• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
1 2 Dalej »
lato 1972 // zamknij oczy i powtórz: to nie dzieje się naprawdę

lato 1972 // zamknij oczy i powtórz: to nie dzieje się naprawdę
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#1
12.10.2024, 20:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.07.2025, 16:00 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
Każdy człowiek w ciągu życia popełnia wiele pomyłek. To ludzkie i nieuniknione. Chodzi jednak o to, by nigdy nie popełnić błędu, który przywiedzie Cię do zguby.

Pomyłki to rzecz ludzka. Każdy ma prawo do pomyłek, chyba że ta pomyłka sprowadzi na ciebie nieszczęście... Ty miałeś wrażenie, że to już się zadziało. Seria niefortunnych zdarzeń, maleńkich potknięć na drodze do celu, które sprawiły że szybowałeś z prędkością światła ku swojej zgubie. Nie mogłeś spać, nie mogłeś jeść. Nie mogłeś się skupić, wszystko leciało ci z rąk. Niedobór snu potrafił płatać naprawdę brzydkie żarty z rzeczywistości i wpływać na percepcję i otaczającą rzeczywistość. Inni to zauważyli, ale przecież to było normalne, prawda? Każdy ma swoje demony, które nie pozwalają spać po nocy. A niedobór snu odbija się na funkcjonowaniu. To było normalne... Prawda? Śmiertelnie się pomyliłeś. On żył. Przecież to było oczywiste - jak mogłeś dopuścić do tego, by czekał na ciebie tam, wśród gęstego lasu? Sam? Jakim bratem byłeś, skoro do tego dopuściłeś? Poczułeś ból, gdy wpadłeś na stoliczek, który stał przy drzwiach twojego pokoju. Ten ból wydawało się że cię otrzeźwił, ale przejmujące, ścinające krew w żyłach uczucie nie przeminęło. On cię wzywał - czułeś to. Ta braterska więź, ona była nie do pomylenia z niczym innym. Ruszyłeś w półśnie, w piżamie, w stronę zewu.

Powiedziałeś im wszystkim, że twój brat nie żyje, ale kłamałeś im tego dnia w żywe oczy. Musiałeś go przecież ukrywać - nikt nie mógł znać prawdy, bo nikt by tej prawdy nie zrozumiał. Poczułeś jak ręce Dory i Erika, którzy się obudzili, chwytają twoją piżamę, ale odtrąciłeś je zdecydowanie. On żył, to była jedyna myśl, która pchała cię naprzód. On żył i był sam. Nie mogłeś go zostawić. Parłeś więc do przodu, nie bacząc na nic i nikogo, w stronę Kniei.

~ ✶ ~

Menodoro, Eriku, jak moglibyście nie zauważyć, że z Charlesem dzieje się coś nie tak? Być może dlatego tej nocy nie mogliście zasnąć i usłyszeliście, jak chłopak wpada na jeden z mebli, półprzytomnie idąc w kierunku Kniei. Wiedzieliście, że nie powinniście się tam zapuszczać, ale on tak pewny siebie mamrotał, że jego brat potrzebuje pomocy, że... Znajdowaliście się coraz bliżej skraju las. A on? A on szedł w zaparte, próbując uniknąć rzucanych w niego zaklęć.

zadanie od mistrza gry
Wszelkie próby zatrzymania Juliena są nieskuteczne - przekonanie o tym, że jego brat żyje jest zbyt silne. Jeżeli decydujecie się za nim iść i wejść do Kniei Godryka, rzućcie kością !Zamknij oczy po minimum 2 turach przedzierania się przez las. Możecie również spróbować zatrzymać Juliena siłą, ale jeżeli nie uda wam się to w dwie tury (jedna próba zaklęcia na post - przy czym Julien ma obowiązek się bronić i odpowiada na każdą waszą akcję), Julien wchodzi do lasu sam, a w wątku zainterweniuje Eutierria. Scenariusz jest dedykowany @Julien Fitzpatrick, @Erik Longbottom, @Dora Crawford. Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.


there is mystery unfolding
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#2
18.10.2024, 00:56  ✶  
Dora powinna w sumie już dawno spać i jak się okazało - Erik trochę też nie mógł, dlatego siedzieli w kuchni i robili kakao. Znaczy Dora robiła, bo nauczona doświadczeniem kategorycznie zabroniła Longbottomowi podchodzić na mniej niż metr do kuchenki i grzejącego się niej mleka. Każdy przecież wiedział, że jak się na nie nie patrzyło to to zaraz kipiało, ale w momencie kiedy brygadzista był obecny to odnosiła wrażenie, że było jeszcze gorzej. Że było w stanie przypalić się bez gotowania i nie zmieniał tego zbytnio fakt, że chyba nawet ktoś próbował go w tych kuchennych kwestiach egzorcyzmować, czy coś takiego. I jakimś cudem dotrwali cali i zdrowi do końca tego procesu. Crawley przelała mleko do kubków, zamieszała gorące kakao, a potem podała jedno z nich Erikowi, cała z siebie zadowolona.

A potem usłyszeli jak ktoś tłucze się w przedpokoju.

Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, spoglądając na Longbottoma uważnie, ale pierwsze co zrobiła to upiła trochę swojego napoju, jakby czekając czy hałas się powtórzy. To była odrobinkę niespokojna noc i zakładała, że pewnie był to któryś z psów, który może zajęty zabawią nieopatrznie wpadł na jakiś mebel, a potem ktoś znowu na coś wpadł. A do tego dało się słyszeć szepty; ledwo słyszalne, których treści nie dało się odszyfrować siedząc w innym pokoju, ale niemniej alarmujące.

Dora odstawiła kubek na stół i ruszyła w kierunku drzwi kuchni, gdzie mignął zataczający się w półśnie Julian, zmierzający w stronę wyjścia z posiadłości.
- Julek? - rzuciła ostrożnie, w pierwszej chwili nie podchwytując, że był w jakimś... może nie transie, ale absolutnie zaabsorbowany ideą, żeby iść za targającym nim przeczuciem. Dopiero kiedy był na wyciągnięcie ręki od klamki, chwyciła go ostrożnie za ramię. - Julek, jest środek nocy, wszystko dobrze?


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#3
24.10.2024, 02:22  ✶  
Akurat ja to ze spaniem nie powinienem mieć najmniejszych problemów, narzekał sobie bezgłośnie Erik, mieszając łyżeczką w kubku kakao, które miłosiernie przygotowała mu Dora. Nie miał pojęcia, co zaburzyło mu rytm dobowy do tego stopnia, że nie potrafił tej nocy zmrużyć oka. Konsekwencje ostatniej pełni? Wewnętrzny niepokój związany z tą, która dopiero nadchodziła? Problemy prywatne? Praca? Zakon Feniksa? Mógł wybierać do woli, a i tak szanse na to, że wybrałby odpowiednią odpowiedź, byłyby dosyć nikłe. Brenna. Och, ona pasowała wszędzie!

— Wiesz, co? — zagaił Dorę, gdy ta dosiadła się do kuchennego stołu. — Wydaje mi się, że to wszystko wina mojej siostry. No bo ona nie sypia, co nie? — Wbił mętne spojrzenie w dziewczynę. Późna pora i brak snu zdecydowanie sprawiały, że jego słownictwo, jak i ton mówienia zaliczyły nagły spadek formy. — Więc chyba teraz my nie śpimy, żeby ona mogła w końcu sobie trochę odpocząć. To jedyne logiczne wytłumaczenie, dla którego aż dwie osoby w Warowni nie mogą zas...

Przerwał gwałtownie, gdy usłyszał jakiś dziwny łoskot dochodzący z wyższych kondygnacji posiadłości. Rozdziawił usta w zdziwieniu, wpatrując się w sufit, zastanawiając się, co będzie następne: kolejna seria huków czy też czyjeś wołanie. Chociaż na tym etapie Longbottom był już zaznajomiony z tym, jak brzmiały kroki praktycznie wszystkich lokatorów, tak nie potrafił jeszcze dopasowywać huków do konkretnych osób mieszkających w Warowni. Może psy bawiły się na któryś schodach? Albo któryś domownik musiał iść do toalety?

— W każdym razie, zamierzam poinformować Brennę o tym, że na przyszłość powinna... — kontynuował niezgrabnie, jednak i tym razem mu przerwano. Erik zmarszczył czoło, gdy towarzysząca mu tej nocy kobieta nagle zerwała się z miejsca i ruszyła w stronę drzwi wychodzących na korytarz. — I co tam niby je...

Julian?, powtórzył za Dorą, podnosząc się powoli z miejsca. Poprawił poły grubego szlafroku, który przywdział przed zejściem na dół i wziął spory łyk kakao, przyglądając się z kuchni zmaganiom młodego chłopaka. Przekrzywił powoli głowę w bok, przyglądając się jego ruchom. Chyba nie tylko oni mieli kiepską noc.

— Wygląda, jakby miał się zaraz zatoczyć — skomentował niezbyt inteligentnie, pozwalając, aby panna Crawley ruszyła ku młodemu czarodziejowi jako pierwsza. — Heej, wszystko w porządku? Ciebie też dopadła ta bezsenność, co?

Zatrzymał się jakieś trzy kroki przed nimi, nie wiedząc do końca, co się działo. Może wszyscy się czegoś nażarli podczas kolacji? Albo wypili? Erik skrzywił się, próbując przywołać wspomnienia ostatniego wspólnego posiłku. Dwie osoby to jeszcze mógł być przypadek, ale trzy? Z drugiej strony, wszyscy mieli w życiu jakieś stresy, może Matka po prostu postanowiła, że wszyscy postanowili trochę pocierpieć tej nocy? Ugh, w ogóle by go to nie zdziwiło. Ktoś musiał cierpieć, żeby inni mogli spokojnie spać. Jak Brenna.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#4
10.12.2024, 03:32  ✶  
Coś w tym było. W sensie w teorii, którą postanowił wysnuć Erik, chociaż Dora nie była taka pewna, czy przez zmęczenie był w stanie odpowiednio ocenić tę całą sytuację. Bo Crawley była bardzo chętna, żeby swoim kosztem odbić fakt, że Brenna zdawała się prawie w ogóle nie spać, tylko no, żadne z nich nie miało pewności, że Longbottom faktycznie odbijała brakujące godziny snu. Prędzej byłaby stwierdzić, że siostra Erika zaraziła ich swoją bezsennością, tylko oni byli absolutnie do tego nieprzygotowani i brak im było doświadczenia w tym, jak żyć na zaledwie dwóch godzinach snu, wyrobionych przez piętnastominutowe drzemki na przestrzeni dwóch dni. I dlatego teraz cierpieli.

Uśmiechnęła się do Longbottom dobrotliwie, próbując dzielić uwagę między to, co miał jeszcze do powiedzenia w temacie Brenny i jej, a raczej ich, niespania, a tym co działo się w korytarzu. Ale podobnie jak mężczyzna - wyszło jej to średnio, szczególnie kiedy stukot był coraz bardziej niepokojący.

- On żyje - wymamrotał Julian nieprzytomnie, zamglonym spojrzeniem patrząc gdzieś przed siebie, na drzwi wejściowe, absolutnie nie zwracając uwagi ani na słowa Erika, ani na dotyk dziewczyny. Z resztą, czując jak ta pociągnęła go za rękaw, szarpnął się z łatwością wyrywając.

Crawley spojrzała na Erika odrobinę spłoszona, nie będąc pewną co właściwie w tej chwili się działo, a już tym bardziej o czym mówił Julien.
- Wygląda, jakby lunatykował - powiedziała niepewnie, wyginając palce w nerwowym geście, bo jej wiedza z zakresu tego, jak powinno się takie osoby traktować, nie należała do przesadnie rozwiniętych. Uziemić go? - Ja nie wiem, powinniśmy go obudzić? Chyba nie? Gdzieś czytałam, że nie powinno się takich osób gwałtownie przywracać do rzeczywistości, ale to chyba takie gdybanie tylko było?

Prawda też była taka, że Dora nie chciała zrobić chłopakowi krzywdy. Tym bardziej, że wydawał się mocno zafiksowany na tym, co właśnie chodziło mu po głowie i co pchało go w kierunku drzwi, aż wreszcie złapał za klamkę. Otworzył drzwi gwałtownie, przechodząc przez nieco żwawiej niż wcześniej przemierzał korytarz, może dlatego że nie miał już po drodze tylu mebli, na które mógł wpaść.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#5
05.01.2025, 21:03  ✶  
Kolejny dzień, kolejne dziwactwo w Warowni, pomyślał, tłumiąc głębokie westchnienie w otchłani swego żołądka. Trzeba było do tego podejść na spokojnie. Może ta sytuacja była nieco niestandardowa, ale nie była to przecież katastrofa. Julien tylko się wałęsał w te i we w te. Owszem, mógł się obić tu i tam, ale nie stwarzał zbyt dużego zagrożenie. Nawet jakby nim znowu szarpnęli, to przecież by im nie oddal. Nie mówiąc nawet o ciśnięciu w nich jakimś zaklęciem... Prawda?

— Mam wrażenie, że nawet jeśli byśmy go nagle przebudzili, to i tak nie byłaby to największa czy też najgorsza trauma w jego życiu — skomentował cierpko Erik, przecierając raz po raz prawe oko złożoną w pięść dłonią. — W ogóle to... pierwszy raz taki u niego? — Zerknął niepewnie na Dorę. — Wcześniej mu się to chyba nie zdarzało, prawda? W sensie... Ktoś by chyba zauważył, że ktoś się wałęsa po domu w środku nocy i buszuje po podwórku, co nie?

Niektórym ludziom zdarzało się mówić przez sen, nawet jeśli nie była to ich nocna rutyna. Czy to samo tyczyło się lunatykowania? Erik spróbował przypomnieć sobie, czy ktoś z jego bliższych znajomych nie cierpiał na tego rodzaju zaburzenia snu. Wprawdzie w tych czasach bezsenność była dość powszechnym problemem pośród przepracowanych czarodziejów i czarownic, tak lunatykował chyba mało kto.

Brenna? Na pewno nie. Zauważyłby to już lata temu. Nora? Tym bardziej. Ta kobieta po jednej sesji wróciłaby do łóżka cała w siniakach od obić i potknięć. Anthony? Nie przypominał sobie. Morfeusz? Tutaj zmarszczył czoło. Skoro wuja już był jasnowidzem, to do tego rodzaju problemów ze snem pewnie nie było zbyt daleko... Ech, Longbottom ewidentnie nie miał na kim bazować swojej wiedzy na temat tego rodzaju nocnych wycieczek.

— Może go po prostu... Unieśmy w powietrze? — zasugerował delikatnie, podążając w dalszym ciągu za młodym Rookwoodem. Trzymał dystans jakichś sześciu do ośmiu kroków. — Nie chcę go petryfikować, to go dopiero może przestraszyć, a jak zacznie lewitować, to może nie będzie to aż takie... nerwowe... doświadczenie?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#6
19.01.2025, 00:55  ✶  
Coś było w tym, że w Warowni działo się tyle rzeczy, tyle dziwactw, że niektóre rzeczy nie powinny już nikogo dziwić. Takie lunatykowanie powinno znajdować się gdzieś na samym dnie wszystkich problemów, jakie tutaj mieli, ale mimo to Dora czuła pewien niepokój, widząc obijającego się o meble Juliana.
- Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby tak robił - odpowiedziała Erikowi, kręcąc przy tym głową i starając się nie komentować tematu wszelkich traum, jakie mógł mieć już na swoim koncie Julian. Tak samo jak i Warownia była pełna dziwactw, tak samo była pełna ludzi, którzy bili jakieś rekordy jeśli chodziło o traumy. - Myślę, że gdyby buszował po podwórku, to psy zaraz dałyby znak? Nawet jeśli byłby to tylko ktoś z domowników... - zawiesiła głos, wyraźnie zafrasowana.

Może powinna Julianowi zaproponować, żeby pozażywał sobie jakiś eliksir na sen, albo zwykły napar na dobre sny - cokolwiek, co uspokoiłoby jego nocne, niespokojne tendencje, które najwyraźniej pojawiły się nagle. Wydawało się to właściwe tym bardziej, ze wychodzenie na zewnątrz w środku nocy było niebezpieczne, szczególnie teraz, kiedy w kniei wciąż czaiło się nie wiadomo co.

- Unieśmy? - zapytała, drobiąc obok Erika, który mimo wszystko szedł trochę szybciej niż ona mogła podobnym krokiem, głównie dlatego że był z dwadzieścia centymetrów wyższy. - To spróbuj w takim razie, bo ja wcale nie jestem aż taka dobra w translokacji, a nie chcę mu zrobić krzy... wdy! - zaczęła spokojnie, ale szybko w jej głosie narodziła się nerwowość, chyba wprost proporcjonalna do szybkości, jaką nabierał Julian, jakby coś ciągnęło go coraz mocniej i mocniej, wprost w stronę najbliższych drzew, przez trawnik i do tego stopnia, że chłopak zaczął biec. I oni też musieli przyśpieszyć kroku. Dobrze, ze to było lato i noc była relatywnie ciepła, ale w duchu Dora mimowolnie podziękowała sobie za szlafrok, który zarzuciła na plecy, którego poły powiewały teraz przy szybkich krokach, kiedy wskoczyli z Longbottomem między drzewa.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#7
19.01.2025, 16:42  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.01.2025, 16:56 przez Erik Longbottom.)  
— Krzywda? W najgorszym razie magia wystrzeliłaby w powietrze ciebie — zauważył skrzętnie Longbottom, nie dopuszczając do siebie na ten moment myśli, że nieudany czar mógłby faktycznie wyrządzić komuś z nich krzywdę. — Ewentualnie po prostu nie zadziała i będziemy musieli przygwoździć go do ziemi na własną rękę.

Szarpanie się z Charlesem pod wejściem do Kniei Godryka nie było jakoś szczególnie wysoko na liście nocnych fantazji Erika, ale przecież nie mogli mu pozwolić tam wmaszerować jak do siebie. Może zjawy nawiedzające w ostatnich miesiącach lokalne lasy nie były obecnie zbytnio aktywne, ale wynikało to raczej z tego, że Ministerstwo Magii starało się trzymać mieszkańców wioski z daleka od tego miejsca. Kto wie, może teraz były głodne i skusiłyby się na taki kąsek?

Mężczyzna wypuścił głośno powietrze z płuc i wycelował różdżką w plecy chłopaka. Przecież to nie było nic trudnego. W pracy czasem zdarzało mu się w taki sposób unieszkodliwić jakoś złodziejaszka lub uciekiniera. Czemu więc teraz miało pójść inaczej? Wprawdzie nie był w stu procentach wyspany, ale to na pewno niczego nie zmieni, czyż nie? Wystarczył jeden ruch nadgarstka i szybkie szarpnięcie, a z końca różdżki wypłynęła kolorowa wstęga światła, która pomknęła w stronę Charlesa. Jeśli wszystko pójdzie według planu, to zaklęcie powinno unieść Charlesa na dobre półtora metra i zawiesić go w powietrzu, pozwalając mu poruszać się w powietrzu, ale nie przemieszczać w nieodpowiednim kierunku.

— Widzisz, to nic takiego trudne... — zaczął bezwiednie, podchodząc bliżej Juliena.

Nagle przycichł, gdy zdał sobie sprawę z tego, jak blisko było do granicy Kniei. Gdyby nie wyszli z posiadłości tuż za nim, zapewne szybko zgubiliby go między drzewami, a wtedy... Wtedy jedynym ratunkiem chłopaka byłoby jego własne szczęście lub akcja ratunkowa w postaci wolontariuszy zebranych z Warowni i sąsiadów zaznajomionych z Longbottomów. Na twarz Erika wstąpił grymas, gdy wodził nieprzyjemnym wzrokiem po linii drzew.

(Translokacja) Próbuję unieść Charlesa-Juliana w powietrze x2
*źle rzuciłem, bo x2, ale w sumie i tak Sukces, wiec chyba bez wiekszego znaczenia :v
Rzut N 1d100 - 68
Sukces!

Rzut N 1d100 - 94
Sukces!


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#8
19.01.2025, 17:38  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.01.2025, 18:22 przez Dora Crawford.)  
- No... - zawahała się. Wystrzelenie samej siebie w powietrze też było w sumie jakąś formą krzywdy. Co prawda nie skierowanej w kierunku Juliana, ale sama też niekoniecznie chciała skończyć poturbowana. Bo jeśli coś by się jej stało, to tylko dołożyłaby wszystkim zmartwień i trzeba by się nią opiekować. A tego przecież nikt nie chciał, a już w szczególności ona.

Bardzo nie chciała też siłować się z Charlesem i prawdę powiedziawszy, wizja przedstawiona przez Erika wydawała jej się zwyczajnie zbyt nieprawdopodobna. Wykrzywiła więc twarz w pewnym niezdecydowaniu, ale oprócz tego nie powiedziała nic, zerkając na Longbottoma od stóp do głów, w jakiś wymowny sposób sugerując, że biorąc pod uwagę jego wzrost, sam dałby sobie z chłopakiem radę i ona mogła mu co najwyżej pokibicować, z troską powtarzając by nie zrobili sobie krzywdy.

Knieja była straszna, ale w jakiś odległy, ulotny sposób. Crawley wiedziała doskonale co właściwie czaiło się w jej głębi, ale chyba do tej pory ani razu nie zdarzyło się jej oglądać widm na własne oczy. Były, stwarzały zagrożenie, ale oprócz tego? Póki nie stały przed nią, to się nimi aż tak bardzo nie przejmowała. A teraz, kiedy Erik wyciągnął różdżkę, to jemu poświęciła o wiele więcej myśli, mając nadzieję że faktycznie nikomu nie zdarzy się teraz krzywda. Zaklęcie wystrzeliło, ale Rookwood wydawał się aż nadto świadomy tego, co działo się dookoła niego, nawet pomimo frenetycznie powtarzanej martwy. Żył. Był w lesie. Musiał go znaleźć. Uskoczył, nad wyraz zwinnie, unikając wiązki zaklęcia, które pomknęło w jego stronę, nie dając się pochwycić Erikowi i tym samym zagłębiając się w las. W Knieję.

- Nie możemy go tak zostawić samego - rzuciła, teraz już z lekką paniką dobijającą się do głosu. Widma były daleko, ale Julian był sam i w transie, a to zmieniało wszystko. I tak jak chłopak wystartował między drzewa, tak Dora bez zastanowienia rzuciła się za nim w pościg.

af na unik Juliena - biorę pod uwagę pierwszy rzut, bo miało być po jednym
Rzut N 1d100 - 82
Sukces!


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#9
26.01.2025, 20:41  ✶  
Ja pierdole, czemu chociaż raz nic nie może pójść zgodnie z planem?, zachodził w głowę Erik, ruszając za Dorą i Julianem prosto w Knieję. Przecież nie mógł tak po prostu zostawić ich tam samych. Przeszło mu wprawdzie przez myśl, że być może powinni już na tym etapie wezwać pomoc, ale przecież... To oni byli najbardziej wykwalifikowanymi osobami w okolicy, które mogłyby zająć się tą sprawą. Wprawdzie Dora nie pracowała w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, ale radziła sobie z różdżką wystarczająco dobrze, aby współpracować z Zakonem Feniksa. Oprócz tego oboje spędzili całe lata w tych okolicach, toteż znali las lepiej niż jakieś losowe osoby z zewnątrz.

— Pytanie tylko, czy znamy go odpowiednio dobrze — zaczął zachodzić w głowę Longbottom, zaciskając mocniej palce na różdżce. Jako młody człowiek nigdy nie trafił na trop rodzinnej chaty Samuela, a mogłoby się wydawać, że byłoby to stosunkowe proste. Oby Charlesa udało im się znaleźć nieco szybciej.

Niedługo później udało mu się dogonić Dorę. Mężczyzna zaczął rozglądać się nerwowo na prawo i lewo, jakby wydawało mu się, że już na tym etapie z zarośli wyskoczy na nich jedno z Widm. To nie może tak działać, powtarzał sobie gorączkowo. Las nieopodal Doliny Godryka był całkiem spory, a prawdopodobieństwo, że wpadną na jedną z tych... dusz... powinno być minimalne. Byli tutaj ledwo chwilę. Z drugiej strony, coś musiało przywołać tu Charlesa, skoro tak ochoczo rzucił się między drzewa...

— Widzisz... Widzisz go gdzieś tutaj? — syknął, gdy na moment zwolnili kroku, dalej bacznie rozglądając się na wszystkie strony.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#10
28.01.2025, 17:53  ✶  
Znali knieję od dziecka, spędzili w jej cieniu długie lata, ale Dora miała wrażenie, że po zmroku zawsze było to nieco obce miejsce. Knieja już za dnia była wielka i wcale nie tak przyjazna. Można było się w niej łatwo zgubić, a i zrobienie sobie krzywdy nie było tak trudno. Sama doskonale pamiętała, jak któregoś razu udała się z Brenną na spacer i zaatakowały je najprawdopodobniej diabelskie sidła.

Widma wcale nie były dla Dory teraz takim dużym problemem - znaczy były, ale dla niej dla Erika, głównie dlatego że wciąż pozostawali w pełni świadomi tego, co działo się dookoła nich. Chyba. Mimowolnie obejrzała się za siebie, sprawdzając czy Longbottom wyglądał na jak najbardziej obecnego i czy jego przypadkiem też teraz coś nie ciągnęło w głąb gęstwiny. Ale wyglądał na tak samo zmartwionego i zmęczonego jak zawsze, więc chyba wszystko było dobrze.
- Nie przypuszczałam, że jest tak szybki - rzuciła z pewnym zażenowaniem, bo jej samej zwyczajnie ciężko się biegało. Nie była przyzwyczajona do wysiłku fizycznego, który oscylował w okolicach pościgów, długie godziny spędzając co najwyżej w kucki między rabatkami. - Ale biegł prosto? Jak po sznurku, więc jak pójdziemy dalej prosto to pewnie zaraz go zauważymy? - było to trochę życzeniowe myślenie, ale przecież nikt nie mówił że Julien miał już biec do końca świata. Może faktycznie zwolnił jak tylko jego zaspany umysł pomyślał, że ich zgubił. A przynajmniej na to liczyła.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (484), Erik Longbottom (2111), Dora Crawford (2153), Pan Losu (181)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa