• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł 10.08.1972 | Jesteś już pełnoletnia, nie?

10.08.1972 | Jesteś już pełnoletnia, nie?
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#1
24.08.2024, 18:37  ✶  
To był jeden z tych nieznośnych dni, które kończyły się wyjątkowo leniwie. Nie, żeby jemu nic się nie chciało, chociaż to też była trochę prawda, ale przede wszystkim to czas ciągnął się w nieskończoność. Po załatwieniu ostatniego zlecenia i odebraniu za nie forsy, pozostał mu wolny czas wypełniony całkiem świeżymi wspomnieniami, od których musiał się odganiać. Albo zalec gdzieś i pozwolić myślom płynąć przez umysł swobodnie i tak szybko, jak chciały. To też była opcja i chyba coraz bardziej się do niej skłaniał. I chyba właśnie to sprowadziło go tak szybko w progi Dziurawego Kotła.
  Normalnie pewnie wybrałby mniej popularną spelunę, ale nie miał zbytniej ochoty słuchać kwiatu tego społeczeństwa i jeszcze oglądać się za siebie co chwilę. To była zwyczajnie bezpieczniejsza opcja ze wszystkich średniej jakości opcji.
  Było ciepło, nawet jak na koniec dnia, toteż jego górny ubiór obejmował jedynie podkoszulek i niezapiętą koszulę w ciemny wzór, trochę wypłowiały. Rękawy podwinięte były do łokci, a włosy najwyraźniej uczesane jedynie ręką jakiś czas temu, kiedy przypadkiem zaczęły przeszkadzać.
  Wszedł do baru, niespecjalnie przejmując się całą resztą klienteli, ale nie doszedł do samej lady. Gdzieś w połowie zwolnił i zatrzymał się, zawieszając wzrok na sylwetce, która zrazu zdała mu się znajoma, a zaraz faktycznie okazała się taką być. Co do tego nie mógł mieć wątpliwości, ale co ona tu robiła? I czy w takim razie wybranie tego właśnie baru nie było błędną decyzją, nie był wcale pewien, czy chciał z nią rozmawiać. Czy chciał z kimkolwiek teraz rozmawiać, ale w zasadzie nawet nie miał pewności, czy dziewczyna go rozpozna.
  Z drugiej strony, to on zmienił się o wiele mniej.
  Felician wybrał najgorszą opcję i w przypływie sztucznej pewności siebie, schował ręce do kieszeni, ruszając w stronę panienki Mulciber.
  — Tatuś wie, gdzie się szlajasz wieczorami? — rzucił zaczepnie, wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu. Oczywiście znalazłyby się gorsze miejsca do szlajania, ale tym bardziej bawiło go szturchnięcie jej takim tekstem.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#2
24.08.2024, 21:07  ✶  
Tego wieczoru miała zamiar nieco się rozluźnić. Niedługo po kolacji wymknęła się z domu, co nie było zaskoczeniem dla nikogo, o ile ktoś sprawdził. Scarlett od najmłodszych lat niczym czarny wyklęty kot chadzała własnymi ścieżkami, włócząc się często bez większego celu.
Cóż, ojciec mógł nie być zachwycony, aczkolwiek był zapracowany. Miał na głowie na tyle dużo, aby nie zawracać sobie nią głowy.
Ona zaś uważała się za dorosłą dziewczynkę. Musiała jedynie uważać, aby nie wpakować się w kłopoty. Ojciec tym razem by ją udusił, gdyby po raz kolejny urządziła sobie rozbijanie luster cudzą twarzą.
Siedziała i męczyła szklankę koniaku, zastanawiając się nad wszystkim co krążyło dookoła zarówno jej rodziny, co i jej życiu w Norwegii.
Ubrana była na czarno, nie było w tym nic dziwnego, jednakże tym razem miało to charakter żałoby. Niedawno pochowała swoją mentorkę.
Było wiele spraw, które musiała sobie poukładać, a dom nie był do tego odpowiednim miejscem. Cóż, speluna zapewne również.
Słysząc głos uniosła pierw brew, wpatrując się w szklankę
-dra til helvete - mruknęła całkiem odruchowo, nim zdążyła powiązać głos z czymś znajomym. Znaczyło to tyle co "odpierdol się", w dodatku nieświadome, że natręt mógłby zrozumieć. Dopiero po chwili zrozumiała, że ten głos z pewnością zna, ale za cholerę nie potrafiła go przypisać do nikogo. To właśnie wtedy uniosła wzrok na Felicjana. Zrozumiała jedno. Nie chciała się pakować w kłopoty, więc kłopoty przyszły do niej same.
Dziewczyna lustrowała go nieco zdziwionym spojrzeniem, ale mógł być pewnym, że go poznała. Chyba bardziej zastanawiała się, jak to możliwe, że los wykręca jej tego typu niespodzianki. Jej nastawienie widocznie się nieco zmieniło. Przechyliła delikatnie głowę, mrużąc ślepia, które nabrały kociego wyrazu.
-Podać Ci adres, abyś mógł mu donieść? - zagaiła z zaczepnym uśmiechem - od razu wyjaśnisz mu zdarzenia z sześćdziesiątego dziewiątego... - dodała, a uśmiech na jej ustach się poszerzył.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#3
24.08.2024, 21:28  ✶  
Jej słowa kazały mu się zatrzymać, może nie tyle fizycznie, co z myślami. Pomylił się? Nie, na pewno nie. Kogo jak kogo, ale jej nie mógłby z nikim pomylić. Z różnych powodów, zaczynając od najprostszego. Ostatecznie zawahał się jeszcze raz i skinął na barmana, by mu czegoś nalał. Zawsze brał to samo, więc nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem.
Jego wzrok ponownie wylądował na odzianej w czerń dziewczynie. Jej jasne włosy tworzyły w tym połączeniu obrazek zjawy. Dość ponurej.
Jej spojrzenie było niezręczne, aż na moment skrzywił się i zerknął w bok w bliżej nieokreślonym kierunku i celu. No tak, zagadał, ale co miał z tym zrobić dalej, to już była większa filozofia.
Usiadł obok, zgarniając do siebie szklankę whisky.
— A chciałby mnie słuchać? — odparł w kwestii adresu i upił alkoholu, który rozlał się przyjemnym ciepłem po gardle. — Chyba nie zamierzam mu niczego wyjaśniać. Zresztą... w niewiedzy pożyje dłużej i będzie zdrowszy — odparł i umilkł na chwilę, szukając w głowie czegoś, co jeszcze mógłby powiedzieć. — Myślałem, że jesteś za morzem.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#4
24.08.2024, 22:01  ✶  
-Cóż... - wyprostowała się nieco - Ciebie może i owszem, ale tego co masz do powiedzenia już niekoniecznie - wyznała z przesłodkim uśmiechem, opierając się o blat - Nie bierz tego do siebie, po prostu ma alergie na moje kłopoty. Nie byłby zachwycony, gdyby pojawiła się myśl, że znowu coś na siebie sprowadziłam. Szczególnie, że teraz na głowie ma już nadto zmartwień - stwierdziła, krzywiąc się delikatnie.
-No i sądzi, że Londyn jest bardziej niebezpieczny, więc nawet jeśli nie kłopoty to zachwycony by nie był i tak... - sięgnęła po swoją szklankę, aby wziąć niewielki był.
Gdy odniósł się do napomkniętego pamiętnego roku, dziewczyna zaśmiała się nieco rozbawiona
-Oj nie przesadzaj, nie było tak źle, a nawet zabawnie... bachor w pociągu i pusty peron... -spojrzała na niego - Możesz to nazwać przyśpieszonym kursem rodzicielskim - stwierdziła.
Jej wzrok powędrował na szklankę
-Byłam - przyznała, po czym przez dłuższą chwilę zapadła cisza - ale moja cała rodzina przeniosła się tutaj, moja mentorka odeszła w zaświaty, więc... - wzruszyła ramionami -poukładałam sprawy w Norwegii... no i jestem. Nie wiem co prawda na jak długo, ale na razie nie planuje wracać - mówiąc to podniosła szklankę, którą odchyliła, dopijając jej zawartość.
-A ty? - zerknęła na niego - dom, rodzina, banda bachorków? -odstawiła szklankę, którą wierzchem dłoni odsunęła - a może zamiast stabilizacji dalej się włóczysz po świecie? - skrzyżowała łapki na blacie, przenosząc na niego wzrok.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#5
26.08.2024, 00:13  ✶  
Czy spodziewał się, że wywoła u niej pełnoprawny monolog? Raczej nie, choć zdecydowanie powinien. Na tyle to jeszcze ją pamiętał, powinien się spodziewać, a tak to znowu nie był przygotowany na odnoszenie się do takiej ilości słów. Choć z drugiej strony lepsze to było niż garstka, z którą nie ma co zrobić.
Lekko zmarszczył brwi, może nie tyle w niezadowoleniu, co zwykłej dezaprobacie. Że nie obchodziło go zdanie starego Mulcibera, to swoją drogą, ale nie musiała mu przypominać, że to działało w dwie strony.
— Ach tak? A kiedy nie miał? — wymruczał trochę sceptycznie. Ważne osoby w rodach to do siebie miały, że ciągle coś ważnego zaprzątało im głowę. Nie dziwił się, że tylko wybryków córek im do szczęścia brakuje.
Upił whisky. A zaraz potem przewrócił oczami.
— No to najwyraźniej nie zna Londynu... i jest pesymistą — skwitował opinię jej szanownego ojca. Może Mulciber nawet nie sądził ile rzeczy można wynieść z jego uprzedzeń, ot choćby to pierwsze albo drugie dałoby się zastąpić właśnie nielubieniem Anglików albo złymi wspomnieniami, albo wiedzą na temat czegoś, czego Felician jeszcze nie wie, tak też mogło być.
Zerknął na nią kątem oka, kiedy zaczęła się śmiać. Może i nie było tak źle, w zasadzie to było nawet dobrze, ale pewnych okoliczności ich spotkania wolałby nie powtarzać.
Skrzywił się tylko i zamieszał alkohol w szklance. Słuchał skrawka jej historii z zainteresowaniem i szczyptą zaskoczenia. Nie spodziewał się, że będzie skłonna opowiadać i chyba znacznie bardziej intrygował go sam ten fakt niż wspominane wydarzenia.
— Mhm... — odparł, ostatecznie rezygnując z jakichś bezsensownych dopowiedzonek rzeczy oczywistych. Na zadane pytanie prychnął cicho. — Jeszcze tego mi brakuje... — Umilkł na moment. — Można powiedzieć, że... ta, niewiele się zmieniło. Dalej się włóczę po świecie, chociaż... trochę bliżej niż zwykle — wymruczał i dopił alkoholu, odłożył szklankę na blat, ale nie puszczał jej, kręcąc w tę i z powrotem. Chyba nie do końca to chciał jej powiedzieć, a na pewno nie tak dużo, ale stało się. Teraz musiał wymyślić, jak z tego wybrnąć.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#6
31.08.2024, 21:40  ✶  
-Cóż... jest pracoholikiem - przyznała, wpatrując się przez moment w szklankę - Ale nie znam nikogo, komu byłabym bardziej wdzięczna... - zastukała opuszkiem palca o szklankę - bo widzisz, ludzie w swoim samolubstwie uwielbiają zapominać jak wiele dostają. Nieszanowanie i marudzenie jest prostsze, podobnie jak zgrywanie tego pokrzywdzonego... - przez jej usta przemknął kpiący uśmiech.
Za dziecka co prawda czuła złość. Czuła złość, brak, niezrozumienie. Poniekąd to sprawiło jak bardzo silny i niezależny stał się jej charakter. Może ojciec był surowy i wiecznie zajęty, ale miała dach nad głową, ciepły posiłek, czyste ubrania i spokojne dzieciństwo. Coś o czym wiele dzieci może jedynie pomarzyć, albo mogło, bo po śmierci to już ciężko było marzyć o spokojnym życiu.
Ponadto ojciec zawsze znalazł czas aby nauczyć ich nowych rzeczy, lub porozmawiać. Nie miała wątpliwości, że Richard ich kocha, po prostu na swój pokręcony sposób.
-Poza tym... - dodała z uśmiechem- moje kłopoty są pokroju "Chwyciłam tą kurwę za kudły i roztrzaskałam jej twarzą lustro" -zachichotała, odsuwając palcem szklankę - po takim czymś robi się niezły bałagan - pochwyciła jego spojrzenie
-ale zmądrzałam - zapewniła - Teraz bym ją uciszyła.. w ten czy inny sposób - dodała widocznie w humorze.
Oj po tej sytuacji zrobił się niezły burdel. Ojciec od razu został wezwany, ale udało mu się zamieść wszystko pod dywan. Ich późniejsza rozmowa na ów temat dała jej jasno doz zrozumienia : Świadkowie milczą, albo idą do piachu. Nie można przecież narażać nazwiska i też własnego imienia, czy brudzić sobie w papierach takimi wybrykami, to przeszkadza w życiu. No ale cóż, papiery miała czyste jak łza, ale nie była to jej zasługa.
-Albo zna go aż za dobrze... - zagaiła z głupim uśmiechem - ewentualnie żyje przeszłością - zerknęła na niego - tu się urodził i wychował, emigrował o wiele później... -Wzruszyła ramionami - więc... Pewnie przekonam się o tym w najbliższych tygodniach
Gdy zaczął monolog, jej ślepia ciekawsko podążyły w jego kierunku. Bystre spojrzenie jasnych tęczówek spoglądało na niego, jak gdyby chciało przeszyć go wzrokiem.
-Jeszcze tego? A co takiego masz na głowie? - Zachichotała, nito niewinnie, nito zaczepnie. Aczkolwiek postanowiła małymi krokami spróbować odkopać sobie nieco informacji drogą łapania za słówka.
-A dlaczego? - zapytała, podpierając twarz na dłoni, tym samym lustrując go spojrzeniem, którego ani myślała oderwać - Tyle pięknych krajów, a ty krążysz tutaj? Interesujące... - na jej usta wpłynął złośliwy uśmiech - może jednak spłodziłeś jakiegoś dzieciaka, ha? Obiecuje się nie śmiać
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#7
15.09.2024, 22:55  ✶  
Skrzywił się lekko w geście dezaprobaty dla pracoholizmu. Brzmiało go paskudnie, a przynajmniej on nie wyobrażał sobie poświęcić całego życia dla rzeczy zarobkowych. Może dlatego jeszcze niczego wielkiego się nie dorobił, w zasadzie to niczego ogólnie.
— To jest zajebiście trudne. Wiesz ile logicznych argumentów trzeba wtedy obalać? — prychnął z rozbawieniem i obrócił z wolna szklankę na blacie. Jak to się miało do rzeczywistości, to już była inna bajka.
Zaśmiał się pod nosem, kiedy padła jednozdaniowa historyjka. Może poznali się dawno i przelotnie, ale miał nieodparte wrażenie, że taki właśnie obrazek idealnie pasuje do panienki Mulciber. Nawet chętnie by zobaczył podobną awanturę, najlepiej z jakiegoś wygodnie oddalonego punktu, ale całkiem chętnie.
— Mhm... No jedno nie wyklucza drugiego. — Wzruszył ramionami. Chociaż dźwięk tłuczonego szkła do cichych nie należał, w niektórych sytuacjach to mógłby być problem.
Prawda o jej ojcu okazała się nieco inna niż rzucone założenie. To była nawet ciekawa informacja, ale Felician tylko pokiwał głową. Nie zamierzał wykłócać się o wiedzę człowieka, którego nawet nie zna.
Odpowiedział na jej pytanie i prawie natychmiast tego pożałował. Na pierwsze pytanie zmarszczył brwi.
— A muszę coś mieć? — mruknął, jakby powiedziała coś bardzo głupiego. Oparł się łokciem o bar i przekręcił nieco bardziej w stronę sali, żeby mieć na czym zawiesić spojrzenie. — Jedynym dzieciakiem, jakiego znam, jesteś ty. — Na moment zabrakło mu słów. — Zresztą, co cię to obchodzi? — Zerknął na nią z nutą niechęci. Pewnie użyłby lepszych argumentów, ale na ten moment nie umiał żadnego znaleźć wśród spanikowanych myśli.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#8
18.09.2024, 01:33  ✶  
Zerknęła na niego, a zaraz zaśmiała się pod nosem
-Z pewnością zbyt wiele - sięgnęła po papierośnicę, wydobywając z niej papierosa- Dlatego, Panie Hollow... - nachyliła się ku niemu, a na jej usta wpłynął szelmowski uśmiech - Czasami lepiej być ślepym, głuchym i niemym... - wsunęła papierosa do ust, prostując się. Położyła papierośnice na blacie, przesuwając ją w jego kierunku, aby się poczęstował.
Wiedziała, że się nie zgodzi. Ale taka była prawda. Mogli jedynie się buntować, a i ten bunt zbyt wiele mógł nie przynieść. Nie, gdy byli niczym mrówki.
-Ale szanuje twój upór, słodziaku... - zerknęła na niego, a zadziorny uśmiech nie znikał z jej twarzy.
Tyle czasu się nie widzieli, a ona miała jednocześnie wrażenie, że się nie zmienił, jak i to, że rozmawia z zupełnie innym człowiekiem. Jeden wielki błąd logiczny, który jaskrawił się w czerwonych barwach.
-No, gorzej jak kto nas usłyszy - zaśmiała się cicho - wtedy usłyszano... ojoj - jasne, psotne spojrzenie odnalazło jego sylwetkę, a dziewczyna zaśmiała się cicho.
Kolejny temat zdawał się być w jakiś sposób emocjonalny. Jego nastawienie się zmieniło. Zamiast odpowiadać zadawał pytanie zwrotne, jego dobry humor zdawał się ulotnić, a on sam zdawał się nieudolnie kręcić.
Co ją to obchodziło? Wczesniej nic, ale widok jego reakcji rozpalił jej ciekawość.
-Jesteś słodki, gdy tak się burmuszysz, wiesz?- zaśmiała się cicho - Widzę, coś coś ci nie pykło, ale nie chcesz się przyznać co... - podparła twarz na dłoni, wbijając w niego kocie spojrzenie.
-Cóż mnie obchodzi? a nie wiem, nie wiem, może cię podrywam i staram się wybadać grunt, ha? - zagaiła ze złośliwym uśmiechem, a zaraz się zaśmiała. Szturchnęła chłopaka delikatnie
-No już, Hollow, nie spinaj się tak... przecież żartuje
Sięgnęła po swoją szklaneczkę, upijając łyka.
-często się tak włóczysz po barach?
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#9
06.10.2024, 13:38  ✶  
Nie odsunął się od niej, kiedy się nachyliła, choć przez moment miał na to wielką ochotę. Ot odruchową chęć zachowania prywatnej przestrzeni. Z drugiej strony Scarlett przynajmniej znał, więc nie było tak źle.
— A co, zdążyłaś dorosnąć? — wymruczał z powątpiewaniem, zerkając po niej kątem oka. Na jej kolejne słowa tylko przewrócił oczami. Chyba nie bardzo dbał o szacunek z jej strony, zresztą o czyjkolwiek inny też.
Uśmiechnął się ironicznie pod nosem. W tej jednej chwili miał wrażenie, że bardzo ładnie się podłożyła.
— A co, picie ze mną to zbrodnia? — Na dobrą sprawę tak było, ale tego już nie musiała wiedzieć.
Wypłynął temat, który najchętniej uciąłby już na wstępie, ale nie wyszło. Mimo to Mulciber nieco zmieniła podejście i chyba nie mógł tego nie docenić. Nawet jeśli dalej nie podobała mu się jej wścibskość. Czego innego nie mógł się po niej spodziewać, nie powinien był mydlić sobie oczu.
— Masz ciekawy sposób na podryw, wiesz? Całkiem oryginalny — wymruczał, ignorując jej wcześniejszą uwagę o niepowodzeniach. Zaraz i prychnął cicho, ale chyba faktycznie go to uspokoiło. W jakiś sposób. — Dość często... — odparł z nutą namysłu. — Dość często, by wiedzieć, gdzie dolewają wody. — Zerknął na nią i wyjął papieros z zębów. — Jeśli kiedyś taka wiedza będzie ci potrzebna, możesz mnie poszukać — dodał, choć miał dziwne wrażenie, że niepotrzebnie. Że miałaby znacznie lepsze kontakty od niego.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#10
06.10.2024, 18:45  ✶  
Oh, jaką radość jej przynosiło znęcanie się nad nim. Był raczej introwertyczny, nie lubił jak kto przekraczał jego granice, a Ona zaś uwielbiała balansować na tej granicy. Na tyle dużo, aby poczuł się niekomfortowo, a na tyle mało by jeszcze nie mógł jej okrzyczeć.
-A chce Pan, Panie Hollow, zobaczyć mój dowodzić? - zapytała, szczerząc ząbki w kocim, bezczelnym uśmiechu. Chyba znalazła sobie nowe hobby. O ile biedaka nie zamęczy. W końcu ile może liczyć na sentyment ubiegłego spotkania? Chociaż on był chyba trochę masochistą, skoro wciąż z nią rozmawiał.
-Oczywiście, że nie zbronia, Panie Hollow - rzuciła z iście niewinnym uśmiechem, zaciągając się zaraz papierosem.
Na pytania odpowiadać nie chciał i chyba powinna się z tym pogodzić, przynajmniej na tą chwilę. Może jakby go spić to byłby bardziej wylewny? ludzie po alkoholu tacy byli. Ile by trzeba aby go spić?
-Oryginalne sposoby i okoliczności na ciebie działają najskuteczniej - zaśmiała się cicho - nie mamy okoliczności, więc chociaż sposób wybiorę niebanalny - wymruczała niejako rozbawiona, zaraz upijając ze szklaneczki.
-Przydatne informacje - skinęła - aczkolwiek rzadko pijam w barach, zdzierstwo... moja kuzyneczka produkuje alkohol i karmi mój alkoholizm - uśmiechnęła się pod nosem - kiedyś jej się zrekompensuje jak... - z wolna zaczęła kiwać głową - jak już stanę na nogi. Dopiero co przyjechałam, więc trochę potrwa nim znajdę prace - pociągnęła z westchnieniem.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (1323), Scarlett Mulciber (1461)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa