21.12.2024, 09:51 ✶
Gdyby Atreusa ktoś zapytał, co właściwie Erika Longbottoma wyróżniało z tłumu, to bez wahania odpowiedziałby pewnie że wzrost, nie zamierzając się bawić w jakiekolwiek psychoanalizy, nawet jeśli miały się sprowadzać do wymienienia najbardziej oczywistych cech charakteru brata Brenny. Bulstrode się trochę zastanawiał, czy równie pijany co zdenerwowany facet odstąpił dlatego że zobaczył w oku detektywa jakiś błysk, sugerujący właśnie tę wiarę, czy może jednak wreszcie doliczył się o ile centymetrów był krótszy.
Bulstrode żegnać się nie zamierzał, ale odpowiednio przeciągłym spojrzeniem odprowadził Nokturnowskiego bojownika, nim nie zniknął całkowicie za ceglaną ścianą. - Brzmi świetnie - i twarz aurora faktycznie lekko pojaśniała, bo gdzieś między tymi słowami umieścił, że w takim razie brygadzista odbębni większość żmudnej roboty jaką było spisywanie tego wszystkiego, a on postawi tylko na sam koniec parafkę.
Atreus nie dziwił się nikomu, kto wolałby przyjąć pomocną dłoń od morderców i złodziei, którzy chodzili Erikowi po głowie. Było coś dla niego oczywistego w tym, że o wiele chętniej widziało się pomoc czegoś znajomego, a na takim Nokturnie ze świecą można było szukać kogoś kto nie parał się krętactwem, złodziejstwem i wysyłaniem innych ludzi w zaświaty. Lepsze znajome zło, niż nieznajome dobro, czy jakoś tak.
- Nie martw się - klepnął Erika pocieszająco w plecy, kiedy odwrócili się, żeby ruszyć w stronę Horyzontalnej - Jestem pewien, że kiedy tylko wynajdą na Nokturnie kolorowe czasopisma, to wtedy wszyscy docenią ten uśmiech - prychnął rozbawiony, odpalając papierosa.
Bulstrode żegnać się nie zamierzał, ale odpowiednio przeciągłym spojrzeniem odprowadził Nokturnowskiego bojownika, nim nie zniknął całkowicie za ceglaną ścianą. - Brzmi świetnie - i twarz aurora faktycznie lekko pojaśniała, bo gdzieś między tymi słowami umieścił, że w takim razie brygadzista odbębni większość żmudnej roboty jaką było spisywanie tego wszystkiego, a on postawi tylko na sam koniec parafkę.
Atreus nie dziwił się nikomu, kto wolałby przyjąć pomocną dłoń od morderców i złodziei, którzy chodzili Erikowi po głowie. Było coś dla niego oczywistego w tym, że o wiele chętniej widziało się pomoc czegoś znajomego, a na takim Nokturnie ze świecą można było szukać kogoś kto nie parał się krętactwem, złodziejstwem i wysyłaniem innych ludzi w zaświaty. Lepsze znajome zło, niż nieznajome dobro, czy jakoś tak.
- Nie martw się - klepnął Erika pocieszająco w plecy, kiedy odwrócili się, żeby ruszyć w stronę Horyzontalnej - Jestem pewien, że kiedy tylko wynajdą na Nokturnie kolorowe czasopisma, to wtedy wszyscy docenią ten uśmiech - prychnął rozbawiony, odpalając papierosa.
Koniec sesji