• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 10 Dalej »
[07.09.72] I'm bad with words; I hope you're good at reading eyes

[07.09.72] I'm bad with words; I hope you're good at reading eyes
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#11
20.01.2025, 01:04  ✶  
Zestresowała się jeszcze bardziej, widząc, że Charles opiera się o drzwi plecami. Z nieznanych przyczyn instynkt samozachowawczy Scylli postanowił się obudzić dopiero teraz, kiedy była już z nim sam na sam w mieszkaniu, w którym nigdy nie była, a on odciął całym sobą najbezpieczniejszą drogę ucieczki. Patrzyła więc przed siebie, ale nie na niego; gapiła się niczym stojąca na torach łania w światła rozpędzonego pociągu, nie rozumiejąc, cóż to za rażąca światłość zmierza ku niej, ale będąc pewną, że niesie ze sobą zagrożenie i przykry koniec opowieści. Oczywiście w przeciwieństwie do zwierzęcia Scylla mogła się wycofać i próbować skoczyć oknem, mogła też podjąć próbę teleportacji. Niemniej, tak jak ono, zastygła w ruchu czekając na ważne słowa, bo nie śmiała się wyrwać z ciepłego uścisku dłoni Mulcibera.

Kiedy usłyszała, że jest wilkołakiem, nie zareagowała. Nie, nadal stała w tej samej pozie, wyraźnie skołowana. Minęło kilka sekund niezręcznej ciszy, po czym coś drgnęło w Greybackównie, postanowiła się lekko obrócić i spojrzeć poprzez własne ramię. Była święcie przekonana, że nie była dotknięta przekleństwem likantropii, więc może była tu jakaś inna Scylla? Może miała za plecami swoją złowieszczą kopię, kto wie, warto się było przekonać. Niestety wyglądało na to, że byli tutaj sami samiutcy, więc obróciła się błyskawicznie z powrotem, przypadkowo nawiązując kontakt wzrokowy z Charlim. Mrugnęła kilkukrotnie, z takim wczuciem się, że prawie było słychać każdy ruch jej powieki.
- To jest to coś bardzo, bardzo ważnego? - Wydusiła wreszcie, nie mogąc posiąść się z podziwu, że denerwowała się o coś takiego całą tę drogę. O niezgodną z prawdą plotkę? - Na bogów, Charles. Nie. Nie jestem wilkołakiem i nigdy nie byłam. I nie będę - wypluwała z siebie po kolei zdania, walcząc z narastającą frustracją, bo czuła, że takowa maluje się na jej twarzy. Były czasy, kiedy bardzo chciała okazać się tym nieszczęsnym wilkołakiem, bo to oszczędziłoby jej lat cierpienia i eksperymentów ojca, ale z pustego nawet Salomon nie naleje. - Kto ci tak powiedział? Wiesz, w sumie nie obchodzi mnie kto, ale wiedz, że cię oszukał. Jak to się mówi, wystrychnął na dudka? - Wyciągnęła z kapelusza metaforę, licząc, że Charlie szybciej zrozumie. Inni ludzie strasznie lubili przenośnie z jakiegoś powodu. - I myślałam, że jesteś ponad to. Ponad wierzenie w plotki. Czemu mnie najpierw nie zapytałeś? - Zmarszczyła brwi, zabierając w końcu ręce z uścisku. Jeszcze to do niej nie dotarło, ale chyba była nieco zła.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#12
20.01.2025, 23:46  ✶  
Charlie wiedział, jak przebiegnie to wyznanie. Prześledził ten scenariusz wiele razy w domu, w pracy, od samego rana, znał swoją rolę na pamięć, wiedział, jak zareaguje Scylla, jak skończy się to objęciem za szyję i może nawet pocałunkiem, jeśli gwiazdy będą sprzyjać. Jak dziewczyna będzie się cieszyć, jak on będzie czuł się spełniony i spokojny, mogąc być obrońcą poszkodowanej przez los panienki...

Coś jednak nie wyszło, bo Scylla nie tylko nie zareagowała tak, jak powinna, ale jeszcze jej mina zaczęła się zmieniać, a zbyt długa cisza aż dźwięczała w uszach. Dłonie Charlesa rozluźniły się, jakby chciały wypuścić rączkę Scylli, lecz nie były jeszcze na to gotowe. Mimo to, dziewczyna mogła oswobodzić się, kiedy tylko chciała. Coś w piersi Charlesa opadło, stoczyło się na sam dół i bezdźwięcznie odbiło od podłogi, gdy Scylla przerwała spojrzenie, oglądając się za siebie. Nie wiedział, dlaczego. Szukała widowni? Myślała, że z niej kpił? Wiele myśli w jednej chwili przemknęło przez charlesową głowę, ale kiedy Greybackówna otworzyła usta, w głowie nastała pustka.

Słuchał jej słów, nie do końca wiedząc, czy dociera do niego ich sens. To nie było to, co zaplanował. To nie była piękna wymiana zdań, wdzięczność, miłe przytulenie, które miało zacząć jeszcze milszy wieczór.

- ...nie jesteś? - Zdołał powtórzyć. Spłynęła na niego gorąca fala wstydu, wykwitła rumieńcami i drżeniem. To nie było rozczarowanie, ale też daleko było temu do ulgi. - Ale przecież Greyback… - Starał się wyjaśnić sam sobie, rzucając jedynie urywki zdań.

Zamknął na powrót usta, pozwalając Scylli wyrzucić z siebie frustrację. Wpatrywał się w nią, ale już bez tego zachwytu, a ze zdziwieniem, może troską, zdecydowanie zawstydzeniem. Metafora była mu zupełnie obca, nie zrozumiał jej bezpośredniego znaczenia, lecz mógł domyślić się, co oznaczała dla niego: zbłaźnił się!

Zdołał opuścić wzrok w czas, by zobaczyć, jak ich dłonie rozłączają się.

- Nie sądziłem, że chciałabyś o tym mówić otwarcie? Że zaskoczę cię, jeśli będę wiedział i będę... wspierał? Mimo wszystko?- Wyjaśnił ostrożnie, delikatnie. Mógłby zdenerwować się, podłapać jej emocje, ale zamiast tego ugiął kark. - Ktoś powiedział mi, że Greybackowie… - pozostawił zdanie niedokończonym. - I wyciągnąłem złe wnioski. Sądziłem, że to może być ważne, ale najwyraźniej myliłem się nie tylko w tym. Ech, to nie tak miało wyglądać, Scyllo. - Wydawało mu się, że Scylla nie może być zła, jakby tego w ogóle nie potrafiła. Teraz jednak widział ją właśnie w tym stanie i poczuł się bardzo nie na miejscu, nie rozumiejąc, jak mogło do tego dojść. - Co chciałaś usłyszeć zamiast tego? Co ważnego?
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#13
23.01.2025, 20:03  ✶  
Nie była dobra w wyrażaniu emocji w poprawny sposób, w taki, aby było to zarówno zdrowe dla niej, jak i nieszkodliwe dla adresata. Nie potrafiła znaleźć złotego środka, więc stała tam niesamowicie spięta, marszcząc nos w niezarejestrowanej jeszcze przez świadomość frustracji, wodząc spojrzeniem po całej osobie Charliego, jakby miała się w ten sposób doszukać przyczyny.

Nie była sprytna, ale nie była też głupia. Wiedziała, jakie plotki krążą o jej rodzinie, zdawała sobie sprawę, że nazwisko Greyback jest tożsame ze słowem wilkołak. A jednak spychała to gdzieś na granicę podświadomości, bo rodzinę uważała za nierozwiązywalny problem, którego ani nie mogła się pozbyć, ani nie mogła stać się częścią. Była przecież wyjątkiem potwierdzającym regułę, białym kaczątkiem na tle tych czarnych od plugawej magii. Wolała więc nie musieć nigdy adresować kwestii likantropii, bo kiedy ją ignorowała, prawie wierzyła, że kłopot nie istniał.

- Nie jestem - powtórzyła raz jeszcze, żeby umieścić ten koncept w głowie Charliego na stałe. Nie robiła tego ze wstydu, bo wilkołactwo to nie trąd, nie musiałaby przecież unikać ludzi jak parszywy potwór, ale ostatnie czego chciała, to mylny obraz własnej osoby w jego głowie. - Kiedy otworzyło się moje trzecie oko, wiele innych dróg się równocześnie zamknęło - dodała gwoli wyjaśnień, czemu rodzinna klątwa nie pogrążyła również jej. Musiała przyznać, że dalej nie wiedziała, czy to błogosławieństwo czy przekleństwo.

Wyraz twarzy Scylli złagodniał jednak, kiedy usłyszała dalszą część wyjaśnień. Nie była pewna, czy Charles nie miał jakichś złych intencji, próbując się malować jako wyrozumiały bohater, ale nie mogła odmówić, że sam fakt chęci zrozumienia był miły. Było to zdecydowanie o wiele więcej, niż zwykle otrzymywała od ludzi, więc nie mogła mieć mu za złe podjęcia próby. Westchnęła z ciężkością, splatając ze sobą własne ręce. Nie wiedziała, od której strony to ugryźć.
- Cóż... tak, znaczna część osób z tym nazwiskiem to wilkołaki, ale nie ja. Ja zawsze byłam odmieńcem, nawet wśród przeklętych - powiedziała to z dziwnym wyrzutem w głosie, jakby nadal nie wybaczyła komuś, że jest, jaka jest. Może sobie, może losowi. Może matce. - Następnym razem, proszę, zapytaj najpierw mnie. Nie okłamię cię, nie potrafię. - Uśmiechnęła się wręcz zawstydzona faktem, że nie potrafiła oszukiwać, a potem oplotła się ramionami. Dotarło do niej, że znowu namalował sobie mylny obraz jej osoby, ale znowu to nie była do końca jego wina, bo przecież obiecała ostatnim razem, że sama naniesie poprawki, a pozostawała enigmatyczna na temat własnej osoby.

- Nie wiem, co chciałam usłyszeć. Spodziewałam się jakiejś dziwacznej wymówki, która pozwoliłaby ci się wykręcić z naszej znajomości. - Wzruszyła ramionami, jakby zdarzyło się to wielokrotnie. - Zwykle ludzie mówią mi, że muszą ze mną porozmawiać właśnie wtedy, kiedy mają dla mnie przykre wieści. Skargę lub odmowę. -


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#14
24.01.2025, 13:37  ✶  
Oboje za dużo myśleli. Charles zaplanował sobie wszystko w głowie i teraz, gdy sprawy rozłożyły się inaczej, był zagubiony. Reakcje Scylli tylko potęgowały uczucie bezradności wobec świata, który pokazał mu, że nie wszystko może pójść zgodnie z planem, a z założenia dobre chęci spotkają się ze zmarszczeniem tego ślicznego noska.

Sprawa wilkołactwa była problematyczna, ale nie na tyle, by nie dało się jej przeskoczyć. Gdy do Charlesa w końcu dotarło, że Scylla nie zamienia się jednak w sunię co pełnię, nieco mu ulżyło. Słyszał różne dziwne opowieści o potomkach będących miotem inteligentnych, ślicznych, ale jednak szczeniąt, awersji do tojadu, którego przecież używał w pracy i paru innych niemiłych sprawach, które jednak miały okazać się zmartwieniem kogoś innego w rodzinie Greyback. Ich potencjalne dzieci mogły mieć tylko, a może aż, trzecie oko i smykałkę do penisów z wosku.

- Nie jesteś. - Zgodził się, przyjmując na siebie oceniające spojrzenie Scylli. Opuścił wzrok, by tym bardziej pokazać swoją skruchę. Było mu głupio, lecz być może ze złych powodów. Nie chciał frustrować dziewczyny, nie chciał, by była na niego zła. Musiał wybrnąć. - To trzecie oko, to wielki dar. Choć wiem, że problematyczny, mówiłaś mi o tym. - Dodał, by nie pomyślała, że znów jej nie słuchał. Słuchał, ale zrozumienie słów padających z tych słodkich ust było chwilami niemożliwe. - I proszę, nie myśl sobie jako o... Odmieńcu. Co to w ogóle za słowo? Scyllo, nie jesteś odmienna, tylko wyjątkowa.

Jego dłonie pchały się do dziewczęcia, ale trzymał je przy sobie, złączył, żeby przypadkiem nie wyrwały się wbrew jego woli. Oburzały go słowa Scylki i dopiero zaczynał rozumieć, z jakimi demonami musiała się mierzyć, gdy nie chodziło już o problem z futerkiem i wizjami, a poczuciem własnej wartości.

- Rozumiem, skoro mogę być z tobą bezpośredni... To... Scyllo. - Zatrzymał się na moment, by dramatycznie zapauzować przed ważnymi słowami. - Nie podoba mi się, że spodziewałaś się wymówki. Nie zabierałbym cię do domu, gdybym cię tu nie chciał! Nie wiem, kim są ci ludzie, którzy składają na ciebie skargi. Choć... nie. Wiem. Są głupcami.

Postawił wszystko na jedną kartę. Nie mógł patrzeć na tę kobietkę skuloną i wystraszone jak zwierzątko w klatce. Musiała trzymać w sobie więcej żalu, niż ktokolwiek mógł zauważyć i Charles bardzo nie chciał, by ten w niej pozostał. Mogła być dziwaczna, znać się na kwiatach i robaczkach, ale czy każdy nie miał czegoś na sumieniu? W porównaniu do innych, jej niecodzienność była niegroźna! A gdy tak patrzył, jak obejmuje się ramionami, sam zbliżył się jeszcze o krok, ostrożnie, lecz tylko do momentu, jak jego ramiona otoczyły ją, a policzek dotknął włosów.

- Nigdy ci nie odmówię, Scyllo. Chciałbym, żebyś ty nie odmówiła mi. - Poprosił cicho. Nie musiał podnosić głosu. - Powiedz, jeśli tego nie chcesz. Ale uwierz, kiedy mówię, że naprawdę jesteś wyjątkowa. Inteligentna, śliczna, ciekawa, miła i... I naprawdę, naprawdę wyjątkowa.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#15
07.02.2025, 01:40  ✶  
Scylla patrzyła na Charliego uważnie, jej ciemne oczy, choć zwykle chłodne i pełne rezerwy, teraz były nieco inne. Mniej nieprzeniknione, jakby coś w nich drżało, choć sama nie wiedziała, czy to przez jego słowa, czy przez coś, co próbowała zrozumieć w sobie.

Jej palce zacisnęły się lekko na materiale własnego ubrania. Nie wiedziała, co powiedzieć. Teraz czuła się, jakby coś ścisnęło ją w środku. Była zaskoczona. Nie spodziewała się tego rodzaju reakcji - tej skruchy, tej stanowczości, z jaką próbował ją przekonać, że jest dla niego ważna. Przyzwyczaiła się do spojrzeń pełnych oceny, do dystansu, który dzielił ją od ludzi, nawet jeśli byli blisko. A Charles… Charles go nie zachowywał.

- Kiedy ja wcale nie chcę być wyjątkowa. - Jej głos był spokojny, niemal łagodny, choć gdzieś pod nim kryła się nuta niepewności. A może to była skarga? - Chciałabym być zwyczajna. Choć raz poczuć, że do czegoś pasuję. - Westchnęła z rezygnacją, bo nie liczyła na cuda, nie spodziewała się, że kiedykolwiek to nastąpi. Czuła, że to słowa rzucane na wiatr, pobożne życzenie.

Patrzyła na Charlesa, gdy się zbliżył. Nie cofnęła się, choć całe jej ciało instynktownie się napięło, jakby nie wiedziało, jak ma zareagować. Jego ramiona otoczyły ją delikatnie, ostrożnie, jakby bał się, że jeśli zrobi coś nie tak, rozpadnie się w jego dłoniach. Nie była do tego przyzwyczajona - do czułości, do tego, że ktoś chciał przy niej zostać, nie oczekując niczego w zamian.

Nie odpowiedziała od razu. Czuła ciepło jego ciała, słyszała jego oddech tuż przy swoim uchu; choć zdawał się wręcz huczeć wewnątrz jej głowy, po raz pierwszy od dawna miała wrażenie, jakby ktoś naprawdę chciał, żeby tu była.
Scylla przymknęła oczy, wzięła powolny oddech.
- Nie chcę ci odmawiać - wyszeptała cicho, prawie nieświadomie. - Tylko czego właściwie ode mnie chcesz? - Nie odwzajemniła uścisku, ale też go nie odtrąciła. Stała tam, pozwalając, by ciepło Charlesa przez chwilę otulało jej ciało, przez moment nie będąc pewna, czy to przypadkiem nie sen. - Nawet jeśli uwierzę w twoje słowa, nie potrafię zrozumieć twoich intencji - dodała, przez moment wahając się, czy nie chciałaby na własne oczy, wszystkie trzy, zobaczyć jego zamiarów. Powstrzymała się jednak - to byłoby łatwe, ale niegrzeczne.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#16
12.02.2025, 13:12  ✶  
Ostatnim, co chciał osiągnąć Charles, było wystraszenie Scylli. Była przecież, przynajmniej w jego oczach, taka drobna i wrażliwa! Może to jej oczy, przypominające te sarnie, sugerowały, że równie łatwo było ją spłoszyć, więc wielkie słowa, wielkie gesty i jeszcze większe propozycje musiały poczekać.

- Dla mnie, zawsze będziesz wszędzie pasować. - Zapewnił szybko, nie dając sobie nawet czasu, by zastanowić się nad swoimi słowami. - Nie chcę, żebyś kiedykolwiek myślała inaczej.

Tak było dobrze. Charlie był w miejscu, w którym być chciał, wtulał twarz we włosy dziewczęcia, czerpiąc z tej czułości więcej dla siebie niż być może spodziewał się dać jej. Chciał wierzyć, że blisko niego była bezpieczna, akceptowana, jak również szczęśliwa. Słodka panienka Greyback rodziła w nim uczucia takie, jak wywoływałby mały, słodki szczeniaczek, którego należało głaskać, chronić i kochać.

Pytania Scylli dowodziły, że jej spojrzenie na sprawę było jednak nieco inne, a świat nie był jedynie czarny i biały, bo pojawiła się szarość wątpliwości. Tym razem Mulciber musiał zastanowić się nad odpowiedzią, by nie palnąć czegoś, co mogłoby wystraszyć panienkę.

- Chcę, żebyś dała mi szansę. - Powiedział ostrożnie, równie cicho, nieco zgaszony przez jej pytania, ale też brak odpowiedzi na objęcie. - Ale jeśli nie chcesz, też będzie w porządku. Przy naszym pierwszym spotkaniu poprosiłaś o czas, który moglibyśmy spędzić razem, ale to od ciebie będzie zależało, czy jako przyjaciele, czy może coś więcej? - Pozycja nie sprzyjała głębokim rozmowom, bo Charles nie widział oczu swojej towarzyszki. Dał sobie ostatnią sekundę bliskości, czerpiąc z niej tyle, ile tylko mógł, po czym odsunął się, przesuwając rękoma po ramionach Scylli, w zamyśle chcąc ostatecznie ponownie złapać ją za dłonie, jeśli tylko na to pozwoliła. Westchnął lekko, nie tracąc nastroju mimo trudnych rozmów. - Jeśli pozwolisz, chciałbym... Chciałbym wiele. Trzymać cię za ręce, obsypywać kwiatami, nauczyć się dla ciebie gotować - zerknął przelotnie na produkty, które czekały na blacie, - zabierać na wycieczki, spędzać z tobą czas i... Och, Scyllo. Teraz chciałbym cię pocałować, jeśli mi pozwolisz.

Nachylił się tylko odrobinę, ku jej policzkowi, spodziewając się, że dla Greybackówny może być za wcześnie na coś więcej. Skoro dotąd nie rzuciła się na niego sama, to musiał być o wiele bardziej ostrożny, by nie zadeptać tego, co zdążyło wykielkować.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#17
08.03.2025, 16:37  ✶  
Wtulił twarz w jej włosy, a ona… nie wiedziała, co powinna zrobić. Nikt nigdy jej tak nie trzymał, nikt nigdy nie próbował być blisko w ten sposób. Nie była pewna, czy w ogóle chce się do tego przyzwyczajać, bo co, jeśli to nie potrwa długo? Co, jeśli on się pomylił? Jeśli myśli, że jest kimś, kim wcale nie była? Ludzie często byli w błędzie.
Ale on nie wyglądał, jakby żartował. Może to dlatego, że Charles nigdy nie wydawał się złośliwy. Może dlatego, że on naprawdę chciał. Chciał jej, w jakiś sposób, który wydawał się dla niej absurdalny.

Słowa Charliego powinny coś rozjaśnić, ale wcale tego nie robiły. On mówił o szansie. O tym, że to ona ma wybór, że cokolwiek między nimi mogłoby się wydarzyć, zależało tylko od niej. Ale czy ona była do tego zdolna? Czy w ogóle była osobą, która potrafiłaby… być kimś takim?

Patrzyła na niego z cichą, niepewną analizą, jakby próbowała doszukać się w jego twarzy podstępu. Jakby chciała zrozumieć, czy to wszystko naprawdę. A potem on mówił dalej, a każde kolejne słowo zdawało się jeszcze bardziej wytrącać ją z równowagi. Obsypywać kwiatami? Nauczyć się dla niej gotować? Spędzać z nią czas? I…

Pocałować ją?

Nawet nie zauważyła, kiedy wstrzymała oddech. Patrzyła na niego, oczy lekko rozszerzone, palce lekko zaciśnięte na materiale swojego ubrania. Powinna coś powiedzieć. Powinna się ruszyć. Powinna…

Czuła ciepło jego obecności, nachylenie, które było subtelne, ale wystarczające, by serce jej przyspieszyło. Nie była na to gotowa, ale spoglądając prawdzie w oczy, czy kiedykolwiek indziej byłaby?
- Chcesz... chcesz być ze mną? - Zapytała, ale brzmiało to tak, jakby walczyła z każdym słowem o życie. - Wybacz, że pytam tak wprost, że obdzieram to z subtelności i... i tego wszystkiego, co zdaje się otaczać romantyczne chwile, ale ja nigdy nie jestem pewna, czy rozumiem cudze aluzje. Nie chcę zinterpretować tego omylnie, więc powiedz mi wprost: chcesz, żebym była twoją... dziewczyną? - Wyglądała na szczerze zdziwioną, ale nie wiedziała, czy bardziej z powodu propozycji Charliego, czy ze swojej odwagi.

- A co do całowania... - głos zadrżał, a spojrzenie uciekło, jakby wygonione przez zakwitający na licu rumieniec. - Obawiam się, że nie mam żadnego doświadczenia na tym polu. Nie chciałabym cię zawieść już na starcie - oświadczyła, ale nie do końca brzmiało to jak odmowa. Co najwyżej zawahanie.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#18
10.03.2025, 11:31  ✶  
Charlie westchnął z zadowoleniem. Napajał się bliskością Scylli, jej ciepłem i zapachem jej włosów, jego serce przyśpieszyło, a w brzuchu odezwało się przyjemne mrowienie. Nie nazwałby tego motylkami, ale był pewien, że gdyby rzeczywiście to były one, Scylla znałaby dokładną nazwę tych przedstawicieli Lepidoptera, dzięki którym czuł się tak przyjemnie.

Czekał, aż dziewczyna poukłada sobie wszystko w tej ślicznej główce. Nie pospieszał, bo sam czerpał radość z wpatrywania się w jej twarz, samemu przybierając na usta niemądry uśmiech, tylko wypatrując zgody na pocałunki. Nie była dziewczyną, którą mógł przycisnąć do ściany, obsypać pocałunkami i włożyć dłoń pod spódniczkę, a i nawet nie sądził, by Scylla się mu oparła. Wydawała się zbyt bierna, niewinna, może nawet słaba... Mógłby spróbować ją wykorzystać, ale należało ją wyłącznie chronić. Była panienką z dobrego domu, idealną kandydatką na dziewczynę z dalszymi perspektywami, Charlie nie miał co do twego wątpliwości. Ojciec również z pewnością ją zaakceptuje, a następnie pokocha jak własną córkę!

- Tak, na bogów, tak! - Ucieszył się, gdy Scylla postanowiła przedstawić sytuację wprost. Poczuł się tak, jakby to ona pytała jego, i wcale mu to nie przeszkadzało! Przyjemne ciepło rozlało się po jego ciele. Wyrwał się do przodu i jednak nie wytrzymał, nie czekał na zgodę: pocałował dziewczynę policzek, nieprzesadnie mocno, nieprzesadnie żarliwie, bo ileż żarliwości można wyciągnąć z czegoś tak prostego? - Bądź moja, Scyllo. Jeśli nie czujesz się gotowa na pocałunki, to... To też w porządku? Nie będę cię do niczego zmuszał.

Mimo swoich słów, Charles nie pozwolił na odpowiedź, a nawet dłuższą chwilę zawahania. Ujął policzek Scylli w dłoń i kolejny raz ją ucałował, tym razem w usta. Nie było to jednak nic ponad krótkie cmoknięcie, po którym odsunął się na parę centymetrów i uśmiechnął jak niespełna rozumu.

- Kręci mi się przez ciebie w głowie, Scyllo. Dziękuję.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Charles Mulciber (3266), Scylla Greyback (3191)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa