![]() |
[25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Wersja do druku +- Secrets of London (http://secretsoflondon.pl) +-- Dział: Scena poboczna (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Dolina Godryka (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=23) +---- Dział: Knieja Godryka (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=31) +---- Wątek: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma (/showthread.php?tid=1940) |
RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Atreus Bulstrode - 13.10.2023 Atreus spojrzał na Laurenta przelotnie, kiedy ten mu przyklasnął. Nie spodziewał się po nich tak szlachetnych pobudek, jak próba zniesienia zakazu używania zaklęć nekromantycznych przez Departament Przestrzegania Prawa, ale też jakoś niekoniecznie go dziwiło, że kuzyn wyskoczył właśnie z tym. Zamiast jednak powiedzieć cokolwiek na ten temat, ponownie przeniósł spojrzenie na Macmillana i uśmiechną się do niego wręcz obrzydliwie miło. - Nie przypominam sobie, żebym powiedział, że ma trafić w ręce kogoś innego - odpowiedział tonem dziwnie chłodnym, a jednocześnie absurdalnie wręcz lekkim. - Jedyne czego bym sobie życzył, a co już zdążyłem powiedzieć, to raportu z badania. Departament Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami może sobie nawet poprosić o współpracę w tej materii Magiczne Gry i Sporty, byleby tylko odniósł jakieś efekty, zamiast reagować dopiero na listy osób, które nawet w Ministerstwie nie pracują. - wskazał niedbałym gestem na Laurenta. Cała ta sprawa nieco go drażniła i nie chodziło tu nawet o Sebastiana tylko to, jak Lazaruz Rowle wydawał się opieszały w swoich działaniach. Jakby celowo unikał tematu widm i patrzył, co też ciekawego się z nimi stanie. - Czego sobie natomiast życzy droga Brygada Uderzeniowa, niekoniecznie mnie obchodzi, jeśli mam być szczery. Ale może zwyczajnie nie wyraziłem się dostatecznie jasno, za co z całego serca przepraszam. Zacznijmy więc może jeszcze raz; Jako auror, który przez ostatni miesiąc miał okazję każdego dnia zajmować się sprawami ofiar, będących pokłosiem obecności widm, byłbym bardzo zobowiązany gdyby Pan, jako pracownik Ministerstwa Magii i Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, odwalił pracę za pana przełożonych, którzy do tej pory wydają się z rozbawieniem czekać aż liczba ofiar w Dolinie Godryka spowodowana widmami dojdzie do jakiejś magicznej granicy. - uśmiechnął się jeszcze do niego zdawkowo, jakby wcale nie wygłosił właśnie nieco gorzkiego monologu na temat tego, że chyba się trochę nie zrozumieli. - A czy my wyglądamy, jakbyśmy się gdzieś wybierali? - spojrzał na niewymownego krzywo, zaraz po tym jak kolejny raz jego dłoń trafiła zupełnie na nic. - Zamiast kopać pod okolicznymi krzewami, może byście się zajęli tą aberracją, co? - rzucił do niego z miną, jakby był mężczyzną absurdalnie wręcz rozczarowany. Wspominał o tej ścianie głównie po to, żeby zwyczajnie odwrócić jego uwagę, skierować ją na coś innego. - Przysięgam, jak będziecie tak szybko się uwijać, to do Lithy cała Dolina pójdzie do grobu - cofnął się, jeszcze trochę dla sportu denerwując mężczyznę, zanim zwyczajnie machnął na resztę ekipy by ruszyli dalej, za Sebastianem i bokiem, tak by nie naruszać nieróbstwa Departamentu Tajemnic. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Geraldine Yaxley - 16.10.2023 Słuchała dyskusji swoich towarzyszy. Gdy Laurent wspomniał o tym, że chce walczyć z zakazem używania nerkomancji dotarło do niej, że złapanie widm to część jego, jeszcze większego planu. Czy jej się to podobało? Nie do końca, nie chciała wdawać się w żadne przepychanki z Minsterstwem Magii, angażować w nic, co mogłoby mieć coś wspólnego z tą instytucją. Wolała nie wchodzić im w drogę, i sama raczej trzymała się od nich z daleka, aby to oni nie przeszkadzali jej. Wiedziała, że ten zakaz jest trochę niepotrzebny, ale czy sama się go trzymała? Nie do końca, wiedziała, że sytuacje są różne i mogą zdarzyć się momenty, w których trzeba będzie złamać prawo, ale dla niej nie było to nic nowego. Często lawirowała na granicy. Wtedy poza magiczną kurtyną, która była niewidzialna pojawił się przed nimi pracownik ministerstwa. Wyglądało to tak, jakby wszystko chciało im udowodnić, że nie powinno ich tutaj być. Zabawne. Ciekawe, jak się to skończy. Gerry nie była osobą, która powinna negocjować z kimś takim, bo zazwyczaj podczas takich sytuacji jedynym argumentem jaki miała była siła jej pięści. Kolega Seba jakby trochę odpłynął. Chyba faktycznie miał coś wspólnego z duchami, bo najwyraźniej zobaczył coś więcej przy tym dziwnym, przezroczystym czymś. Może jednak jeszcze uda im się coś tutaj znaleźć? Optymizmem na pewno napawało jego Wiem, gdzie iść. Był to całkiem niezły początek. Tylko musieli poradzić sobie z tym koleżką, co to nie chciał ich puścić dalej. Tym jednak zajął się Atreus. Szło mu to całkiem nieźle, mogła więc skupić się na tym, do czego została stworzona. Czy Geraldine dostrzegła jakieś ślady? Na pewno rozglądała się bardzo uważnie w ich poszukiwaniu. Jeśli nic nie zauważyła, to ruszyła za Sebą bez słowa, jeśli udało jej się coś dostrzec, to na pewno o tym wspomniała. [roll=N] [roll=N] RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Laurent Prewett - 16.10.2023 Wiedza i wyobrażenia Laurenta przeskakiwały zupełnie bałagan Ministerstwa. Nie mając z nim na co dzień do czynienia, mając, jako cywil, wielkie myśli o tym, że przecież jeśli nie Ministerstwo ich ochroni, to kto inny, widział dość prosty schemat tego działania, w którym wszystko było bardzo prosto, ładnie ułożone. Zajmą się badaniami widma, a potem odpowiednie osoby skatalogują te stworzenie, aby na pewno zostało odpowiednio potraktowane przez innych badaczy. Zbadają stworzenia, żeby przede wszystkim było wiadomo, jakie są ich słabe punkty i gdzie położone było to absolutne szaleństwo. Czy więc to był "tylko" środek do celu? Właściwie to tak. Choć nie był to cel wzbogacenia się, nie był to cel wyścigów z kimkolwiek. Celem było zapewnienie bezpieczeństwa ludziom. Tak jak Atreus był tu "tylko" odznaką, Geraldine "tylko" łowczynią, której refleks i doświadczenie oraz czujność mogły uratować ich pośladki, a on był... Laurent ciągle jeszcze nie przyporządkował sobie jakiejkolwiek roli w tym wszystkim oprócz bycia. - Komu innemu, przecież od badania magicznych stworzeń jest departament pana Rowla. - Laurent w pierwszej chwili zmarszczył brwi, przyglądając się Sebastianowi, zanim w ogóle odpowiedział, ale trwało to ułamek sekundy. Tego zwątpienia. Po co to widmo miało być aurorom, którzy i tak nie potrafiliby raczej niczego z tym zrobić? Nie wspominając, że nadal nie wiedzieli, co to jest, a mogło być mimo wszystko... "myślącą" istotą? Wątpił w to. Ale jeśli to były jakieś wypaczone dusze... brrr. Straszne. Pokiwał również głową, bo w zasadzie to Atreus dosadniej wypowiedział te myśli. Właściwie Laurent... może nie MYŚLAŁ podobnie, ale czuł podobnie. - Nie uważam, by była taka potrzeba. Widmo pozostanie w dobrych rękach profesjonalisty. - Uśmiechnął się do Sebastiana. Dlaczego miałby w to wątpić? - Pan Lazarus Rowle osobiście podał mi pana nazwisko, kiedy pisałem prośbę o osobę, która byłaby w stanie zbadać te stworzenia. Nie mam powodów, by w ciebie wątpić. - Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Szczególnie, że mówili tutaj o duchowej istocie. Co prawda Laurent również był medium, ale nie było mu śpieszno skakać z tą informacją do przodu. Nie w tym momencie. - Departament Tajemnic prowadzi już wystarczającą ilość swoich badań, a ja chciałbym, żeby te nasze przyniosły jednak coś ludziom. - Bezpieczeństwo. Jakiekolwiek. - Zapewniam pana, panie... Bulstrode... że Departament Tajemnic robi wszystko, co w naszej mocy. - Odparł niemalże leniwie mężczyzna, przez moment przypatrując się nazwisku na odznace, którą Atreus chciał tutaj pooślepiać wszystkich, żeby tylko się przedostać. A potem wzrok mężczyzny błysnął w kierunku Sebastiana, który odwrócił się w jednym z kierunków. Ważne, że nie w ich. Na krańcu języka tańczyło mu pytanie, czy mają zezwolenie na wejście do Knieni, szczególnie, kiedy jego wzrok powędrował do Geraldine wyróżniającej się zdecydowanie z tej grupy. Zawiesił na niej wzrok na parę chwil dłużej. - Czy nas zastanie Litha czy też nie, nie jest pana interesem. - Zwrócił się jeszcze do Atreusa. I to był moment, w którym Laurent zastanawiał się, czy to już będzie magiczny sygnał, w którym Atreusowi rośnie ciśnienie, że trzeba go odciągać, czy też nie. Na szczęście z pomocą przyszedł Sebastian. - Prowadź. - Zachęcił egzorcystę, spoglądając z zaciekawieniem na jego zaczerwienione policzki. Trochę źle je odbierał - sądził, że to raczej zalążek ekscytacji, że pojawił się jakiś trop. Bo Laurent poczuł to specyficzne pociągnięcie we wnętrzu, jakby naprawdę złapali coś wartościowego. - Warto sprawdzić, czy są jakieś ślady po martwych zwierzętach. - Zwrócił się do Geraldine. - Zastanawialiśmy się również, czy reagują te stworzenia na ogień, światło i tak dalej. Może to też warto sprawdzić, może to cienie Knieni zatrzymują je między drzewami. - Bo tego też nie rozumiał - czemu one tutaj krążyły i nie rozchodził się na wioski, gdzie miały tyle pożywienia? Tura do 20.10 RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Sebastian Macmillan - 17.10.2023 — W takim razie wszyscy się zgadzamy, co do tego, czego oczekujemy od Ministerstwa Magii, kiedy już Widmo trafi w nasze ręce — stwierdził zdawkowo, nie dając się jednak sprowokować do dłuższej dyskusji z Atreusem. Czy obiekcje aurora zagrały mu na nerwach? Oczywiście. Bądź co bądź, w tym gronie, to właśnie Sebastian był przedstawicielem departamentu, który zamiast zjawić się na miejscu zdarzenia jako pierwszy i zająć się swoimi sprawami pozwolił, aby sprawa naruszenia granic Limbo i nowych rezydentów Kniei została rozdzielona na kilka niezależnych od siebie biur, bez konkretnej jurysdykcji. Właśnie z tego powodu w chwili obecnej Departament Tajemnic mógł po prostu odprawić przedstawiciela Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów z kwitkiem, nie podając nawet konkretnego powodu. Nawet gdyby chciał, to nie za bardzo mógł stanąć po stronie swoich przełożonych. Brak mu było dowodów na to, że ta sprawa faktycznie została ruszona w biurze. Nie przypominał sobie, aby do jego gabinetu trafiły jakiegokolwiek dokumenty powiązane z Knieją. Żadne zlecenia. Na dobrą sprawę, zupełnie nieświadomie sam uwijał się w trakcie tej masakry na Beltane, pozbywając się ducha zwolenniczki czarnoksiężnika Grindelwalda z własnego kuzyna. Czy od tamtej pory został oficjalnie oddelegowany do zbadania Widma czy innego ducha pałętającego się po okolicy? Nie, ale miał za to sprawy do załatwienia w Londynie, czy poza granicami miasta. — Jeśli trzymają się cienia, to cieszmy się, że jest lato. Wyobraź sobie jakie spustoszenie mogłyby zacząć siać w trakcie jesieni lub zimy — skomentował Sebastian, prowadząc drużynę przez gęsty las. Co rusz zatrzymywał się i obracał, tylko po to, aby gwałtownie skręcić w pobliskie krzaki lub zrobić koło wokół większego drzewa. — To chyba powinno być gdzieś tutaj... Na ten moment kompletnie zboczyli z głównej ścieżki. Krzewy stały się liczniejsze, korony drzew niemal całkowicie osłaniały ich przed bijącymi z góry promieniami słońce, a różnego rodzaju zielsko sięgało im po kolana. Macmillan zaczął oddychać coraz ciężej, jednak wtedy coś usłyszał. Pluskanie. Aż wstrzymał oddech i zatrzymał się, aby sprawdzić, czy mu się nie przesłyszało. Ale jednak nie! — Jesteśmy — ruszył, niemalże w podskokach przez las, aż w końcu zatrzymał się przy wartkim strumyku, płynącym jakieś półtora metra niżej. Zatrzymał się na skraju, rozglądając się na prawo i lewo. — To miejsce widziałem w tej ścianie czy zasłonie. Koryto tej rzeczki, czy potoku. — Uderzył się po ręce, gdy na dłoni przysiadł mu komar. — Czujecie tu coś? Geraldine? — Zerknął na kobietę. Liczył, że skoro ta była łowczynią, to być może posiada jakiś ukryty zmysł, pozwalający na wykrycie anomalii. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Atreus Bulstrode - 21.10.2023 Aha, albo Departament Tajemnic kładł pałę na to co działo się w Kniei, albo składał się z osób, którzy nie wiedzieli co robią, albo jak do tematu się zabrać. W sumie to trochę podejrzewał ich o obie te rzeczy, szczególnie kiedy typ stojący przed nim odpowiedział mu w taki rozlazły sposób. Bulstrode skrzywił się lekko, czekając aż grupa przesunie się dalej pod dowództwem Sebastiana, przez ten czas grając z niewymownym w grę, kto szybciej mrugnie. W końcu jednak cała trójka mu towarzysząca przemieściła się w głąb Kniei, a Atreus ruszył za nimi. Bardzo chciał wierzyć Macmillanowi, że ten faktycznie wiedział gdzie ich prowadzi, kiedy tak kluczyli po lesie, zbaczając w końcu ze ścieżki i odchodząc od niej w krzaczory i między drzewa. W końcu jednak ich oczom ukazała się rzeczka, płynąca wartko nieco niżej. - Ten konkretny strumień? - zapytał z pewnym powątpiewaniem w głosie, kiedy tak przyglądał się wodzie, jakby zaraz miał doznać jakiegoś objawienia. To nie tak, ze Sebastianowi nie wierzył, a raczej chodziło o to, że nie jedna woda chyba Knieję przecinała, a i krajobraz ją otaczający nie wydawał mu się na tyle charakterystyczny, żeby nie mógł się z jakimś innym pomylić. Ale on w Dolinie ani nie mieszkał, ani nawet specjalnie nie bywał, więc może egzorcysta dostrzegał tutaj o wiele więcej, kto wie. Obejrzał się najpierw na Laurenta, a potem na Geraldine, do której też zwrócił się ich przewodnik, jakby oczekując od niej jakichś paru słów wyjaśnień, albo dostrzeżenia jakiejś umykającej mu wskazówki. To z jaką ekscytacją wcześniej Macmillan przedzierał się przez zarośla sprawiło, że trochę spodziewał się zastania tutaj całej grupy widm, a kiedy tylko wyczuł wodę, to że widok rozpościerający się, będzie aż do nieprzyjemnego stopnia przypominał ten, który zastał w limbo. Bulstrode zszedł z ustępu, który dzielił ich od piaszczystego brzegu potoku, podchodząc tym samym nieco bliżej wody i rozglądając się, najpierw w jedną, a potem w drugą stronę wzdłuż nitki strumienia. RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Geraldine Yaxley - 23.10.2023 Kiedy zaczęła się rozglądać zobaczyła ślady na ziemi. Zaczęła za nimi podążać, ignorując swoje towarzystwo. Co chwila się nachylała, aby mieć pewność, że idzie dobrą drogą. Ciekawiło ją, czy te stwory żywiły się również zwierzętami, czy skupiały się tylko na ludziach. Nie do końca jeszcze znali sposób, w jaki działały. Jeśli żywiłyby się również zwierzyną, to i ona zaczęłaby uciekać z lasu, całkowicie by opustoszał. Trop jednak się urwał i musiała wrócić do swoich towarzyszy. Wyglądało na to, że jakaś zwierzyna zaczęła stąd uciekać i została dopadnięta w miejscu, w którym urywał się ślad. Yaxley w ogóle nie wchodziła w dyskusję mężczyzn. Jeden i drugi byli dla niej wątpliwymi osobnikami, bo pracowali dla Ministerstwa Magii, dla niej byli siebie warci. Ona wolała zdecydowanie nie wdawać się z nimi w żadne pogadanki. Miała świadomość, jak działają procedury, każdy z nich chciał ugrać coś dla siebie w tej wyprawie, w sumie to nawet nie dla siebie, a dla swojego departamentu. W przeciwieństwie do niej, która od zawsze działała na własną rękę i nie była nikomu posłuszna. Szli dalej, w głąb lasu. Gerry uważnie rozglądała się po drodze, musiała być czujna, w końcu wszędzie mogli znaleźć jakieś ślady, które mogłyby im pomóc. Nim dostrzegła strumyk, usłyszała jego dźwięk. Wiedziała więc, że są blisko. Nie zamierzała biec ku niemu, jak Sebastian. Zaczęła przechadzać się w okolicy w poszukiwaniu jakiegokolwiek tropu. Najwyraźniej było to miejsce, o którym wspominał Macmillan. Ciekawe, czy faktycznie coś tutaj znajdą. Ponownie oddaliła się nieco od grupy. Nie była nauczona współpracować, słyszała, że Sebastian zadał jej pytanie, póki co jednak musiała się rozejrzeć. To było istotniejsze. Percepcja [roll=Z] [roll=Z] RE: [25.05.1972] Atreus & Sebastian & Geraldine. I ja. | Polowanie na widma - Laurent Prewett - 25.10.2023 Było w tym coś przykrego, że człowiek z zewnątrz musiał się zainteresować tematem, żeby coś się ruszyło, a pan Lazarus Rowle nie był chętny do kiwnięcia palcem. Przykrego - albo dziwnego? Podejrzanego? Może ktoś powinien się nad tym zastanowić i może oddawanie tego do tego Departamentu wcale nie było dobrym pomysłem. Laurent nie myślał o tym jako o wielkim spisku, który został przygotowany, żeby na pewno te demony rozwlekły się po świecie i poczyniły swój chaos. Nie, taka opcja jakoś nie do końca do niego docierała. To było zapewne jakieś niedopatrzenie, albo ktoś temat już badał, tylko o tym nie wiedzieli, albo po prostu Departament Tajemnic związał mu ręce w tej bardziej oficjalnej formie. List, który otrzymał, był w końcu dość... okrężny, jeśli tak to można ująć. Zadziwiająco wręcz niekonkretny jak na to, że był to sam Szef Departamentu. Nie było w nim żadnej mocy sprawczej. - Niestety wyobrażam sobie, dlatego wychodzę z siebie, żeby udało się zyskać jakąkolwiek kontrolę nad tą... sytuacją. - Uśmiechnął się przelotnie, blado, bo wizja chaosu, która mogłaby się rozpałętać... nie, to brzmiało strasznie. Ta teoria była obalana niby przez to, że nocą też jakoś nie słyszeli jeszcze o tym, żeby te widma się rozchodziły się nocą na całe miasteczko. Tym nie mniej - JESZCZE nie rozchodziły. Laurent wolał nie mieć racji w tej teorii i trzymać się tego, że może naprawdę miały związek z Limbo, którego granica została tutaj naruszona. Więc i te widma nie mogły się oddalać od tego miejsca. - Macie bardzo ciekawy sposób poszukiwań. - Michael nie do końca rozumiał, co się tutaj odjaniepawla, że właśnie ktoś coś widział, czego nikt inny nie widział, a cała reszta jak jeden mąż podąża za nim. W jego świecie raczej się uważało takie istoty za wariatów i w najlepszym wypadku odsuwało jak najdalej od niego, bo nigdy nie wiedziałeś, co takiemu do głowy strzeli. Z drugiej strony rumak pojmował, że w świecie magii działy się rzeczy wykraczające poza naturalność. Ponieważ teraz było trochę więcej czasu i warunków na to, by się wokół rozejrzeć, Laurent badał las razem z Geraldine, szukając w nim jakichś nieprawidłowości, oznak, że mogło tu dojść do nawiedzeń w aspekcie duchowym i tak dalej. - Cóż... - Zaczął, nie bardzo wiedząc, czy naprawdę powinien widzieć tutaj cokolwiek więcej, czy jednak nie. Bo nie widział. Sebastian zaś wydawał się uskrzydlony faktem znalezienia tego miejsca. - Czuję zapach mokrej trawy. - Dopowiedział od siebie usłużnie Michael, widząc, że Laurent niekoniecznie wie, jak ująć to, że widzi tutaj dokładnie to samo, co każdy przeciętny człowiek. Czy też abraksan. Zbadali okolicę i nie znajdując niczego szczególnego - ruszyli dalej. Powędrowali zgodnie z mapą, sprawdzając miejsca, w których widmach były, w których dokonano morderstw patrząc na to, co Brenna pozaznaczała, ale może pech, może szczęście - po widmach nie było ani śladu. Raczej nieszczęście biorąc pod uwagę, co chcieli osiągnąć. Tak mijały godziny. Dla jednych nudne, dla innych może nieco mniej. W końcu tutaj trzeba było zwracać uwagę na każdy ślad - zadrapania na drzewach, ptasie gniazda, czy rzeczywiście żadne zwierzę nie wracało, czy naprawdę duchy nie pozostawały po sobie dosłownie żadnych śladów, czy Geraldine i Atreus niczego nie widzieli, czy Sebastian nie wyczuwał nic swoim darem pozwalającym na dostrzeganie nieco więcej niż przeciętnemu czarodziejowi. Laurent wszystko notował w swoim dzienniku. - Złożę prośbę o utworzenie grupy badawczej... - Spojrzał tutaj na Geraldine wiedząc, jak bardzo nie lubi mieć ona czegokolwiek wspólnego z Ministerstwem. - Chociaż nie zawsze wszystko musi być tak... oficjalne. - Miał na myśli to, że nie zamierzał mieszać w to Geraldine i zabierać jej wolności, którą tak sobie ceniła. To, jak bardzo nie chciała się oficjalnie mieszać w sprawy Ministerstwa. Nawet jeśli to dotyczyło badań. - Pozostawiam jednak lwią część tego wątku Sebastianowi, jako że on bezpośrednio pracuje pod panem Lazarusem. Dziękuję wam, będziemy w kontakcie. Był wykończony na koniec tego dnia, kiedy wszyscy się zaczęli rozchodzić do swoich domów, a i on z Michaelem wznieśli się w powietrze, by wrócić do New Forest. Badania z nekromancji [roll=Z] [roll=Z] [roll=Z] Koniec sesji
|