adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
– Jeśli to zaraz stąd nie zniknie, mama nas zamorduje – oświadczyła Brenna, kiedy zeszła do salonu z plikiem papierów w ręku (były to jej notatki na temat Tymoteusa Salta, jego wierszy i wyspy, wszystkie zaklęte tak, by dla postronnych wyglądały jak poszarpany pergamin, bo nawet w Warowni lepiej być ostrożnym) i pierwszym, co dostrzegła, było błoto. Całe mnóstwo błota, na podłodze ogromnego salonu Longbottomów. Ślad błota wiódł od strony korytarza, jak zakładała od drzwi wejściowych, a kształt plam oraz to, że biegły prosto do kanapy, na której właśnie ułożył się jeden z winowajców (Gałgan konkretnie), sprawiały, że jej detektywistyczny zmysł podpowiadał, że…
– Byliście na spacerze nad rzeką? – spytała, pochylając się, by pogłaskać Ponuraka, który podszedł się przywitać. Pies postanowił, że fajnie będzie stanąć na dwóch łapach i dać jej całusa prosto w nos: i przy okazji usmarował jej piachem także ubranie.
Nie umiała się na niego gniewać, zwłaszcza że Ponurak akurat był… trochę zdystansowany i bodaj pierwszy raz postanowił obdarzyć ją taką pieszczotą.
– Jak tego nie zamieciemy, zaraz będziemy oboje iść nad tę rzekę razem z psami, żeby znaleźć jakiś ładny most, pod którym moglibyśmy wszyscy razem zamieszkać – powiedziała, zwijając pergaminy. – Na święto żniw salon ma być przecież idealny.
Matka nie należała do tych osób, które dostawały szału na widok najmniejszej plamki, zresztą w domu Longbottomów już dawno by oszalała, gdyby patrzyła na to w ten sposób. Ale wraz z Malwą ledwo co wysprzątały salon, na stole i na komodach stanęły wysokie wazony z rżniętego szkła wypełnione dekoracyjnymi słonecznikami i kłosami zbóż, firanki wymieniły na takie również we wzór z haftowanych słoneczników, pojawił się nowy, zielony obrus… Wszystko z myślą o święcie żniw. Pani Potter lubiła Lammas i może właśnie przez wzgląd na to, jak ponura atmosfera panowała w domu w maju, i jak zajęci byli wszyscy w czerwcu i lipcu, bardzo chciała, aby Lammas upłynęło przyjemnie.
Albo był to jej sposób na nerwy.
W każdym razie, jeżeli faktycznie chcieli, by było przyjemnie, musieli tu posprzątać. Teraz.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.