• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[1.08.72] Nie myśl sobie, że wiesz lepiej

[1.08.72] Nie myśl sobie, że wiesz lepiej
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#1
20.09.2024, 21:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.11.2024, 03:32 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Jonathan Selwyn - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Charlotte tego dnia była całkiem wdzięczna za to, co posiadała – dokładnie tak, jak może być wdzięczny ktoś o materialistycznej duszy po dokonaniu udanych zakupów i wylosowaniu paru ciekawych przedmiotów na loterii. W jej torebce znalazł się nowy specyfik do włosów Potterów, świeczki zakupione na straganie na Lammas, a poza tym wyjątkowo eleganckie pióro, warte wydania tych paru knutów na losy (jeszcze nie wiedziała, że jest czarnomagiczne – gdyby wiedziała, byłaby podekscytowana jeszcze bardziej).
– Wreszcie chyba da się wejść do naszej kamienicy – oceniła, pozostawiając za sobą kiermasz na Pokątnej i ruszając w stronę kamienicy, gdzie na pierwszym piętrze znajdowało się całkiem spore mieszkanie, zajmowane od paru lat przez rodzinę Kelly’ch. Odwiedziła targowisko zaledwie przelotnie, bo i większość stoisk nie mogła w żaden sposób jej zainteresować, chociaż uśmiechnęła się do siebie, gdy z daleka dostrzegła szyld stoiska Tony’ego. – Wcześniej, wyobraź sobie, ktoś bardzo bezczelnie zatarasował wejście. Och, a to dla ciebie – oświadczyła, wciskając Selwynowi w dłonie paczuszkę z butami, które wygrała na loterii. – Da się w nich chodzić po ścianach. Nie mam zamiaru chodzić po ścianach: popsuję sobie fryzurę. Nie wiem, dlaczego ty miałbyś chodzić po ścianach, ale z pewnością coś wymyślisz – stwierdziła, zatrzymując się pod drzwiami i wsuwając dłoń do niedużej, zaczarowanej torebki, by wyłowić z niej klucze. Jej dłoń natknęła się na eliksiry.
– Potrzymaj. To dam Anthony’emu. Odporność na ogień, jakbym tego potrzebowała. Ale mam też całkiem ładne pióro – stwierdziła, i wsunęła klucze do zamka, a potem skierowała się schodami na piętro. Skrzywiła się odrobinę, kiedy zza drzwi dobiegło szczekanie psa.
Nie chodziło o to, że Charlotte zupełnie nie lubiła Benjego. Nie była aż taką psychopatką, aby żywić zaciekłą niechęć do zwierząt. Nawet ją bawiło, jak cieszył się, gdy wracała do domu. Ale wciąż bywał głośny i zostawiał wszędzie sierść, a w dodatku gdy wracał do domu po spacerze w deszczu, w domu cuchnęło mokrym psem.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#2
21.09.2024, 00:20  ✶  
Złapali się akurat, gdy już sam wychodził z kiermaszu, a wszystkie stoiska, które miał obejść obszedł i nawet kupił parę rzeczy, chociaż prezent dla Charlotte jeszcze trochę musiał poczekać, bo przecież planował go jej dać dopiero w Mediolanie. Dzisiaj musiała wiec uznać, że jej podarunkiem od niego z okazji Lammas będzie po prostu jego obecność. No i kilka smakołyków zakupionych przy stoisku ze słodyczami.
Zdziwił się jednak widząc przedmiot, chociaż...
– Jestem pewny, że zrobię z nich dobry użytek moja droga – zapewnił ją, bo chociaż sam nie miał pojęcia czemu miałby chodzić po ścianach, to jednak zawsze lepiej było móc po nich chodzić, niż nie. Prosta logika. – Oh, a więc nasz przyjaciel pewnie jeszcze bardziej zostanie zachęcony do tego, by jednak kupić sobie wreszcie tego smoka. Właśnie, tak się zastanawiałem. Nie powinniśmy kupić Anthony'emu smoka? To znaczy ja i Morpheus kupimy, ty się tylko podpiszesz wraz z nami na kartce z wierszykiem dla niego.
Bo kto jak kto, ale Anthony naprawdę zasługiwał na tego smoka. Przytrzymał podany przez nią przedmiot, uśmiechając się jednocześnie, gdy przy drzwiach do mieszkania Kelly usłyszał znajome szczekanie. Absolutnie uwielbiał Benjego. To znaczy, szalenie się cieszył, że to nie w jego domu zostawia sierść na meblach i to nie jego ubrania, zazwyczaj, są brudzone przez łapy psiaka, no ale jak tu nie kochać takiego stworzenia?
– Widzę, że twój wnuk już się zadomowił – rzucił, szczerząc białe zęby w uśmiechu, chociaż prawdę mówiąc myśl o Charlotte jako babci była dość przerażająca, bo jak stary byłby wtedy on sam? Na całe szczęście Lottie była na razie jedynie psią babcią.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#3
22.09.2024, 22:40  ✶  
– Nie będę nawet pytała, co rozumiesz przez „dobry użytek” – stwierdziła Charlotte, rzucając Jonathanowi spojrzenie pt. „wiem, że coś knujesz”.
Oczywiście, że wiedziała.
Jonathan zawsze coś knuł.
Odkąd zaczęła się ta cała wojna z Voldemortem bardziej niż zwykle, ale Kelly wzdychała nad tym zwykle po prostu i przyjmowała do wiadomości, że możesz wyciągnąć Gryfona z Wieży Gryffindoru, ale nigdy nie wyciągniesz z niego tej całej gryfońskości. A na tę składały się nieodmiennie nadmierna brawura, sporo głupoty i jeszcze skłonności do pakowania się w tarapaty. Ale dziś postanowiła o tym nie myśleć, a skupić się na tym, że mieli święto żniw. To był miły sabat, chociaż byłby milszy bez jarmarku pod jej oknami. Ostatecznie jednak Charlotte mogła to znieść, zwłaszcza że miała całkiem przyjemne wspomnienia z Lammas sprzed lat – to było jedno z niewielu świąt, jakie spędzała poza szkołą i mogła świętować je w czasach Hogwartu z przyjaciółmi…
– Eliksir ochrony przed ogniem nie ochrony przed pożarciem, rozgnieceniem ani rozdarciem na strzępy. Doprawdy, nie pojmuję tej pasji Tony’ego. Smoki to nie domowe zwierzątka i co więcej nie ma mowy, aby dało się na nich jeździć. Nie możecie kupić mu smogoognika? – spytała marudnie, wkraczając do domu i przepychając lekko psa, by nie wybiegł na klatkę. Ten najpierw skoczył radośnie na nią, a sekundę później rzucił się na Jonathana… nie, nie by go zagryźć, a najwyraźniej domagając się wzięcia na ręce. – Wciąż tu cuchnie mokrym psem po wczorajszym spacerze.
Obróciła się na pięcie, gwałtownym ruchem, tak, że Selwyn omal się z nią nie zderzył.
To by było na tyle, jeśli chodzi o myślenie o święcie żniw i o innych, miłych rzeczach. Chociaż zaraz. Dokonanie mordu też mogło być bardzo miłą rzeczą, prawda?
– Ciesz się, że trzymam zakupy i mam zajęte ręce, bo inaczej chyba bym cię zamordowała za tego wnuka – syknęła, spoglądając na niego iście morderczym wzrokiem. Czy on właśnie sugerował jej… bycie babcią?! Babcią?!!! JEJ? I to w dodatku babcią psa?!!!
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#4
28.09.2024, 11:25  ✶  
Jonathan uśmiechnął się do niej tak szeroko, jak tylko był w stanie.
– Powiem tak. Na pewno ci którzy mnie w nich zobaczą od razu uznają, że nikt wcześniej nie chodził z taką gracją po ścianach i sufitach jak ja. ‐ Nawet gdyby to mieli być Śmierciożercy, ale to akurat nie byłoby znowu takie dziwne, bo Jonatham już jakiś czas temu doszedł do wniosku, że przeciwnicy Zakonu mieliby gigantyczne kompleksy na jego widok. A może te buty przydadzą mu się na jakiejś randce? W każdym razie prezent na pewno był trafiony
– Jestem pewny, że Anthony zadba o wszelkie środki ostrożności przy smoku – zapewnił ją i już chciał dodać, że sam miał kuzynkę z Rowle'ów, która zajmowała się smokami od lat i nic jej się nie stało, gdy przypomniał sobie, że jednak coś się jej stało, więc może nie warto było o tym wspominać, nawet jeśli sama Mona była warta wspominania. – Możemy mu zawsze kupić oba. Zresztą... No nie mów, że widok Anthony'ego pogrążonego w swojej pasji nie cieszy twojego serca.
Jego samego smoki może i nie interesowały, ale... Ale jako, że miały one specjalne miejsce w sercu Shafiqa to i on nie mógł przechodzić obok nich zupełnie obojętnie.
Na widok psa uśmiechnął się jeszcze szerzej i nie bacząc na to, że miał na sobie jasna koszulę I spodnie wziął go na ręce.
– Mokrym psem? Benji, no gdzie twoje maniery? Czyżbyś nigdy nie słyszał o dezodorancie? Może Ci jakiś załatwimy tak, aby twoja babć... Benji, nie, Benji przemyśl to, Benji nie musisz mnie liza... – Oczywiście jego słowa nie zdały się na nic, bo język psa "umył" twarz Selwyna, a ten, nawet jeśli nie był do końca tym zachwycony, nie mógł się nie roześmiał. Zaraz jednak, gdy Benji próbował skontrolować czystość jego uszu, Jonathan uznał, że wystarczy tego dobrego i odstawił psiaka na podłogę idealnie w momencie, gdy jego droga przyjaciółka postanowiła mu zacząć grozić. Nie zamierzał jednak tak łatwo pozbywać się widma kary śmierci w wykonaniu Charlotte.
– Oh Lottie, nawet nie masz pojęcia jak cieszę się, że trzymasz te zakupy. – oznajmił teatralnym tonem, wykonując przed nią jeszcze bardziej teatralny ukłon. – Jestem niezmiernie za nie wdzięczny, bo najwyraźniej ich istnienie przedłuża mój marny żywot. Nie, inaczej, jestem wdzięczny za te siatki, a najbardziej za wszystko! Tak za wszystko!
Wygłupiał się, miał doskonały humor, ale było w tych jego wykrzyczanych słowach sporo prawdy. Bo naprawdę był wdzięczny za wszystko co miał w swoim życiu, a także za to czego już w nim nie miał i na dowód tego objął Lottie ramieniem.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#5
29.09.2024, 18:37  ✶  
– Zastanawiam się, Johny, jak ty znosisz, że nie brniesz codziennie w Ministerstwie przez tłumy ludzi mdlących na twój widok? – westchnęła Charlotte, ale raczej z odrobiną rozbawienia niż ze złośliwością, bo sama o sobie też miała bardzo wysokie mniemanie. Tak mniej więcej wysokości Mont Everestu. – Dobrze, że się przy tym bawi, chociaż kompletnie nie pojmuję, dlaczego smoki go tak fascynują.
Były wielkie, ziały ogniem i… to właściwie tyle. Nie były szczególnie inteligentne, nie dało się ich udomowić i Charlotte nie do końca tę fascynację rozumiała. Chociaż mogło to wynikać z tego, że były po prostu potężnymi, magicznymi stworzeniami, a Tony zawsze miał upodobanie do różnych dramatycznych metafor, na które twardo stąpająca po ziemi (oczywiście, poza tym, że twardo, to i z gracją w swoich drogich szpilkach) Charlotte mogła patrzeć tylko z lekkim uśmiechem.
– Nie mogę pozbyć się tego zapachu – oświadczyła, kierując się z zakupami do kuchni. – Trzeba okadzić dom szałwią czy czymś takim… och. Jonathanie? Kupujesz nowy dywan. Ma pasować do zasłonek – powiedziała, cofając się o krok, by zajrzeć do salonu.
Z samego środka jej pięknego dywanu w salonie wyrwano kilka długich nitek, i Charlotte nie miała wątpliwości, że winowajcą jest pies. Westchnęła – lubiła ten dywan – ale i bez jakiegoś ogromnego żalu, bo cóż, miał też swoje lata, a teraz Selwyn kupi nowy.
Kelly nie lubiła nadmiernie wykorzystywać bogactwa swoich przyjaciół, zwłaszcza, że sama zarabiała przecież dobrze, ale w przypadku kupowania rzeczy dla psa i odkupywania tych, które zniszczył pies, nie miała oporów. To Jonathan go tutaj przyprowadził, niech bierze na siebie chociaż odrobinę odpowiedzialności.
– Bierz go Benji, bierz – rzuciła jeszcze z mściwością do psiaka, który próbował wylizać uszy Jonathana, i sama wreszcie wpakowała się do kuchni. – Herbaty z dżemem? – zawołała do niego, układając rzeczy na stole kuchennym. Jej spojrzenie powędrowało ku szafkom – trochę przesadziła w tych zapędach do pokazania, jaką to jest idealną panią domu, i mieli teraz w mieszkaniu wielką obfitość różnych przetworów. Nawet jeśli do większości to Charlotte głównie machała różdżką, nie ruszając się z krzesła.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#6
04.10.2024, 00:27  ✶  
– A nie brnę? – spytał, unosząc wysoko brew do góry. – Lottie, jestem wręcz pewien, że większość z nich mdleje duchowo na mój widok, a potem powstaje do życia jedynie dzięki świadomości, że zobaczą mnie znowu, gdy będę wychodził z pracy. – Oczywiście żartował. Za skromny był, by tak o sobie myśleć, ale jednak fakty były takie, że niewątpliwie był kolejnym elementem do podziwiania w Ministerstwie Magii, gdy tylko przekraczał jego próg.
– No cóż, myślę, że może mieć to coś wspólnego z ich dostojeństwem i pozycją równą Ministrwowi Magii świata smoków – odpowiedział, a potem sam zmarszczył nos, bo rzeczywiście czuć było mokrego psa. – Zaraz coś na to zaradzimy, och dywan? Nie ma problemu. Znam kilka świetnych sklepów, jak i wykonawców. Chodzi ci coś konkretnego po głowie? Jakiś nowy styl, czy sprawdzony klasyk? Tylko nie bierzmy żadnych latających, bo jeszcze jakiś odleci, widząc, że musi konkurować o piękno z tobą, a co dopiero, kiedy ja cię odwiedzę.
Benji najwyraźniej nie palił się do tego, aby postaraszyć Jonathana, więc Selwyn jeszcze raz pogłaskał psiaka i sam ruszył do kuchni.
– Czy to ten dżem, który robiłaś przy okazji tamtego morderstwa nożem? Bo jeśli tak, to od ciebie zawsze moja droga – powiedział, siadając na jednym z krzeseł. – Pomóc ci w czymś? Swoja drogi kupiłem nam cynamonki.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#7
04.10.2024, 14:38  ✶  
– Nie oszukuj się, Jonathanie, jeśli za kimś w tym Ministerstwie się oglądają, to za mną, gdy założę krótszą sukienkę – parsknęła Charlotte. Jedna z rzeczy, którą naprawdę doceniła w Ameryce i w mugolskim sąsiedztwie, to były krótkie sukienki. Żałowała okropnie, że nie mieściły się w angielskim dress code dla czarodziejów – co innego wyznaczać trendy, a co innego uchodzić za niemodną i ordynarną, ale od czasu do czasu pozwalała sobie na drobne odstępstwa od popularnych wzorców. A gdy znajdowała się w mugolskim świecie nie miała już żadnych oporów.
– Klasyka i elegancja. Żadnych dzikich wzorów w kształcie zwierząt, wiem, na co cię stać, nie chcę dostać oczopląsu, mieszkanie jest za małe, żeby to wyglądało dobrze – powiedziała, nastawiając wodę za pomocą zaklęć, a potem zabierając się za szykowanie jedzenia dla Benjego, który biegał radośnie wokół jej nóg. – Powiedziałabym, że jasny, ale z tym tu i jego futrem pewnie lepsze będą szarości – dokończyła, podając najpierw psu miskę, a potem wyciągając z szafki wypełnionej słoikami dżem, tak, ten, który szykowała ostatnio, zanim zaczęła grozić Jonathanowi nożem. Przy okazji spojrzała na ułożone na półce szczepki i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
– Idealnie, mamy tutaj szałwię i zestaw do okadzania domu… ma niby wyganiać z wnętrz negatywną energię, ale jestem pewna, że upora się też z zapachem mokrego psa. Możesz mi w tym pomóc, skoro to właściwie t w ó j pies – oświadczyła, a potem postawiła przed Selwynem kubek z herbatą i słoiczek z dżemem. – Czujesz się dziś bardziej uduchowiony niż w inne dni? – spytała pół żartem, półserio, zabierając się do wyciągnięcia innych zakupów, pośród których znalazły się świece, kupione na jednym ze stoisk. – Nigdy nie przepadałam za Lammas. Moje ulubione święto to Samhain. Bardzo łatwo namówić wtedy duchy do rozmów. Oczywiście, zapewne dlatego, że chcą mnie opętać, ale liczy się efekt, a tym jest zdradzanie przez nie masy informacji…
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#8
05.10.2024, 11:51  ✶  
– Oczywiście. W ramach pocieszenia po tęsknocie za mną – odpowiedział, absolutnie nie dając za wygraną. Bo tak, nie było żadnych wątpliwości, że Charlotte była wręcz idealna pod każdym względem, niczym idealnie napisany, nawet jeśli o żmiji, sonet, w którym wszystkie elementy współgrały ze sobą tworząc razem dzieło sztuki, ale... Ale dalej nie była nim i nigdy nie zamierzał pozwolić jej wygrać tych słownych przepychanek.
– Hm... – Rozejrzał się po pomieszczeniu, by ocenić, czy żaden ciekawszy dywan by tu nie pasował. Nie zgadzał się z nią w tym aspekcie, uważał, że na spokojnie daliby radę coś wymyślić, tak by wszystko współgrało, ale nie zamierzał się z nią kłócić. Wyglądało na to, że nie będzie mógł zasugerować jej nic z nowej kolekcji dekoracji do domów Obfitość, o której od razu pomyślał. A przecież wzory z owoców i kwiatów w masowych ilosciach idealnie nadawałyby się tutaj! Może chociaż namówi ją na tego rodzaju poduszki do kanapy? – Coś wymyślimy.
Podszedł za nią do szafki i wziął swoją część rzeczy potrzebnych do okadzania mieszkania. No przecież pomóc zamierzał!
– Mój pies? Ah, ależ ja jestem jedynie jego skromnym wybawcą i nikim więcej, no może też wujkiem, ale pies jest wasz. Zobaczysz, jeszcze chwila, a Benji prędzej uwierzy, że to dzieciaki są adoptowane, niż on. – Z szałwią w ręku spojrzał z czułością na psiaka. A może i on sam powinien jednak sprawić sobie podobnego towarzysza? Wiedział przecież że, nie ważne Ile by mógł kręcić na to nosem obecnie, wychodziłby z nim, dbał o niego i nawet przymykałby oczy na zniszczone rzeczy. Tak czy siak, musiałby najpierw to bardzo poważnie przemyśleć. W końcu bezmyślnie można było co najwyżej chodzić na randki, a nie przygarniać zwierzaka.
Przez chwilę zastanowił się nad jej słowami, jedną ręką trzymając szałwię, a drugą kubek z herbatą, której zaraz trochę upił.
– Sam nie wiem – przyznał, myśląc o dzisiejszym święcie. Prawdę mówiąc Lammas nigdy nie było dniem, na którym się specjalnie skupiał, chyba że, tak jak dzisiaj, działo się coś ciekawego. Chociaż... Teraz, gdy o tym trochę dłużej myślał, to chyba rzeczywiście miał wrażenie, że czuł się nieco inaczej, jeszcze pozytywniej. – A wiesz, że może tak? I jestem, aż w szoku, że duchy jeszcze nie ostrzegają się nawzajem w Limbo, że nie warto z tobą zadzierać.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#9
05.10.2024, 23:48  ✶  
Charlotte i Jonathan przykładali jednaką wagę do wystroju wnętrz. Lubili rzeczy nietypowe i drogie, tak samo jak lubili błyszczeć w towarzystwie i wyróżniać się strojem. Ale o ile Charlotte nie miała nic przeciwko odważnym połączeniom kolorystycznym w domowych stylizacjach, nietypowym meblom czy ciekawym dodatkom, to miewała wrażenie, że Jonathan czasem odrobinę przesadza.
W końcu jak wstawisz z b y t wiele ładnych rzeczy do pomieszczenia, człowiek nie wie, na co patrzeć i nie doceni niczego. Dlatego zamierzała walczyć przeciwko kolekcji Obfitość ze wszystkich sił.
– Jesteś okropnym człowiekiem, który podrzucił mi tu psa, bo nie chciał, żeby w jego domu czuć było mokrym psem – powiedziała Charlotte, ale bez śladu urazu, ponieważ mogła z takim samolubstwem nawet trochę się utożsamiać. Przytknęła różdżkę do zawiniątka, zawierającego szałwię i parę innych roślin i machnęła nim, owiewając dom zapachem ziół. Nie była pewna, czy to zaradzi na inne wonie albo na złą energię – chyba nie, bo w tym drugim wypadku musiałoby wywiać Charlotte z własnego domu – ale przez chwilę w powietrzu unosił się tylko szałwiowy aromat. Pani Kelly otworzyła okno, a potem odpaliła jeszcze do tego wszystkiego jedną ze świec, kupionych dziś na Lammas.
– Tradycja związana z tym sabatem to modlitwa. Myślisz, że nie wypada pomodlić się o to, żeby Persefona zaczęła łysieć? – spytała z pewnym zamyśleniem, przypatrując się płonącej świeczce, a po jej wargach błądził uśmiech, gdy wyobrażała sobie tę przyjemną wizję. – Mogłabym też prosić, żeby doznała zawału, ale tak mi się wydaje, że zmarszczki i łysienie będą dla niej dużo okrutniejsze.
Charlotte na przykład chyba wolałaby zawał. Z zawału można było wyjść, jeżeli nie ignorowało się go, jak Robert Mulciber. A ona i matka były pod pewnymi względami bardzo podobne, nawet jeśli Kelly nigdy nie przyznała tego głośno.
– Skąd wiesz, że tego nie robią? – zapytała jeszcze, unosząc spojrzenie znad płonącej świecy na Jonathana.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#10
06.10.2024, 16:49  ✶  
– Nie, jestem wspaniałym chrzestnym twojego syna i wujkiem reszty twoich dzieci, którym znalazłem nowego przyjaciela na całe życie, wybawcą Benjiego, jak i twoim czarującym i najlepszym przyjacielem i uwierz mi, że moje pobytki były czyste jak łza i urodzie dorównującej gwiazdom– odpowiedział, zerkając na Benjiego, jakby w oczekiwaniu na potwierdzenie i pies rzeczywiście zamachał ogonem. Być może po prostu dlatego, że Selwyn się na niego spojrzał, ale kto powie aktorow i reżyserowi w jednym, jak miał interpretować własną scenę?
Oczywiście nie znaczyło to, że w domu rzeczywoscie nie było czuć mokrego psa, wiec sam Jonathan przyłożył się do tego, aby oszałwiować wszystko najdokladniej, jak tylko potrafił, a na końcu, dla drobnej złośliwości, zamachał również szałwią nad głową samej Charlotte I cofnął się profilaktycznie, jakby z czarownicy miał zaraz ulotnić się demon.
Gdy przyjaciółka rozpaliła świecę, Selwyn roześmiał się jedynie na sugestię o co mogliby się pomodlić.
– A nie masz wrażenia, że to już dawno nie są jej prawdziwe włosy, a jakaś w miarę zgrabną peruka? Bo podobno, gdy tylko wróciłaś do Londynu zaczęła sobie rwać włosy z głowy.
A przynajmniej byłoby bardzo miło, gdyby naprawdę tak było. – Jestem wręcz pewny, że w swojej dobroci Matka doskonale zrozumiałaby sytuację i dodała jej jeszcze jakiś trądzik. A może i brodawki?
Jonathan posłał jej rozbawione spojrzenie.
– A czy inaczej by wtedy próbowały cię opętać? Chyba, że to dla nich rodzaj jakiegoś zakładu. Komu wreszcie uda się opętać Charlotte Crouch Kelly i nie wyjdzie z tego straumatyzowany zdobywa... Pierwsze miejsca na widowni i popcorn, gdy ktoś znowu spróbuje namieszać w Limbo.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Jonathan Selwyn (1892), Charlotte Kelly (1952)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa