• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[03.09.1972 (popołudnie)] Me and the devil walkin' side by side

[03.09.1972 (popołudnie)] Me and the devil walkin' side by side
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#1
17.01.2025, 04:42  ✶  
Listy napisane do Nory i Mabel nieprzyjemnie ciążyły mu w kieszeni spodni. Może faktycznie powinien je tam zostawić, na stole w kuchni, kiedy miał ku temu okazję. Zdać się na to co przelał na pergamin, przecież  był pewny, że wszystko co tam zawarł było idealnie skomponowane. PRzelał tam swoją duszę, swoje obawy i miłość do nich obu tam. A teraz? Dlaczego wątpił w to co robił. Dobrze wiedział, to przypominało to wszystko co robił kiedyś, uciekał, nic nie zmieniało, wciąż uciekał bojąc się stawiać czoła sprawom. Nadal popełniał te same błędy. Myślałby kto, że te czternaście lat późnię nie będzie powtarzał tych samych nawyków co będąc młokosem, który ledwo skończył Hogwart. Prawda była inna, nie zmienił się wcale tak bardzo, przybyło mu kilka lat, trochę blizn i co poza tym? Zaciągnął się papierosem i rzucił niedopałek na ziemię. Stał przed tylnym wejściem do domu siostry z nietęgą miną. Poranne spotkanie z Edgem pozwoliło mu nieco oczywiście myśli, podać odważniejsze decyzję. Dobrze wiedział, że Nora zasługuje żeby usłyszeć to co ma jej do przekazania prosto od niego, a nie czytać to z pergaminu.
Nie poprawiał sytuacji fakt, że wysłał jej ten nie do końca prawdziwy list, ale nie mógł niepojawiań się w domu przez kilka dni, zapewne wzbudziłby tym jej niepokój i jeszcze by zaczęła go szukać. Lepiej było zapobiegać, teraz jednak wiedział, że nie było to najmądrzejszy z jego czynów. Zresztą przełom sierpnia i września nie obfitował w mądre decyzję podjęte przez Thomasa. A myślałby kto, ze najstarszy z rodzeństwa będzie tym najbardziej odpowiedzialnym. Chyba będzie musiał porozmawiać z ojcem o tym, aby nie to Nora przejęła obowiązki dziedzica, zresztą jako ród nie będący czystej krwi nie grało to aż tak wielkiej roli. Westchnął i wypuścił dym z płuc. O ileż łatwiej byłoby zostawić listy i teleportować się stąd, byle dalej.
Z duszą (połamaną) na ramieniu, sercem podchodzącym do gardła i ciężką gulą w żołądku otworzył drzwi. Dobrze wiedział, ze to właśnie był jedne z wielu kroków, które będzie musiał podjąć, aby choć trochę móc naprawić swoje czyny i zrozumieć co się z nim działo.
- Nora? Jesteś w domu? - zawołał wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. Czuł to paskudne uczucie, strach przed niezrozumieniem i odrzuceniem. Dobrze wiedział, że siostra go kocha, ale z drugiej strony wszystko miało granice, a on?
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#2
17.01.2025, 11:49  ✶  

Końcówka sierpnia przyniosła Norze niepokój. Spotkanie Zakonu przebiegało dość intensywnie, nie do końca więc wiedziała, czego może spodziewać się w najbliższym czasie. Zajmowała się tym, co zazwyczaj. Całą swoją uwagę skupiła na cukierni i tworzeniu eliksirów dla swoich przyjaciół - przeczuwała, że niedługo mogą się im przydać ich naprawdę spore ilości, więc szkoda było marnować czas. Zatracała się w tym, jakoś tak było jej najłatwiej zająć myśli.

Praktycznie nie opuszczała ostatnio murów cukierni, zresztą, czy od marca właściwie było inaczej? No nie, to tutaj się zaszyła i pewnie szybko się to nie zmieni.

Martwiło ją wiele spraw, zastanawiała się, jak miewa się Brenna, czy wszystko u niej w porządku, powinna się była do niej odezwać po tym spotkaniu, Thomas też gdzieś zniknął, nie miała pojęcia gdzie. Nie wiedziała, czy to coś niebezpiecznego, bo skąd mogła wiedzieć. Nikt nie dzielił się z nią szczegółami, mogła tylko podejrzewać, co za sprawy załatwiał.

Nie mogła się nakręcać, niepotrzebnie ciągle o tym myśleć, bo to niczego nie zmieniało, nie miała wpływu na to, że większość z jej najbliższych ciągle ryzykowała swoje życia w imię idei, o którą walczyli. Sama pewnie by to robiła, gdyby tylko miała ku temu odpowiednie umiejętności.

Znajdowała się w kuchni. Wendy zajmowała się obsługą gości kawiarni, aby ona mogła piec. Nikt nie był w stanie jej zastąpić podczas tworzenia słodkości, więc to przede wszystkim Nora się tym zajmowała. Wkładała do garnka kolejną porcję pączków, w pomieszczeniu unosił się słodki zapach wypieków, ale również nie do końca przyjemny smród nagrzanego oleju.

Sięgnęła po kubek z kawą, aby upić z niego łyk, musiała się ratować kofeiną, bo nie sypiała ostatnio najlepiej, wtedy usłyszała znajomy głos. Thomas. Wrócił. Ulżyło jej, kamień spadł Figgównie z serca, bo to oznaczało, że był bezpieczny, że nic mu się nie stało. To było najważniejsze.

- W kuchni, Tommy, jestem w kuchni.- Odkrzyknęła, właściwie nie powinno go to zaskoczyć, bo gdzie indziej mogła być? To tutaj spędzała większą część dnia.

Odstawiła kubek na blat i zamieszała w garze wielką, właściwie to zaczęła obracać pączki na drugą stronę, aby zarumieniły się odpowiednio z każdej z nich. Już za chwilę będzie miała to z głowy, wtedy powinna przejść do kolejnej porcji ciastek. Ten dzień miał być długi, w sumie jak każdy ostatnio - pełen ciężkiej, fizycznej pracy.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#3
20.01.2025, 01:10  ✶  
Cóż, może gdyby przed chwila nie wypalił dwóch papierosów z rzędu to od razu poczułby słodki zapach niosący się z kuchni i wiedziałbym, gdzie się udać, żeby znaleźć siostrę. Ale niestety powonienie Thomasa zostało zwiedzione na manowce i nie zdolne do odkrycia przed nim tej jakże wielkiej zagadki. Gdzie bowiem można by spotkać Norę, wielką cukierniczkę z Pokątnej.
Wszedł powoli do kuchni, opierając się framugę i przypatrując siostrze uwijającej się w kuchni. Czuł wyrzuty sumienia, co do tego, że opuścił ją na te trzy dni. Przez cały ten czas nie pomagała jej w prowadzeniu biznesu i domowych sprawach. PRzełknął ślinę jednocześnie czując jak poczucie winy wzbiera w nim i powodowała, że cała ta zbudowana odwaga uleciała jak z przebitego igłą balona. Może jednak zostawienie listu było lepszą opcją.

O tak, ucieknij zostawiając list, zawiedź ją jeszcze bardziej

Postanowił zignorować głos w głowie, nie miał czasu teraz z nim dyskutować, ani sił na udowadnianie mu, że się mylił. Odetchnął głęboko, nabierając w nozdrza słodki zapach tłustych pączków.
- Zmieniałaś coś w przepisie, pachną jakoś słodziej niż zwykle. Jakbyś potrzebował niezależnej opinii co do smaku... - zawiesił głos znacząco z uśmiechem przyczepionym do ust, ale w pierwszym odruchu nie ruszył, żeby podkraść jednego z pączków i go spróbować. A Thomas nie chcący podwędzić słodyczy to jasny przekaz, że albo był chory, albo coś go trapiło.

- Jestem ci winny przeprosiny - zaczął za to z grubej rury, nie było sensu owijać w bawełnę, było tu już wystarczająco słodko. Szkoda, że zamiast z czymś słodkim to przychodził ze słoikiem dziegciu. - Po prostu stało się coś niespodziewanego i nie mogłem wrócić do domu - i choć bardzo chciał uciec od niej wzrokiem, patrzeć gdziekolwiek indziej niż na twarz siostry, tak nie mógł się na to zdobyć.

Aż tak bardzo chcesz patrzeć na jej rozczarowanie?

- A raczej to ja zrobiłem coś strasznego... - dodał jeszcze i głos uwiąż mu w gardle. Jak miał jej to opowiedzieć, jak streścić to wszystko i jednocześnie opisać to jak się czuł. Czy mógł? Czy powinien zrzucać to na jej braki swoje problemy? To nie były rozterki miłosne czy przemyślenia na temat obecnej sytuacji w kraju. Dlaczego miał ją obrażać wiedzą, ze świadomie użył czarnej magii, co więcej cieszyło go jej użycie. "Jestem gotów poświęcić swoją duszę za wasze bezpieczeństwo" oh jak źle to się zestarzało, może gdyby faktycznie ratował kogoś bliskiego nie czułby się wtedy tak źle? Ale on chciał zadawać ból, cieszy się nim. I teraz stał w kuchni siostry, wgapiając się w nią bez słowa - tylko nie wiedział jak ubrać w słowa to co chciał przekazać.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#4
20.01.2025, 11:23  ✶  

Nie wydawała się mieć parszywego nastroju, wręcz przeciwnie Figgówna jak zawsze podśpiewywała sobie coś pod nosem. Nie skupiała się na tym, co mogło wyprowadzić ją z równowagi, czy denerwować. Aktualnie była w swoim cukierniczym szale. Wtedy zupełnie przestawała myśleć o tym, co działo się wokół niej. Nic nie działało tak perfekcyjnie na odwrócenie uwagi.

Pączki wydawały się być gotowe, więc zaczęła je wyciągać przy pomocy dużej, metalowej łyżki, pachniały niesamowicie, Norka uśmiechała się sama do siebie zadowolona z efektu swojej pracy. Zgasiła ogień pod garem, mogła przejść do dalszej pracy, a w sumie to nie mogła, bo pojawił się w kuchni jej brat.

Przywitała go ogromnym uśmiechem, cieszyła się, że wrócił, że stał przed nią cały i zdrowy, bo to wcale nie było takie oczywiste. Kamień z serca.

- Zawsze potrzebuję niezależnej opinii, częstuj się póki ciepłe, takie są najsmaczniejsze. - Brat na pewno o tym wiedział, zresztą nigdy nie musiała go jakoś specjalnie namawiać do tego, aby zjadał jej wypieki. Wśród jej przyjaciół i rodziny chyba wszyscy mieli zadatki na krytyków kulinarnych, dlatego tak ochoczo częstowała ich swoimi wyrobami. Miała świadomość, że poznali już naprawdę wiele smaków i połączeń i wiedzieli, co się najbardziej sprawdza.

- Tommy, jesteś dorosły, nie musisz mi się tłumaczyć z tego, że nie wróciłeś na noc do domu, nie jestem Twoją matką, tylko siostrą. - Nie widziała w tym niczego złego. Był jej bratem, a nie dzieckiem, mógł sobie nocować, gdzie miał tylko ochotę. Zresztą wspominał jej ostatnio o tym, że się zakochał, więc podejrzewała, że takie sytuacje mogą zdarzać się coraz częściej. To nie było nic nietypowego.

Jako, że skończyła smażyć pączki, to mogła sobie zrobić krótką przerwę, sięgnęła po swoją kawę, która była już zimna - nie przeszkadzało jej to jakoś specjalnie i wdrapała się na blat, na którym całkiem wygodnie się rozsiadła. Obserwowała brata przez chwilę, nie wyglądał, jakby wszystko było w porządku, ale nie zamierzała ciągnąć go za język, w sumie to było niepotrzebne, bo po chwili sam się odezwał.

Mierzyła go dłuższą chwilę wzrokiem. Coś strasznego. To mogło być wszystko i nic. Potrzebowała chyba jakichś konkretów, aby mieć pełen obraz sytuacji. - Na pewno nie jest bardzo źle. - Nie sądziła, żeby faktycznie był zdolny do zrobienia czegoś okropnego, w końcu to był jej brat, znała go, była pewna tego, że był dobrym człowiekiem. - Co się stało Tommy? - Nie była w stanie go pocieszyć, gdy nie miała pojęcia, co konkretnie się wydarzyło. Musiał mówić, więcej, opowiedzieć jej o wszystkim.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#5
21.01.2025, 19:23  ✶  
Wraz z głosem siostry, jej uśmiechem i przyjemnym zapachem wykonywanych przez niej słodyczy ogarnęło go poczucie bezpieczeństwa i w pewnym sensie spokoju. Był w domu, bezpiecznej przystani gdzie mógł zawsze wrócić w potrzebie. Dlaczego więc czuł jakby powoli oddalał się od tego miejsca? Gula rosnąca w gardle tylko się jakby powiększyła, czy już ją widać z zewnątrz?
- Wiesz, że nigdy nie odmówię twoich wyrobów. Jak tak się stanie możesz uznać, ze ktoś się pode mnie podszywa - rzucił żartobliwie, ale zaraz pożałował tego bo przypomniało mu to o wydarzeniach z jaskini i tym, że doppelgenger faktycznie mógłby się podszywać pod niego i w jakiś sposób próbować zranić jego najbliższych.
Zgrzytnął zębami i szybko porwał jednego z pączków - nadal utrzymując pewien dystans od siostry, jakby bał się znajdować blisko niej. W sumie to nadal uważał, że nie powinien, przez cały czas odczuwał pokusą używania czarnej magii. Może nie teraz, przecież nie chciał krzywdzić nory i rzucać na nią zaklęć powodujących ból. Wręcz przeciwnie, była w tej cześci, którą zamierzał bronić, nadal nawet jeśli tej czarnej magii miałby używać znowu.
Wgryzł się w trzymaną w ręce słodkość i poczuł jak słodycz rozpływa mu się po ustach. Niby wiedział, że Nora potrafi zrobić cuda w kuchni, ale za każdym razem swoimi wyrobami pokazywała mu, że wcale nie osiągnęła jeszcze  szczytu ze swoimi zdolnościami cukierniczymi.
- To jest przepyszne - skomentował tylko nim szybko pochłonął w całości tego pączka i popatrzył na siostrę. Mógł dalej w to brnąć, udawać, że nic się nie stało, ciągnąć te przyjemną atmosferę powrotu do domu po jakimś zleceniu. Choć sam powrót był przyjemny to jednak obawiał się następstw tego co ma do powiedzenia. Tylko czy mógł przeciągać to w nieskończoność.
Uśmiechnął się do Nory, kiedy powiedziała, że jest dorosły, cóż może nie powinien zostawał bez nadzoru, bo wtedy odczyniał naprawdę głupie rzeczy. Chociaż z drugiej strony pod nadzorem też wiele odwalił. Najpierw zniszczył swoją różdżkę przez używanie czarnej magii, a teraz? Czuł, że coś innego zostało zniszczone, ale nadal nie wiedział co (cały czas udając, że przecież wszystko jest w porządku, jak zawsze).
Głośno i bardzo powoli przełknął ślinę, jakby miał z tym problem. Czar spokoju prysnął po stwierdzeniu, "nie jest bardzo źle", przypomniał sobie postać kobiety, która przecież musiała być demonem w jaskini. Przymknął na chwilę oczy, żeby odgonić od siebie te wizję, te uczucia, które mu towarzyszyły podczas rzucania zaklęcia i tak samo te, które czuł, kiedy zauważył, że się udało tak jak chciał. Wypuścił powoli powietrze z ust i złapał się blatu aż mu knykcie pobielały.
- Byłem pomóc upolować demona. I znaleźliśmy go, w jego pieczarze - zaczął powoli, pomijając całą otoczkę poszukiwań, rozdzielenia się, sam nie do końca wiedział co się tam działo z innymi, nie chodziło też o to co zrobili inni, ale to co zrobił on. - On potrafił zmieniać się w inny, oszukiwać i zwodzić przybierając wygląd bliskich osób. Tak mnie podszedł - kontynuował wciąż trzymając blat i patrząc na siostrę swoimi brązowymi oczami, ale czy na pewno brązowymi? Mogła dostrzec, że były znacznie ciemniejsze niż zwykle. Nie bardzo chciał kontynuować, ale już zaczął, nie mógł się wycofać w połowie. - Przybierał postać jakiejś kobiety, tak oszukiwał to był demon. - brzmiał jakby sam chciał siebie nadal przekonać. - Ale ja chciałem się na nim zemścić za to co mi pokazał. Żeby cierpiał tak jak ja cierpiałem, nawet bardziej. Więc potraktowałem go.. ją... no to coś czarną magią i cieszyłem się z tego, że zadałem ból. Od tamtego czasu to wydaje się takie łatwe i proste, sięgać po te część magii, aby rozwiązywać problemy, to jest takie kuszące... - zakończył swoją krótką tyradę z zamkniętymi oczami, bojąc się tego co nastanie teraz, kiedy wyjawił co go trapiło i trzymało z daleka od domu.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#6
23.01.2025, 23:27  ✶  

- Wiem, zresztą nie Ty jeden, mało kto ma w sobie tyle asertywności, aby mi odmówić. - Dodała uśmiechając się od ucha do ucha. Cóż, nie dało się ukryć, że wyroby cukiernicze panny Figg były grzechem, po który praktycznie każdy sięgał bez najmniejszego zastanowienia. Zresztą nie dziwiło jej to wcale, dla takiej przyjemności warto było zgrzeszyć. Można by ją było uznać za butną, ale miała świadomość tego, że jej słodkościom nie dało się dorównać, no, praktycznie wcale.

Zrobiło jej się cieplej na sercu, kiedy zobaczyła, że brat wgryza się w pączka. Uwielbiała obserwować ludzi, którzy jedli jej wyroby, sprawiało jej to ogromną przyjemność, było to lukrem na jej sercu. Bezwiednie uśmiechnęła się od ucha do ucha, chociaż Thomas wcale nie wydawał się być szczególnie zadowolony, a może szukała w tym niepotrzebnie jakiegoś drugiego dna, ten pączek na pewno mu smakował, nie mogło być inaczej.

- Cieszę się, że Ci smakuje, chociaż wcale mnie to nie dziwi. - Nie oszukujmy się, jej pączki były wybitne, nie sądziła, aby znalazła się jakakolwiek osoba, która mogłaby to podważyć, no, mogłaby spróbować... ale wiadomo jak by się to skończyło. Panna Figg ciągle ulepszała swoje receptury, nie bała się korzystać z najróżniejszych składników, jej pączki były wyjątkowe.

Źrenice jej się rozszerzyły, gdy brat wspomniał o tym, że był w jakiejś pieczarze, w której miał zamiar polować na demona. Niby powinna do tego przywyknąć, prawda? Thomas był klątwołamaczem, często musiał grzebać w podobnych sytuacjach, to nie powinno być niczym nietypowym, a w jej głowie kłębiły się myśli, które mówiły o tym, że cieszyła się z tego, że stał tuz przed nią, bo jednak to był demon. Nie znała się na demonach, ale to brzmiało poważnie, jak coś co naprawdę mogło skrzywdzić kogoś takiego jak on.

- Nie znam się szczególnie na demonach, ale one chyba takie są? Zwodzą? - Przynajmniej tak się jej wydawało. Nie wiedziała, czy odezwała się w odpowiednim momencie, czy powinna pozwolić bratu kontynuować, trochę ją martwiło to do czego zmierzał. Zakładała, że zniknął przez jakieś sprawy związane z Zakonem, ale to jednak było coś innego. Nie miała pojęcia co było bardziej niebezpieczne, demony, czy śmierciożercy? Zresztą nie sądziła, że przyjdzie jej kiedyś to oceniać.

Spoglądała na brata, gdy opowiadał jej o tym wszystkim dość niepewnie. Zupełnie się tego nie spodziewała, zwłaszcza, że ostatnio odbyli podobną rozmowę - dotyczącą metod z których należało korzystać podczas obrony swoich bliskich. Nie sądziła, że tak szybko zweryfikuje to w praktyce.

Zmartwiło ją to. Czarna magia nie była zabawką, słyszała opowieści o tym, jak potrafiła wpływać na ludzi. Nie do końca wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć. - Nie dziwi mnie to, że chciałeś się zemścić, to chyba typowe? - Nie, że ona zareagowałaby w ten sposób, ale raczej większość osób miałaby pewnie podobnie. - To był demon, to chyba nic złego, że cieszyłeś się, że zadałeś mu ból? - Próbowała jakoś odnaleźć się w tej sytuacji, ale nie do końca potrafiła, bo co niby miałaby mu powiedzieć, to bardzo słabo? - Korzystałeś później z tego rodzaju magii? - To ją nieco zmartwiło, jeśli było to takie łatwe i kuszące, to raczej wróżyło drogę w jedną stronę, a wolałaby nie widzieć tam swojego brata.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#7
26.01.2025, 02:55  ✶  
Popatrzył na resztę pączków przygotowanych przez siostrę, kusiły obiecując przyjemne poczucie słodyczy i przyjemności ,ale chyba nic więcej j by już nie przełknął, choć oczy chciały więcej. Uśmiechnął się do siostry, to bardzo dobrze, że była pewna swych wytworów, ich jakoś mówiła zresztą sama za siebie. Nie pamiętał aby kiedykolwiek zjadł coś co ona przygotował i smakowało choćby średnio. W sumie jak o tym pomyślał...
- Bo wiemy, że to jest coś niesamowitego i warte zjedzenia - odpowiedział z uśmiechem, dla takiej przyjemność warto był rozgrzeszyć i nie powstrzymywać się. Zdecydowanie warte to było, nawet jeśli potem trzeba był zacząć ćwiczyć, bo brzuch zaczynał za bardzo odstawać.
- Szczerze to nie wiem, nie znam się na nich i chyba nie chcę znać - odpowiedział zgodnie z tym co wiedział. Mimo wszystko jego wiedza o demonach była bardzo szczątkowa. Czy faktycznie pozbyli się go na dobre, czy to tylko czasowe i ten skurwol powróci? Zacisnął zęby, mając nadzieję że jednak udało im się pozbyć bezpowrotnie.

Powoli otworzył oczy wpatrując się w twarz siostry, jakby szukał na niej wypisanej pogardy i odrzucenia. Ale nic takiego nie nastąpiło, wręcz przeciwnie wydawało mu się, że widział tam cień zrozumienia. A może tylko chciał to zobaczyć?
Nie tak dawno odbyli podobną rozmowę, tylko różnica była taka, że wtedy mówił jej o wielu rzeczach. To, ze zaczynał używać czarnej magii, żeby bronić najbliższych. Wtedy jej użył aby zadać ból czarnoksiężnikowi w obronie Brenny. Teraz? Użył jej dla czystej satysfakcji z zadawania bólu i cierpienia innej istocie.
- Nie ma znaczenia cel, ale to co czujesz - powiedział, choć w głowie bębniły mu słowa siostry. To był demon. TO BYŁ DEMON.

Niewinna dziewczyna, którą torturowaliście i zabiliście bez litości, a nie demon

Złapał się za koszulę na piersi szukając ratunku od tych myśli, nadal nie mógł pozbyć się tego natrętnego uczucia. Ale czy był gotów powiedzieć o tym komukolwiek? Przez cały czas wmawiał również sobie, że to faktycznie był demon, tłumił poczucie winy i wyrzuty sumienia, co szło wyjątkowo prosto i to go dodatkowo przerażało.
- Nie, nie korzystałem z niej - jeszcze ale tego ostatniego słowa nie dodał już on, to rozbrzmiał głos w jego głowie. - Po prostu... - zaczął i urwał nie mogą znaleźć odpowiednich słów.
- To wszystko jest inne, dziwne. Ja czuję się inny, czuję jakby część mnie pragnęła używać jej częściej i częściej, bo to oczywiste rozwiązanie na nasze problemy w tych czasach - powiedział unosząc na nią spojrzenie. - Coś się we mnie zmieniło, nie wiem czy na lepsze, ale... Nie wiem - zakończył kulawo. Ale w tym momencie zdał sobie z jednego, w przypadku starcia z śmierciożercami czy naśladowcami nie będzie się hamować od samego początku, jak wcześniej mówił o tym, że w razie potrzeby nie będzie uciekał od stosowania tej dziadziny magii, tak teraz, wydawała się był kuszącym wyjściem na walkę. Musiał to tylko dokładnie przemyśleć, nie mógł za każdym razem myć się przy pomocy drucianej szczotki, skóra by mu się starła dość szybko od tego.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#8
29.01.2025, 22:57  ✶  

- Nie da się nie zauważyć. - Nora miała tendencje do wysyłania swoim najbliższym słodyczy w ilościach hurtowych i nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś na to narzekał. Okazało się, że zbudowała wokół siebie całkiem niezłą ekipę krytyków kulinarnych, którzy byli gotowi skosztować wszystkie słodkości, które tworzyła. Przez lata wyrobili sobie całkiem niezły smak, nie dało się tego zauważyć, że coraz trudniej było ich zaskoczyć, a i wymagania rosły, ale to dobrze, przynajmniej była gotowa na starcie z prawdziwymi klientami.

- Cóż, to dobrze, może musiałeś to przeżyć, żeby wiedzieć, że to nie jest temat który cię interesuje. - Ulżyło jej. Właściwie obawiała się, że jej brat mógł podejść do tego zupełnie przeciwnie i zacząć fascynować się takimi istotami, tak mogła chociaż ślepo zakładać, że to był jeden i jedyny raz, kiedy stanął z czymś takim do walki. Jeszcze tego jej brakowało, żeby zaczęła się przejmować tym, że postanowi się tym zajmować na co dzień. Demony nie wydawały jej się być stworzeniami, z którymi obcowanie było szczególnie bezpiecznie, a i tak mieli na głowie wiele innych, niebezpiecznych spraw. To mogłoby być trochę za dużo do dźwignięcia.

Nie tak łatwo było zrazić do siebie pannę Figg, naprawdę starała się zrozumieć dlaczego brat postępował tak, a nie inaczej. Nie było to proste, bo sama zapewne nigdy nie sięgnęłaby po takie metody, chociaż, czy w czasach, w których przyszło im żyć faktycznie warto było mówić nigdy? Kto wie, do czego ona sama by się posunęła gdyby została postawiona pod ścianą. Nie oceniała, to nie było w tej chwili do niczego potrzebne. Martwiło ją oczywiście to, co usłyszała, bo wcześniej jednak Thomas sugerował, że korzystałby z czarnej magii po to, aby bronić swoich bliskich, teraz mówił jej o tym, że robił to po to, aby skrzywdzić kogoś lub coś z premedytacją, to by świadczyło o tym, że zaczął się w tym zatracać, chociaż czy taki jeden raz już mógł być uznany za zatracanie się? Nie jej było to oceniać. Miała być jego wsparciem.

- W takim wypadku zastanów się może dlaczego to czułeś. - Nie, żeby specjalnie znała się na temacie, próbowała to po prostu rozłożyć na części pierwsze. Nie sądziła, że jej brat był zły do szpiku kości, że był czarnoksiężnikiem, nie chciała w to uwierzyć.

- To jest najważniejsze, myślę też, że może powinieneś dalej tak postępować, nie sięgać po te metody, szczególnie jeśli mówisz o tym, że masz ochotę to robić. - Nie miała pojęcia, jakie to uczucie, nie wiedziała, z czym to się je, i jak trudno jest nad tym zapanować, ale chyba w ten sposób powinien z tym walczyć, jeśli go to przerażało.

- Jeśli korzystanie z niej okazało się skuteczne to całkiem logiczne jest to, że coś podpowiada ci, abyś po nią sięgał, trwa wojna, każdy chce być bezpieczny, ale może warto byłoby jednak zastanawiać się nad tym, co się robi. Wiem, że tak może być prościej, ale skoro masz co do tego wątpliwości, to może jest ktoś, kto pomógłby Ci sobie z tym poradzić, jakiś specjalista? - Bo ona zdecydowanie nim nie była i wypowiadała się właśnie na tematy o których nie miała zielonego pojęcia.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#9
08.02.2025, 03:32  ✶  
Thomas nie był do końca pewien jak się czuć z tym polowaniem na demona. Zdecydowanie nie było to coś co chciałby powtarzać bez odpowiedniego przygotowania - choć z drugiej jakoś w ogóle nie chciałby tego powtarzać gdyby nie musiał koniecznie. Zdecydowanie lepiej będzie to zostawić w spokoju i nie ruszać.
PRzełknął ślinę, oczekując nieco jak na ścięcie reakcji siostry, nawet nie próbował ukrywać jak ważna ona jest dla niego i to co powie. Czy chciał w ten sposób na nią wywrzeć jakąś presję, a gdzie tam. Po prostu nie potrafił od niej oderwać wzroku, nie w tak ważnej chwili. Dobrze wiedział dlaczego to czuł, przemyślał to już na tyle sposobów, że nie miał cienia wątpliwości.
- Chciałem przelać to. Cały ból i cierpienie jakie czułem w demona. Cieszyć się jego bólem i cierpieniem. To... - wszystko mówił cicho i powoli opuszczając głowę. - To dawało ulgę, że ktoś cierpi zamiast mnie. Że mogę mu odpłacić za to co zrobił - czy to były szlachetne pobudki? Nie, to była zemsta, to nim kierowało w tamtym momencie, ale czy używanie czarnej magii w odwecie podczas ataku nie był właśnie tym samym? Odpowiadanie ogniem na ogień, dlaczego tak się dziwił, że się sparzył. Podniósł rękę do oczu i przetarł j intensywnie, piekły, ale były suche jak egipskie piaski.
Nie chciał straszyć siostry bardziej niż to konieczne, ale czy, gdyby teraz nie przyszło mu walczyć z jakimiś śmierciożercami czy naśladowcami to by się opanował? Wątpił w to, zapewne użyłby tego rodzaju magii ponownie - w imię większego dobra przecież, aby ich powstrzymać.

Oh jakiż tragiczny Thomasek. Mogę poświęcić swoją duszę i życie... Ale tak długo jak mnie akceptujecie, inaczej się załamię

Zaskomlał głos w jego głowie i Figg dobrze wiedział, że to prawda, nie mógł temu zaprzeczyć, że bez akceptacji bliskich był... W sumie to nawet nie bardzo wiedział kim, bo to nie było oddzielne, to go identyfikowało w pewien sposób.
- Morpheus jest w Egipcie obecnie, miałem iść do niego, ale muszę z tym poczekać. Wolałbym, żeby to był ktoś zaufany, do kogo przyjdę z tym "problemem", nie znam lepszego wyboru - kto jak kto, ale niewymowny z Departamentu Tajemnic musiał być odpowiednim człowiekiem do tego. To, że był profetą tylko dodatkowo działało na korzyść ich obu.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#10
13.02.2025, 00:06  ✶  

Nora wbrew pozorom była bardzo tolerancyjna, zawsze próbowała postawić się na miejscu swoich bliskich, zrozumieć ich problem, nie brakowało jej empatii, wręcz przeciwnie. Nigdy nie oceniała, starała się znaleźć wytłumaczenie, które usprawiedliwiałoby jej ich czyny, może to nie było szczególnie rozsądne, ale nie potrafiła myśleć o tych osobach, jako o tych złych.

Wiedziała, że musi być ostrożna w wydawaniu swojej opinii, nie chciała, by poczucie winy Thomasa było jeszcze większe, zresztą widziała po nim, że tego żałował. Czy inaczej przejąłby się tym w jakikolwiek sposób? Nie wydawało jej się. Popełnił błąd, kierował się nieodpowiednimi pobudkami, każdy miał prawo do błędów, przecież ta jedna decyzja, jedno rzucane zaklęcie wcale nie zmieniało tego, jakim był człowiekiem, na pewno nie w jej oczach.

- Nie wydaje mi się, żeby to było czymś wyjątkowym, zapewne sporo osób, które znalazłyby się w podobnej sytuacji postąpiłoby w podobny sposób. - Oko za oko, ząb za ząb, to też była jakaś metoda. Odwdzięczanie się pięknym za nadobne. Może ona nie zachowywała się w ten sposób, ale potrafiła to zrozumieć, a przynajmniej tak się jej wydawało. Sama zresztą nigdy pewnie nie byłaby w stanie rzucić takiego zaklęcia, nie posiadała odpowiednich umiejętności, chociaż to nie one były głównym aspektem, po który by po to nie sięgnęła. Była po prostu dobrą dusza, nie umiałaby skrzywdzić nikogo - nawet najgorszego wroga. W dzisiejszych czasach to było chyba jeszcze większą wadą, tacy jak ona szybko opuszczali ten świat.

- Wydaje mi się, że warto na niego poczekać, chyba nie ma w naszym gronie nikogo innego, kto mógłby Ci udzielić wsparcia. Jemu możemy ufać. - To też było dość istotne w przypadku takiej delikatnej sprawy, lepiej, aby te informacje nie trafiły do nieodpowiednich osób. Z drugiej strony, to był przecież tylko demon, pozbyli się demona, nie człowieka, prędzej, czy później ten demon uprzykrzałby życie ludziom, więc nie wydawało jej się to być wcale takim strasznym czynem.

- Poradzisz sobie z tym teraz? Jak się czujesz? - Widziała, że nie najlepiej, ale musiała się upewnić, czego właściwie od niej oczekuje, jak mogłaby go wesprzeć. Oczywiste było dla niej to, że nie zostawi go z tym problemem samego, od tego przecież była rodzina, aby się wspierać, zawsze, a w szczególności wtedy, gdy było najgorzej.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2219), Thomas Figg (2709)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa