w miejscu, bo nie miała zielonego pojęcia, co się właśnie wydarzyło. Zamrugała dwa razy i ponownie zrobiła krok przed siebie, znowu to samo. Przeniosła spojrzenie na mężczyzn, żeby sprawdzić, czy mają ten sam problem. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Laurent Prewett - 05.10.2023 W pojętność Atreusa akurat sam nigdy nie wątpił, natomiast już w swoje zdolności wyjaśnienia tych widm - tak. No bo jak ująć, że coś jest nie widoczne, ale jesteś w stanie to przyuważyć? Jak ten mistyczny cień w kąciku oka, kiedy idziesz ciemną alejką i wchodzisz pod latarnię? Ale uśmiech Atreusa przekonał go, że chyba nie poszło mu tak tragicznie. Albo to już kuzyn zlitował się nad nim, bo Laurent wręcz czuł się zawstydzony. Pracowanie ze stworzeniami to jedno. Pracowanie z grupą ludzi? Ach, to było pełno zmiennych, pełno niepewnych... Kiedy mówimy o pracy nad przekleństwami w postaci Widm, rzecz jasna. I tak, pewnych rzeczy nie należało pośpieszać i pod pewnymi względami podzielał zdanie Geraldine. Bardzo duże nadzieje kładł tutaj na niej i samym Sebastianie. Na to, że we dwójkę będą mieli możliwości poskromić chociaż jednego z tych potworów. Blondyn jednak nie uważał, że należy brnąć na łeb i szyję, jeśli nie było na to możliwości. Warto było wiedzieć, kiedy rozsądniej jest zawrócić i odpuścić. - Jeśli chodzi o pokrycie kosztów materiałów proszę się tym nie przejmować. - Zapewnił Laurent, spoglądając na Sebastiana jakby się spodziewał, że ten zaraz wyciągnie jakiś... coś drogiego w każdym razie. Przedmiot w wartości materialnej nie był problemem, a chyba takiego o wartości sentymentalnej by nie proponował? To, co zamierzali zrobić, nawet Prewettowi wydawało się szalone. A już na pewno śmiertelnie niebezpieczne. Przyjdzie im się chyba przekonać, jak bardzo. Najwyżej znów doliczą mu kilka lat, ach... wydawało się to teraz tak bardzo błahe... Więc tak, Sebastian całkiem dobrze założył, że na biednych nie trafiło. Chociażby sam abraksan mówił też sam za siebie. Abraksan, którego Laurent dotknął różdżką, żeby transmutować go w bardziej... końskiego towarzysza. Tak w razie czego, gdyby kręcili się tutaj jednak mugole, skoro wchodzili bezpośrednio na polanę. - Ciebie też miło widzieć, Atreusie. - Odezwał się Michael, kiedy Atreus się do niego uśmiechnął. Ach, Michael był bardzo dumnym stworzeniem, a według Laurenta - również próżnym. Zachowywał się jak hipogryf - kiedy ktoś się przed nim pokłonił to nawet pozwalał się do siebie zbliżyć. Reagował na kurtuazje i grzeczności prawie tak, jakby wychował się na królewskim dworze. Miał niezwykle ciężki charakter. I co prawda nie widać było uśmiechu na końskim pysku, ale abraksan uniósł łeb wyżej i zadowolenie było słyszalne w jego głosie. - Ustalenie tego, co jesteśmy w stanie osiągnąć jest ważne. Bo jeśli możemy przygotować się lepiej to lepiej dzisiaj zrobić zwykły zwiad i umówić się na inny termin. - Wymienili się informacjami, zbadają polanę, mogą się przejść po lesie, być może uda im się te widma zobaczyć, żeby wszyscy ich doświadczyli z kontrolowanej odległości - i tyle. - Równie dobrze możemy spotkać się za godzinę czy dwie, jeśli tyle wystarczy, by coś... przynieść, donieść, kupić. - Mieli możliwości, trzeba było korzystać z nich po prostu rozsądnie. Zgodnie z sugestią Sebastiana zwolnił swojego kroku i pozwolił pójść Atreusowi przodem, żeby on się tym zajął. I tak, na pewno by to zrobił. Gdyby nie... ściana. Laurent wręcz się zatrzymał, nie rozumiejąc, co się stało. - Czy wy to... widzicie to? Tę ścianę? - Chyba tak, biorąc pod uwagę to, jak chociażby Geraldine próbowała to ściągnąć. Michael również zatrzymał się i przestąpił zdenerwowany z nogi na nogę, parskając głośno. Laurent wyciągnął swoją dłoń, żeby sprawdzić ten dziwny materiał, który ich odgrodził od twarzy pracowników Departamentu Tajemnic. Miał dziwne uczucie, jakby unosił się na falach, albo jakby jego błędnik wariował. Podparł się odruchowo o bok Michaela. Jego druga ręka na nic nie natrafiła. To wydawało się takie miękkie, takie nęcące, proszące się o to, żeby to dotknąć i iść... dokąd? Gdzie? - Atreusie..? - Jakoś tak odruchowo w zasadzie wymówił jego imię, szukając go teraz spojrzeniem. Tak pytająco, czy on jest w stanie coś z tym zrobić, przejść przez to? Tura do 10.10 (do wieczorka) RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Morgana le Fay - 06.10.2023 SebastianTrafiliście na coś - ale było też coś, co widziałeś tylko ty, coś, czego twoi towarzysze byli całkiem nieświadomi. Ściana - tak można było określić waszą przeszkodę, ale, ale... ... za nią, przez chwilę, dostrzegłeś pustkowie, zamiast gęstwiny drzew. Ulotny moment, nawet nie byłeś do końca pewien, czy dostrzegłeś tam płynący w oddali strumień czy też jedynie się wydawało...? @Sebastian Macmillan RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Sebastian Macmillan - 07.10.2023 — Owszem. Nawet bardzo. — Uśmiechnął się z zadowoleniem do Atreusa, gdy ten pokazał mu zegarek. Taką postawę to się szanuje! — Postaram się, aby po wypędzeniu ducha wrócił do ciebie w jednym kawałku. Nie pytając o zgodę, Sebastian sięgnął po łańcuszek, co by przyjrzeć się mechanizmowi. Wprawdzie był to nieco bardziej skomplikowany obiekt niż zwykła szkatułka, czy skrzynia, ale Widmo akurat nie będzie miało nic do gadania w kwestii tego, gdzie będzie zakwaterowane. Ważne, że zegarek Bulstrode'a był łatwy w transporcie. — Oh. — Zainteresowanie Macmillana osobą panny Yaxley momentalnie opadło do minimum. A już zdążył się nakręcić, że ma do czynienia z kimś, kto faktycznie zna się na rzeczy i para się zawodem łowców duchów. Bądź co bądź, polowanie nieco różniło się od egzorcyzmów. Mogliby wymienić się notatkami, a tak... Pozostanie tylko niezręczność. — To też bardzo ciekawe, chociaż nie wiem, czy Widmo można sklasyfikować jako zwierzęta... — zawiesił głos, czując, że zaraz może popełnić sporą gafę. — A miałaś kiedyś w ogóle do czynienia z... hmm... bytami niematerialnymi podczas wykorzystywania tych sideł w praktyce? Uniósł pytająco brwi, uśmiechając się krzywo. Brawo, Macmillan, byłeś o krok od tego, aby dać się poznać od swojej najgorszej strony, pomyślał Sebastian. Przyspieszył nieco, nie chcąc zostać w tyle, jednak już po kilku kroków nagle się zatrzymał, czując lekkie zawroty głowy. Wykonał dodatkowy krok w tył. Jego towarzysze zatrzymali się dopiero chwilę później. Egzorcysta zmarszczył brwi. Coś było nie tak, ale nie był w stanie określić, co dokładnie to było. — Coś tu... wycieka? — Podrapał się po potylice, nie wiedząc, jak określić fenomen, który właśnie mieli przed sobą. — Pierwszy raz widzę coś takiego. Ruszył naprzód, wyciągając dłonie przed siebie. Tam, gdzie reszta czuła ścianę, Sebastian czuł powłokę... materiał... Osłabione bariery rzeczywistości?, dopowiedział sobie w myślach, nie znajdując lepszych słów. Jeśli przejście pomiędzy światem żywych i umarłych zazwyczaj było wielkimi, ciężkimi drzwiami, tak teraz powiedziałby, że we framudze zamiast drzwi znajdowało się podziurawione prześcieradło, które ktoś niezdarnie przybił gwoździami do ściany. Teoretycznie można je było uznać za drzwi, jednak jeśli ktoś wiedział, jak wygląda faktyczne wejście, w mig stwierdziłby, że coś tu nie grało. — Nie ma tam żadnych drzew — zawyrokował niespodziewanie Sebastian, wiedziony obrazem pustkowi, które na moment mignęło mu przed oczami. Kompletnie zignorował towarzystwo Niewymownych. — Prawie widzę... — Macmillan sięgnął ku ścianie, robiąc kolejny krok, jak gdyby mógł w ten sposób wyostrzyć swoje widzenie. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Atreus Bulstrode - 09.10.2023 Uśmiechnął się przelotnie, kiedy Sebastianowi wyraźnie spodobał się zaprezentowany przez niego zegarek, oddając mu bez sprzeciwu przedmiot, kiedy ten wyciągnął po niego ręce. Zegarek jak to kieszonkowy zegarek, nie prezentował sobą niczego szczególnego, a prawdę powiedziawszy, to Atreus nawet nie pamiętał skąd go miał. Chyba sam sobie go sprawił, kiedy zapodział mu się poprzedni, a przecież zawsze było dobrze znać dokładny czas. - Jeśli można - oczywiście, miał pewne ale do zwracania. - Nie wiem czy to oczywiste, więc wolę doprecyzować. Jeśli uda nam się to widmo złapał, zależałoby mi na to, by trafiło do Ministerstwa, zanim zostanie wysłane na tamten świat. Biuro aurorów bardzo skorzystałoby na raporcie z badania takiej istoty, nie wspominając już o tym, że Departament Tajemnic czy Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami też by pewnie się z czegoś takiego ucieszyły. - może nawet dostałby podwyżkę za przysłużenie się do złapania takiego widma? W końcu skoro został oficjalnie do tej sprawy przydzielony, to jego nazwisko i tak znalazłoby się w raporcie. Bulstrode już wyciągnął krok, żeby sprawnym ruchem przemierzyć Polanę i udawać absolutnego kretyna, jeśli chodziło o fakt, że nie powinni się na niej znaleźć, a pozwolenie otrzymali tylko na wejście do samej Kniei, ale coś mu przeszkodziło. Coś, bo nie mógł znaleźć lepszego określenia na to, czego właściwie doświadczyli. Poczuł się, jakby stracił równowagę i chyba nawet nieco stracił rytm kroku, zamiast kolejny do przodu, wykonując taki w bok i kończąc na tym, że zwyczajnie zatrzymał się w miejscu, skonsternowany dziwnym uczuciem, które go ogarnęło. Zdecydowanie mu się to nie podobało, a uczucie tylko pogłębiło się, kiedy wyciągnął rękę, a ta natrafiła na nic. A czuł przecież, jakby to co znajdowało się przed nim dało się złapać w palce niczym materiał, ale kiedy tylko te się zaciskały, pozostawał z uczuciem niespełnienia. Zmarszczył brwi i obrócił spojrzenie na Laurenta, kiedy ten automatycznie wypowiedział jego imię. - Na mnie nie patrz - powiedział tylko. - I właśnie cały problem chyba w tym, że tego nie widać... - podrapał się po głowie, odwracając wzrok dalej, tym razem na Sebastiana, który postanowił podzielić się z nimi swoimi spostrzeżeniami. Przynajmniej on coś widział, albo może próbował? Bulstrode zmarszczył lekko brwi, patrząc jak ten wyciąga ręce i robi krok do przodu, mimowolnie podążając spojrzeniem w kierunku, gdzie szedł. Gdzie znajdowała się dziwna bariera. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Geraldine Yaxley - 09.10.2023 Gerry miała wrażenie, że nic nie idzie po ich myśli. Teraz zaczęli odbijać się od jakiejś niewidzialnej kurtyny, jakby las wcale nie chciał, żeby weszli głębiej. O co w tym wszystkim chodziło? Nie miała zielonego pojęcia, ale czuła, że prędzej, czy później coś się tutaj zesra. Dostrzegła rozczarowanie Sebastiana spowodowane jej osobą. Cóż mogła poradzić. Od zawsze zajmowała się dzikimi stworzeniami, a nie jakimiś bytami, o których nikt, nic nie wiedział. Nie zamierzała udawać, że jest inaczej. Wolała mierzyć się ze smokami, kelpie, czy innymi materialnymi potworami niż z siłami, o których nie do końca miała pojęcie i były one niematerialne. Nie była człowiekiem wielkiej wyobraźni, a szkoda. Może kiedyś zainteresuje się tym tematem, chociaż czuła, że zdarzy się to raczej wtedy, gdy będzie się zbliżać do momentu, w którym zacznie wąchać kwiatki od spodu. - Nie miałam. - Odpowiedziała jeszcze na pytanie zadane przez mężczyznę, żeby go bardziej rozczarować. Wolała być szczera, niż udawać, że było zupełnie inaczej, najwyżej Seba straci do niej cały szacunek, czy coś. Nie do końca podobało jej się to, co powiedział Bulstrode. Geraldine nie była fanką działań ministerstwa, jeśli chcieli sobie złapać stwora do badań, to dlaczego ich tu teraz nie było? Czy to nie powinien być ich zasrany obowiązek, żeby wysłać własną delegację? Nie skomentowała tego jednak, porozmawia z Prewettem w wolnej chwili, jak nie będzie obok nich pracowników ministerstwa. - Dziwne to jest. - Pierwszy raz miała do czynienia z taką niewidzialną kurtyną, jak widać widma nie były jedyną anomalią, która pojawiła się po Beltane. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Laurent Prewett - 09.10.2023 Ciekawe. Więc egzorcyzmy prowadziły do tego samego co stanowienie medium jako łącznika między Limbo a żywymi, duchami, które odeszły, a tymi, którzy chcieli się z nimi porozumieć. Choć najwyraźniej nie było to tak precyzyjne w wymaganiach. Byłoby... dobrze nauczyć się czegoś takiego, choć podejrzewał, że to jeszcze bardziej niebezpieczne niż komunikacja z zaświatami i jeszcze bardziej nieprzewidywalne. W tym wypadku na pewno. - Prędzej, na dany moment, zaliczyłbym je do istot pokrewnych dementorem. Lub duchom. - Innymi słowy - na pewno nie zwierzęta. I właściwie duchom im było najbliżej ze wszystkich słów i ustaleń, jakie padały, dlatego też chciał spróbować właśnie tego, za co się zabierali. Cieszyło go jednak to, że mimo początkowych niepewności i docierania się wędrowało to w stronę pożądaną. Jeśli tylko wyciąć zamieszania z transformacją i utratą zdolności Sebastiena i magiczną teleportację o miesiąc w tył oraz nagłe pojawienie się zezwolenia w kieszeni Laurenta. - Koniecznie. - Potwierdził słowa Atreusa. - Próby egzorcyzmów można przeprowadzić potem, albo i w każdym momencie. Jeśli tylko rzeczywiście da się to złapać. - Zależało mu na zbadaniu widm, tak. ALE... - Potrzebuję dowodów na to, że widma są skrajnie niebezpiecznymi stworzeniami, ponieważ staram się o zniesienie prawa zakazu używania białej magii dla aurorów oraz brygadzistów. - Wyjaśnił tutaj również drugie dno tej sprawy. Udowodnienie tego, że demony z piekła rodem pojawiły się w Kniei (oprócz Śmierciożerców, co to ich też diabłami można było ozwać) było jedną z mocnych kart, jakimi chciał zagrać. To nie była tajemnica, więc równie dobrze mógł się o tym wypowiedzieć przed towarzystwem. - Nie wspominając o tym, że "żywy" egzemplarz umieszczony w kontrolowanych warunkach będzie łatwiejszy do... zbadania. - Brzmiało to w zasadzie strasznie okrutnie i Laurent nie chciał tego tak ujmować, ale niestety przekonał się na własnej skórze, że te stworzenia... przynajmniej jak na razie nie wykazywały krztyny możliwości porozumienia. A głównie zależało mu na tym, żeby nikogo nie krzywdziły. I tak z jednej strony chętnie prowadziłby badania "na dziko", z drugiej strony - nie był przekonany, że mieli tutaj do tego warunki. A czemu było oczywiste i pokazały to już przypadki innych ludzi, którzy ucierpieli przez te potwory. Wiedział, że Geraldine było raczej "graczką solo", jeśli tak można było to określić, tak i Laurent trzymał się do tej pory od ministerstwa raczej z dala. Prawie tak, jak od szemranych biznesów swojej rodziny. - Nie mają tu państwo prawa wstępu. Odznaka niczego nie zmieni, panie Bulstrode. Prosimy o zawrócenie. - Odezwał się jeden z mężczyzn, który wyszedł im naprzeciw i... przez dłuższy moment milczał, kiedy ich drużyna pierścienia zaczęła wpatrywać się w... coś. Kosmos, przestrzeń, niebo? Jak banda totalnych dziwaków, albo kretynów. "Ale niby ministerstwo" - mógł sobie pomyśleć mężczyzna. Starał się przybrać kamienną maskę na twarzy, ale nie dało się nie zobaczyć, że spogląda na ich wesołą kompanię z lekkim zwątpieniem. Przy czym słowo "lekkie" pasowało tylko dlatego, że mężczyzna naprawdę dobrze panował nad swoją mimiką. Laurent tutaj spojrzał na Atreusa, woląc pozostawić załatwienie tutaj sprawy jemu, a i kontrolnie obejrzał się na Geraldine, teraz to na nią spoglądając pytająco. No tak. Wszyscy to widzieli. Wszyscy to widzą. I najwyraźniej tylko Sebastian widział tutaj więcej. - Powinniśmy... ingerować? - Zapytał bardziej w przestrzeń, do Atreusa i Geraldine, niż do Sebastiana, nawet niepewny, czy ten ich słyszy. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Sebastian Macmillan - 10.10.2023 Mina mu nieco zrzedła, gdy dotarły do niego słowa Bulstrode'a. A to, że Laurent przyklasnął słowom swojego towarzysza. jeszcze bardziej go zmartwiło. Przez moment przeszło mu przez myśl, że został wmanipulowany w to zlecenie. W gruncie rzeczy, kto tam wie, jak wyglądała rozmowa Prewetta z Rowlem? Nie podobało mu się to, że miałby od razu oddać Widmo w obce ręce. I to nie dlatego, że sam miał wobec niego jakieś wielkie plany. Od początku planował postąpić zgodnie z procedurami. Pochwycić, skatalogować (w miarę możliwości), zgłosić do odpowiedniego wydziału, a następnie na podstawie informacji zwrotnej (tudzież naciskom ze strony wyżej postawionych pracowników) zdecydować o dogodnym terminie wyprawienia stworzenia z powrotem do Limbo. Teraz miał jednak wrażenie, że jego egzorcyzmy miały być dla reszty drużyny jedynie środkiem do celu. Nie miał zająć się problemem zgodnie ze swoimi zasadami. Miał dostarczyć to obce stworzenie w ich ręce i pozwolić, aby departamenty Ministerstwa Magii zaczęły się o nie zabijać, przerzucając się argumentami, groźbami, pieniędzmi, przysługami, a nawet czekami na tysiące galeonów. Atmosfera panująca w placówce po wydarzeniach na Beltane pewnie też wpłynie na temperament co poniektórych ludzi. Sebastian schował ręce do kieszeni, wypuszczając powoli powietrze z ust. — Jeśli mam komuś przekazać to Widmo, to będzie to Szef Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami — przyznał bez większych emocji. Nie chciał angażować się w wojenkę poszczególnych wydziałów Ministerstwa Magii, jednak miał świadomość, że jeśli jakiekolwiek biuro miało prawo do zbadania tej istoty, to nie było to Biuro Aurorów czy Departament Tajemnic. — Jeśli życzycie sobie przeprowadzenia wspólnych badań tego stworzenia, to zgłoście prośbę o utworzenie zespołu badawczego. Nie obraźcie się — tutaj skierował wzrok ku Atreusowi, który jako jedyny był przedstawicielem sił policyjnych czarodziejów — ale nie wiemy z czym mamy do czynienia. To może być równie dobrze nowy gatunek, dementor z innego wymiaru, jak i spaczona ludzka dusza. A chyba wszyscy możemy się zgodzić, że jeśli jest, chociaż minimum szansy, że Widma mają cokolwiek wspólnego z tym ostatnim, to nie tylko Brygada Uderzeniowa powinna decydować o tym, jak podejść do sprawy. To tak jakby komendant Brygady miała nagle prowadzić nabożeństwo sabatowe, pomyślał przelotnie. Widział na własne oczy, jak działały osoby pokroju Longbottom czy Stewarda. Na swój sposób podziwiał ich pewność siebie, jednak czy mógł liczyć, że ich współpracownicy mieli równie mocne morały? Że w Widmie nie dostrzegą udręczonego stworzenia, którego nie powinno tutaj w ogóle być, a zamiast tego okazję do tego, aby zapewnić swojemu departamentowi dodatkową przewagę? — Poza tym, jeśli Widmo wyląduje pod wyłączną kuratelą Departamentu Tajemnic, to żadne z nas już go więcej nie zobaczy. I zegarka też. Stworzenie, na które polowali. stałoby się obiektem tajnych badań, do których nikt z zewnątrz nie miałby wstępu. I to by było na tyle, w kwestii neutralizacji zagrożenia w Dolinie Godryka czy planów Prewetta odnoszących się do zniesienia zakazów dotyczącej białej magii. Niewymowni przejęliby sprawę i zajęliby się tym wszystkim na własną rękę. A do tej pory, jakoś nikomu nie spieszyło się do tego, aby posłać ich do serca lokalnych chaszczy. To jest aż do teraz, pomyślał Sebastian, pozwalając, aby Atreus dalej rozmawiał z ochroniarzami Polany Ognisk. — Wiem, którędy iść — wymsknęło się nagle Sebastianowi. Jego policzki momentalnie pokryły się czerwienią, gdy wypowiedział te słowa. To było raczej przeczucie lub instynkt, niż stu procentowa pewność. Ten zarys pustkowi, który dostrzegł w magicznej ścianie, dał mu jednak do myślenia. W rzeczywistości mieli przed sobą wprawdzie gęstwinę drzew, jednak Sebastian dostrzegł również coś, co przypominało mu rzeczkę. Może to był jakiś znak? Może to za tym powinni podążyć? Może to Pani Księżyca starała się im pomóc w chwili słabości? — Wątpię, aby było tu coś więcej. Chyba że panna Yaxley dostrzega jakieś ślady — zerknął na Geraldine. Wprawdzie zawiodła nieco jego oczekiwania, ale to w sumie była jego wina, prawda? Mógł się nie nastawiać, że miał do czynienia z ekspertką od polowań na zbłąkane dusze. Sebastian nie miał jednak pojęcia na temat pracy w terenie, więc może ich łowczyni dostrzeże jakieś znaki, które potwierdzą jego teorię? Jeśli grupa postanowiła koniec końców się go posłuchać, Sebastian wyprowadził ich z Polany, głębiej w Knieję. Z tego, co kojarzył, na to już odznaka Atreusa zezwalała, więc Niewymowni nie powinni ich stamtąd przegonić. Jeśli jednak drużyna postanowiła wdać się w dodatkową dyskusję, Macmillan pozostał na miejscu. |