adnotacja moderatora
Rozliczono - Jonathan Selwyn - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Charlotte tego dnia była całkiem wdzięczna za to, co posiadała – dokładnie tak, jak może być wdzięczny ktoś o materialistycznej duszy po dokonaniu udanych zakupów i wylosowaniu paru ciekawych przedmiotów na loterii. W jej torebce znalazł się nowy specyfik do włosów Potterów, świeczki zakupione na straganie na Lammas, a poza tym wyjątkowo eleganckie pióro, warte wydania tych paru knutów na losy (jeszcze nie wiedziała, że jest czarnomagiczne – gdyby wiedziała, byłaby podekscytowana jeszcze bardziej).
– Wreszcie chyba da się wejść do naszej kamienicy – oceniła, pozostawiając za sobą kiermasz na Pokątnej i ruszając w stronę kamienicy, gdzie na pierwszym piętrze znajdowało się całkiem spore mieszkanie, zajmowane od paru lat przez rodzinę Kelly’ch. Odwiedziła targowisko zaledwie przelotnie, bo i większość stoisk nie mogła w żaden sposób jej zainteresować, chociaż uśmiechnęła się do siebie, gdy z daleka dostrzegła szyld stoiska Tony’ego. – Wcześniej, wyobraź sobie, ktoś bardzo bezczelnie zatarasował wejście. Och, a to dla ciebie – oświadczyła, wciskając Selwynowi w dłonie paczuszkę z butami, które wygrała na loterii. – Da się w nich chodzić po ścianach. Nie mam zamiaru chodzić po ścianach: popsuję sobie fryzurę. Nie wiem, dlaczego ty miałbyś chodzić po ścianach, ale z pewnością coś wymyślisz – stwierdziła, zatrzymując się pod drzwiami i wsuwając dłoń do niedużej, zaczarowanej torebki, by wyłowić z niej klucze. Jej dłoń natknęła się na eliksiry.
– Potrzymaj. To dam Anthony’emu. Odporność na ogień, jakbym tego potrzebowała. Ale mam też całkiem ładne pióro – stwierdziła, i wsunęła klucze do zamka, a potem skierowała się schodami na piętro. Skrzywiła się odrobinę, kiedy zza drzwi dobiegło szczekanie psa.
Nie chodziło o to, że Charlotte zupełnie nie lubiła Benjego. Nie była aż taką psychopatką, aby żywić zaciekłą niechęć do zwierząt. Nawet ją bawiło, jak cieszył się, gdy wracała do domu. Ale wciąż bywał głośny i zostawiał wszędzie sierść, a w dodatku gdy wracał do domu po spacerze w deszczu, w domu cuchnęło mokrym psem.