Secrets of London
[1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Wersja do druku

+- Secrets of London (http://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Poza schematem (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29)
+--- Dział: Reszta świata i wszechświata (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=26)
+--- Wątek: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim (/showthread.php?tid=1838)

Strony: 1 2


[1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Giovanni Urquart - 06.09.2023

A więc wybrali się na wspólną podróż. Pragnął odciągnąć ją od Wysp Brytyjskich, a jednocześnie nieświadomie szukał w tym wymówki na odpoczynek od codziennych trosk. Śmierciożercy byli jeszcze groźniejsi niż zawsze, w dodatku Knieja Godryka wciąż nie ochłonęła po tragedii Beltane.

Korespondował z wieloma czarodziejami rozsianymi na całym świecie, aż w końcu udało mu się grzecznie wprosić do jednego z nich. Daleki kuzyn, Shirley Akingdabe Olatunji Olisadebe, zaprosił Giovanniego na wizytę w jego letnim domku na południu Włoch. Urquart najchętniej udałby się na drugi koniec świata, ale błyskawicznie przyjął propozycję.

Wraz z Kim spędzili trzy dni z kuzynem, który oprowadzał ich po okolicznych wioskach. Wspomógł też pannę Gajdę w uczeniu Giovanniego deportacji, z czym radził sobie coraz lepiej. Aż w końcu czwartego dnia zostawił ich samych w kamiennym domku, udając się w podróż w interesach.

Było już po północy. Gwiazdy rozsypane po niebie usypiały ludzi i zwierzęta do snu. Niektóre zbuntowane ptaki co jakiś czas przelatywały nad głową Giovanniego, wyłapując komary i muchy. Po upale dnia nastał chłód wieczora. Urquart siedział jeszcze w koszuli i spodniach. Był tak wyprany z sił, że ciężko mu byłoby się zebrać i przygotować do spania. Poza tym, odwlekał moment, w którym pójdzie do sypialni.

Mały domek składał się z trzech pomieszczeń. Cały parter stanowiło połączenie kuchni, jadalni i małego saloniku. Na piętrze goście przyjmowani byli w jednej dużej sypialni wypełnionej łóżkami, zaś obok istniała malutka łazieneczka. To pierwsza noc, podczas której Giovanni i Kim byli tutaj sami. Chciał siedzieć na schodkach tarasowych tak długo, by mieć pewność, że Gajda już zasnęła.




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Kim Gajda - 16.09.2023

Spędzanie z Gio czasu we Włoszech był dla niej naprawdę przyjemnym czasem. Nie sądziła, że takie statyczne podróżowanie w  towarzystwie ważnej osoby będzie aż tak fascynujące. Przyjaciel Gio był ciekawą osobą i wiele miejsc odkryła, gdy pokazywał jej okolice. Zdecydowanie ten kraj mógł być jej ulubionym. Było ciepło i słonecznie, a to Kim naprawdę uwielbiała. Czasami gdy siedzieli i jedli wspólnie zamówioną pizze próbowała złapać jaszczurki, ale były one od niej zdecydowanie szybsze. Uwielbiała kawy, które tu przygotowywali, pasowały idealnie do słodkich śniadań, ale najbardziej smakowały jej te, które serwowano po południu, czyli te bez mleka.

Zostawiła Gio samego, aby przygotować się do snu. Nie była jednak zmęczona, ale krępowała się delikatnie z tego powodu, że została z nim sam na sam. Dziwnie się czuła z tą myślą, a może też z tym, że pragnęła ten czas spędzić w jego objęciach, co ją delikatnie zawstydzało. Czesała swoje włosy patrząc na swoje odbicie w lustrze. Wystarczająca, tak zawsze sobie mówiła, że jest wystarczająca, ale teraz w jej głowę wkradały się myśli, że może taka nie była? W końcu Giovanni był szanowaną osobą, a ona zwykłą podróżniczką łapiącą chwile w garści, a nie planującą swoje życie w kontekście statyczności.

Westchnęła ciężko i wyszła na korytarz w samej koszuli nocnej kierując się do pokoju gościnnego, który dzieliła ze swoim przyjacielem. To miała być ich pierwsza, samotna noc w tym kraju. Narzuciła na siebie szlafrok, aby nie być tylko w piżamie i wyszła ponownie na korytarz kierując się ku schodom. Miała ochotę jeszcze popatrzeć na widoki, które prezentował ten domek wokół siebie. Jej włosy były mokre i opadały jej na plecy, gdzie zostawały drobne plamy po wodzie. Było to przyjemne uczucie zważając, że noce nadal nie należały do szczególnie chłodnych. Zatrzymała się w pół kroku patrząc na plecy Giovanniego, który siedział na zewnątrz. Nie wiedziała, czy miała do niego podejść, czy jednak zagadać. Myślała, że poszedł na spacer, bo był tak cicho.




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Giovanni Urquart - 17.09.2023

W maju zadziało się zbyt wiele. Kłęby myśli przesuwały się w umyśle Giovanniego, ale wolał o tym nie myśleć. Nastał czerwiec. Był we Włoszech. Słodkie ciepło otaczało go z każdej strony, chociaż tak naprawdę pragnął otrzymać je tylko z jednego źródła.

Które stało właśnie kilka metrów od niego.

Odwrócił się, słysząc kroki, ale bardzo szybko powrócił do poprzedniej pozycji, niesamowicie speszony zastanym widokiem. Mokre włosy niewiasty nie były częstym widokiem dla dżentelmena. Nawet takiego wychowanego w domu pełnym kobiet. Ze szlafrokami już częściej obcował, aczkolwiek te znane mu mogły uchodzić równie dobrze za szaty dzienne, na poranne spotkania z sąsiadką. Kim była praktyczna. Jej szlafrok był prosty i pozbawiony zbędnych koronek. A przez to jeszcze bardziej można było umieścić go w kategorii bielizny.

— M-myślałem, że już śpisz — wymamrotał. Odkaszlnął. — Chciałem powiedzieć, żebyś nie stała w przeciągu, bo się rozchorujesz, ale przecież nawet teraz jest tu niesamowicie ciepło — odpowiedział z wymuszonym śmiechem. Usilnie starał się wcielić w rolę matkującego wujaszka, czy innego, absolutnie aseksualnego osobnika. Jednocześnie wyobraźnia podsuwała mu obrazy Kim podchodzącego do niego i siadającego obok. Tak bardzo odganiał myśli o tym, jak bardzo pragnął, by się to wydarzyło.

Przez chwilę chciał wstać i samemu szykować się do snu, ale przecież nie mógłby teraz tak ot przejść obok niej.




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Kim Gajda - 17.09.2023

Chciała się wycofać, ale wtedy on ją zauważył. Uśmiechnęła się do niego ciepło otulając się szczelniej swoim szlafrokiem. Może nie powinna tak wychodzić na zewnątrz? Była jednak przekonana, że mężczyzny nie było tutaj, że poszedł na spacer, ale była głupia! Mogła się najpierw upewnić, czy ma słuszność w swoich spekulacjach. Gdyby wiedziała, że był tutaj, że siedział i czekał, aż ona zaśnie nigdy nie zeszłaby na dół w samej piżamie i szlafroku, ubrałaby się bardziej przyzwoicie. Nie mogła się jednak teraz wycofać, przyszła posmakować lata, przyszła popatrzeć na niebo, które szykowało się do snu.

– Ja myślałam, że jesteś na spacerze – odpowiedziała cicho, delikatnie i subtelnie, a zaraz potem parsknęła śmiechem. Byli tacy nieporadni, zakładali takie rzeczy nie upewniwszy się, czy mają rację. W końcu zdecydowała się podejść do swojego przyjaciela i usiadła tuż obok niego zachowując przyzwoitą odległość. No dobrze, była odrobinę bliżej, ponieważ lubiła być blisko Giovanniego. Spojrzała przed siebie na niego i cicho westchnęła. – Pięknie tutaj. Przed snem chciałam jeszcze skorzystać z tego, co tutaj się znajduje – wymruczała przymykając na chwilę oczy i rozkoszując się zapachami lata. – I nie musisz się o mnie martwić, jestem nad wyraz zahartowana – spojrzała na niego, a jej serce zabiło odrobinę szybciej niż by chciała.




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Giovanni Urquart - 18.09.2023

— Naprawdę myślisz, że bym cię tu zostawił samą? — Roześmiał się. — Może i jesteśmy na drugim końcu kontynentu, ale wciąż podlegasz mojej ochronie.

Mówił z wielką pewnością siebie, jednak obydwoje wiedzieli, że w walce Kim poradziłaby sobie znacznie lepiej. Gio chętnie pouczyłby się od niej, lecz wystarczało, że co kilka dni powtarzali deportację. Wychodziło mu już całkiem nieźle i potrafił przemieszczać się na coraz większe odległości. Ciągle jednak paraliżował go lęk, dlatego Kim musiała wykazywać się dużą cierpliwością do tak spanikowanego ucznia.

Usiadła obok.

Splótł swoje dłonie, by utkwiwszy w miejscu nie wykonywały żadnych ruchów zdradzających zdenerwowanie. Musiał być spokojny i opanowany.

— Widok jest uroczy, ale myślę, że do rana niewiele się zmieni. Możesz więc spokojnie udać się na spoczynek — uśmiechnął się. — Oh, dobrze wiem, że jesteś... — roześmiał się. Kim była mistrzem przetrwania. Zazwyczaj to on wracał z podróży z nowymi siniakami i otarciami, kobiecie zdarzało się to niezwykle rzadko.

Wciąż na nią nie patrzył. Zerkał gdzieś w dal, lub na czubki swoich płóciennych butów. Starał się nie myśleć o Kim. Cóż, przynajmniej nie o jej obecnym odzienku. Ciekawe, ile miała na sobie warstw ubioru... Nie! Właśnie o tym miał nie myśleć!




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Kim Gajda - 25.09.2023

Zawtórowała mu śmiechem. Oh, wiedziała, że by jej tu nie zostawił, ale wydawał się być czasami spięty w jej obecności, co Kim czasami wprowadzało w lekki stan obaw. Może wcale nie chciał spędzać z nią czasu, może miał dosyć jej, albo nie chciał, aby pojawiała się w jego domu bez zapowiedzi. Był taki zagadkowy, taki odległy. Czasami chciała go złapać za dłoń i po prostu do siebie przyciągnąć. Urquart był trudnym człowiekiem do rozgryzienia i Gajda próbowała wiele razy zrozumieć jego myśli, które tak skrzętnie ukrywał pod nerwowymi spojrzeniami, odwracaniem oczu od niej, gdy tylko się przy nim zjawiała. Był tak delikatnie rozkoszny, że czasami bała się przy nim odzywać, aby nie powiedzieć czegoś, co mogłoby go zranić, zawstydzić, lub być zbyt bezpośrednie. Dzieliła ich przepaść w pojęciu tego czym jest życie, przepaść w wychowaniu i obyciu kulturowym. Tak, wiedziała jak zachować się wśród ludzi, na bankiet i przyjęciach, ale ich nie lubiła. Wolała spędzić noc w głuszy na drzewie niż tańczyć na balu. Gdyby mogła zatańczyć z Giovannim to jej wybór byłby jeden, ale bez niego takie miejsca nie miały sensu.

Teraz również wydawał się być taki odległy, taki cichy i skryty, a przede wszystkim udawał, że się nie spiął jej obecnością. Może chodziło mu o jej ubiór? Kim nigdy nie przejmowała się czymś takim jak strój. Dzielili dzisiaj wspólną sypialnie, a podczas podróży czasami zmuszeni byli spać w jednym namiocie oddzieleni śpiworami i kocami, a także poduszkami, ale nadal – była to mała, wspólna przestrzeń.  A podczas swoich przygód poznała różne miejsca i różne stroje nosiła, aby bardziej się wczuć w dany klimat. Lubiła poznawać nowe rzeczy, nowych ludzi i ich zwyczaje. Teraz nie była w stanie poznać Gio, bo się chował i nie wiedziała dlaczego.

– Nie chcesz mojego towarzystwa? – spojrzała na niego z tajemniczym i lekko zadziornym uśmiechem. Oh, Gio nie masz pojęcia jak mocno ją ranisz tak bardzo ją odpychając i cofając się od niej. Nie wiedziała jak przebić jego barierę, ale była to czasochłonna sprawa. Pochyliła się lekko w jego stronę i trąciła go ramieniem. – Oh wyluzuj kochany, daj się nacieszyć tym spokojem. Rzadko podróżuje w ten sposób – zauważyła.




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Giovanni Urquart - 25.09.2023

Giovanni naturalnie podchodził do wszystkich z dystansem. Opływał życzliwością i ściskaniem dłoni, ale emocjonalnie był za barierką bezpieczeństwa. Nie dopuszczał do siebie ludzi. Tłumaczył to sobie swoją przypadłością. Nie chciał, by wiele ludzi wiedziało o Jonathanie. Ale tak naprawdę nie o to tu chodziło. Bo przecież Jonathan nie pojawił się bez powodu, ale Gio nie mógł poradzić sobie z przeszłością.

Bliskość nie kojarzyła mu się dobrze. Nawet jeśli tak bardzo pragnął, by Kim usiadła jeszcze bliżej, by mógł ją objąć ramieniem, to jednocześnie napawało go to jakiegoś rodzaju odrazą, lękiem. Podczas każdej podróży z nią dbał o odpowiednie wyposażenie, ale jednak i tak zmuszani byli dzielić jeden namiot kilkukrotnie. To były dla niego nieprzespane noce.

— Oczywiście, że chcę! — odpowiedział szybko. Zbyt szybko i zbyt zachłannie. Zarumienił się. Żałował, że nie obrócił tego w żart, jak to zwykle robił. Zazwyczaj to była jego taktyka działania. Utrzymywanie wszystkiego na lekkim poziomie. Miło i wesoło. Z dala od głębokich uczuć.

Spuścił wzrok. Była tak blisko. Czuł na sobie jej ciepły oddech.

— Wybacz, ale dobrze wiesz, że nie mogę się w pełni rozluźnić, gdy w kraju trwa wojna — odpowiedział. — Przepraszam, że psuję ci tym wyjazd. Ale to się w końcu skończy, obiecuję...[a/]
[a]Spojrzał jej w twarz. Była jego słońcem. Jej promienie niszczyły mroki jego umysłu. Rozpraszały chmury, prostowały drogi i zatrzymywały czas. Mógł teraz to zrobić. Porwać ją w objęcia i przelać wszystkie emocje w pocałunku. Przez sekundę faktycznie chciał to zrobić... Ale nie mógł. Był na celowniku Śmierciożerców. Był zbyt rozpoznawalny. Narażał najbliższych. Mieszkał w kraju spowitym wojną. Miał swoje niebezpieczne obowiązki. Był dziwadłem mieszczącym w sobie drugą osobę.

Patrzył więc na nią spojrzeniem pełnym smutku. Tonął w nim więc, a rozpaczliwe krzyki o pomoc były nieme.




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Kim Gajda - 27.09.2023

Kim nie potrafiła tworzyć barier, nie potrafiła być osobą skrytą. Zawsze wszystkich czarowała uśmiechem, przyciągała wesołością i dobrym humorem. Lubiła spędzać czas z ludźmi, lubiła poznawać nowe kultury i języki. Lubiła się przymilać i podobać. Nie lubiła się dystansować. Giovanni mógł zobaczyć jej radość z życia nawet podczas tej podróży, gdy chodzili po tych wszystkich Włoskich wioskach, gdy zagadywała lokalnych ludzi o ich ulubione dania, miejsca godne polecenia, którą kawę wypić o jakiej godzinie. Czasami nawet była w stanie zagrać z dzieciakami na ulicy w piłkę, aby dowiedzieć się, gdzie można zobaczyć ciekawe miejsce lub po prostu jak ominąć kolejkę do jakiejś atrakcji. Kim po prostu żyła i się nie wstydziła obecności innych ludzi, nie bała się śmiechu i szaleństwa, które dawały takie podróże. Potrafiła łatwo zaprzyjaźnić się z kimkolwiek.

Trudno jej jednak było porozmawiać z Giovannim, który tak umiejętnie się chował za fasadą obycia kulturowego i dystansu. Przyciągał ją tym jak nikt inny. Był jak tajemniczy posążek w starożytnej świątyni. Chciała go złapać, ściągnąć z filaru, ale bała się, że uruchomi przez to pułapkę i cała świątynia wraz z piękną historią zawali się i zostaną tylko zgliszcza. Musiała być ostrożna, powolna, rozmyślna, a było to cholernie ciężkie, gdy było się Kim Gajdą – pełną energii czarownicą, która z łatwością nawiązywała znajomości i poznawała historię innych ludzi.

Zachichotała cicho i oparła łokieć na swoim udzie podpierając podbródek na dłoni. Popatrzyła na niego z ciepłym uśmiechem i delikatnie rozmarzonym spojrzeniem. Był taki przystojny, taki pociągający – niby na wyciągnięcie ręki, a jednak za daleko. Cicho westchnęła nie czując się źle, po prostu było idealnie. Mogłaby tak spędzać z nim każdy wieczór.

– Wiem, ale teraz jesteśmy tu. Pozwól sobie odpocząć chociaż na chwilę. Nie ochronisz całego świata jeśli będziesz się tak zamartwiał – wyszeptała nie zmieniając pozycji, ani spojrzenia. Był dla niej domowym ogniskiem, bezpieczeństwem i spokojem. – Giovanni – powiedziała jego imię lekko, ciepło, przyjemnie – mogę cię przytulić?




RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Giovanni Urquart - 16.10.2023

Giovanni czasem bywal obiektem westchnien mlodych czarownic. Dobrze usytuowany, wygadany, zawsze zadbany. Szybko im to jednak przechodzilo. Giovanni byl po prostu zbyt nudny, by utrzymac bicie kobiecego serca na dluzej. Inaczej bylo z Kim. Ta zdazyla go poznac lepiej. Wiedziala o problemach, z jakimi sie zmaga. Jak wiele wysilku zajmuje mu utrzymanie nieskazitelnego wizerunku publicznego, nawet jesli poruszanie sie na salonach jest dla niego naturalne. Wysoka charyzma wcale nie szla w parze z porzadkiem w umysle. Gio mial w sobie wiele tajemnic, ktorych samo istnienie idealnie tuszowal. Jedynie najblizsi wiedzieli, ze cos jest nie tak. Ale nie chcial o tym rozmawiac.
Zarowno Geraldine, jak i Kim, byly jego przeciwienstwami. Obie spontaniczne, nie przejmujace sie opinia, nie bojace sie niczego. Podziwial je i stawial sobie za wzor do nasladowania... w przyszlym zyciu. W tym, nie mogl sobie pozwolic na spuszczenie gardy. Szczegolnie nie w czasach wojny.
- Wiesz, ze nie umiem po prostu sie nie zamartwiac... Staram sie odpoczac, ale nie potrafie w ogole o tym nie myslec. Nie moge sobie pozwolic na kompletny wypoczynek. Tyle ludzi tak ciezko teraz pracuje, by przesunac szale zwyciestwa na nasza strone. A ja pozwalam sobie na podroze... Nawet jesli sa zwiazane z moja praca, w niczym nie pomagaja w obecnej sytuacji...
Zmarszczyl brwi i westchnal ciezko. Czul sie jak nieudacznik. Nie dosyc, ze nie nadawal sie do bezposredniej walki, to jeszcze nie przydawal sie w niczym innym przez ostatnie kilka dni. Dumbledore powinien byl wywalic go z Zakonu.
Spojrzal znowu na Kim, gdy wypowiedziala jego imie i zyczenie. Jego twarz powoli przeobrazila sie w wyraz zdziwienia. Ale to bylo do przewidzenia. Kim nigdy nie pozwalala mu sie smucic. Zawsze starala sie poprawic mu nastroj. A coz lepiej zabija smutek niz serdeczny uscisk? Serce wypadloby mu z przejecia, ale nie mial zamiaru odmowic przyjaciolce. Tylko, ze... wlasnie sobie przypomnial, ze byla juz w stroju nocnym.
- Oh, bardzo chetnie bym sie zgodzil... tylko, ze... - Odwrocil wzrok. - Zapomnialas chyba, ze pora na to juz minela.
Zachichotal nerwowo.


RE: [1.06.1972] Zapachy lata | Gio & Kim - Kim Gajda - 19.10.2023

Kim potrzebowała nudy w swoim życiu, bo każdy jej dzień był przygodą. Giovanni był swego rodzaju kotwicą, stabilnością i bezpieczeństwem. Wiedziała, że może zawsze do niego wrócić, bo on będzie dla niej opoką. Czuła się przy nim swobodnie, nie krępowała się niczym, bo wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy, nie powie zbereźnego żartu, nie klepnie w tyłek bez jej zgody jak często robili to mężczyźni podczas jej podróży.

Spojrzała na niego zmartwiona, przekrzywiła głowę w bok niczym ciekawski, ale smutny kot. Chciała móc zabrać jego troski i wrzucić do worka, a następnie do wody. Położyła na jego ramieniu dłoń nie pesząc się tym, że siedziała w samym szlafroku i piżamie. Nie potrzebowała się przejmować takimi rzeczami. Giovanni był cudowną osobą i czuła się przy nim swobodnie.

– Pora na przytulanie nigdy nie mija, mój drogi – szepnęła, a następnie po prostu go przytuliła.

Uścisk był na początku niepewny, a potem już silny i taki jak powinien być. Nie przejmowała się takimi głupotkami jak kultura, czy coś wypada, czy nie wypada. Widział ją w piżamie, bo w końcu dzielili razem pokój, a Kim nigdy nie sypia w pełni przykryta kołdrą, bo jest jej zawsze ciepło. Nawet teraz jej dłonie grzały jak kominek w zimową noc. Zamknęła oczy opierając podbródek na jego ramieniu, a jedną z dłoni wsunęła w jego włosy.

Kocham cię.

Chciała mu powiedzieć, ale nie zrobiła tego. Po prostu trwała w tym uścisku tak długo jak tylko on na to pozwalał.