• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[sierpień 1971] Wodne klątwy

[sierpień 1971] Wodne klątwy
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#21
14.01.2025, 12:39  ✶  
Brenna też nie wiedziała, co dolega chłopakowi: rozumiała tylko tyle, że było to coś złego i prawdopodobnie o magicznym podłożu. Mogłaby jeszcze zakładać, że upił się i oszalał, ale nie w sytuacji, w której wcześniej tyle było tutaj utonięć i w pewnym sensie w sprawę były zamieszane osoby powiązane z magicznym światkiem.
Przemieściła się błyskawicznie ku swojemu plecakowi, wciąż skrytemu w krzakach, żeby chwycić kajdanki, chociaż nie skuła na razie niedoszłego topielca: ot chciała mieć je pod ręką. Nie wiedziała, czy Thomas zdoła odczarować mugola nie zdejmując z niego zaklęcia rozpraszającego, a i nie mogła być pewna, jak długo chłopak i bez tego zostanie nieprzytomny. Na wszelki wypadek machnęła różdżką, zagęszczając nieco powietrze pomiędzy nimi a jeziorem – wprawdzie teleportowali się tutaj właśnie po to, by zwiększyć odległość między nimi, a bawiącymi się na drugim brzegu, ale gdyby młodzieniec zaczął krzyczeć naprawdę, naprawdę bardzo głośno… mogliby go usłyszeć.
A potem Brenna odsunęła się, po prostu czekając aż Thomas skończy działać. Czekała w pobliżu, gotowa w każdej chwili dopaść do chłopaka, gdyby trzeba było go obezwładnić.
Początkowo nic się nie działo.
Zerknęła na Figga pytająco, kiedy skończył rzucać swoje czary, niepewna, czy podziałały, czy nie. A potem przyklękła przy chłopaku, gdy jego powieki lekko zadrgały, a z ust wydobyło się jęknięcie.
– Hej, słyszysz mnie? – spytała. – Pamiętasz, co się stało?
Otworzył oczy i spojrzał na nich, trochę nieprzytomnie, ale spojrzenia nie miał już tak pustego, jak wcześniej. Zakasłał, a potem usiadł, rozglądając się wokół z pewną paniką.
– Co… co się stało?
– Wyciągnęliśmy cię z jeziora – przypomniała. – Pamiętasz, jak do niego wpadłeś?
Wciąż wszyscy byli mokrzy, chociaż już nie tak jak chwilę wcześniej: ciepły wiatr, który przez chwilę ich owionął, trochę wysuszył ubrania. Chłopak zacisnął palce na swojej wilgotnej koszulce i odsunął się trochę, jakby chciał zwiększyć pomiędzy nimi odległość.
– Ja… – zaczął, zaciął się na chwilę i pokręcił głową, trochę bezradnie. – Poszedłem w krzaki, no wiecie… a potem… potem ktoś mnie wołał? Brzmiał jak Crystal, ale ona…
Urwał nagle i zacisnął wargi, zerkając na nich z nową paniką.
– Musiałem wypić piwo za dużo. Może się potknąłem? Dzięki. Za pomoc. Gdzie są moi przyjaciele? – spytał, spróbował nawet wstać, chociaż musiało się mu zakręcić w głowie, bo niemal natychmiast opadł z powrotem na trawę.
Brenna sięgnęła ku niemu, łapiąc go za ramię, tak na wszelki wypadek. Dzwonki alarmowe już nie tylko dzwoniły w jej głowie, a wygrywały stały rytm. Jeśli słyszał Crystal i sam nie był pewien, jak trafił do wody, prawnie na pewno został zaklęty: a coś w jego zachowaniu zdawało się po prostu ogólnie rzecz biorąc podejrzane.
– Zniosło cię kawałek, nie wstawaj lepiej jeszcze, pójdę po nich – zapowiedziała po szybkiej kalkulacji. Nie chciała zostawiać tutaj z nim Thomasa samego, ale też gdyby się zamienili i jeśli ona posłałaby go do Ministerstwa, zanim zdołałby zgarnąć kogoś, kto mógł w razie potrzeby zahipnotyzować mugola, minęło za dużo czasu. – Sprowadzę pomoc – dodała, zwracając spojrzenie na Thomasa, chcąc mi niewerbalnie przekazać, że ta pomoc wcale nie oznaczała, że pobiegnie na miejsce, w którym bawiła się reszta, a do Biura.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#22
17.01.2025, 02:07  ✶  
Poczuł jak magia formuje się wedle jego woli, jednak nie na tyle, aby mógł swobodnie wybierać sobie jakie zaklęcia rozprasza, dlatego też nie udało mu się to co zamierzał. W sumie to nadal nie był przekonany, ze wybiórcze niwelowanie mocy zaklęć było możliwe. Może gdyby używał słabszych zaklęć? Ale nie wiedząc z czym miał do czynienia, wolał nie ograniczać się i zaczynać od razu jak to mówią mugole z grubej rury.
Przypatrywał się chłopakowi i Brennie, kiedy prowadzili swoją rozmowę. Nie tylko ona czuła, że coś jest tutaj nie tak, zdecydowanie miało się coś wokół tego jeziora. Tylko co polowałoby na mugoli, kto czerpałby przyjemność z zabijania ich w taki sposób, żeby się topili. Była w tym pewna forma sadyzmu, jednak brzmiało to mało czarnoksięsko.
- Czy widziałeś jakiś błysk światła zanim usłyszałeś Crystal? - zapytał w końcu patrząc uważnie na twarz młodzieńca i obserwując każdy jego grymas. Nie miał jak siłą wyciągnąć od niego tych informacji. Przecież nie będzie go tłukł czy poniewierał magią, aby mu powiedział co wie. - A może poczułeś jakiś dziwny zapach? - dodał jeszcze, ale wątpił, żeby tutaj brał udział jakiś eliksir, ale może jakiś stwór? I on by go wyczuł. Jedno było pewne, chłopak nie wszedł do jeziora bo wypił o piwo za dużo. Został zaklęty, ale z tego co czuł i widział to zaklęcie zostało przełamane i nie ciążyło już na nim.
- To prawda, lepiej żebyś nie włóczył się po lesie teraz sam. Jeszcze znowu zboczysz do jeziora - rzucił żartobliwie, chcą nieco rozładować napięcie. Cały czas stał trzymając jedną rękę w taki sposób, aby nie musieć pozbywać się z uchwytu różdżki, ale też i nie pokazywać jej chłopakowi. Ktoś albo coś, co wpłynęło na jego umysł nadal mogło tam być, nie chciał być bezbronny, gdyby doszło do konfrontacji.
- Moja przyjaciółka sprowadzi pomoc, a my tu na nich poczekamy, to najlepsze wyjście - zwrócił się do młodzieńca i odwrócił się na chwilę ku Brennie. Skinął jej głową dobrze rozumiejąc, że pomoc miała być dla nich, nie dla niego - znaczy dla niego również, dzięki temu zapomni wydarzenia z dzisiaj. A oni przy dobrych wiatrach dowiedzą się co tutaj naprawdę zaszło. Wrócił więc do pilnowania chłopaka, żeby ten im nie zwiał i jednocześnie rozglądania się wokół, czy nic ani nikt nie próbuje ich zajść i przeklnąć ponownie, to byłoby bardzo niefortunne, gdyby zaraz po zniknięciu Brenny, Thomas pozwolił przeklnąć pozostawionego mu pod opieką mugola, albo sam oberwałby urokiem.
Nie wiedząc na co się pisze i z czym przyjdzie mu walczyć (o ile w ogóle przyjdzie), nie widział innej opcji - wcale nie dlatego, że panna Longbottom jako brygadzistka wiedziała gdzie i do kogo zwracać się w Ministerstwie, ale też z innego punktu widzenia, przecież nie mógł pozwolić, żeby nadstawiała karku tutaj broniąc jakiegoś mugola nie wiadomo przed czym ,gdy on będzie biegał w poszukiwaniu pomocy. Zdecydowanie to on po winien tu zostać, to bardziej logiczne, nawet jeśli to ona miała więcej predyspozycji, aby wygrać ewentualne starcie z napastnikiem, gdyby pojawił się dokończyć dzieła.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#23
19.01.2025, 00:04  ✶  
– Światło? – spytał chłopak, wyraźnie zdezorientowany. Pokręcił głową, marszcząc brwi, a potem zanurzył palce we włosach. Wyglądał, jakby próbował sobie coś przypomnieć, ale nie mógł. Thomas wiedział, że zwykła magia zauroczająca nie mogłaby mieć trwałego efektu – albo skonfundowano go od razu, tak ze ogólnie nie był pewny, co się działo, albo potraktowano go jakąś klątwą, albo użyto hipnozy. – Nie jestem pewien? Chyba kogoś widziałem, ale… może to byliście wy? Co wy tu w ogóle robicie? – wymamrotał i potarł palcami skroń. – Kurwa, ale boli mnie głowa…
*
Brenna starała się spieszyć, mimo to Thomas musiał zostać sam na sam z mugolem przez kilka minut. Nie trwało to jakoś strasznie długo: nie dłużej niż w teorii powinno zająć obejście jeziora, dotarcie do miejsca, gdzie płonęło ognisko i wrócenie z kolegami niedoszłego topielca. Na miejsce zamiast nich oczywiście przybyli dwaj pracownicy Ministerstwa – Brygadzista z dyżuru oraz ktoś z oddziału amnestojaztorów, kto mógł tutaj zdziałać zdecydowanie więcej niż Brenna, gdy mugol nie chciał współpracować, a i nie mogli ot tak ujawnić mu żadnych informacji o magii. Longbottom i Figg mogli więc przekazać swoją „zdobycz” w ich czułe ręce (i udzielić nieco więcej wyjaśnień, na które w Ministerstwie Brenna nie miała dość czasu: mianowicie, że chłopak prawie na pewno został przez kogoś w jakiś sposób zaklęty, i prawdopodobnie nie był pierwszym tego typu przypadkiem). Sama pani Detektyw, kiedy ta sprawa została załatwiona, zmieniła się w wilka i pognała w las, z którego wyszedł młodzik, szukając tropów.
Trzy dni później mogła opowiedzieć Thomasowi, co ostatecznie wykazało śledztwo – choć mimo jego zaangażowania w sprawę prosiła o dyskrecję. Wyglądało na to, że śmierć pijaka mogła być nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, za to ta charłaczki nie była wypadkiem, choć i nie miała z nią wspólnego żadna magia: za to sporo kłótnia, były ukochany, jego przyjaciel i paru kolegów, którzy pomogli ukryć sprawę. Siostra w końcu odkryła prawdę, a że już dwukrotnie uznano tutaj dwa zgony za przypadkowe i przełamywały one ewentualny wzór, tak że trudniej byłoby ją powiązać z kolejnymi… wzięła sprawy we własne ręce: postanawiając pozbyć się winnych za pomocą magii. I pewnie nawet udałoby się jej to, gdyby krewna jednej z ofiar sama nie była mugolaczką…
Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (4999), Thomas Figg (4060)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa