20.11.2024, 12:20 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2024, 12:32 przez Brenna Longbottom.)
Olivier Thompson, mugol, pięćdziesiąt trzy lata, miejscowy pijak. Utonął w marcu 1971. Nikt nie zauważył jego zniknięcia, póki woda nie wyrzuciła ciała na brzeg. Uznano, że utonął po pijanemu.
Crystal Evans, charłaczka, lat dwadzieścia trzy lata. Utonęła w maju 1971 roku. Jej zaginięcie zgłosiła rodzina, siostra oraz rodzice, czarodziejki Carla i Cristine Evans oraz mugol Dave Evans. Biuro Brygady nie dopatrzyło się w jej śmierci działania magii. Sprawę prowadziła mugolska policja. Według ustaleń była to śmierć w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Robert Miles, lat dwadzieścia pięć. Utonął w czerwcu 1971. Wpadł do wody z łódki, którą płynął ze znajomymi i już nie wypłynął.
Christopher Miles, lat dwadzieścia cztery. Utonął w czerwcu 1971, podczas poszukiwań ciała swojego kuzyna.
Leonard Owens i Larry White, lat dwadzieścia sześć. Utonęli w sierpniu 1971, podczas zabawy na plaży.
Śledztwo w sprawie ich śmierci trwa.
Carla Evans zaginęła w sierpniu 1971.
*
– Zdaniem Carrie White, mugolaczki, która mieszka w pobliżu, nad jeziorem dzieją się dziwne rzeczy – powiedziała Brenna, spoglądając ze skał, na których się teleportowali, ku migoczącemu w świetle zachodzącego słońca jezioru. – BUM tu był w maju, nic nie znalazł, sprawie zamknięta. Sprawdzałam archiwa i raporty, przesłuchania świadków, naprawdę nic nie wskazuje na to, aby Crystal Evans zginęła zabita przez jakiegoś czarodzieja…
Wsunęła dłonie do kieszeni bluzy. Była ubrana po mugolsku, od stóp do głów: porządne, wytarte nieco buty, dobre do górskich wędrówek, spodnie do kolan, koszulka i narzucona na nią cienka bluza o dużych kieszeniach – w sam raz, by poupychać w nich różdżkę, notatnik i parę innych drobiazgów.
– Nie ma podstaw do wznowienia śledztwa, a mówiąc szczerze, trudno mi uwierzyć, że śmierciożercy nawiedzają właśnie niedużą, turystyczną miejscowość i topią w niej mugoli, charłaków i braci mugolaczek – kontynuowała, zapatrzona na wodę. Z jednej strony jezioro porastał las, z drugiej znajdowała się sztuczna plaża, na której pomimo późnej pory kręciło się trochę ludzi. Brenna zastanawiała się czy normalnie jest ich więcej: czy czarna seria utonięć nie odstraszyła części turystów i miejscowych. – Ich styl to raczej podpalić kilka domów, rzucić parę avad i zostawić dla nas mroczny znak na niebie – dodała, zadzierając na moment głowę, jakby spodziewała się, że na bezchmurnym, błękitnym sklepieniu zobaczy zielony, drżący kształt. – Ale Carrie była z nimi na plaży tamtego wieczora, gdy utonęły dwie osoby. Przysięga, że jej brat nie był pijany, że od dawna dziwnie się zachowywał i że widział coś wśród krzaków. Opuścił ich, bo był zdenerwowany i chciał wrócić wcześniej do domu. Nie miał zamiaru chodzić wzdłuż brzegu…
Brenna westchnęła i przegarnęła palcami ciemne włosy, pod wpływem wiatru cisnące się jej do oczu. Znała to. Bliscy zawsze chcieli odpowiedzi i rzadko przyjmowali najprostsze rozwiązania. Czasem mieli rację. W większości przypadków nie. Departament miał od ładnych paru miesięcy wiele ważniejszych spraw na głowie niż sprawdzanie takich doniesień. Brenna nie była do końca pewna, czy sprawdzając to na własną (albo na zakonną) rękę nie tracą niepotrzebnie czasu. A jednak byli tutaj, bo utonięć faktycznie było bardzo dużo jak na tak krótki czas, a okoliczności przynajmniej tych ostatnich zdawały się tajemnicze.
– Zastanawiam się, czy to nie jakieś morskie stworzenie. Jeśli nie znajdziemy niczego magicznego albo świadczącego o tym, że ktoś mógł działać celowo… przyprowadzę tu znajomego, który zna się na ONMS.
Crystal Evans, charłaczka, lat dwadzieścia trzy lata. Utonęła w maju 1971 roku. Jej zaginięcie zgłosiła rodzina, siostra oraz rodzice, czarodziejki Carla i Cristine Evans oraz mugol Dave Evans. Biuro Brygady nie dopatrzyło się w jej śmierci działania magii. Sprawę prowadziła mugolska policja. Według ustaleń była to śmierć w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Robert Miles, lat dwadzieścia pięć. Utonął w czerwcu 1971. Wpadł do wody z łódki, którą płynął ze znajomymi i już nie wypłynął.
Christopher Miles, lat dwadzieścia cztery. Utonął w czerwcu 1971, podczas poszukiwań ciała swojego kuzyna.
Leonard Owens i Larry White, lat dwadzieścia sześć. Utonęli w sierpniu 1971, podczas zabawy na plaży.
Śledztwo w sprawie ich śmierci trwa.
Carla Evans zaginęła w sierpniu 1971.
*
– Zdaniem Carrie White, mugolaczki, która mieszka w pobliżu, nad jeziorem dzieją się dziwne rzeczy – powiedziała Brenna, spoglądając ze skał, na których się teleportowali, ku migoczącemu w świetle zachodzącego słońca jezioru. – BUM tu był w maju, nic nie znalazł, sprawie zamknięta. Sprawdzałam archiwa i raporty, przesłuchania świadków, naprawdę nic nie wskazuje na to, aby Crystal Evans zginęła zabita przez jakiegoś czarodzieja…
Wsunęła dłonie do kieszeni bluzy. Była ubrana po mugolsku, od stóp do głów: porządne, wytarte nieco buty, dobre do górskich wędrówek, spodnie do kolan, koszulka i narzucona na nią cienka bluza o dużych kieszeniach – w sam raz, by poupychać w nich różdżkę, notatnik i parę innych drobiazgów.
– Nie ma podstaw do wznowienia śledztwa, a mówiąc szczerze, trudno mi uwierzyć, że śmierciożercy nawiedzają właśnie niedużą, turystyczną miejscowość i topią w niej mugoli, charłaków i braci mugolaczek – kontynuowała, zapatrzona na wodę. Z jednej strony jezioro porastał las, z drugiej znajdowała się sztuczna plaża, na której pomimo późnej pory kręciło się trochę ludzi. Brenna zastanawiała się czy normalnie jest ich więcej: czy czarna seria utonięć nie odstraszyła części turystów i miejscowych. – Ich styl to raczej podpalić kilka domów, rzucić parę avad i zostawić dla nas mroczny znak na niebie – dodała, zadzierając na moment głowę, jakby spodziewała się, że na bezchmurnym, błękitnym sklepieniu zobaczy zielony, drżący kształt. – Ale Carrie była z nimi na plaży tamtego wieczora, gdy utonęły dwie osoby. Przysięga, że jej brat nie był pijany, że od dawna dziwnie się zachowywał i że widział coś wśród krzaków. Opuścił ich, bo był zdenerwowany i chciał wrócić wcześniej do domu. Nie miał zamiaru chodzić wzdłuż brzegu…
Brenna westchnęła i przegarnęła palcami ciemne włosy, pod wpływem wiatru cisnące się jej do oczu. Znała to. Bliscy zawsze chcieli odpowiedzi i rzadko przyjmowali najprostsze rozwiązania. Czasem mieli rację. W większości przypadków nie. Departament miał od ładnych paru miesięcy wiele ważniejszych spraw na głowie niż sprawdzanie takich doniesień. Brenna nie była do końca pewna, czy sprawdzając to na własną (albo na zakonną) rękę nie tracą niepotrzebnie czasu. A jednak byli tutaj, bo utonięć faktycznie było bardzo dużo jak na tak krótki czas, a okoliczności przynajmniej tych ostatnich zdawały się tajemnicze.
– Zastanawiam się, czy to nie jakieś morskie stworzenie. Jeśli nie znajdziemy niczego magicznego albo świadczącego o tym, że ktoś mógł działać celowo… przyprowadzę tu znajomego, który zna się na ONMS.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.