• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 8 9 10 11 12 … 14 Dalej »
[czerwiec 1971] Nastał czas ciemności | Stanley & Harlan

[czerwiec 1971] Nastał czas ciemności | Stanley & Harlan
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#1
14.06.2023, 00:08  ✶  

Od ogłoszenia postulatów Czarnego Pana minęło dobre pół roku. Nie było raczej osoby, której ta informacja mogłaby przejść obok nosa. W końcu oddziaływała na wszystkich i to w każdej dziedzinie życia. Wojna wisiała na włosku, chociaż jakby wziąć pod uwagę pierwsze ataki, które już miały miejsce, to owa batalia już się rozpoczęła. Walka o lepsze jutro, o nowy świat, o nowy porządek - każdy mógł sobie nazywać to jak chciał czy pragnął.

Jednak czy z czystym sumieniem można było to nazwać pełnoprawną wojną? Czy może raczej dopiero rozpędem do biegu? Prawda była taka, że w świecie czarodziejów tkwiła jedna, wielka beczka prochu czekająca na swój zapalnik. Każda ze stron szykowała się do tego starcia na swój sposób. Ministerstwo Magii miało przewagę w tej kwestii - dysponowało dobrze wyszkolonymi i zgranymi oddziałami Grupy Uderzeniowej Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów. Nie wspominając już nawet o całej zgrai Aurorów, którzy byli dużo lepsi w tej klocki i również na każde kiwnięcie. Te dwie grupy powodowały, że wszystko wskazywało na dominację dotychczasowego ładu i brak jakichkolwiek szans na podjęcie rękawicy przez popleczników Toma Riddle'a.

Nic nie było jednak jeszcze stracone. Zrekrutowanie osób o odpowiednich umiejętnościach, talentach czy chociażby zaangażowaniu i postawie, pozwalało wzmocnić szeregi zwolenników przetasowania w magicznym świecie. Jak wszyscy wiedzą, podstawą każdej armii jest silne i solidne zaplecze. Nic więc dziwnego, że Śmierciożercy próbowali rekrutować do siebie ludzi pożytecznych - lekarzy, medyków, zielarzy oraz wielu, wielu innych o podobnych możliwościach. Bez nich nie było mowy o jakiejkolwiek walce. No bo jednak ktoś musiał być w stanie ich poskładać po ciężkich bojach.

Stanley dostał wiadomość, swego rodzaju cynk o osobie, która mogłaby się okazać przydatna w ich szeregach. Wystarczyło tylko wybadać jak ten osobnik zapatruje się na kwestię ewentualnej współpracy. I właśnie w ten sposób, Borgin znalazł się przez gabinetem Fawleya. Wymówkę na swoją wizytę miał dobrą i skuteczną - w końcu od niemal pół roku cierpiał na bezsenność, a że akurat kończyło mu się remedium na tę dolegliwość to musiał złożyć wizytę u jakiegoś specjalisty.

Zapukał do drzwi, które po chwili otworzył - Pan Harlan Fawley? - zapytał, przyglądając się starszemu od siebie mężczyźnie - Dobrze trafiłem? - zmrużył lekko oczy aby mu się przyjrzeć, oczekując tym samym odpowiedzi na swoje pytanie.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#2
25.06.2023, 02:10  ✶  

Pół roku temu dotarły do niego wygłoszone publicznie przez Czarnego Pana postulaty, które przyjął do wiadomości i co jaki czas czytał w gazecie o działaniach jego popleczników. Lord Voldemort mógł być w istocie potężnym czarnoksiężnikiem. Pytanie, czy on był zaznajomiony z nekromancją i sztuką przekraczania zasłony pozostawało nadal bez odpowiedzi. To była kluczowa informacja.

Także i on nie mógł poszczycić się udanym przywróceniem do życia zmarłego człowieka bez zmiany jego jestestwa. Chciał tego dokonać po raz pierwszy czarodziej. Oczywiście, gdyby udałoby mu się tego dokonać to nie mógłby podzielić się swoim spektakularnym osiągnięciem ze światem czarodziejów. Wszystko przez to, że nekromancja była prawnie zakazana i przedstawiciele Departamentu Przestrzegania Prawa musieliby go aresztować. Byłoby to dość niefortunne.

Tego dnia Harlan na terenie swojej kliniki. Z chwilowego braku pacjentów zajmował się teraz inwentaryzacją, spisując nazwy mikstur, które będzie musiał uwarzyć w najbliższym czasie. Spodziewał się również dostawy ingrediencji pochodzenia zwierzęcego. Rośliny uprawiał we własnym zakresie, więc nie widział konieczności składania zamówienia na roślinne składniki.

Usłyszał dźwięk dzwonka towarzyszący otwieraniu drzwi wejściowych oraz męski głos. Pukanie nie było konieczne. W godzinach otwarcia kliniki było to ogólnodostępne miejsce. Dla pacjentów i zarazem dla wszystkich przestępców, których zuchwałość musiał znosić i nierzadko odeprzeć ich atak albo udzielić im pomocy medycznej. Nie zwykł zadawać pytań poza tym jedynym, dotyczącym zapłaty. Nawet od wszystkich przestępców, którzy zdawali się na jego łaskę lub niełaskę. Wszak mogli otrzymać medykamenty albo truciznę. W końcu tak naprawdę o tym, czy dana substancja to lek albo trucizna decyduje dawka. Choć również posiadał zapas faktycznych trucizn. Istniały również bezpośrednie metody, choć nie było to czyste i schludne rozwiązanie.

— Dzień dobry. Tak, to ja. Jeśli potrzebuje pan uzdrowiciela to jest pan we właściwym miejscu. Czym mogę służyć? — Zwrócił się do mężczyzny, gdy wynurzył się z zaplecza i stanął za recepcją. Recepcjonistka miała dzisiaj wolne. Na kontuarze stał wazon z białymi chryzantemami. Kwiaty typowo pogrzebowe, rosnące wokół należącego do niego i jego rodziny Mauzoleum. Harlan poprawił zielonkawy kitel, który nosił dla ochrony swoich ubrań. Pozostałe usługi, jak chociażby te obejmujące nekromancję, handel truciznami czy przekazywanie ciał w celach naukowych nie były oficjalnie dostępne.

Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#3
04.07.2023, 22:03  ✶  

Stanley był przyzwyczajony do standardu placówek medycznych w stylu szpitalu Świętego Munga, nic więc dziwnego, że wygląd kliniki Fawleya wzbudził w nim pewne zmieszanie. Na całe szczęście lekki grymas, który zagościł na jego twarzy zniknął tak szybko jak się pojawił kiedy mężczyzna w zielonym fartuchu potwierdził swoją tożsamość - Wie pan... Cierpię na taki dziwny przypadek, który w waszym fachu nazywa się bezsennością... I pech chciał, że akurat skończyły mi się lekarstwa, które mogłyby temu zaradzić. A jak pan może wie... Ciężko jest nie spać przez kilka nocy... Bardzo to utrudnia życie - stwierdził rozglądając się po całym pomieszczeniu jakby nadal czegoś szukał albo upewniał się, że nikogo ani niczego więcej tutaj nie ma. Wszystko wyglądało jakby to ewidentnie nie było głównym celem jego wizyty, zwłaszcza że nie bardzo utrzymywał kontakt wzrokowy.

- Wie pan, że dużo się ostatnio mówi o niejakim Czarnym Panie... Albo tym, którego imienia nie wolno wymawiać, czyż nie? Każdy o nim słyszał... - rzucił znienacka ale wypowiedziane słowa nie brzmiały jakby w jakimś stopniu obawiał się wymieniać te imię. Powiedział je z pewną dozą obojętności czy nicości ale bez grama strachu czy zawahania jak to bywało w przypadku większej części społeczeństwa - Ostatnio dużo się dzieje w magicznym świecie... Niektórzy się trochę... - zamilkł na krótką chwilę skupiając swoją uwagę na wazonie z białymi chryzantemami - Panoszą? Żądają więcej praw? - rzucił pytaniem retorycznym, nie odwracając się jednak ani na moment - No i jeszcze ten ich cały minister... Kleach... Leach... Nie ważne. Mniejsza o niego - odwrócił się machając ręką jakby rzeczywiście ten cały Nobby był nic nie wartym śmieciem - bo był - a następnie ruszył powolnym krokiem w kierunku Harlana - Porządny jest z pana człowiek, panie Fawley. Wiele osób tak mówi, a jeszcze więcej stwierdziło, że jest pan ich "przyjacielem"... - stwierdził z zawadiackim uśmiechem na ustach. Nie musiał raczej wspominać Harlanowi kto uważał go za swojego "druha" czy "kompana" albowiem nie byli to ludzie prawi czy respektujący porządek tego świata - A może wręcz ostatnią ostoją w ich często marnych żywotach... Proszę mi powiedzieć, panie Fawley... Nie uważa pan, że w tym świecie zrobiło się trochę za ciasno na nas wszystkich? Że niektóre grupy trochę wychodzą spod buta? Jakby no coś im nagle zaczęło przeszkadzać... - uśmiech nie schodził mu z ust pomimo tego, że na usta cisnęło się stwierdzenie "cholerne mugole" - powstrzymał się. Sytuację należało badać w spokoju i z umiarem, a przede wszystkim nie zdradzić swojej tożsamości dopóki nie odczyta intencji swojego rozmówcy.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (352), Stanley Andrew Borgin (786)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa