adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic VI
wiadomość pozafabularna
Kontynuacja fabuły zaczętej tutajZ Hartem pracował Adrian Mallone. Mężczyzna spokrewniony luźno z Fawleyami, półkrwi wprawdzie, ale którego rodzina była mocno zakorzeniona w świecie czarodziejów i kilka pokoleń wstecz nie znaleziono by w niej żadnego mugola. Wywiad w Ministerstwie mógł wykazać, że był człowiekiem niczym się nie wyróżniającym - przeciętny wygląd, przeciętne wyniki w pracy. Do mugoli trochę niechętny, ale nie wyrażający żadnych drastycznych poglądów i zawsze w Ministerstwie zachowujący się poprawnie. Uchodził za bardzo przywiązanego do zasad i litery prawa – być może dlatego Basil Hart postanowił mu zaufać, gdy znalazł jakieś nieścisłości?
Ciężko było dowiedzieć się o nim więcej, nie wzbudzając podejrzeń, ale udało się dowiedzieć jeszcze jednej rzeczy: w dniu, w którym Hart pierwszy raz nie przyszedł do pracy, on wziął wolne z powodu choroby.
- Oczywiście to wszystko nic nie znaczy – stwierdziła Brenna, spoglądając w okna mieszkania Adriana. Nie był zamożny, właściwie wydawało się, że ma problemy finansowe, bo osiadł w niemagicznym Londynie, w dodatku w jednej z mniej reprezentacyjnych dzielnic, położonych blisko obrzeży miasta. – AM o mogło być Auntie Margaret, a on faktycznie mógł być chory. Gdybyśmy działali zgodnie z procedurami, przydzieliłabym Brygadzistów do śledzenia go.
Przysiadła na ławce, uszkodzonej, w pobliżu kosza na śmieci, przy którym walały się puszki po piwie. Skądś niósł się pijacki śpiew, para dzieciaków przemknęła przez podwórko, choć o tej porze powinny pewnie spać. Pomyślała, że takie środowisko mogło naprawdę łatwo wyrobić w Mallonie niechęć do mugoli. Może pragnienie nie tyleż wymazania ich z powierzchni ziemi, ile… zmiany. Zmiany tego, że musiał mieszkać pośród nich, jak równy z równym i znosić te paskudne warunki.
– Ale oboje wiemy, że nikt nie zgodzi się śledzić pracownika Ministerstwa, skoro według wstępnych wyników śledztwa Basil Hart wyjechał, bo wygrał na loterii, a do niego prowadzi tylko mglista wizja i AM w kalendarzu – podjęła. Mówiła dość cicho, chociaż w pobliżu nikt nie siedział, a w i niemagicznym Londynie łatwo było wtopić się w tłum i rzadko napotykało się tutaj czarodziejów. I mimo tego ostatniego: Brenna wykorzystała ten sam szampon Potterów, co zawsze, prostując za jego pomocą i przyciemniając włosy, duża ilość również Potterowego kremu uczyniła twarz bladą, pozbawiła ją piegów, a parę muśnięć innego kosmetyku zmieniło brwi, przez co cała twarz zdawała się mieć jakiś taki inny wyraz. Drobne zmiany, dzięki którym gdyby ktoś ją dostrzegł, zauważyłby głównie cechy charakterystyczne, nie należące do Longbottom. – Na śledzenie go chyba żadne z nas nie ma czasu.
Mogła poprosić o to członków Zakonu, ale wolała bardziej bezpośrednie metody. Wszyscy byli zajęci: mieli inne zadania, własną pracę, rodziny. Chodzenie za Adrianem mogło trwać nawet kilka tygodni.
Poza tym… chciała sprawdzić, jak mocno zdeterminowany jest Orion.
– Alternatywy to włamanie albo ty i twoje jasnowidzenie, ale pytanie, czy uważasz, że jesteś w stanie spojrzeć dostatecznie głęboko, żeby zobaczyć coś, co by nam podpowiedziało, w czym drań siedzi… jeżeli faktycznie w coś się zamieszał.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.