• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[27.07.1972] świecące kwiaty | Nora & Dora

[27.07.1972] świecące kwiaty | Nora & Dora
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#1
05.08.2024, 22:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.07.2025, 16:58 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Rozliczono - Dora Crawford - osiągnięcie Piszę, więc jestem

To, co wydarzyło się w sadzie Abbottów nie dawało jej spokoju. Rośliny, które tam spotkała były niezwykłe. Nigdy w życiu nie widziała czegoś takiego. Były to gatunki, o których nie czytała w żadnej z ksiąg, które kiedykolwiek wpadły jej w ręce. Wertowała w okolicznej bibliotece wszystkie możliwe książki o podobnej tematyce i nic. Może przez to, co wydarzyło się podczas Beltane i przyroda zwariowała? Nie miała pojęcia, nie było jej dane jednak znaleźć informacji o żadnym, podobnym przypadku.

Miała po tym wydarzeniu w sadzie pewną pamiątkę - dzieci, którym pomogła się bezpiecznie wydostać z terenu przyjęcia wręczyły jej pamiątkę - kwiat, który trzymała na swojej szafce nocnej. Wczoraj, podczas pełni doszło do niezwykłej sytuacji, kwiat lśnił niczym latarenka, nie miała pojęcia dlaczego. Nie zamierzała tego tak zostawić, Norka lubiła wiedzieć dlaczego coś działa tak, a nie inaczej. Postanowiła się więc skonsultować z kimś, kto tak jak ona interesował się zielarstwem. Napisała rano do Dory, że złoży jej wizytę. Wyjątkowo, bo pojawiała się w Warowni raczej u Erika i Brenny, rzadko kiedy zjawiała się konkretnie u panny Crawley.

Zaopatrzona w plecak, do którego wrzuciła książki, które wydawały jej się najistotniejsze, wielki karton z pączkami - wiedziała, że na pewno znajdzie się na nich sporo amatorów oraz rzeczony, magiczny kwiatek teleportowała się do Warowni przy pomocy sieci Fiuu. Nie umiała przemieszczać się w żaden inny sposób, jej przygody związane z teleportacją skończyły się równie szybko co zaczęły - to nigdy nie była umiejętność którą chciała opanować.

Zostawiła w kuchni Longbottomów część pączków, Malwa pomogła jej znaleźć odpowiednie naczynie, a sama ruszyła na górę, do pokoju Dory. Zapukała do drzwi, kiedy się przed nimi znalazła. Czekała na zgodę na to, iż może wejść do środka pomieszczenia.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#2
13.08.2024, 06:06  ✶  
Dora nie miała szansy znaleźć się u Abottów podczas obchodów, które zaplanowali by podziękować mieszkańcom za pomoc przy zbiorach, ale plotki robiły swoje i miały to do siebie, że rozchodziły się szybko. Minęło może parę dni i cała dolina już huczała od pochlebnych słów kierowanych pod adresem wspaniałych obrońców abottowego sadu, a w szczególności ich cennych jabłoni.
Całe wydarzenie martwiło Crawley, ale pod koniec dnia bardzo szybko dochodziła do wniosku, że skoro kryzys został powstrzymany to nie było czym się aż tak przejmować. Ogród Longbottomów wyglądał nad wyraz dobrze, a od strony Abottów nie pojawiały się kolejne głosy na temat tego, by podejrzana i agresywna roślina znowu upominała się o swoje. Z resztą, dziewczyna było poniekąd przekonana, że była to anomalia wywołana właśnie pozostałościami po magii Beltane. Teraz, pod koniec lipca, wszystko zdawało się rosnąć we wręcz szaleńczym tempie, zapychając chwastami każdy wolny centymetr na grządkach, w sadach czy pleniąc się po trawie, która wcześniej nie miała takich problemów.

Otrzymany od Nory list przyjęła z właściwą dla siebie dozą radości. Lubiła gości, a już w szczególności takich, którzy posiadali podobne do niej zainteresowania, a panna Figg wydawała się bardzo dobrym tego przykładem. Kiedy więc usłyszała pukanie do drzwi, podskoczyła do nich szybciej niż byłaby w stanie powiedzieć krótkie 'proszę'; co prawda w tym procesie potknęła się o dywan i w te drzwi prawie wleciała, ale to nie było teraz ważne, bo nic jej nie było.
- Nora, jak dobrze cię widzieć, zapraszam - uśmiechnęła się do niej, otwarłszy drzwi i na moment opierając się o nie, czekając aż kobieta skorzysta z zaproszenia. - Mam nadzieję, że skorzystałaś z okazji i poprosiłaś ewentualnie Malwę o coś do picia? Jedzenia? Jak nie to możemy ją jeszcze zawołać - zaszczebiotała, czekając jeszcze na odpowiedź i dopiero po niej zamknęła drzwi.

Pokój Dory składał się przede wszystkim z dwóch rzeczy, książek i roślin. Jedną ze ścian pokrywał z całości regał, będący pewnie dla niektórych marzeniem, bo wszystkie półki wypełnione były ciasno woluminami, starszymi i nowszymi. Większość nich adresowała w swoich tytułach zagadnienia teorii magii, zielarstwa i eliksirów, ale inne tematyki też łatwo było pośród nich znaleźć. Kwiatki i inne rośliny doniczkowe natomiast zajmowały parapety, ustawione w kątach stelaże lub podłogę. Na całe szczęście jednak, właścicielka miała na tyle rozsądku, by te bardziej problematyczne trzymać w ogródku.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#3
15.08.2024, 10:04  ✶  

Do jej uszu dotarł dziwny dźwięk. Na jej twarzy malowało się lekkie zamyślenie, jakby próbowała połączyć ten dźwięk z tym, co mogło wydarzyć się za zamkniętymi drzwiami. Bardzo szybko jednak ta mina zniknęła i pojawił się uśmiech, bo Dora pojawiła się w drzwiach i zaprosiła ją do środka. Nie zapytała o to, co się przed chwilą wydarzyło. Nie miała pojęcia, że potknęła się o dywan i omal nie wybiła sobie zębów, czy coś.

- Ciebie również Doro, przyniosłam pączki! - Pomachała jej kartonem przed twarzą, po czym wyciągnęła przed siebie, aby dziewczyna mogła je przejąć. Figg nie zamierzała ich jeść, tak naprawdę to nie lubiła zbytnio słodyczy, sięgała po nie jedynie w sytuacjach bardzo stresowych, miała zwyczaj je zajadać. Teraz jednak nie czuła niczego takiego, więc pewnie odpuści sobie jedzenie swoich wypieków. Gdyby lubiła słodkie bardzo szybko jako właścicielka cukierni zamieniłaby się w ludzką wersję pączka.

- Jedzenia nie potrzebujemy, o napojach nie pomyślałam, ale póki co nie jestem spragniona, chyba, że ty masz ochotę na coś do picia? - Zapytała jeszcze dziewczynę nieco na siebie zła, że nie pomyślała o tym wcześniej.

- Ładnie tu. - Rzuciła jeszcze, kiedy wkroczyła do pokoju. Nie chciała przypatrywać się zbytnio wszystkiemu, co znajdowało się w środku, bo nie lubiła wychodzić na wścibską, chętnie jednak przejrzałaby te wszystkie książki, które znajdowały się na regale. Norka również posiadała wiele książek, jednak wiadomo, że było też wiele takich, których nie dała rady jeszcze przeczytać, wiedzy nigdy zbyt wiele, szczególnie tej o roślinach, czy eliksirach. Miała świadomość, że Dora miała podobne zainteresowania do niej, co sprawiało, że była jeszcze bardziej ciekawa treści tych wszystkich ksiąg.

Nie zamierzała zwlekać. Usiadła na podłodze i wysypała zawartość swojego plecaka. Były to głownie księgi związane z roślinami. Wyciągnęła również bardzo ostrożnie kwiat - pamiątkę po jej wizycie w ogrodzie Abbottów tego felernego dnia. - Tak jak wspomniałam w liście, ten kwiat, wczoraj podczas pełni zaczął świecić, nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej. - Wprowadziła Dorę jeszcze raz do tego, co chciała osiągnąć. - Mam tutaj różne księgi, wolałam zająć się tym z kimś, kto równie dobrze zna się na rzeczy, jakoś tak mam wrażenie, że razem może nam to pójść szybciej. - Starała się wytłumaczyć jeszcze powód swojej wizyty.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#4
28.08.2024, 14:09  ✶  
- Oo, paczki, jak cudownie! Uwielbiam twoje pączki. Pewnie każdy ci to powtarza, ale są najlepsze na świecie - rzuciła z rozanieloną miną, przyjmując kartonik ze smakołykami. Dora miała to do siebie, że uwielbiała słodycze, a fakt że Nora prowadziła klubokawiarnie i robiła tak przepyszne rzeczy, tylko pogarszał tę sprawę. A może polepszał? W każdym razem Crawley absolutnie nie zamierzała narzekać na to, że Figg była częstym gościem Warowni i chyba za każdym razem przynosiła ze sobą coś dobrego.

- O, nie nie. Nie trzeba - machnęła dłonią, zbywając temat, bo podobnie jak Nora nie potrzebowała w tym momencie niczego konkretnego. A nawet jeśli w pewnym momencie zachciałoby im się pić, albo miałyby smaka na coś innego jak przyniesione pączki, to zawsze mogły albo same iść do kuchni, albo poprosić o pomoc Malwę. Skrzatka rzuciłaby im się na pomoc z najwyższą przyjemnością, tym bardziej biorąc pod uwagę to, jak nagminnie narzekała że żyje w domu gdzie połowa domowników próbuje ją w czymś wyręczać.

- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko, nieskromnie samej uważając, że jej pokój jest bardzo ładnym miejscem. Oczywiście, co kto lubił i niektórzy pewnie nazwaliby go zwyczajną graciarnią, ale taki klimat najbardziej odpowiadał Dorze. Szczelnie wypełnione półki czy poustawiane wszędzie rośliny sprawiały, że miejsce wydawało jej się przytulne i o wiele bardziej żywe, czy może zamieszkane.

Usiadła na ziemi na przeciwko Nory, pudełko z pączkami odkładając obok siebie i wyciągając z nich jednego. Skoro już dostała je w prezencie, to nie zamierzała przecież tylko się na nie patrzeć albo wąchać i zaraz wgryzła się w niego, cała ucieszona. Spojrzenie jednak bardzo szybko opadło na wyciągnięty przez kobietę kwiat.
- O, jaki ładny - rzuciła, przez moment przyglądając się tylko roślinie uważnie i pochylając się nad nią. - Mogę? - zapytała jeszcze, czy aby może ją sama dotknąć, a kiedy Nora się zgodziła, ujęła roślinę za łodyżkę, żeby unieść ją wyżej. - I jak długo już go masz? Dwa tygodnie? Ciekawe w sumie, że akurat w pełnie, ale w sumie dużo rzeczy się robi w pełnie? Eliksiry na przykład niektóre mają w przepisach pełnię jako wyznacznik czegoś, albo rytuały wymagają czegoś takiego. Może jest zaklęty?


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#5
29.08.2024, 22:35  ✶  

Ogromny uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy Dora wspomniała o tym, że uwielbia jej pączki. Był to komplement, który słyszała naprawdę często, jednak za każdym razem cieszył tak samo. Utwierdzało ją to w tym, że droga, którą wybrała była słuszna. Nie mogłaby robić nic innego w swoim życiu. Jej wypieki były jej dumą, a przy okazji uwielbiała sprawiać innym radość jedzeniem. Sama nie przepadała specjalnie za słodyczami, ale przyjemność sprawiało jej spoglądanie na to, jak inni raczą się tym, co dla nich przygotowała. Był to widok, który przynosił miód na jej serce. - Faktycznie, wiele osób mi to powtarza, ale tych pochwał akurat nigdy zbyt wiele. - Dodała jeszcze z uśmiechem.

- Dobrze, to będziemy mogły wziąć się do pracy, a jak nam się czegoś zechce, to na chwilę oderwiemy się od książek. - Przerwy podczas główkowania czasem bywały potrzebne, pomagały oczyścić umysł i spojrzeć na problem z innej strony.

Norka bardzo lubiła rośliny, sama miała ich całą masę, dlatego też tak spodobało jej się to wnętrze. Umiłowanie do roślin łączyło ją z Dorą, wiedziała, że trafiła do idealnej osoby ze swoją zagadką. Razem na pewno uda im się ją rozwiązać, przynajmniej tak się jej wydawało, ba nie zakładała nawet, że może być inaczej.

Dora usiadła tuż obok niej. Były gotowe do studiowania tego nie dającego jej spokoju tematu. Może już niedługo uda się jej uzyskać jakieś odpowiedzi, naprawdę na to czekała. To, co wydarzyło się w sadzie Abbottów zrobiło na niej ogromne wrażenie, nigdy dotąd nie widziała takich roślin, jak podczas tego pamiętnego wieczora. Zresztą ta pamiątka, która została jej po tym wydarzeniu również nie wydawała się być czymś znajomym.

- Oczywiście. - Przekazała roślinę Dorze, ostrożnie, aby jej nie uszkodzić.

- Tak, jakieś dwa tygodnie, od wtedy, kiedy te rośliny zwariowały na przyjęciu u Abbottów. - Próbowała sobie przypomnieć ile czasu faktycznie minęło od tego wydarzenia, jednak wcale nie tak łatwo było jej to policzyć. Ostatnio wiele się działo i trochę gubiła się w czasie i przestrzeni. - Pełnia często potęguje moce magiczne, jest traktowana chyba jako jeden z najlepszych momentów również do wykonywania rytuałów, czy klątwy uaktywniają się w ten dzień. Myślisz, że może być zaklęty? Umiałabyś to sprawdzić? - Zdolności Nory w dziedzinie rozpraszania magii nie były zbyt wysokie.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#6
13.09.2024, 05:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.10.2024, 21:36 przez Dora Crawford.)  
- W sumie to... jak wyglądały te które zwariowały? Słyszałam tylko same plotki, ale jakoś okropecznie nie po drodze mi było do Abottów, żeby zapytać u samego źródła - zagadała do Nory, przyglądając się jeszcze przez moment trzymanemu kwiatkowi, aż wreszcie złapała pączka w zęby i machnęła teraz wolną ręką w odpowiednim geście by rzucić zaklęcie. A kiedy puściła kwiatek, ten zawisł między nimi w powietrzu, jej zdaniem o wiele wygodniejszy w ten sposób do oglądania przy jednoczesnym posiadaniu wolnych rąk.

- Cóż... chyba najlepiej by było to sprawdzić kiedy się świeci, bo wtedy by było widać ewentualne efekty magiczne. Może jakby wtedy rzucić chociaż proste zaklęcie rozpraszające, to spowodowałoby ono jakieś lekkie zakłócenia przez chwilę, ale tak...? Nie wiem, czy nie lepszy byłby do tego klątwołamacz. Nawet nie tyle że to jakaś klątwa, ale oni mają o wiele więcej doświadczenia z takimi mocnymi i długofalowymi działaniami. Tak mi się wydaje - paplała, pamiętając żeby przypadkiem nie chapsnąć sobie przy tym przypadkiem znowu pączka, bo głupio jej było mówić przy Norze z pełnymi ustami. - Mogę rzucić zaklęcie, ale nie jestem w sumie zbyt dobra z tego rodzaju magii. Ale! - podniosła palec, a buzia rozjaśniła się jej, kiedy podchwyciła nową myśl. - Spróbowałabym go przerysować, wiesz? Żeby mieć jakiś wzorzec do podążania za nim. Nie wydaje mi się, żebym go skądś kojarzyła, ale może dałoby się wygrzebać jakąś super starą książkę skądś, gdzie by się znalazło może coś podobnego. Ale to zaraz. Sobie też tak pomyślałam, że jak zaklęty to może jakiś odczyn? Myślisz, że woda księżycowa by zadziałała? Ale taka naświetlana podczas pełni księżyca?

A potem zrobiła dokładnie to samo drugi raz, znowu podnosząc rękę ku górze w alarmującym geście, ale tym razem nic nie powiedziała, bo się aktualnie znowu zatkała pączkiem. Pomachała więc Norze tym palcem, żeby poczekała chwilę, bo ona jej coś zaraz pokaże, ale żeby się nią absolutnie nie przejmowała i mówiła co sama myśli. W tym czasie Crawley podniosła się z ziemi i podeszła do jednego z regałów, przez dłuższą chwilę rozglądając się po nim uważnie. Przyłożyła palec do ust, co tylko pogłębiło jej skupiony wyraz, kiedy wzrokiem jechała od półki do półki, przeczesując kolejne tomy. Ogólny nieporządek panujący w jej pokoju miał jakiś system, bo była absolutnie przekonana że to czego szukała było właśnie tutaj.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#7
16.09.2024, 20:58  ✶  

- Były ogromne, atakowały wszystko, co weszło im w drogę, nigdy czegoś takiego nie widziałam, dosyć egzotyczne, nie przypominały żadnego znanego mi gatunku. - Próbowała wrócić pamięcią do tych wydarzeń, które miały miejsce w sadzie Abbotów. Przyglądała się wtedy tej roślinie, jednak nie była w stanie zbyt wiele o niej powiedzieć poza tym, że należała do trujących. - Zniszczyły naprawdę sporą część sadu, na szczęście nikt nie umarł. - Nie miała właściwie pojęcia, jakim cudem wszystkim udało wyjść się cało z tej katastrofy.

- On się świecił w pełnię, myślisz, żeby poczekać do następnej? - Cóż, to oznaczałoby kolejny miesiąc oczekiwania. Jasne, nie spieszyło im się nigdzie, ale to dosyć sporo czasu, może jednak warto było się wstrzymać? - Tak właściwie, to mam przecież klątwołamacza w domu, poproszę Thomasa, żeby na to spojrzał, może będzie potrafił rozgryźć w jaki sposób to działa. - Miała wrażenie, że jednak nie do końca o to chodzi, bardziej skłaniała się ku wersji, że matka natura stworzyła ten cud.

- Śmiało rysuj. - Jeśli miało to pomóc w jakikolwiek sposób to nie miała nic przeciwko temu. Niech Dora robi wszystko, na co ma tylko ochotę.

- Jest dużo możliwości, nie wiem, która właściwa, możemy też spróbować z wodą, masz tutaj taką? Nie pomyślałam o tym, pewnie mam jeszcze jakieś resztki u siebie w spiżarni. - Nie chciała zużywać zapasów dziewczyny, bo to trochę byłoby nadużywanie gościnności. Mogło jej się to przydać do stworzenia jakichś eliksirów.

Norka sięgnęła po jedną z książek, którą przytachała ze sobą. Wpadła na coś, tylko musiała znaleźć odpowiednie informacje. W końcu przewertowała na odpowiednią stronę. - O, zobacz to! - Gdy Dora wspomniała o wodzie księżycowej zaczęła bardzo intensywnie myśleć. - Kojarzysz kwiat paproci? - Zapytała jeszcze dziewczynę i przysunęła książkę w jej stronę.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#8
28.09.2024, 07:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.10.2024, 21:37 przez Dora Crawford.)  
- Okropne - rzuciła, faktycznie przejmując się całą tą sytuacją, bo nie wyobrażała sobie, jakie to musiało być dla wszystkich zaskoczenie no i szok. Fakt że wszyscy zareagowali szybko, zapobiegając problemom, był naprawdę godny podziwu. W końcu nikt się tego nie spodziewał, a do tego na imprezie były dzieci i im też groziło przez to niebezpieczeństwo. - Ale cieszę się, że nikomu nic poważnego się nie stało. No i że nie zniszczyły całego sadu.

- Cóż... ja bym poczekała? Ale bardziej na zasadzie, że gdyby nie zadziałało nic innego, albo nie stało się z nim nic przez resztę miesiąca. Skoro dane można by zebrać tylko w nią, to nie pozostawałoby wtedy nic innego. O, ale wzięcie do tego twojego brata to bardzo dobry pomysł. A nawet jeśli nie rozgryzienie samego działania to czy jest to proces naturalny czy zaklęcie. Czy tam rytuał - pokiwała głową, zgadzając się w pełni z Norą. Niby nie pomyślała wcześniej o Thomasie, ale ten wybór wydawał się jej teraz nad wyraz oczywisty. Był pod ręką no i jako rodzina pewnie nie zrobiłby z tym kwiatem czegoś podejrzanego. Bo czasem jak się badało rzeczy to robiło się dziwne rzeczy i Dora bała się, ze ktoś mógłby ten kwiatek nieopatrznie zniszczyć.

- Mam. Na parapecie - żeby się naświetlała, oczywiście. Crawley wysunęła z pułki jakieś stare tomiszcze w wytartej okładce, pakując je sobie pod pachę, a potem zgarniając z blatu szkicownik, by na sam koniec sięgnąć po słoik z parapetu. Duży, wyglądający jak do wekowania ogórków. Nawet zamknięty był takim samym metalową klamrą do weków. Odłożyła wszystko koło Nory, oprócz trzymanej książki, a potem na nowo zajęła swoje miejsce i uśmiechnęła się do Figg wesoło, słysząc co też przyszło jej do głowy.
- Pomyślałam o tym samym! - oznajmiła podekscytowanym głosem, wertując swój tomik ładnie ilustrowanych baśni i wierzeń mugolskich. Dotarła do strony z odpowiednim obrazkiem i odwróciła wolumin tak, żeby Nora mogła dobrze się przyjrzeć. - Mugole szukają ich podczas naszej Lithy, ale to głównie wierzenia słowiańskie. Chociaż może u nas na wyspach też to robią? Pewnie niektórzy tak... - zamyśliła się na moment, spoglądając na stronę, którą podsuwała jej Nora. - Ale to w takim razie pewnie oryginał - wskazała na kwiat. - Ktoś go zobaczył dawno temu i tak zaczęły się legendy. Kojarzę takie, które kwitną podczas zaćmienia, więc to może jakaś odmiana?


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#9
07.10.2024, 21:35  ✶  

- Tak, to nie wyglądało dobrze. - Najgorsze było to, że takie sytuacje zdarzały się coraz częściej. Najpierw Beltane, później zwyczajne przyjęcie u Abbottów. Nie łączyła tego z śmierciożercami, co wcale nie zmieniało faktu, że ostatnio działo się wiele zła. Nie sądziła, że kiedyś to tego przywyknie.

- Doszło do wielu szkód, ale jakoś udało się wszystkim wyjść stamtąd cało. - Była nawet dumna, że trochę to też jej zasługa. W końcu uratowała dzieciaki, którym mogło się tam coś stać. Norka raczej nie należała do bohaterów, więc to, że komuś faktycznie pomogła było nieco nietypowe dla niej. Może też pod presją potrafiła z siebie wykrzesać bardzi głęboko skrywaną energię.

- Masz rację, tak będzie chyba najlepiej, poczekam do kolejnej pełni i zaangażuję w to Tommy'ego, to dobry pomysł. - Miała szczęście, że pod jej dachem mieszkał wprawiony klątwołamacz i mogła korzystać z jego usług. Może razem uda im się ustalić na jakiej zasadzie działał ten magiczny kwiatek.

Dora przyniosła jej słoik z wodą księżycową, Figgówna skropiła nią roślinę, jednak nic się nie stało. Trudno, może to był fałszywy trop.

Obserwowała uważnie dziewczynę kiedy ta wertowała swoją księgę.

Wpadły na ten sam pomysł, co ucieszyło pannę Figg, bo w sumie to trochę potwierdzało teorię, którą się kierowała. Może faktycznie ten kwiat miał coś wspólnego z kwiatem paproci, o którym mugole wspominali w swoich baśniach, tyle, że ten ich kwtił w każdą pełnię. To był całkiem niezły trop.

- Pewnie tak. Dziękuję za pomoc. Rozpiszę to sobie u siebie, jak dowiem się jeszcze czegoś to dam ci znać. - Zaczęła pakować swoje książki i przede wszystkim kwiatka, po czym po pożegnaniu się z Dorą opuściła Warownię i udała się do Londynu.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (1646), Dora Crawford (1510)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa