• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 14 Dalej »
[11.1970] Everybody Walkin' This Land

[11.1970] Everybody Walkin' This Land
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
23.07.2024, 04:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.09.2024, 14:57 przez Mirabella Plunkett.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty

Od paru ostatnich dni po Londynie krążył nowy, gorący temat. Temat, który zdążył szczególnie poruszyć Departament Przestrzegania Prawa, chociaż Atreus szczerze wątpił by jego pracowniczy doszli do jakichkolwiek związków. Im dłużej grzebali, tym więcej ślepych zaułków zdawali się znajdować. Ciężko było zlokalizować kogoś odpowiedzialnego za puszczenie manifestu w ruch, ale chodziło tutaj raczej o aspekt techniczny. Bo przecież każdy jeden człowiek w Londynie, który położył swoje ręce na tym zwitku papieru, wiedział kto jasno i wyraźnie oznajmiał światu swoje postulaty.

Kiedy ich ojciec pierwszy raz zobaczył tekst, siedząc w salonie rodowej posiadłości, zmarszczył brwi, ni to zdziwiony, ni to niepewny czy aby nie pora wybrać się do okulisty. Jego żona natomiast, bardzo szybko zaczęła szydzić z miana jakim określił się pretendent do miana najznakomitszego czarnoksiężnika wszechczasów. Ale nawet jej żarty nie zmieniały faktu, że atmosfera była ciężka.

Atreus nie musiał być jasnowidzem, żeby domyślać się w którym kierunku najprawdopodobniej zmierzała ta historia. Dokument nie był rewolucyjny, ale jego publikacja dawała przyzwolenie na działanie ludziom, którzy uwielbiali ekstremalne rozwiązania, cuchnęli popiołem albo dopatrywali się w tym wszystkim zysku. Tak naprawdę można by wymieniać i wymieniać, kolejne kategorie które gotowe były się pod tym wszystkim podpisać.

Odwrócił się na kuchennym krześle, przewieszając ramię przez jego oparcie, kiedy Florence weszła do kuchni. Odłożył trzymaną gazetę na stół, nowiutkie wydanie, otworzone na artykule omawiającym sam manifest w sposób jak najbardziej neutralny, chociaż Bulstrode miał wrażenie, że w niektórych momentach autor poddał się rozsądkowi i nieco ułagodził konsekwencje, które mógł nieść ze sobą manifest. Na tyle, by starannie opisać problem, ale też nikomu się zanadto nie narazić.
- Czytałaś? Rzecz o której trąbi cały Londyn? - zapytał, unosząc na siostrę zaciekawione spojrzenie.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#2
23.07.2024, 11:31  ✶  
Florence słyszała o Voldemorcie i o śmierciożercach. Musiałaby być głucha, ślepa i ciężko upośledzona, aby wieści, które miał na ustach cały Londyn, nie dotarły do jej uszu. Pisano o tym w gazetach, mówiono w radiu, szeptano w szpitalu. Matka szydziła z imienia Voldemorta, a ojciec marszczył brwi z niepokojem kogoś, kto kiedyś zdecydowanie sprzeciwiał się działaniom Grindewalda.
A jednak w pierwszych dniach po osiemnastym listopada nie myślała o tym wiele.
Skupiona na szpitalu, czystokrwista, nie mająca za wielu przyjaciół wśród mugolaków, bardzo neutralna w swoich poglądach, uznała Voldemorta za kolejnego czarnoksiężnika z manią wielkości, a tych, którzy chcieli za nim podążać, za bandę kretynów. Przeczuwała, że mogą się spodziewać kłopotów, nawet oczyma jasnowidza nie dostrzegała jednak, jak daleko posunie się ta sytuacja. Nie wiedziała jeszcze, że dotknie ją to osobiście, i to na tylu różnych poziomach, tak osobiście, że kiedyś swoją neutralność porzuci. Zawsze jednak gdzieś na świecie działo się coś niedobrego. Jej bracia i przyjaciel od dawna mieli niebezpieczną pracę. A do Munga i tak trafiali ranni w różnych wypadkach i napaściach.
Pod koniec listopada jednak przyjęć do kliniki i ciał transportowanych do kostnicy było więcej, a w snach Florence czasem pojawiał się ogień.
– Tak, i uważam, że jest o wiele mniej sprytny od Grindewalda – powiedziała, wchodząc do kuchni i kierując się do czajnika. Włosy miała zaplecione w koronę wokół głowy, błękitna spódnica i jasna koszula w połączeniu z fryzurą wskazywały na to, że prawdopodobnie była gdzieś z matką albo odwiedzała krewnych, wygląd nie domowy, i o stopień bardziej elegancki wobec zwykłego wejścia do kawiarni. – Voldemort jest przynajmniej tak miły, że od razu przyznaje wprost: będzie mordować, gwałcić i rabować aż wszyscy oddadzą mu pokłon. Być może złowi dzięki temu mniej serc – stwierdziła, ze spokojem, mniej więcej to samo, co powiedziała Elaine, tym razem jednak względnie przekonana, że Atreus nie uzna jej natychmiast za zwolenniczkę śmierciożerców, cieszącą się ze szczerości Voldemorta.
Sam-Wiesz-Kto, te słowa jeszcze nie utrwaliły się w głowie Florence. Nie nauczyła się strachu przed tym imieniem.
– Będziecie mieli wiele pracy.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
23.07.2024, 23:51  ✶  
Atreus był w tym nieco dziwacznym położeniu; z jednej strony całe życie dążył do tego, żeby łapać takich ludzi jak Voldemort. Czarnoksiężników z manią wielkości, którzy dochodzili do momentu kiedy wydawało im się, że nic już nie stoi im na drodze. Bo Bulstrode właśnie takie zdanie miał o całej sprawie, co uwydatniała tylko jego niechęć do cudzej megalomanii. Ale oprócz tego że Czarny Pan wydawał się posiadać o wiele za wiele złudzeń co do własnej osoby, bardzo dobrze się ukrywał. Kim naprawdę był? Gdzie przebywał? Kto mu pomagał? Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na te pytania, ale Atreus nie miał wątpliwości co do tego, że akurat to ostatnie może okazać się z czasem niewyczerpane. Wraz z manifestem pojawiły się agresywne działania i nawet jeśli w przyszłości mieli co chwila wpadać za nie nowi ludzie, co ich pokłady miały się nie kończyć. Na miejsce jednych zwolenników wyrastali następni, jakby oburzeni tym, że ktoś nastawał na ich terrorystyczne zapędy.

Z drugiej strony Atreus miał takich, a nie innych przyjaciół. Nie chodzili i nie opowiadali sobie, jak oni to kurwa nienawidzą tych mugoli, ale wychowanie czystokrwistych rodzin robiło swoje. Szczególnie tych zagorzałych i skłonnych do uważania czarodziejów za lepszą rasę. Nikt nie musiał głośno i wyraźnie oznajmiać całemu światu swoich idei bo wystarczyły te drobne przyzwolenia, kąśliwe uwagi czy ironiczne spojrzenia. Takie rzeczy które łatwo było przeoczyć, zidentyfikować, albo uważało się że nie opłacało się na nie reagować. Że to było nic. Wiele można było powiedzieć o Atreusie, ale jedną z jego największych wad i zalet było to, jak lojalny być potrafił. Był w stanie stać za kimś murem, ale z drugiej strony często zwyczajnie go to zaślepiało. Specjalnie odwracał czasem wzrok i stawał się w tym momentami wręcz mistrzem najwyższej klasy.

- Mniej serc rozsądnych ludzi, ale więcej ekstremistów - powiedział głucho, śledząc ją spojrzeniem. - Zrobisz mi też? - zapytał, kiedy przystanęła przy czajniku, nie wiedząc jeszcze nawet co dla siebie szykowała, ale to akurat nie był problem. Atreus też w żaden sposób nie zamierzał interpretować jej słów jako pochwały dla działań nowej frakcji. Rozumiał - lepiej było walczyć z kimś, kto jasno określał swoje postulaty niż kluczyć i zastanawiać się, gdzie będzie leżeć dla niego granica. - Już mamy. I wy pewnie też, mam rację? Manifest był jasnym pokazaniem że ktoś bezczelny i uważający się za potężnego, rzuca wyzwanie ustalonemu porządkowi. I teraz te wszystkie karaluchy, które większość swego życia spędziło w rynsztoku, wypełza żeby oddawać się uciechom najniższej kategorii. Żeby mordować, gwałcić i rabować, jak to powiedziałaś.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#4
24.07.2024, 23:06  ✶  
Florence wiele można było zarzucić – sztywność w pewnych sytuacjach, dystans, surowość, nieraz pewną bezlitosność, zwłaszcza wobec stażystów oraz uzdrowicieli mieszających w szpitalnych zapasach, niekoniecznie zrozumiałe dla wszystkich poczucie humoru. Ale na pewno nie skrajną ślepotę. Dlatego i ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w gronie ludzi, których zna, z którymi pracuje, a może nawet styka się na rodzinnych obiadach, znajdą się zwolennicy Voldemorta. Że może na przedramionach niektórych z nich znajdzie się mroczny znak. W tej chwili jednak nie chciała o tym myśleć: zadowalała ją świadomość, że to absolutnie niemożliwe w przypadku ojca (nigdy by czegoś takiego nie zrobił), matki (nie cierpiała bezguścia), Oriona (wielbił i hołubił zasady ministerstwa bardziej niż jakąkolwiek kobietę) i mało prawdopodobne w przypadku Atreusa (trochę za bardzo nie lubił autorytetów, aby dołączać do terrorystycznej organizacji z sekciarskim systemem władzy, mordującej ludzi jak leci w imię niepewnych zysków).
– Ekstremiści i tak za nim podążą – powiedziała, różdżką rozgrzewając czajnik, a potem sięgając po dwie filiżanki malowane w błękitne ptaki. – Rozsądni ludzie będą trzymać się z daleka. Tacy jak Dumbledore, bardziej ceniący to, co słuszne od własnego życia, zechcą z nim walczyć. Ale ci, którzy lubią czuć się lepsi i oportuniści? Większość pójdzie za nim, ale niektórzy nie znajdą w sobie dość okrucieństwa lub odwagi, by iść podpalić sierociniec. Teraz z góry wiedzą, że może się tak skończyć. Gdyby wciągnął ich wolniej, Ministerstwo wolniej by działało… a oni odkryliby, w co się zaangażowali, gdy byłoby za późno – wyjaśniła spokojnie. Czy miała rację? Niekoniecznie: patrzyła na to przez pryzmat własnych obserwacji i przemyśleń, które w niektórych punktach były słuszne, a w innych zupełnie chybione.
– Z tego, co wiem, przede wszystkim do kostnicy trafia trochę więcej ciał – stwierdziła, rozsypując do filiżanek liście herbaty, dla siebie zieloną, dla niego czarną. Śmierciożercy rzadko atakowali kogoś nie po to, aby go zabić, na razie więc w Mungu nie zapanował chaos. – Ale tak, miałam nawet wczoraj na oddziale mugolaczkę. Ktoś ją zaatakował, ale miała szczęście i uratowali ją jacyś przypadkowi ludzie.
Prawdopodobnie zresztą ktoś w jego Departamencie już został zawiadomiony o tym przypadku.
– Ojciec się martwi – dodała, nieco ciszej. Chyba to zmartwienie ojca bardziej ją niepokoiło niż wszystkie nagłówki. Przywykła ufać jego osądowi.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
31.07.2024, 21:29  ✶  
Florence bardzo ładnie podsumowywała w myślach całą swoją rodzinę, szczególnie w tym momencie Atreusa, który działań Voldemorta nie popierał nie dlatego, że był aż tak współczującym typem. W swoich przekonaniach był zwyczajnie nazbyt egocentryczny i dumny, niezdolny do łatwego podporządkowywania się i chyba tylko jakimś cudem był w stanie robić to na Ministerialnych korytarzach. Idee Voldemorta posiadały też inną, dość ważną wadę, to jest nie można było się nimi otwarcie chwalić przed szerszą publiką, a Atreus zwyczajnie lubił się chwalić. Znaczy, można było, ale niosło to za sobą dość wysokie ryzyko, że zaraz ktoś uważniej spojrzy ci na ręce i zweryfikuje, czy jesteś tylko głupi, czy może do tej głupoty zostały dołożone także chęci, prowadzące do jawnego okazywania uwielbienia dla wspomnianych poglądów. A odsiadka w Azkabanie też nie była jego życiowym marzeniem.

Mama nie byłaby z tego zadowolona.

Machnął dłonią na wzmiankę o Dumbledorze, poniekąd zaliczając go do kategorii ludzi, którzy mieli wielkie idee i robili rzeczy równie wielkie, ale w większości wysługiwali się przy tym innymi osobami. Wkraczali na ostatnią chwilę, by dokończyć dzieła tych, którzy od dłuższej chwili ciężko na nie pracowali.

- Nie sądzę, by powinien się tym przejmować. Tym, że ktoś się zorientuje, kiedy będzie za późno. Wtedy robi się z takiej osoby przykład, jakkolwiek to nie brzmi - a przynajmniej on by tak zrobił, gdyby miał się postawić na miejscu Voldemorta. - Ale może nie chodzi o to, kto ma ile odwagi do robienia tych okropnych rzeczy, co kto jest na tyle szalony by być ślepo oddanym, a przez to nawet przy złapaniu nie zdradzić tożsamości innych, czy miejscu pobytu samego Voldemorta. Ich szaleństwem mierzy ich lojalność - wzruszył ramionami, odrobinę osuwając się na krześle i bardziej opierając o oparcie.

- No to miała szczęście - westchnął. Najgorsze w tym wszystkim było to, że to nie był już tylko obszar brygadzistów, bo atakujący chętnie sięgali przecież po czarną magię, a do już zmuszało do działania aurorów. Nie tak dawno dostał nową odznakę i srebrne lamówki, a teraz na nowo musiał martwić się głupimi utarczkami w zaułkach tylko dlatego, ze stały się o wiele bardziej odważne i brutalne.
- Nie dziwię mu się. Ale na martwieniu się chyba będzie musiał poprzestać, bo co innego może zrobić? Już dawno nie służy w Biurze.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#6
31.07.2024, 22:57  ✶  
– Polegając jedynie na ślepym oddaniu, zwłaszcza na początku, nie zajdzie zbyt daleko. Jeśli on ma trochę rozsądku, a my nieszczęścia, przyjmie i tych, którzy będą służyć dla zysków albo z lęku. Lojalność można wymusić, a nie muszą znać ani jego kryjówki, ani nazwisk tych, którzy najwierniej mu służą – powiedziała Florence, a potem usiadła przy stole, jedną filiżankę podsuwając bratu, a drugą stawiając przed sobą. Sięgnęła po różdżkę i stuknęła lekko w naczynie, obniżając odrobinę temperaturę po zaparzeniu, aby móc szybciej napić się herbaty.
Nie zdawała sobie jeszcze w pełni sprawy z powagi sytuacji ani z tego, jak długo będzie trwać ta walka. Widziała w Voldemorcie odbicie Grindewalda, słyszała w rozmowach bliskich i współpracowników echa dawnej wojny, ale chyba nie chciała uwierzyć, że nowy Czarny Pan nie jest słabszą, mniej rozsądną wersją tego poprzedniego, mrocznego czarnoksiężnika. I wolała sądzić, że nie dotyczy to jej ani jej bliskich bardziej niż w kontekście zawodowym. Że są bezpieczni. Że ta zaraz nie rozprzestrzeni się tak bardzo, że zacznie wpływać na każdy aspekt życia.
Florence uważała mugoli za istoty z innego świata, a na mugolaków patrzyła z pewnym powątpieniem, mając wrażenie, że większość z nich za bardzo trzyma się niemagicznej rzeczywistości, od której powinno się odciąć, może co najwyżej utrzymując luźny kontakt z rodzinami. Nie uważała jednak, że z tego powodu zasługują na śmierć lub Azkaban, nie znajdowała żadnego usprawiedliwienia na krzywdzenie dziecka i nie miała najmniejszej ochoty żyć w kraju, w którym rządziłby tyran. Nigdy nie umiała zginać ani kolan, ani karku, i głowę zawsze nosiła tak wysoko, jakby spoczywała na niej korona.
– Mam nadzieję, że nic, ale znasz ojca. Percival Bulstrode nie jest człowiekiem, który umie trzymać się z boku. Być może matka zadba o to, aby żadne nierozsądne idee nie zrodziły się w jego głowie – mruknęła znad swojej filiżanki, zastanawiając się czy może nie należało zacząć uważniej sprawdzać przyszłości ojca. Spojrzenie jasnowidza nie pokazywało jej jeszcze własnej przyszłości: tej, w której to ona robiła coś nierozsądnego, pchnięta ku temu po równi koszmarem Beltane, widokiem nieprzytomnego brata, wynoszonego z namiotu medyków, i świadomością tego, jak głęboko w sprawie tkwi Patrick Steward.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
01.08.2024, 02:24  ✶  
- Jestem zdania, że ślepym oddaniem zajdzie dalej niż wymuszoną lojalnością - wzruszył ramionami. Sama powiedziała, że dołączali też do niego oportuniści, ale właśnie w tym polegał problem, że nawet jeśli teraz widzieli po stronie Voldemorta korzyści, to w momencie kiedy szala chociaż odrobinę drgnie, przynajmniej część przemyśli swoje decyzje. Korzystali z ryzyka, bo czuli się bezkarni, nawet jeśli aktualny pan stał nad nimi z batem, ale kiedy tylko wyczują że uderzenie nadejdzie z innej strony, albo coś przestanie im się opłacać, to tak samo łatwo jak opowiedzieli się po jednej stronie, opowiedzą po drugiej albo wrócą do szarej strefy.

- Może nie umie, ale nie działa też pochopnie - powiedział, może odrobinę ostrożnie. To jaki był ich ojciec, to było jedno, ale Atreus zawsze miał tendencje do idealizowania go, szczególnie kiedy od małego chciał iść w jego ślady. Percival miał jednak to do siebie, że wydawał się powielać pewne wspólne, które mieli dla siebie posługujący się konkretnym typem trzeciego oka. Nosił na barkach cały ciężar tego, co znajdowało się już za jego plecami. Przeszłych doświadczeń, do których starannie próbował się odnosić i na nowo wyciągać z nich wnioski. Historia lubi się powtarzać, marudził często, chętnie spoglądając na echa które nosiły ze sobą przedmioty.

Tego jego aspektu Atreus nigdy nie był w stanie zrozumieć. Trafiała do niego idea tego, jak chętni ludzie byli do nieuczenia się na błędach, ale sam w swojej naturze chyba zwyczajnie był niezdolny do zastosowania jej w praktyce. Dla niego zawsze liczyło się tu i teraz, tak samo jak Florence nagminnie martwiła się o przyszłość i o to co przyniesie jutro.

Przysunął do siebie swoją filiżankę, robiąc dokładnie to samo co siostra, czyli za pomocą zaklęcia schładzając odrobinę zawartość porcelany. Gdyby chociaż odrobinę interesował się wróżbiarstwem, jak niektóre osoby w ich rodzinie, może potem spróbowałby wyczytać coś mądrego z fusów, kiedy te tylko ułożyłyby się na dnie opróżnionej filiżanki. Ale jedne co mógł zrobić, to posępnie spojrzeć w nią i stwierdzić, że nie tyle nie rozumie co znaczy dany kształt, co nawet nie wie co widzi.

- Widziałaś coś ciekawego ostatnio w jakiejś swojej wizji? - zagadnął ją, upiwszy niewielki łyk i odstawiając naczynie na stół. - Można by pomyśleć, że przy tylu niepokojach, nawet jeśli to sam początek, nawet nie czekałabyś na to, żeby przyszła do ciebie sama.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#8
01.08.2024, 08:54  ✶  
– Z pewnością. Ale czy tak łatwo o ślepe oddanie? Do tego potrzeba już nie tylko wiary w to, że czystość krwi czyni cię lepszym. – Do pewnego stopnia przecież nawet Florence była dumna z dziedzictwa swojej rodziny, z tego, że we krwi Bulstrodów wciąż otwierało się Trzecie Oko – pewnie po części dlatego, że w czasach aranżowanych małżeństw głowy rodziny patrzyły na kandydatki na żonę pod kątem tego, czy miały wśród krewnych jasnowidzów – że podobno wiedli swój ród aż od Ravenclaw. Tak, duma nigdy nie była obca Florence. Nawet jeśli nie mogła uważać, że ludzie półkrwi są gorsi, choćby dlatego, że właśnie półkrwi czarodziejem był jej najlepszy przyjaciel. – Będzie potrzebował też innych ludzi, jeśli faktycznie chce zajść tak daleko, jak twierdzi. Nadzorowanych przez tych, którzy pozostają lojalni.
W końcu ten Voldemort – imię jeszcze nie wzbudzało grozy w kraju, a już na pewno nie we Florence, choć siany przez niego terror już wywoływał niepokój – plany miał naprawdę wielkie. Przejęcie władzy w kraju to jedno, to przecież był cel każdego zaangażowanego polityka. Ale jemu chodziło o władzę absolutną, o pozabijanie wszystkich mugolaków, o supremację czystej krwi, tak by ci półkrwi mieli z założenia mniejsza szanse – choć Florence nie wątpiła, że i pośród nich znajdą się chętni do ugrania czegoś, choćby z niechęci do mugolaków, zwłaszcza jeżeli i tak niewiele mogli osiągnąć w obecnym świecie – a i jeszcze o obrócenie mugoli w niewolników. Oj, coś wątpiła, by udało mu się to osiągnąć dzięki kilkunastu ślepo zapatrzonym w niego ludziom.
I trochę pokładała w tym nadzieję, że jednak tych lojalistów nie znajdzie się aż tak wielu.
Może była odrobinę naiwna.
– Nie wątpię, że gdyby cokolwiek zrobił, uczyniłby to po należytym namyśle i długich analizach sytuacji z przeszłości. Nie wpłynęłoby to na ostateczny rezultat – powiedziała, trochę cierpko. Ich ojciec obciążony był trudną przeszłością, karierę aurora musiał zakończyć, a pracując w mrokach Departamentu Tajemnic też z pewnością nie promowano nierozwagi. Nierozważni kończyli tam martwi, może nawet jeszcze szybciej niż w Biurze Aurorów. I liczyła, że ostatecznie tym razem postanowi się nie mieszać, skupić na pracy, a Enida już zadba, żeby po tej nie miał czasu na żadne działania, ku którym mógłby popchnąć go wniosek: gdyby Grindewaldowi nie pozwolono urosnąć w siłę, gdyby od początku walczono z nim bardziej zdecydowanie, udałoby się uniknąć setek ofiar wśród czarodziei i dziesiątek tysięcy pośród mugoli. – Obawiam się, że jeśli pragniesz proroctw, powinieneś porozmawiać z Dołohowem – stwierdziła, gdy upiła łyk herbaty. Fusy na dnie filiżanki i jej niewiele mogły powiedzieć. Chociaż Bulstrode spoglądała w przyszłość niemal odruchowo, a wychowana w takiej rodzinie uważała Trzecie Oko za coś wręcz normalnego, to jednocześnie tak mocno zawsze skupiała się na uzdrowicielstwie i klątwach, że jakoś nie usiłowała szczególnie rozwijać się w tej dziedzinie. Rzadko doświadczała prawdziwych wizji i rzadko szukała znaków w otaczającym ją świecie. – Śniłam o ogniu, ale to mógł być zwykły sen – dodała jednak, odstawiając filiżankę, rozmokłe fusy, zmieszane z brunatnym napojem.
Może Morpheus albo Vakel potrafiliby wyczytać z nich przyszłość, choć chyba nawet oni w żadnej ze swoich wizji nie byliby w stanie przejrzeć ciemności, która nadciągała nad Anglię.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
01.08.2024, 11:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2024, 12:53 przez Atreus Bulstrode.)  
Atreus był gotowy bardzo prosto podsumować, czego potrzeba do absolutne oddania. Otóż należało być skończonym idiotą. Nie powiedział jednak tego na głos, odrobinę się tylko krzywiąc. Może odrobinkę był hipokrytą, myśląc o tym w ten sposób, bo sam przecież był momentami mistrzem w udawaniu i ślepego i oddanego.
Imię Voldemorta dopiero miało zacząć wzbudzać grozę. Może nie we Florence, ani też w Atreusie, ale kolejne działania podejmowane przez Czarnego Pana miały tylko umocnić jego postulaty, a ludzie - ci zwykli i mali, byli na takie rzeczy zwyczajnie podatni. Bali się, bo nie mieli odpowiednich narzędzi żeby się bronić, a przedstawiciele prawa zwyczajnie się nie wyrabiali i mieli zbyt mało informacji. Mimo upływu lat wciąż działali na ślepo.

Zdaniem Atreusa, Grindewald miał pewną przewagę nad Voldemortem - jawił się jako osoba o wiele bardziej charyzmatyczna i zwyczajnie przyciągająca do siebie ludzi. Sam w sobie wydawał się aż tak gwałtowny i brutalny - przynajmniej nie rozsyłał pierdolonych manifestów, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o jego poczynaniach. Zwyczajnie nie musiał tego robić, bo radził sobie i bez tego.

Atreus spojrzał w swoją filiżankę, zaraz po tym jak dopił herbatę i zmrużył oczy. Co to, jakaś miska była? Przez moment wpatrywał się nieświadomy w wannę, która miała przynieść ze sobą rozczarowania - sam chyba nie wiedział jak celna to była zapowiedź tego, co w przyszłości miała mu przynieść wojna.
- Nie lubię typa. Ma za duży autorytet - parsknął, znacząco się przy tym krzywiąc. - Miejmy nadzieję, że nie był to zbyt duży ogień - powiedział jeszcze, trochę ciszej i bardziej neutralnie, na koniec uśmiechając się do siostry. Cokolwiek jednak miała w planach dla nich przyszłość, Atreus nie zamierzał się tak naprawdę nad tym zastanawiać. Bo zwyczajnie nie leżało to w jego naturze i zostawało mu czekać, co przyniesie los. Ale wiedział jedno, nadchodził czas, kiedy będzie trzeba wybrać między tym co dobre, a tym co łatwe. I jakkolwiek wydawało się to ciężkim zadaniem, cóż, nie byłby sobą gdyby nie patrzył na to z pewną butą.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1801), Florence Bulstrode (1592)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa