cyrk Bellów, okolice południa
Elaine Bell i Flynn Bell
Will I see the ending?
Well, my mind is racing and I'm losing control
Nie mogła zasnąć, przewracała się w swoim łóżku z boku na bok, nie uczestniczyła nawet w reszcie występów, nie była na zamknięciu, nie chciała z nikim rozmawiać. Laurent powiedział jej, że się jeszcze spotkają, ale nie wierzyła w to. Bogaci faceci zawsze tak mówili, zawsze obiecywali, że wrócą, że dadzą ci prezencik, a biedna dziewczyna miała na nich czekać jak księżniczka w przyczepie, prawda? Nie potrafiła mu uwierzyć, nie po tym jak na nią wtedy patrzył. Chyba udało jej się usnąć dopiero nad ranem. Chciała iść do Flynna od razu, ale nie potrafiła tego sobie w głowie ułożyć, a nie mogła ponosić się emocjom. To była jedyna rzecz dla niej zakazana. Musiała uważać, musiała być ostrożna, a nie chciała go nachodzić, denerwować, złościć. Zależało jej na Flynnie, kochała go i nie miała zamiaru się z nim kłócić niezależnie od tego, czy łapał te szczury z Laurentem, czy też nie. Bała się tego, co mógł jej powiedzieć, a strach ten zasiał w niej właśnie Laurent. Nigdy nie sądziła, że będzie czuć obawę względem swojej rodziny. Ich zawsze miała za pewnik w swoim życiu, a teraz siedziała w swojej przyczepie i patrzyła na powoli stygnącą jajecznicę. Wiedziała, że powinna zjeść, ale nie była w stanie nic w siebie wdusić, więc po prostu patrzyła i zastanawiała się jak porozmawiać z bratem.
W końcu podniosła się i ruszyła w stronę przyczepy swojego brata, która nie była tak daleko i trochę ją to teraz denerwowało, bo wolała jednak dłuższy spacer. Podeszła do drzwi i uniosła pięść w górę, aby zapukać. Zawahała się. W końcu uderzyła w nie trzy razy i stukała w drzwi tak długo, aż Flynn jej otworzył. Nie miała przy sobie babeczek, śniadania, ani innego jedzenia, które mu zawsze przyniosła. Miała na sobie delikatnie wygniecioną sukienkę, która naciągnęła na siebie w pośpiechu, nieuczesane włosy, które skutecznie próbowały uciec jej z żółtej frotki wpadając jej na twarz. Po jej twarzy błąkał się smutek i zagubienie, bo nie wiedziała jak miała go zapytać. Weszła do środka jeśli jej na to pozwolił.
– Co cię łączyło z Laurentem? – wyrzuciła z siebie w końcu. Czuła jak dłonie miała wręcz zmarznięte, a przecież było w miarę ciepło. Był lipiec, tak?
@The Edge