Secrets of London
[31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Wersja do druku

+- Secrets of London (http://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Poza schematem (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29)
+--- Dział: Wyspy Brytyjskie (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=30)
+--- Wątek: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor (/showthread.php?tid=1091)



[31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Trevor Yaxley - 13.03.2023

Zgodnie z tym, co napisał w swoim ostatnim liście do Aveliny, wyczekiwał nadejścia tej czarownicy stojąc przed drzwiami prowadzącymi do obskurnego wnętrza Gospody pod Świńskim Łbem. W ten sposób ona zdoła uniknąć niepożądanego przez nią szemranego towarzystwa w postaci stałych bywalców. Nie było co zwlekać. Czas to galeony, jak to się mówiło. Szkopuł w tym, że czasu miał w nadmiarze. Natomiast, jeśli chodzi o galeony... od długich trzech lat posiadał zawsze niewystarczającą ilość monet. Zapewne żyłoby mu się zacznie gorzej, gdyby nie potrafił polować i nie był w stanie przetrwać z dala od miast.
Po opuszczeniu gospody zapakował wszystkie rzeczy należące do Aveliny na zaprzęgnięty w dwa konie kryty wóz, na którym spoczywała olbrzymia klatka z Gwydionem i cały jego dobytek. Kobieta mogła usiąść z tyłu lub na miejscu obok woźnicy, na którym sam się usadowił i chwycił dłońmi za wodze. Ruszyli. Ostatecznie pozostawili za sobą Hogsmeade i w trakcie podróży ujrzeli masyw zamku Hogwartu, którego widok wprawił go w ten nostalgiczny nastrój i wyzwolił w nim skłonność do wspomnień. Cała ta podróż nie przebiegała im w ciszy.
Musieli pozostawić za sobą zamek i błonia wokół niego, gdyż wkroczenie na tereny szkoły wymagałoby porozumienia się z dyrektorem tej placówki. Aby tego uniknąć, Trevor podjął decyzję o objechaniu tego całego terenu i dopiero zatrzymał powóz po przeciwległej stronie Zakazanego Lasu, położonej jak najdalej od Hogwartu. Gdy tam dotarli, słońce chowało się już za horyzontem i zapadał zmierzch.
Jesteśmy na miejscu. Wypuszczę z klatki Gwydiona i możemy wkroczyć do Zakazanego Lasu. Wyciągnij różdżkę, będziemy potrzebować światła. Trzymaj się blisko mnie, ale również nie trać czujności. Centaury nie słynną ze szczególnej gościnności i lepiej z nimi nie zadzierać, jeśli się napatoczą. Ministerstwo Magii zawłaszcza tereny należące do ich stad i to też oddziałuje na ich stosunek do ludzi. Kto wie, może napotkamy stado testrali — Powiedział do Aveliny tuż po tym opuścił stanowisko woźnicy i udał się na tył wozu. Sięgnął po wielką i ciężką klatkę z harpią wielką, która usiadła na jego przedramieniu okrytym wykonaną ze smoczej skóry rękawicą sokolnika. Gwydion całkiem przyzwoicie sprawdzał się podczas polowań, nie tylko jako dostarczyciel listów. Ostry dziób i szpony pozwalały temu ptaszysku na zadawanie poważnych obrażeń.
Leć, rozprostuj skrzydła — Praktycznie jak na komendę należąca do niego harpia wielka wzbiła się w powietrze. Przez patrzył w stronę, w którą poleciała i dopiero odwrócił wzrok gdy stała się niewidoczna. Rękawicę wrzucił z powrotem na wóz i sięgnął po różdżkę. Potrafił walczyć bez magii i nienajgorzej posługiwał się biczem.
Lumos — Wypowiedział pod nosem formułę tego zaklęcia.

Kształtowanie na Lumos
[roll=PO]


RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Avelina Paxton - 14.03.2023

Avelina nigdy nie była w Świńskim Łbie i w sumie cieszyła się, że nie musiała tam czekać na niego sama. Nie było to miejsce dla niej i raczej nigdy nie będzie. Była też zadowolona, że mogła spędzić z nim trochę więcej czasu i lepiej go poznać. Trevor był głównie przyjacielem jej rodziców, ale ojciec zawsze jej powtarzał, że jeśli będzie w potrzebie może śmiało pisać do tego człowieka. W swojej torbie, która miała powiększone magicznie dno miała wszystko czego potrzebowali – przede wszystkim jedzenie i eliksiry lecznicze oraz wspomagające siły, gdyby nagle coś ich napadło.

Usiadła tuż obok niego chcąc podziwiać widoki, które rozciągały się wokół tego miejsca. Zawsze lubiła spacerować po Hogsmeade i jej okolicach. Było tu magicznie i przyjemnie. Dodatkowo wspomnienia z tych sielskich czasów, gdy mogła myśleć tylko o zajęciach w szkole oraz ocenach, a nie problemach świata dorosłego wracały ze zdwojoną mocą. Jej ciekawość również skupiała się na jego harpii i wzrok dziewczyny co jakiś czas lądował na tym zwierzęciu.

Przez całą drogę były momenty, gdy dziewczyna milczała, a były też momenty, gdy opowiadała jakieś ciekawe dla niej historie z czasów szkolnych. Wypytywała też Trevora o jego pobyt w Hogwarcie i o tym jaki wtedy był oraz czy zawsze chciał być łowcą bestii. Było jej przykro, że mężczyzna musiał się teraz ukrywać. Wierzyła w jego niewinność, bo jakoś nie wyobrażała sobie, aby ten człowiek mógł być zły. Ostatnie kilkanaście minut Avelina milczała próbując trochę odpocząć, po takiej podróży człowiek mimo wszystko i tak się męczy. Gdy się zatrzymali natychmiast zeszła z wozu i rozciągnęła zastałe kości, które w niektórych miejscach nieprzyjemnie strzeliły.

Wyciągnęła swoją różdżkę i wysłuchała jego słów kiwając głową.

— Nigdy nie spotkałam Testerali ani Centaurów i w sumie nie chciałabym być przez tych drugich zaatakowana. – uśmiechnęła się niepewnie.

Również patrzyła na ptaka, który wywołał lekki hałas swoimi potężnymi skrzydłami. Gdy patrzyła jak ptak leciał czuła delikatny dreszcz na swoich plecach wyobrażając sobie jakby sama była w powietrzu. Bała się wysokości, co było też powodem tego, że nie zjawiała się nigdy na meczach Quidditcha, ponieważ samo patrzenie na latających ludzi wywoływał u niej dyskomfort i wizje spadania.

— Piękny jest. – powiedziała odrywając wzrok od ptaszyska i spróbowała rzucić swoje ulubione zaklęcie, którym było lumos.


Kształtowanie: Lumos
[roll=O]


RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Trevor Yaxley - 31.03.2023

Podczas podróży Trevor chętnie słuchał opowiadanych przez towarzyszkę historii z czasów, w których uczęszczała do szkoły magii, którą również mijali po drodze do Zakazanego Lasu. Przekonał się o tym, jak bardzo pod pewnymi względami różniła się ich szkolna rzeczywistość. Czy chciał być łowcą bestii... to była bardziej złożona kwestia, bo to był rodzinny interes, dający stałe zatrudnienie. Nie potrafił robić nic innego tak naprawdę i w sytuacji, w której się znalazł, było to problematyczne. Z powodu bycia poszukiwanym przez Brygadzistów nie za bardzo mógł spróbować swoich sił w zupełnie innym zawodzie. Gdy już uporządkuje swoje sprawy to w pełni wróci do dawnej profesji.
Testrale mogą zobaczyć tylko osoby, które widziały czyjąś śmierć i dlatego są owiane złą sławą, choć niesłusznie. Są naprawdę łagodne. Centaury są uzbrojone w łuki. Odpowiednie zaklęcia wystarczą by sobie z nimi poradzić — Wytłumaczył jej dlaczego prawdopodobnie nigdy nie natrafiła na stado tych stworzeń. Broń Centaurów mogłaby uchodzić za prymitywną, jednak skuteczną w walce z nieuzbrojonym przeciwnikiem.
To prawda. W nocy może wyglądać trochę przerażająco. Nie pierwszy raz odbiorcy moich listów pisali mi, że on przypomina człowieka w przebraniu. Swoje robi też to, że to ptak drapieżny — Po przyznaniu racji Avelinie pozwolił sobie przytoczyć taką anegdotę związaną z reakcjami na Gwydiona.
Lumos — Ponownie wypowiedział formułę tego zaklęcia i tym razem na końcu jego różdżki rozbłysła wiązka światła. — Możemy iść — Dodał. Po chwili przekroczyli granicę puszczy. Avelinie pozostawi wypatrywanie drzew wiggenowych, samemu wypatrując zagrożeń.

Kształtowanie na Lumos
[roll=PO]


RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Avelina Paxton - 02.04.2023

Avelina nie była rozmowną osobą, ale Trevora już trochę znała, więc udawało się jej jakoś znajdować chęć i temat do rozmów. Gdyby się nie znali zapewne odzywałaby się mniej i zapewne sam Trevor mógł zauważyć różnice w jej zachowaniu, gdy poznali się jeszcze jak była dzieckiem, a teraz, gdy więcej się odzywała. Paxton była zdecydowanie różna od jej rodziców, którzy byli weseli, niezorganizowani, szaleni i pełni życia. Alchemiczka była raczej typem osoby spokojnej i tajemniczej niźli szalonej. Czasami w swoim milczeniu wydawała się być po prostu uroczym stworzeniem o aparycji wróżki niż buntowniczki. Jej wrogowie jednak mogli się zorientować, że to tylko taka powłoka, że ma sarkastyczne podejście do życia, że potrafi zawalczyć o swoje i nie poddawać się woli innych.

— Dobrze, że jestem tu z tobą. – odpowiedziała mu z uśmiechem poprawiając na sobie kurtkę, aby było wygodniej. Zwykle chodziła w spódnicach lub spodniach na kant, ale teraz miała na sobie luźne, wygodne spodnie idealne do lasu, buty za kostkę i kurtkę, wszystko w odcieniach czerni i maskującej zieleni. Rodzice jak się dowiedzieli, że wybiera się w tę podróż natychmiast ją na to przygotowali, aby nic się jej nie stało.

Cicho zachichotała, gdy wspomniał, że jego Gwydion wywołuje mieszane uczucia w ludziach, ale w sumie musiała im przyznać rację. Był on potężnym ptakiem i mógł mylić ludzkie oko.

— Ale i tak wygląda naprawdę pięknie. – wzruszyła ramieniem i gdy na końcu ich różdżek zabłysło piękne, bladoniebieskie światło zanurzyli się między tajemnicze, ogromne drzewa Zakazanego Lasu.

Avelina lubiła chodzić po lasach, kniejach i innych tego typu miejscach. Lubiła szukać na własną rękę składników do eliksirów, ponieważ wtedy miała pewność, że stworzone przez nią wywary będą odpowiedniej jakości. Szła w niewielkiej odległości kilku metrów od Trevora rozglądając się za odpowiednim drzewem. Była pewna, że gdzieś tutaj powinny one rosnąć. Wiedziała, że mężczyzna ją uważnie pilnuje, czuła to na swoich plecach.

— Myślisz, że spotkamy coś niebezpiecznego, czy uda nam się uniknąć zagrożenia? Orientujesz się w jakich miejscach głównie przebywają Centaury? Oni uważają się za strażników tego lasu, czy jak to z nimi jest? – odezwała się do niego w końcu podchodząc bliżej.




RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Trevor Yaxley - 16.04.2023

Bywały momenty, w których odczuwał ukłucie zazdrości, gdy patrzył na rodziców Aveliny. Byli oni jego zupełnym przeciwieństwem, nawet jak zdarzało mu się podchodzić sceptycznie do ich niezorganizowania. Sam nawet żyjąc z dnia na dzień, nawet mając wciąż niezrealizowany cel, twardo stąpał po ziemi i bardzo rzadko oddawał się jakiemuś szaleństwu, nie korzystał z uroków życia i nieraz trudniej było mu odnaleźć swoją pogodę ducha. Dostrzegał pewne podobieństwo między sobą a Aveliną. Miał podstawy aby sądzić, że ma z nią naprawdę dobry kontakt. Biorąc pod uwagę to, jak został wychowany, był w stanie docenić każdą wolę walki u drugiego człowieka.

Możesz na mnie polegać — Chrząknął cicho, niemalże wymownie za sprawą tych jakże miłych słów. Poczuł się trochę zmieszany tym, co usłyszał i jednocześnie mile połechtany. W tym momencie uznał, że Avelina wyraziła uznanie dla jego doświadczenia zawodowego  i umiejętności łowieckich, umożliwiających mu polowanie na niebezpieczne magiczne stworzenia. Po raz pierwszy od bardzo dawna mógł poczuć się potrzebny i to było cholerne dobre uczucie. Polegała na nim, podobnie jak jej rodzice. Nie pozwoli na to, aby stała jej jakakolwiek krzywda. Ewentualnie będzie starał się ograniczyć zagrożenie dla jej zdrowia i życia, nawet kosztem swojego. Taki już był.

W przeszłości o lasach w swoich rodzinnych stronach mógłby powiedzieć, że znał je niczym własną kieszeń. Tam zawsze spędzał czas, gdy potrzebował dłuższej chwili spokoju od wszystkiego i wszystkich. Nawet miał swoje ulubione drzewo, przy którym bawił się jako dziecko, a jako dorosły lubił pod nim odpoczywać w ciepłe dni. Przemierzał ten las obok niej, bacznie rozglądając się po oświetlonej wiązką światła bijącym z jego różdżki gęstwinie, wypatrując jakiegokolwiek ruchu, czyhającego na nich zagrożenia. Póki co nic takiego nie dostrzegał. Nie chciał też tracić czasu. Liczył, że Avelina niebawem znajdzie to, czego szuka i będąc mogli opuścić to miejsce. Jego stosunek do tego lasu nie uległ zmianie od czasów, w których uczęszczał do Hogwartu. Nie zmieniał również fakt, że od wczesnych lat przyuczano go do wykonywania rodzinnego zawodu.

Myślę, że... cicho, coś słyszałem — Zaczął swoją wypowiedź, którą urwał w pół słowa, gdy przystanął gwałtownie. To, co powiedział, nie zabrzmiało miło i zdawał sobie z tego sprawę. Często zdarzało mu się być nietaktownym. Jego motywy pozostawały jasne. Było to podyktowane ich wspólnym bezpieczeństwem. Na pierwsze pytanie Aveliny odpowiedziałby zgodnie z prawdą, że nie ma pojęcia. Biorąc pod uwagę to, że usłyszał jak coś się porusza w zaroślach to mogło to być równie prawdopodobne lub mógł to być jakiś czworonożny mieszkaniec lasu, który wyruszył na poszukiwania pożywienia. Co do Centaurów to nie znał odpowiedzi na to pytanie, jednak dotąd nie znalazł śladów ich obecności w tej części lasu w postaci odciśniętych na ziemi ich kopyt. Centaurów nie nazwałby strażnikami lasu, bardziej – wbrew stanowi faktycznemu i z dozą szacunku – właścicielami tych terenów. To był dom tych istot. Być może wrócą do tego za chwilę.

Wyczekiwał ukazania się stworzenia odpowiedzialnego za usłyszany przez niego odgłos, jednak nic takiego nie następowało. Odwracając się ku niej, w świetle bijącym od różdżki, dostrzegł błyszczącą od mlecznobiałej łuny, rozwieszoną pomiędzy krzewami gęstą nić. Pajęczynę, która mogła oznaczać tylko jedno. Obecność Akromantul. Gdzieś w pobliżu musiało mieścić gniazdo przynajmniej jednego olbrzymiego pająka. Jak sięgał pamięcią to ojciec wspominał, że przed trzydziestu laty jedno z tych stworzeń zabiło uczennicę Hogwartu i to w murach zamku.

Wracamy — Zarządził bez wdawania się w szczegóły, uznając że na to przyjdzie pora później, gdy opuszczą ten teren. Usłyszał jednak charakterystyczny klekot, strydulację w chwili, gdy było za późno na ucieczkę. Zza krzewów wyskoczyła ku nim potężna samica Akromantuli, co najmniej wielkości dużego psa. Miała czarny i lśniący, zwieńczony kądziołkami przędnymi odwłok i głowotułów, oba pokryte gęstą i ciemną szczeciną, osiem nie mniej włochatych odnóży i osiem umieszczonych na przedzie karapaksu, tuż nad masywnymi szczękoczułkami, oczu o groźnym błysku.

W pierwszym odruchu sam rzucił się ku Avelinie, by przewalić ją na ziemię i tym samym pomóc uniknąć jej szarży pająka. Trochę się dziewczyna poobija, zostanie trochę przygnieciona przez niego, jednak to była niewielka cena za uniknięcie bardzo nieprzyjemnego doznania, jakim jest przebicie ciała przez pazury jadowe. Jad tych stworzeń był niebezpieczny dla człowieka. Odwrócił się, jako pierwszy w stronę przymierzającego się do kolejnej szarży pająka.

Exumai! — Wycelował swoją różdżkę w skaczące ku nim stworzenie, skupiając się na tym aby rzucić zaklęcie mające na celu osłabienie atakującej ich samicy Akromantuli i zadanie jej bólu. To powinno skutecznie zniechęcić ją do podjęcia kolejnej próby zaatakowania ich. Gdyby mu się nie udało to był gotów rzucić ten czar ponownie. Teraz był w swoim żywiole. Robił to, na czym znał się najlepiej. Okaże się, czy wyszedł z wprawy.


Rzucam dwa razy na rzucenie zaklęcia Exumai do odstraszenia Akromantuli, wykorzystuję nekromancję
[roll=N]
[roll=N]


RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Avelina Paxton - 24.04.2023

Avelina skinęła głową na jego deklaracje. Wiedziała o tym doskonale i nie zamierzała nawet tej pewności poddawać jakimkolwiek wątpliwościom. Nie należała też do osób szczególnie gadatliwych, dlatego nic więcej już na to nie odpowiedziała. Trevor doskonale wiedział, że ta dziewczyna raczej cedzi słowa, mówi mało, ale zawsze z sensem, jej wypowiedzi są zawsze przemyślane i brzmią często tak jakby miała je już przygotowane zdecydowanie wcześniej. Była czasami duchem, który chowa się za kociołkiem z magicznym wywarem i nie chce zostać odkryty przez innych ludzi. Lubiła samotność, nie potrafiła nawiązywać relacji, uciekała przed bliskimi w pracoholizm.

Avelina naprawdę doceniała jego obecność i wyczuwała, że mógł poczuć się niezręcznie, sama też to poczuła, ale nic nie mogła poradzić. Chciała mu pokazać, że jest potrzebny, że są osoby, dla których jest ważny i nie musi się zadręczać.

Dziewczyna dostrzegła właśnie to, co szukała i miała mu przekazać o tym informacje, ale wtedy Trevor uciął zdanie w połowie, więc sama zamarła w bezruchu nasłuchując. Serce zaczęło jej szybciej bić ze stresu i delikatnego strachu. Dziewczyna nawet nie wzięła sobie tego za bardzo do siebie, ponieważ sama uważała, że bezpieczeństwo jest ważniejsze niż rozmowa o jakichś bzdurach. Nie chciała, aby Trevorowi coś się stało i jej samej również. Jeśli tu zginą nikt raczej ich już nie znajdzie.

Skinęła głową z zamiarem odwrócenia się w kierunku, z którego przyszli, ale wtedy usłyszała ten dźwięk i poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Odwróciła się ostrożnie ku źródle hałasu, a jej dłoń sięgnęła po różdżkę. Z piersi wydostało się ciche sapnięcie z przerażenia, a chwilę później leżała na ziemi przygnieciona przez Trevora. Jego reakcja była niesamowicie szybka i po chwili zobaczyła jak pająk kwili się na ziemi z bólu. Podniosła się i zaczęła wertować w głowie jakiekolwiek zaklęcie, które byłoby dobre w takiej sytuacji. Avelina nigdy się nie pojedynkowała – nie licząc kilku lekcji Obrony Przed Czarną Magią – ale też zwykle unikała takich starć.

Machnęła swoją różdżką chcąc sprawić, aby pająk zawisnął w powietrzu.


wiadomość pozafabularna
(rzut na translokacje)
[roll=Z]

Następnie rzuciła na odrzucenie pająka jak najdalej od nich.


wiadomość pozafabularna
(rzut na translokacje)
[roll=Z]



RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Trevor Yaxley - 03.05.2023

Jak zawsze były rzeczy ważne i ważniejsze. Tak jak to zwykle bywa życie zweryfikowało ich plany. A raczej plany Aveliny. Co do swoich to nie wysnuł żadnych. Po prostu dla niego było istotne tu i teraz. Nie było to takie głupie, biorąc pod uwagę to ze musiał  mieć oczy dookoła głowy. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Bezpieczeństwo Aveliny było dla niego priorytetem w obecnej sytuacji. Przez charakter wykonywanego zawodu przed oskarżeniem go o czyny, których się nie dopuścił nie pierwszy raz był w niebezpieczeństwie. Teraz jedynie starał się związać koniec z końcem i uporządkować swoje życie, tak aby wróciło na dawne tory. Przynajmniej na niektóre z nich. Do powrotu do pracy w Ministerstwie zdecydowanie mu się nie śpieszyło. Na ten moment nie potrafił przewidzieć, czym dokładnie chciałby się zajmować. Znał się wyłącznie na byciu łowcą niebezpiecznych stworzeń. Co też właśnie pokazał, odpowiednio reagując na zagrożenie.

Na razie szło im całkiem nieźle. On sam na stosowną chwilę zdołał oszołomić wielkiego pająka poprzez zadanie mu bólu, natomiast Avelinie udało się wyrzucić pająka w powietrze i odrzucić go od nich, powodując, że stworzenie wylądowało bezwładnie na karapaksie i pękatym odwłoku, który podczas upadku uszkodził się i pająk zastygł bezwładnie na ziemi w miejscu upadku, bez życia. To oni byli intruzami, którzy naruszyli mir jednego z bytujących tutaj magicznych stworzeń. To był wybór na zasadzie oni albo ten pająk, który wykorzystałby ich jako pożywienie. Nie oznaczało to, że nagle zaczęło być mu żal losu tej akromantuli. W naturze nigdy nie było tak, że każda śmierć idzie na marne.

Ruszajmy — Zarządził gdy stanął na nogi i wyciągnął ku Avelinie dłoń, chcąc pomóc dziewczynie wstać.




RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Avelina Paxton - 11.05.2023

Pająk został odrzucony w dal, a ona poczuła jak strach zelżał w jej sercu. Przez chwilę nie reagowała czując jak jest sparaliżowana widokiem tego stworzenia. Było martwe, a ona nadal nie mogła się ruszyć. Chciała coś powiedzieć, ale głos jej zamarł. Czuła jak pot zalał jej plecy i zareagowała dopiero jak Trevor wyciągnął pomocną dłoń. Skorzystała i spojrzała na niego z czystym przerażeniem wymalowanym na twarzy. Chyba nie była gotowa na coś takiego. Jej rodzice nie raz opowiadali jak napotykali magiczne kreatury, z którymi musiały walczyć, ale nie sądziła, że jest to aż tak straszne przeżycie. Nie wiedziała jak oni sobie z tym radzili, z tą świadomością, że mogą zginąć i nikt ich nie odnajdzie.

Skinęła na jego słowa, ale nie zapomniała o tym po co tu przyszła, więc jeszcze szybko zebrała magiczną roślinkę i wpakowała ją do swojej torby drżącymi rękami. Była zdecydowanie roztrzęsiona i mniej pewna tego wszystkiego niż na początku. Potrzebowała wsparcia i spokoju, ale nie wiedziała jak to osiągnąć.

Kurwa! Ave, jesteś cała! Opanuj się!

Krzyczała w głowie. Ostatni raz tak bała się, gdy wpakowała się w kłopoty podczas ataku na Marsz Charłaków. Złapała ramię swojego towarzysza czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Oparła się na nim mając nadzieję, że Trevor nie będzie miał nic przeciwko temu i ruszyła z nim w drogę powrotną. Nie chciała już spotkać żadnego pająka.

— C-cieszę się, że p-przyszedłeś ze mną – szepnęła próbując opanować swój głos, ale nie szło jej to najlepiej.




RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Trevor Yaxley - 20.05.2023

Spoglądał na przerażoną Avelinę z troską i ze zrozumieniem. Dla niego to był chleb powszedni, ale większość ludzi nie doświadczała tego na co dzień. Akromantule były tylko magicznymi stworzeniami, które podlegały swoim instynktom. Tak jak wszystkie zwierzęta. Oni byli intruzami. Gdyby miał wskazać kogokolwiek jako potwora to właśnie człowieka. Jedynie ludzie byli zdolni do czynienia ogromu zła. Istniały jeszcze groźniejsze stworzenia, niż Akromantule. Chociażby Mantykory. Albo smoki. Byliby w poważnych tarapatach, gdyby natrafiliby na smoka. Jeden łowca sobie z nim nie poradzi. Jedyną opcją byłaby ucieczka.

Świetnie sobie poradziłaś jak na pierwszy raz — Pochwalił ją za to, mając w pamięci swoje pierwsze spotkanie z niebezpiecznym magicznym stworzeniem. Nogi niczym z waty i spodnie do wymiany, jak to określał po latach. Najlepiej będzie opuścić to miejsce i potem przeznaczyć czas na dojście do siebie po tym wszystkim. Głównie chodziło o Avelinę, która faktycznie miała nogi niczym z waty i chwyciła go pod ramię. Nie miał nic przeciwko temu. Pozostawało im opuścić ten las. Byłoby dobrze gdyby Gwydion niebawem wrócił z polowania.

Już dobrze, już nic Ci nie grozi — Zapewnił ją podczas drogi do granicy Zakazanego Lasu i pozostawionego tam zaprzężonego w konie wozu.




RE: [31.03.1972] W głębi Zakazanego Lasu, Szkocja || Avelina & Trevor - Avelina Paxton - 04.06.2023

Słowa Trevora były miłe, ale nie sądziła, aby była to prawda. Była przerażona, a ten strach nadal tlił jej się w głowie. Zdecydowanie wolała siedzieć w domu, lub za kociołkiem bulgoczącego wywaru. Podróże po świecie wolała zostawić swoim rodzicom, którzy radzili sobie z tym lepiej od niej. Wiedziała jednak, że teraz będzie się o nich jeszcze bardziej martwić. Co jeśli im coś się nie uda podczas takiego ataku? Znowu zamilkła chowając się w swojej głowie jak miała w zwyczaju. W oczach nadal tlił się strach, ale mięśnie zaczynały się rozluźniać jakby dopiero po chwili zaczynało do niej docierać, że już po wszystkim.

— Dziękuję. – odpowiedziała, a gdy zobaczyła ich powóz odetchnęła z większą ulgą. Wsiadła do niego czując jak mięśnie na jej nogach nadal drżą. Zaczęła je rozmasowywać dłońmi i patrząc przed siebie. Gdy ptak Trevora wrócił z polowania uśmiechnęła się lekko i w końcu Trevor mógł ich zabrać w podróż powrotną.


Koniec sesji