• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 7 8 9 10 11 … 14 Dalej »
[wrzesień 1954r.] - Tiara… błędnego przydziału? - Rodzeństwo Yaxley

[wrzesień 1954r.] - Tiara… błędnego przydziału? - Rodzeństwo Yaxley
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#1
05.08.2023, 15:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 19:07 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic

wrzesień 1954r.

W latach młodzieńczych, jak co roku młodzież uczęszczająca do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, zbierała się na peronie dziewięć i trzy czwarte. Również uczyniło to rodzeństwo Yaxley, gdzie najstarszy syn Geralda i Jennifer przywitał się już ze swoimi kolegami z rocznika. Tego roku dołączyć do szkoły mieli bliźniacy. Wszyscy mieli nadzieję, że znajdą się w jednym domu, utrzymując tradycję rodzinną. Walizki były pakowane do odpowiedniego wagonu. Przy sobie każdy mógł mieć podręczny bagaż. Pani Yaxley tradycyjnie musiała chłopcom poprawiać szaty i nie ukrywała wzruszenia, że jej młodsze dzieci też już dojrzewają, a córka rozpocznie nowy etap życia. Była z nich wszystkich dumna. Najmłodsze dziecko z corocznym zaciekawieniem obserwowało otoczenie.

Peron był bardzo tłoczny. Niektórzy pędzili do swoich wagonów, inni wołali swoje najmłodsze pociechy, bowiem gdzieś sobie zaczęły biegać między nogami obcych im osób. Powitania i pożegnania. Kolejny raz z rodzinami zobaczą się na święta, bądź pod koniec roku szkolnego. Było gwarno i hałaśliwie. Czas do odjazdu pociągu zbliżał się nieubłagalnie. Pani Yaxley nie byłaby sobą, gdyby nie prosiła najstarszego syna o opiekę nad swoim rodzeństwem i żeby wciąż godnie ich reprezentowali. Przede wszystkim chodziło jej o młodsze dzieci. Bliźniaków. Z charakteru bywali różni. Nicholas jako najstarszy, potrafił dostrzec więcej i szczególną uwagą darzył siostrę. Była jak promyczek w rodzinie, która powinna mieć braterską obstawę. Ich mała księżniczka. Niestety nie widywał jej częściej, jak tylko w okresach wakacyjnych i świątecznych. Lecz wiedział, że już dorastając, nie ze wszystkim zgadzała się co przekazywała jej rodzina. Niczym nie powinien się przejmować, ale coś wewnątrz mu mówiło, że jest inna. Co jednak mogłoby się wydarzyć, skoro należała do ich rodziny? Jest dzieckiem.

Gdy wszyscy wsiedli do pociągu, rozległ się gwizdek i lokomotywa ruszyła. Starszy Yaxley musiał pierw znaleźć wolny przedział dla młodszego rodzeństwa. Byłoby może dobrze, gdyby jeden z nimi został. Ale skoro znalazł dla nich miejsce wśród równie młodszych uczniów, mógł udać się do swoich kolegów, którzy domagali się tego, aby im towarzyszył w podróży. Droga była długa, lecz w końcu dojechali na miejsce. Każdy rocznik, poza pierwszym, dojechał pod bramy szkoły powozem. Wszyscy musieli być przebrani w szkolne szaty. Nicholas miał na sobie czarne z zielonymi elementami domu Slytherina. Jako jeden z niewielu uczniów, wyróżniał się wzrostem. Zasiadł w wielkiej Sali przy stole uczniów z Domu Slytherina, przy swoich kolegach i koleżankach. Dla Nicholasa był to przed ostatni rok. Czekali wszyscy na rozpoczęcie ceremonii i wprowadzenie uczniów pierwszej klasy.

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#2
07.08.2023, 00:20  ✶  

Chyba każde czarodziejskie dziecko czekało na ten moment. Geraldine podczas wakacji bardzo chętnie wysłuchiwała opowieści braci o tym, jak wygląda czas spędzany w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Nie mogła się doczekać, kiedy i ona wreszcie zacznie swoją edukację w Hogwarcie. Zamek o którym opowiadali, duchy, wreszcie nauka - to wszystko ją fascynowało. Wydawało się jej, że wreszcie spełni swoje marzenia. Nie mogła narzekać, pochodziła w końcu z czarodziejskiej rodziny, także była zaznajomiona z magią, jednak wreszcie sama będzie mogła doskonalić swoje umiejętności.

Zaopatrzyła się we wszystkie potrzebne przedmioty - znaczy matka zabrała ją i Theona na zakupy, aby przygotować się w pełni do tego, co miało nadejść. Byli gotowi, posiadali swoje różdżki, podręczniki, kociołki i całą masę innych rzeczy, które były im potrzebne. Najważniejsza była miotła - Geraldine potrafiła już latać. Nie bez powodu od kiedy skończyła pięć lat obserwowała starszych braci i kradła im ich miotły. Uważała, że jest to ważna umiejętność.

Znaleźli się na peronie, na którym miał znajdować się pociąg, który wiózł uczniów do Hogwartu. Matka zaplotła jej dwa warkocze - uważała, że wygląda w nich głupio i niepotrzebnie odkrywają jej piegowatą twarz. Wiedziała jednak, że z Jennifer nie wygra i musiała się z tym pogodzić. Na całe szczęście teraz nie będzie miała jej ciągle na oku. Cieszyło ją to ogromnie - przestanie wysłuchiwać ciągle tych uwag na temat tego, że dziewczynka nie powinna się tak zachowywać.

Była ogromnie podekscytowana tym, że za chwilę odjadą. Zacznie się coś nowego. Dworzec był pełen dzieciaków w różnym wieku. Kolorowy, starsi uczniowie mieli szaty przyozdobione kolorami swoich domów. Czytała o założycielach Hogwartu, była ciekawa do którego domu trafi. Jak do tej pory, każdy z jej rodziny trafiał do Slytherina, ona z Theonem zapewne również znajdą się w tym domu, rodzice jej to powtarzali. W końcu zawsze tak było. Pożegnała się z rodzicami, po czym wsiadła z Nickiem, Theonem i całą bandą do pociągu. Gotowa zacząć kolejny etap w życiu.

Nick zadbał o to, aby znalazło się dla nich miejsce w wolnym przedziale. Usadził ich tam i zniknął - nie dziwiło jej to wcale, w końcu miał swoich kolegów, był starszy, kto by chciał zabawiać swoje młodsze rodzeństwo, kiedy mógł wreszcie spotkać się ze znajomymi po wakacjach.

Zamek zrobił na niej ogromne wrażenie. Był taki wielki. Znaleźli się w wielkiej sali, zbliżała się ceremonia przydziału. Jako jedna z ostatnich, z racji na swoje nazwisko została wyczytana. Udała się na środek, czuła, że wszyscy na nią patrzą. Założono jej tiarę na głowę. Nie trwało to długo, kiedy wykrzyknęła - Gryffindor! - Gerry zamrugała zdziwiona, bo nie tego się spodziewała. Czy tiara mogła się pomylić?

Ruszyła nieco zamroczona do stołu, przy którym siedzieli członkowie domu, w którym miała spędzić następne siedem lat. Nie mogła znaleźć wzrokiem żadnego ze swoich braci, odwróciła się, bo wiedziała, że kolejny będzie Theon, który trafił tak jak mówili rodzice do Slytherinu. Czy z nią było coś nie tak? Nie miała pojęcia, wiedziała jedynie, że jest wyjątkiem od reguły.

Zjadła kolację w towarzystwie nowych kolegów. Wreszcie mogli się rozejść.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
08.08.2023, 00:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2023, 09:54 przez Nicholas Travers.)  
Ceremonia się rozpoczęła. Pierwszoroczniacy pojawili się w wielkiej sali. Wśród nich było młodsze rodzeństwo Yaxleyów, bliźniacy. Biorąc pod uwagę to, że uczniowie podchodzili do przymierzenia Tiary Przydziału alfabetycznie, Nicholas musiał trochę poczekać, aż lista zejdzie do nazwiska z ich rodziny. W między czasie starsze roczniki szeptały sobie od czasu do czasu, czymś się chwaląc, biły brawa, kiedy do ich stołu dołączali nowi uczniowie. I wtedy, Nicholas usłyszał imię i nazwisko swojej siostry. Jego oczy jak i pozostałych ślizgonów, skierowane były w jej kierunku. Oczekiwano jednego, że kolejny Yaxley do nich dołączy. Niestety, kiedy wszyscy usłyszeli „Gryffindor”, Nicholas siedział zszokowany. Zaskoczone spojrzenia wędrowały między sobą i zatrzymując na nim, jakby oczekiwali reakcji. Dla Nicholasa było to nie do zrozumienia. Obserwował jak Geraldine zmierza w kierunku stołu innego domu, niż do nich. Gryfoni wiwatowali, jakby czuli pewną wygraną. Najstarszy z rodzeństwa Yaxley nie był z tego zadowolony. To musiało być jakieś nieporozumienie.
- Wygląda na to, że też macie czarną owcę.
Skomentował jeden z jego kolegów.
Nicholas tylko na niego spojrzał zimnym wzrokiem, jakby chciał go uciszyć na amen. Wtedy usłyszał nagle kolejne nazwisko, swojego brata. Theon na całe szczęście, dołączył do ich grona. Ślizgoni powitali go należycie. Ale tylko ich siostra została przydzielona do innego domu.
- Nick. Zostaw tę biedną muffinkę. Nie zmienisz tego.
Zwróciła mu uwagę koleżanka, siedząca naprzeciwko. Spojrzał na nią, jakby nie wiedział o czym mówi, ale potem przeniósł wzrok na swoją dłoń, w której trzymał zaciśniętą mocno babeczkę. Tak mu się ten wybór Tiary nie spodobał, że całą energię wywalił na mały cukierniczy wypiek. Westchnął zrezygnowany, odrzucając na talerz pozostałości.
- Straciłem apetyt.
Stwierdził. Zaniepokoiło to jego kolegów, i mimo namowy, Nicholas do końca ceremonii niewiele zjadł. Nawet nie zaśnie, jeżeli nie porozmawia z opiekunem domu. Kiedy więc uczniowie wracali do dormitoriów, a pierwszoroczniacy musieli udać się z prefektami, Yaxley postanowił skierować się do gabinetu profesora Slughorna. Zastał go zmierzającego właśnie w tym kierunku.
- Profesorze!
Zawołał. Choć dopiero pomyślał, że może o tym powinien porozmawiać z dyrektorem.
- Słucham chłopcze?
Przemiły czarodziej spojrzał na niego, poznając w nim swojego ucznia. Nawet się uśmiechnął, jak to miał w zwyczaju.
- Czy to możliwe, że Tiara Przydziału mogła się pomylić? Moja siostra jest przydzielona do innego domu. Sądziłem, że rodzeństwa nie są rozdzielane.
Profesor po wysłuchaniu Nicholasa, widocznie zrozumiał jego zaniepokojenie i niezadowolenie.
- Nicholasie. Tiara Przydziału się nie myli. Widocznie u Twojej siostry dostrzegła cechy dobre Gryffindora.
Odpowiedział profesor ze spokojem.
- Nie można tego zmienić? Przenieść ją do Slytherinu?
Nicholas nie odpuszczał. Profesor podszedł bliżej i położył dłoń na jego ramieniu.
- Nigdy nie zmieniano decyzji Tiary Przydziału. W tym przypadku też nie zrobi się wyjątku. Możecie przecież rozmawiać w przerwach lekcyjnych czy w wolnym czasie.
Te słowa profesora go nie przekonywały. Slughorn nie był uległy, Nicholas czy tego chciał czy nie, musiał pogodzić z takim obrotem sprawy. Rozmowa się zakończyła i profesor wrócił do siebie. Nicholas ruszył się po krótkim czasie. Wrócił do Dormitorium Slytherinu, zauważając że brat na niego czekał, zamiast iść spać.
- Gdzie byłeś?
Zapytał jakby się trochę niepokoił.
- Nie ważne. Idź spać. Rano musisz być wypoczęty.
Nie miał w tej chwili ochoty na rozmowy. A nawet teraz nie mógł iść porozmawiać z siostrą. Zrobi to następnego dnia.

Pierwszy dzień zajęć szkolnych. Na jednej z przerw między zajęciami, Nicholas na terenie szkoły zaczął szukać Geraldine. Zmyleniem dla niego było to, że nie powinien szukać siostry w szatach z zielonymi elementami, ale czerwonymi. Nawet koleżanki jej pytał, gdzie ją znajdzie, aż w końcu ją dostrzegł.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#4
23.08.2023, 10:36  ✶  

Dla Geraldine nie było w tym nic złego. Może na początku była zaskoczona, ale zaakceptowała to. Tiara przydziału się nie myliła. Może więcej w niej było odwagi Godryka niż sprytu Salazara? Tak to sobie tłumaczyła. Wyłamała się z rodzinnej tradycji, ale co w tym złego? Każdy dom miał w sobie jakieś wyjątkowe cechy, każdy uczeń Hogwartu został dopasowywany odpowiednio według swoich predyspozycji. Na pewno trafiła dobrze. Tiara nie mogła się mylić. W Gryffindorze przywitali ją miło, mimo tego że znali jej nazwisko i wiedzieli, że bracia, kuzynostwo należą do domu węża. Znaczy spoglądali na nią na samym początku, jak na jakiś ewenement, ale nie czuła, że to coś złego. W końcu dla innych uczniów także było to zaskoczenie, przynajmniej dla tych, którzy znali jej rodzinę.

Sama Geraldine nie miała problemu z aklimatyzacją. Do tego chyba bardziej lubiła nawet czerwony kolor, barwy domu w którym się znalazła więc idealnie pasowały. Miała nawet nieco radości z tego, że wreszcie nie była w jednym miejscu z Theonem. Byli zawsze porównywani, wychowywani wiecznie w swoim towarzystwie, taka odmiana dobrze jej zrobi, a zapewne spowoduje też między nimi jeszcze większą rywalizację. Ger lubiła rywalizację, szczególnie ze swoim bratem. Sprawiało jej przyjemność udowadianie mu, że jest lepsza w różnych dziedzinach. Szczególnie, że lubił jej przypominać o tym, że jest słabą dziewczyną. Jakby ta płeć miała z tym cokolwiek wspólnego.

Następnego dnia Geraldine opuściła dormitorium wraz z resztą pierwszaków. Prefekt się nimi opiekował, gdyż szkoła przytłaczała swoją wielkością przynajmniej na samym początku. Ger czuła, że gdyby nie on to pewnie by się wszyscy zgubili po drodze na zajęcia. Zaklęcia okazały się być całkiem ciekawą lekcją. Uważnie słuchała tego, co miał do powiedzenia profesor. Nie mogła się doczekać kolejnych zajęć, najchętniej to by się nauczyła wszystkiego od razu - chociaż wiedziała, że nie ma takiej możliwości. Czuła, że czas, który spędzi w Hogwarcie będzie naprawdę wspaniały.

Zaczęła się przerwa. Geraldine wybiegła za tłumem dzieciaków, żywie dyskutowała z nowopoznanym kolegą na temat zaklęcia, którego się uczyli. Kolega był mugolakiem - nie przeszkadzało jej to jednak wcale. Wtedy rzucił się jej w oczy chłopak stojący za nimi. Zdecydowanie przewyższał wzrostem większość osób, która znajdowała się obok. - Przepraszam! - Powiedziała jeszcze do Alexa, z którym to rozmawiała po czym ruszyła w stronę brata.

- Nick! - Przywitała go z entuzjazmem i rzuciła mu się na szyję. Zastanawiała się, gdzie właściwie jej się wczoraj zgubił, tyle, że było takie zamieszanie, że nawet nie miała możliwości go odnaleźć.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#5
29.08.2023, 11:59  ✶  

Być może dla Geraldine było obojętne, do jakiego domu zostanie przydzielona. Nicholas wolałby, aby jego rodzeństwo było w jednym i tym samym miejscu z przydziału. Uszanowana byłaby tradycja rodzinna, a także miałby oko również na młodszą siostrę. Trudno było mu się z tym jakoś pogodzić, że nastąpiła taka zmiana w ich rodzinie. Nie wiadomo jeszcze jak rodzice ten fakt zaakceptują, ale będą musieli.

Z samego rana, Yaxley sprawdził, czy brat ogarnął się na swoje pierwsze zajęcia i nie zaspał. Zaczynając już poważniejszy etap  edukacji, trzeba było przystosować się do porannego i wczesnego wstawania. Mając pewność, że brat sobie poradzi dalej sam, będąc w towarzystwie swoich rówieśników, również udał się na swoje zajęcia ze swoim rocznikiem. Skupić się za bardzo nie mógł na słuchaniu przekazywanej wiedzy przez profesora, myśląc o siostrze. Musiał z nią porozmawiać. Okazja nadarzyła się przy pierwszej dłuższej przerwie.
Szukając Geraldine na terenie szkoły i dziedzińcu, pytał o nią napotkane gryfonki czy gryfonów. Nie wszyscy wiedzieli gdzie przebywała. W pewnym momencie będąc na dziedzińcu, Nicholas usłyszał swoje skrócone imię. Obejrzał się dostrzegł znajomą mu twarz siostry. Uśmiechnął lekko w jej kierunku i pochylił, aby mogła dosięgnąć jego szyi. Poczuł ulgę, gdyż w jej głosie nie słyszał smutku ale radość? Czy to może na jego widok? Za uczniami z domu Slytherina nie zawsze przepadano z wiadomych powodów. Nicholas objął Geraldine  nie za mocno, ale po chwili puścił, aby spojrzeć na jej twarz.

- Dajesz sobie radę?
Zapytał z troską, kiedy zaczął się przyglądać jej czarnej szacie uczniowskiej, zdobiącej barwy czerwieni i złota, charakterystyczne dla domu Gryffindora. Nie uważał, aby to do niej pasowało, przebywanie i zadawanie się z mugolakami. Być może mało jeszcze o niej wiedział? 
- Masz chwilę aby porozmawiać?
Zapytał. Jeżeli potwierdziła, zabrał ją gdzieś na bok na wolą ławkę, aby mogli spokojnie pomówić.
- Zaniepokoiło mnie to, że Tiara przydzieliła Cię do... Gryfonów.
Poruszył męczący go temat. Może od niej dowie się czy tego chciała, czy to po prostu była decyzja gadającego magicznego kapelusza. Spojrzał na nią nie ukrywając tego, że nie bardzo jest z tego zadowolony. Nie będą przebywali razem w jednym dormitorium wraz z ich bratem.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#6
30.08.2023, 14:51  ✶  

Nastawiano ją, że będzie jak wszyscy wśród jej bliskich, że trafi do Slytherinu. Domu, gdzie trafiali czarodzieje czystej krwi. Jedynej, najlepszej. Tak się jednak nie stało. Nie czuła się z tego powodu jakaś gorsza, w końcu nie tylko tam oni trafiali. Gryffindor cechowała odwaga, czuła, że to przez to trafiła właśnie do tego domu. Była nawet nieco dumna z tego powodu. Wyróżniła się na tle swojego rodzeństwa. Jak zawsze była trochę czarną owcą, nie przeszkadzało jej to jednak jakoś specjalnie. Jakby nie było większych problemów niż to, jakiego koloru szaty się nosi.

Ucieszyła się widząc brata. Zareagowała bardzo entuzjastycznie, gdy pojawił się obok. Dobrze było wiedzieć, że nie jest w tej wielkiej szkole sama i że zawsze może liczyć na jego wsparcie. Nie, żeby zamierzała z tego korzystać, ale sama świadomość dodawała pewności siebie.

Po miłym przywitaniu Nicholas ją puścił. Zadarła głowę wysoko do góry, żeby na niego spojrzeć. Urósł ostatnimi czasy dosyć mocno i trudno jej było na niego patrzeć. Nie było to nic dziwnego, przyzwyczajona była do tego, że jest otoczona wielkoludami. Sama nawet wyróżniała się wzrostem na tle rówieśników.

- Oczywiście, że daję sobie radę. - Co to w ogóle za pytanie. Nie powiedziałaby mu pewnie, gdyby było inaczej, bo nie chciała wyjść na mięczaka. Taki już miała charakter, że w razie, gdyby coś się działo, to po prostu zaciskała zęby i udawała, że wszystko jest w najlepszym porządku.

- Dla ciebie zawsze mam chwilę, Nick. - Dodała jeszcze, po czym ruszyła za nim, żeby usiąść gdzieś w spokoju. Nie miała pojęcia o czym chce z nią gadać, ale chyba jeszcze nie zdążyła zrobić nic, co mogłoby się prosić o ewentualną reprypendę. Nie zamierzała przynosić wstydu rodzinie, przynajmniej jak na razie. Chciała się nauczyć jak najwięcej, tyle czasu czekała na to, aż znajdzie się w tym miejscu. Liczyła na to, że wykorzysta lata nauki jak najlepiej. No i ludzie, tyle tu było ludzi! Nie spodziewała się, że wszyscy będą tacy fajni.

Nicholas dosyć szybko przeszedł do rzeczy. Gerry zastanawiała się chwilę, nie zrobiła nic, ta czapka tak po prostu powiedziała. - Ten śmieszny kapelusz sam zadecydował. Nie wiem dlaczego. - Wzruszyła ramionami. - Czy to jakiś problem? - Zapytała jeszcze, bo brat wyglądał na zaniepokojonego.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#7
03.09.2023, 21:23  ✶  
Gryffindor cechowało również to, że przebywali w nim nie tylko czarodzieje czystej krwi, ale i mieszanej, mugolskiej. Cechował się nie tylko odwagą ale i tolerancją? Wiele czystokrwiwstych rodzin zwracało uwagę na to, do jakiego domu trafi ich dziecko. Niektórzy się cieszyli, inni mieli obawy czy nie zboczy z rodzinnych tradycji. Często przebywanie z innymi osobami może zmieniać człowieka. Choć Geraldine wydawała się być inna, ale bardzo otwarta, Nicholas miał nadzieję, że będzie miał ją pod swoją opieką w tym samym dormitorium. Stało się inaczej.
Bardzo miło ze strony siostry, która przyznała że ma dla niego zawsze czas. Uśmiechnął się i zaprowadził ich do osobnej ławki, gdzie mogliby porozmawiać. Cieszył się, że młodsza Yaxley dawała sobie radę. W końcu to już okres samodzielności i dorastania. Rozbawiła go mówiąc o Tiarze Przydziału jako śmiesznym kapeluszu.
- Tiara Przydziału.
Poprawił ją, gdyby zapomniała. Albo może specjalnie takiego słownictwa użyła. Czy to był problem, ze dostała przydział do innego domu? Nie bardzo wiedział jak na to odpowiedzieć.
- Na moje musiała się pomylić i powinnaś być w Slytherinie. Pytałem o to swojego opiekuna domu, ale nie mogą tego zmienić. Nie wiem jak rodzice zareagują, że jesteś w Gryffindorze. Niby nic złego, ale…
Westchnął i obejrzał się po uczniakach, odnajdując wzrokiem gryfońskie szlamy.
- Czy w ogóle zastanawiałaś się w jakim chciałabyś być domu? Prosiłaś może o to Tiarę Przydziału?
Zapytał, wracając wzrokiem do twarzy siostry. Zastanawiał się, czy Tiara czytała jej myśli. Gdy był w domu rodzinnym, opowiadał jej o domach i tutejszych uczniach, jak jest w szkole. Ale nigdy by nie przypuszczał, że w rodzinie taką będą mieli „niespodziankę”.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#8
03.09.2023, 23:56  ✶  

Dla Gerry nie była to żadna ujma. Wiadomo, myślała, że jak cała reszta jej rodziny przed nią znajdzie się w domu węża, ale czuła, że tak właśnie miało być. Czapka nie powinna się mylić, ona najlepiej wiedziała, gdzie umieścić którego ucznia. Może jeden Yaxley w Slythernie to było aż nadto? Kto ją tam wiedział. Myślała, że trafią z Theonem do jednego domu, nawet trochę się ucieszyła, że ich rozdzielili. Od urodzenia byli skazani na swoje towarzystwo. Wszystko robili razem, wreszcie miało się to skończyć, poczuje co to znaczy być odrębnym bytem, a nie ciągle być uznawanym za pakiet. Było to na dłuższą metę męczące, takie robienie wszystkiego wspólnie i porównywanie bliźniąt.

Na pewno teraz rywalizacja między nimi będzie jeszcze większa. Geraldine czuła, że będą się kłócić o to, które z nich znajduje się w lepszym miejscu, które ma bardziej odpowiednich znajomych, które lepiej sobie radzi w lekcjach. To na pewno będzie wesoły czas, szczególnie, że Theon jak i ona zostali wychowani w domu, w którym kładło się nacisk na pochodzenie. Istotne było, aby trzymać się blisko innych z mitycznej dwudziestki ósemki.

- Tiara, kapelusz, jedna czapka. - Istotne było to, że zakładało się to na głowę, czyż nie. Mniejsza o nazewnictwo. Nawet jej się spodobał sam sposób działania tego przedmiotu. Zastanawiała się na jakiej podstawie ta tiara potrafi czasem w kilka sekund rozpoznać kto będzie pasował do którego domu. Niesamowite. Czuła, że jeszcze wiele ją zaskoczy w tej szkole.

Mina trochę jej zrzedła, gdy wspomniał o rodzicach. Nie zastanawiała się nad tym wcześniej. Jak zareagują? Nie zrobiła chyba nic złego, prawda? - Myślisz, że tata będzie na mnie zły? - Spoglądała na niego bardzo uważnie, widać było smutek w jej oczach. Zawsze zależało jej na tym, żeby ojciec był z niej dumny. Nigdy nie obchodziło ją zdanie matki, jednak Gerard... cóż, on był dla niej naprawdę ważny.

- Nie, o nic nie prosiłam. Nie pytała mnie o to. Sama powiedziała, że mam iść do Gryfonów. - Miała wrażenie, że Nick uważa iż to jakieś nieporozumienie, no ale nie mogło tak być. Przecież tiara się nie myliła, musiała ją dobrze umiejscowić.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#9
05.09.2023, 00:45  ✶  

Odkąd Nicholas zaczął swoją naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa, nie przebywał w domu dość często, a jedynie w przerwach świątecznych oraz na wakacje. Nie miał więc za bardzo pojęcia o tym, że jego siostra miała dość bycia porównywana do swojego bliźniaka. Jak ją to męczyło, czy też denerwowało. Zdawało mu się, że tak już po prostu jest. Nie myślał o tym, że taka odmiana przydziału w domach w Hogwarcie będzie jej pod tym względem na rękę. To także znaczyło, że mimo bycia rodzeństwem, będą rywalizowali. Niczym siostra kontra bracia.

Nazewnictwo magicznej czapki było co prawda mniej ważnym tematem, ale rozchodziło się o to, co magiczny kapelusz uczynił. Dla starszego Yaxleya była to pomyłka. Sam także nie do końca wiedział na jakiej podstawie jego siostra została z nimi rozdzielona. Taki przypadek się chyba bardzo rzadko zdarza.

Wspominając o rodzicach, musiała być przygotowana na ich reakcję. Różne rzeczy mogą sobie pomyśleć. Przebywała z nimi dłużej niż on odkąd rozpoczął edukację. Nie wszystko pewnie Nicholas wiedział, co miało miejsce w domu. Może też nie o wszystkim mu mówiono? Nie zmieniało to jednak faktu, że o własne młodsze rodzeństwo troszczył się. W takiej nawet sytuacji nie chciał Geraldine zostawiać samej.

- Nie mam pojęcia. Jedynie będzie musiał pogodzić się z taką odmiennością.
Spojrzawszy na jej twarz, odpowiedział spokojnie, ale też zapewniając siostrę, aby się zbytnio nie przejmowała. Ich rodzice będą musieli zaakceptować jej sytuację. Nikt tego nie zmieni.
Geraldine także odpowiedziała, że nie myślała w ogóle do jakiego chce iść domu. Tiara sama od razu w sekundę ogłosiła jej przydział. Na te słowa Nicholas westchnął. Nic z tym nie zrobią. Muszą ten wybór zaakceptować.
- W takiej sytuacji będziemy też rywalizować o puchar domu, wiesz o tym?
Zapytał, mając nadzieję, że siostra zdaje sobie z tego sprawę, że zdobywając punkty czy tracąc, na koniec roku jest ogólne podsumowanie i wręczona nagroda dla jednego z domów, który uzyska największą liczbę punktów. Może jego już to za bardzo nie będzie dotyczyło, gdyż niedługo kończy tę szkołę, ale z Theonem będzie miała jak się wykazać.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#10
06.09.2023, 21:09  ✶  

Gerry zawsze czekała na brata. Wypatrywała go w oknie w dni, w które przyjeżdżał do domu. Tęskniła za nim ogromnie. Mimo, że dzieliła ich spora różnica wieku, to naprawdę bardzo jej na nim zależało. Strasznie się cieszyła, że będą teraz spędzać więcej czasu razem. Gdyby należeli do jednego domu, to mogliby częściej się spotykać. Nie doszło jednak do tego. Będzie mógł przebywać z Theonem. Czyżby jej bliźniak znowu z nią wygrał? Był lepszy, bez mniejszego problemu trafił tam, gdzie powinien. Geraldine jak zwykle poszło na opak. Miała wrażenie, że ona zawsze zawodzi swoją rodzinę. Była inna, jej płeć, charakter, teraz ten dom. Może faktycznie coś z nią było nie tak? Zaczęła się nad tym zastanawiać. Dlaczego nigdy nie mogła spełnić oczekiwań? Naprawdę robiła wszystko, żeby zadowolić rodziców. Była dużo bardziej sprawna fizycznie od Theona, aby zaimponować ojcu, Jennifer niestety ją hamowała, mówiła, że dziewczynce nie przystoi biegać po lesie. Ona tak bardzo tego chciała. Miała zamiar zrobić wszystko, żeby Gerard dostrzegł wreszcie jej potencjał.

- Myślisz, że tata się z tym pogodzi? Co jeśli będzie niezadowolony? Co jeśli będzie uważał mnie za gorszą. - Podzieliła się z bratem swoimi obawami. Mógł dostrzec, że zależy jej bardzo mocno na aprobacie ojca. To on się dla niej liczył, w nosie miała zdanie matki.

Nie miała wpływu na to, gdzie trafi. Tiara sama podejmowała decyzje, dopasowywała dzieciaki do miejsc, do których pasowały najbardziej. Ger wierzyła w to, że nie zrobiła tego po złości, na pewno podjęła odpowiednią decyzję.

Starała się uśmiechnąć do brata, była jednak trochę zmartwiona, nie chciała, żeby to widział. - Czy to wyzwanie? Dam z siebie wszystko, żeby wygrać. - Uwielbiała zwyciężać, także chętnie mocniej się zaangażuje w zdobywanie punktów, żeby dopiec braciom.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (2176), Nicholas Travers (2245)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa