• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 10 Dalej »
[07.09.72] I'm bad with words; I hope you're good at reading eyes

[07.09.72] I'm bad with words; I hope you're good at reading eyes
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#1
17.12.2024, 22:22  ✶  

7 września 1972


Scylla Greyback & Charles Mulciber

Prawa Czasu oraz mieszkanie Charliego, późne popołudnie


Oczy Scylli sunęły po papierze raz za razem, choć jego treść była tak prosta, że nie wymagała szczególnej analizy. Czy zechciałabyś spotkać się dzisiaj ze mną wieczorem?
List Charlesa spoczywał na biurku, a jego słowa od dawna powtarzały się w jej myślach jak echo. Nie podniosła go, nie odsunęła, choć zwykle nie lubiła, gdy coś niepotrzebnie zajmowało przestrzeń. Ten kawałek papeterii był jednak inny.

W gabinecie panowała cisza, przerywana jedynie miarowym tykaniem zegara. Zwykle ten dźwięk ją uspokajał, a regularne wskazówki przypominały, że wszystko toczy się zgodnie z ustalonym porządkiem. Tego dnia jednak czas zdawał się zwalniać. Palce Scylli przesunęły się po krawędzi stołu, jakby chciały znaleźć punkt zaczepienia. Po ostatnim spotkaniu z Baldwinem i Scarlett, czuła w sobie dziwny harmider. Znów dostrzegła w ich oczach to, co widziała u innych - podejrzenia, niewypowiedziane pytania. Stała się na moment centrum uwagi, której nigdy nie chciała znaleźć. To nie było nic nowego, a jednak zawsze pozostawiało po sobie ślad.

Właśnie dlatego list Charlesa wywołał w niej coś na kształt ulgi. Niespodziewane, ale potrzebne oderwanie od jej własnych myśli. Przez chwilę nawet przestała się zastanawiać nad tym, dlaczego właściwie jej to zaproponował. Nie analizowała, nie rozkładała jego słów na części pierwsze. Po prostu wiedziała, że pójdzie.

Gdy poczuła znajomy cień za drzwiami, uśmiechnęła się lekko pod nosem. Nie musiała sprawdzać. Charles zawsze pojawiał się wtedy, gdy najmniej się tego spodziewała, a jednak nigdy nie była tym zdziwiona. Wstała powoli, zgarniając z biurka pergaminy, choć dobrze wiedziała, że to już koniec pracy na dzisiaj.

- Już się zbieram - rzuciła nieco głośniej niż zazwyczaj, chcąc, by dosłyszał. Zabrała swoje rzeczy i wyszła na korytarz, nie łapiąc z chłopakiem kontaktu wzrokowego, ale posyłając mu przyjazny uśmiech. - Cześć. Czemu chciałeś się spotkać? Przecież widzieliśmy się wczoraj - zapytała, może brzmiąc bez kontekstu, jakby robiła mu wyrzut, ale tak naprawdę chciała po prostu wiedzieć. Nadal nie rozumiała, czemu ktoś tak często chciałby się z nią widywać bez konieczności. Nie była najłatwiejszą w obejściu istotą.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#2
23.12.2024, 12:11  ✶  
Powód, dla którego Charles postanowił zaprosić do siebie Scyllę, nie był jasno określony. Może był to po prostu zryw serca, potrzeba, która wynikła z prostej chęci zobaczenia dziewczyny, może próba udowodnienia sobie, że rzeczywiście może coś zbudować, jeśli tylko tego chce, a może wreszcie metaforyczny środkowy palec pokazany Baldwinowi Malfoyowi, który odważył się otworzyć usta tylko po to, by wypowiedzieć parę niepochlebnych słów o pannie Greyback i jej czystości krwi... A może wszystkie te powody po troszeczku. Faktem jednak było, że Scylla zgodziła się i o umówionej porze Charles pojawił się na miejscu, niosąc w sercu pogodę ducha i nadzieję na miły wieczór, zaś w dłoniach niewielki bukiet różowych kwiatów. Niestety nie znał się na florystyce i chociaż zioła nie miały przed nim tajemnic, to piękne jaskry pozostawały dla niego bezimienne, gdy ich wartością były jedynie walory estetyczne.

Zapukał, ale nie czekał na odpowiedź, a od razu zajrzał do pomieszczenia, gdzie przebywała Scylla.

- Cześć. Nie śpiesz się, poczekam. - Zapewnił ją pogodnie, nie zamierzając jej poganiać, gdy mieli przecież przed sobą cały wieczór. Nie było ważnym, gdzie byli, tak długo, jak przebywali obok siebie. - Proszę, to dla ciebie. - Powiedział też zaraz, podtykając jej pod nos kwiaty, by na pewno je dostrzegła, skoro tak unikała patrzenia na jego samego. - Nie szkodzi, że widzieliśmy się wczoraj. Chciałem zobaczyć cię też dzisiaj, oderwać twoje myśli na chwilę od twoich świerszczy. - Pomylił owady, nie pamiętając do końca, o których rzeczywiście była mowa w liście. Wszystkie żuczki, ważki i pszczółki były przecież takie podobne, a ich nazwy w języku angielskim zupełnie niedorzeczne. - Dlaczego w ogóle tak cię zajmowały? Mają coś wspólnego z twoimi wizjami? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że czeka nas plaga w przyszłym roku? - Wysilił się na żart, lecz sam zdał sobie sprawę z tego, że żart był słaby. Ta kobieta odbierała mu jasność myślenia! Przez tą śliczną buzię paplał jak potłuczony, gdy serce biło zbyt szybko, a w uszach szumiało od nadmiaru emocji.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#3
31.12.2024, 03:27  ✶  
Spojrzała na bukiet w jego dłoniach, a kąciki jej ust uniosły się nieznacznie w czymś, co można było uznać za cień uśmiechu. Przez moment jedynie patrzyła na niego intensywnie, jakby wybita z rytmu nie umiała w żaden sposób zareagować. Ręce trzymała przy sobie, chyba zmartwiona, czy w ogóle powinna była te kwiaty dotknąć.

- Dla mnie? - Zapytała, biorąc je do ręki z delikatnym wahaniem, jakby nie była pewna, co właściwie powinna z nimi zrobić. Znała się na roślinach, ale ich estetyczna wartość była dla niej czymś odległym. Może dlatego, że nigdy dotąd bukietu kwiatów nikt jej nie wręczył. - Dziękuję. To niezwykle... miłe z twojej strony. Musiały dużo kosztować - przyznała, a jej głos zabrzmiał miękko, choć wciąż zachowywał dystans, jakby nie chciała, by ktokolwiek - nawet on - dostrzegł, że cokolwiek robi na niej wrażenie. Chyba głównie dlatego, by nie odebrał tego skołowania jako niewdzięczność.

Kiedy wspomniał o jej "świerszczach", zmarszczyła lekko brwi, próbując zrozumieć, co dokładnie miał na myśli. Szybko jednak skojarzyła jego słowa z własnym listem i tym, co musiało utkwić w jego pamięci. Zamiast poprawić go, westchnęła lekko.

- Nie świerszcze, tylko cykady - poprawiła z lekkim uśmiechem, bardziej rozbawiona niż zirytowana. - Ale nie, żadnej plagi nie przewiduję. Chyba. Znaczy... na pewno nie taką, która dotknęłaby ludzi. Cykady mogą już nie mieć tego szczęścia. - Zerknęła na niego kątem oka, jakby chciała ocenić jego reakcję. Jego wysiłki, by rozluźnić atmosferę, były urocze w swojej niezręczności. Nieczęsto spotykała ludzi, którzy tak bardzo starali się znaleźć z nią wspólny język, zwłaszcza jeśli oznaczało to ryzyko wyjścia na nieporadnego.

- Dlaczego chciałeś mnie oderwać? - Zapytała wprost, nie owijając w bawełnę, choć jej głos pozostał neutralny. - Coś cię trapi? Czy może to ty próbujesz oderwać swoje myśli? - Zatrzymała się na chwilę, przyglądając mu się uważniej. Był przy niej zawsze pogodny, może nawet zbyt pogodny. Taka wyraźna różnica w ich usposobieniach była jednocześnie fascynująca i dziwna.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#4
02.01.2025, 12:54  ✶  
Charles nie potrafił ocenić, czy Scylli podobał się bukiet.

- Podobają ci się? - Dopytał więc, nieco zbity z tropu jej słowami, ale nie tracący rezonu. Dobre chęci i nadzieje były czymś o wiele bardziej potężnym, aniżeli rozum. - Nieważne, ile kosztowały, jeśli ci się podobają! Wiesz, że to nie są róże? Wyglądają trochę jak róże. - Zauważył, nachylając się lekko do Scylli. Czy powinien pocałować ją w policzek? Bardzo chciał, ale wciąż się wahał. To nie kobieta, która doceniłaby taką bezpośredniość. Może później będzie okazja. Scylla być może nie była wcale z nich tak zadowolona. Nie wyglądała. - ...może wolałabyś róże? Albo jakieś inne kwiaty? Tu niedaleko jest kwiaciarnia. Może tam pójdziemy, wybierzesz sobie takie, które będziesz chciała?

Starał się być rozsądny. Te nie-róże wydawały się ładne, estetyczne i godne Scylli, ale jeśli wolała coś innego, kim był, by nie poświęcić tych paru galeonów na nowy bukiet?

Otworzył przed nią drzwi i wyprowadził na ulicę. Słońce wciąż stało dość wysoko, zalewając ulicę złocistym blaskiem. Gdyby nie ilość przechodniów, mogłoby być wręcz romantycznie!

- Mieszkam niedaleko, o, w tamtej kamienicy. - Wskazał budynek niedaleko. Mieszkanie Rolpha było w naprawdę dogodnym miejscu! - To były cykady? Ach, tak, cykady! Nie świerszcze. - Zaśmiał się, choć fakt, iż pomylił owady nieco go zawstydził. - Cykady chyba nie pożerają upraw? Wielka szkoda, jeśli coś im grozi! Proszek z cykad jest dość rzadki, ale stanowi świetną bazę do maści. - Podzielił się swoją wiedzą, jeszcze wyniesioną ze szkoły. Po szkole nie miał wielu okazji, by tworzyć maści!

Scylla była spostrzegawcza i widziała zbyt wiele. Charlie również przystanął i zwrócił się przodem do dziewczyny. Czy widziała jego strapioną minę, którą przykrywał uśmiechem? Zaczerwienione knykcie, które uparcie ukrywał przed bratem-uzdrowicielem, który przecież mógłby pozbyć się podrażnień jednym machnięciem różdżki? A może to jej trzecie oko dostrzegało to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka?

- Chciałem... z tobą porozmawiać. - Przyznał w końcu, opuszczając wzrok na bukiet. - Mam ci do powiedzenia coś bardzo, bardzo ważnego. Ale porozmawiamy u mnie, dobrze?
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#5
03.01.2025, 16:43  ✶  
Skinęła głową, słysząc pytanie. Oczywiście, że się jej podobały, po prostu nie dostała nigdy wcześniej kwiatów, więc nie wiedziała, jak zareagować. Albo raczej - nie wiedziała, na jaką reakcję Charles liczy. Miała wrażenie, że jeśli teraz się uśmiechnie, będzie to najbardziej wymuszony uśmiech świata.
- Wiem, to ranunculus asiaticus - oznajmiła, jakby to była oczywistość, a cień uśmiechu przebiegł po jej twarzy, gdy nachyliła głowę, aby powąchać bukiet. Może dlatego nie zauważyła nachylonego nad nią Charliego i nie odsunęła się w popłochu. - Znaczy jaskier azjatycki. Wiesz, że zawiera ranunkulinę, która w dużych dawkach jest silnie trująca? - Zadała pytanie, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Uśmiechnęła się jedynie lekko, słysząc kolejne propozycje bukietów. - Jaskry mi się podobają, dziękuję. Róże są ładne, ale wydają się mi takie... oklepane? -

Wychodząc na ulicę, skrzywiła się z powodu oślepiającego ją słońca. Opuściła nieco głowę, a kiedy Charles wskazał budynek, w którym mieszka, wolną ręką przysłoniła twarz, aby się mu przyjrzeć.
- Cykady nie stanowią zagrożenia dla upraw - przyznała, nadal taksując wzrokiem okna kamienicy. - Ale istnieje grzyb, który stanowi zagrożenie dla cykad. Nazywa się Massospora cicadina. W wielkim skrócie, bo nie chcę cię zanudzać szczegółami, przejmuje nad nimi kontrolę, zamienia ich w bezmyślne zombie, a na końcu sprawia, że cykadom odpadają tyłki. - Posłała mu rozbrajający uśmiech. Tak, uważała to za bardzo śmieszne.

Nie tyle była spostrzegawcza, co błyskawicznie zauważała schematy. Zwykle, kiedy ktoś poświęcał jej tyle uwagi i obdarowywał prezentami, oznaczało to, że czegoś od Scylli chciał. Nie była pewna, co Charlie chciał osiągnąć taką zagrywką, ale ewidentnie było to coś istotnego. Może chciał ją ugłaskać, zanim wyjawi jakiś grzech i ją przeprosi. Może chciał zaskarbić sobie jej sympatię i wybaczenie jeszcze zanim coś karygodnego popełni. W każdym razie na pewno nie było to wszystko zupełnie bezinteresowne.

- Dobrze - zgodziła się, choć wyraźnie się spięła; na twarz Greybackówny wpłynęło ostrożne skupienie. - Przyspieszmy więc, bo ja strasznie nie lubię być trzymana w napięciu. Zaczynam wtedy świrować - ostrzegła, a potem złapała Charliego za rąbek rękawa i pociągnęła w kierunku jego kamienicy, przyspieszając znacznie.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#6
03.01.2025, 19:44  ✶  
Charles liczył na wiele. Na podziękowania, ramiona zarzucone na szyję, pocałunek w policzek. I choć tego chciał, to wiedział, że w przypadku Scylli, takie życzenia były nie tylko naiwne, a wręcz wprost głupie. Panna Greyback była zbyt specyficzna, zbyt specjalna, by takie proste gesty wystarczyły.

- Nie wiedziałem, że to... to, co właśnie powiedziałaś. - Uśmiechnął się. Dziewczyna imponowała mu z każdym dniem bardziej, tym razem rozpoznając kwiat, a także posługując się jego łacińską nazwą! Co więcej, znała też zastosowanie! - Gdybym wiedział, że są trujące, pewnie wybrałbym coś innego. Mam nadzieję, że ten bukiet nie jest silnie trujący? - Zażartował. Kwiatki nie były przecież groźne jako ozdoba. Nikt chyba nie zamierzał ich jeść. - Jaskry! To słowo znam. Wydawało mi się, że będą ładniejsze, niż róże. Róże zostawię na specjalne okazje? To znaczy, dzisiaj też jest dla mnie specjalne. Bardzo.

Przy Scylli, wszystkie problemy zdawały się nie mieć znaczenia. Dziewczyna sama w sobie była pewnym problemem, przez który robiło się gorąco, a myśli kierowały się w nieodpowiednim kierunku. Charles sam nie wiedział, jak ona to robiła; działała na niego zupełnie inaczej niż dziewczęta, z którymi dotąd był. Nie sprawiała, że chciał od razu zedrzeć z niej ubrania, jak Astrid, nie powodowała, że chciał za wszelką cenę uczynić ją bezpieczną i szczęśliwą, ani jak ta dziewczyna, którą spotkał na widowisku randkowym (a która okazała się zupełnie niemiła), ani jak żadna inna kobieta w jego życiu. Przy Scylli zupełnie tracił głowę i choć zdawał sobie sprawę z tego, jak odstaje od szeroko pojętej normalności, to ta jej niecodzienność przyciągała go jeszcze bardziej. Była jak nagroda czekająca na szczycie złotej góry i Charlie musiał się starać za trzech, by po tę nagrodę sięgnąć.

- Naprawdę dużo wiesz. - Pochwalił, kiedy po raz kolejny podzieliła się ciekawostką. - Studiowałaś nauki przyrodnicze? Czy to tylko takie hobby? A ten grzyb... ciekawe, czy mógłby przenieść się na ludzi? To dość przerażające. A co do mojego tego, co chcę powiedzieć, to nie martw się, to nic takiego! To nic złego. H-hej, Scylla!

Nie spodziewał się zmiany tempa, ale nie przeszkadzało mu to. Co więcej, skoro już oddał bukiet i obie dłonie miał wolne, to zmienił nieco chwyt. Wygodniej będzie, gdy Scylla nie będzie trzymać go za rękaw.

Drugą dłonią przytrzymał tę jej, a następnie splótł ich palce.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#7
06.01.2025, 02:59  ✶  
- Teraz już wiesz. - Zabrzmiała nieco sarkastycznie, ale Scylla nie umiała się posługiwać sarkazmem, więc to było tylko mylne wrażenie. Jednocześnie uśmiechnęła się, ciesząc się, że mogła podzielić się wiedzą. - Nie zamierzam ich jeść, Charlie, są zbyt ładne. Nic mi nie będzie - obiecała, ale nie mogła się powstrzymać też od cichego chichotu. Przecież gdyby były takie śmiercionośne, nie sprzedawaliby takich kwiatów w byle kwiaciarni. No dobrze, może na Ścieżkach, ale na pewno nie tutaj. Wzrok Ministerstwa przecież tutaj docierał.

Nadal nie wiedziała, co myśleć o Charlesie; nie potrafiła powiedzieć złego słowa o chłopaku, ale zawsze, gdy miała coś o nim powiedzieć, zapytana lub nie, nie wiedziała, jak ubrać w słowa własne wrażenia. Było coś ekscytującego w myśli, że istnieje ktoś, kto aż tak zabiega o twoje względy. Miała za miłe zainteresowanie, które wyrażał wobec niej samej, a także to, które kierował na jej pasje. Chciała umieć to odwzajemnić.
Niemniej, zawsze kiedy znajdowała się w centrum czyjejś uwagi, odbijało jej się to prędzej czy później czkawką. Za każdym razem, kiedy naiwnie wierzyła, że intencje adoratora są szczere, okazywało się to zwykłym kłamstwem. Kiedy ktoś był tak miły, zwykle chciał czegoś - albo zrobić jej psikusa, albo traktować ją jako dziwaczną ciekawostkę, którą będzie paradował przed kolegami, albo... czegoś w zamian.

- Nie studiowałam niczego - oznajmiła, nie zwalniając tempa. - Mówiłam ci już, że pomagałam tacie w przygotowywaniu eliksirów, kiedy byłam młodsza, no i że lubię owady - przypomniała, a w tonie jej głosu można było doszukać się cichutkiej nuty frustracji. Ciężko było jednak ocenić, czy była spowodowana odrobinę głupim pytaniem Charlesa, zbliżającą się ważną rozmową, czy faktem, że bardzo próbowała ukryć, że czerwieni się z powodu oplatającej jej dłoni chłopaka. Nie mogła się jednak skarżyć, przecież sama to zainicjowała. Może też w ogóle nie chciała się skarżyć.
- Które to mieszkanie? - Zapytała, planując zacząć się wspinać w górę schodów. Nadal nie spojrzała mu w oczy.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#8
06.01.2025, 14:39  ✶  
Sarkazm z ust Scylli był szokujący i otrzeźwił Charlesa w jednym momencie. Oto było coś, co sprawiało, że Scylla nie była jednak eteryczną istotą z innego świata, a człowiekiem, który mógł stracić cierpliwość do głupich odzywek. Bo czy nie tym to było? Oczywiście, że nie wiedział wcześniej. Teraz się dowiedział. Uśmiech Scylli spowodował, że Mulciber zacisnął zęby i pokornie przyjął uwagę, równając swój szybki marsz z dziewczyną, wciąż nie puszczając jej dłoni. Splecione paluszki pasowały do siebie jak klucz do zamka.

- Taaak... Teraz wiem. - Zgodził się powoli. - Jesteś głodna? Wytrzymasz jeszcze chwilę? Niedługo zjemy obiad. - Obiecał, zerkając na kwiaty. Nie podejrzewał Scylli o ucztowanie na jaskrach, ale umysł podpowiadał mu, że nie było to wcale takie nieprawdopodobne. Scylla była niesamowita na wiele różnych sposobów, ale on przygotował dla niej coś lepszego aniżeli tylko trujące kwiatki. Wykupił połowę sklepu! Na blacie w kuchni czekał kurczak i ryba, świeży chleb z piekarni, ziemniaki, marchewki i cała masa innych warzyw, od cebuli, przez pomidory, na bakłażanach i ziołach kończąc. Charles nie wiedział nawet, jak bakłażanów używać, ale wydawały mu się dość eleganckie. Może jednak powinien poprosić ojca o użyczenie skrzatki Selar... Mieli jeszcze te śmieszne, skaczące owoce na deser. Wyglądały jak śliwki, ale były zdecydowanie bardziej... Magiczne. - Tak, pamiętam, że pomagałaś tacie, mówiłaś mi. Ale to więcej, niż zwykła znajomość, jesteś ekspertką! Widzisz zwykłego kwiatka z kwiaciarni i znasz nie tylko nazwę łacińską, ale jeszcze zastosowanie? Scyllo, to wspaniałe. - Cieszył się, widział jednak jej zmęczenie tematem. - Już, już zamykam usta, bo jeszcze będziesz gotowa wsadzić mi jaskra do herbaty. - Rzucił żartobliwie.

Nie puszczał jej dłoni, wręcz przeciwnie, zacisnął palce odrobinę mocniej, by nie uciekła mu na schodach.

- Na górę, i po lewej! - Poinstruował, wdrapując się za nią, prowadząc do odpowiednich drzwi. - Poczekaj, tu mam klucz... Wejdź przodem.

Uchylił jej drzwi, odkrywając wnętrze. Nowoczesne i czyste, nie było czymś, na co normalnie byłoby stać zubożałą szlachtę, taką jak gałąź Mulciberów, której pochodził, lecz to nie miało znaczenia, gdy Charlie nie musiał wstydzić się tego, gdzie mieszka.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#9
16.01.2025, 00:34  ✶  
Nawet jeśli jakieś dziesięć minut temu myślała o tym, co chciałaby zjeść na obiad, w obliczu tego czegoś, co Charles koniecznie musiał jej wyznać, zupełnie zapomniała o głodzie. Wszelkie potrzeby fizjologiczne zeszły na drugi plan, za sprawą nagłej potrzeby zmierzenia się z demonem wiedzy. Scylla zwykle wolała nie wiedzieć, bo niewiedza była błogosławieństwem. Jako posiadaczka trzeciego oka była przekonana o tym aż nadto.

- Wytrzymam nawet do jutra, nie martw się - zapewniła, chyba już tylko po to, żeby go uspokoić, bo musiałaby być zupełnie ślepa, żeby nie dostrzec jego starań. Chciała wierzyć, że rodzą się z dobrych, życzliwych intencji, ale dopóki nie znajdą się w jego mieszkaniu i nie porozmawiają, nie miała prawa wiedzieć. Wyglądała więc trochę jak postrzelona łania, kiedy jedną ręką przytulała do siebie kwiatki, a drugą neurotycznie ciągnęła Charlesa w górę schodów. Uśmiechnęła się jeszcze przelotnie, spoglądając poprzez ramię na Mulcibera, słysząc komplement na temat łaciny. Nie widziała w tym nic wspaniałego, po prostu jeśli coś poznawała, lubiła robić to dogłębnie.

Przebierała nogami w miejscu, czekając aż drzwi się uchylą. Oddech też miała nieco cięższy, gdy w końcu przystanęła po gwałtownym przyspieszeniu tempa. Była chucherkiem, nie nawykła do takiego pośpiechu, ale nie wyglądała na przejętą własnym stanem. Miała cel.
- Dobrze - zaczęła, przekraczając próg mieszkania. Nawet nie wyszła z przedpokoju, po prostu obróciła się przodem do Charlesa i spojrzała na niego swoimi wielkimi oczyma, ewidentnie wyczekująco. - Jesteśmy u ciebie w domu. Więc co bardzo, bardzo ważnego masz mi do powiedzenia? - Zapytała, chyba nie planując się stąd ruszyć, dopóki nie pozna odpowiedzi. Powiedział przecież, że porozmawiają u niego i byli u niego. Warunki zostały spełnione.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#10
16.01.2025, 10:46  ✶  
Zdenerwowanie Scylli nie było celem, bo i Charles nie planował niczego złego, co przecież jej powtarzał. Musiał jednak przyznać, że niecierpliwość dziewczęcia była skrajnie urocza i na nowo poczuł motylki w brzuchu, które radośnie trzepotały skrzydłami, grożąc, że z tej radości może Charlesa co najmniej zemdlić, jeśli nie będzie ostrożny. Mulciber za nic miał jednak te ostrzeżenia, gotów przypłacić swoje zauroczenie problemami żołądkowymi, jeśli do tego dojdzie.

- Mam nadzieję, że obiad nie zajmie nam tak długo. Ja do jutra nie wytrzymam! - Zaśmiał się, nie mogąc mieć pojęcia o przykrych myślach, które przechodziły przez głowę Scylli. Byli razem, ściskał jej dłoń, sama prowadziła go do jego mieszkania, które nawet nie bo do końca jego, ale to nie miało znaczenia. Świat był przecież piękny, piękne były szeroko otwarte, wystraszone oczy Scylli, piękny był jej uśmiech.

Ostatecznie znaleźli się w mieszkaniu i Charlie upewnił się, że drzwi są zamknięte, opierając się o nie plecami. To, co zamierzał powiedzieć, nie było tajemnicą dla nikogo, kto znał środowiskowy czarodziejów w Londynie, ale jeśli ktoś chciał słuchać, lepiej było, żeby nie wyłapał zbyt wielu informacji.

- Nie wiem, czy to ważne. - Podkreślił, znów łapiąc dłoń Scylli, tym razem w obie dłonie. Kiedy już poczuł, jak jej drobne palce łączą się z jego i jak do siebie pasują, nie chciał jej puszczać. Zamknął ją między swoimi. Na jego twarzy błąkał się ten niemądry uśmiech. - Tylko... - Zawahał się, lecz jego wzrok nawet na moment nie zgubił widoku twarzy dziewczęcia. - Wiem, że jesteś wilkołakiem, Scyllo. Nie przeszkadza mi to! Będę cię wspierał, jak tylko mogę. To chciałem ci powiedzieć.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Charles Mulciber (3266), Scylla Greyback (3191)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa