• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[15.05.1972] In the town called Godric's Hollow || Olivia & Philip

[15.05.1972] In the town called Godric's Hollow || Olivia & Philip
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#1
03.11.2023, 00:40  ✶  

Przebywający z dala od zgiełku magicznego Londynu Philip opuścił swój dom w Dolinie Godryka z zamiarem odbycia dłuższego spaceru, podczas którego wyprowadzi swoje psidwaki i pewnie wstąpi do kilku sklepów w tej miejscowości. Przeniesienie się do tej mieściny nie sprawiło, że pozostawił sobą towarzyszące mu od Beltane przygnębienie, stanowiące zaledwie jedną część emocji jakich doświadczał w następstwie nieudanego rytuału podczas tego sabatu. Z każdym dniem coraz bardziej wchodziło mu to pod skórę, czyniąc każdy dzień coraz bardziej nieznośnym dla niego. Wszystkie te emocje były przez niego niepożądane i bardzo niewygodne. To szaleństwo musiało się skończyć. Poszukiwał sposobu na uporanie się z tym wszystkim, rzucając się w wir różnorakich zajęć: wszystkich aktywności sportowych, w tym wyczerpujących treningów Quidditcha, wypełniania swojego wolnego czasu innymi zajęciami byleby nie czuć tego wszystkiego i nie myśleć o tym.

Tak więc w ten ciepły wiosenny dzień, którego piękno nie cieszyło go jak przed Beltane, przechadzał się uliczkami Doliny Godryka. Prowadził na smyczy swoje psidwaki. Taffy i Nuggets szły grzecznie przy jego nodze, nie sprawiając najmniejszych problemów. Czasem kogoś jedynie obwąchały. Zdążył wstąpić już do sklepu piśmienniczego Bagshotów, chcąc uzupełnić braki w zapasach pergaminu i atramentu. Teraz zmierzał w stronę placu, na którym Lovegoodowie rozstawiali swój niezwykły bazar cudów. Poza skrzynkami pełnych owoców i warzyw, których zawartość zawsze go interesowała, zamierzał poszukać jakieś egzotycznej rośliny na prezent i może jakiegoś magicznego przedmiotu. W gruncie rzeczy przydałby mu się fałszoskop.

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#2
03.11.2023, 10:04  ✶  
Olivia doskonale wiedziała, że nie powinna iść do Doliny Godryka. Nie tylko mówili jej to postronni, ale także każda komórka jej ciała. Tu działo się coś, co trudno było pojąć - i być może to był właśnie główny powód, dla którego postanowiła zignorować ostrzeżenia, wysyłane jej przez świat i ciało. Poza tym czym byłoby życie bez odrobiny adrenaliny?

To nie tak, że Quirke kochała mugoli, chociaż trzeba było przyznać, że to oni byli głównym powodem, dla którego przybyła do Doliny. Według niej nie robiła nic złego, wchodząc jak klin do ich świata i obserwując to, jak żyją. Nie szanowała ich tak, jak niektórzy - łatwiej byłoby to przyrównać do obserwacji kolonii mrówek, tylko nie za szkłem, a w naturalnym otoczeniu. Dziwnie odprężało ją obserwowanie jak sobie radzą bez magii, jakie mają problemy - które przecież czarodzieje by rozwiązali w mig przy pomocy czarów. Z ciekawością obserwowała też, jakie są między nimi podobieństwa i różnice.

Tak oto trafiła do Doliny Godryka, zwabiona niepokojącymi i jakże ekscytującymi wieściami o tym, że mugole widzą rzeczy. Ponoć widzieli jednocześnie słońce i księżyc. Chciała wiedzieć, jak to jest i czy to faktycznie prawda. Czyżby wyraźna granica między mugolami i czarodziejami właśnie się zacierała? Olivia szła powoli między skrzynkami na bazarze cudów, pogrążona w myślach. Nie interesowała jej zawartość skrzyń - nie chciała nic kupować, po prostu krążyła bez celu. I nagle zobaczyła jego. Prawdziwą gwiazdę, która zstąpiła między śmiertelnych - a przynajmniej tak by powiedzieli jej rodzice.

Z początku Olivia zrobiła zgrabny unik, odwracając się jednocześnie bokiem tak, żeby nie mógł jej rozpoznać. Co było głupie, bo przecież nie mógł jej znać ani nawet kojarzyć z twarzy. Ktoś taki jak Philip Nott nigdy nie zwróciłby uwagi na zwykłą czarownicę, która do Quidittcha miała dwie lewe ręce, a amatorskie spotkanie drużyny skończyło się kilkoma rozkwaszonymi nosami i to z powodu ostrej gry. Zresztą nigdy nawet nie rozmawiali, więc z czym do ludzi? A jednak Olivia poczuła, że musi się usunąć, by zrobić miejsce jemu i jego dwóm zwierzakom. Poczuła przymus, by dyskretnie zerkać na to, co robi Nott i dokąd idzie, w jaki sposób idzie i jak się zachowuje. Miała przeczucie, a trzeba przyznać, że dotąd nigdy go nie miewała. Wiedziała już, co zrobi. Co tu robił Nott? Dokąd szedł? Czy postanowił na własną rękę sprawdzić, co tu się dzieje? A może był w to wszystko zamieszany? Olivia próbowała wyciągnąć z pamięci kolejne fragmenty z gazet, które mogłyby ją nakierować na to, czego Nott mógłby tu szukać. I nic!

Uśmiechając się do przypadkowej osoby, obok której się znalazła, ruda poczekała, aż Philip przejdzie obok i pójdzie dalej, by samej ruszyć za gwiazdą Quidittcha. Nie miała pojęcia, że tu mieszka - aż tak nie śledziła jego życia. Ot, wiedziała o mężczyźnie tyle, ile pisali o nim w gazetach. Wiedziała też o kilku plotkach, bo jej matka aż piszczała, gdy widziała jego podobiznę w Proroku czy Zniczu. Ale wiedziała doskonale, że nie zaszkodzi trochę powęszyć, przecież nic złego się nie stanie. Mugole widzieli dziwne rzeczy, a z tego co wiedziała, w ich literaturze często pojawiał się motyw znudzonego celebryty, który robi dziwne rzeczy. I tutaj by to mogło pasować, wydawał się być jakiś nieswój. Dlatego ostrożnie ruszyła za Philipem, starając się niezbyt rzucać w oczy - co dotąd doskonale jej wychodziło.
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#3
10.11.2023, 00:04  ✶  

W tym momencie Philip nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, że ktokolwiek zdecyduje się podążać jego śladem. Nie pierwszy raz czuł się obserwowany przez zupełnie obcych sobie ludzi. Po tylu latach zdążył przyzwyczaić się do tego, że praktycznie wszyscy ludzie zwracali na niego uwagę, a niektórzy nawet do niego podchodzą poprosić o autograf czy chociażby uścisnąć mu dłoń. Niektórzy potrafili go nachodzić w dziwnych momentach, bez żadnej ogłady.

Zmierzając w stronę prowadzonego przez Lovegoodów bazaru na razie nie zwracał uwagi na swoje otoczenie bardziej, niż to konieczne. Pozostawał skupiony na spacerze ze swoimi psidwakami i na swoich sprawunkach. Wybór prezentu to poważna sprawa. Byłoby prościej, gdyby znacznie lepiej znał się na roślinach. Znał jedynie preferencje obdarowanej. Tyle i aż tyle. Może powinien zrzucić to na barki asystentki albo poprosić o drobną pomoc jakąś kobietę. W ostateczności zwróciłby się do Bellamy'ego.

W drodze na plac zdołał doświadczyć tego charakterystycznego przeczucia, jakie zwykle pojawia się kiedy ktoś przygląda mu się zbyt długo albo za nim podąża, jak w tym przypadku. Dlatego zwolnił nieznacznie swój krok, oglądając się przez ramię. Jego bystre oczy, zdolne dostrzec z oddali zawrotnie szybki złoty znicz, spostrzegły idącą w ślad za nim młodą dziewczynę. Poruszała się zbyt ostrożnie i starała się nie rzucać w oczy. Nie miał paranoi, nakazującej mu trwanie w przeświadczeniu, że zawsze jest śledzony. Jednak jej zachowanie zdawało się odbiegać od normy.

Brak aparatu wskazywał na to, że nie jest dziennikarzem. Była jego fanką? Albo gorzej, psychofanką? Dopuszczał, że to było przypadkowe. Choć kiedy jest tak znanym, jak on był, przypadki tego typu wydawały się być rzadkością. Wszystkie przypuszczenia wymagały potwierdzenia, dlatego zatrzymał się na środku ulicy i przykucnął obok swoich psidwaków, drapiąc je za uszami. Obserwował też ulicę przed sobą.

— Mam wrażenie, że idziesz za mną od kilkunastu minut. — Rzucił w stronę dziewczyny, bez cienia niezadowolenia albo złości w głosie.  Nie oznacza to, że był z tego zadowolony. Kto byłby zadowolony z bycia szpiegowanym podczas załatwiania swoich prywatnych spraw? Nawet jeśli jest celebrytą. Wolał takich swoich fanów, którzy podchodzą do niego z prośbą o autograf na arkuszu pergaminu i na okładce czasopisma branżowego. Albo takich, którzy po prostu przychodzą zamienić z nim parę słów. Psychofanów lepiej było unikać.

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#4
10.11.2023, 10:09  ✶  
Olivia nie należała do zbyt dyskretnych osób. Ludzie w większości przypadków mieli ją gdzieś, a jedyną atrakcją w niej samej były dość nietypowe włosy, które może i na początku zwracały uwagę, lecz potem wspomnienie o Olivii się rozmywało. Mimo że wiedziała, jaka jest kolej rzeczy, to na wszelki wypadek starała się podążać za Nottem w dość wysublimowany sposób, żeby nie nabrał podejrzeń. Nie chciała by nagle się odwrócił, a ona by na niego wpadła, bo na przykład nie zachowała należytego dystansu. Oprócz tego miał psy: zwierzęta te były czujne, więc jako pierwsze by pewnie wyczuły, że coś jest nie tak. Zwłaszcza iż zachowywały się tak ułożenie, że jak nic musiał je ktoś dobrze wytresować. Dlatego Olivia zachowywała dystans, a gdy Philip kucnął przy psach, postanowiła przejść obok i zatrzymać się przy straganie niedaleko, żeby przypadkiem nie pomyślał, że go śledzi. To był naprawdę dobry plan, w jej głowie przebiegał idealnie i nie dało się tu nic zepsuć.

A jednak. Gdy przechodziła obok, jak gdyby nigdy nic, odezwał się. Olivia nie potrafiła zapanować nad swoją mimiką i skrzywiła się, mając nadzieję, że Nott nie zauważył tego grymasu na jej twarzy, który trwał zaledwie kilka uderzeń serca. Busted.
- Wcale nie - odpowiedziała, zatrzymując się jednak. Spojrzała na jego sylwetkę, przykucniętą przy psach, na rękę którą drapał psy między uszami. Jej umysł zaćmiło. - To, że ktoś jest sławny to oznacza, że nie można iść w tą samą stronę?
Palnęła jak głupia, ale nic innego jej nie przyszło do głowy. Chociaż nie, wróć - do jej głowy nie przyszło absolutnie nic. Będąc przyłapaną wszystkie myśli i plany po prostu wyparowały, a w głowie pojawiła się wielka, biała pustka. Miała wrażenie, że mózg odłączył się od języka i jej aparatu mowy, i teraz działały niezależnie od siebie. Znała ten stan: to zdenerwowanie. Zawsze tak robiła, gdy się denerwowała.
- Przepraszam, to było niegrzeczne z mojej strony. Nie miałam tego na myśli, po prostu zauważyłam że idziesz w tę samą stronę i nie chciałam, żebyś pomyślał, że za tobą idę - kawa na ławę? Nie, nie zbłaźni się mówiąc że... No właśnie, co by mu powiedziała? "Hej, słuchaj, jesteś sławny i tutaj sobie tak o chodzisz więc na pewno musisz coś kombinować, a teraz ręce do góry"? Musiała mieć jakąś paranoję, jak mogła pomyśleć, że Nott mógł być zamieszany w tego typu sprawy? Przecież miał nieskazitelną opinię, nie interesował się czarną magią, nie był chamem, nie był dziwakiem. Postąpiła pochopnie i było jej teraz głupio. Durne książki - Olivio, życie to nie scenariusz!

!pęknięcia
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#5
10.11.2023, 10:09  ✶  

Ściana


Wszyscy zamarliście w miejscu, a później mieliście problem ze złapaniem równowagi. Poczuliście się, jakby przed wami znajdowało się coś... nie potrafiliście tego opisać, jakaś powłoka, którą mogliście złapać niczym materiał, ale kiedy wyciągaliście ręce do przodu, nie było tam nic. Próbowaliście raz, drugi trzeci, za każdym razem z tym samym rezultatem - niby wszystko było wciąż takie samo, ale mogliście przysiąc - dało się to (co?) złapać i rozerwać, przejść dalej...
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#6
13.11.2023, 02:44  ✶  

Gdyby podążająca za nim jak cień Olivia była Aurorem to nawet nie zauważyłby jej podczas próby śledzenia go. Nie można jednak temu zaprzeczyć, że radziła sobie z tym i to zdołało go stosownie go zaniepokoić oraz sprawić, że zaczął się zastanawiać nad tym, czy nie jest kolejnym celebrytą, za którym podążała z taką wytrwałością i zaangażowaniem przez całą wytyczoną przez niego trasę. Sytuacja, która miała miejsce, skutecznie odciągnęła go od załatwiania swoich dalszych spraw. Przyglądał się młodej kobiecie i zmieniającej się jej mimice twarzy. Głaskanie i drapanie psów było całkiem dobrym pretekstem. Drapane za uszami i głaskane psidwaki wyglądały na szczęśliwe w tym momencie.

— Lepsze odzywki mają współcześni pierwszoklasiści. — Powoli się prostując, uniósł jedną z brwi i spojrzał na młodą kobietę z dozą dezaprobaty. Wcale nie. Rzucał podobnymi odzywkami w czasach przed rozpoczęciem edukacji w szkole magii i podczas przez całą pierwszą klasę, dopiero z czasem stając się bardziej wyszczekanym. Zasłynął nie tylko ze swoich spektakularnych dokonań sportowych, ale także z własnej bezpośredniości. Nie musiał używać przy tym wulgarnych słów aby komuś przygadać. Dbając o swój wizerunek w oczach swoich fanów i mediów wiedział, że nie może pozwolić sobie na pewne zachowania. Powinien myśleć o tym nawet teraz, w obliczu tej sytuacji. Bez niej miał wystarczająco dużo swoich problemów. — Można. Można też podejść do takiej osoby zamiast się uciekać do takich podchodów. — Z tym, że ktoś idzie w tę samą stronę, Philip nie miał żadnych problemów i tak by to postrzegał, gdyby nie to przeczucie, którego doświadczył.

— Przyjmuję twoje przeprosiny. Chcesz czegoś ode mnie? Chociażby autografu? — Pomimo tego, że ta cała sytuacja była dla niego stosunkowo niekomfortowa, nie zamierzał się unosić. Przeprosiła go. Skoro wiedziała, że jest sławny i za nim szła to czy chciała czegoś konkretnego od niego. Dla niego na porządku dziennym było bycie proszonym przez obcych mu ludzi o autograf. Dlatego starał się uprzedzić fakty. Jeśli chciała taki dostać dla siebie albo dla kogoś to miała parę chwil na podjęcie decyzji. Jeśli nie chciała to zamierzał wrócić do swoich spraw.

Niespodziewanie zamarł w miejscu, jakby trafiony zaklęciem paraliżującym. Poczuł, że z jakiegoś powodu ma problemy ze zachowaniem równowagi. Nie było to dla niego naturalne... nie oberwał wystarczająco dużo razy tłuczkiem w głowę i ogólnie cieszył się bardzo dobrą kondycją fizyczną oraz motoryką, a mimo to teraz musiał równowagę. Podobnie jak towarzyszące mu psy, które przewróciły się na bok i cicho zaskomlały. Poczuł jakby znajdowało się coś, czego nie potrafił nazwać. Przywodziło na myśl jakąś powłokę, materiał który mógł pochwycić. Jednak gdy sięgnął ku niemu dłonią, jego palce natrafiły jedynie na pustkę. Za każdym razem było tak samo. Nie rozumiał tego. Nie potrafił zrozumieć.

— Też to widzisz...? — Zwrócił się odruchowo do kobiety, która mogła mieć takie same problemy co z zachowaniem równowagi i która sama natrafiła na tak specyficzną przeszkodę, której również nie udawało się jej pochwycić w dłoń.

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#7
13.11.2023, 09:42  ✶  
Olivia uniosła brwi. Co za bezczelny cham. Ale z drugiej strony nie mogła mu się dziwić - właśnie odkrył, że go śledziła. I, prawdę mówiąc, to ona zaczęła tę pyskówkę. Jednak odniosła wrażenie, że jest cholernie zadufany w sobie. Autograf, psychofani... Może i miał powody, by brać ją za jakąś wariatkę, która za zdjęcie z nim dałaby sobie rękę uciąć, ale zdenerwowało ją to. Bo ona nie szalała za quidittchem jakoś specjalnie, a nikt jej nie wierzył. Znała zasady, grała w niego, ale wiedziała że to nie dla niej. Mimo że całkiem nieźle radziła sobie na miotle. I może właśnie dlatego poczuła ukłucie gniewu, które odbiło się na jej twarzy, gdy znowu wspomniał o autografie. Już miała na końcu języka "prędzej dam sobie kubeł śmieci na głowę włożyć", gdy poczuła... coś.

Nagle poczuła, że nie może się ruszyć. Chciała się odwrócić i odejść, ale nogi i ręce miała jakby z kamienia. Jej błędnik zwariował, zupełnie jak podczas podróżowania kominkami. Gdy zakręciło jej się w głowie, wszystko ruszyło. Zamachała rękami, ale nie zdążyła złapać równowagi - podobnie jak psy Philipa wylądowała na ziemi, zupełnie jakby ktoś związał jej nogi popchnął od boku. W ostatniej chwili Olivia zdołała wyciągnąć przed siebie ręce, by chociaż częściowo zamortyzować upadek. Rąbnęła o ziemię, lecz przynajmniej bez dodatkowych wrażeń dźwiękowych, jak psy Notta.

Miała wrażenie, że gdy upadała to jej ręka musnęła powietrze przed... czymś. Czymś niewypowiedzianym, jakby materiałem, cieniutką zasłoną z dymu. Widziała ją dokładnie, była obok Philipa jeszcze sekundę temu. A więc miała rację i Nott był zamieszany w to, co się działo w Dolinie? Wrażenie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło - mężczyzna wyglądał na tak samo zdezorientowanego, jak ona. Z tą różnicą, że on stał, a ona leżała na ziemi, więc to chyba ona przegrała to starcie.
- Nie ruszaj się - powiedziała, dostrzegając falowanie powietrza tuż koło jego ucha. Nagle poczuła strach. Co tu się działo? Przyszła bo miała nadzieję na znalezienie odpowiedzi, a zamiast tego odkryła jeszcze więcej pytań. Ostrożnie wstała i sięgnęła z lewej strony głowy Notta. Jej ręka przeszła przez powietrze, zwykłe i normalne. Olivia zmarszczyła brwi, gdy kątem oka wyłapała kolejny ruch, z drugiej strony, za jego plecami. Ale gdy próbowała zogniskować na tym czymś wzrok - umykało jej. - Jakby powietrze nagle zgęstniało?
Spojrzała na swoją rękę. Miała wrażenie, że gdyby jeszcze chwilę poszukała, dałaby radę to pochwycić. Ale nie widziała już tego zjawiska. Jakby dwa światy próbowały się przeniknąć, ale na tyle niestabilnie, że nie dało się zaingerować w to zjawisko.

Oczy Olivii spoczęły najpierw na twarzy Philipa, a potem na jego psach. Kucnęła przy nich, ale nie wyciągała ręki. Nie głaskała obcych psów bez pytania o to właścicieli. Poza tym ich nie znała, mogły ją ugryźć.
- Zwierzęta widzą więcej, niż nam się wydaje - powiedziała, przyglądając się reakcji psidwaków. To, że były świadkiem tego samego, to było oczywiste. Ale może widziały lub czuły więcej, niż Olivia i Philip?
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#8
20.11.2023, 23:54  ✶  

To coś dało się im we znaki, uniemożliwiając im ruszenie się oraz znacząco utrudniając zachowanie równowagi. On również chciał oddalić się z tego miejsca i wrócić do swoich spraw, które nawet jak nie były sprawami pilne naglącymi, to jednak będącymi istotnymi dla niego. Naprawdę niewiele brakowało aby sam znalazł się na ziemi, tuż obok swoich psów. Zmysł równowagi jest bardzo istotny dla szukającego. Cała ta sytuacja zdążyła go zaniepokoić i zarazem wprawić w szczere zdumienie. Nie był w stanie pomóc swoim pupilom poza uspokajającym głaskaniem czy mówieniem do nich. Najlepszym wyjściem z sytuacji było zabranie ich stąd. Tak jak doskonałym pomysłem było opuszczenie tego miejsca, nawet jeśli oznaczało to przedarcie się przez tę przedziwną powłokę, która nagle zmaterializowała się im na drodze.

— Nie ruszam się, choć tak naprawdę chciałbym stąd odejść. Nie podoba mi się to. — Stwierdził z wyraźnym z przekąsem. Walczył z sobą aby samemu nie sięgnąć ku swojemu lewemu uchu dłonią, czując falowanie powietrza po swojej lewej stronie głowy. Efekt byłby dokładnie taki sam, jakiego doświadczyła postrzegana przez niego jako psychofanka dziewczyna. Po raz kolejny nie wyczułby tam nic. Cała ta sprawa wymykała się jego zdolności pojmowania i nie czuł się komfortowo doświadczając tego rodzaju zjawiska, o którym jedynie mógł powiedzieć, że nie było naturalne. Od Beltane nic nie wydawało się być takie samo, jak było wcześniej. Problemy powstałe po magicznych rytuałach, zorganizowany atak, ofiary, problemy z magią i potwory. Do całej tej listy mógł zakwalifikować jeszcze te dziwaczne anomalie.

— Tak bym to określił. — Stwierdził z braku możliwości sensownego ustalenia, z czym dokładnie mieli do czynienia w tym momencie. Żaden z niego ekspert w tego rodzaju sprawach. Przenikające się dwa światy leżały poza jego kompetencjami.

— Podobno. Niektórzy w to wierzą. — Odpowiedział z typowym dla siebie sceptycyzmem do tego typu rzeczy. Zwrócił uwagę na to, że Olivia kuca przy jego psidwakach, samemu kucnął obok niej. Dotknął miękkich uszek swoich pupilów, drapiąc je przez chwilę za nimi, ostatecznie przesuwając dłonie na boki ich szyi, delikatnie je głaszcząc. Cała sytuacja również im nie służyła. — Możesz je pogłaskać. Rób to, co ja. — Pozwolił na to dziewczynie, która powinna zapoznać się bliżej z jego zwierzakami skoro ma już taką możliwość.

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#9
21.11.2023, 11:00  ✶  
Zerknęła na Philipa uważnie. Chwilę mu się przypatrywała, chcąc coś powiedzieć, ale pokręciła tylko głową, jakby sama mówiła do siebie “nie”. On był jednym z tych, których nie chciała przekonywać do swoich racji. Połączył ich w zasadzie przypadek i kilka wycinków gazet, raczej nie mieli ze sobą nic wspólnego. Poza tym, że ta dziwna zasłona nie pozwalała im się ruszyć przez chwilę. Olivia poczuła, jak niemoc opuszcza jej ciało, a ona może swobodnie wyciągnąć rękę i ostrożnie podrapać jedno ze zwierząt za uszami.
- Wszystko z tobą dobrze? Na pewno to musiało być straszne doświadczenie - zaświergotała słodko do psidwaka, zupełnie tracąc z oczu Philipa. Nawet jakby był samym Ministrem Magii to hej - pieski. Pieska pogłaszczesz, ministra nie. Z zastanowieniem obserwowała reakcję psów na to, co się działo przed chwilą. Czy były niespokojne, czy jeżyły futro na karku. Czy zerkały niespokojnie na prawo i lewo w poszukiwaniu tego dziwnego czegoś. W końcu zerknęła na Notta i wzruszyła ramionami. Wstała. - Mam nadzieję, że nic im się nie stało. Zostawię cię w spokoju, ale jakbyś szukał pomocy z nimi, to znam dobrego magizoologa.
Odwróciła się i zmarszczyła brwi. Znowu to dziwne uczucie. Ostrożnie wyciągnęła rękę, jakby chciała odsłonić tę niewidzialną, miękką zasłonę, ale nic się nie stało.
- Dbaj o nie. Mają lepszy węch i intuicję, mogą ci uratować życie - mruknęła jeszcze w stronę Philipa, jakoś nie mając ochoty dalej się pogrążać. Musiała pójść dalej, wiedziona dziwnym przeczuciem, by spróbować jeszcze raz złapać to dziwne coś, co określiła jako dymna zasłona.
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#10
21.11.2023, 20:15  ✶  

Czując na sobie uważne spojrzenie dziewczyny, sam spojrzał w jej stronę. Wydawało mu się, że chciała mu coś powiedzieć, jednak zaniechała tego. Najwyraźniej też nie chciała od niego autografu ani nic, co dla niego było nietypowe. Nie do tego przywykł, aczkolwiek to nikogo nie powinno zaskakiwać. Bo w zbliżony sposób reagowała większość ludzi, których spotykał na swojej drodze. Przedziwne zjawisko, z którym mieli do czynienia, zdawało się powoli ustępować, tak samo jak wywołany przez nie wpływ na nich. Miało pozostawić po sobie tak wiele pytań bez odpowiedzi.

Psidwak nie był w stanie odpowiedzieć dziewczynie, jednak postawione uszy, merdanie ogonem i rozwarcie pyska, wysunięcie języka świadczyło o tym, że psidwak tak jak początkowo rozglądał się niespokojnie w poszukiwaniu tego zjawiska, tak teraz ten dotyk stosownie go uspokoił. Philip, jako ich opiekun, nadal podtrzymywał to, że najlepiej będzie zabrać stąd Nuggetsa i Taffy oraz wrócić do domu. Pozostałe zakupy może zrobić w późniejszym czasie.

— Mogły się trochę zaniepokoić, jednak fizycznie nie powinno się im nic stać. Dobrze. Skonsultuję się dla pewności z jakimś magizoologiem. — Odpowiedział jedynie, cicho wzdychając. Zdecydowanie będzie musiał się tym zająć, bo jednak dobrostan swoich pupilów pozostawał dla niego bardzo istotny. Wiedział, do kogo się zwróciłby się w podobnej sytuacji. Wydawało mu się, że tamto dziwaczne zjawisko ustąpiło już całkowicie, jednak znów dało o sobie znać i znów mógł wyczuć ten całun pod palcami, gdy pojawiła się taka możliwość.

— Zawsze dbam o swoje zwierzęta. Kiedyś może tak być. — Wszystko o nim można było powiedzieć, ale nie to, że nie dba o swoje zwierzęta. Psidwaki oraz posiadane przez niego wierzchowce miały idealne warunki do bytowania. On również musiał ruszyć w swoją stronę, w tym przypadku w kierunku domu. Liczył, że nie natrafi na to osobliwe zjawisko. Wystarczy mu już kontaktu z tym całunem, który jawił się im przed oczami.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Philip Nott (1749), Pan Losu (72), Olivia Quirke (1700)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa