14.11.2022, 19:44 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2022, 20:14 przez Sophie Flint.)
Sophie Katherine Flint
Urodzenie: 2 maj 1946 rok, byk, numerologiczna 9
Stan cywilny: Zaręczona
Nazwisko panieńskie: Flint
Krew: czysta. Dla jej rodziców jest to kwestia niezmiernie ważna, niemniej dla niej samej niespecjalnie istotna.
Pochodzenie: Jej ojciec, Anthony jest Brytyjczykiem i tutaj też planował zaaranżować całe swoje życie. Niestety, jego wielka kłótnia ze swoim bratem, Williamem, sprawiła że młody Flint uciekł od niego na drugi koniec oceanu atlantyckiego, gdzie w Nowym Jorku poznał swoją przyszłą żonę, Katherine. Później nie myślał już o powrocie do rodzinnego Londynu, zbudował swoją rodzinę na nowym kontynencie. Doczekał się trójki dzieci, gdzie Sophie jest najstarszą jego pociechą. Sama Sophie zawsze była grzeczną dziewczynką, robiącą wszystko to, co rodzina uznała za słuszne. Dorosła Sophie od dłuższego czasu zastanawiała się nad tym, czy aby nie powinna spróbować innego sposobu życia. Dotychczas zawsze (nie licząc jednego roku jeszcze w czasach szkolnych) mieszkała w Stanach Zjednoczonych. Chciała zobaczyć jak wygląda świat, ale bała się o tym komukolwiek powiedzieć. Niemniej, poczyniła pierwsze kroki, to znaczy rozmawiała ze swoimi przełożonymi w Macusie. Myślała nad przeniesieniem do Wielkiej Brytanii i tam objęciem tego samego stanowiska, które piastowała na dotychczasowym kontynencie. W porozumieniu ze swoim przełożonym zaczęła załatwiać pierwsze dokumenty już kilka miesięcy wcześniej, choć w życiu nie przypuszczała, że bodźcem do całkowitego przeniesienia, będzie jej własne, nie do końca udane narzeczeństwo. Im bliżej było do dnia ślubu panny Flint, tym bardziej ta czuła, że chyba to nie jest odpowiedni moment. Tym bardziej starała się załatwić wszystkie niezbędne do przeniesienia dokumenty. Tuż przed tym jak ojciec miał zaprowadzić ją do ołtarza, magicznie zniknęła. Kilkanaście godzin podróżowania statkiem oraz kilka świstoklików później, kompletnie zdezorientowana i wystraszona swoim postępowaniem, znalazła się w Londynie, szukając pomocy u swojego kuzynostwa.
Stan cywilny: Zaręczona
Nazwisko panieńskie: Flint
Krew: czysta. Dla jej rodziców jest to kwestia niezmiernie ważna, niemniej dla niej samej niespecjalnie istotna.
Pochodzenie: Jej ojciec, Anthony jest Brytyjczykiem i tutaj też planował zaaranżować całe swoje życie. Niestety, jego wielka kłótnia ze swoim bratem, Williamem, sprawiła że młody Flint uciekł od niego na drugi koniec oceanu atlantyckiego, gdzie w Nowym Jorku poznał swoją przyszłą żonę, Katherine. Później nie myślał już o powrocie do rodzinnego Londynu, zbudował swoją rodzinę na nowym kontynencie. Doczekał się trójki dzieci, gdzie Sophie jest najstarszą jego pociechą. Sama Sophie zawsze była grzeczną dziewczynką, robiącą wszystko to, co rodzina uznała za słuszne. Dorosła Sophie od dłuższego czasu zastanawiała się nad tym, czy aby nie powinna spróbować innego sposobu życia. Dotychczas zawsze (nie licząc jednego roku jeszcze w czasach szkolnych) mieszkała w Stanach Zjednoczonych. Chciała zobaczyć jak wygląda świat, ale bała się o tym komukolwiek powiedzieć. Niemniej, poczyniła pierwsze kroki, to znaczy rozmawiała ze swoimi przełożonymi w Macusie. Myślała nad przeniesieniem do Wielkiej Brytanii i tam objęciem tego samego stanowiska, które piastowała na dotychczasowym kontynencie. W porozumieniu ze swoim przełożonym zaczęła załatwiać pierwsze dokumenty już kilka miesięcy wcześniej, choć w życiu nie przypuszczała, że bodźcem do całkowitego przeniesienia, będzie jej własne, nie do końca udane narzeczeństwo. Im bliżej było do dnia ślubu panny Flint, tym bardziej ta czuła, że chyba to nie jest odpowiedni moment. Tym bardziej starała się załatwić wszystkie niezbędne do przeniesienia dokumenty. Tuż przed tym jak ojciec miał zaprowadzić ją do ołtarza, magicznie zniknęła. Kilkanaście godzin podróżowania statkiem oraz kilka świstoklików później, kompletnie zdezorientowana i wystraszona swoim postępowaniem, znalazła się w Londynie, szukając pomocy u swojego kuzynostwa.
Kształtowanie: ◉◉◉○○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉◉◉◉○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉○○○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉◉○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉◉◉◉○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉○○○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉◉○
Poziom spaczenia: 2 - Nie jest szczęśliwa, gdy jest zmuszona użyć cięższych dział, jednak robi to, gdy faktycznie wymaga tego sytuacja. Nie nadużywa swoich zdolności i nie zamierza nic w tym sposobie bycia zmienić.
Różdżka: Kolec białego rzecznego potwora, Berberys, 9 i ¾ cala, dosyć sztywna
Zwierzę totemiczne: Gromoptak
Aura: Zielona, wpadająca w szmaragdowy odcień.
O zdolnościach: Jeszcze za czasów szkolnych, doskonale wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. Bycie aurorem marzyło jej się od najmłodszych lat, dlatego też łapała się przede wszystkim tego, co pozwoliło by jej spełnić swoje marzenia. Praktykowała dużo magii ofensywnej i defensywnej, nieco gorzej szło jej w kwestii warzenia eliksirów i zielarstwa, ale dawała z siebie wszystko. Ponadto poświęcała dużo czasu na naukę transmutacji ze względu na swoją genetyczną zdolność, czyli metamorgomagię.
Magia bezróżdżkowa II: W rodzinie jej matki, nauczacie dzieci magii bezróżdżkowej było praktykowane od lat. Kiedy tylko Sophie zaczęła uczęszczać do Ilverorny, w każdej przerwie od nauki w szkole, matka dbała o to, aby dziewczyna rozwijała w sobie tę zdolność. W chwili obecnej łatwiej jej rzucać zaklęcia bez różdżki niż przy jej użyciu.
Metamorfomagia III: Jej babcia, od strony matki, była metamorfomagiem, czym nieszczególnie chwaliła się pośród innych ludzi. Sama Sophie również odziedziczyła tę niesamowitą zdolność magiczną. W pierwszych latach jej życia była ona kompletnie nieokiełznana i nastręczała więcej problemów niż dawała korzyści. Dopiero z czasem dziewczyna zrozumiała w czym rzecz. W chwili obecnej posługuje się nią bardzo dobrze, jedynie w momentach silnych emocji przestaje ona być w pełni kontrolowaną.
Latanie na miotle I: W związku z faktem, że teleportacja jest zazwyczaj porażką w jej wykonaniu, musiała znaleźć środek, dzięki któremu będzie w stanie się przemieszczać. Tak też się stało i teraz latanie na miotle sprawia jej niesamowitą przyjemność a dodatkowo jest w tym po prostu bardzo dobra.
Wrażliwy żołądek I: Od kiedy tylko miała możliwość teleportowania się po raz pierwszy, wiedziała że to nie będzie jej sposób podróży. Nienawidzi teleportacji, za każdym razem umiera przynajmniej kilka godzin na rozstrój żołądka po tym, kiedy musi z niej skorzystać.
Lęk przed wodą II: Będąc jeszcze dzieckiem, była świadkiem utonięcia kolegi z domu w jeziorze nieopodal zamku. Trauma pozostała z nią po dziś dzień. Sama nie umie pływać i wpada w panikę, gdy widzi że ktoś to robi. Woda jest bezpieczna do momentu gdy sięga jej maksymalnie do piersi. W przypadku pływania statkiem, nigdy nie podejdzie do burty.
Miastowa III: Magiczne zwierzęta są dla niej straszne. Kompletnie nie potrafi się z nimi porozumieć i nigdy nie potrafiła o żadnego zadbać. Wstyd się przyznać, ale nawet udało jej się jednego nieśmiałka uśmiercić w latach swojej młodości. Kiedy musi wysyłać listy, zawsze ma podziobane przez sowy ręce. Jedynie koty nieco ją tolerują, choć sama nie rozumie dlaczego tak jest.
Różdżka: Kolec białego rzecznego potwora, Berberys, 9 i ¾ cala, dosyć sztywna
Zwierzę totemiczne: Gromoptak
Aura: Zielona, wpadająca w szmaragdowy odcień.
O zdolnościach: Jeszcze za czasów szkolnych, doskonale wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. Bycie aurorem marzyło jej się od najmłodszych lat, dlatego też łapała się przede wszystkim tego, co pozwoliło by jej spełnić swoje marzenia. Praktykowała dużo magii ofensywnej i defensywnej, nieco gorzej szło jej w kwestii warzenia eliksirów i zielarstwa, ale dawała z siebie wszystko. Ponadto poświęcała dużo czasu na naukę transmutacji ze względu na swoją genetyczną zdolność, czyli metamorgomagię.
Magia bezróżdżkowa II: W rodzinie jej matki, nauczacie dzieci magii bezróżdżkowej było praktykowane od lat. Kiedy tylko Sophie zaczęła uczęszczać do Ilverorny, w każdej przerwie od nauki w szkole, matka dbała o to, aby dziewczyna rozwijała w sobie tę zdolność. W chwili obecnej łatwiej jej rzucać zaklęcia bez różdżki niż przy jej użyciu.
Metamorfomagia III: Jej babcia, od strony matki, była metamorfomagiem, czym nieszczególnie chwaliła się pośród innych ludzi. Sama Sophie również odziedziczyła tę niesamowitą zdolność magiczną. W pierwszych latach jej życia była ona kompletnie nieokiełznana i nastręczała więcej problemów niż dawała korzyści. Dopiero z czasem dziewczyna zrozumiała w czym rzecz. W chwili obecnej posługuje się nią bardzo dobrze, jedynie w momentach silnych emocji przestaje ona być w pełni kontrolowaną.
Latanie na miotle I: W związku z faktem, że teleportacja jest zazwyczaj porażką w jej wykonaniu, musiała znaleźć środek, dzięki któremu będzie w stanie się przemieszczać. Tak też się stało i teraz latanie na miotle sprawia jej niesamowitą przyjemność a dodatkowo jest w tym po prostu bardzo dobra.
Wrażliwy żołądek I: Od kiedy tylko miała możliwość teleportowania się po raz pierwszy, wiedziała że to nie będzie jej sposób podróży. Nienawidzi teleportacji, za każdym razem umiera przynajmniej kilka godzin na rozstrój żołądka po tym, kiedy musi z niej skorzystać.
Lęk przed wodą II: Będąc jeszcze dzieckiem, była świadkiem utonięcia kolegi z domu w jeziorze nieopodal zamku. Trauma pozostała z nią po dziś dzień. Sama nie umie pływać i wpada w panikę, gdy widzi że ktoś to robi. Woda jest bezpieczna do momentu gdy sięga jej maksymalnie do piersi. W przypadku pływania statkiem, nigdy nie podejdzie do burty.
Miastowa III: Magiczne zwierzęta są dla niej straszne. Kompletnie nie potrafi się z nimi porozumieć i nigdy nie potrafiła o żadnego zadbać. Wstyd się przyznać, ale nawet udało jej się jednego nieśmiałka uśmiercić w latach swojej młodości. Kiedy musi wysyłać listy, zawsze ma podziobane przez sowy ręce. Jedynie koty nieco ją tolerują, choć sama nie rozumie dlaczego tak jest.
Edukacja: Z racji tego, że całe życie spędziła w USA, tam też chodziła do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny, gdzie została przydzielona do Horned Serpent. W wieku szesnastu lat z racji swojego pochodzenia i chęci lepszego poznania kraju przodków ojca, udała się na roczną wymianę do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, gdzie na czas nauki została przydzielona do Slytherinu. Bardzo podobała jej się Brytyjska aura zamku, tak niewiele odległa od tego, co znała na co dzień z korytarzy Ilvermorny. Wtedy też nawiązała dosyć zażyłe kontakty ze swoim kuzynostwem, Baldurem, Cynthią oraz Castielem, co nie do końca spodobało się jej ojcu.
Doświadczenie: Doskonale wiedziała, czym chciała się zajmować po tym, jak zakończy swoją edukację. Szybko zapisała się na dodatkowe kursy, które pozwoliły jej podjąć pracę w Macusie. Początkowo nie były to żadne imponujące stanowiska i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że droga jej rozwoju będzie długa i okupiona wieloma nieprzespanymi nocami oraz godzinami poświęconymi na samodoskonalenie. Ostatecznie pół roku temu objęła upragnione stanowisko aurora w Macusie, które szybko okazało się dokładnie takie, jak to sobie wyobrażała.
Aktualne miejsce pracy: Po tym jak uciekła sprzed ołtarza, nie zdążyła znaleźć sobie nowej pracy. Niemniej wie, że będzie chciała kontynuować swoje wcześniejsze plany i dalej chce pracować jako auror. Liczy się jednak z faktem, że Ministerstwo Magii pracuje nieco inaczej niż Macusa oraz że obowiązują tam nieco inne zasady, do których jednak będzie musiała się dostosować.
Rozpoznawalność: I - w Wielkiej Brytanii nie jest nikim specjalnie znanym. Nikt nie posiada informacji na temat jej dokonań zawodowych bo i z nikim nie zdążyła się nimi podzielić. Dopiero przybyła na wyspy, wszystko przed nią.
Doświadczenie: Doskonale wiedziała, czym chciała się zajmować po tym, jak zakończy swoją edukację. Szybko zapisała się na dodatkowe kursy, które pozwoliły jej podjąć pracę w Macusie. Początkowo nie były to żadne imponujące stanowiska i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że droga jej rozwoju będzie długa i okupiona wieloma nieprzespanymi nocami oraz godzinami poświęconymi na samodoskonalenie. Ostatecznie pół roku temu objęła upragnione stanowisko aurora w Macusie, które szybko okazało się dokładnie takie, jak to sobie wyobrażała.
Aktualne miejsce pracy: Po tym jak uciekła sprzed ołtarza, nie zdążyła znaleźć sobie nowej pracy. Niemniej wie, że będzie chciała kontynuować swoje wcześniejsze plany i dalej chce pracować jako auror. Liczy się jednak z faktem, że Ministerstwo Magii pracuje nieco inaczej niż Macusa oraz że obowiązują tam nieco inne zasady, do których jednak będzie musiała się dostosować.
Rozpoznawalność: I - w Wielkiej Brytanii nie jest nikim specjalnie znanym. Nikt nie posiada informacji na temat jej dokonań zawodowych bo i z nikim nie zdążyła się nimi podzielić. Dopiero przybyła na wyspy, wszystko przed nią.
Wskazówki dla Mistrza Gry
- Porzuciła swojego narzeczonego przed ołtarzem. Dotychczas nie znalazła sposobu na to, aby to wytłumaczyć. Tak samo jak i rozsądnego argumentu który przemawiałby za jej działaniem. Po prostu czuła, że wiele razy poświęcała i robiła wszystko tak, jak rodzina tego zapragnęła. A chyba sama nie do końca pragnęła w tym momencie swojego życia małżeństwa.- Dwa razy była w ciąży. Za każdym razem był to inny mężczyzna i nigdy jej obecny partner. Za każdym razem pozbyła się dziecka, nigdy nikomu nic na ten temat nie mówiąc.
- Kompletnie nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić w obecnej sytuacji, w której się znalazła. Czuje się tak, jakby całe jej dotychczasowe życie legło w gruzach i musiała zaczynać wszystko od nowa (co w zasadzie jest zgodne z prawdą).
- Jest bardzo silnie uczulona na truskawki. Nawet niewielka ich zawartość w daniu powoduje bardzo mocną reakcję alergiczną i wizytę w szpitalu. Z tego powodu była hospitalizowana przynajmniej trzynaście razy. nauczyła się nosić ze sobą na wszelki wypadek odpowiedni eliksir który uratuje jej życie, choć wypadki wciąż się zdarzają.
- Nie miała czasu, żeby porozmawiać ze swoim narzeczonym i kompletnie nie wie, w jakim momencie znalazł się ich związek. Jej ucieczka jest raczej definitywnym końcem tego narzeczeństwa, ale przecież bardziej dziwaczne rzeczy działy się już na świecie.
there is mystery unfolding