23.10.2024, 21:33 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:51 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Powinna iść do niemagicznego Londynu.
Inaczej: powinna zostać w Księżycowym Stawie i sprawdzić, czy z Dorą wszystko w porządku, ale jeżeli już koniecznie chciała gdzieś się wynieść i dać sobie ochłonąć, to powinna wybrać niemagiczny Londyn. Nie Pokątną czy Horyzontalną, gdzie za łatwo wpaść na znajomych – nawet jeżeli trochę zmieniła twarz – i na pewno nie Nokturn, gdzie łatwo z kolei o guza. Zazwyczaj pojawiała się tutaj służbowo, bardzo pilnując, by nie zapuszczać się samotnie w te najpaskudniejsze rejony, ewentualnie teleportowała się wprost pod mieszkanie Woody’ego.
Być może nie pomyślała, co nie było u niej takie zaskakujące, gdy chodziło tylko o jej bezpieczeństwo, nie cudze, a być może celowo kusiła dzisiaj trochę los. Może w ogóle nie chciała być odpowiedzialna tego wieczora, bo dla niej posypało się znacznie więcej niż tylko jedno, głupie zebranie, i kwestionowała w tej chwili wszystko, co dotąd było dla niej niekwestionowalne.
Na Nokturnie – bo tak, wybrała Rejwach, i tak, tylko dlatego, że Woody’ego póki go tutaj nie było – przynajmniej nie musiała o tym myśleć, bo tu to trzeba było skupić się na tym, aby nie dać się komuś napaść i okraść. Bo chociaż w krajobraz Nokturny w poplamionych farbą spodniach i znoszonej koszuli wpasowywała się całkiem nieźle, i szła doskonale znaną sobie trasą, ponieważ była to ścieżka patrolowa, nie należała tutaj naprawdę. I ten brak przynależności mógł łatwo ściągnąć kłopoty.
Zwłaszcza, biorąc pod uwagę, że zamierzała się napić. Po raz pierwszy od wielu lat - bo od dawna co najwyżej upiła łyk szampana czy wina w toaście, którego nie wypadało nie spełnić na czyjąś cześć, na przyjęciach i zabawach uparcie wybierając sok jabłkowy albo kremowe i nad te najdroższe wina, i nad piwa albo paskudne nalewki. Chyba tylko jakieś resztki zdrowego rozsądku powstrzymały ją od wejścia do Białego Wiwerna, z którego wyjście w jednym kawałku mogłoby być trudne.
Zamiast tego rozsiadła się w kącie Rejwachu, z drugą już szklanką z paskudnym drinkiem, bo na Nokturnie to innych niż paskudne chyba nie serwowano. Oglądała naczynie pod światło, z pewnym zamyśleniem. Może tego wieczora wyglądała jak ktoś, kto w sumie to szukał kłopotów i... właśnie dlatego zostawiono ją w spokoju, przynajmniej póki co. Bo jakoś po drodze tutaj jej nie znalazły, a że było już ciemno i późno - to przecież powinny.
Prawie tego żałowała.
Nie mogła sama szukać guza, ale przecież gdyby ten znalazł ją, to nikt nie mógłby jej winić za wdanie się w małą bójkę, prawda?
!nokturn
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.