• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 Dalej »
[03.1972] Elaine i Atreus | Restauracja "Kalejdoskop"

[03.1972] Elaine i Atreus | Restauracja "Kalejdoskop"
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#1
18.11.2022, 03:32  ✶  

03.1972
Elaine i Atreus
Restauracja "Kalejdoskop"



Wskazana przez Seraphinę w listach kamienica wyłaniała się z ponurej wiosennej mgły, bowiem pogoda tego wieczoru postanowiła wyjątkowo spowić miasto bielą, co sprawiło, że mimo dawanego przez nie światła, latarnie wyłaniały się dość niespodziewanie; przechodzenie zaś niemal wyskakiwali na siebie, ledwie unikając zderzenia. Na wasze jednak szczęście, okolica wydawała się mniej zaludniona, nie trzeba więc było martwić się groźbą wypadku, nawet jeżeli wystające kamienie wciąż mogły stanowić pewne ryzyko. Ostatecznie jednak, czy to bardziej czy mniej sprawnie, dotarliście na miejsce
Drewniany szyld, leniwie kołyszący się na wietrze wydawał się bardzo prosty, a blaknący napis „Kalejdoskopu” – dość dziwacznej nazwy jak na restaurację – ledwie dawał się rozczytać. Prosta ściana kamienicy sprawiała, że miejsce w ogóle nie przywodziło na myśl takie, w którym panna Prewett mogła bywać, ale adres zdecydowanie się zgadzał. Dlatego zejście prostymi schodami w stronę wejścia, przed którym nawet nie było wystarczająco dużo miejsca aby się zatrzymać. Zejście po schodach z metalową barierką oznaczało jednocześnie wejście do środka.
Zaskoczeniem równie dobrze mogło być to, że po wejściu do środka czekała jedynie jedna osoba, niewysoki mężczyzna który na wasz widok podał wam kopertę, odbierając wasze okrycia wierzchnie jeżeli zechcieliście je przekazać i kłaniając się, szybko zniknął za drzwiami które okazały się jedynym przejściem dalej. Pusty przedsionek też nie wskazywał na to, co czekało na was, list jednak mógł wyjaśnić co nieco.

Droga Elaine, drogi Atreusie,
w ramach drobnej niespodzianki przygotowałam dla was wizytę w tym miejscu. Jeszcze raz, przysięgam, żadnych panter nie będzie. „Kalejdoskop” przeprowadzi was przez rożne epoki naszej ukochanej Anglii, od średniowiecza aż po czasy nie tak dalekie od nas, zarówno pod względem otoczenia jak i dań, które otrzymacie (spokojnie, wszystko jest zjadliwie, spróbowałam!). Oczywiście, nie stanie się wam krzywda, nawet jeżeli otoczenie wydaje się bardzo rzeczywiste.
Nie wysłałabym was jednak w to miejsce, gdyby nie było zaskoczenia, a jeżeli zechcecie przejść do następnego pomieszczenia, będziecie musieli rozwiązać zagadkę. Oczywiście, nie ma się co martwić, bo gdyby Atreus przypadkiem zjadł wskazówkę, jest przewidziana podpowiedź albo opcha wyjścia w każdym momencie.
Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
Wasza ukochana,
Seraphina

Jeżeli byliście gotowi przejść przez pierwsze drzwi, mogliście to zrobić.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#2
18.11.2022, 17:55  ✶  
Niekoniecznie mógł spodziewać się otrzymania od Seraphine takie listu. Nie to, żeby nie utrzymywali ze sobą regularnej korespondencji, jednak ta na ogół ograniczała się do pytania czy mają czas na wspólne libacje i przegrywanie w karty. Wyznaczyło to pewne standardy, na tyle by przyniesiona przez sowę koperta, a także jej zawartość, potrzebowały w jego głowie nieco czasu, by zostać wzięte pod uwagę.
Gest był nad wyraz... miły. Bulstrode starał się odnaleźć może jakieś inne określenie, które by do tego pasowało, ale niestety - nic nie przychodziło mu na myśl. Chociaż po chwili zastanowienia, może normalny? Posiadający znamiona przysług i miłych gestów, które robili sobie przyjaciele zajęci przede wszystkim porządnymi, szarymi życiami. Na Merlina, czy to właśnie była dorosłość?
Oprócz głowienia się nad faktycznymi motywami, musiał przyznać że był jej na prawdę wdzięczny, że tym razem postanowiła sobie oszczędzić jakichkolwiek ekscesów w postaci panter. Jak przez mgłę pamiętał jedno z przyjęć, kiedy kuzynka postanowiła się pokusić o tak egzotyczną atrakcję i prawdę powiedziawszy, do tej pory uznawał wspomnienia tamtej nocy za pochodną narkotykowych oparów i absyntu. Jak widać jednak, mylił się okrutnie.
Miasto przykryła mgła, gęsta niczym mleko, skutecznie utrudniając wszelkie poruszanie się po mieście. Sam nawet, kiedy opuścił swoją kamienicę, omal nie poszedł na czołowe z jakimś przypadkowym przechodniem, który nerwowo kroczył po chodniku, najprawdopodobniej śpiesząc się gdzieś.
Tym razem postanowił pojawić się po swoją narzeczoną, chyba tylko po to, żeby tym samym zaburzyć nieco przyzwyczajenia do spotykania się w miejscu docelowym. O wyznaczonej godzinie więc, ustalonej przez wcześniejszy list, pojawił się po jej lokum, skąd razem ruszyli w dalszą drogę.
Prawdę powiedziawszy, chyba nigdy nawet nie słyszał o Kalejdoskopie. Zastanawiał się czy był to wynik małej popularności, a może bycia świeżą pozycją na rynku. To drugie jednak szybko okazało się najprawdopodobniej nie być przyczyną, bo wyblakły napis sugerował, że jakiś czas już tkwił w tym miejscu. Wierzył jednak w gust Sery, a przynajmniej bardzo chciał w niego teraz wierzyć i spodziewał się, że w środku będzie tylko lepiej.
Było jednak pusto, a panosząca się na zewnątrz pogoda, lepiąca do skóry wilgoć mgły, sprawiała że całe to doświadczenie zdawało się malować w raczej ponurych barwach. Atreus oddał swój płaszcz, następnie pomagając Elaine się rozdziać i podając jej ubranie mężczyźnie, który ich przywitał i wręczył zaadresowaną do nich kopertę.
- No cóż... mam nadzieję, że jesteś dobra w szarady i będziemy się świetnie bawić - rzucił do Delacour, uśmiechając się do niej lekko. Słowa Prewett sugerowały, że faktycznie, czekające ich doświadczenia mogły okazać się na prawdę barwne i zajmujące czas. - To jak, gotowa? - upewnił się jeszcze, a gdy nie miała żadnych obiekcji, ruszył w kierunku drzwi, chcąc otworzyć je przed nią.
Widmo
Drobnej postury czarownica mierzy niemal metr siedemdziesiąt. Szczupła sylwetka i blada cera są efektem pracy oraz unikania słońca. Pociągłą twarz okalają kręcone, kasztanowe włosy, zazwyczaj związane w gruby warkocz. Orzechowe, otoczone gęstymi rzęsami oczy obserwują świat czujnym wzrokiem. Mimo iż gen wil nie odznacza się u Elaine prawdziwą mocą, jej delikatna uroda przykuwa spojrzenie.

Elaine Delacour
#3
02.12.2022, 11:45  ✶  

Enigmatyczny list od kuzynki stawiał wiele pytań, nie dając przy tym żadnych odpowiedzi. Zastanawiała się wprawdzie czy ta cała przyszłość z Atreusem będzie wyglądać już zawsze w podobny sposób - uśmiechając się sztucznie i przymilnie podczas wspólnych przyjęć w szerszym gronie, oszukując najbliższych, utrzymując, że to jakieś uczucie wzięło górę, albo poczucie dorosłości i rozsądku. Tyle że w jej relacji z Bulstrode nie było nic, czego chciałaby się kurczowo złapać i nigdy nie puszczać. Może poza jego pieniędzmi, w których to dostrzegała pewną szansę rozwój planów, jakich nie zamierzała więcej wiązać ze Szpitalem św. Munga. Działalność na rzecz innych była jedynym z powodów Elaine, dla których zdecydowała się zaryzykować, postawić swoje życie oraz swoją przyszłość na jednej szali, zacisnąć zęby, schować dumę do kieszeni.
No, może prawie jedynym.

Czy i on zaczął się nad ich przyszłością zastanawiać, nad przewagą prawdziwości ponad sztucznością tego, co z wolna między sobą tworzyli, roztaczając wokół całun mieszaniny kłamstw? Czy to dlatego zwrócił się do Seraphiny o pomoc? Tylko taka wersja zdarzeń przychodziła jej do głowy, gdy studiując zapisany kilkoma zdaniami pergamin zachodziła w głowę o celowość tego wszystkiego. Skąd ta nagła potrzeba rozmowy, spędzania ze sobą czasu? Czy nie mieli kroczyć przez życie w równolegle położonych, lecz nigdy nie stykających się ścieżkach?

Zdziwiła się jego obecnością, gdy zjawił się u jej drzwi. Skąd u niego taka zmiana, gotowość do nadkładania drogi w tak beznadziejnych warunkach pogodowych? Gęstość mgły zmusiła Elaine do bliskiego trzymania się Atreusa, bo tylko posiłkując się jego ramieniem miała względną pewność, że nie natrafi na żadną przeszkodę. Jak się nie będzie zachowywać, to kopnij go ode mnie, mówiły słowa zawarte w liście od kuzynki. Spoglądając na czarodzieja z ukosa mogła wyobrazić sobie dziesiątki sposobów, na które ten miałby ją wyprowadzić z równowagi, zaburzając przebieg dzisiejszego wieczoru. Tylko czy gdyby sam zwróciłby się do Prewettówny, chciałby także sabotować to spotkanie?

Schodząc po schodkach prowadzących do Kalejdoskopu doszła do wniosku, że nigdy wcześniej nie miała okazji, by ten lokal odwiedzić. Czego można się było spodziewać na miejscu? Klaustrofobiczność przestrzeni wywoływała spięcie. Czujne spojrzenie Delacour wodziło najpierw po twarzy zastanego w progu mężczyzny, a następnie po treści kolejnego listu. Czyli to jednak nie jego pomysł, wywnioskowała, przelotnie spoglądając na Atreusa, wyłapując krótki moment skupienia na przystojnej twarzy.

- Ty mi lepiej powiedz dlaczego jest zapewnienie o braku panter. - Ciemne brwi czarownicy powędrowały ku górze w zwątpieniu. Same zagadki nie były jedynym, co zmuszało Elaine do zastanowienia i wyciągnięcia przy tym wniosku, że nie ma żadnej pewności czy zjawienie się w Kalejdoskopie jest aby na pewno dobrym pomysłem. Była w stanie znieść szalone pomysły Seraphiny oraz skupione na przytykach uwagi Atreusa, ale żeby mieć ich na raz? Od razu zareagowała na unoszące się kąciki ust Bulstrode’a, mimowolnie unosząc własne. - Mam nadzieję, że nie zostawisz mnie z tymi zagadkami samej. Jeśli dania będą rzeczywiście dobre, to możemy się zatrzymać gdzieś w renesansie i nie wychodzić - zażartowała, by zaraz po tym uprzejmie skinąć głową w podziękowaniu i przekroczyć próg otwartych drzwi.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (442), Elaine Delacour (499), Bard Beedle (360)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa