21.03.2023, 22:56 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.06.2023, 20:05 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Po manifeście Voldemorta życie toczyło się dalej.
Ludzie pracowali, spotykali się ze znajomymi, gotowali, robili te wszystkie, zwykłe rzeczy… Tylko trochę częściej na pierwszych stronach gazet wspominano o pożarach, mordach i zaginięciach. Brygada Uderzeniowa miała trochę więcej spraw. Brenna rzadziej siadała w kręgu widmowidza, by szukać sprawy włamania, a częściej, by zanurzyć się w wizjach pełnych śmierci. Longbottomowie dostawali trochę więcej listów, więcej ich wysyłali i czasem bez słowa po takiej wiadomości znikali z domu.
Może to właśnie jedno z takich zniknięć sprawiło, że Brenna postanowiła porozmawiać z Dorą. Nie chciała jej w to wciągać. Bogini jej świadkiem, ta dziewczyna przeżyła dostatecznie wiele w życiu. Ale wspomnienie bladej twarzy Thomasa i zdemolowanego mieszkania sprawiło, że po tygodniu bicia się z myślami, Brenna podjęła decyzję. Potrzebowali więcej ludzi. Była gotowa zaufać Dorze. Paranoja dopiero rodziła się w głowie Brenny, a Crawleyównę, po pierwsze, znała od lat, po drugie – śmierciożercy przecież i tak na nią polowali, jeszcze zanim przyjęli tę nazwę, nie było więc mowy, aby dziewczyna sprzedała jakiekolwiek informacje. A Brenna przecież nie zamierzała prosić, aby Dora poszła z różdżką na Voldemorta, ale aby pomogła przy zaopatrzeniu. Dziewczyna umiała hodować zioła, przyrządzać eliksiry, tworzyć kadzidła i świece. To wszystko mogło się przydać. Nie mogli wygrać tej wojny (słowa „wojna” Brenna zaczęła używać od niedawna, i na razie tylko w myślach – do niedawna jeszcze liczyła, że to nie wojna, bo wojny miały to przy sobie, że trwały długo i niosły wiele ofiar), tylko walką.
- Cześć, Dora – przywitała się, zaglądając do kuchni. Wybrała moment, gdy większość domowników była albo poza domem, albo w salonie, by móc z nią pogadać spokojnie. – Może pomogę?
Rodzice Brenny mieli wprawdzie skrzata, ale Brenna też czasem gotowała. Choć najlepsza w całym domu w tym była bez wątpienia Dora – jej posiłki były dosłownie magiczne.
Nie czekając nawet na odpowiedź, zamknęła za sobą drzwi. Pomyślała, że w przypadku Mavelle było jej łatwiej. Wpadła do mieszkania kuzynki, od progu mówiąc, że chce zaproponować jej coś kompletnie szalonego. Ale w tamtym przypadku… nie pierwszy raz wciągała w coś Bones, poza tym ta była z natury żołnierzem.
Tym razem ciężej było jej znaleźć właściwe słowa. I jednocześnie, na duszy też było jej... trochę ciężko.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.