26.05.2024, 22:41 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:54 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Patrick oparł się plecami o drzewo i przymknął oczy. Jakie szczęście, że udało mu się uwolnić od Brenny Longbottom. Przez chwilę był przekonany, że ta wyda go tu zaraz, za chwilę, w samym sercu Windermere i… właściwie nie wiedział, co powinien zrobić, żeby jej przeszkodzić.
A potem dostrzegł rozlewającą się czerń i ta czerń uderzyła w niego. Boleśnie uświadomiła mu, że to nie Brenna była problemem, ale on. W tym miejscu działo się coś niedobrego. Steward nie wiedział jak uwikłany w to został Owen Bagshot, ale nagle zaczęło mu się wydawać, że Roberts mógł mieć rację. Tu coś tkwiło i ujawniało się…
Zmarszczył brwi.
Dostrzegł fiolet i czerń. Barwy toczyły ze sobą niewidzialną wojnę i w jakiś sposób oddziaływały również na ludzi. Patrick nie miał pojęcia, jak właściwie to robiły, ale… robiły. Z jakiegoś powodu on znalazł się we władaniu czerni a Brennę chronił fiolet. Longbottom okazała się dobra, a on zły. Czy to przez sprawę z Hillami? Czy chodziło o to kim byli jego rodzice?
Nieważne. To wszystko było cholernie nieważne. Trzeba było znaleźć źródło czerni, znaleźć i je jakoś rozbroić zanim naprawdę dojdzie do wojny. Znowu przed oczami stanęło mu pulsowanie, krążące wokół siebie barwy jak wilki badające przeciwnika. Na razie tylko powarkiwały, ale kto wie co zrobią za moment. Steward nie wiedział o klątwach, o biskupie, o paleniu na stosie, ale był dobrym aurowidzem i jeśli coś do niego dotarło, to właśnie to, że fiolet chronił a czerń chciała zniszczyć.
Dobrze, niech Brenna go zdradzi, niech wbije mu nóż w plecy, skoro najwidoczniej uznała, że w sprawie Hillów posunął się za daleko, ale przynajmniej dała mu trochę czasu. Może zanim go wyda, uda mu się zrobić coś dobrego.
Jeszcze raz upewnił się, że brygadzistka zniknęła w ciemnościach, a potem odepchnął się rękami od pnia drzewa i zamrugał koncentrując się na tym, co dostrzegł wcześniej. Świat znowu wypełnił fiolet i czerń, Patrick próbował skupić się na czerni i dostrzec, gdzie mogło tkwić jej źródło. W lesie? W jeziorze? Chyba jednak w lesie.
Otarł wilgotne od potu ręce o spodnie. Nie miał pojęcia, czy uda mu się samodzielnie odnaleźć źródło czerni, ale chyba musiał spróbować. I w chwili, w której uznał, że pójdzie do lasu sam, natknął się na brata Florence. Bulstrode był aurowidzem. Jeśli ktoś mógłby mu pomóc, to chyba właśnie on.
- Dobry wieczór, Atreusie – przywitał się z nim. – Nie masz ochoty na spacer po lesie? Wiem, że dopiero świta, że to nie najlepszy moment i w ogóle, ale… - urwał, dając Bulstrode’owi możliwość domyślenia się całej reszty. Rankiem do lasu pewnie wejdzie tłum, a jemu zależało na przeczesaniu lasu teraz. – Jesteś aurowidzem. Czy twój talent, uaktywnił się tutaj?