• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Klinika magicznych chorób i urazów v
1 2 Dalej »
[16.06.1972] Meet me there where it's never hopeless

[16.06.1972] Meet me there where it's never hopeless
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
21.09.2023, 21:56  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:59 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Mimo, że specjalnie wybrał napisanie listu do Erika, a nie na przykład takiej Mavelle, która pewnie zbyłaby go bez mrugnięcia okiem i tak z pewną dozą zdziwienia przyjął fakt, że Longbottom bez zastanowienia napisał mu, gdzie była Brenna. I żeby tylko to, bo teraz mimowolnie zastanawiał się, czy brygadzista zwykle był taki wylewny, jeśli chodziło o udzielanie wszelkich informacji na temat rodziny i ich skłonności do panoszenia jak jakiś komendant. W pewnym sensie ta korespondencja zwyczajnie go rozbawiła, ale też dała powód by zwyczajnie zajrzeć do szpitala i na własne oczy zobaczyć, czy z Brenną było wszystko w porządku. Głupio by przecież było, gdyby nagle zaczął się tą książką zwyczajnie przerzucać za pomocą sowy, a tak trzymał ją teraz wsuniętą pod pachę, kiedy odchodził od biurka informacji i podążał wskazanym mu przez pielęgniarki korytarzem, by dotrzeć po pewnej chwili do pokoju, który miała zajmować Brenna. Zapukał we framugę i wszedł do środka.
Nie wątpił, że spodziewała się tutaj kogokolwiek, ale nie jego. A może już powinna podejrzewać, że jeśli nie otrzymał sowy z samego rana to weźmie sprawy we własne ręce, biorąc pod uwagę co tej nocy przeżyła i co w związku z tym sam odczuwał.
- Nieźle się urządziłaś. Pojedynczy pokój, no proszę - uśmiechnął się pod nosem, rozglądając po pokoju przez moment, aż w końcu zbliżył do łóżka. Złapał za niesiony pakunek i podniósł do góry, zwracając na niego jej uwagę. - Erik powiedział, że walczy z twoimi rodzicami i dziadkiem, więc poprosił, żebym ci to przekazał - podał jej pakunek, przysiadając na skraju łóżka, samemu w sumie będąc ciekawym, co takiego dostała do czytania.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
21.09.2023, 22:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.09.2023, 22:28 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna zdążyła policzyć wszystkie rysy na suficie, poznać całą historię życia pielęgniarki, która dała się jej zgadać (chociaż Bren mówiła mniej niż zwykle, bo w końcu próbowano ją udusić), godzinę przespać, przypomnieć sobie, że wypada wysłać jeszcze jeden list, a ten drań, jej brat, dalej nie odesłał sowy z książką. Gdy Bulstrode zapukał, akurat skrobała kolejny, długi liścik, tym razem do Victorii, próbując zmieścić bardzo wiele słów na bardzo małym kawałku pergaminu, który wyżebrała u pielęgniarki. Trochę, by zabić nudę, trochę, bo i tak zamierzała do niej napisać.
Bolała ją ręka, bo cholerna rana na cholernej łopatce wciąż się wygajała pod wpływem eliksiru, ale to nie mogło jej powstrzymać. Nie wyglądała na martwą ani umierającą, bo większość obrażeń skrywało ubranie. Kołnierz koszuli częściowo zasłaniał blednące już siniaki na szyi, szybko znikające po eliksirze, a rozcięcie na policzku zalepiono plastrem.
Zamarła na moment, słysząc głos Atreusa i uniosła głowę, zaskoczona. Bo nie, nie spodziewała się. Raz, o tym, że tu jest, wiedzieli Erik, Mavelle i Patrick, a Brenna wiedziała, że i Steward i Mav zbyliby każdego pytającego, może nawet jej przyjaciół. I chyba nie sądziła, że brat podzieli się informacjami tak beztrosko, więc w pierwszej chwili założyła, że może wspomniał mu ktoś z Munga. Dwa, nie dostała jego sowy, bo nie było jej w domu. A własną wysłała, wprawdzie dopiero kilkanaście minut temu, ale na swoje usprawiedliwienie miała, że najpierw ją łatano, potem dopadła ją Mavelle, potem pisała do Erika, potem zasnęła i dopiero później przypomniała sobie, że właściwie to sama w takiej sytuacji pewnie by chciała wiedzieć. Lakoniczne „nie jestem martwa” przecież było komunikatem… Chyba że nie było go akurat w domu. Ale wciąż, nie było powodu, żeby się go tu spodziewać.
– Urządziłam? River mnie głęboko nienawidzi i dlatego mnie tu wrzucił, żebym umarła z nudów, pod jakimś głupim pretekstem, że Brygadziści mają swoje pokoje czy coś – wymamrotała niezbyt głośno, absolutnie zbita z pantałyku, zaciskając palce na pergaminie, ale oczywiście - jak to ona - zaczynając gadać. A potem zmarszczyła brwi, kiedy otworzyła pakunek i dostrzegła co Atreus przyniósł.
To była jej książka.
Jej książka!
Skąd on…
– Erik – powtórzyła, niepewna, czy to nie ten moment, w którym powinien trafić ją szlag, i jeśli nawet ucieszyła się mimowolnie na widok aurora, to skoro przysłał go Erik… Z wrażenia aż odezwała się trochę głośniej, czego starała się obecnie unikać. – Dlaczego Erik przesyła przez ciebie moje książki? Dlaczego walczy z moimi rodzicami? I na litość Merlina, jak to, wciąga w to naszego dziadka? – spytała, absolutnie nic nie rozumiejąc, bo z tego, co wiedziała, Atreus NIE przyjaźnił się z Erikiem. Poza tym pisała bratu, by nie mówił matce! I absolutnie nie pojmowała, co niby to obchodziło Godryka…


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
22.09.2023, 00:40  ✶  
Mógł sobie żartować, że w całkiem niezłej sali się znalazła, nie musząc jej dodatkowo dzielić z kimś innym, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby znalazł się w podobnej sytuacji, całkowicie odizolowany od kogoś innego, to trafiłby go szlag. Bycie przykutym do łóżka było dla niego jedną z najgorszych kar, jakich mógł doświadczyć w życiu i fakt, że Brenna jeszcze nie wstała z siebie i nie wyszła, był nawet godzien podziwu.
Siadając na skraju łóżka przyjrzał się jej uważnie, badawczym spojrzeniem lustrując jej stan zdrowia. Nie wyglądała tak źle, ale domyślał się że była to zasługa umiejętnie zapodanych eliksirów, które działały na nią już pewnie jakiś czas. Kiedy jeszcze szedł do niej korytarzem, spodziewał się czegoś gorszego, jakby miał ją zastać tu ledwo żywą, albo niemal nie do rozpoznania po tym, co czuł w nocy. Zamiast tego była zaledwie lekko wymęczona, posiniaczona i z zalepionym policzkiem.
- Wolałabyś zagadać innych na śmierć? - zapytał, przekrzywiając lekko głowę na bok i przyglądając się, jak rozpakowuje książkę z pergaminu, a potem na jej tytuł. A potem wyraźnie się musiał zastanowić, co powinien jej teraz powiedzieć. - Odnoszę wrażenie, że kiedy czyjaś córka trafia do szpitala, chciałoby się o tym wiedzieć. Pozwolę sobie jednak spekulować, że jeśli bardzo dużo swoich przygód podsumowujesz innym słowami, tylko nie mów mamie, tak jak do Mavelle na Nokturnie, to może to, co Erik miał na myśli to próba wyjaśnienia, czemu cię w ogóle nie ma w domu bez konieczności alarmowania ich - uśmiechnął się lekko, mając nadzieję że jego słowa były dla niej wystarczające.
Brenna nie była jedyną osobą, która dziwiła się, dlaczego Erik przesłał mu cokolwiek do przekazania, nie mówiąc o tym, że Bulstrode właśnie zastanawiał się nad tym, czy nie powinien nieco ewaluować swojej znajomości z Longbottomem, bo może do tej pory odbierał ją inaczej niż powinien? Nie wąpił, że otwierające zdania listu nie były czymś, na co Brenna spoglądałaby przychylnym spojrzeniem, więc na ten temat starał się siedzieć cicho.
- Cóż... zakładam że nie dostałaś mojej zwrotnej sowy, mimo że wspominałaś, żebym jej nie wysyłał. A skoro jej nie dostałaś i nie było cię z biurze to znaczyło, że coś stało i to poważnego, dodając do tego oczywiście... całą otoczkę, że to tak nazwę. Napisałem więc do Erika, uznając że Mavelle nawet jeśli cos będzie wiedzieć to z miejsca mnie zbyje, bo ostatnio odniosłem wrażenie, że niezbyt za mną przepada bo spacerze po Nokturnie, a twój brat uznał że skoro i tak cię szukam, to równie dobrze mogę robić za posłańca. - westchnął na koniec, pochylając się do przodu i opierając łokcie na kolanach.
- Aż tak bardzo nie chcesz mnie widzieć? - zapytał, uśmiechając się do niej zadziornie i zaraz wskazując ruchem głowy na książkę. - Jest chociaż o czymś ciekawym?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#4
22.09.2023, 01:01  ✶  
– Dotąd nikt nie umarł. Dwie osoby spróbowały uciec oknem, ale przeżyły – odparła ze śmiertelnie poważną miną. Ale zaraz skrzywiła się na jego kolejne słowa, bo niestety, miał rację. Tyle że… było to coś ciężkiego do wyjaśnienia. Jej matka mieszkała pośród ludzi, na co dzień ryzykujących swoje życie. W pracy i w Zakonie. I tak na pewno stale żyła w nerwach, Brenna po prostu nie chciała więc, aby ta o wszystkim wiedziała. A jednocześnie była tą osobą, której dezaprobaty Brenna najbardziej się bała i która właściwie w domu miała najwięcej do powiedzenia.
Nie pochwaliłaby jej pomysłu z tej nocy.
– Uwierz, nie jestem jedyna – powiedziała więc tylko, ograniczając się do tego krótkiego podsumowania. – Nie dostałam. Nawet nie wróciłam do domu. Ale wysłałam ci parę minut temu kartkę, że nie jestem martwa, tak na wszelki wypadek – mruknęła, obracając po prostu książkę w dłoniach, jakby koniecznie chciała zająć czymś ręce. Ledwo posłała ten list, uznała, że właściwie niepotrzebnie się wygłupia, bo co mu do tego, a teraz z kolei było jej głupio, że posłała tej wiadomości jednocześnie z tą do brata.
Może jednak trzeba było zgodzić się na bycie królikami doświadczalnymi.
– Zbyłaby cię – przyznała, uśmiechając się blado. I Mavelle nie zrobiłaby tego tylko dlatego, że nie przepadała za Atreusem po scenie na Nokturnie. Zrobiłaby to, bo zwykle starali się nie dawać za wielu informacji osobom, które nie były powiązane z ich rodziną mocniej. A Erik… Erik zachował się zupełnie odwrotnie i przecież zamiast słać tę książkę do Bulstroda, mógł od razu wysłać ją do Brenny – i tak leciała do Londynu, dotarłaby tu przed nim. Paskudne podejrzenia zaczęły rodzić się gdzieś w jej głowie. – I martwię się po prostu, że zaraz zza rogu wyskoczy któryś z Borginów, uznając, że zostałeś tu zwabiony podstępem – stwierdziła, chociaż to akurat tak naprawdę już jej szczególnie nie martwiło. Nie, nie chciała plotek łączących ją z Zimnym, bo po pierwsze matka, po drugie prasa, ale znacznie większym problem stanowiło, że właśnie nie powinna chcieć go widzieć.
Gdy zapytał o książkę, opuściła wzrok na okładkę, jakby zapomniała, że w ogóle ją trzyma.
– Jest mugolska. Opowiada o… świecie dalekiej przyszłości i pustynnej planecie – odparła, maksymalnie wszystko skracając, bo podejrzewała, że gdyby zabrała się do wyjaśniania mu zawiłości Diuny, siedzieliby tutaj całą noc. Zaraz jednak uniosła spojrzenie na niego. Bardzo uważne spojrzenie. – Atreus. Co dokładnie napisał ci mój brat?
Chyba zamorduje Erika niezależnie od tego, czy podejrzenia były słuszne, czy nie, ale powinna wiedzieć dokładnie, za co go dusi.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
22.09.2023, 01:25  ✶  
- To i tak całkiem imponujące osiągnięcie - przyznał, kiwając głową z lekkim uznaniem. On na (nie)szczęście nie mógł się pochwalić tym, że ktoś chciał przed nim uciekać przez okno, ale przynajmniej raz próbował kogoś przez nie wystawić. Skutek był zaledwie połowiczny, ale cóż, nie można było mieć w życiu wszystkiego, nie wspominając już o tym, że wszystko jeszcze przed nim i może uda mu się kiedyś zmienić statystyki.
- W takim razie postaram się jej absolutnie nie spodziewać, kiedy już wrócę do domu. Jak chcesz, to ci nawet na nią odpiszę - tak naprawdę, to wcale nie, bo nie miał zamiaru się aż tak wygłupiać, były jednak pewne granice. Nawet jeśli zachowanie Erika wydawało mu się dziwaczne, to zwalał to całkowicie na karb tego, że człowieka zwyczajnie nie znał. Zaledwie tyle, ile przyszło im spędził podczas tych dwóch lat, kiedy Atreus był jeszcze w brygadzie, a i tak nie można było tego nazwać jakimś okresem pogłębionej znajomości, bo Longbottom był od niego starszy - na tyle by Bulstrode nie traktował go tylko jako kolegi z pracy. Atreus więc, nie wykazywał w stosunku do Erika żadnych podejrzeń, a nawet jeśli to co? Wątpił by ten zaraz rozgadał całej rodzinie, że o jego siostrę martwił się jakiś auror.
- Powiedziałem im, że lecę do siostry, więc nikt nawet nie zadawał pytań - wzruszył ramionami. - Po prawdzie, to bardziej bałbym się aktualnie, że to ona zaraz tutaj wyskoczy na nas zza rogu - a tym razem zwyczajnie skrzywił, jakoś mimowolnie tak oglądając się przez ramię na wejście do pokoju. Ostatnie czego tutaj potrzebował to obecność Florence, która pewnie widząc go, założyłaby że należy mu się jakieś nadprogramowe badanie.
- Nie jestem pewny, czy to że jest mugolska ma mnie zachęcić, czy może wręcz przeciwnie? Wygląda też na nieco za grubą na jakąś prostą bajkę o pustyni w przyszłości - uniósł lekko brwi na jej lakoniczne wytłumaczenie. Kiedy był mały, całkiem lubił zajrzeć w dobrą książkę. Szczególnie te przygodowe przykuwały jego uwagę, ale zwykle też jego literatura ograniczała się do tej dla magicznego społeczeństwa. Z czasem jednak czytał coraz mniej, a przynajmniej fabularnych tekstów, bo zamiast tego czekały na niego raporty, które piętrzyły się na ministerialnych biurkach i szafkach.
- Cóż... - potarł ręce, odwracając od niej spojrzenie i patrząc na okno. - Napisał, że jesteś w szpitalu. I że zbiera myśli, żeby powiedzieć rodzicom i dziadkowi, po czym zapytał czy mogę dostarczyć ci powieść, skoro i tak cię szukam. A no i zapowiedział się, że postara się wpaść, jak już tylko ugasi pożar w posiadłości. Przepraszam, "pożar" - na koniec znowu przeniósł na nią wzrok, unosząc ręce i poruszając palcami w geście zamykającym konkretne słowo w cudzysłowie. Nieprzypadkowo pomijał właśnie cały początek otrzymanej wiadomości, bo spodziewał się, że akurat tego konkretnego Brenna nie tyle nie chciała wiedzieć, co może nie powinna, biorąc pod uwagę jej badawcze spojrzenie, z którego doskonale zdawał sobie sprawę.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#6
22.09.2023, 07:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.09.2023, 07:31 przez Brenna Longbottom.)  
- Nie trzeba, brak odpowiedzi na liścik nie złamie mi serca - zapewniła, odruchowo zerkając ku drzwiom, kiedy wspomniał o siostrze. Głównie dlatego, że uświadomiła sobie, że istnieje zagrożenie, że jej własna siostra cioteczna też tutaj zajrzy. Wcześniej przyjęłaby to z radością, teraz chyba niezbyt, bo Danielle była aurowidzem. I chociaż Brenna nigdy nawet nie zirytowała się o czytanie jej emocji, to w końcu była natura Dani, to jednak w głębi ducha nie była szczęśliwa, że kuzynka wie o niej pewne rzeczy. Na przykład, kiedy jest źle. Nie bała się tak naprawdę wizyty Borginów, była to ot wymijającą odpowiedź, ale chyba powinna bać się przypadkowego zjazdu rodzinnego.
Chwilę później dotarło do niej, że powiedział coś Borginom. Czyli... przyszedł tu prosto z Ministerstwa?
Dzięki Erik.
- Zakładałabym, że to zniechęci - przyznała uczciwie. Nie wiedziała czy czytał i co czytał, ale podejrzewała, że nie mugolskie książki. Był czystej krwi, był Ślizgonem, obracał się w konkretnym towarzystwie. Nie był śmierciożercą, skoro jednego dorwał i w ruinach nawet nie mrugnął, ale nie trzeba było popierać Voldemorta, by nie przepadać za mugolami. A ona... lubiła książki same w sobie. Baśnie i przygodowe w szczególnie, ale inne również, a choć czytała i te czarodziejskie, czasem czuła, że to mugole mają większą wyobraźnię. Ot każdy potrzebował czasem odpoczynku. On grał w karty, ona czytała albo szła potrenować z bronią białą. - Nie jest prosta. Po prawdzie poprzedni tom czytałam trzy razy, bo nie będąc mugolką nie wszystko zrozumiałam. Podejrzewam, że oni też mogą nie wszystko wyłapać. Jest o wojnie, religiach i o tym, jak się rodzą mity, różnicach kulturowych, przepowiedniach, polityce, walce o władzę i... całej masie innych rzeczy.
Czy chciała wiedzieć, co dokładnie napisał Erik? O tak. By wiedzieć, jak mocno być złą. Może to i dobrze, że nie powiedział wszystkiego, bo wtedy chyba by z tego łóżka wstała, i nie zważając na opatrunki oraz wciąż działające szkiele wzro i absolutny zakaz podnoszenia się jeszcze przez parę godzin, poszła udusić go na miejscu.
Ale to i tak wystarczyło. Bo Erik w ogóle nie powinien mu odpowiadać, gdzie jest, wysyłać jej książki, wspominać o pożarach i o mówieniu rodzicom. Gdyby siedział przed nią Alek albo Patrick... może, ale ich też przecież Erik nie posyłałby do szpitala jak kurierów. A przynajmniej miała nadzieję, że by tego nie zrobił.
Brenna przypatrywała się mu przez chwilę w nietypowym dla niej, przedłużającym się milczeniu. A w jej głowie kolejne elementy dziwnych zachowań brata wskakiwały na miejsca, aż prawie słyszała kliknięcia. I w końcu, gdy zobaczyła w tym gotowy obrazek, po prostu... opadła na łóżko, ale nie na poduszkę. Nie. Tę porwała i nakryła sobie nią twarz, nie dbając o obolały policzek, o to, że rana na plecach i ta jeszcze paskudniejsza, bo od czarnomagicznego zaklęcia na boku zapłonęły żywym ogniem ani o protestujące, lekko nadpęknięte żebro, wciąż nie zespolone w pełni, bo szkiele wzro jeszcze działało. Jakby sama siebie chciała udusić.
Choć w istocie planowała uduszenie własnego brata. Tej osoby, którą całe życie kochała najbardziej.
- Zamorduję go. A mogłam po prostu dać się zabić - powiedziała, choć głos został zduszony przez poduszkę.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
22.09.2023, 22:17  ✶  
- Szkoda - podsumował cicho, przez moment robiąc taką minę, jakby to ona jemu łamała serce. Na całe szczęście dla nich obojga, była to tylko kolejna wyolbrzymiona reakcja, zaledwie teatralny gest.
Czuł potrzebę zajęcia czymś dłoni, więc sięgnął do jednej z kieszeni, wyciągając z niej zapalniczkę. Zwyczajnie miał ochotę zapalić, ale skoro byli w szpitalu, to postanowił to sobie darować, bo w innym przypadku pewnie zaraz w drzwiach stanąłby któryś z pracowników, gromiąc go spojrzeniem. Leniwym ruchem otworzył ją, by po paru sekundach zamknąć.
Brenna strasznie kiepsko trafiła, jeśli nie chciała mieć przy sobie aurowidza, ale przynajmniej w przypadku Atreusa, ten nie widział skomplikowanej pajęczyny ludzkich powiązań, nie wspominając już o tym, że nie chciał z bliska zaglądać w ten bałagan, który znajdował się między nimi.
Tak naprawdę to Atreus nikomu nie powiedział gdzie idzie bo jeszcze tego brakowało, żeby się musiał kolegom spowiadać za każdym razem kiedy znikał zza biurka. Wątpił jednak by z tej okazji Borginowi zrobiło się jakoś wybitnie źle i postanowił go dla bezpieczeństwa śledzić, albo zawiadomić drugiego.
- Książka jak książka - odpowiedział jej, wzruszając przy tym ramionami. Historie można było przekazać na wiele sposobów, ale było coś, co w literaturze mugolskiej wydawało mu się ciekawe, to jest że magia zawsze tam była cudem. Magnetycznym zjawiskiem, które pobudzało wyobraźnie. Dla czarodziejów była zwyczajnie elementem dnia powszedniego. - Brzmi trochę jak fabuła czasów w których żyjemy, nie sądzisz? - podsumował. Pstryk, pstryk. Zapalnicza klikała cicho co jakiś czas, chociaż pewnie gdyby tylko chciał, mógłby to robić bezgłośnie. Jemu jednak ten dźwięk nie przeszkadzał, jakoś uspokajając i nadając rytmu myslom. Chociaż w sumie sam nie wiedział, czym niby miał się denerwować. Samą Brenną i jej stanem? Bo kiedy tak na nią patrzył, nie mógł zapomnieć nocy, niby kolejnej męczącej, ale w pewien sposób jakoś straszniejszej.
- Pomyśl tak, mogło być o wiele gorzej. Mógł powiedzieć Antkowi, a jestem pewien, że ten wtedy wyścieliłby ci cały pokój kwiatami i karteczkami 'wracaj do zdrowia' do tego stopnia, że nie miałabyś się jak ruszyć. Zamiast tego masz książkę i rozmowę, która nie zabierze ci wiele z życia - zaśmiał się, widząc jak nakrywa twarz poduszką w przypływie frustracji. Ciekawe co by było, gdyby dopowiedziałby całą resztę otrzymanej wiadomości. Wstałaby i wyskoczyła oknem, żeby jak najprędzej rzucić się do zamordowania brata? W końcu jednak spoważniał, przez chwilę milcząc i klikając tą swoją zapalniczką, aż w końcu przestał. Mimowolnie też ściszył głos, ale wciąż mówił tak, żeby go słyszała mimo tej poduszki.
- Brenna, mogę spytać co się właściwie stało? Nie codziennie dostaje się tego rodzaju listy, tak samo jak i nie codziennie czuje się coś takiego.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
22.09.2023, 22:34  ✶  
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – skwitowała, odsuwając poduszkę. Na litość pańską, Borgin i kwiaty… to znaczy, dobrze, wysłał jej jedne ostatnio, ale wciąż traktowała to jako swego rodzaju próbę udowodnienia czegoś. Chociaż aż ją skręcało na myśl, że Erik miałby przekazać cokolwiek Borginom. Borginom! – I nie, nie mogło być gorzej? – oświadczyła po jego kolejnych słowach.
Uniosła się, podpierając na ręku, tak, by w miarę możliwości nie urazić już żadnej z ran i nie przenieść ciężaru ciała na prawą stronę. A nie było to łatwe, bo uszkodzone żebra były z jednej strony, a z rana z drugiej. Tyle że teraz myślała nie o nich, a o tym, że choć bardzo rzadko miała ochotę zapaść się pod ziemię, to tym razem pragnęła tego z całego serca.
Jakby i tak nie było jej głupio, biorąc pod uwagę, że cztery dni temu zafundowała mu pewnie pobudkę o świcie z powodu kłusowników, dwa dni temu z powodu trolli, a teraz jeszcze bezsenną noc, to Erik musiał do tego dołożyć swoje.
- Posłał cię tutaj, zamiast wysłać mi to pocztą, a wcześniej zdawał się przekonany, że twoje imię przekona mnie do pójścia na ten wasz pojedynek. Znam mojego brata. – Znała każdy wyraz jego twarzy, każdy rodzaj uśmiechu, każdy drobny gest i każdy ton głosu. Wiedziała, jakie książki czytuje, kiedy w walce odsłania lewą stronę, co lubi jeść na śniadanie. W jaki sposób namówić go, aby coś zrobił, jak go od tego zniechęcić i jakie listy pisze (nawiasem mówiąc zresztą ten, który Atreus dostał, wyglądał jak typowa korespondencja między Brenną a jej bratem...) Obserwowała go całe swoje życie, a on nie był dobry w ukrywaniu pewnych rzeczy. Tak, to z Mavelle częściej wpakowała się w kłopoty, bo Erika... nie chciała w pewne rzeczy wciągać, zabierać do miejsc pełnych ciemności, ale był jej bratem, częścią jej samej.
I on też powinien wiedzieć pewne rzeczy - na przykład, że chociaż straszliwie nie chciała iść na żadne głupie pojedynki, to poszłaby, gdyby po prostu poprosił, a nie przekonają jej nazwiska innych uczestników... A wspominał specjalnie o Atreusie. Wietrzyła podstęp już wtedy, ale odpisała dokładnie tak, jakby odpisała, gdyby wspomniał o Nottcie albo Lestrangu... I teraz nie wierzyła już, że to był przypadek. Wiedziała, kiedy Erik coś knuł. Och, sama nie raz knuła, jak wysyłając Cameronowi bilety do wesołego miasteczka, byli w tym trochę podobni. Tyle że Erik dał się na tym od razu przyłapać. Zawsze uważała, że w tym jest lepsza. I dlatego była też pewna, że w domu absolutnie żadnych komplikacji po Beltane nie pokazała nikomu, także jemu: czy chodził o magię ognia, czy o nową kolekcję koszmarów, o wspomnienie wuja, widmowego chłopca i przypatrującego się jej uważnie śmierciożercy. Musiał coś wywęszyć w inny sposób. 
- On próbuje nas swatać. Nic ode mnie nie usłyszał, Mav też milczy, więc może coś mu strzeliło do głowy, może walnąłeś mu kamieniem w okno i wyjrzał na zewnątrz albo urocze plotki Borginów jednak się rozprzestrzeniły, ale dla własnego bezpieczeństwa powinieneś trzymać się od niego jak najdalej. I nigdy nie wymawiać mojego imienia w jego obecności. Spróbuję go spacyfikować, ale to może chwilę zająć, bo od dobrych paru miesięcy koniecznie chce znaleźć mi chłopaka- walnęła prosto z mostu. To był jeden z powodów, dla których tak wściekła się przy rozmowie z Borginem: znała zapędy brata i nie chciała, by dostrzegł tu okazję.
Mogła milczeć, udawać, że nie wie, o co chodzi, tak by nawet wolała, mimo całej swojej bezpośredniości, ale problem by pozostał, a lepiej było ostrzec Atreusa przed Erikiem wprost. Na litość bogini, on miał kolegów, którzy próbowali ją przekonać, by trzymała się z dala, ona dla odmiany brata z obsesją na punkcie pozbycia się siostry z domu, który próbował zrobić coś odwrotnego. Może Erik za dużo przebywał z Malfoyem? I innymi przedstawicielami rodów, w których te całe odpowiednie związku sióstr i córek wciąż były bardzo ważne? Chyba że naprawdę aż tak bardzo miał jej dość, ale mógł po prostu przekonać dziadka, by wyrzucił ją z domu. Byłoby prościej dla nich wszystkich.
Jakby nie było dość problemu z tą całą magią. Bardzo potrzebowała do tego jeszcze pomysłów Erika.
– I nic specjalnego. Sprawdzaliśmy, czy morderca ze snów musi zbliżyć się do śpiącej ofiary. W pokojach niektórych, których próbował napaść, było otwarte okno, które wcześniej zamknęły. Wychodzi na to, że nie, nie musi otwierać żadnych okien – mruknęła, ale wręcz nieuważnie, bo to, że omal jej nie uduszono albo nie zadźgano, wydawało się jej teraz mniej istotne niż zepchnięcie brata z jakiegoś klifu. Kłamać nie było sensu. Zamierzała w końcu napisać o tym Harper, było możliwe, że usłyszy coś w biurze.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
22.09.2023, 23:18  ✶  
Absolutnie nie wierzył w to, że twierdziła iż nie wie o czym mówił, aura nie aura, wydawało mu się że intencje Antka są jasne i nie można było ich pomylić z czymkolwiek innym. Nie widziała tego? Uwaga, bo jeszcze uwierzy, wtedy musiałaby być chyba całkowicie ślepa, chociaż w sumie kto ją tam wiedział, może to właśnie była ta największa jej wada, że nie wiedziała kiedy komuś zależało na niej w ten sposób.
- I co, przekonało? - zapytał głupio, nawet całkiem poważnie, bo pomimo głupiego uśmieszku jaki malował mu się na twarzy, było widać że nawet chętnie by poznał odpowiedź na ten temat.
Nie wiedział w sumie co właściwie ze sobą zrobić, kiedy znowu zaczęła mówić, bo cała ta rozmowa przyjęła nagle tak absurdalny kierunek, że miał wrażenie, że to mu się w sumie śni. Oparł się o jedną rękę, niby to zwyczajnie podpierdając się dłonią o podbródek i przysłaniając palcami usta, w ten sposób próbując przysłonić głupkowaty, nieco niedowierzający uśmiech, który się tylko powiększał, w miarę jak Brenna mówiła coraz więcej. Próbował też usilnie nie roześmiać się jej właśnie w twarz, bo miał wrażenie, że dolałoby to tylko oliwy do ognia. Od czasu do czasu próbował ściągnąć usta do bardziej zainteresowanego wyrazu, ale te próby kończyły się fiaskiem.
Nie podejrzewał Longbottoma o takie machinacje, szczególnie kiedy jego siostra leżała właśnie w szpitalu i to planując jego śmierć z rąk własnych. Mimowolnie też zaczął się zastanawiać, czy jego rodzeństwo też nie próbowało go tak bezczelnie swatać, ale szybko doszedł do wniosku, że nie musieli i nie mówiąc o tym, że mieli ważniejsze rzeczy do roboty, na całe szczęście.
- Swatać? Jesteś pewna? - przygryzł zębami wnętrze policzka, próbując się opanować. - Nie jestem pewien, czy mogę trzymać sie od niego aż tak daleko, w końcu pracujemy w tym samym departamencie, a droga do ekspersu z kawą jest ograniczona. - zagryzł wargi, próbując sobie wmówić, że nie, ta sytuacja wcale nie była śmieszna i ani troche nie bawiło go to jak przejmuje się tym, że brat próbuje ją zeswatać, zamiast swoim zdrowiem. - Nie myślalaś może o tym, żeby poumawiać się z kimś na niby? Może wtedy da ci spokój? Jak chcesz, to mogę ci pomóc spróbować - zwyczajnie już zachichotał, nie mogąc się powstrzymać, a stłumiony śmiech sprawił, że się zatchnął i zakaszlał. - Ale nie martw się, od tej pory postaram się wspominać przy nim o tobie tylko raz dziennie, zamiast dziesięciu które do tej pory odbębniałem. A co ty na to, że jak już będę musiał z nim rozmawiać, to skoro mam nie mówić po imieniu, to będę mówić Osoba, O Której Nie Mogę Wspominać? Myślisz, że przejdzie? - poruszył brawiami, spoglądając na nią znacząco. Nie przeszkadzała mu ta sytuacja, bo czemu by miała? Erik mógł sobie ich swatać, ale Brenna wyglądała na taką, która prędzej odgryzie sobie samej głowę niż da się nabrać na takie rzeczy. - Czemu sie tym tak przejmujesz? Boisz się, że ulegnę twoim wdziękom? Nie jestem Borginem żeby jarało mnie oglądanie cię w takim stanie, a mam wrażenie, że związek z tobą miałby w pakiecie pełno takich widoków - zaśmiał się, patrząc na nią przekornie.
No tak, nic specjalnego. W sumie mógł się spodziewać podobnej odpowiedzi, nawet jeśli niekoniecznie juz tego, że znowu był to jegomość krążacy po cudzych snach .
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#10
22.09.2023, 23:38  ✶  
Borgin mógłby oświadczać się jej regularnie co wtorek, a ona i tak uznałaby to za podstęp. Bo był Borginem i zmierzał dokładnie w tę samą stronę, co jego rodzina - samo nazwisko i krew nie przesądzały niczego, ale już to, dokąd podążałeś, owszem. Może gdyby nie to, dotarłoby do niej, że faktycznie kiedyś ją lubił, chociaż pewnie też nie od razu – był przecież kobieciarzem, a ona naprawdę była ślepa i zwyczajnie nie była tym typem dziewczyny, która w świecie czystokrwistych zwracała uwagę mężczyzn – ale jako że był, kim był, nie miała zamiaru nawet dopuścić do siebie takiej myśli. Nie, kiedy nie miała stu procentowej pewności, że to Stanley, nie on, groził Dorze śmiercią.
Widziała jego rozbawienie i… ani trochę się mu nie dziwiła. Pewnie też by ją to rozbawiło w analogicznej sytuacji. Tyle że chodziło o nią i jej brata.
– Ani trochę – przyznała szczerze, bo nie chodziła na zebrania Srebrnych Różdżek, unikała ich prawie tak mocno, jak Atreusa na początku maja. Poza tym miała wielką nadzieję, że do lipca więź będzie dalekim wspomnieniem, a wtedy wpadnięcie na siebie gdziekolwiek byłoby prawdopodobnie niezręczne. Przynajmniej dla niej, bo dla niego pewnie nie miałoby to znaczenia. Jego nazwisko raczej więc ją odstraszało od udziału niż zachęcało.
– Wiem, kiedy mój brat coś knuje – skwitowała tylko jego pytanie, odnośnie tego, czy jest pewna. Z nią było trochę trudniej pod tym względem, pewnie dlatego, że knuła coś niemal zawsze. Tylko to były różne rzeczy. – A on powinien wiedzieć, że będę chciała go zamordować za powiedzenie komukolwiek, poza bardzo ścisłym gronem, że trafiłam do szpitala. – skwitowała. A i tak postanowił zaryzykować.
Nie wytrzymała przy kolejnych wypowiedziach, parsknęła śmiechem, po czym skrzywiła się i odruchowo sięgnęła ku bokowi. Bo tak, w porządku, miał rację, to naprawdę było zabawne. A ona naprawdę nie powinna się śmiać, nie z tymi cholernymi żebrami i równie cholerną raną.
– Przestań mnie rozśmieszać, nie wolno mi się śmiać najmniej do jutra – stwierdziła, chociaż rozbawienie wciąż pobrzmiewało w jej głosie. – Nie, dziękuję. I może być „ta wariatka” albo „twoja siostra, nie pamiętam imienia” myślę, że będzie idealnie – zasugerowała, po czym po prostu przewróciła oczami, kiedy znów wspomniał o Borginach. – Ale byłoby lepiej, gdybyś po prostu z nim nie rozmawiał. Wcale. I na litość Merlina, jeśli jeszcze raz wymówisz nazwisko Borgin, to chyba cię walnę. Jeśli próbujesz znaleźć mu dziewczynę, to szukaj gdzieś indziej. I nie, tego się nie boję, nie wpadłoby mi to nawet do głowy. Martwię się raczej, że będę tłumaczyć się matce. Albo że Erik postanowi wspomnieć o tym przy kilku innych osobach, a tak jakby jesteś teraz trochę sławny. Już rozmawialiśmy o tym, że wolałabym, żeby żadna kapłanka nie zepchnęła mnie ze schodów. I że nie chcę trafiać na pierwsze strony gazet. Poza tym naprawdę mam tego dość, wystarczy, że jakiś czas temu ubzdurał sobie Casa.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (3022), Brenna Longbottom (3314)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa