• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[12.07.1972] W poszukiwaniu magicznej rzepy

[12.07.1972] W poszukiwaniu magicznej rzepy
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#11
10.12.2024, 06:21  ✶  
- Mhm, no jakoś ci nie ufam co do tego - odpowiedział patrząc podejrzliwie na siostrę. Absolutnie nie wierzył w to, ze nie byłą tak zdolna, aby móc w taki sposób radzić sobie z roślinami. Dla niego była jak ci mityczni druidzi co byli jednością z naturą. Poza tym zawsze miał bardzo wysokie mniemanie o jej zdolnościach jeśli chodziło o faunę - co też nie raz mu potwierdziła czy to pomagając z jakimiś roślinami czy służąc wiedzą.
- Nie spodziewałem się, że aż taki w tobie duch gracza jest - dodał jeszcze rozbawiony, bo tak naprawdę to nic mu nie było, może jakieś otarcie, ale będzie żył, z gorszych rzeczy musiał już wychodzić. To była ledwie powierzchowna rana. Ktoś mógłby powiedzieć, że bardziej cierpiała jego duma, ale to też nie była prawda.
- Trochę więcej optymizmu, może to po prostu szczęśliwy dzień - Thomas mówiąc o tym, aby nie być pesymistycznie nastawionym do życia, było zapewne czymś czego Nora nie miała w swoim letnim bingo. Ale cóż, nawet on miewał takie momenty, kiedy wiedział co powiedzieć, nawet jeśli nie do końca w to wierzył. Był idealnym materiałem do mówienia rad, niekiedy całkiem trafnych, łatwo było mówić coś co samemu chciało się usłyszeć od innych.
- Nie, nie ty, to drzewko! - oznajmił wgapiając się intensywnie w sadzonkę, która przed chwilą go biła. Widział, że się ruszała. Nie mógł więc się mylić. Prawda? To nie był podmuch wiatru, to nie był jakiś robak, czuł uderzenie gałązek.
- Nie, to to drzewo, na pewno! - powiedział z zaciętością i powoli wyciągnął rękę w stronę drzewka, aby je dotknąć. Wtedy też zauważył to idealnie, gałęzie wygięli się i smagnęły go w wierzch dłoni zostawiając zaczerwienioną pręgę.
- Aua! No nie, to drzewo mnie atakuje! Noooora! - powiedział głośno wołając siostrę na pomoc, bo przecież to nie był tani trochę normalne, że drzewo kogoś uderzyło. Cos tutaj było zupełnie nie tak, a on nie zamierzał tak tego zostawić.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#12
12.12.2024, 23:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.12.2024, 23:50 przez Nora Figg.)  

- Ej, to nie jest miłe, własnej siostrze nie ufasz? - Powiedziała z udawanym oburzeniem, chociaż w sumie miał rację, była skłonna sobie z niego żartować w podobny sposób, gdyby tylko miała taką możliwość. Niestety, aż tak nie umiała sobie radzić z roślinami, jeszcze jej nie słuchały, chociaż kto wie... może kiedyś. To wcale nie był taki głupi pomysł.

- Cieszę się, że potrafię cię jeszcze zaskakiwać, mimo tego, że znasz mnie dwadzieścia sześć lat. - Dobrze było wiedzieć, że nie wie o niej jeszcze wszystkiego, że nadal ma możliwość w jakikolwiek sposób go czymś zdziwić. Nie była może zwierzęciem, jeśli przychodziło do rywalizacji, nie dążyła do celu po trupach, ale chyba każdy lubił od czasu do czasu wygrywać, szczególnie ze starszym bratem? To nie było chyba nic nietypowego.

- Możesz mieć rację, nie wiedzieć czemu zawsze zakładam, że coś się zaraz posypie. - Tak, wolała być przygotowana na każdą ewentualność, zamiast cieszyć się tym chwilowym sukcesem. Zupełnie niepotrzebnie, cóż wynikało to pewnie z tego, że życie jej nie oszczędzało i wcale nie było usłane różami, racjonalnie spoglądała na to, co się wokół niej działo. Nie chodziła z głową w chmurach, wrecz przeciwnie - mocno stąpała na swoich krótkich nóżkach.

- Coś ty, drzewo cię podrywa? - Może coś mu sie uroiło? Nie wiedzieć czemu ta opcja wydawała się jej być bardziej prawdopodobna od tego, że drzewo postanowiło go posmyrać o nodze.

- Skoro jesteś taki pewny... - Musiała zerknać na to swoim fachowym okiem, czyż nie? Przyjrzeć się nieco bliżej okazowi, który próbował zrobić krzywdę jej bratu. Nie wypadało tego ignorować.

Otrzepała ziemię, którą ubrudziła sobie ubranie. Nie spieszyło się jej jakoś specjalnie, bo nie sądziła, że drzewo może faktycznie zrobić Thomasowi krzywdę, po co miałoby to robić.

- Już idę, nie musisz krzyczeć. - No przecież szła w jego stronę.

W końcu znalazła się na tyle blisko, aby móc obejrzeć sobie roślinę, która postanowiła pozaczepiać jej brata. Przyglądała się drzewu uważnie, chciała się dowiedzieć, z czym mogą mieć doczynienia.


rzucam na WoP, sprawdźmy, co to za cudo (zielarstwo III)
Rzut PO 1d100 - 24
Akcja nieudana

Rzut PO 1d100 - 30
Akcja nieudana
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#13
19.12.2024, 04:21  ✶  
- Ej, ej to nie tak! Nie bierz mnie pod włos, wiesz, że ci ufam - powiedział niezadowolony, że tak sprawnie obróciła kota ogonem i wychodził na tego złego, jak do tego doszło? Nie miał pojęcia, ale przecież nie mógł tak tego zostawić, taka nie była prawda. Prawdą było to, że Nora miłą taką rękę do roślin, że absolutnie wierzył w to, że jeśli faktycznie nie umie im rozkazywać to zapewne już niedługo się nauczy.
- Zdecydowanie, co ma być to będzie! A jak już będzie to nie ma takich rzeczy z którymi byśmy sobie nie poradzili - stwierdził z szerokim uśmiechem, wtedy w połowie sierpnia jeszcze nie wiedział jak bardzo się mylił co do swojego osądu i jak wbrew pozorom los potrafi być nie tylko paskudny ale i przewrotny. A już zdecydowanie potrafi rzucać pod nogi takie kłody, że żadne pokłady optymizmu tutaj nie pomogą, zresztą te jego były przecież tylko tak na pokaz.
- No mam nadzieję, że nie, jest zdecydowanie nie w moim typie! - odezwał się oburzony  i wpatrywał się w to niewielkie drzewko, co to ledwo od ziemi wyrosło, bardzo uporczywie do czasu, aż nie wróciła do niego siostra. Wówczas to dopiero odwrócił wzrok.
- No sama zobacz, pewnie zaraz znowu się poruszy - tylko nic takiego się nie wydarzyło. Sadzonka trzymała się tak nieruchomo jak wszelkie inne.

To co jednak mogło zwrócić uwagę Nory to fakt, że zdecydowanie nie było to drzewo, ani pasujące do pobliskiego lasu, ani też do okolicznej fauny. Zdecydowanie wyróżniało się swoimi smukłymi gałązkami i nielicznymi liścikami, które absolutnie nie pasowały do drzewostanu spotykanego zarówno w niemagicznej, jak i magicznej Wielkiej Brytanii, jakby ktoś tutaj specjalnie zasadził to drzewo. Jednak nie poruszało się ono ani trochę, tak jak mówił Thomas.

- No co jest, teraz się wstydzisz ruszyć? - mruknął próbując zmusić sadzonkę do ruchu poprzez szturchanie jej paluchem, co oczywiście nie zdało efektu żadnego.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#14
25.12.2024, 01:03  ✶  

- Nie śmiałabym cię brać pod włos, ja? No coś Ty... - Odpowiedziała nieco teatralnie, bo przecież oczywiste było to, że mogła to zrobić. Czasem i ona sięgała po takie metody, szczególnie, gdy zaczynała tracić grunt pod nogami.

- Tak, razem możemy zdziałać cuda. - Zwłaszcza, że ich umiejętności bardzo się od siebie różniły, byli idealnym dopełnieniem, całkiem nieźle się uzupełniali, co powodowało, że razem byli silniejsi, czyż nie od tego było rodzeństwo?

- Nie lubisz kłód? - Starała się podejść do sprawy poważnie, ale raczej średnio jej to wychodziło, no bo jak mogła traktować poważnie drzewo, które obmacywało jej brata? To było bardzo absurdalne, jasne czytała w swoich tomiskach o różnych roślinach, ale nie sądziła, że tutaj mogli spotkać podobne gatunki. To miejsce wydawało jej się być zupełnie zwyczajnym, nie spodziewała się po nim cudów, czy coś.

Wpatrywała się w to drzewo, tak jak sobie życzył tego jej brat. Tyle, że no nic, zupełnie nic się nie działo. - Chyba coś ci się przywidziało. - Mogło to być przecież tylko złudne wrażenie, nie musiało go faktycznie posmyrać. Słońce dzisiaj świeciło dosyć mocno, może i jemu nieco przygrzało?

Tyle, że kiedy wpatrywała się dłużej w roślinę dotarło do niej, że to nie jest jeden z typowych gatunków spotykanych na podobnych terenach, nie występowało tutaj naturalnie, ale, czy to był wystarczający argument na to, żeby uznać, że próbowało obmacywać jej brata?

- Najwyraźniej przestraszyło się mojego oceniającego spojrzenia. - Rzuciła jeszcze nieco rozbawiona, bo zdecydowanie nic się nie działo. Gałęzi drzewa nie poruszał nawet wiatr, bo tak się składało, że go nie było.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#15
31.12.2024, 15:58  ✶  
- Stanowczo, a niebawem będziemy potrzebowali cudów - zgodził się z nią kiwając głową. Faktycznie stanowili uzupełnienie swoich zdolności - ktoś mógłby ich nawet porównać do słońca i księżyca. W sumie nie wiele by się pomylili, Nora była jak słońce, ciepła, promieniała i oświetlała innych swoim blaskiem, a on świecił dzięki niej. Od zawsze dogadywał się z nią najlepiej z całego rodzeństwa i nigdy się nad tym nie zastanawiał, spojrzał uważnie na siostrę i w tym momencie zadała to jedno pytanie.
Uśmiechnął się, ale jak że on się uśmiechnął, nad wyraz perfidnie, zanim przybrał iście zaszokowany wyraz twarzy, który raz po raz psuł mu uśmiech pchający się na usta.
- Czy ty mnie, moja droga siostro, pytasz o moje preferencje? - zapytał przyglądając się Norze bardzo intensywnie jakby był zaszokowany jej pytaniem i nie miał absolutnie pojęcia jak na to odpowiedzieć. Ale zdradził go błąkający się po ustach uśmiech i zaraz się zaśmiał.
- Nora, poskramiacz dzikich drzew - zachichotał i zaraz wydał z siebie dziwny okrzyk, ni to krzyk, ni to pisk, bo w tym samym momencie drzewko poruszyło się próbując dosięgnąć Norę, ta jednak znajdowała się poza zasięgiem jego małych gałązek. Ale zaraz ustało w próbach.

Nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć lub zrobić, przed twarzą Nory pojawił się chochlik kornwalijski, który pacnął ją liściem w nos, sprawiając, że ten jej się zazielenił i chichocząc diabelsko szybko zniknął w trawie, nie dając się złapać.
W jednym jednak kobiecie nie można było odmówić, dobrze rozpoznała, że drzewo nie jest zdolne do samodzielnego poruszania się. tylko cu u licha tu robił chochlik kornwalijski?
- W jednym miałaś rację, drzewo nie ruszało się samo - powiedział z rozbawieniem przyglądając się siostrze i jej pokolorowanemu przez chochlika nosowi.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#16
01.01.2025, 21:27  ✶  

- Oby wcale tak nie było. - Cóż wolałaby, żeby jednak nie byli zmuszeni do dokonywania niemożliwego, ale jeśli będą do tego zmuszeni, to pewnie tak, czy siak im się uda. Musieli działać, kiedy sytuacja to na nich wymuszała.

Mieli sporo szczęścia, że nie byli swoim lustrem. Dzięki temu mogli się uzupełniać w wielu dziedzinach, to było nawet zabawne, że Thomas bardziej się sprawdzał na polu walki, a Nora jako zaplecze walczących. Do tego różnili się nawet aparycją, a jednak byli rodzeństwem, które doskonale potrafiło się we wszystkim wesprzeć.

- Widać głodnemu chleb na myśli Thomas... - Pytała go tylko i wyłącznie o drzewo... część drzewa? Kłoda chyba była częścią drzewa. Przewróciła jeszcze teatralnie oczami, bo oczywiście, że mogła się po nim spodziewać podobnego komentarza, sama go ku temu sprowokowała.

Nie brała specjalnie na poważnie tej informacji o tym, że drzewo się ruszało, nie powinno tego robić, nie to drzewo, które wyglądało na jeden z najbardziej pospolitych gatunków z możliwych.

- Tak, to brzmi dumnie, nie sądzisz? - Nie, żeby zrobiła cokolwiek, aby faktycznie poskromić to drzewo, ale najwyraźniej wystarczyło tylko jej spojrzenie i nie zamierzało ono znowu molestwować jej brata. Naprawdę wydawało się jej, że słońce po prostu nieco mu przygrzało i coś zaczęło mu się wydawać.


Pisnęła, kiedy nagle pojawił się przed nią chochlik kornwalijski. Tego się nie spodziewała, od razu odskoczyła do tyłu, aby stworzenie przypadkiem nie wylądowało na jej twarzy, czy nie wplątało się w jej włosy. Powinna zachować spokój, tyle, że średnio jej to wychodziło. Spanikowała. Zaczeła machać rękoma, aby nie daj Merlinie nie pozwolić mu się do siebie zbliżyć. Nie udało jej się to, bo pacnął ją w nos liściem - nie miała pojęcia, że przez to zrobił się on zielony.

Na szczęście chochlik zniknął w trawie równie szybko, co się pojawił. Nie musiała więc już się nim przejmować. - Tego to się nie spodziewałam - Mruknęła do siebie, pod nosem, już nieco spokojniejszym tonem.

- Dobra, zdecydowanie nic tu po nas, mamy rzepę, możemy wracać do domu. - Nie było sensu dłużej pozostać w tym miejscu, także zbliżyła się do brata, aby zabrał ich do cukierni.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2586), Thomas Figg (2402)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa