22.09.2023, 18:40 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.09.2024, 15:21 przez Mirabella Plunkett.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka
Zmierzch zabarwił niebo na zachodzie czerwienią, a tam, gdzie było już granatowe, zamajaczył księżyc w pełni. Brenna przypatrywała się mu, z kciukami zatkniętymi w kieszenie spodni. Kiedyś – dawno temu – lubiła księżyc, tak jak wciąż lubiła gwiazdy, ale ten pierwszy od kilku lat był jej wrogiem. Od dnia, w którym natura jej brata związała się z jego zmianami. Ulegał jego mocy każdego miesiąca… tak jak dzisiaj.
Dlatego Brenna nie spała, a kręciła się w pobliżu wejścia do kryjówki, w której tkwił Erik. Wiedziała, że wejście do tej jest doskonale zabezpieczone, ale nawet dziewięć lat po ukończeniu Hogwartu nie potrafiła wyplenić w sobie obawy, że brat którejś nocy ucieknie, kogoś zabije albo przemieni i…
Nie chciała nawet myśleć, co „i”.
Tkwiła tu więc. Po prostu. Nawet jeżeli niby szalona zafundowała sobie ostatnio istny maraton niesypiania, do zwykłych dyżurów, Zakonu i tysiąca innych spraw dopisując sobie dwie nocki. Tej nocy jednak i kolejnego ranka nie pracowała – Rhynda, układająca grafiki, doskonale wiedziała, że pełnia wyłącza z obowiązków nie tylko Erika, ale i jego siostrę.
Opuściła wzrok i kopnęła jakiś kamyk, który potoczył się po trawie wilgotnej od rosy.
– Wiesz, że możesz wracać do łóżka? – spytała, zerkając na Mavelle. – Nie ma potrzeby, żebyśmy obie tu tkwiły. Nie przewiduję ataku śmierciożerców, a ty… no wiesz. Jeszcze nie potrafisz w pełni kontrolować przemiany, a ja po prostu niedługo się przemienię.
Powodem, dla którego Brenna pragnęła zostać animagiem, była przemiana brata. Nie była nawet pewna, czy forma, w jaką się zmieniała, naprawdę była jej formą – czy stała się wilczycą, bo była zwierzęciem stadnym i starała się chronić innych – czy może pragnienie, by w razie potrzeby chronić Erika, było na tyle przemożne, że na to wpłynęło.
Wilkolaki rzadziej atakowały zwierzęta i zwierzę miało większą szansę uspokoić wilkołaka… Przynajmniej tak czytała, bo na całe szczęście nie musiała nigdy sprawdzać tego w praktyce.
– Czy może przywędrowałaś tu za mną, bo chcesz wziąć mnie w krzyżowy ogień pytań? – dodała, obdarzając kuzynkę bladym uśmiechem. Wczoraj na te nie było za wiele czasu, bo Brenna biegała w tę i z powrotem do Ministerstwie, a potem po magicznym Londynie.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.