• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[24.08.1972] Czarodziej, goblin i charłak wchodzą do baru

[24.08.1972] Czarodziej, goblin i charłak wchodzą do baru
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
01.10.2024, 08:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.11.2024, 21:36 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic VI

Bar Dziupla

Atreus przeczytał poprzedniego dnia otrzymany list raz. Dokładnie raz, bo zobaczył słowo goblin i wyrzucił ten śmieć do kosza, tam gdzie było jego miejsce. Ale prawdziwy problem zapukał do jego drzwi następnego dnia, kiedy pojawił się z rana w biurze. Jak się okazało, nie tylko on otrzymał tego typu wiadomość; sowa widocznie miała pełne szpony roboty, ale też nie chodziło o to, że nagle całe biuro chciało wziąć sobie wolne, żeby może przejść sie na ten Super Ważny Wiec.

O nie.

Tego typu imprezy bardzo często zwiastowały kłopoty. Dyskusje na temat praw i na tle rasowym były w stanie bardzo szybko się zaognić, przybrać na sile i doprowadzić do tragedii. W jednym momencie ludzie dyskutowali ze sobą spokojnie, w drugim przekrzykiwali się nerwowo, a w trzecim skakali już sobie do gardeł. W czwartym latały już regularne klątwy i nawet jeśli sam Bulstrode uważał go za najbardziej interesujący i ciekawy do oglądania, to niestety też najbardziej niepożądany.

Nie każdy chciał doznać szkód na ciele i umyśle, zmienić się w kaczkę albo stracić kończynę bo uschnie na wiór. Różnie to bywało, jedni strzelali słabiej, inni mocniej, ale wszystko sprowadzało się do tego, że Departament Przestrzegania nie chciał, żeby ktokolwiek do kogokolwiek strzelał zaklęciami w takich miejscach.

Dlatego wysłano na miejsce jego i Brennę, żeby wybadali sytuację, sprawdzili o co chodzi i w razie czego opanowali sytuację, albo poprosili o wsparcie. Mieli wszystko; urok, pięści i głupie pomysły. Może jedyne czego im brakowało to szczęście i Atreus był pewien, że ktoś dzisiaj wyrwie w zęby.
- Znasz ten żart? Czarodziej, goblin i charłak wchodzą do baru...?

Zerknął na nią ostatni raz i pchnął drzwi do lokalu o zgrabnej nazwie Dziupla. Gdyby to nie była Horyzontalna to pewnie oczekiwałby od tego najgorszej możliwej nory, ale no... wnętrze nie prezentowało się wcale tak źle. A nawet całkiem wyględnie, pomijając oczywiście masę czarodziejów, goblinów i charłaków, troszkę poddenerwowanych.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
01.10.2024, 08:56  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2024, 09:03 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna nie dostała żadnego liściku, a gdyby dostała, pewnie wrzuciłaby go do śmieci. Nie dlatego, że miała coś przeciwko goblinom czy charłakom, ale że kluby dyskusyjne nie były dla niej – a poza tym miała dziwne wrażenie, że tu nigdy nie mogło być mowy o równości. Nie dlatego, że nie zasługiwali na podstawowe, te same prawa, ale dlatego, że nikt nie mógł przebudzić w charłakach magii, a czarodzieje i gobliny tak różnie patrzyli na pewne sprawy, że i jedni, i drudzy kłóciliby się o te równe prawa tysiąc lat, a dokładnie to o to, co mają oznaczać. Na przykład – przedmiot należy do wytwórcy, zwróćcie tę broń i biżuterię goblinom… a w takim razie co ze zrabowanymi przedmiotami z grobowców, które przejęły gobliny, a stworzyli je czarodzieje? I tak dalej.
Tak, to był materiał na pranie się po mordach i kiedy Brenna usłyszała o tej całej dyskusji, zastanawiała się, czy właściciele nie chcieli celowo sprowokować bójki.
Gdy stanęli przed barem, to jedyne, o czym myślała, to: jeśli wybuchnie zamieszanie i zaczną się bić, niech zrobią to szybko. Kończyła służbę o dwudziestej. Słońce w Londynie zaczynało zachodzić tego dnia niedługo po dwudziestej, w Dolinie ciemności zapadną jakieś piętnaście po. I Brennę trochę niepokoiła myśl, że mogłaby podczas pełni się spóźnić z powrotem, nawet jeżeli na logikę wiedziała, że nic się nie stanie.
Erik nie zapomni o pełni drugi raz z rzędu, prawda? Przypominała mu o niej wczoraj.
Drgnęła, wyrwana pytaniem Atreusa z zamyślenia, i zganiła sama siebie, bo trzeba było się skupić na sprawdzeniu, czy to nie jakaś głupia prowokacja.
– Masz na myśli ten, w którym oszukują po kolei barmana, czy ten, w którym kłócą się o sygnet wykuty przez gobliny? – spytała, zaglądając do środka i westchnęła, widząc, że jest tam kilka osób, i to w dodatku nie tylko czarodzieje, ale też gobliny. Nadzieja na to, że uda się załatwić sprawę w pięć minut, "o, nic się nie dzieje, nie ma zagrożenia bezpieczeństwa, można wracać do Biura", jakoś umarła. – Hm, w sumie to już siódma, a nie wygląda to na miejsce przygotowane do debaty – zastanowiła się, przesuwając spojrzeniem po wnętrzu, bo nigdzie nie dostrzegła żadnego podwyższenia, krzeseł dla dyskutantów ani w ogóle niczego, co wskazywałoby na to, że tego wieczora ma się tu dziać cokolwiek poza chlaniem.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
01.10.2024, 09:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2024, 09:54 przez Atreus Bulstrode.)  
- Nie. Ten gdzie auror każe im wszystkim wypierdalać - uśmiechnął się głupio, bardzo z siebie zadowolony, bo jej pytania tylko doprawiły ten żart o jeszcze bardziej absurdalną otoczkę. Ale kawały tego typu miały to do tego, że najczęściej były absolutnie niskich lotów. Jak się miało 11 lat to się je opowiadało rzetelnie i tak jak powinno, ale z czasem to wszystko schodziło na psy i wychodziło coś tego typu co właśnie mówił Bulstrode.

Wciąż z jakimś dziwnym uśmieszkiem rozejrzał się po wnętrzu, podobnie jak ona szukając oznak czegokolwiek co sugerowałoby miejsce do dyskusji. Mogliby tam wejść, powiedzieć że dzień dobry, policja, zapraszamy do wyjścia, a jak nie to mandat, a jak nie to Azkaban bo nie mamy na to całego dnia, panowie. Ale tak, niczego takiego nie było. Osoby w Dziupli podzieliły się na parę większych grupek, część siedziała i chyba byli to ci, co przyszli tutaj niezależnie od ogłoszenia, bo wydawali się nieco zdziwieni sytuacją.

- Już powtarzałem, dzisiejszego dnia nie odbędzie się żaden wiec! - poniosło się nad intensywnym szumem ludzkich rozmów, który stanowił ambient tego miejsca. Spojrzenie Brenny i Atreusa mogło szybko zogniskować się na sylwetce tkwiącej za kontuarem, która własnie wymachiwała szmatką do szklanek, coś w rozgniewany sposób tłumacząc dalej swojemu rozmówcy, który wydawał się bardziej zagubiony niż skory do walczenia na słowa ze swoim przeciwnikiem.

- To co, pytamy barmana? - rzucił i zaczął się przepychać w stronę baru. Zebrani wewnątrz ludzie z wyjątkową łatwością ustępowali im miejsca, chyba reagując na szary mundurek Brenny, bo Bulstrode jak zwykle odmówił noszenia swojego. Ale w powietrzu dało się wyczuć napięcie, a szepty dookoła wydawały się nieco ostre i nerwowe, pomijając oczywiście ekspresyjny popis pana przy barze.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#4
01.10.2024, 09:33  ✶  
Brenna parsknęła cicho i krótko, bo odpowiedź owszem, była niesamowicie durna, ale była też na swój sposób zabawna, jeśli brało się pod uwagę okoliczności, oczywiście. Nie odpowiedziała już jednak i wpakowała się do środka, wodząc spojrzeniem po zgromadzonych. W przeciwieństwie do Atreusa nie miała zamiaru nikogo zapraszać do wyjścia i grozić mandatem albo Azkabanem, bo i niestety w takich sytuacjach przywykła trzymać się procedur niemal niewolniczo… choćby po to, by móc traktować je bardzo swobodnie tam, gdzie było to dla niej wygodne. A w niektórych sprawach to pomijać je totalnie. A ostatecznie nie było paragrafu na siedzenie w barze i bycie zdenerwowanym. Na organizowanie bardzo głupich wieców też nie. Chciała tylko upewnić się, że te dziesiątki porozsyłanych listów nie skończą się zamieszkami, bo z tego co kojarzyła, Dziupla nie miała absolutnie żadnej ochrony i była niewielkim barem (no i faktycznie, sala zdawała się ciasna).
Przekrzywiła lekko głowę, gdy usłyszała krzyk kogoś z głębi wnętrza.
– Czyżby przestraszyli się zainteresowania? – mruknęła cicho, a potem ruszyła dalej, korzystając z tego, że mundur budził może pewną niechęć, ale też na takiej Horyzontalnej wymuszał pewną ostrożność. W przeciwieństwie do Atreusa w takich sytuacjach dość chętnie korzystała z tego, że umundurowanie wywoływała takie reakcje, rezygnując z niego głównie wtedy, gdy nie chciała być zauważona. – Pewnie. Może jednak szybko pójdzie.
Przepchnęła się ku barowi i uśmiechnęła do wyraźnie zirytowanego mężczyzny, jakby nie dostrzegała, że ten chyba pałał w tej chwili ogólnym pragnieniem mordu. Zwrócił na nią uwagę, bo znowu zadziałała magia szarego, rzucającego się w oczy mundurku, i przestał wygrażać swojemu rozmówcy.
– Co się dzieje? Ile razy mam powtarzać, że nie handluję podejrzanym alkoholem?
– Uwierzę panu za pierwszym – zapewniła Brenna pogodnie. – Chcieliśmy spytać, czy wiec został odwołany?
Jak tak to naprawdę doskonale, jednak da się załatwić to w pięć minut. Wprawdzie dużo goblinów i ludzi w barze i tak mogło doprowadzić do bójki, ale Brygada nie mogła pilnować każdego baru, tak? A Brenna to w ogóle rzadko teraz robiła takie patrole, nie mówiąc już o aurorach.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
01.10.2024, 10:09  ✶  
- Może. Może za późno do nich dotarło co może z tego być - wymruczał, prowadząc ich przez tłum do baru. Stał za nim mężczyzna dość chudawy, łysy i z szarym zarostem. Poczerwieniały na twarzy, rzucał gromami z oczu na jakiegoś patyczkowego chłopaka, który wyraźnie nie chciał tu być, a kiedy tylko Brenna pojawiła się obok niego, kradnąc uwagę barmana, ten z miejsca się ulotnił.

Przez chwilę, bardzo krótką i ulotną, mężczyzna wydawał się ukontentowany odpowiedzią Longbottom. Oto bowiem nikt mu nie będzie przetrzepywał piwniczki w poszukiwaniu nielegalnych i podejrzanych substancji pitnych. Przynajmniej jeden problem z głowy. Ale zaraz jego brwi znowu się nachmurzyły, a wargi na moment ścisnęły się nerwowo.
- Nie ma! Nie będzie! Mam już dość tego wszystkiego! - zaczął się znowu pieklić, ale tylko mówił głośno, szybko i robił się coraz bardziej czerwony na twarzy. Atreus widząc to, pogrzebał po kieszeniach, ale nie znalazł to czego szukał, dlatego odwrócił się, rozejrzał, a potem zabrał komuś bez słowa ulotkę.

- O tutaj - powiedział, podstawiając mężczyźnie pod nos list, który wczoraj sam otrzymał. Ogłoszenie brzmiało tak samo za każdym razem. Hurtowa robota. - Tutaj jest wyraźnie napisane że dzisiaj, godzina siódma wieczorem, wiec równościowy.

Mężczyzna tkwiący za ladą spojrzał na papier, na Atreusa, na Brennę, a potem znowu na papier. A potem złapał go jak opętany, zmiął i wepchnął sobie do ust, jakby go nagle coś opętało.
- Ciągle tylko tyram i tyram! I co z tego mam? Gówno z tego mam! - zawarczał pomiędzy kolejnymi próbami przeżucia papieru, a Bulstrode uniósł brwi, nie drgnąwszy oprócz tego nawet o milimetr, zafascynowany całą sceną. - Za jaja, i na latarnie, tych wszystkich tutaj... Niech ja tylko dorwę tego który to wysmarował.

- Marian, ty się tak nie denerwuj bo znowu zawału dostaniesz! - doszło ich z boku, kiedy do scenki za ladą dołączyła kobieta, lustrując rzeczonego Mariana złowrogim spojrzeniem.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#6
01.10.2024, 10:23  ✶  
Najwyraźniej wiec był trochę punktem zapalanym i Brenna nie za bardzo rozumiała, o co chodzi, ale i nie była zdziwiona jakoś szczególnie – sprawę mogła wymyśleć jego żona, syn albo liczył, że na wiecu w sprawie praw goblinów nie pojawia się żadne gobliny, czy coś równie absurdalnego. Miała już nawet odezwać się, gdy Atreus wyjął ulotkę… i sprowadził tym samym na siebie uwagę oraz gniew barmana.
A gniew jego był wielki.
Nie. Nie zdziwiły jej krzyki. Ani to, że barman wyrwał aurorowi ulotkę z ręki. Ani że ją zmiął. Ale już na to, jak Marian władował sobie papierową kulkę do ust, to Brenna patrzyła szeroko otwartymi oczyma, zbyt zaskoczona, żeby mu ją wyrwać. I jęknęła w duchu, jak usłyszała te krzyki o zawale, którego miałby doświadczyć – słyszała, że nie tak dawno temu jeden Mulciber doznał zawału na Lammas, i to wywołało tam wielkie zamieszanie, nie chciała powtórki z rozrywki.
– Bardzo mi przykro, panie Marianie, że stał się pan ofiarą tak paskudnego dowcipu – zapewniła, odzywając się szybko, niepewna, czy Atreus postanowi teraz być czarujący, czy bezczelny, bo z nim to obie te opcje były możliwe, a ta druga mogłaby doprowadzić mężczyznę zżerającego ulotki do czynów gwałtownych. – I hm, chętnie przyjęłaby zawiadomienie, bo sam pan rozumie, to poważna sprawa, może konkurencja próbuje wygryźć pana z interesu…
…albo sąsiad robi mu na złość, albo ktoś chce wywołać zamieszki i sprawić, że Ministerstwo wyjdzie na nieudolne, znowu, po Beltane, a ta ostatnia opcja bardzo się Brennie nie podobała… Poza tym naprawdę wolała spróbować mężczyznę uspokoić, zamiast tutaj wywoływać kolejną awanturę, zwłaszcza że mogłaby przysiąc, parę osób z publiki było bardzo zirytowane.
- …tylko zjadł pan dowód w ewentualnej sprawie – dokończyła cicho. – Ma pan może więcej tych ulotek?
O ile też ich nie zjadł. Chociaż na pewno miał je ktoś jeszcze z publiki. Brenna obejrzała się zresztą na nich, z pewnym zastanowieniem, jak zareagują, gdy usłyszą, że żadnego wiecu nie będzie.
Ech, a liczyła, że wyjdą stąd w te pięć minut. Naiwne marzenia. Oby udało się zmieścić w tej godzinie. Znaczy się, teraz to już w pięćdziesięciu dziewięciu minutach.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
03.10.2024, 04:54  ✶  
Marian zaczął ostro, z pasją próbując przeżuć wepchnięty do ust kawałek papieru, ale było widać że z chwili na chwilę idzie mu coraz gorzej i zaczyna żałować swojej decyzji. Bulstrode przekrzywił lekko głowę, niczym zaintrygowany szczeniak, który nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną sytuacją, oczekując trochę że barman się podda i wypluje ulotkę. Ale nie. Mężczyzna zaparł się, z bólem na twarzy przeżuł i wreszcie połknął. Skrzywił się, bo chyba mu w gardle stanęło, a żona pośpiesznie wcisnęła mu w rękę szklankę z piwem. Parę łyków później i beknięcie, Marian był już na nowo pełen energii i wkurwu.

Atreus widział to jak na dłoni na jego aurze, ale słowa Brenny wydawały się go odrobinę uspokoić. Dowcip okazał się słowem kluczem, nawet jeśli wyjątkowo gorzkim, bo mężczyzna westchnął i pokręcił głową, jakoś tam tłamsząc w sobie zdenerwowanie. Ale zaraz mu wróciło na wieść o konkurencji.
- O to to! Konkurencja! Ja tu prowadzę uczciwy interes, a te hieny mi już parę razy próbowały świnię podłożyć, proszę pani, zgłaszając bezprawne promile w mojej piwnicy! - Longbottom najwyraźniej uderzyła w trochę nieciekawy temat, ale w sumie chyba w każdym biznesie najlepiej było obwiniać konkurencję. A potem Marian wlepił w Brennę niewidzące przez moment spojrzenie, kiedy wspomniała o zjedzeniu ulotki. Spojrzał w bok, na żonę. - Helena...

- Nie pierdol Marian, przecież mamy ich cały kosz - żachnęła się, odwracając energicznie i wyciągajac spod lady druciany śmietnik, wypełniony po brzegi makulaturą.

Atreus zrobił krok do przodu i złapał za pojemnik, przez moment przekładając to co w nim było. Ostrożnie, bo nie był pewien czy faktycznie jest tam sam papier, ale chciał też sprawdzić czy faktycznie były tam same ulotki i czy dotyczyły tego samego. Wyciagnął w końcu plik kartek, przejrzał je, ale faktycznie wszystkie to było to samo.
- To tylko tak dzisiaj, czy może to jakaś zakrojona na większą skalę sytuacja? - zapytał, wyciągając ulotki w stronę Brenny.

- A, proszę pana, właśnie nie tylko dzisiejsza - rzuciła kobieta, ale trochę tak nie ufnie, chyba przez brak munduru. Marian natomiast, już zacisnął w złości pięści, gotowy nimi wygrażać, ale żona zamachała na niego ręką, żeby się chwilowo uspokoił. - To już drugi raz w tym tygodniu. Piąty w całym miesiącu. Ktoś sobie tutaj jaja robi, a brak cholernej daty na tej makulaturze niczego nie ułatwia.

- A w poprzednim miesiącu coś się działo?

- W całe lato coś się dzieje i mamy już tego po dziurki w nosie. Niby jest więcej klientów, ale kiedy tylko słyszą że żadnego wiecu nie będzie, to zaraz się awanturują. Nie kupują nic i tylko pretensje i pretensje. Ostatnim razem trzy gobliny w płaszczu pobiły się z jakimś charłakiem, więc jeszcze zamęt sieją.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
03.10.2024, 08:42  ✶  
Było coś fascynującego w tym, jak Marian przeżuwał uparcie tę ulotkę, chociaż po początkowym zapale uświadomił sobie chyba, że pergamin nie jest najsmaczniejszym posiłkiem, i że lepiej byłoby go wrzucić do kosza niż zjadać. Ale w tej robocie widywało się już nie takie rzeczy, po początkowym zaskoczeniu Brenna zdołała więc przybrać znów wyraz twarzy wcielonego współczucia.
– Ma pan może jakieś pomysły? – spytała. Wprawdzie sama nie zamierzała zajmować się taką sprawą, ale mogła przekazać ją młodszym Brygadzistom. – Komu konkretnie zależałoby na zaszkodzeniu panu albo pańskiemu interesowi? Któryś bar w pobliżu albo ktoś, kto ma do pana osobiste animozje? – dopytała jeszcze, przyjmując od Atreusa plik ulotek, a potem przyglądając się im przez chwilę, zanim dwie złożyła i wsunęła od kieszeni.
Niby bzdura, ale wskazywało to na naprawdę złe intencje, skoro ktoś te ulotki tak uparcie wysyłał. I cóż, podpadało na pewno pod dręczenie, a może nawet pod nieuczciwą konkurencję, jeżeli faktycznie ulotki nie były żartem, a wybrykiem któregoś z sąsiednich barów.
– Te irlandzkie łapserdaki z Fontanny Szczęśliwego Losu, psia ich mać, na pewno chętnie wygryzłyby mnie z interesu!
Brenna nie odpowiedziała, chociaż akurat miała wrażenie, że Fontanna Szczęśliwego Losu to jest popularniejszym miejscem niż to – i nikogo nie musi wygryzać. Ale biorąc pod uwagę, ile osób tu siedziało, to wczoraj tych listów wysłano szczególnie dużo…
– Marian, ja ci powtarzam, tobie nie wolno się denerwować!
– Helena! Jak się tu nie denerwować, jak nam interes niszczą!
– A Ferdynand…?
– Tak! – wydarł się Marian, z ogniem w oczach spoglądając na aurora i Brygadzistkę. – Sąsiad nasz, zakała na społeczności, leń patentowany, wiecznie się oburza, że nie chcę mu dawać darmowego piwa. To Ferdek, jak nic! A wy! Wy nic z tym nie robicie – powiedział, wyraźnie znowu wkurzony, palcem pokazując na Atreusa.
– Panie Marianie, poślemy kogoś do tego Ferdynanda – obiecała Brenna ugodowo, zerkając na Atreusa trochę podejrzliwie, jakby niepewna, czy zaraz tego palca nie postanowi połamać. Ale uznała, że w sumie to chyba nie, jakoś się na tej posadzie aurora uchował bez żadnych zawieszeń, prawda…? – A na razie proponuję, żeby państwo zostawili na drzwiach informację, że wieców żadnych tu nie ma i nie będzie, za to jest promocja cztery piwa w cenie trzech czy coś takiego. Może tych co bardziej awanturnych od razu to zniechęci, a inni zainteresują się piwem? – spytała, oglądając się przez ramię. Jakiś goblin wymknął się właśnie za drzwi – najwyraźniej pojawienie się Brygady na miejscu trochę niektórych zniechęciło do wieców czy bójek z okazji tych wieców.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
05.10.2024, 03:26  ✶  
Atreus westchnął sobie cicho pod nosem, słysząc rzeczowe pytania Brenny, bo coś przeczuwał jakim typem człowieka był Marian. Dokładnie takim, który wszędzie dopatrywał się konkurencji i ze ktoś by mu podłożył świnię, głównie dlatego że sam preferował tego rodzaju wybiegi. A jego słowa, no kto by się spodziewał, potwierdziły tylko domysły aurora. Ale Fontanna Losu? Oczywiście, że musiał sobie wybrać największego konkurenta na Horyzontalnej. Zawsze trochę rosło ego i człowiekowi było lepiej, kiedy taki kolos przejmował się maluczkimi. Bulstrode skrzywił się odrobinę bo pewnie jakby poszli do wspomnianego konkurenta, to by zostali tam zwyczajnie wyśmiani, a połowa zapytałaby co to ta Dziupla.

- A zgłaszali państwo wcześniej sprawę? - zapytał Atreus grzecznie. Brenna słusznie mogła mieć obawy, że niekoniecznie takie zachowanie mogło mu się podobać, bo tego palucha to se Marian mógł w wiadome miejsce wsadzić, ale w tym konkretnym momencie bawił się zbyt dobrze by zwrócić na to uwagę. Marian był idealnym materiałem na to, by naśmiewać się z jego niedoli, bo najpewniej sam był wszystkiemu winny. Jak na komendę też, mężczyzna poczerwieniał, bo odpowiedź chyba brzmiała nie.

Marian otworzył i zamknął usta, marszcząc przy tym brwi, wyraźnie oburzony tymi oszczerstwami, ale kiedy Brenna się ponownie odezwała, powoli się rozpogodził. Spojrzał na żonę, ona na niego, wymienili jakieś porozumiewawcze spojrzenia, wzruszyli ramionami...
- Wie pani co, to nie jest taki głupi pomysł. Ale jak nie zadziała, to znowu wniosę skargę! - uniósł groźnie palucha, tym razem w kierunku Longbottom.

- Ma pan na myśli, że wreszcie wniesie pan skargę? - pomógł mu dobrotliwie Atreus, a Marian zatrząsnął się.

- Wie pan co, ja nie życzę sobie takich insynuacji. Jestem przykładnym obywatelem i nie zasłużyłem na to wszystko - machnął ręką oburzony. - Żyły sobie wypruwam dzień w dzień, płacę podatki, które stanowią państwa pensję, a to znaczy że jestem tak trochę państwa przełożonym i JA SOBIE NIE ŻYCZĘ! - żona poklepała go po ramieniu.

- Dobrze, dobrze. Już spokojnie. Sprawdzimy tego Ferdynanda, tak? Tylko niech pan da jego adres i jeszcze powie, kiedy zaczęły się te zgromadzenia na nieistniejący wiec.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#10
05.10.2024, 09:12  ✶  
Właściciel, ich ehem, „przełożony”, wyraźnie wyładowywał na nich frustrację, ale Brennę chyba bardziej to bawiło niż denerwowało – może mogła tak na to patrzeć dlatego, że ta cała pensja to i dla niej, i dla Atreusa, była właściwie dodatkiem. Nie pozwoliła jednak, aby cokolwiek uwidoczniło się na twarzy i w tonie, bo jednak była w pracy, a poza tym to trochę jej było szkoda tego człowieka. Może i miał sposób bycia, który ewidentnie mógł kogoś wkurwić, ale dowcip był perfidny, szkodził interesowi, nabierał ludzi i przy okazji wkurzał wiele osób.
– Jestem pewna, że nawet jeśli będą rozsyłali te ulotki dalej, to chętnych będzie ubywać – zapewniła łagodnie, bo mimo wszystko była ograniczona ilość charłaków, goblinów i nawet czarodziejów, chętnych chodzić na takie wiece. A pogłoski o tym, że to podpucha, będą się rozchodzić, może ogłoszenie też pomoże. – A jeżeli nie, oczywiście, zapraszamy do Biura Brygady z oficjalną skargą – dodała gładko, bo Marian miał taką minę, jakby miał zaraz znowu wybuchnąć. Zapewnienie, że odwiedzą Ferdynanda, chyba jednak trochę go udobruchało, podyktował adres, a Brenna wyciągnęła notatnik, by go zanotować.
– A bo ja wiem, od kiedy? Za pierwszym razem to miotłą pogoniłem, bo co mi będą tutaj jakieś wiece o prawach goblinów organizować, nawet potem zaraz zapomniałem. Jakoś w lipcu się chyba zaczęło. Przynajmniej dziś się chyba bić nie będą… NIE MA ŻADNEGO WIECU!!! – wydarł się od razu, gdy jakiś czarodziej, co najwyraźniej przegapił mundur albo miał w nosie, że w barze są funkcjonariusze, poszedł do lady.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale!!! Won mi stąd!
– Ja tylko piwo chciałem…
– Chyba nic tu po nas – mruknęła Brenna do Atreusa, zerkając na zegarek i z ulgą odnotowując, że nie spędzili tutaj dziesięciu minut, więc chyba uda się jednak przyjść do czasu. – Ktoś był bardzo pomysłowy. I chyba Marian zalazł temu komuś mocno za skórę, skoro chce mu się wysyłać tyle listów… – powiedziała, kiedy już opuszczali bar.
Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1840), Atreus Bulstrode (1707)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa