- Z nikim się nie pobiłem - prychnął, wyraźnie rozczarowany tymi oskarżeniami, ale zaraz zwrócił swoją uwagę na Florence. - Nie. Ale w idealnych warunkach odbyłaby się beze mnie - rzucił z przekąsem, wracając do swojego stroika, który aktualnie składał się z koszyczka i paru owoców w środku.
- Poniosło mnie? - oburzył się, odwracając do nich, po tym jak dołożył do kompozycji coś co wyglądało na jabłko. - Gdyby mnie poniosło, to Nott zwyczajnie nie poznałby się w lustrze już tego dnia, a tak? Nos mu co najwyżej wykrzywiło i tylko dlatego, że te świeczki okazały się dziwnie zabójcze - wzruszył ramionami, wciąż jednak marszcząc brwi nieco nadąsany. Ciężko jednak było powiedzieć, że faktycznie się złościł - zwyczajnie wolał się nie tłumaczyć z tego, co się na Lammas wydarzyło.
- Zasłużył sobie w pełni. Za wszystko co zrobił. Widziałaś co ten idiota zrobił? Widziałaś. Ale ty nie widziałeś - zwrócił się już teraz bezpośrednio do kuzyna, zamiast dzielić uwagę na dwoje. - Ten kretyn, zaraz po tym jak dostał w nos, poszedł złożyć na mnie skargę do pierwszego funkcjonariusza jakiego zobaczył. Ale wiesz co jest w tym najśmieszniejsze? Podszedł do tego, z którym właśnie rozdzielałem inną bójkę, gdzie typ dostał w mordę tak, że nie był w stanie powiedzieć w ludzkim języku. Na stoisku Mulciberów jednocześnie ktoś właśnie miał zawał, a jego córka tak pieprznęła zaklęciem, że ją samą wywróciło. Kto poważny robi coś takiego w takiej sytuacji? - uniósł ręce ku górze, jakby się poddając, no bo jeśli ktoś mu zaraz powie że Nott nie zasłuży to on się poddaje, bo nie wie co Philip musiałby jeszcze zrobić, żeby dopełnić swojego obrazka.