Wypełnił się najgorszy możliwy scenariusz, którego można było uniknąć przez odpowiednią dawkę silnej woli, bycie konsekwentnym, niełamanie swoich własnych zasad i nieuleganie własnym słabościom. Tamta noc jeszcze bardziej namieszała mu w życiu, kiedy wszystko to do niego dotarło ze zdwojoną siłą. Uświadomił się to, że tak właśnie powinna wyglądać ta część jego życia - powinien być w nim obecny ktoś, z kim będzie mógł robić tego rodzaju rzeczy w dłużej perspektywie czasu albo ktoś, kto będzie czekać na niego w domu. Laurent naprawdę potrafił namieszać mu w głowie i tak było tym razem, z czym również musiał się zmierzyć. Stanowiło to pewnego rodzaju normę w łączącej ich relacji. Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy doświadczyli licznych wzlotów i sporo upadków. Nie pierwszy raz próbował być tym mądrzejszym i to zakończyć poprzez ruszenie w swoją stronę, bez oglądania się za siebie. Tyle razy próbował tego dokonać i zawsze kończyło się tak samo, tak jak ostatnio.
Nie mogąc znaleźć sobie miejsca w swojej kamienicy na Ulicy Pokątnej Philip poleciłby Błyskowi spakować go na wyjazd oraz przygotować psidwaki oraz Stłuczkę na drogę. Zamierzał udać się do posiadłości swoich rodziców, w której mieszkał również jego starszy brat. Postanowił spędzić tam tyle czasu, ile potrzebuje i wszystko się poukładać. Pozostawił w swoim domu tam skrzata, nakazując mu dotrzeć nieco później tak aby spędził czas z Złotogłówką.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że jego rodzice wyjechali na dwutygodniowe zagraniczne wczasy i dlatego pozostał sam z bratem. Nieobecność rodziców mu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie - miała uczynić jego pobyt w rodowej posiadłości bardziej komfortowym dla niego. Brat mógł dostrzec to, że wydawał się nieobecny i że coś go gryzło, jednak uważał że to coś, z czym sam musi się uporać przez istotę swoich problemów.
Błysk dotarł do niego 2 sierpnia, przynosząc mu list od Laurenta... który zaprosił go do siebie jeśli ma ochotę oraz informację, że Laurent pojawił się na progu jego kamienicy osobiście po tym jak nie otrzymał od niego odpowiedzi i tym samym dowiedział się od skrzata, że jego pan wyjechał. Po przeczytaniu listu z trudem powstrzymał się od odpisania na niego, podobnie jak musiał odrzucić myśl o powrocie i udaniu się od razu do New Forest. Wiedział, że tego nie uniknie - Laurent zasługiwał na wyjaśnienia.
Poza radzeniem sobie ze swoimi prywatnymi problemami, Philip starał się zajmować swoje myśli codziennymi wyczerpującymi treningami... stanowiło to jedynie formę ucieczki i tak naprawdę nie działało, ale po każdym takim treningu wracał porządnie zmęczony. Nie sprzyjało to myśleniu. Podczas jednego z takich treningów dostał tłuczkiem w żebra - grali przeciwko drużynie złożonej z rezerwowych zawodników, co pozwalało zachować warunki zbliżone do prawdziwych meczów, więc się nie oszczędzali. Przez to rezerwowy szukający złapał mu znicza praktycznie sprzed nosa. Po zakończonym meczu treningowym uzdrowiciel poskładał jego żebra, sprawdził czy nie uszkodziły delikatnych narządów oraz przepisał mu odpowiednie eliksiry i zalecił ograniczenie swojej aktywności przez jakiś czas.
Philip do magicznego Londynu wrócił dopiero wczoraj, razem z dwoma psidwakami, Stłuczką i Błyskiem. Postanowił już więcej nie odkładać wizyty u Laurenta, do którego udał się następnego dnia. Stojąc na progu jego domu zapukał do drzwi, czekając aż Migotek albo sam gospodarz mu otworzą drzwi. Starał się nie okazywać swojego zdenerwowania, maskując je pewnością siebie i pozorami opanowania.