08.11.2023, 22:36 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.11.2023, 01:51 przez Septima Ollivander.)
O Epping Forest słyszał każdy londyńczyk, ale zapewne nie każdy londyńczyk w tymże lesie swoją stópkę postawił, co zdaniem Septimy, było niebywałą stratą. Dlatego też, gdy tylko usłyszała, iż Olivia w te rejony zazwyczaj się nie zapuszczała, wysunęła propozycję spotkania "kawowego" właśnie tutaj.
Las dębowy, w którym właśnie się przechadzała, stanowił istotną część obszaru Epping Forest, ale najprawdopodobniej nie najważniejszą, choć na ten temat kobieta mogłaby żarliwie dyskutować. Dęby tworzyły gęsty baldachim nad głowami spacerowiczów, a ich potężne korony zapewniały cień i ulgę w gorące dni - ale to nie tak, że w angielskich lasach z trudem unikało się upałów, to upały unikały człowieka.
Dzisiejszego jak i każdego poprzedniego spaceru, chadzała znanymi sobie ścieżkami. Podejrzewała, że ktoś kiedyś rzucił na upodobane przez nią drogi odpowiednie zaklęcia, bowiem nigdy podczas którejkolwiek ze swoich wypraw, nie spotkała na niej jakiegokolwiek mugola. Nie żeby uprawiała w tych okolicach cokolwiek nieprzyzwoicie magicznego, ale nie przepadała za ich towarzystwem, na pewno nie, kiedy starcie z nimi miała przeprowadzać sama samiuteńka.
Powietrze tego dnia zdawało się płynąć wolniej, wielu nazwałoby je rześkim, ale dla niej wydawało się gęste, ciężkie i niemalże oleiste. Przytłaczało ją, trochę jak worek z grochem, ale chyba tego właśnie sobie życzyła. Żeby ktoś takim workiem ją przygniótł, dał jej się wtopić w wilgotny dywan mchu i dać się złączyć w jedność z matką naturą.
Tego dnia serce wydawało jej się wyjątkowo kruche i łamliwe; z rozrzewnieniem wspominała ostatnie lata swojego życia, cofając się do pamiętnych wycinków, zarówno tych dobrych, jak i złych. Myślała też o Levim, trochę więcej niż powinna, trochę smutniejsze refleksje dodając do umysłowych folderów niż sobie obiecała.
Stąpając po wydeptanej ścieżce, zza jednego z potężnych dębów, ukazała jej się statua, a przynajmniej tak jej oko pierwotnie oceniło. Skamieniała postać wyglądała niczym obumarła w krewkim ruchu, ucieczce, a na jej obliczu ktoś wykuł emocję przerażenia. Septima przystanęła nieopodal posągu i rozejrzała się w panice, czując jak opatulają ją sidła podstępu. Czy miała udać się jak najprędzej w umówione z Olivią miejsce, poczekać na jej przybycie i pokazać jej to? Został jej niemalże kwadrans czasu. Czy może miała zbadać sprawę sama?
Była w mugolskim lesie, więc z czym do jasnej ciasnej miała do czynienia i co najważniejsze - kto był stwórcą tej piekielnej rzeźby?!
Las dębowy, w którym właśnie się przechadzała, stanowił istotną część obszaru Epping Forest, ale najprawdopodobniej nie najważniejszą, choć na ten temat kobieta mogłaby żarliwie dyskutować. Dęby tworzyły gęsty baldachim nad głowami spacerowiczów, a ich potężne korony zapewniały cień i ulgę w gorące dni - ale to nie tak, że w angielskich lasach z trudem unikało się upałów, to upały unikały człowieka.
Dzisiejszego jak i każdego poprzedniego spaceru, chadzała znanymi sobie ścieżkami. Podejrzewała, że ktoś kiedyś rzucił na upodobane przez nią drogi odpowiednie zaklęcia, bowiem nigdy podczas którejkolwiek ze swoich wypraw, nie spotkała na niej jakiegokolwiek mugola. Nie żeby uprawiała w tych okolicach cokolwiek nieprzyzwoicie magicznego, ale nie przepadała za ich towarzystwem, na pewno nie, kiedy starcie z nimi miała przeprowadzać sama samiuteńka.
Powietrze tego dnia zdawało się płynąć wolniej, wielu nazwałoby je rześkim, ale dla niej wydawało się gęste, ciężkie i niemalże oleiste. Przytłaczało ją, trochę jak worek z grochem, ale chyba tego właśnie sobie życzyła. Żeby ktoś takim workiem ją przygniótł, dał jej się wtopić w wilgotny dywan mchu i dać się złączyć w jedność z matką naturą.
Tego dnia serce wydawało jej się wyjątkowo kruche i łamliwe; z rozrzewnieniem wspominała ostatnie lata swojego życia, cofając się do pamiętnych wycinków, zarówno tych dobrych, jak i złych. Myślała też o Levim, trochę więcej niż powinna, trochę smutniejsze refleksje dodając do umysłowych folderów niż sobie obiecała.
Stąpając po wydeptanej ścieżce, zza jednego z potężnych dębów, ukazała jej się statua, a przynajmniej tak jej oko pierwotnie oceniło. Skamieniała postać wyglądała niczym obumarła w krewkim ruchu, ucieczce, a na jej obliczu ktoś wykuł emocję przerażenia. Septima przystanęła nieopodal posągu i rozejrzała się w panice, czując jak opatulają ją sidła podstępu. Czy miała udać się jak najprędzej w umówione z Olivią miejsce, poczekać na jej przybycie i pokazać jej to? Został jej niemalże kwadrans czasu. Czy może miała zbadać sprawę sama?
Była w mugolskim lesie, więc z czym do jasnej ciasnej miała do czynienia i co najważniejsze - kto był stwórcą tej piekielnej rzeźby?!