05.12.2022, 01:44 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.12.2022, 01:52 przez Trevor Yaxley.)
Trevor przekroczył próg pubu w Dolinie Godryka z zamiarem ogrzania się w cieple kominka, wydania kilkunastu monet na gorący posiłek i kufel ulubionego piwa. Po wejściu do środka, rozejrzeniu się po głównej izbie, mógł stwierdzić trzy rzeczy. Pierwszą z nich była nieobecność Brygadzistów. Drugą natomiast to, że choć sala była praktycznie wypełniona po brzegi i ostało się zaledwie kilka wolnych miejsc. Nie mogąc liczyć na zajęcie odosobnionego stolika, wybrał ten przy którym siedział siwowłosy czarodziej o twarzy poznaczonej zmarszczkami i przygaszonym spojrzeniu, skupionym we wnętrzu stojącego przed nim talerza. Trzecią rzeczą, którą dostrzegł, było to, że w całym pubie zdecydowanie nie panował prawdziwy gwar i pełna beztroski atmosfera, tylko posępna aura niepokoju. Jeśli nieznacznie wychyliłby się ze swojego miejsca to miałby całkiem przyzwoity widok na salę oraz przedsionek z drzwiami wejściowymi.
Zamówił taki sam gulasz oraz kufel grzanego piwa. W oczekiwaniu na podanie tego dania, po upiciu potężnego łyku rozgrzewającego trunku, postanowił zagadnąć do czarodzieja. Może w ten sposób uda mu się dowiedzieć się czegoś więcej o przyczynie tego posępnego nastroju u klientów i nawet u gospodarza.
— Od dawna panuje tak ciężka atmosfera, że można by powiesić topór? Inaczej zapamiętałem to miejsce — Zwrócił się do tego czarodzieja. Nie był w stanie dowiedzieć się o manifeście tego czarnoksiężnika z pewnego źródła, ale może teraz będzie mieć takową możliwość i okazję do wyrobienia sobie poglądów na daną sprawę. Swoje osądy wygłaszał po chwili namysłu, choć zawsze nie przebierając w słowach, nawet jeśli miał kogoś tym urazić.
— Zaczęło źle się dziać na świecie... przedtem też nie było dobrze, ale teraz... Potężny czarnoksiężnik chce zapanować nad światem, wziąć pod buta wszystkich mugoli i mugolaków i zrobić z nich sługusów czystokrwistych. Ludzie boją się o siebie i swoje rodziny, zwłaszcza w świetle tych ataków, o których piszą w Proroku Codziennym. Nie czytał pan gazet? — Czarodziej zareagował na jego pytanie, nachylając się ku niemu zaczął opowiadać ściszonym, pełnym powagi głosem o przyczynie takiej atmosfery. Zdecydowanie powinien być bardziej poinformowany w tej materii. Sprawy tego typu nie były mu obojętne, tak samo jak niedola dotykająca drugiego człowieka. Pomimo czystej krwi płynącej w jego żyłach nie czuł się lepszy od mugoli i mugolaków.
— Nie miałem ostatnio okazji, jednak na podstawie tego, co pan mi przekazał jestem przekonany o tym, że to fanatyk... łagodnie mówiąc, a tacy zawsze przyciągają do siebie podobnych popaprańców. I zawsze marnie kończą — Wyraził niecałą swoją opinię na temat tego czarnoksiężnika. Traktował poważnie słowa tego czarodzieja, tak samo jak zagrożenie. To go niepokoiło. Gdyby stał się świadkiem napaści na kogokolwiek to by zareagował chcą powstrzymać sprawcę. Zdaniem Trevora fanatycy różnego rodzaju powinni iść powinni być trzymani z dala od społeczeństwa albo nawet eliminowani, jeśli posuwają się za daleko.
Słowa: 443
Zamówił taki sam gulasz oraz kufel grzanego piwa. W oczekiwaniu na podanie tego dania, po upiciu potężnego łyku rozgrzewającego trunku, postanowił zagadnąć do czarodzieja. Może w ten sposób uda mu się dowiedzieć się czegoś więcej o przyczynie tego posępnego nastroju u klientów i nawet u gospodarza.
— Od dawna panuje tak ciężka atmosfera, że można by powiesić topór? Inaczej zapamiętałem to miejsce — Zwrócił się do tego czarodzieja. Nie był w stanie dowiedzieć się o manifeście tego czarnoksiężnika z pewnego źródła, ale może teraz będzie mieć takową możliwość i okazję do wyrobienia sobie poglądów na daną sprawę. Swoje osądy wygłaszał po chwili namysłu, choć zawsze nie przebierając w słowach, nawet jeśli miał kogoś tym urazić.
— Zaczęło źle się dziać na świecie... przedtem też nie było dobrze, ale teraz... Potężny czarnoksiężnik chce zapanować nad światem, wziąć pod buta wszystkich mugoli i mugolaków i zrobić z nich sługusów czystokrwistych. Ludzie boją się o siebie i swoje rodziny, zwłaszcza w świetle tych ataków, o których piszą w Proroku Codziennym. Nie czytał pan gazet? — Czarodziej zareagował na jego pytanie, nachylając się ku niemu zaczął opowiadać ściszonym, pełnym powagi głosem o przyczynie takiej atmosfery. Zdecydowanie powinien być bardziej poinformowany w tej materii. Sprawy tego typu nie były mu obojętne, tak samo jak niedola dotykająca drugiego człowieka. Pomimo czystej krwi płynącej w jego żyłach nie czuł się lepszy od mugoli i mugolaków.
— Nie miałem ostatnio okazji, jednak na podstawie tego, co pan mi przekazał jestem przekonany o tym, że to fanatyk... łagodnie mówiąc, a tacy zawsze przyciągają do siebie podobnych popaprańców. I zawsze marnie kończą — Wyraził niecałą swoją opinię na temat tego czarnoksiężnika. Traktował poważnie słowa tego czarodzieja, tak samo jak zagrożenie. To go niepokoiło. Gdyby stał się świadkiem napaści na kogokolwiek to by zareagował chcą powstrzymać sprawcę. Zdaniem Trevora fanatycy różnego rodzaju powinni iść powinni być trzymani z dala od społeczeństwa albo nawet eliminowani, jeśli posuwają się za daleko.
Słowa: 443