11.12.2024, 15:39 ✶
– Pamiętaj, Brygada Uderzeniowa nie pojawiła się tutaj po śmierci Milesów. Wezwano nas po tym, jak zmarła Crystal, charłaczka – przypomniała.
Mieli wtedy śmierć dziewczyny, nie posiadającej magii, urodzonej w magicznej rodzinie, poprzedzoną śmiercią miejscowego pijaka. Brenna wprawdzie nie trafiła tu wtedy, ale według raportów sprawdzono mieszkających w okolicy czarodziejów – i byli to przede wszystkim Carrie White oraz rodzina Crystal – ktoś obejrzał też ciało i sprawdził informacje na temat pierwszego utonięcia.
Nic nie wskazywało na to, że użyto wtedy magii. W okolicy nie odnotowano żadnej napaści. Nikt nie zobaczył niczego dziwnego, nikt nie widział podejrzanych osób, w okolicy nie było żadnych zniszczeń, nikt nie nosił śladów potraktowania zaklęciami mieszającymi w głowie.
Utonięcia mugoli nie były czymś, co w ogóle zgłaszano do Ministerstwa. Usłyszeli o tym tylko dlatego, że siostrą jednej z ostatniej ofiar była czarodziejka i upierała się, że taka fala utonięć nie jest normalne i mogli w tym maczać palce zwolennicy śmierciożerców. Brenna mocno w to powątpiewała, ale musiała przyznać, gdy dostała wszystkie informacje, że sprawa jest odrobinę dziwaczna i warto to sprawdzić.
– Ale nie bardzo sobie wyobrażam, żeby siostra Crystal utopiła najpierw miejscowego pijaka, potem swoją siostrą i potem tych chłopaków, zwłaszcza że sama ściągnęła tutaj Brygadę. I moglibyśmy spróbować pogadać z Carrie, ale ona dostarczyła mi te informacje, które mamy, albo z matką Crystal… ale tu nie jestem przekonana czy bez powodu powinniśmy zawracać jej głowę.
Jakby nie było, kobieta nie tak dawno straciła córkę. Sprawę zamknięto, uznając tę śmierć za przypadkowe utonięcie. Brenna po prostu nie chciała rozdrapywać ran rodziny, kiedy mogło się okazać, że w istocie wszystko było splotem dziwacznych przypadków.
– Mmm, i tak musimy to sprawdzić, bo inaczej pewnie oboje nie zaznamy spokoju, co? – spytała, zerkając na Thomasa, nim oboje znikli z cichym trzaskiem, by pojawić się nieco dalej, pośród krzewów. Brenna rozejrzała się najpierw, upewniając, że nikogo nie widzi ani nie słyszy, a potem znikła na moment w krzakach, by zmienić się tam w wilka.
Nie, nie sądziła, że coś wywęszy po takim czasie, ale chciała się upewnić, że po tej stronie jeziora nie ma żadnych ludzi. I dopiero kiedy niczego nie poczuła, zmieniła się z powrotem. Wepchnęła plecak pomiędzy krzaki, a potem wrzuciła tam też kurtkę i buty, uznając, że bez nich pływać będzie dużo łatwiej.
– Trzymajmy się w zasięgu wzroku. Piętnaście minut nurkowania na początek? – zaproponowała, uznając, że bąblogłowa powinna pewnie starczyć na mniej więcej tyle, a jeśli znajdują się tam jakieś mordercze stworzenia, to pewnie powinny ich w tym czasie napaść.
Mieli wtedy śmierć dziewczyny, nie posiadającej magii, urodzonej w magicznej rodzinie, poprzedzoną śmiercią miejscowego pijaka. Brenna wprawdzie nie trafiła tu wtedy, ale według raportów sprawdzono mieszkających w okolicy czarodziejów – i byli to przede wszystkim Carrie White oraz rodzina Crystal – ktoś obejrzał też ciało i sprawdził informacje na temat pierwszego utonięcia.
Nic nie wskazywało na to, że użyto wtedy magii. W okolicy nie odnotowano żadnej napaści. Nikt nie zobaczył niczego dziwnego, nikt nie widział podejrzanych osób, w okolicy nie było żadnych zniszczeń, nikt nie nosił śladów potraktowania zaklęciami mieszającymi w głowie.
Utonięcia mugoli nie były czymś, co w ogóle zgłaszano do Ministerstwa. Usłyszeli o tym tylko dlatego, że siostrą jednej z ostatniej ofiar była czarodziejka i upierała się, że taka fala utonięć nie jest normalne i mogli w tym maczać palce zwolennicy śmierciożerców. Brenna mocno w to powątpiewała, ale musiała przyznać, gdy dostała wszystkie informacje, że sprawa jest odrobinę dziwaczna i warto to sprawdzić.
– Ale nie bardzo sobie wyobrażam, żeby siostra Crystal utopiła najpierw miejscowego pijaka, potem swoją siostrą i potem tych chłopaków, zwłaszcza że sama ściągnęła tutaj Brygadę. I moglibyśmy spróbować pogadać z Carrie, ale ona dostarczyła mi te informacje, które mamy, albo z matką Crystal… ale tu nie jestem przekonana czy bez powodu powinniśmy zawracać jej głowę.
Jakby nie było, kobieta nie tak dawno straciła córkę. Sprawę zamknięto, uznając tę śmierć za przypadkowe utonięcie. Brenna po prostu nie chciała rozdrapywać ran rodziny, kiedy mogło się okazać, że w istocie wszystko było splotem dziwacznych przypadków.
– Mmm, i tak musimy to sprawdzić, bo inaczej pewnie oboje nie zaznamy spokoju, co? – spytała, zerkając na Thomasa, nim oboje znikli z cichym trzaskiem, by pojawić się nieco dalej, pośród krzewów. Brenna rozejrzała się najpierw, upewniając, że nikogo nie widzi ani nie słyszy, a potem znikła na moment w krzakach, by zmienić się tam w wilka.
Nie, nie sądziła, że coś wywęszy po takim czasie, ale chciała się upewnić, że po tej stronie jeziora nie ma żadnych ludzi. I dopiero kiedy niczego nie poczuła, zmieniła się z powrotem. Wepchnęła plecak pomiędzy krzaki, a potem wrzuciła tam też kurtkę i buty, uznając, że bez nich pływać będzie dużo łatwiej.
– Trzymajmy się w zasięgu wzroku. Piętnaście minut nurkowania na początek? – zaproponowała, uznając, że bąblogłowa powinna pewnie starczyć na mniej więcej tyle, a jeśli znajdują się tam jakieś mordercze stworzenia, to pewnie powinny ich w tym czasie napaść.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.