• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 9 Dalej »
[17.07.1972] There will be a ball! ~ Ayka & Nora ~ Nora Nory

[17.07.1972] There will be a ball! ~ Ayka & Nora ~ Nora Nory
Turecka piękność Prewettów
Czarna Madonna Anglii

Aydaya Prewett
#1
20.02.2024, 13:19  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.02.2024, 18:50 przez Aydaya Prewett.)  

Planowanie urodzin małżonki głowy rodu Prewett zawsze wymagało sporo pracy. Co roku odbywało się z tej okazji przyjęcie, zwykle w sposób rotacyjny - w jednym roku w Anglii w kolejnym zaś w Turcji. Był to swego rodzaju sposób obu rodów na pokazanie sobie swojej potęgi, oficjalnie umacniając więzi, a nieoficjalnie udowadniając sobie i przypominając, że dużo bardziej opłaca im się pozostać sojusznikami niż zostać wrogami. Rodziny odwiedzały się nawzajem, przywożąc multum prezentów, pamiątek, śmiechów i plotek. To właśnie ten jeden dzień u schyłku lata pozwalał Aydayi przetrwać w deszczowym Keswick kolejne miesiące jesieni i zimy. Był to dzień, kiedy wszystkie zachcianki kobiety się spełniały, a Edward pokazywał jej swoją hojność i wynagradzał jej wszelkie jego występki które ona znosiła.


W tym roku jednak urodziny Aydayi miały być jeszcze bardziej wyjątkowe, niż zwykle. W końcu nie co dzień kończy się pięćdziesiąt lat. Pani Prewett nie zamierzała szczęścić funduszy na to, aby ten ball został zapamiętany jeszcze na wiele lat przez śmietankę Angielskiej czarodziejskiej arystokracji jako TEN BAL. Jeśli jednak tak miało się stać, planowanie atrakcji musiało rozpocząć się jeszcze wcześniej niż zwykle i absorbowało obecnie większość służby domowej posiadłości Keswick zatrudnianej przez panią domu. Należało przecież zaplanować motyw kolorystyczny, zdecydować o dekoracjach, zaprojektować i zamówić bannery i draperie, zaplanować układ miejsc przy stołach, zaprojektować i rozesłać zaproszenia, dogadać i zarezerwować odpowiednią rozrywkę, oprawę wizualną i muzyczną, zaplanować, przetestować i zamówić serwis, pięcio-daniowy posiłek, napoje i przekąski. Ponieważ w trakcie balu miała odbyć się również aukcja charytatywna, a także (choć to akurat nie zostało ujęte w oficjalnych zaproszeniach rozesłanych do wszystkich) doroczna aukcja roczniaków z hodowli abraksanów i granianów obu rodów, należało również zadbać o organizację obu pomniejszych wydarzeń. Z tego powodu Aydaya postanowiła osobiście dopilnować większej ilości spraw niż to miała w zwyczaju w poprzednich latach.


Tak właśnie znalazła się w towarzystwie Kevina Costnera - osobistego ochroniarza jej męża, który upierał się by zabrała go ze sobą - na Ulicy Pokątnej, w tłumie czarodziejów i czarownic różnych stanów i zawodów. Kobieta domyśliła się, że listy z brytyjskiej szkoły magii, zawierające listę potrzebnych uczniom przedmiotów, zostały już rozesłane. Widać to było po ilości młodzieży, która przebiegała i przechodziła uliczkami samotnie, w parach, w grupach lub też w towarzystwie rodziców. Nie chodziwszy nigdy do podobnej placówki uważała ten podekscytowany tłum i jego wibracje za wielce fascynujące. Nie śpieszyła się więc przesadnie, przechodząc ulicą w swojej eleganckiej magicznej szacie w odcieniu burgundu ze złotymi zdobieniami. Jej włosy opadały łagodnymi falami na twarz, choć w bardziej nieformalnych sytuacjach wolałaby je mieć związane przy takiej temperaturze jaka panowała obecnie na dworze.


Jej kroki skierowały się w stronę niewielkiej ale dość uczęszczanej cukierni. Przed wejściem poleciła Kevinowi aby został na zewnątrz. Nie chciała aby jej właścicielka odebrała jego towarzystwo jako coś niekulturalnego lub akcentującego różnice w ich klasie socjalnej. Osobiście nie miała jeszcze okazji poznać Nory Figg, ale ze swoich źródeł wiedziała, że jest znajomą jej zbłąkanego pasierba, więc chciała by dziewczyna miała o niej dobrą opinię. Bez oporów zaczekała w niewielkiej kolejce, kiedy zaś przyszła jej kolei złapała wzrok Nory na kilka chwil, uśmiechnęła się i zaczęła przedstawienie.


- Droga pani Figg, niezmiernie się cieszę mogąc panią poznać osobiście. Wiem, że jest to dość niespodziewana wizyta, ale chciałabym złożyć duże zamówienie na trzydziestego pierwszego sierpnia. Chcę omówić szczegóły osobiście, ponieważ wierzę, że posiadanie osobistej relacji z dostawcą dóbr z których korzystam, wpływa pozytywnie na samopoczucie i współpracę obu stron. Czy ma pani może chwilę aby omówić ze mną tego typu zamówienie? - Jak bardzo uśmiechnięta i sympatyczna nie starałaby się być - Aydaya Prewett była arystokratką. Wypiła to z mlekiem matki, zostało to w nią wpojone przez guwernantki i utrwalone przez lata życia u boku Edwarda Prewetta. Nie mogła więc wyzbyć się sposobu układania zdań, ani manieryzmów mowy - choć jej akcent zdradzał jej pochodzenie, nawet pomimo wielu lat mieszkania w Anglii. Nie musiała się przedstawiać, jeśli tylko Nora śledziła w jakikolwiek sposób informacje o Nienaruszalnej Dwudziestce Ósemce, albo czytywała Proroka Codziennego w kolumnach socjalnych i filantropicznych. Tym niemniej, chyba tylko dla możliwości usłyszenia swego własnego imienia, Aydaya dodała. - Aydaya Prewett.



[Obrazek: 95d2a6be96822749cf05e777388d9bf25c7c9f8e.gif]
"Istota nadziemska,
bo przecież żadnej innej nie pokochałby Edward Prewett."
— Laurent Prewett
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#2
20.02.2024, 14:44  ✶  

Wakacje przyniosły dużo pracy, o wiele więcej niż się spodziewała. Okazało się bowiem, że klubokawiarnia stała się jednym z najczęściej wybieranych miejsc przez rodziców, którzy pojawiali się na Pokątnej ze swoimi dzieciakami, które miały przerwę od nauki w Hogwarcie. Norka uwijała się z pieczeniem niczym pracowita mrówka, miała szczęście, że zatrudniła kilka osób, dzięki czemu mogła skupić się w większości na tym, co najbardziej lubiła robić w kawiarni - czyli pieczeniu. Parktycznie nie wychodziła z kuchni, pojawiała się za ladą tylko wtedy, gdy musiała wypełnić luki między zamianami reszty swoich pracowników. Przyniosło jej to odpoczynek - bywała bowiem przebodźcowana ciągłym kontaktem z klientami, nie, żeby tego nie lubiła, ale co za dużo to niezdrowo. Zdecydowanie, szczególnie, gdy musiała dziesiąty raz recytować z głowy z czym akurat dzisiaj są pączki, czy ciastka.

Tak się złożyło, że musiała zmienić na chwilę Wendy, więc stała za ladą i zagadywała klienta po kliencie, oferując przeróżne wypieki, humor miała wyśmienity, bo ostatnio wszystko układało się w miarę dobrze, aż za dobrze, czekała kiedy w końcu coś się spierniczy - w końcu w życiu tak to już jest, że szczęście nie może trwać w nieskończoność.

Dzwonek u drzwi co chwilę informował o tym, że przybył kolejny gość. Nie miała czasu, żeby spoglądać na drzwi wejściowe za każdym razem, kiedy słyszała dźwięk. To była jedna z tych godzin, kiedy kolejka wydawała się nie maleć. Parzyła kawę i wydawała zamówienia, wszystko idealnie działało. Wróciła też Wendy, która miała przejąć po niej obsługę, jeszcze sekunda i będzie mogła zniknąć na zapleczu. Odetchnąć od tego zgiełku.

Już miała odwrócić się na pięcie i odejść, gdy jej wzrok przyciągneła do siebie kobieta, która stała w kolejce. Bardzo elegancka kobieta. Miała wrażenie, że skądś ją zna, dosyć szybko udało jej się dojść do tego skąd. Gościła na okładkach czasopism, a Nora była na bieżąco w czytaniu wszystkich nowinek ze świata czarodziejów. Jakoś tak od zawsze chętnie sięgała po te informacje, lubiła wiedzieć, co się dzieje wśród tych najważniejszych nazwisk w kraju, chociażby ze względu na Longbottomów, o jej przyjacielu można było się stamtąd dowiedzieć przedziwnych rzeczy, których sama w życiu by nie wymyśliła. Ba, ostatnio ktoś znowu sugerował, że owinęła go sobie wokół palca i że się umawiają. Zabawne. Wiedziała, że mało jest prawdy w tym co piszą, była ciekawa, jaka jest Aydaya naprawdę, w takim pierwszym kontakcie, będzie miała okazję to sprawdzić.

Norka była czujna, więc wyszła zza lady, aby przywitać się z kobietą, nieczęsto pojawiają się tutaj takie znane osobistości. Mimo swojego dorastania w rodzinie raczej średniej klasy potrafiła się zachować. Posiadała naprawdę dobre maniery i doświadczenie w kontakatch z takimi osobami. Lata towarzyszenia Longbottomom podczas różnych uroczystości nie poszły na marne.

Skłoniła się elegancko nim się przywitała. - Dzień dobry. - Uśmiechnęła się serdecznie na przywitanie, było to szczere, miała w nawyku wszystkich obdarzać ciepłym uśmiechem, który mógł stopić najbardziej zimne serca. - Oczywiście, czy napije się pani czegoś? - Nie wypadało tak dyskutować bez chociażby herbaty, miała nadzieję, że kobieta powie jej, czego preferowałaby się napić. Jeśli uzyskała odpowiedź przekazała to Wendy, przy okazji poprosiła o mleko z kawą dla siebie. - Eleonora Figg. - Dodała jeszcze nim zaczęła z nią dalszą rozmowę.

Zaprosiła panią Prewett do stolika, który znajdował się przy oknie. Tam mogły na spokojnie porozmawiać o jej zamówieniu. - Zacznijmy może od tego, że ogromnie mnie cieszy pani obecność w tym skromnym miejscu. - Wypadało zwrócić uwagę na to, że jest to pewnego rodzaju wyróżnienie, chciała, żeby wiedziała ona o tym, że docenia ten fakt. Wydawało jej się, że Laurent mógł mieć coś z tym wspólnego, ale nie wspomniała o tym na głos. Nie wiedziała, czy jego macocha zdaje sobie sprawę z tego, że są dosyć bliskimi znajomymi. - Jaka to okazja? - Zapytała na samym początku, musiała wiedzieć, na co powinny zwrócić uwagę, później przejdzie do szczegółów.

Turecka piękność Prewettów
Czarna Madonna Anglii

Aydaya Prewett
#3
23.02.2024, 18:00  ✶  

Organizacja urodzin była jednym z najistotniejszych przedsięwzięć jakie pani domu Prewett podejmowała w ciągu roku. Przez większość czasu to Edward podejmował decyzje i zajmował się sprawami finansowymi i biznesowymi, a Aydaya ograniczała się do pięknego wyglądania, pilnowania żeby służba w domu dobrze pracowała i malowania obrazów. Pozwalała mu na to, bo po prawdzie nie interesowała ją za bardzo kwestia kasyn, zbierania haraczy, i rachunków. Kiedy jednak rzeczy miała dotyczyć zorganizowania wystawnego przyjęcia, Aydaya czuła się jak ryba w wodzie.


Bez oporów pozwoliła się Norze poprowadzić do jedynego pustego stolika. Musiała przyznać, że Nora Nory cieszyła się dużą popularnością, co napawało ją optymizmem w stosunku do oferowanych tam wyrobów. Cały czas ktoś wchodził i kupował wypieki lub zamawiał kawę i ciastko.
- Kawę, americano, tylko mocną. Dziękuję bardzo. - Skoro już tam była, mogła przy okazji przetestować napoje, które oferowali.


Kiedy obie kobiety usiadły przy stoliku, Aydaya wyjęła z torebki notes i zaczarowane pióro. Kiedy otworzyła notes, pióro zawisło tuż nad papierem gotowe zanotować cokolwiek właścicielka mu podyktuje.
- Trzydziestego sierpnia obchodzę moje pięćdziesiąte urodziny. Z tej okazji w Keswick odbędzie się bal maskowy połączony z aukcją charytatywną. Spodziewamy się około setki gości, dlatego chciała bym zamówić zarówno kilka ciast, sporo ciasteczek oraz przede wszystkim tort. - Pani Prewett nie miała czasu na przesadną ilość uprzejmości, szybko przeszła do rzeczy a kiedy mówiła, pióro przemykało szybko po papierze notując część jej słów - tworząc swego rodzaju listę.



[Obrazek: 95d2a6be96822749cf05e777388d9bf25c7c9f8e.gif]
"Istota nadziemska,
bo przecież żadnej innej nie pokochałby Edward Prewett."
— Laurent Prewett
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#4
23.02.2024, 18:28  ✶  

Wendy pojawiła się z zamówieniem ledwie kobiety zdążyły usiąść. Postawiła przed panią Prewett jej zamówienie, a Norze wręczyła jej wielki kubek, w kształcie rudego kota, w którym znajdowało się jej mleko z kawą. Panna Figg postawiła go na stole, po czym zaczęła wpatrywać się w siedzącą naprzeciwko niej kobietę. Była piękna, miała w sobie coś egzotycznego, widać było, że nie jest najmłodsza, jednak bardziej po sposobie bycia niżeli samym wyglądzie.

- To bardzo ważna okazja. - Skomentowała Figg. Pięćdziesiąte urodziny były sporym wydarzeniem każdego człowieka, nie dziwiło jej wcale, że ktoś pokroju pani Prewett chce z tej okazji urządzić huczny bal. Świętowanie takich istotnych dni było ważne.

- Czy zastanawiała się Pani nad dominującymi kolorami? - Na pewno się zastanawiała, to pytanie należało raczej do tych retorycznych, ale musiała je zadać. Ważne było, aby wypieki pasowały kolorystycznie do motywu przewodniego. Bal maskowy brzmiał naprawdę wspaniale.

- Tort, jak rozumiem piętrowy? - Miały wiele możliwości, wolała się upewnić, co preferuje kobieta. Mogli tam wjechać z wielkim, prostokątnym wypiekiem, ale wydawało jej się, że piętrowy będzie zdecydowanie bardziej spektakularny, dołoży pewnie do niego trochę zaklęć, aby zwracał na siebie uwagę. Norka wyciągnęła zza pazuchy fartuszka niewielki notes, w którym zaczęła coś rysować. Miała wizję, najwyraźniej, tylko potrzebowała więcej szczegółów. Nie było to jakieś wybitne dzieło artystyczne, ale ułatwiało jej pracę. Szczególnie, gdy chciała przekazać klientom swoją wizję.

- Jakie są pani ulubione smaki? - To było w końcu najważniejsze, nie tylko wygląd, a wnętrze wypieków. Jako, że trwało lato mieli naprawdę sporo możliwości, aby trafić w gusta kobiety.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Aydaya Prewett (912), Nora Figg (898)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa