Planowanie urodzin małżonki głowy rodu Prewett zawsze wymagało sporo pracy. Co roku odbywało się z tej okazji przyjęcie, zwykle w sposób rotacyjny - w jednym roku w Anglii w kolejnym zaś w Turcji. Był to swego rodzaju sposób obu rodów na pokazanie sobie swojej potęgi, oficjalnie umacniając więzi, a nieoficjalnie udowadniając sobie i przypominając, że dużo bardziej opłaca im się pozostać sojusznikami niż zostać wrogami. Rodziny odwiedzały się nawzajem, przywożąc multum prezentów, pamiątek, śmiechów i plotek. To właśnie ten jeden dzień u schyłku lata pozwalał Aydayi przetrwać w deszczowym Keswick kolejne miesiące jesieni i zimy. Był to dzień, kiedy wszystkie zachcianki kobiety się spełniały, a Edward pokazywał jej swoją hojność i wynagradzał jej wszelkie jego występki które ona znosiła.
W tym roku jednak urodziny Aydayi miały być jeszcze bardziej wyjątkowe, niż zwykle. W końcu nie co dzień kończy się pięćdziesiąt lat. Pani Prewett nie zamierzała szczęścić funduszy na to, aby ten ball został zapamiętany jeszcze na wiele lat przez śmietankę Angielskiej czarodziejskiej arystokracji jako TEN BAL. Jeśli jednak tak miało się stać, planowanie atrakcji musiało rozpocząć się jeszcze wcześniej niż zwykle i absorbowało obecnie większość służby domowej posiadłości Keswick zatrudnianej przez panią domu. Należało przecież zaplanować motyw kolorystyczny, zdecydować o dekoracjach, zaprojektować i zamówić bannery i draperie, zaplanować układ miejsc przy stołach, zaprojektować i rozesłać zaproszenia, dogadać i zarezerwować odpowiednią rozrywkę, oprawę wizualną i muzyczną, zaplanować, przetestować i zamówić serwis, pięcio-daniowy posiłek, napoje i przekąski. Ponieważ w trakcie balu miała odbyć się również aukcja charytatywna, a także (choć to akurat nie zostało ujęte w oficjalnych zaproszeniach rozesłanych do wszystkich) doroczna aukcja roczniaków z hodowli abraksanów i granianów obu rodów, należało również zadbać o organizację obu pomniejszych wydarzeń. Z tego powodu Aydaya postanowiła osobiście dopilnować większej ilości spraw niż to miała w zwyczaju w poprzednich latach.
Tak właśnie znalazła się w towarzystwie Kevina Costnera - osobistego ochroniarza jej męża, który upierał się by zabrała go ze sobą - na Ulicy Pokątnej, w tłumie czarodziejów i czarownic różnych stanów i zawodów. Kobieta domyśliła się, że listy z brytyjskiej szkoły magii, zawierające listę potrzebnych uczniom przedmiotów, zostały już rozesłane. Widać to było po ilości młodzieży, która przebiegała i przechodziła uliczkami samotnie, w parach, w grupach lub też w towarzystwie rodziców. Nie chodziwszy nigdy do podobnej placówki uważała ten podekscytowany tłum i jego wibracje za wielce fascynujące. Nie śpieszyła się więc przesadnie, przechodząc ulicą w swojej eleganckiej magicznej szacie w odcieniu burgundu ze złotymi zdobieniami. Jej włosy opadały łagodnymi falami na twarz, choć w bardziej nieformalnych sytuacjach wolałaby je mieć związane przy takiej temperaturze jaka panowała obecnie na dworze.
Jej kroki skierowały się w stronę niewielkiej ale dość uczęszczanej cukierni. Przed wejściem poleciła Kevinowi aby został na zewnątrz. Nie chciała aby jej właścicielka odebrała jego towarzystwo jako coś niekulturalnego lub akcentującego różnice w ich klasie socjalnej. Osobiście nie miała jeszcze okazji poznać Nory Figg, ale ze swoich źródeł wiedziała, że jest znajomą jej zbłąkanego pasierba, więc chciała by dziewczyna miała o niej dobrą opinię. Bez oporów zaczekała w niewielkiej kolejce, kiedy zaś przyszła jej kolei złapała wzrok Nory na kilka chwil, uśmiechnęła się i zaczęła przedstawienie.
- Droga pani Figg, niezmiernie się cieszę mogąc panią poznać osobiście. Wiem, że jest to dość niespodziewana wizyta, ale chciałabym złożyć duże zamówienie na trzydziestego pierwszego sierpnia. Chcę omówić szczegóły osobiście, ponieważ wierzę, że posiadanie osobistej relacji z dostawcą dóbr z których korzystam, wpływa pozytywnie na samopoczucie i współpracę obu stron. Czy ma pani może chwilę aby omówić ze mną tego typu zamówienie? - Jak bardzo uśmiechnięta i sympatyczna nie starałaby się być - Aydaya Prewett była arystokratką. Wypiła to z mlekiem matki, zostało to w nią wpojone przez guwernantki i utrwalone przez lata życia u boku Edwarda Prewetta. Nie mogła więc wyzbyć się sposobu układania zdań, ani manieryzmów mowy - choć jej akcent zdradzał jej pochodzenie, nawet pomimo wielu lat mieszkania w Anglii. Nie musiała się przedstawiać, jeśli tylko Nora śledziła w jakikolwiek sposób informacje o Nienaruszalnej Dwudziestce Ósemce, albo czytywała Proroka Codziennego w kolumnach socjalnych i filantropicznych. Tym niemniej, chyba tylko dla możliwości usłyszenia swego własnego imienia, Aydaya dodała. - Aydaya Prewett.
![[Obrazek: 95d2a6be96822749cf05e777388d9bf25c7c9f8e.gif]](https://64.media.tumblr.com/cb39096f22490449ce8b7bd8a9e92dcf/e8cefd97277fd265-37/s540x810/95d2a6be96822749cf05e777388d9bf25c7c9f8e.gif)
"Istota nadziemska,
bo przecież żadnej innej nie pokochałby Edward Prewett."
— Laurent Prewett