26.10.2024, 22:49 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.10.2024, 23:17 przez Brenna Longbottom.)
Brenna nie wyładowywała się tak chętnie jak Atreus, ale też parę razy w życiu ją poniosło. I czasem to nawet pomagało się wyładować, tyle że potem zwykle przychodziły wyrzuty sumienia, a na to, co teraz ją dręczyło, nie pomogłoby ani rozkwaszenie czyjegoś nosa, ani oberwanie samemu.
– Nie byłam za częstym gościem w Białym Wiwernie – przyznała oporu, a potem spojrzała na niego z autentyczną zgrozą. Zostać tutaj na noc? Żeby Woody ją tu zobaczył i napisał do Tessy? Gdy to wszystko sobie wyobraziła, nagle przyjście tutaj wydało się jej bardzo idiotyczne. Odruchowo skierowała się tutaj, a powinna do Białego Wiwerna. Ręka, wyciągnięta już, żeby zwrócić na siebie uwagę kelnerki i poprosić o przelewitowanie jej tutaj więcej alkoholu, aż zamarła jej w pół ruchu. – Wolałabym iść spać w najbliższym zaułku – odparła całkiem szczerze. Wszystko lepsze od tego, by ktokolwiek z rodziny się dowiedział. Przesadzała w tym, była w końcu dorosła, i tak by powtarzała, gdyby próbowano ją wziąć na spytki, ale wręcz rozpaczliwie nie chciała się do tej wyprawy przyznawać.
Przypatrywała się mu przez moment, z jakimś zacięciem, które zastąpiło przerażenie, gdy zadał pytanie. Bo faktycznie trafił w sedno. Nie wspominała o tym – trochę bo nie było okazji, trochę bo po prostu nie chciała, czując, że byłoby to jak biegnięcie na skargę, i komplikowało i tak cholernie skomplikowaną sytuację. Nie wiedziała nawet, co dokładnie Atreus wiedział o tej całej sprawie.
A jednak teraz powiedziała prawdę. Może była zbyt zmęczona na swoje zwykłe wykręty i zabawę słowami, może chodziło o procenty, a może nie chciała kłamać.
A może o to, że wciąż zastanawiała się, jak dużo byłby w stanie przyjacielowi wybaczyć. Czy chodzenie i mordowanie niewinnych ludzi było już tą granicą, czy jeszcze nie?
– Do tej pory sześć – stwierdziła, przechylając się z krzesła, by faktycznie poprosić jednak o tę dolewkę, czując, że bardzo jej potrzebuje. – Najwyraźniej poza, jeśli wierzyć pewnym plotkom, podrzucania koleżankom z pracy obciętych głów, lubi też podrzucać liściki miłosne – parsknęła, chociaż jej spojrzenie zogniskowało się na moment znów na Atreusie, nie przelewitowanej ku niej szklance, jakby była ciekawa, co on na te rewelacje. A skąd ona wiedziała? Cóż, zamierzała trzymać się wersji: usłyszała przypadkiem w Departamencie. – Ani trochę, kanapa była cholernie niewygodna – oświadczyła, nie do końca zgodnie z prawdą, ale skoro on marudził, to ona też musiała, tak dla zasady. – Powiedzmy że… w gronie bliskich mi osób jest konflikt, którego nie mogę rozwiązać – mruknęła po chwili zawahania. – Nie będę cię zanudzać szczegółami.
– Nie byłam za częstym gościem w Białym Wiwernie – przyznała oporu, a potem spojrzała na niego z autentyczną zgrozą. Zostać tutaj na noc? Żeby Woody ją tu zobaczył i napisał do Tessy? Gdy to wszystko sobie wyobraziła, nagle przyjście tutaj wydało się jej bardzo idiotyczne. Odruchowo skierowała się tutaj, a powinna do Białego Wiwerna. Ręka, wyciągnięta już, żeby zwrócić na siebie uwagę kelnerki i poprosić o przelewitowanie jej tutaj więcej alkoholu, aż zamarła jej w pół ruchu. – Wolałabym iść spać w najbliższym zaułku – odparła całkiem szczerze. Wszystko lepsze od tego, by ktokolwiek z rodziny się dowiedział. Przesadzała w tym, była w końcu dorosła, i tak by powtarzała, gdyby próbowano ją wziąć na spytki, ale wręcz rozpaczliwie nie chciała się do tej wyprawy przyznawać.
Przypatrywała się mu przez moment, z jakimś zacięciem, które zastąpiło przerażenie, gdy zadał pytanie. Bo faktycznie trafił w sedno. Nie wspominała o tym – trochę bo nie było okazji, trochę bo po prostu nie chciała, czując, że byłoby to jak biegnięcie na skargę, i komplikowało i tak cholernie skomplikowaną sytuację. Nie wiedziała nawet, co dokładnie Atreus wiedział o tej całej sprawie.
A jednak teraz powiedziała prawdę. Może była zbyt zmęczona na swoje zwykłe wykręty i zabawę słowami, może chodziło o procenty, a może nie chciała kłamać.
A może o to, że wciąż zastanawiała się, jak dużo byłby w stanie przyjacielowi wybaczyć. Czy chodzenie i mordowanie niewinnych ludzi było już tą granicą, czy jeszcze nie?
– Do tej pory sześć – stwierdziła, przechylając się z krzesła, by faktycznie poprosić jednak o tę dolewkę, czując, że bardzo jej potrzebuje. – Najwyraźniej poza, jeśli wierzyć pewnym plotkom, podrzucania koleżankom z pracy obciętych głów, lubi też podrzucać liściki miłosne – parsknęła, chociaż jej spojrzenie zogniskowało się na moment znów na Atreusie, nie przelewitowanej ku niej szklance, jakby była ciekawa, co on na te rewelacje. A skąd ona wiedziała? Cóż, zamierzała trzymać się wersji: usłyszała przypadkiem w Departamencie. – Ani trochę, kanapa była cholernie niewygodna – oświadczyła, nie do końca zgodnie z prawdą, ale skoro on marudził, to ona też musiała, tak dla zasady. – Powiedzmy że… w gronie bliskich mi osób jest konflikt, którego nie mogę rozwiązać – mruknęła po chwili zawahania. – Nie będę cię zanudzać szczegółami.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.