• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[1.08.72] Nie myśl sobie, że wiesz lepiej

[1.08.72] Nie myśl sobie, że wiesz lepiej
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#11
07.10.2024, 09:34  ✶  
– Mam dobry gust we wszystkim, poza doborem przyjaciół, najwyraźniej – oświadczyła Charlotte z takim bardzo teatralnym westchnieniem, nawet nie próbując udawać, że mówi poważnie. Bo rzecz jasna Jonathan był wspaniały, bo inaczej to by się z nim nie przyjaźniła. Tylko mógłby czasem dwa razy zastanowić się, zanim przygarnie zabłąkanego psa albo szalonego wampira (o tym drugim rzecz jasna na razie nie wiedziała). I czasami miała ochotę go zamordować bez litości, ale Charlotte dość często miała ochotę mordować ludzi. Może dobrze, że dość szybko została matką, troska o dzieci trochę przyćmiewała te mordercze instynkty – kto miałby siłę planować morderstwo doskonałe, kiedy miał na przykład trójkę chorych dzieci w domu? I ostatecznie jednak nie zabiłaby Jonathana, przecież potem byłoby jej przykro – a nie było wielu osób, których kobieta by mogła żałować.
– Och, mam nadzieję, że to robiła, ale jestem pewna, że perukę bym zauważyła. Moja matka ma całkiem dobre geny. Oczywiście, ja odziedziczyłam po niej tylko te najlepsze – stwierdziła, a potem resztka drewienka i ziółek trafiły do kosza. – No dobrze, może jednak jesteś dobrym przyjacielem – przyznała, kiedy wspomniał o tych wszystkich brodawkach oraz trądziku. Jonathan miewał jednak wspaniałe pomysły, aż miło było sobie coś takiego wyobrazić. Może Charlotte powinna rzucić na matkę jakąś drobniutką klątwę? Tak na lepsze samopoczucie. – Hm… w sumie to jestem dla nich zwykle miła. Wiesz, ducha trzeba przekonać do rozmowy. Na całe szczęście, nie mają pojęcia, co człowiekowi naprawdę chodzi po głowie.
Wtedy mogłyby faktycznie zacząć się przed nią ostrzegać i wyciągnięcie z nich informacji stałoby się bardzo trudne.
Kiedy pochyliła się nad świecą, Charlotte Kelly nie prosiła jednak ostatecznie o brodawki na nosie matki. Raczej o bezpieczeństwo domu, w którym mieszkały jej dzieci. Bo zdarzało się, że nawet narcystyczne i bezlitosne osoby kochały swoje potomstwo i ona była jednym z tych przypadków, a nad Anglię nadciągały coraz gęściejsze cienie.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#12
08.10.2024, 21:36  ✶  
Jonathan spojrzał jej prosto w oczy, otworzył usta w udawanym szoku i tak teatralnie, jak tylko potrafił, a potrafił bardzo, złapał się za serce, aby bez słow wyrazić swoje oburzenie tym co właśnie mu powiedziała Charlotte, nawet jeśli doskonale wiedział, że tylko żartowała.
Ogólnie to najchętniej dla dramatyzmu padłby jeszcze na podłogę, ale...
Ale było na niej sporo psich kudłów, a to była nowa koszula.
– Oczywiście, że jestem dobrym przyjacielem, jestem doskonałym przyjacielem. To tak samo oczywiste, jak to że masz dobre geny – odpowiedział, samemu odkładając drewienko do koszyka. Za kilka dni będzie myśleć nieco inaczej o sobie i byciu dobrym przyjacielem, ale na całe szczęście teraz nie miał żadnego pojęcia co nastąpi wkrótce.
– Czyżby Charlotte Kelly myślała o takich rzeczach, że aż duchy by się zawstydziły? – zażartował z uniesioną brwią, a potem sam skupił się na ogniu świecy, powoli zaczynając powtarzać raz po raz znane z sabatów formułki modlitewne, tak by wprowadzić się w stan wyciszenia i z każdym kolejnym powtórzonym zdaniem, każdą utartą formułką, czuł jak coraz bardziej się skupia, a jego myśli stają się coraz bardziej ponure, ale i poważniejsze.
I chroń nas.
I chroń nas.
Chroń nas.
Chroń...
Sytuacja nie jest za dobra – pomyślał, kierując tę wypowiedź do samej bogini. – Ale ty przecież już to pewnie wiesz. Więc chyba wiesz, czemu proszę cię o bezpieczeństwo.
Pomyślał o swojej kamienicy, ale nie wtedy gdy był w niej sam, a kiedy było w niej tłoczno. Przypomniał sobie ten obrazek, kiedy wrócił z Francji i pod koniec wakacji zaprosił najbliższych do siebie. Przypomniał sobie wtedy jeszcze nastoletnie dzieci Charlotte w salonie przed wymyślnymi słodyczami, specjalnie dla nicj. Przypomniał sobie trójkę przyjaciół, których uśmiech zapewniał go, że dobrze zrobił, że odrzucił wampirzą propozycję. Mógł ich wszystkich ochronić. Mógł dać im schronienie w razie czego. Potrzebował po prostu ochrony jego domu, tak by nawet jeśli jemu coś by się stało, to pozostanie po nim coś, co dalej mogłoby ich chronić. Czy była to zbyt poetycka wizja dla Matki? Może, ale nie zaszkodziło się o nią pomodlić.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Jonathan Selwyn (1892), Charlotte Kelly (1952)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa