• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [4.09.1972, popołudnie] Drown me out | Tristan, Olivia

[4.09.1972, popołudnie] Drown me out | Tristan, Olivia
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#1
04.01.2025, 23:55  ✶  
4 września 1972
Popołudnie

Another moment breaks, the shadow side of me
It's like holding on until I fall apart
They say to live with this song I have to sing
It's the cross that hangs deep below my heart

(...)

And when I get the feeling, I let the damn walls break
Let the damn walls break


Olivia nie mogła się bardziej pomylić, niż w tej chwili. Do tej pory myślała, że nic dziwniejszego od tego, co działo się latem, jej nie spotka. A jednak - wrzesień przywiał nowe wiatry, a nowy prąd zepchnął Olivię tam, gdzie nie spodziewała się, że uda jej się kiedykolwiek dotrzeć. Jakby tego było mało, Quirke wdała się w bójkę nie dalej jak jedną noc temu, z której wyszła bez szwanku. Mimo zapewnień Brenny, wciąż nie czuła się dobrze z tym, co się stało. Nie wiedziała skąd w niej tyle agresji, szczególnie teraz. Bo przecież na obelgi na temat "czystej krwi" reagowała już wcześniej i za każdym razem było to tak samo gwałtowne i mocne, jak w nocy z 2 na 3 września. Lecz do tej pory nigdy nie musiała przy okazji sięgać po różdżkę. Jej zaklęcia były niezwykle mocne. Cholernie, cholernie mocne - chociaż nie była orłem z tych dziedzin. Zawsze była przeciętna, lecz teraz wyszły jej perfekcyjnie. Zaczynała się martwić, bo przecież do tej pory powtarzała sobie, że nie jest złym człowiekiem. Ale co jeśli... Jeśli to nie była prawda? Wtedy, gdy się broniła, czuła niesamowitą moc, którą dawał jej gniew. Bała się jej, ale jednocześnie ta moc była naprawdę kusząca. Czy tak właśnie czuli się czarnoksiężnicy?

Czy ona miała zadatki na bycie złą?

To były myśli, których nawet mały incydent dzisiejszego dnia z paczuszkami weselnymi nie był w stanie odgonić. Ale nie po to przecież przybyła do Hogsmeade. Przybyła, by zobaczyć się z Tristanem. Od nieszczęsnego Lammas nie mieli zbytnio okazji rozmawiać. Odnosiła wrażenie, że chłopak się na nią gniewa i nie do końca rozumiała, dlaczego. To znaczy owszem: trochę wiedziała, bo przecież zrobiła aferę i pobiła się z tą rudą prukwą, ale nie rozumiała, dlaczego Tristan był taki zły. Stanęła przecież w jego obronie, prawda? Domyślała się, że pewnie był tradycjonalistą, jeżeli chodziło o to, kto kogo ma bronić, ale... Nic nie mogła na to poradzić. Gdy padły te przeklęte słowa o upośledzeniu, po prostu ogarnęła ją furia.

Gdy zatrzymała się przed warsztatem, w którym pracował Tristan, zawahała się. Może jednak była złym człowiekiem? Dobrzy ludzie nie rzucają się z pięściami na innych. Nie wchodziła na razie do środka: drżącymi dłońmi sięgnęła po papierosa. Miała rzucić, ale ciągle coś jej to uniemożliwiało. Teraz to był stres. Czy Ward w ogóle będzie chciał się z nią widzieć? Nie wysłała mu sowy, ale wiedziała, że zaraz powinien kończyć pracę. Może będzie zły i uzna, że mu się narzuca? Może powinna zawrócić? Cholera, nie wiedziała. I było jej z tym naprawdę bardzo, bardzo źle.

@Tristan Ward
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#2
05.01.2025, 13:55  ✶  

Od wydarzeń na Lammas, minął miesiąc. To, co miało tam miejsce, uświadomiło Tristana, że nie powinien się zajmować własną działalnością. Nie, kiedy brak możliwości swobodnej komunikacji, uniemożliwiał mu szybkiej słownej reakcji na zachowania i działania klienta. Doceniał bardzo pomoc Olivii, która się za niego wstawiła. Nie musiała jednak dopuszczać się czynów, aby pokazać drugiej dziewczynie, gdzie jej miejsce.

Nie był na nią zły. Bo najpewniej o tym już rozmawiali. Dziękował, za pomoc, ale prosił, żeby próbowała trochę hamować swoje zapędy bokserki. Mieli szczęście, że do niczego poważniejszego nie doszło.

Jednakże, porzucił marzenia o założeniu własnego biznesu. Przekonanym będąc, że z taką wadą, nie nadaje się do tego. To już drugie marzenie, z którego musiał zrezygnować. Śmierciożercy, choć tym razem nie zrobili mu nic, ponownie wygrali, naznaczając go klątwą niemowy, ponad pół roku temu.

Dzisiaj, jak co drugi dzień w tygodniu, pracował w warsztacie u kowala, po godzinach pracy w księgarni. Dwie prace, zastępowały mu zarobki z jednej aurorskiej. Musiał sobie jakoś radzić inaczej. Gdy skończył, umysł się i przebrał. Wychodząc zauważył znajomą mu postać ukochanej Olivii. Uśmiechnął na jej widok. Ale zanim do niej podszedł, zamknął warsztat i sklep porządnie na klucz i dodatkowo na zaklęcia. Szef wyszedł wcześniej, więc on zamykał wszystko. I kiedy to uczynił, mając pewność że zabezpieczenia działają, chowając różdżkę, podszedł do swojej ukochanej, aby ją objąć i pocałować w usta. Jej widok zawsze przywoływał na jego usta uśmiech. A bliskość, rozgrzewała serce. Tak bardzo ją kochał. Te kilka dni, jak się najpewniej nie widzieli, spotęgowały tęsknotę. A nawet i on zastanawiał się, czy nie powinien do niej zajrzeć. Do sklepu, do mieszkania?

Pocałunkiem, jeżeli pozwoliła czy to w usta, czy w policzek, były słowa przywitania. Miał jednak dziwne wrażenie, że z jej nastrojem jest coś nie tak. Jego wyraz na twarzy zrobił się zmartwiony. A spojrzenie, pytające.

"- Wszystko w porządku?" – zapytał ją w języku migowym.


@Olivia Quirke
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#3
05.01.2025, 15:52  ✶  
To, że rozmawiali, wcale nie zmieniało tego, że Olivia czuła się osamotniona. Miała wrażenie, że Tristan jest jakiś bardziej markotny - faktycznie był, ale nie z tego powodu, co myślała. Problem Quirke był taki, że bardzo często brała do siebie pewne rzeczy. I tak zamiast zainteresować się i po prostu zapytać, o co Tristanowi chodzi i co się dzieje, z góry założyła, że chodzi o jej zachowanie. Dlatego starała się go unikać, chociaż nie było to specjalnie trudne: oboje byli zajęci w sierpniu. Ona nie chciała mu się narzucać, więc pozwoliła się pochłonąć pracy. Ewentualne prośby o spotkania przekładała tak, że mogli spotkać się raptem dwa, trzy razy. Przed Lammas Olivia pewnie nagabywałaby Tristana tak, jak zwykle: razy kilkanaście. Ale wyłgała się pracą, nowymi zamówieniami i tym kursem mugolskim, na który w końcu poszła. Tym z gotowania, który jej podsunął. I faktycznie na niego poszła! Nauczyła się naprawdę dużo, a gdy opanowała podstawy, zaczęła eksperymentować z magią w jedzeniu. Wychodziło jej to naprawdę fajnie: nie na poziomie wybitnego cukiernika, ale starczało na jej potrzeby.

Gdy zobaczyła jego sylwetkę, nie mogła powstrzymać uśmiechu. Nieco spiętego, pełnego niepokoju, ale szczerego i szczęśliwego. Bała się trochę tego spotkania, ale czuła że jeszcze jeden taki tydzień i wybuchnie. Niby wiedziała, że trzeba było rozmawiać i w ogóle, ale jakoś nie miała na to ochoty... Nie dlatego, że nie lubiła z nim rozmawiać: tylko dlatego, że się cholernie bała. Tyle razy jej nie wyszło, a to była miłość jej życia. Jeżeli coś spieprzy, to nie będzie dla niej żadnego ratunku. Zgasiła papierosa, korzystając z tego, że był odwrócony do niej plecami. Był bezzapachowy i nie zostawiał nieprzyjemnego posmaku w ustach, chociaż tyle. Cholerstwa były niebezpieczne, bo łatwiej się było wkręcić w ich palenie niż w palenie normalnych kopciuchów.
- Cześć - nieco się rozpromieniła, gdy do niej podszedł. Wyciągnęła ręce, chcąc spleść je w pasie Tristana. Była za niska, by tak po prostu zarzucić mu je na szyję, ale to nic. Różnili się nie tylko wzrostem, ale i charakterem - a przecież przeciwieństwa się przyciągają, co nie? Byli jak idealnie dopasowane do siebie puzzelki, trzeba im było tylko lekko wygładzić krawędzie. Musieli się dotrzeć, po prostu. Zadarła głowę do góry i odwzajemniła pocałunek. - Nie... Nie do końca.
Nie wiedziała nawet od czego zacząć, więc po prostu poczochrała włosy w zakłopotaniu, wbijając wzrok w ziemię.
- Może się przejdziemy i porozmawiamy? Chciałam cię przeprosić, ale trochę mi głupio tak przy ludziach - no dobra, jak nie podstępem i ghostowaniem, to musiała polecieć na szczerość. Walnęła więc prosto z mostu to, co jej leżało na sercu. Po to tu przyszła: przeprosić, nie po buziaki, chociaż były naprawdę miłym dodatkiem.

@Tristan Ward
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#4
06.01.2025, 13:38  ✶  

Nie do końca Tristan wiedział, co się dzieje w ich związku. Dlaczego w pewnych momentach, sytuacjach, Olivia zaczynała go unikać. Nie mówiła być może wszystkiego, z jakimi problemami się zmaga. Czy to, że zaprzestał myśleć o własnym biznesie, naruszyło stabilność w ich związku? Czy może ktoś w rodzinie, albo znajomi, nagadali jej, aby go zostawiła? Czy to jego wada, klątwa niemowy jak i pochodzenie, jednak ma znaczenie? Nie powinna wiązać się ze szlamą, bo zniszczy jej to życie? Nie miał pojęcia.

Ale czuł, przeczuwał, że nie jest dobrze.

Jak długo to potrwa?

Czekał cierpliwie. Aż tego dzisiejszego wieczora zjawiła się. Ta sama, cała, wspaniałą Olivia, której uwielbiał słuchać godzinami. Bo choć on nie mógł z siebie wydobyć głosu, słyszał ją. Dzięki Merlinowi, że Śmierciożercy, nie pozbawili go słuchu.

Podszedł szczęśliwy widząc ją, nie ukrywając tego po sobie, że nawet się stęsknił. Gdyby dała mu jakąś informację, że po niego przyjdzie, być może przygotowałby się z bukietem kwiatów. A może byłaby to przesada?

Z troski zapytał, czy wszystko w porządku w języku migowym. Odczytała jego słowa bez problemu. Spoważniał, kiedy szczerze mu przyznała. Tym samym pozwolił jej się do siebie przytulić. Objął ją, jakby była jego cennym skarbem. Bowiem, była nim. Była jego światem który dawał mu sens życia.

Jedyna, która go zaakceptowała, takim, jaki jest.

Na jej prośbę z pytaniem, skinął głową w zgodzie. Ale też zapytał, dokąd chciałaby zmierzać, podczas rozmowy.
"- Chcesz iść do parku?" – ponownie pytanie zadał w języku migowym, składając propozycję, kiedy jej nie miał w swoich ramionach, patrząc z góry, gdyż przewyższał wzrostem. Skoro nie chciała przy ludziach, najpewniej odpadała opcja kawiarni czy baru, gdzie zawsze się udawali na jakiekolwiek posiłki czy coś wypić.

Jeżeli się zgodziła, chwycił za jej dłoń, chcąc spleść ich palce razem i pozwolić jej mówić, ruszając w kierunku miejsca docelowego. Mogła po drodze wyrzucić z siebie, co leży jej na tym ciepłym, roztapiającym  lody sercu.



@Olivia Quirke
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#5
06.01.2025, 21:14  ✶  
Gdyby usłyszała o jego wątpliwościach, pękłoby jej serce. Dobrze, że nigdy nie zdecydował się wypowiedzieć ich na głos: Olivii nigdy nie obchodził status krwi czy majątkowy. Co z tego, że sama należała do jakiejś bocznej gałęzi czystokrwistego rodu? Jej dziadkowie, rodzice, a w końcu i ona, odcinali się od tego, co uważali za złe. A segregację na podstawie pochodzenia uważali za złe. Gdyby Quirke usłyszała, że Tristan zastanawia się czy jego pochodzenie ma wpływ na to, że się od niego odsunęła: coś chyba by w niej umarło. Głównie dlatego, że nie dalej jak dwa dni temu, w środku nocy, napadła ją dwójka typów, którzy kojarzyli właśnie go: tego szlamowatego niemowę z księgarni. Pragnąć "naprawić świat" obrali sobie Olivię za cel. Na szczęście obecnie tkwili w areszcie, ale Brenna ją ostrzegała, że mogą wyjść lada moment. Jutro? Pojutrze, za tydzień lub za miesiąc. Maksymalnie dwa, w porywach do trzech. I Olivia jej wierzyła, bo po pierwsze: Longbottom miała w tym doświadczenie, a po drugie ona sama wiedziała, jak to było w Ministerstwie Magii. Wiedziała, że jej wyrozumiałość co do ludzi to nie jest coś powszechnego. W Ministerstwie kręciło się pełno czarodziejów i czarownic, uważających się za lepszych.
- Tak, park będzie idealny - uśmiechnęła się lekko, wyciągając rękę w jego kierunku. Znał ją doskonale, nie musiała się obawiać. Ale z drugiej strony czuła, że coś jest nie tak. Tylko czy to z nią było coś nie tak, czy z nim? Niestety: wszystko wskazywało na tę pierwszą wersję, co wcale nie było takie pocieszające.

Gdy szli, milczała. Widać było po jej postawie i twarzy, że bardzo chce coś powiedzieć, ale po prostu nie znajduje słów. Bardzo często miała chaos w głowie, który wydostawał się kanonadą myśli ubranych w słowa na zewnątrz. Powodując, o ironio, jeszcze większy chaos. Teraz jednak, gdy wyznała, że coś jest nie tak, nie chciała by z jej ust wydobył się bełkot. Zbierała więc myśli, starannie dobierała słowa: niemalże jak nie ona. Ale to wciąż była Olivia, tylko po prostu nieco strapiona. Odezwała się dopiero, gdy przed oczami, w oddali, zaczął im majaczyć park.
- Wciąż mi głupio za to, co stało się na Lammas - wyznała w końcu cicho, zaciskając mocniej palce na dłoni Tristana. - Ale nie to jest najgorsze. Nie żałuję tego, co się stało. Gdyby cofnąć czas i postawić mnie z dzisiejszą wiedzą wtedy, w sierpniu... Zrobiłabym to samo.
Spoważniała, zerkając z ukosa na swojego chłopaka. Nie chciała go okłamywać, długo zbierała się do tej rozmowy - związek oparty na kłamstwie nie miał sensu. Musiała więc być maksymalnie szczera, na tyle ile mogła.
- Uważam, że zasłużyła na złamanie nosa za to, że cię obraziła i wyrwała ci notes. Nic więcej, nic mniej - dodała, żeby było jasne. Nie była specjalnie mściwa, nie życzyła tej dziewczynie źle. Owszem, zareagowała impulsywnie, lecz tak naprawdę działała w jego obronie. Gdyby nie wyrwanie tego notesu, gdyby nie te obraźliwe słowa... To być może do tego by nie doszło. Ale Olivia zaczynała rozumieć, że nie można było wiecznie podstawiać policzków, by zbierały kolejne ciosy. Tristan nie mógł zareagować, nie mógł przecież uderzyć kobiety, to nie byłoby honorowe. Ale ona mogła. - Czy to źle?
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#6
08.01.2025, 22:41  ✶  

Park okazał się dobrym pomysłem, który zaakceptowała Olivia. Trzymając się za ręce, udali w jego kierunku ulicą. Tristan liczył, że jego ukochana zechce podjąć temat podczas drogi, ale milczała. Zaniepokoiło go to jej milczenie. Sprawa, o której chciała z nim porozmawiać, musiała być na tyle ważna, albo poważna, żeby nie zaczynać jej w czasie trasy, gdzie mijali ludzi. A może zbierała myśli, szukała słów? Nie nalegał. Szedł obok, trzymając jej dłoń, jakby nie chciał, że zaraz ją zgubi. Że zniknie i znów nie wiadomo, kiedy się zobaczą. Każda chwila z nią, była dla niego cenna.

Lammas.

Park był blisko i wtedy Olivia wydusiła z siebie to, co ją wciąż dręczyło. Tristan z czułością na nią spojrzał, będąc przekonanym, że chyba mieli ten temat wyjaśniony i zamknięty. A może nie do końca? Może wspominając Lammas, chce nawiązać do czegoś jeszcze? Poczuł, jak zacisnęła palce na jego dłoni. Mówiła dalej. Wspomniała, że nawet jeżeli by czas cofnęli, powtórzyłaby to. Spojrzał na nią i uśmiechnął lekko, kiedy na niego spojrzała. I póki na niego patrzyła, nawet z ukosa, w języku migowym jej przekazał odpowiedź.

"- Jesteś moją obrończynią. Przejmujesz się tym nadal?"
Wiedział jaki miała charakter. To nie był pierwszy raz, jak musiała komuś dokazać w czynach, gdy słowa nie pomagały. Ale na Lammas, to już przeszła samą siebie. Nie da się ukryć. Zaskoczyła go, że miała w sobie taką moc i energię. Wygrałaby pewnie babski boks na ringu, w jego świecie mugolskim.
"- Przywykłem już do tego, że jestem obrażany, wyzywany, wytykany.. To się pewnie nigdy nie zmieni. Nie wszyscy potrafią zrozumieć mój problem. Albo nie chcą go zrozumieć. Tamtej dziewczynie, jedynie współczuję. Być może też mierzy się z jakimiś problemami.”
Dodał w języku migowym. A że potrzebował też drugiej wolnej ręki, ujął jej dłoń w swoją drugą i przesunął na łokieć, aby chociaż mogła obejmować jego kończynę, żeby mógł z pomocą własnych dłoni ułożyć "zdania", co chce jej przekazać. Używał prostych słów, aby zrozumiała. Ilekroć ćwiczyli, był dumny ze swojej dziewczyny, że opanowała zrozumienie języka migowego.
Gdy zapytała czy to źle, odpowiedział także w języku migowym.
"- Nie. Ale musimy nad Twoimi wybuchami popracować. Teraz mieliśmy szczęście, ale w przyszłości, nie wiesz na kogo trafisz."
Po tych słowach, mając wciąż ten lekki uśmiech wyrozumiałości i wdzięczności, że tak go broniła, chciał ostrzec, aby uważała. Bo gdyby to nie Penny, a Śmierciożerca stał przed nimi go tak obrażał, Olivia nie miałaby żadnych szans z nim. A nie chciałby jej stracić.
Na poprawę nastroju, dał jej pstryczka w nosek. Nim by się obejrzeli, dotarli do parku.


@Olivia Quirke
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#7
12.01.2025, 22:02  ✶  
Nie wyglądało na to, że Tristan się gniewał. Ale ona najwyraźniej okropnie się tym przejmowała. Nic dziwnego: to nie jej wybuch był problemem, Olivia już dawno zauważyła, że na przemoc należy odpowiadać przemocą. Nadstawianie drugiego policzka, gdy ktoś w pierwszy uderzył pięścią, było dla niej czystą głupotą. To właśnie przez takich ludzi: potulnych i usłużnych, teraz działo się to, co się działo. Magirasizm, bójki, szkalowanie i cała masa innych rzeczy, na które Olivia nie pozwalała. Nie pozwalała na to w swojej obecności, ale miała ambicje, by nie pozwalać także nigdzie indziej. Rozmowa z Brenną podniosła ją na duchu, ale to nie był ten moment przełomowy, w którym Olivia nagle staje się wojownikiem w imię sprawiedliwości. Nie - ona chciała z całego serca pomóc, nie chciała być bierna ale to nie dlatego, że ją samą zaatakowano. Ten atak po prostu utwierdził ją w tym, co postanowiła właśnie po Lammas.

Mówił, że się przyzwyczaił - ale ona nie chciała, by musiał się do tego przyzwyczaić. To było tak cholernie niesprawiedliwe, że czuła, jak w środku wszystko zaczyna się w niej gotować. Dlaczego on, który był przecież dobrą osobą, musiał ustępować innym tylko dlatego, że nie potrafił użyć słów? Dlaczego to on musiał się przyzwyczaić, że go obrażają? Jej błękitne oczy śledziły nie tylko układ palców i dłoni, ale także mimikę Tristana. Zmieniła się zapewne, odkąd stracił głos. Twarzą wbrew pozorom mówiło się więcej niż słowami, także tymi w języku migowym.
- Nie chcę, żebyś się do tego przyzwyczajał - powiedziała poważnie, przesuwając dłoń wzdłuż jego przedramienia. Nie zacisnęła jej, zamiast tego zatrzymała go i obróciła tak, żeby móc się przytulić, gdy tylko skończy mówić. - To niesprawiedliwe i nie powinno tak być. Jak będziemy się do tego przyzwyczajać i nie będziemy reagować, to tylko zachęci innych do tego, by rzucać coraz gorsze obelgi, a potem przejść do czynów. W nosie mam, na kogo trafię, nie będę stać bezczynnie, gdy ktoś cię atakuje.
Żachnęła się, a Tristan mógł poczuć, jak wypuszczone z oburzeniem prychnięcie przenika przez jego koszulę. On już się nawalczył, ale to nie oznaczało, że miał zostać workiem do bicia. Kochała go takim, jakim był i nie chciała go zmieniać, ale to nie znaczyło, że dla niego będzie teraz wystawiać twarz do kolejnych ciosów.
- Nie musisz się mną przejmować, potrafię sobie poradzić, gdy ktoś mnie zaczepia - dodała już pewniej. Z tą irracjonalną pewnością w głosie, która sugerowała, że musiało dojść do takiej sytuacji, bo inaczej nie dałaby sobie za to ręki uciąć. - A tamta baba na pewno ma problemy, ale z głową.
Burknęła mrukliwie, wypuszczając go w końcu z objęć. Park był już tuż-tuż, mogli iść dalej, a na pstryczek w nos zareagowała nerwowym uniesieniem kącików ust.
- Niby jak chcesz pracować nad moimi "wybuchami", co? - zmieniła temat, decydując że nie ma takiej siły, która zmusiłaby ją do powiedzenia Tristanowi, że po godzinach planuje angażować się w pomoc takim jak on. Nie mugolakom, a osobom bezbronnym, szykanowanym bez powodu. Nie chciała mu też mówić, że zostala zaatakowana, póki sam nie zapyta. Nie chciała go okłamywać, ale gdyby sama wyskoczyła z tą rewelacją, to tylko by się zaczął zamartwiać. A przecież obroniła się, nic się jej nie stało i na dodatek ci wstrętni ludzie siedzieli w areszcie. Co z tego, że odgrażali się, że wrócą? Wtedy będzie przygotowana. Chyba. - Jestem ciekawa w jaki sposób chciałbyś to osiągnąć.
Odrobina humoru jej wróciła, bo nie wyobrażała sobie, by Tristan kiedykolwiek mógł ją tak zdenerwować, że by wybuchła złością na niego.
- Masz ochotę na coś? - kiwnęła głową w stronę wózeczka, na którym znajdowały się papierowe kubeczki i przekąski, takie jak orzeszki oraz cukierki. I kawa. Herbata też, ale nawet na nią nie spojrzała, bo wiedziała doskonale, że pewnie będzie z torebki i będzie niesmaczna. - Niedaleko zawsze były wiewiórki, przejdziemy się tam za chwilę?
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#8
14.01.2025, 23:51  ✶  

W przeciwieństwie do Olivii, Tristan już się poddał. Kiedyś jeszcze walczył w obronie słabszych, niezależnie od ich pochodzenia. Ryzykował życiem. Teraz, choć był wyszkolony, posiadał odpowiednie umiejętności, czuł się przegrany. Trauma jaką przeżył, była jeszcze zbyt świeża, aby znów stanąć do walki w tej wojnie.
W tej sytuacji, nie widział innej drogi, jak tylko, pogodzić ze wszystkim.

Jedyną jego siłą, że jeszcze żył i funkcjonował, była ona. Jego ukochana Olivia. Bez niej, nie widział sensu żyć. Poza nią, nie miał tak naprawdę nikogo.
Dosłownie.

Gdy wypowiedział swoje słowa przez język ciała, prowadzony palcami u dłoni, kiedy kończył ostatnie słowa przekazu swoich słów, Olivia zaskoczyła go swoją odpowiedzią. "Nie chcę, żebyś się do tego przyzwyczajał" – padło z jej ust.
Co więc miał zrobić? Stanąć twarzą w twarz przed śmierciożercami, nie miał już odwagi. Odebrali mu wszystko co miał. Nie chciał, aby odebrali mu jeszcze ten cenny skarb jakim była Quirke. Mogą zabrać mu wzrok, słuch, węch, dotyk, ale nie ją. Jedyną osobę, która trzymała go jeszcze przy życiu. Tylko, czy wciąż będzie go chciała? Będzie kochać doszczętnego kalekę, jeżeli kiedyś odbiorą mu ostatni zmysł?

"- Jakie mam inne wyjście?"
Zapytał, przez język migowy, używając słów przez jedną dłoń. Pozwalając, aby się do niego przytuliła. Pozwolił jej dokończyć swoją odpowiedź, wypowiedzieć swoje myśli na głos. Lecz westchnął. Nie ukrywał po sobie tego, że i tak się przejmował. Jak można żyć szczęśliwie u boku ukochanej osoby w obliczu kraju stającego do wojny o dominację wybranej społeczności?

Objął ukochaną ramieniem, kiedy się wtuliła, czekając na moment, kiedy go puści, aby mógł jej coś jeszcze przekazać. Tego jej nie powiedział, kiedy po Lammas, a może to było jeszcze pod koniec jego dnia, dostał list z od sędziny Wizengamotu.

"- Skarbie mój. Masz możliwość żyć normalnie jako czarownica. Ja niestety nie mam tak wysokich przywilejów. Po Lammas, dostałem list od Sędziny Wizengamotu, z sugestią, abym nie zgłaszał incydentu… To było tylko potwierdzenie tego co już powiedziałem podczas sprzątania stoiska. Gdybym zgłosił incydent, nie wygrałbym. Nawet, jeżeli tamta kobieta postąpiła nieodpowiedzialnie. Wiesz dobrze, że w obliczu ostatnich wydarzeń, nie istnieje sprawiedliwość."
W języku migowym, musiał jej to przypomnieć, uświadomić z jak bardzo różnych światów pochodzą. Może powiadają, że miłość zwycięży wszystko, to jednak z trudnościami losu musieli się zmierzyć. Posłał jej uśmiech, pochylił i ucałował usta, jakby chciał pocieszyć, że mimo tego wszystkiego, nadal ją kocha, nadal będzie u jej boku.
Jak pracować nad jej wybuchami? Na to znajdzie się odpowiedź.
"- Wyszkolę Cię."
Po chwili namysłu, przekazał w mowie dłoni odpowiedź na jej zastanowienie. Jak chciał sprawić, aby pomóc jej w działaniach impulsywnych. Chciała go przecież chronić. Ona jest jego głosem. On jest jej siłą.  Uzupełniali się. Ale żeby mieć pewność, że bez niego Olivia sobie w przyszłości poradzi, to chyba czas, aby nauczyć ją odpowiednio się bronić.

Przy tej rozmowie znaleźli się w parku. Humor do Olivii powracał. Na jej pytanie, które miało trochę oderwać ich poważnych tematów, powędrował spojrzeniem za gestem jej głowy, w kierunku wózka z przekąskami. Kiwnął więc z uśmiechem i potwierdzeniem, że tak. Najpewniej posiedzą w parku razem i dłużej, chcąc nacieszyć się sobą. Coś ciepłego by się przydało więc wypić i przekąsić. Jesień zbliżała się z każdym dniem, a wieczory i noce nie były już przecież tak ciepłe co latem. Na kolejne pytanie o wiewiórki, także się zgodził. Pójdzie tam, gdzie jego ukochana będzie chciała.



@Olivia Quirke
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#9
19.01.2025, 23:15  ✶  
Nie chciała na niego naciskać, ale nie zamierzała podążać tą samą ścieżką. Ona musiała go chronić za wszelką cenę. Nie wyobrażała sobie bez niego życia, nie wyobrażała sobie momentu, w którym Tristana przy niej zabraknie. Wolałaby się zabić, niż żyć w świecie, w którym go nie będzie. Mogłaby dla większego dobra go odtrącić, mogłaby dla niego zabić, mogłaby dopuścić się czynów naprawdę strasznych - takich, za które nie tylko wysłaliby ją do Azkabanu, lecz również skazaliby na pocałunek dementora.

Jednocześnie nie chciała, żeby Tristan musiał żyć w takim świecie. Nie oznaczało to, że miał teraz sam jeden wrócić do Ministerstwa, stanąć przed samą Harper Moody i powiedzieć, że wraca. Nie oznaczało to, że wymagała od niego, by tropił osoby, które go skrzywdziły. Ale nie chciała, by był przyzwyczajony do tego, że ktokolwiek może nim pomiatać. Bez względu na to, czy chodziło o status krwi, czy niepełnosprawność.
- W przypadku tej rudej nie mogłeś nic, ale od tego masz mnie - powiedziała cicho, wzmacniając uścisk. - Wiem, że nie uderzyłbyś kobiety. Ale gdyby to był mężczyzna... Powinien dostać tym notesem w pysk.
Ostatnie słowa wymruczała w jego klatkę piersiową, tak żeby nie usłyszał ich dokładnie. Ach, nie miała żadnego pomysłu na to, co miałby zrobić. Bo przecież coś musisz zrobić nie było wcale odpowiedzią.

Gdy odsunęła się od niego tak, że mogli dalej iść, nastąpiło to, czego się bała. Masz możliwość żyć normalnie jako czarownica. Ja niestety nie mam tak wysokich przywilejów. Jej dłonie mocno zacisnęły się w pięści - a ręka, którą trzymała Tristana, wcale nie miała słabszego uścisku. Puściła go dopiero w chwili, gdy zdała sobie sprawę z tego, że wbija paznokcie we wnętrze jego dłoni, jednocześnie zaciskając mocno szczęki i odwracając głowę. Cała jej postawa była napięta, nawet wiewiórki nie mogły sprawić, że by się rozluźniła.
- Która to sędzina? - zapytała cicho, niemalże cedząc słowa. Puściła jego dłoń i teraz już nie mogła się powstrzymać: sięgnęła po kolejnego papierosa. Jebane, jebane fajki i jebany nałóg. Olivia się trzęsła, i oczywistym było że ze złości. To, co powiedział o liście który dostał, wcale jej nie pomogło.
- Mój ojciec pracuje w Ministerstwie. Poparłby cię, tak samo jak ja - powiedziała cicho, zaciągając się wcześniej drażniącym jej płuca dymem. Poczuła, że zaczyna jej się odrobinę kręcić w głowie. - Właśnie o to chodzi! Odpuszczając pokazujemy takim jak oni, że mogą się z nami bawić tak, jak chcą.
Wcisnęła sprzedawcy kilka monet, przytrzymując papierosa zębami. Wzięła dwie paczki orzechów, bo jesień zbliżała się wielkimi krokami, a zwierzęta powoli zaczęły robić zapasy. I kawę dla siebie - i to, co chciał Tristan, chociaż jakby chciał herbatę, to dostałby zmarszczeniem brwi.
- Wyszkolisz mnie: jak? Zdziwiłbyś się, gdybym nagle posłała cię zaklęciem na drugi koniec sali treningowej, co? - prychnęła, unosząc dumnie głowę. Niby żartowała, bo uśmiechnęła się po raz kolejny, ale coś w jej oku błysnęło, jakby to nie były przechwałki z czasów Hogwartu. Zanim jednak Tristan mógłby odpowiedzieć, wcisnęła mu paczkę orzechów w dłoń. - Chyba że chcesz mnie drażnić a gdy wybuchnę, to schowasz się za fortecą, zrobioną z poduszek?
Nie mieszkali jeszcze razem, nie rozmawiali jeszcze nawet na ten temat, ale tak to sobie wyobrażała w tej chwili. Byliby we własnym mieszkaniu, on by zostawiał brudne talerze w zlewie, a ona by się wściekała tak, że w końcu poleciałaby zwinięta w kulkę szmatka do wycierania. Kłóciliby się tylko po to, by się pogodzić równie szybko i przeprosić tak czule, że nie powinna o tym myśleć w tej chwili. Ale czy nie wybiegała z tymi myślami za daleko? W jej domu tak właśnie było: szybkie kłótnie, latające poduszki, śmiechy, przekomarzanie się... Żadnych cichych dni, żadnych świństw. Żadnych tajemnic. A ona już jedną przed nim miała. Nie... W sumie dwie. Wywaliła papierosa do popielniczki, nie zatrzymując się lecz i nie przyspieszając specjalnie kroku. Gdzieś z boku przy ławce mignęła im wiewiórka i to tam właśnie pokierowała go Olivia.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#10
20.01.2025, 23:11  ✶  

Czy miłość jaką los ich połączył, mogła przezwyciężyć wszystko? Łączyło ich taka więź, w której jedno nie widziało sensu życia bez drugiego. Podobnie postąpiłby Tristan, gdyby jego kochana Olivia, znalazła się w niebezpieczeństwie. Oddałby życie, aby była bezpieczna. Bo jedyne co w swoim życiu miał do stracenia, to tylko ją.

Zgadza się. Nie wypadało mu uderzyć kobietę awanturującą się na jarmarku, przy ich stoisku. Co innego, gdyby to była czarownica miotająca zaklęciami i niosąca chaos niczym Śmierciożerczyni. Jako auror, nie zawahałby się.  Ale teraz, jako zwyczajny kowal i pracownik księgarni… Sam widok ich masek, śni mu się po nocach. Gdyby stracił wzrok, widziałby je najpewniej cały czas, popadając w paranoję psychiczną. Wtedy jedynym dla niego ratunkiem być może byłaby śmierć, albo lecznica dusz.

Faceta być może by uderzył, gdyby ten skrzywdził Olivię. Gdyby zaistniała taka konieczność. Tej na szczęście nie było. W odpowiedzi na jej słowa, które wymruczała do jego odzieży, wtulając się w klatkę piersiową, pogładził po głowie. Przyjął do wiadomości, ale słów nie pokazał.

Kiedy dała mu możliwość wyrażenia swojego zdania, poczuł jej uścisk dłoni. Spodziewał się, że to nie będzie się jej podobało. Ale taka przecież była prawda. Musiałby chyba pokonać swój lęk, aby "mówić" i myśleć inaczej.
Widząc jej postawę, zmienił spojrzenie na przepraszające. Bo urazić jej nie chciał, ale okłamywać także.

W przypadku pytania o sędzinę, postanowił wspomóc się notesem, który wyjął z tylnej kieszeni i zapisał lewą dłonią ”Lorien Crouch Mulciber". Jedno nazwisko przekreślił, gdyż po jego napisaniu przypomniał sobie podpis kobiety. Nie nazwała się już pod panieńskim. Sporo się w Ministerstwie pozmieniało, gdy nie był obecny ponad pół roku. Dopiero niedawno docierały do niego informacje, kto z kim, co, gdzie, jak i tak dalej. Choćby taki jarmark odkrywał przed nim stare znajomości.

Nazwisko wypisane w notesie, pokazał Olivii. To, że jej tata pracuje w Ministerstwie, może być coś pomogło. Ale Ward nie chciał walczyć. Czyżby słabł? Poddawał się coraz bardziej?

Schował notes, kiedy jego ukochana zarzuciła, że powinni pokazać swoje miejsce a nie poddawać się. Nie ukrywała swojego gniewu, nawet słysząc jego odpowiedzi w postaci języka migowego. Przy stoisku, do którego dotarli w parku, od razu zgodził się skinieniem głowy na kawę do picia. Jakby nie chciał bardziej drażnić swojej tygrysicy. Odebrał także wciśniętą mu do dłoni torebkę z orzeszkami.

Na jej żarty, czy dogryzające teksty, uśmiechnął się niejako może z ulgą. Kobieta zmienną jest, ale i tak ją kochał. Uśmiechnął się szerzej, gdy wspomniała o fortecy z poduszek. Forteca. Nie jednokrotnie wracał myślami do dnia, kiedy mieli dobę dla siebie w wynajmowanym domku. Gdzie byli sam na sam. Mieszkali. Niejednokrotnie chodziło mu po głowie to jej zaproponować. Tylko nie wiedział, czy ona była na to gotowa.

Udali się na ławeczkę, w miejsce gdzie znajdowały się wiewiórki, a jedna właśnie gdzieś przebiegła. Ta niepewność wciąż ściskała go w środku. Musiał zaryzykować. Dotknął jej ramienia, kiedy miała uwagę skierowaną gdzie indziej. Chcąc aby na niego spojrzała. I wtedy, mając jedną wolną rękę, dał jakoś radę ułożyć i pokazać w języku migowym pytanie:

"- Chciałabyś, zamieszkać ze mną?"
Spodziewałby się odrzucenia. Zrozumiałby. Ale te czasy, kiedy oboje martwili się o siebie wzajemnie. Mieszkali daleko od siebie.


@Olivia Quirke
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Olivia Quirke (7494), Tristan Ward (6383)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa