Popołudnie
It's like holding on until I fall apart
They say to live with this song I have to sing
It's the cross that hangs deep below my heart
(...)
And when I get the feeling, I let the damn walls break
Let the damn walls break
Olivia nie mogła się bardziej pomylić, niż w tej chwili. Do tej pory myślała, że nic dziwniejszego od tego, co działo się latem, jej nie spotka. A jednak - wrzesień przywiał nowe wiatry, a nowy prąd zepchnął Olivię tam, gdzie nie spodziewała się, że uda jej się kiedykolwiek dotrzeć. Jakby tego było mało, Quirke wdała się w bójkę nie dalej jak jedną noc temu, z której wyszła bez szwanku. Mimo zapewnień Brenny, wciąż nie czuła się dobrze z tym, co się stało. Nie wiedziała skąd w niej tyle agresji, szczególnie teraz. Bo przecież na obelgi na temat "czystej krwi" reagowała już wcześniej i za każdym razem było to tak samo gwałtowne i mocne, jak w nocy z 2 na 3 września. Lecz do tej pory nigdy nie musiała przy okazji sięgać po różdżkę. Jej zaklęcia były niezwykle mocne. Cholernie, cholernie mocne - chociaż nie była orłem z tych dziedzin. Zawsze była przeciętna, lecz teraz wyszły jej perfekcyjnie. Zaczynała się martwić, bo przecież do tej pory powtarzała sobie, że nie jest złym człowiekiem. Ale co jeśli... Jeśli to nie była prawda? Wtedy, gdy się broniła, czuła niesamowitą moc, którą dawał jej gniew. Bała się jej, ale jednocześnie ta moc była naprawdę kusząca. Czy tak właśnie czuli się czarnoksiężnicy?
Czy ona miała zadatki na bycie złą?
To były myśli, których nawet mały incydent dzisiejszego dnia z paczuszkami weselnymi nie był w stanie odgonić. Ale nie po to przecież przybyła do Hogsmeade. Przybyła, by zobaczyć się z Tristanem. Od nieszczęsnego Lammas nie mieli zbytnio okazji rozmawiać. Odnosiła wrażenie, że chłopak się na nią gniewa i nie do końca rozumiała, dlaczego. To znaczy owszem: trochę wiedziała, bo przecież zrobiła aferę i pobiła się z tą rudą prukwą, ale nie rozumiała, dlaczego Tristan był taki zły. Stanęła przecież w jego obronie, prawda? Domyślała się, że pewnie był tradycjonalistą, jeżeli chodziło o to, kto kogo ma bronić, ale... Nic nie mogła na to poradzić. Gdy padły te przeklęte słowa o upośledzeniu, po prostu ogarnęła ją furia.
Gdy zatrzymała się przed warsztatem, w którym pracował Tristan, zawahała się. Może jednak była złym człowiekiem? Dobrzy ludzie nie rzucają się z pięściami na innych. Nie wchodziła na razie do środka: drżącymi dłońmi sięgnęła po papierosa. Miała rzucić, ale ciągle coś jej to uniemożliwiało. Teraz to był stres. Czy Ward w ogóle będzie chciał się z nią widzieć? Nie wysłała mu sowy, ale wiedziała, że zaraz powinien kończyć pracę. Może będzie zły i uzna, że mu się narzuca? Może powinna zawrócić? Cholera, nie wiedziała. I było jej z tym naprawdę bardzo, bardzo źle.
@Tristan Ward