• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[12.07.1972] W poszukiwaniu magicznej rzepy

[12.07.1972] W poszukiwaniu magicznej rzepy
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#1
11.11.2024, 15:26  ✶  

12.07.1972
Thetford Forest



Thetford Forest było pięknym miejscem - w odróżnieniu od dzikich i surowych terenów na północy kraju, tau las porastał bujnie okoliczny nizinny teren. Stare sosny i Świerki dominowały nad nielicznymi brzozami i dębami, tworzą bujny baldachim chroniący ziemię niczym iglasty parasol. W dole mech i trawa wyrastała niemal wszędzie, przeplatając się wraz z paprociami. Krajobraz wyglądał iście malowniczo, i tajemniczo jeśli trafiło się tam w mglisty poranek.
Nora I Thomas jednak trafili tutaj w dość normalny poranek, słońce nieśmiało przebijało się przez korony drzew, rzucając gdzieniegdzie snopy światła. W powietrzu zaś unosił się łagodny zapach igieł, ziemi i wilgotnego mchu. Gdzieniegdzie w leśnym runie dało się dojrzeć też dzikie kwiaty.
W koronach drzew, niewidoczne dla ludzkich oczu zaś siedziały ptaki, skąd wiadomo? Ze śpiewu jaki rozległa się między drzewami: drozdy, słowiki i wróble dawały miły dla uch koncert, który czynił to miejsce jeszcze bardziej magicznym, choć ani krzytyna magii nie miała w tym udziału. W lesie panowała błoga, leniwa atmosfera spokoju i bezpieczeństwa.

Wszystko to przerwało ciche pyknięcie, na jednej z polan w sercu lasu pojawiło się rodzeństwo Figgów, zakłócając tym nieco spokój w lesie Thetford. Thomas rozejrzał się wokół i odetchnął głęboko tym leśnym powietrzem, ciesząc się jego pięknym zapachem.
- To jesteśmy na miejscu - odezwał się do siostry i puścił jej rękę po łączonej teleportacji. - To jeszcze raz, co my mieliśmy znaleźć? - zapytał się, bo jednak nie znał się tak dobrze na roślinach jak Nora, w sumie to wiedzę o nich miał znikomą i jeśli miał jej pomóc to potrzebował szczegółów.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#2
12.11.2024, 10:51  ✶  

Miała szczęście, że Thomas zdecydowanie dużo lepiej od niej radził sobie z teleportacją, to powodowało, że mógł się z nią zjawiać w różnych miejscach w przeciągu chwili. Sama zapewne musiałaby poświęcić dużo więcej czasu, aby znaleźć się w Thetford Forest, gdzie ponoć można było znaleźć magiczną rzepę. Nie, żeby była to jakoś silnie paląca potrzeba poszukiwanie jej, ale przydałoby się Norze trochę tej rośliny w jej zapasach. Istotne było pilnowanie zawartości spiżarni, szczególnie w tych trudnych czasach jak te pochłonięte wojną.

Pojawili się więc na polanie, w samym sercu Thetford Forest. Wokół było całkiem malowniczo, trel ptaków roznosił się w powietrzu, pogoda również dopisywała, promienie słońca bowiem przebijały się przez chmury. Idealny dzień na to, aby zacząć wykopki. Oczywiście zakładała, że znajdą to, czego szukali. Nie mogło być inaczej.

Norka wyjątkowo dla siebie nie ubrała dzisiaj sukienki, ani wysokich obcasów, cóż, miała swój zestaw małego odkrywcy specjalnie na takie okazje. Zaopatrzona była również w saperkę, gdyby nie udało jej się magią wykopać tych roślin.

- Dzięki za podwózkę. - Rzuciła jeszcze do brata i poprawiła kapelusz na swojej głowie.

- Szukamy magicznej rzepy, ma ona długie, ciemnozielone liście, owalnych kształtów, reszta rośnie pod ziemią, więc trzeba się skupić na liściach, żeby znaleźć miejsce, w którym rośnie, wtedy będziemy mogli ją wykopać i wracać do Nory. - Z tego, co pamiętała, rośliny te lubiły nasłonecznione miejsca, rosły przede wszystkim w nich, więc powinni szukać raczej z dala od drzew, które rzucały cień na łąkę.

- One nie lubią cienia i podmokłych terenów, wydaje mi się, że znajdziemy je z dala od lasu. - Postanowiła się jeszcze podzielić tym, co wiedziała z bratem.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#3
13.11.2024, 17:46  ✶  
- Daj spokój, drobnostka - powiedział machają ręką beztrosko, bo nie musiała mu dziękować za takie drobiazgi, choć miło było poczuć się docenianym to jednak nie musiała tego robić za każdym razem. W końcu był między "podział obowiązków", każde wspierało drugie tym co potrafiło najlepiej. Może to dlatego tam dobrze im szło odkąd Thomas wrócił na stałe do kraju? Cóż, na pewno jemu tak, mieszkanie wraz z Norą w jej domo-kawiarni na Pokątnej było intensywnym przeżyciem po tułaczce po świecie.
Przysłuchiwał się opisywaniu przez nią tego rośliny, którą poszukują, dobrze, że nie opisywała kolorów, bo pewnie i tak by mu to nie pomogło. W tej niezwykle zielonej przestrzeni widział głownie szary, który zlewał się z brązową korą drzew. Czy zdawał sobie ile piękna tracił przez niezdolność do rozpoznawania dwóch kolorów? Absolutnie nie, tak było od zawsze, więc nie wiedział co traci. Ale pogoda dopisywała, więc nie mógł skorzystać z okazji.
- Dobra, to chyba tam jest najbliższa krawędź lasu - wskazał na miejsce, gdzie pomiędzy drzewami widać było dużo światła. - Myślę, że tam możemy zacząć - dodał jeszcze i popatrzył rozbawiony na siostrę. - Nie muszę wracać do Nory, przecież jest tuż obok - rzucił wesoło i złapał za kapelusz Nory i odbiegł z nim we wskazanym wcześniej przed siebie kierunku. - Ostatni poza lasem zmywa po kolacji! - krzyknął jeszcze przez ramię biegnąc między drzewami, oczywiście, że chciał być pierwszy, bo wiedział, że jak przegra to będzie musiał umyć naczynia jak mugol, a nie za pomocą magii.

Na sprint
Rzut N 1d100 - 30
Akcja nieudana

Rzut N 1d100 - 3
Akcja nieudana
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#4
13.11.2024, 23:44  ✶  

- Dla jednych drobnostka, dla innych kamień milowy. - Nie ma się co oszukiwać, ale Norka naprawdę uważała to, że nie potrafi się teleportować za dosyć mocną wadę. Ciągle musiała korzystać z pomocy innych, kiedy przecież wszyscy wokół mieli naprawdę sporo na głowie. Próbowała nadrobić braki w translokacji, ale zdecydowanie była to chyba najgorsza w jej wykonaniu dziedzina magii, nie potrafiła zupełnie z niej korzystać, w zasadzie to zaczęła akcpetować, że tak już musi być, a szkoda. Ciekawe, jakby to było być niezależną od wszystkich, cóż - nigdy pewnie się tego nie dowie.

Jasne, istniał między nimi podział obowiązków, ale nie wszystkie były tak bardzo absorbujące jak ciągłe dostarczanie jej w różne miejsca, z drugiej jednak strony nie chciała się dzisiaj skupiać na negatywach, to miał być miły dzień, spędzony ze starszym bratem, tego się zamierzała trzymać.

Czy zapomniała o tym, że jej brat nie rozróżnia kolorów? Być może, na szczęście nie pominęła kształtu liści roślin, być może to pomoże mu odnaleźć to, czego mieli szukać. To zawsze było jakies ułatwienie, czyż nie? Swoją drogą o roślinach mogła opowiadać godzinami, powstrzymywała się przed tym tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciała go zanudzić na śmierć, wolałaby nie mieć na sumieniu własnego brata.

- Twoja kolejna zaleta, jesteś wysoki i widzisz zdecydowanie więcej ode mnie. - Nora ledwie sięgała poza źdzbła traw, które były tutaj bardzo wysokie. Sama pewnie miałaby problem z tak szybką lokalizacją miejsca, do którego powinni się udać.

- OSZUKUJESZ! - Krzyknęła jeszcze, nim sama spróbowała biec za nim. Wiedziała, że może się to skończyć różnie, bo miała świadomość, że ona i bieganie... cóż, to nigdy nie był dobry pomysł. Zachęcona jednak przez brata ruszyła przed siebie. Skupiła się na tym, aby nie zaplątać się o swoje własne nogi - to juz byłby spory sukces.



Rzut T 1d100 - 43
Akcja nieudana

Rzut T 1d100 - 65
Sukces!
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#5
15.11.2024, 01:43  ✶  
- Wystarczyło nie palić jako nastolatka, to też byś wyrosła - powtórzył mogolską legendę miejską, bo przecież z nich dwojga to on tutaj palił papierosy. Co nie przeszkodziło mu, żeby jednak wyrosnąć dużo bardziej niż Nora, ale to już takie szczegóły, które nie były takie istotne. Najzabawniejszy był jego żart przecież.
Biegnąc przed siebie, aby zdążyć na skraj lasu jako pierwszy odwrócił się przez ramię.
- Niby jak miałby oszukiwać? - zaśmiał się nie zwalniając ani na chwilę, a może powinien. Bo odwracając się zobaczył, że nagle nie widzi już wyjścia z lasu, tylko zbliżającą się ziemię. Zahaczył o jedne z wystających korzeni i jak długi wyłożył się na trawie. Miał szczęście, że wylądował na trawie, a nie kolejnych korzeniach. Tylko trawa była nieco wilgotna i przejechał dobrych kilka metrów na brzuchu. Całą te trawę pokonał trzymając kapelusz w górze, aby go nie uszkodzić. Prychając i plując trawą zaczął się gramolić na czworaka, aby móc się podnieść na nogi. Cały przód ciała go bolał, może nie jakoś specjalnie, jednak do tego stopnia, że cały wyścig nie był już taki istotny.
- Ej, co to za zmowa z drzewami? Zostałaś ich pasterką? - zapytał podczas gramolenia się na nogi. Zdecydowanie to nie był dobry dzień na bieganie po lesie, a może po prostu powinien być bardziej uważny podczas tego biegania. Co prawda teraz jego ubranie było w kolorze trawy ziemi, którymi on sam mocno pachniał.
- Oddaję, to nie mój dzień - mruknął jeszcze oddając Norze jej kapelusz i otrzepując koszulę i spodnie z brudu choć trochę.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#6
18.11.2024, 23:43  ✶  

- Może wręcz przeciwnie, jak tak patrzę na ciebie, to wychodzi na to, że jednak trzeba było jarać. - Cóż, jej brat zdecydowanie stał w kolejce po wzrost, kiedy ona była gdzieś indziej, sama właściwie nie wiedziała w jakiej. Nie, żeby specjalnie ubolewała z powodu swoich gabarytów, cóż, taki już był jej urok, do tego nauczyła sobie całkiem nieźle radzić z tymi swoimi wysokimi obcasami, które zazwyczaj powodowały, że wydawała się nieco wyższa. Miała jednak odrobinę rozsądku i nie ubierała ich podczas tych wszystkich wyjść terenowych, bo zdawała sobie sprawę, że mogło się to skończyć dosyć drastycznie.

- Ruszyłeś pierwszy!!! Bez uprzedzenia. - Krzyknęła jeszcze do brata, po czym ruszyła za nim w pogoń, cóż, to nie było specjalnie łatwe, bo doszli już do tego, że miała zdecydowanie krósze nogi, a co za tym idzie robiła mniejsze kroki, przez co pozostawała w tyle.

Miała jednak trochę szczęścia, bo Thomas potknął się o korzeń i poleciał jak długi na ziemię, zatrzymała się na moment i zarechotała, cóż, nie ma to jak bardzo sprawne rodzeństwo. Zdecydowanie nie można było im odmówić uroku, jednak nie byli przynajmniej dzisiaj w szczególnie dobrej formie, znaczy Norka nigdy nie była, u brata to był chyba przypadek. Sama niemalże potknęła się o korzeń, kiedy do niego podchodziła.

- Tak, od dzisiaj jestem zaklinaczką drzew, musisz sobie z tym radzić. - Nie mogła przestać się śmiać, cała ta sytuacja była naprawdę zabawna.

Nachyliła się do Thomasa, aby wyciągnąć dłoń w jego kierunku, chciała pomóc mu wstać.

- Dziękuję bardzo, czekaj, to ty zmywasz po kolacji, tak? - Wypadałoby przypomnieć mu, jakie były konsekwencje tego drobnego wypadku. Miała jednak więcej szczęścia, niż rozumu, no kto by się tego spodziewał.

Przejęła swój kapelusz i założyła go sobie ponownie na głowę. Cóż, mogła wreszcie rozpocząć poszukiwania rzepy, po którą tutaj przybyli. Zaczęła się rozglądać uważnie, żeby sprawdzić, czy faktycznie tutaj rośnie.


Rzut O 1d100 - 64
Sukces!

Rzut O 1d100 - 27
Akcja nieudana
sprawdźmy, czy Norka znajdzie plantację
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#7
21.11.2024, 03:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2024, 03:43 przez Thomas Figg.)  
- I jeszcze byś skończyła tak wielka jak ja, małe jest urocze. Poza tym wtedy byś mogła sama sięgać rzeczy z wysokich szafek - dodał jakby chciał jej wskazać, że nie mógłby jej pomagać, więc musiał dodać jeszcze. - Gdzie wtedy bym chować przed tobą prezenty? - dodał jeszcze żartobliwie.

- To, że ruszyłem przodem, nie znaczyło, że musiałaś na mnie nasyłać drzewa - naburmuszył się rozcierając sobie łokcie, które trochę go piekły po tym jakże epicki ślizgu po ziemi. Ale cóż, nie miał co narzekać, sam sobie zgotował ten los próbując biegać po lasie. Zapomniało się już, że nie jest nastolatkiem, który jest nawykły do płatania figli i duże aktywność i fizycznej. No i nie był to ani sad Abottów ani Knieja Godryka, gdzie spędzali dzieciństwo.

Przyjął zaoferowaną przez siostrę dłoń, choć ostrożnie, bo gdyby tylko na niej opierał się podczas wstawania to niechybnie wylądowałaby na nim jak on przed chwilą na ziemi. W końcu ważył bez mała dwa razy tyle co ona, jak nie więcej.
- Mogłabyś mi odpuścić, jestem ranny - jęknął kiedy przypomniała mu o jego przegranej, ale cóż miał zrobić słowo się rzekło. - To co, zamówimy pizzę? - zapytał niewinnie, bo wtedy nie byłoby konieczności niczego zmywać. Trochę jak zjeść ciastko i mieć ciastko i "pozmywa" po kolacji wyrzucając pudełka po pizzy i nie wywinie się od swojej przegranej. Liczył tylko, że to nie będzie dzień, kiedy Nora postanowi urządzić ucztę na kolację, bo zmywałby do białego rana potem pewnie.

Wraz za jej przykładem zaczął się rozglądać za magiczną rzepą, która mieli tu znaleźć. Trudno szukało się koloru, którego nie było się w stanie rozpoznać. Ale dzielnie szukał po kształcie liści. Problemem było to, ze nigdy wcześniej nie widział chyba tej rzepy i nie mógł jej znaleźć. Burknął pod nosem po raz kolejny znajdując jakiś przerośnięty chwast zamiast rzepy.

Nora z drugiej strony miała więcej szczęścia, między kamieniami w niewielkim zagłębieniu znalazła rzeczoną rzepę, zupełnie jakby ktoś ją tutaj posadził, jednak ani trochę nie wyglądało to na czyjś ogródek. W pobliżu brakowało jakichkolwiek zabudowań, a same kamienie były ułożone strasznie nieregularnie.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#8
06.12.2024, 00:23  ✶  

- Cóż, małe jest urocze, ale wielkie jest przydatne... - Coś za coś, nieprawda? Nie, żeby jakoś specjalnie narzekała, jasne, nie mogła robić wielu rzeczy, ale nauczyła się radzić z tym swoim skrzacim wzrostem. Zresztą dzięki niemu też potrafiła wleźć w miejsca, w które mało kto potrafił. Dobrze było mieć przy sobie takich wielkoludów, jak Thomas, Erik i Ambroise, chociaż wyglądali oni trochę bardziej jak jej ojcowie, ale, miało to swoje zalety. Nigdy nie ignorowali jej potrzeb, co było całkiem miłe. Niektórzy zapominali, że to mogło mocno ograniczać, a w ich przypadku nie musiała wcale przypominać o tym, że posiada pewne mankamenty, które nie pozwalają jej zawsze być w pełni dorosłym człowiekiem... Sięganie do najwyższych półek było jedną z tych czynności.

- Cieszę się, że wierzysz w moje umiejętności, ale póki co jeszcze nie są, aż tak bardzo rozwinięte. - Jasne, posiadała ogromną wiedzę jeśli chodzi o rośliny, ale nie umiała ich namówić do posłuszeństwa - jeszcze. Wierzyła, że kiedyś może będzie w stanie coś z tym zrobić, niebo było limitem, czy coś.

- Zakład to zakład, nie ma odpuszczania... - Podchodziła do takich rzeczy bardzo poważnie, o czym właśnie zamierzała mu przypomnieć. Zresztą nie wyglądał jakoś na szczególnie poszkodowanego. Tylko się przewrócił o jakieś korzenie - to zdarzało się najlepszym.

- Nie maż się. - Dodała jeszcze rozbawionym tonem głosu. Był przecież taki duży, nie powinien aż tak przeżywać takiego drobnego upadku.

- Pizza nie jest złym pomysłem... - Wiedziała, że próbuje uniknąć konsekwencji związanych z przegraniem ich drobnego zakładu, ale trudno. Była w stanie przymknąć na to oko, zważając na to, że pizza mogła jej wynagrodzić wszystko.

Kiedy zaczęła się rozgladać udało jej się dostrzec to, czego szukała. To był chyba jej szczęśliwy dzień. - O, tam jest, dziwne... - Tak, dziwne było to, że jej tak łatwo wszystko dzisiaj przychodziło.

Ruszyła w kierunku odnalezionej plantacji, spojrzała jeszcze za siebie, żeby zobaczyć, czy brat za nią podąża. Już za chwilę będą mogli zebrać zbiory.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#9
08.12.2024, 15:42  ✶  
W oczach Thomasa to właśnie Nora była idealny przykładem dorosłego człowieka, wzrost nie był wszystkim, to że nie mogła samodzielnie siegnąć wszystkiego czy też zrobić ,nie czyniło ją ani trochę mniej dorosłą czy gorszą od innych. Nie uciekała od odpowiedzialności i radziła sobie w życiu o wiele lepiej niż można by oczekiwać po samotnej matce. Zawsze po cichu i nie tylko podziewał siostrę, on przecież tak często uciekał przed własnymi kłopotami, spychając je jak najdalej, byleby tylko nie musieć się nimi przejmować.
- Jasne, jasne, mówisz tak tylko dlatego, żebym nie był tego świadom i żeby to nie była jednorazowa sztuczka - powiedział z serdecznym śmiechem, który zniknął zaraz kiedy jego próba wyłgania się z przegranego zakładu okazała się fiaskiem. No cóż, nie żeby specjalnie mu zależało, to tylko używanie naczyń, przecież na kolacji nie będzie za wiele osób. Prawda?! Przecież nie było żadnego zaplanowanego przyjęcia na dzisiaj.
- Jak możesz, ja tu cierpię, a twoje jedyna oferta pomocy to "nie maż się". Prosto w serduszko! - udał, że faktycznie go to ubodło, bo złapał się bardzo teatralnie za serce, jednak ze śmiechem podążył za siostrą w poszukiwaniu rzepy. Ale zadowolony już bardziej, skoro zgodziła się na pizzę to zmywania będzie tyle co nic, ewentualnie jakieś talerze. Ale przynajmniej nie będzie tysięcy sztućców czy naczyń i garnków z przygotowywania kolacji.
- Czemu dziwne, chyba, dobrze, że znaleźliśmy? - zapytał podchodząc do siostry, kiedy posłyszał jej słowa. Dość szybko jej poszło znalezienie tego co szukali. Czyli będą się zbierać zaraz do domu? Trochę szkoda, było tu wokół dość ładnie, szaro, bo szaro, ale jednak ładnie. Od dziecka nie wiedział, że świat wygląda inaczej niż to jak on widział, zamiast zieleni widział jedynie odcienie szarości, nauczył się doceniać bardziej kształty roślin niż ich barwę, która wydawała mu się bardziej smutna niż piękna. Chociaż czy smutek był piękny?
Ale wszystkie te rozmyślania zostały powstrzymane przez coś natrętnego co smagało go w lewy goleń, coraz mocniej i mocniej. Na początku myślał, że zahaczył o jakiś krzak, ale był smagany raz po raz. Zerknął więc w dół, żeby zobaczyć drzewo, a raczej sadzonkę nie wielkiego drzewa, które zdawało się być żywe, bo raz po raz swoimi gałęziami.
- Ej co to, zostaw mnie - odskoczył kiedy po raz kolejny miał zostać uderzony. Ruszające się drzewo, które atakowało ludzi?! Co tutaj się działo. - Widziałaś kiedyś coś takiego? T drzewo mnie biło! - zapytał siostry wskazując na sadzonkę, która przed chwilą jeszcze go biła.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#10
09.12.2024, 00:41  ✶  

Radziła sobie jakoś, od zawsze, bo w sumie nie miała innego wyjścia. To nie tak, że była pewna wszystkich decyzji, które podejmowała. Działała często po omacku, intuicja podpowiadała jej, co ma robić. Nie czuła się jakby była szczególnie dojrzała, czy dorosła. Starała się sprawiać pozory takiej osoby, jednak różnie z tym bywało. Ciągle uczyła się tego wszystkiego, nie wychodziło jej to najgorzej, ale wiele z tego było dziełem przypadku.

- Chciałabym, ale nie spodziewaj się cudów Thomas, nie jestem, aż taka zdolna. - Jasne, że bardzo chętnie nauczyłaby się czegos podobnego, ale to chyba nie do końca było możliwe. Znała się na roślinach, ale nie na tyle, aby nimi manipulować, czy coś.

- Cóż, wiesz jak jest, nie ma litości, kiedy w grę wchodzą takie poważne zakłady. - Nie, żeby jakoś specjalnie lubiła rywalizację, ale kiedy już raz na jakiś czas udawało jej się coś wygrać, to bardzo poważnie podchodziła do sprawy. Zresztą jej brat wcale nie wyglądał na umierającego, wydawało jej się, że trochę przesadza.

Na szczęście nie dała się zmylić, szybko bowiem się roześmiał, przewróciła jedynie oczami, naprawdę myślał, że się na to nabierze? Bardzo szybko wyczuwała symulantów.

- Tak, dobrze, ale coś za prosto nam idzie, nie jestem przyzwyczajona do tego, że coś przychodzi mi tak lekko. - Wręcz przeciwnie, czuła, że to jest dziwne. Raczej nastawiała się na kłody rzucane pod nogi, bo tak już wyglądało jej życie. Może to był jej szczęśliwy dzień? Nie zamierzała tym gardzić, tylko zaczęła powoli wykopywać kolejne rzepy. Oczywiście nie chciała zabrać ich wszystkich, tylko parę okazów, reszta na pewno przyda się komuś innemu.

Nie zwracała uwagi na brata, kiedy zaczęła wydobywać rośliny z ziemi. Potrzebowała do tego sporo siły, bo była drobna i mała, więc to wcale nie było takim prostym zadaniem. Podniosła sie i odwróciła dopiero wtedy, kiedy się do niej znowu odezwał.

- Przecież cię nie ruszam! - Wydawało jej się, że mówił do niej, a ona przecież była zajęta wykopywaniem rzepy.

- Nie żartuj sobie ze mnie, zaraz powiesz, że to moja kolejna sztuczka, musiało ci się wydawać... - Zdarzały się przypadki magicznych roślin, rzuciła więc okiem w stronę drzewa, ale teraz się nie poruszyło, Thomas musiał sobie coś ubzdurać. - Może to była mucha? Jakiś robal? - Zapytała jeszcze.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2586), Thomas Figg (2402)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa