Secrets of London
[15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Wersja do druku

+- Secrets of London (http://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Poza schematem (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29)
+--- Dział: Reszta świata i wszechświata (http://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=26)
+--- Wątek: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia (/showthread.php?tid=2026)

Strony: 1 2


[15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Cynthia Flint - 09.10.2023

adnotacja moderatora
Rozliczono - Nicholas Travers - osiągnięcie Piszę, więc jestem

To był długi dzień, pełen niespodzianek. Nie planowała podróży świstoklikiem, a tym bardziej noclegu gdzieś w chatce pośrodku niczego. Nie miała ze sobą niczego, co na taką okazję mieć powinna, nie wspominając o tym, jakie to wydarzenie mogło zrodzić plotki. Bardzo szlachetnym ze strony Nicholasa było odstąpienie jej pokoju z wielkim łóżkiem i wybranie kanapy. Jego przyjaciel chyba naprawdę postrzegał ją, jako materiał na ewentualną Panią Yaxley, co po głębszym zastanowieniu ze wzięciem pod uwagę okoliczności, faktycznie postronnemu obserwatorowi i przypadkowej osobie, mogło przyjść do głowy. Westchnęła, siedząc na łóżku w zamyśleniu, spoglądając w stronę przysłoniętego okna. Było już po północy, ale bez eliksiru nasennego lub odpowiedniego naparu z ziół, Cynthii było ciężko zasnąć. Przeczesywała pasma jasnych włosów grzebieniem, który zawsze miała w torebce, szukając sobie zajęcia. I wtedy właśnie Pani prokurator doznała olśnienia, no tak! Niebo na Islandii weszło już na letnie, powinno być łatwo dostrzec Vege i kilka innych ciekawych ciał niebieskich. Jak mogłaby zignorować taką okazję ze swoją wrodzoną ciekawością i zapałem do nauki? Odłożyła grzebień, a złapała za gruby, niewielki koc, który leżał w nogach łóżka i narzuciła sobie na ramiona, owijając się względnie szczelnie. Złapała buty w dłonie i na boso, najciszej, jak umiała, opuściła pokój, a następnie przemknęła w stronę drzwi wyjściowych. Nie chciała przeszkadzać zarówno Nicholasowi, jak i jego przyjacielowi, pewnie mieli ważne sprawy do załatwienia. Dziewczyna wymknęła się cichutko, łapiąc w płuca głęboki wdech.
Powietrze było rześkie, niebo pozbawione zbędnych chmur. Przyjemny, chłodny dreszcz przemknął po jej skórze, zostawiając gęsią skórkę, a błękitnooka uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, rzucając buty na trawę i wsuwając w nie stopy, ruszyła przed siebie. Nie chciała oddalać się daleko, nie znała przecież okolicy. Dom był usytuowany naprawdę ładnie, było mnóstwo pagórków i wrzosowisk dookoła, więc znalezienie odpowiedniego miejsca nie było trudne. Niewiele myśląc, usiadła na ziemi i odchyliła głowę do tyłu, przesuwając spojrzeniem po rozsypanych na niebie punktach. Byłaby naprawdę niemądra, gdyby nie skorzystała z możliwości, którą dostała od losu. Próbowała sobie przypomnieć treści książek astronomicznych, które pochłaniała jeszcze w latach nastoletnich, zauroczona wielkością wszechświata i tym, jak mało o nich wiedzieli mieszkańcy ziemi. Jej uszu dobiegł jakiś szelest, zerknęła w tamtym kierunku, ale uznała to jedynie za spłoszonego zająca. Dźwięk jednak powrócił ze zdwojoną siłą, a gdy z dość spokojnym i obojętnym wyrazem twarzy spojrzała w tamtym kierunku, dostrzegła dwa cienie, sylwetki jawnie męskie. Dotarły jej uszu również głosy, ale nie rozumiała słów targanych wiatrem i szumem otaczających ją wrzosów, więc jedynie wzruszyła ramionami, wciąż nie chcąc przeszkadzać - bo przecież ich spawy jej nie dotyczyły i znów odchyliła głowę do tyłu, spoglądając na niebo. Było dużo piękniejsze, niż to, co mogła zobaczyć z Londyńskich przedmieść lub ze Szkockiego domku letniego. Podobny widok malował się z pokładu statku jej ojca, jednak długo jej na pokładzie nie było. Ciekawe, gdzie teraz pływał Castiel i co działo się z Fergusem?


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Nicholas Travers - 14.10.2023

Nicholas poświęcił swój pokój, w którym dość często gościł, kiedy pojawiał u przyjaciela. Obecność Cynthii była niespodziewana, nieplanowana, ale nie było też innego sposobu, aby pomóc jej wrócić do Anglii jeszcze tego samego wieczora. Tę jedną noc musiała tutaj przeczekać. Arvid jako gospodarz, wyszukał jakiś ciepły kożuch swojej siostry i przyniósł Cynthii, aby nie zmarzła. Noce o tej porze nie są jeszcze zbyt ciepłe. Panna Flint dostała także koc do pokoju, gdyby chciała się okryć.
Nicholas z Arvidem pozostali w głównej części salonowej budynku, kiedy towarzyszka Yaxleya udała się do wskazanego i przygotowanego na nocowanie pokoju. Yaxley stwierdził wtedy, że prześpi się na kanapie.

- Nie wolałbyś może…
Zasugerował mu Arvid, wskazując kierunek do swojego pokoju. Nicholas odmówił.
- Nie dzisiaj.
Zaprzeczył. Nie chciał ryzykować, na wypadek gdyby Cynthia czegoś potrzebowała od niego. Była w obcym dla niej miejscu, a on odpowiadał w tej chwili za jej bezpieczeństwo. Jego jednego znała tutaj najlepiej. Nie chciał także, aby zobaczyła coś, czego nie powinna.
- Jak chcesz.
Wzruszył ramionami Arvid i dorzucił trochę drewna do kominka, aby podtrzymać ogień. Lubił tradycyjne czynności, co pozwalały mu na trochę więcej ruchu fizycznego.
- Idę się przejść.
Odparł Nicholas, narzucając na siebie cieplejszą szatę. I tak nie zaśnie, czując, że bezsenność będzie mu dokuczać. Choroba genetyczna wyciszyła się, od kiedy wziął eliksir parę dni temu. Wyszedł na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Spojrzał w niebo, czyste odsłaniające piękno gwiazd. Nicholas usiadł na trawiastym pagórku kawałek dalej od samej chaty. Jakiś kilometr dalej rozpościerał się las, zamieszkany przez różne tutejsze stworzenia. Yaxley siedział w milczeniu, jakby potrzebował chwili dla siebie aby pomyśleć nad wieloma sprawami. Spojrzał także na swoje lewe przedramię, pod którego rękawem czarnego materiału, ukryty pod zaklęciem maskującym miał mroczny znak.
Arvid nie dał mu dłużej chwili dla siebie i dołączył do niego, siadając obok. Nicholas od razu spojrzał w jego kierunku, jakby chciał się upewnić, kto zmierza do niego. Zaraz jednak przeniósł wzrok przed siebie, aby poudawać podziwianie przyrody.
- Ta Twoja towarzyszka to miła dziewczyna. Nie myślałeś, żeby…
- Cynthia ma wyjść za mojego brata. Nie wie o tym jeszcze.
Przerwał mu Nicholas, jakby nie chciał drążenia tego tematu.
- Ale ją lubisz. Widać to.
Arcid nie odpuszczał. Jakby miał jakiś cel dręczenia swojego partnera.
- Dzielimy te same zainteresowania zawodowe. Nic więcej.
Odparł w odpowiedzi Yaxley, jakby bronił się jakimiś posądzeniami.
- Zawodowe…
Powtórzył sobie Arvid z uśmiechem.
- Jesteś zazdrosny?
Rzucił mu w oczy Nicholas, przenosząc od razu poważne spojrzenie pytające na oblicze jego twarzy.
- Jestem.
Odpowiedział norweg z uśmiechem. Lubił się droczyć i obserwować poważne reakcje Nicholasa. Yaxley z kolei westchnął i pokręcił głową. Nie chciał się już tłumaczyć i wyjaśniać. Odwrócił wzrok w innym kierunku, ale poczuł zaraz dłoń na podbródku i siłowe odwrócenie swojej głowy. Dostał niespodziewany atak pocałunku ze strony ”przyjaciela”.  Yaxley odwzajemnił, ale na krótko, chwytając zaraz rękę Arvida, aby go puścił.
- Nie tutaj.
Odparł dość poważnie. Nawet jeżeli myśleli że są sami, nie wiadomo gdzie i skąd jakieś oczy mogą dopatrzeć się tego, co mogło tutaj zajść.
Mając jednak dziwne wrażenie, że ktoś ich obserwuje, Nicholas obejrzał się za siebie, dostrzegając w oddali czyjąś sylwetkę.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Cynthia Flint - 25.10.2023

Była wdzięczna za osobny pokój, bo nie wyobrażała sobie, jak miałaby zasnąć bez eliksiru, którego akurat nie miała w torebce. Nicholas być może był zamknięty w sobie i równie chłodny, zdystansowany, co Cynthia, ale był dobrze wychowany i podchodził z olbrzymią dozą szacunku, nawet jeśli wejście w jakąkolwiek konwersację z drugim człowiekiem nie wydawało mu się interesujące. Nie miała pojęcia, że jego ważnym spotkaniem była zwykła schadzka i szczerze mówiąc, nie była typem kogoś, kto plotkował lub nadmiernie interesowałby się życiem drugiego człowieka. Byłaby jednak w stanie zrozumieć chęć zachowania sekretu, wszak uczucia były słabością, a każda jednostka bliska sercu pionkiem, który można było wykorzystać. Ktoś jej kiedyś przecież powiedział, że świat bywa okrutny, a ludzie źli, odsłanianie się było błędem. Pewnie Yaxleyowi powiedziano to samo.

Szmery nie ustały, słowa zagłuszał wiatr. Nie podglądała, skupiała się nad tym, co malowało się nad nią i pomimo chłodu, było naprawdę piękne i ujmujące. Niska temperatura nigdy nie przeszkadzała blondynce, na co dzień przebywała przecież w kostnicy, a pracownie miała w równie zimnej piwnicy. Poprawiła jednak koc na smukłych ramionach, przesuwając palcami po miękkim materiale, a następnie zgarnęła do tyłu puszczone luźno, sięgające za połowę pleców, pasma mieniących się srebrem włosów. Kolejny dźwięk sprawił, że uniosła brew, rozglądając się dookoła i chociaż dostrzegła cień dwóch sylwetek, nie zagłębiała się w szczegóły, uspokojona jednak, że najpewniej był to Nicholas oraz Arvid. Westchnęła, odchylając głowę do tyłu, aby po chwili namysłu znów się poruszyć, podciągając okrycie do góry, aby sięgnęło wyżej jej karku i głowy, bo chwilę później — nieco głośniej niż zamierzała, opadła do tyłu, przylegając plecami do narzuty. Trawa oraz wrzosy przypominały mur, który odcinał ją od otaczającego ją świata, ciemny i intensywnie pachnący. Jasnoniebieskie tęczówki spojrzały na niebo, a kąciki ust mimowolnie drgnęły jej, unosząc się ku górze. Widok był zjawiskowy, gwiazdy układały się w konstelacje i rozmaite kształty, pozwalając odetchnąć i sprawiły nawet, że pomyślała, że cały ten wypadek i seria niefortunnych zdarzeń była dobrą rzeczą. Owszem, zrezygnowała z nadgodzin i rano pewnie spóźni się do pracy lub nawet dotrze na popołudnie, ale dla takiego granatu z tysiącem srebrnych punktów, które przypominały kryształy rozsypane na ciemnym materiale? Było warto. Kiedy ostatnio miała czas, aby spojrzeć w niebo?
Na dźwięk kroków jakiś czas później, odwróciła głowę i spojrzała do góry, nieco zaskoczona obrazem i towarzystwem. - Nie musisz się martwić, nic mi nie będzie. Możesz spokojnie wrócić do Arvida, pewnie macie swoje sprawy. - powiedziała z delikatnym wzruszeniem ramion, unosząc się na rękach nieco do góry, bo chyba niezbyt wypadało jej tak leżeć. Przesunęła palcami po włosach, zgarniając je do tyłu i ostatecznie znów usiadła, patrząc gdzieś na przestrzeń przed sobą.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Nicholas Travers - 27.10.2023

Yaxleyowi powiedziano to samo. Świat jest okrutny i sami musimy o siebie zadbać, gdyż nie każdy będzie wstanie nam pomóc. Jaką drogą pójdziemy, z takiej będziemy zbierać to, co zasiejemy. Doświadczenia z życia szkolnego i zawodowego, a także prywatnego, wiele uczą. Nicholas przez te lata zdążył ukształtować sobie charakter i zdystansować się od ludzi. Jego chłód, powaga nie przyciągały nikogo do siebie. Wręcz przeciwnie. Był jak chodząca śmierć, z czym wiąże także swoją pracę w Departamencie Tajemnic. Był tajemniczy i niewiele mówił. Nie był wylewny, nie otwierał się przed byle kim a nawet najbliższymi. Chodząca tajemnicza zagadka.

Nicholas był skupiony na towarzystwie Arvida, który chciał trochę załagodzić sytuację i nacieszyć obecnością przyjaciela, lecz Yaxley nadal trzymał ostrożny dystans, mając wrażenie, że ktoś ich widział. Gdy się obejrzał, w oddali dostrzegł postać. Musiała to być Cynthia, gdyż nikogo więcej w tej okolicy nie było. A siostra Arvida pracowała w miasteczku, w tamtejszej Gospodzie.
- Lepiej do niej pójdę.
Stwierdził Nicholas a Arvid się uśmiechnął, jakby nadal wierzył, że ta kobieta przełamie lodowe mury ponuraka. Yaxley tylko spojrzał na niego poważnie i westchnął. Cokolwiek nie powie, ten będzie swoje myślał. Arvid także się podniósł i poszedł sprawdzić co z końmi. Nicholas zbliżył się do leżącej na trawiastym podłożu panny Flint. Ta od razu zaczęła mu się tłumaczyć i zapewniać, aby nie przejmował. Jednak jej ostatnie słowa trochę nabrały obaw, jakby coś widziała.
- To może poczekać.
Stwierdził, nie chcąc zadawać pytania, o jakie sprawy jej chodziło. Mógłby się zdradzić i wzbudzić w niej nową ciekawość tematu a tego nie chciał. Lepiej będzie udawać, że nic nie miało miejsca.
- Nie możesz zasnąć?
Zapytał. Widok na zewnątrz był piękny, ale na kolejny dzień, trzeba było być wypoczętym. Rano musieli ruszać na zdobycie świstoklika, aby Flint mogła wrócić do Londynu. Po drodze pewnie by zahaczyli o jeszcze jedno miejsce, które miał w planie. Kto wie, może się jej spodoba.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Cynthia Flint - 05.11.2023

Był mężczyzną, był Yaxleyem i mógł sobie pozwolić na ten komfort, jaki dawało bycie pełnym dystansu. Ona nie mogła — nie, jeśli chciała spełnić oczekiwania ojca i cokolwiek osiągnąć, bo w obecnych czasach ciężko było kobiecie osiągnąć sukces, zwłaszcza w zawodach, gdzie prym wiedli głównie mężczyzny. Nie zamierzała się jednak żalić lub płakać nad niesprawiedliwością wszechświata, z którą przecież dawno się pogodziła. Jej umiejętności i dostosowanie się do panujących dookoła warunków na przestrzeni lat osiągnęły bardzo wysoki poziom, a wyłączenie emocjonalne i praca nad kontrolą tego, co z emocji w niej zostało, sprawiały, że po prostu była uznawana za lubianą, przydatną, uroczą — zależnie od kręgu towarzyskiego i tego, co chciała osiągnąć. Prawda była jednak taka, że ludzie faktycznie, byli okrutni, rzeczywistości bardzo daleko było do sprawiedliwość, a karma nie zawsze wracała. I chociaż próbowała być jasna i promienna, była zwykle ciemna i pokręcona.
Zaskakujące było podobieństwo pomiędzy nimi, zaskakujące było, jak obydwoje nie chcieli pozwolić sobie na pomyłki, które mogłyby wpłynąć na ich reputację. Tak, jakby nie było nic ważniejszego od tego, jak postrzegał ich świat i tego, ile haków na nich miał. Cynthii było tak po prostu łatwiej funkcjonować, robiąc z daleka od wścibskich oczu wszystko to, co chciała. Nie przyglądała się sylwetką, nie spoglądała w ich stronę i nie próbowała doszukiwać się czegoś mroku skandynawskiej nocy. Niebo było ciekawsze niż sprawy, które przecież jej nie dotyczyły. Chłodne powietrze kolejny raz wypełniły płuca, zakołysały pasmami luźno puszczonych, jasnych włosów i wywołały na bladych policzkach drobny rumieniec. Było przyjemnie, chłodno — tak, jak lubiła. Niebo było zapierające dech w piersiach, nie mogła oderwać oczu od srebrnych punktów, jakby chciała zapamiętać na zapas, napatrzeć się tak, by po opadnięciu powiek, mogła do tego wrócić. Zawsze.
Odgłos kroków sprawił, że przybrała neutralny wyraz twarzy, doprowadziła się do względnego porządku i usiadła, wbijając w Nicholasa spojrzenie. Nie musiał jej niańczyć, była dużą dziewczynką, która zrzuciła mu się na głowę przez niefortunne zrządzenie losu.
- Naprawdę? - posłała mu pytające spojrzenie, lustrując skąpaną w półmroku twarz Nicholasa. Nie wyglądał na kogoś, kto odkładałby plany na później przez konieczność dotrzymania komuś towarzystwa, a jednak nie ruszył się z miejsca. Blondynka wyprostowała głowę, oplotła dłońmi kolana i oparła głowę na rękach, chwilę wcześniej jedną z nich klepiąc miejsce obok siebie, żeby usiadł. - Ne potrzebuje dużo snu, jeszcze nie moja pora.
Wyjaśniła z delikatnym wzruszeniem ramion, nawiązując do swojej trwającej od lat bezsenności, do której była już przyzwyczajona. - Ty też nie wyglądasz na sennego. Arvid nie będzie rozczarowany, że zamiast spędzać czas z nim, tkwisz tu ze mną?
Nie miała na myśli niczego konkretnego, nie snuła wobec ich relacji czy interesów jakichkolwiek domysłów lub podejrzeń.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Nicholas Travers - 07.11.2023

Cynthia nie była jedyną kobietą, która robiła to co chciałaby. Podobne zachowanie miała siostra Nicholasa, Geraldine. Dziewczyna miała odmienne poglądy do reszty rodziny i chodziła jak kot swoimi ścieżkami. Nicholas jako starszy brat, nawet jak mu także nie do końca odpowiadało to, jak sobie utorowała drogę sukcesu w życiu, wspierał ją, podobnie jak młodsi bracia. Jedynie matka wylewała swoje poty i nerwy, nie mogąc do końca pogodzić się z decyzjami Geraldine. Ważne, że choć dużo sobie pomagają i ojcu przy rozwijaniu interesu rodzinnego, organizacji Artemis.

Pannę Flint, Yaxley „tolerował”, bo nie powiemy aby się przywiązał czy też cokolwiek innego wobec niej czuł. Miała bardzo podobne podejście do pracy jak on, niemal bardzo podobny temat pracy jaką była śmierć. Każde jednak w innym wydziale ją badało na innych stanowiskach. Przebywanie w towarzystwie jednej kobiety, nie było dla niego uciążliwe, zwłaszcza tej, która akceptowała jego obecność. Pomimo faktu utrzymywanego dystansu międzyludzkiego, z powodu swojej chłodnej aury i spojrzenia. Kobiety szanował, czemu więc miałby wobec niej zachowywać się inaczej? Zwłaszcza, że mogą za jakiś czas być rodziną.

- Tak. Zostaję tutaj na parę dni. Ty jutro wracasz.
Uspokoił ją, jeżeli przejmowała się, że zostawił Arvida i postanowił jej dotrzymać towarzystwa. Trochę czuł się winnym tego zamieszania na Nocturnie, że tutaj trafiła. Z Arvidem będzie miał dużo czasu na spędzenie czasu i w sprawach pracy. Może i Nicholas nie wyglądał na kogoś, kto by odkładał plany, ale w tym przypadku był do tego zmuszony. Nie zostawi jej tak samej na obcym dla niej terytorium.
Zauważając gest, którym Cynthia wskazała miejsce obok siebie, podszedł bliżej i usiadł obok niej. Z tematu snu, przeszła znów na jego przyjaciela.
- I tak nie zasnę. A o Arvida się nie martw.
Wyjaśnił dość poważnie i zaczynał mieć obawy, czy Cynthia rzeczywiście nic nie widziała, czy może zdążyła się czegoś domyślać. Może coś podsłuchała, nawet przez przypadek? W takiej sytuacji, Nicholas wolałby, aby powiedziała mu to wprost. Wiedziałby, na czym stoi i czy jego sekret jest nadal bezpieczny czy też nie. Siedział z pociągniętym kolanem do siebie, opierając na nim przedramię. Drugą nogę miał wyprostowaną, jaki rękę za sobą aby się podeprzeć.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Cynthia Flint - 20.11.2023

Geraldine miała dużo więcej wolności, bo jej najbliżsi już zaakceptowali to, że była jak kot i miała wsparcie. U Cynthii było kwestią czasu to zwodnicze poczucie niezależności, które w jakiś sposób uzyskała. Obydwie były jednak kobietami, które nie wpasowywały się w czasy, w jakich przyszło im żyć. Nazbyt ambitne, zaręczone ze swoją pracą i nieustannie wymagające od siebie więcej. Można było nawet pokusić się o stwierdzenie, że w takich niewiastach drzemała chęć zapisania się na kartach historii inaczej, niż matka i żona. Inaczej, niż ładny dodatek, który przynosił wpływy. Blondynka zawsze chciała osiągnąć sukces, ale taki, który wypracowała własnymi rękami i doświadczeniem, bo przecież ten, który pomogłaby zdobyć rodzina, byłby fałszywym poczuciem spełnienia, niczym więcej.
Miała od samego początku wrażenie, że maska nieco przygłupiej i słodkiej dziewczyny w przypadku Nicholasa Yaxleya nijak się nie sprawdzi. Był chłodny, podobnie, jak Flintówna nie był chyba fanem i ekspertem od niezobowiązujących pogaduszek na temat złośliwości Brytyjskiej pogody lub w kwestii niezbyt smacznej kawy ze stołówki w Ministerstwie. Nie wydawał się człowiekiem, który lubił tracić czas na głupoty. Skupiony na pracy i pełen dystansu, pasował jej w jakiś sposób do tego, do czego przyzwyczajona była w kostnicy. I może dlatego czuła się odrobinę swobodniej? Chociaż wśród tak wielu masek, bez odpowiedniego przedarcia się, trudno było u niej o naturalność.
- W takim razie dziękuje, że zechcesz dotrzymać mi towarzystwa, chociaż naprawdę, nie musisz czuć się zobowiązany. - odpowiedziała, wzruszając delikatnie ramionami, przez co kaskady jasnych włosów zakołysały się leniwie, spływając po ciele w dół, zsuwając się z opatulającego ją koca, który pożyczyła z zajmowanej przez siebie sypialni. Nie musiał czuć się winny, nie zrobił absolutnie niczego. Los po prostu bywał kapryśny. Przyglądała się mężczyźnie w milczeniu, gdy ten zajmował wskazane przez nią miejsce. Trzeba przyznać, że gdyby ktoś zapytał ją kilka godzin wcześniej, czy będzie siedziała akurat z nim w tak.. Niesłużbowej sytuacji, uniosłaby brwi w zaskoczeniu na tak głupi pomysł. Trawa zakołysała się leniwie pod wpływem chłodnego podmuchu wiatru, a kilka kolejnych punkcików zapaliło się na granatowym niebie, przez co było jeszcze jaśniej niż na brukowanych uliczkach Londynu. Przez jego światła, noc traciła swój urok i blask.
- Bezsenność? Był bardzo miły, robi doskonałą herbatę. - wyjaśniła zgodnie z prawdą, bo napar przygotowany przez Arvida i te domowe ciasteczka, zapadały w pamięć. Prawda była taka, że niewielu mężczyzn umiał przygotować dobry napar, nie wspominając o gotowaniu lub pieczeniu, co uchodziło chyba za mało męskie w społeczeństwie magicznego Londynu. - Wyglądasz, jakby coś Cię niepokoiło. - zauważyła jedynie, nie bardzo znając powód wyrazu jego twarzy. Była jednak dobrym obserwatorem, znała się na ludziach, przez lata dopracowywała zarówno swoje metody dostosowywania się, jak i czytania z ich zachowań oraz spojrzeń. Wyprostowała się jednak i idąc jego śladem, objęła mocniej nogi rękoma, opierając na nich wygodnie głowę, skupiając wzrok nie na Nicholasie, a na otaczającej ich przestrzeni. Tym samym dając mu znak, że wcale nie musiał odpowiadać, jeśli nie miał na to ochoty. Była ostatnią przedstawicielką swojej płci, którą można by nazwać wścibską.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Nicholas Travers - 24.11.2023

Nie każdy może pozwolić sobie na bycie sobą w obecności innych, zwłaszcza osób, które za dobrze się nie zna. Przywdziewanie odpowiednich masek, potrafi chronić to, kim się naprawdę. Dostosowując do otoczenia. Niektórzy nie kryją się ze swoim prawdziwym obliczem, jak Nicholas, trzymając jasny dystans od wielu osób. Nie, żeby Yaxley miał jakieś problemy ze sobą, przebywając w tłumie. Ale bezpieczniej, kiedy nikt do niego się nie przywiązuje i on do kogoś. Biorąc pod uwagę, dla kogo pracuje, kogo popiera i gdzie działa. Nie narażając tych, co nie powinni się mieszać do jego życia.

Może się narzucał, może powinien ją zostawić samą. A może i on sam trochę potrzebował z nią posiedzieć? Zajął miejsce obok, skoro mu je wskazała. I przez jakąś chwilę, w milczeniu obserwowali gwiazdy na niebie.

- Tak. Bezsenność.
Potwierdził. Problem dotykający wielu czarodziei, którzy ciągle pracują lub ich organizm źle znosi zmiany harmonogramu funkcjonowania za dnia i nocy. Żeby być wypoczętym, będzie musiał przed snem wypić eliksir.
- Jego dziadek zajmował się sprowadzaniem herbat i nauczył też odpowiedniego parzenia. Dużo podróżował.
Wyjaśnił umiejętności swojego kolegi, skąd opanował taką dziedzinę. I naprawdę, parzenie herbaty wychodziło mu bardzo dobrze. Rozmowy na konkretne tematy były dobre, kiedy nie chodziło o plotkowanie czy narzekanie o pogodę. Cynthia dobrze potrafiła ocenić Nicholasa, który preferował rozmowy na konkretne tematy.
- Wszystko gra. Nie przejmuj się.
Zapewnił, dla uspokojenia posyłając lekki uśmiech. Co rzadko się zdarza w jego przypadku. Mógłby ją zapytać, czy coś widziała. Lecz może będzie lepiej nie poruszać tego tematu. Udawać, że nic nie miało miejsca. Jej słowa były dla niego alarmem, że sam był nieostrożny ze swoim zachowaniem i mimiką twarzy. Musiał to zmienić tak, aby nie miała powodu się martwić.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Cynthia Flint - 14.12.2023

Czy ludzie nie tracili najwięcej z obawy przed właśnie utratą i porażką? Czy nie byli najbardziej nieszczęśliwi, gdy tkwili samotnie w swojej skorupie?
Czasem to pytanie pojawiało się w jej głowie, a szept roznosił się dudniącym echem. Cynthia od dawna umiała sobie z nim poradzić, skutecznie wyciszając i uniemożliwiając, aby miało jakikolwiek wpływ na jej codzienność. Przecież już dawno zdała sobie sprawę, że droga do wielkości, do spełnienia jakichś większych ambicji, jest niestety dość samotna. Niewielu umie poświęcić to, czego to wymaga. Czy tęskniła za ludźmi? Kiedyś może tak, ale razem z upływem lat i mocniejszym zaangażowaniem się w nekromancję, uczucia te — zresztą, podobnie, jak inne, pojawiały się coraz rzadziej. Gdy podniosła spojrzenie na Nicholasa, lustrując jego profil wzrokiem, nie zastanawiała się wcale, czy jego usposobienie sprawiało, że był samotny, a bijący od niego chłód tworzył jakąkolwiek formę zbroi, jak było w jej przypadku. Yaxley nie wyglądał na kogoś, kto takową potrzebował.
Wargi jej drgnęły subtelnie, układając się na wzór pełnego zrozumienia uśmiechu, bo przecież sama od lat borykała się z tym problemem. Był to jeden z powodów, dla których zainteresowała się mocniej Astronomią.
- Na to też mogę przygotować odpowiednie napary. - rzuciła tylko, wzruszając delikatnie ramionami, całkiem pewna swojej wiedzy oraz umiejętności zielarskich. Ona sama często musiała korzystać z eliksirów, bo owszem, funkcjonowanie na niewielkiej ilości snu miała opanowane, ale jego brak wpływał bardzo negatywnie na percepcję oraz umiejętności związane z jej pracą. Nie mogła popełniać błędów w sekcjach. No i błędów związanych z nekromancją też popełniać nie mogła.
- To wiele wyjaśnia. Muszę poprosić, żeby dał mi jakieś wskazówki, bo herbata była naprawdę, doskonała. Uwolnił aromaty, o które bym jej nie podejrzewała. Może to kwestia przypraw? Podobno w Indiach się je doprawia.
Dużo czytała i chociaż nie powinna pokazywać zbyt mocno swojej inteligencji i prawdziwej natury, miała wrażenie, że on nie odbierze tego w zły sposób, jak wielu mężczyzn by odebrało. Ojciec przecież powtarzał, żeby uważała. Poprawiła się na kocu, prostując głowę, a włosy spłynęły na plecy, kołysząc się leniwie na chłodnym, skandynawskim wietrze. Szczypał trochę poliki, ale przecież w kostnicy również panowały niższe temperatury i była do tego po prostu przyzwyczajona.
- To pierwszy raz, gdy się uśmiechnąłeś. - zauważyła krótko, co wypowiedziane na głos, nieco ją rozbawiło. Nawet gdyby zauważyła, nie było to jej sprawą, nie miała żadnego interesu w rozpowszechnianiu plotek. - Wyglądasz, jakbyś tu odpoczywał. Mógł być sobą. Dobrze mieć takie miejsca. - dodała jeszcze, nie chcąc mu czegokolwiek sugerować lub narzucać. Prawdę mówiąc, chociaż była tu pierwszy raz, to ona też odpoczywała. Nie była pewna, czy to kwestia nieba, powietrza, czy też może otaczających ich wrzosowisk i intensywnego zapachu, ciszy panującej dookoła, ale mogłaby się przyzwyczaić. Może lustro nie bez powodu wskazało tego typu miejsce, gdy w nie spojrzała.


RE: [15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia - Nicholas Travers - 14.12.2023

Czy on był nieszczęśliwy? Trudno powiedzieć. Prawdą było, że Nicholas otoczył się lodową skorupą, nie dopuszczając do swojego wnętrza nikogo. Zdarzały się jednak pewne wyjątki, które pozostawały jego tajemnicą. Obecny tutaj Arvid, umiał z nim rozmawiać. Lata temu poznał innego młodzieńca, który wzbudził w nim duże zainteresowanie. Piękny okaz ciała, jaki dane było mu zobaczyć. Teraz, miał okazję pobyć sam na sam z Cynthią. Jedyną kobietą, z którą z jakiegoś powodu się dogadywał. Jakby nie tylko praca zawodowa ich łączyła, ale może coś więcej? Gdyby wiedział, że i ona pasjonuje się nekromancją.

Otaczał się samotnością, ze względu na swoją przynależność do organizacji szerzącej ideologię Lorda Voldemorta. W taki sposób łatwiej skupić się na swoich zadaniach. Swoich planach i rozwoju osobistym. Nie angażując w nic osoby mu znane i bliskie. Nie chciał dopuścić, aby przebudziły się w nim ciepłe uczucia. Lodowy mur jaki wokół siebie wybudował, miał go przed tym chronić.
Kiedy Cynthia wspomniała o możliwości przygotowania naparów, kupiła jego uwagę.

- Jesteś… niesamowita.
Nie umiał inaczej odpowiedzieć. Ostatnio jej herbaty ziołowe bardzo mu pomagały. Może powinien zmienić osobę, u którego do tej pory zaopatrywał się w zioła i eliksiry, a skorzystać z jej usług? W końcu mieli być rodziną. Miała zostać żoną jego brata. 
Zainteresowana zielarstwem, wychwalała jego przyjaciela w kwestii parzenia herbaty. Przynajmniej ta nieplanowana podróż, zapulsowała u niej poznaniem kogoś nowego i doświadczeniu czegoś nowego.
- Nie znam się na tym, ale myślę że chętnie udzieli Ci wskazówki. Polubił Cię.
Odparł w odpowiedzi. Co było widać na pierwszy rzut oka. Choć myślał, że oni są parą. Błędnie zakładał. Nicholas wiedział, że i jego kiedyś małżeństwo dopadnie.
Jeden mały szczegół, a bystre oczy Cynthii dostrzegły jego uśmiech. Nie uśmiechał się, nie mając ku temu powodu. A teraz? Może to z grzeczności? Może to ona, albo jej słowa na niego działały? Mały gest, jaki okazuje on bardzo rzadko. Nie odniósł się do tego, tylko spojrzał na nią, aby zaraz znów przed siebie w przestrzeń.
- Zgadza się. Jedyne miejsce, gdzie na parę dni pozwalam sobie odpocząć. Byłem tutaj na polowaniach i badaniach nad magicznymi stworzeniami, tak poznałem Arvida i współpracujemy.
Przyznał szczerze. To akurat tajemnicą nie było. Bywał tu w ramach swojej pracy. I tyle każdy powinien wiedzieć.
- Z jakiegoś powodu… Dobrze mi się z Tobą rozmawia. Zwykle unikam dłuższego kontaktu z kobietami, ale Ty… Działasz na mnie inaczej. Jakbyśmy… rozumieli się?
Zgadywał? Być może. Parę spotkań, parę rozmów. Nie tylko zawodowych, ale i herbat ziołowych. Pomyśleć, że ta podróż, taka zła nie była?
Postanowił trochę zmienić trochę temat.
- Zanim jutro udamy się po świstoklik dla Ciebie, chcesz mi towarzyszyć w podróży i zobaczyć Graniany? Czy wolisz zostać z Arvidem o uczyć się parzenia herbat?
Zapytał, czy byłaby zainteresowana, zobaczy skrzydlate szare konie. Najwyżej pójdzie sam, ogarnie dla niej świstoklik i wróci, a w tym czasie Cynthia zostałaby z Arvidem i męczyła go o przepisy na parzenie herbat. Czy co tam chciała.