31.03.2024, 01:11 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:59 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Lorraine Malfoy - osiągnięcie Piszę więc jestem
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Ostatni miesiąc zwyczajnie dał mu kość i Bulstrode sam nie był pewien, kiedy ostatni raz czuł się aż tak przytłoczony wszystkim, co działo się dookoła niego. Nawet, jeśli wrócił do pracy całkiem szybko, głównie na własne życzenie i za cichym przyzwoleniem siostry, to przez większość maja czuł się nie na miejscu. Organizm, nawet jeśli wyleczony eliksirami w mgnieniu oka, wracał do siły w swoim tempie, jakby podróż do limbo to było coś, czego nie dało się tak zwyczajnie przeskoczyć końską dawką uwarzonego syropku. Wyniki badań Florence i Cynthii nie powiedziały zbyt wiele - był zdrowy. W pełni sił i cholernie zimny, ale oprócz odpowiedniej temperatury ciała nic nie stało mu na drodze, by dalej podbijać świat. Szkoda tylko, że nie tylko jego stan fizyczny stanowił dla niego problem, bo każdy kolejny tydzień po Beltane zdawał się stawiać jakieś nowe wyzwania czy przeszkody. Najpierw był powrót do zdrowia, potem gorączkowa praca związana z pokłosiem święta, który wydawała się nigdy nie kończyć, jakby im dalej od pamiętnej daty, tym więcej dokumentów piętrzyło się na biurkach nie tylko aurorów, ale także brygadzistów. Potem były widma, które wreszcie na tyle naznaczyły swoją obecnością Knieje, że nie dało się ich dalej ignorować, albo podejrzliwie zastanawiać się, jakie dzikie zwierzę grasuje po Dolinie. Sprawa morderstwa na polu, którą zajmował się z Orionem, wciąż wisiała gdzieś w niebycie, bo Departament Tajemnic chyba do niczego sensownego nie doszedł, pomimo tego że rozłożyli się na pikniku na Polanie Ognisk. Do tego jeszcze przesłuchania aurorów i brygadzistów, którzy brali udział w ochranianiu sabatu, a wisienką na torcie była sama Brenna i to, co połączyło go z nią poprzez rytuał. To chyba najbardziej wybijało go z rytmu, bo fascynacja brygadzistką przykrywała wszystko to, co buzowało w Atreusie po zerwaniu zaręczyn z Elaine.
Był zwyczajnie zmęczony i miał wrażenie, że każdy kolejny dzień nie zbliżał go, a oddalał od poznania jakichkolwiek konkretnych odpowiedzi, a to dodatkowo irytowało go, nie pozwalając skoncentrować się na czymś na dłużej. Teraz stał pod ścianą w pokoju Lorraine, przyglądając się fotografiom, które przyczepione były do tapety. Przyjemny kolaż wszystkich wspomnień, które Malfoy uznawała za wystarczająco ważne, by chcieć na nie patrzeć każdego dnia.
Odwrócił twarz w jej stronę, wyjmując papierosa z ust i uśmiechając się do niej przekornie, kiedy popukał palcem w jedno ze zdjęć. Jego ostatni rok w Hogwarcie na wiosnę, kiedy wracali z resztą przyjaciół przez błonia. Powiedział jej wtedy coś głupiego, już nawet nie pamiętał co, a ona odsunęła się od niego oburzona tylko po to, żeby złapał ją zaraz w pasie i przyciągnął do siebie, całując w szyję. Magiczna fotografia zapętlała się zaraz po tym jak Lorraine łamała się i wybuchała śmiechem, a potem znowu wracali do pozycji wyjściowej, a on zaczynał gadać swoje głupoty.
- Wiesz, zawsze uważałem, że do twarzy było ci w tym szkolnym mundurku, ale mimo wszystko wolałem cię bez niego.