• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[08.09.1972] Coming up to see those ruins that you made

[08.09.1972] Coming up to see those ruins that you made
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
04.03.2025, 23:30  ✶  
Londyn płonął.

I z tego co się orientował, to nie tylko on. W kotle paniki i nerwowości, jakim stało się Ministerstwo Magii, wciąż dało się wychwycić te najcenniejsze informacje, napływające z innych miast. Płonęło Little Hangleton, płonęła Dolina Godryka i znajdujące się na jej trasie miejscowości. Możliwości do rozdysponowania sił było multum, ale jemu akurat w tym momencie przypadł w udziale Londyn. W życiu się chyba tak bardzo nie cieszył, że akurat był w pracy, ale było to zadowolenie chybotliwe i wynikające chyba tylko z napływu adrenaliny i stresu. A może i braku odpowiedniej ilości tlenu, bo smród spalenizny wciskał się do nosa, wszechobecny wśród uliczek miasta i nawet jego niemagicznych części.

Z pewnym roztargnieniem spojrzał na dziewczynę, która stała nieopodal niego, jakby chcąc upewnić się że znajdowała się na swoim miejscu i nie zdążyła już gdzieś pobiec. Może było to jakieś przyzwyczajenie, nawet jeśli nie współpracował z brygadzistami za często, wywołane znajomością Wood, która na miejscu Hestii już pewnie dawno dostałaby ataku owsików i zniknęła.

- He... - prawie zwrócił się do niej złym imieniem, w połowie słowa urywając, niby to przypadkiem kiedy coś zwróciło jego uwagę. Jak jej tam było? A no tak. - Hestia, czy...

- Jebany Bulstrode - usłyszeli gdzieś z boku, pełen złości głos. Fakt, że ktoś go rozpoznał wcale go specjalnie nie dziwił. Co jednak było fascynujące, że ktoś miał na to czas pośród całego zamieszania. - Kolejny czystokrwisty fircyk, którego to wszystko wina - mężczyzna zamachnął się, zwijając dłoń w pięść, a Atreus prawie się uśmiechnął, bo oto właśnie był w domu.

karta z rzutem npc -> moja obrona

Ale niestety, to nie był czas i miejsce na to, żeby bić się z jakimś zasrańcem, który wylazł z najgorszego możliwego rynsztoka. Bulstrode złapał go za rękę, tak żeby powstrzymać jego cios.
- Spierdalaj stąd, albo wsadzę cię do aresztu.

!Co złego to nie Jenkins
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
05.03.2025, 01:18  ✶  
Przedzierając się przez ulice, natrafiasz na wielki kłąb dymu, który osiada na niej niczym mgła. Jest paskudny, duszący i najpewniej wywoła u ciebie objawy uporczywego kaszlu charakterystyczne dla osób, które przetrwały Spaloną Noc. W dymie razem z tobą krąży cywil. Nie potrafi sobie z tym poradzić, nie wie, w jaki sposób przeciwdziałać czemuś, co go dusi. Powinieneś wyprowadzić go w bezpieczne miejsce. Masz jedną próbę rzutu na dowolną statystykę mającą sens. Dymu nie da się rozproszyć.

Jeżeli ci się uda: Mężczyzna w średnim wieku jest ci wdzięczny i mamrocze coś o tym, że jego żona jest w szpitalu. Ze łzami w oczach, po odetchnięciu świeżym powietrzem, teleportuje się do niej cały i zdrowy.
Jeżeli ci się nie uda: Mężczyzna mdleje i potrzebuje pomocy medycznej.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#3
12.03.2025, 17:26  ✶  
Pożar, panika i dym. Wszędzie ten śmierdzący dym. Kiedy dzisiaj rano wstała z łóżka nie spodziewała się, że zobaczy Londyn w ogniu. W sumie to nie... W ogóle nigdy nie spodziewała się, że zobaczy kiedykolwiek Londyn w ogniu. A przecież było Beltane. Były różne ataki. Było... Wszystko co powoli, lecz nieubłaganie zapowiadała zmierzająca w ich stronę katastrofę, a jednak... A jednak to wszystko wydawało się takie abstrakcyjne. Jeszcze przecież niedawno, dosłownie dzisiaj, to był zwykły dzień w pracy. A teraz?

Martwiła się. Co z jej rodzicami? Alice? Mama chyba dzisiaj pracowała. Czy w Mungu będzie bezpieczniejsza? Tata na całe szczęście miał dzisiaj wolne, ale równie dobrze mogli go wezwać, lub ktoś mógł przecież wedrzeć się do domu. Niektórzy przecież gardzili nim przez coś tak głupiego jak krew, a z plotek usłyszała, że nie tylko stolica pogrążyła się w chaosie. A jej siostra? Nie była w stanie przypomnieć sobie gdzie miała być dzisiaj Alice i jedyne co ja uspokajało to to, że albo była w teatrze z wieloma innymi osobami, albo w domu z tatą, który na pewno był w stanie jakoś zapanować nas sytuacją.

Nie ważne jednak jak bardzo zmartwiona tym by nie była, młoda Bletchley robiła wszystko, aby nie dać tego po sobie poznać. Teraz musiała się opanować. Pokazać wszystkim, że nadawała się do tej pracy i tym samym, że mogła kiedyś zostać aurorką. Dlatego też chociaż, przez tłumione emocje, jej oczy nieco bezwiednie zmieniły kolor na szary, tak mina Hesti wyrażała jedynie powagę i gotowość na wszystko.

Nie zdążyła usłyszeć czego chciał od niej Bulstrode, kiedy ktoś postanowił spróbować dać mu w twarz, ale aurorowi udało się obronić w momencie gdy już wyciągała różdżkę.
– Nie polecam napadania na aurora zwłaszcza w takim momencie – rzuciła do napastnika, a potem przeniosła spojrzenie na Atreusa. – Może ja będę jednak szła przodem, tak na wypadek gdyby więcej osób spróbowało cię dzisiaj pobić?
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#4
18.03.2025, 05:08  ✶  
Powiedzieć, że nie spodziewał się zobaczyć miasto w ogniu, mijało się nieco z prawdą. Od momentu kiedy podczas Lammas przyszła do jego siostry przepowiednia, Atreus zwyczajnie wiedział, ze coś takiego się wydarzy. Ale nie potrzebował też do tego przepowiedni, bo wizje zwyczajnie potwierdziły coś, co czuł w kościach już od Beltane. Zaczęło się w ogniu, więc w ogniu się skończy. Może nie teraz, bo trawiąca Londyn pożoga wydawała się tylko jakimś przystankiem w działaniach Voldemorta, ale kiedyś? Kiedy wszystko będzie się kończyć, cała ta wojna i bezsensowna walka, pewnie też będą temu towarzyszyć płomienie.

Nikt jednak nie spodziewał się, że będzie to akurat teraz. Sam Bulstrode podejrzewał któreś z nadchodzących jesienią świąt, bo w końcu tak mocną kartą wydawało się samo Samhain. Ten magiczny moment, na który przygotowywali się z innymi zimnymi, by uporać się ze swoim problemem. Co niby tak specjalnego było w tym dniu? W ósmym września, który wydawał się dokładnie takim samym piątkiem, jak każdy poprzedni?

Przez moment siłowali się, patrząc na siebie i Atreus widział w spojrzeniu oponenta nawet nie wściekłość, a zwyczajną nienawiść. Może i wykazałby się odrobiną zrozumienia, gdyby nie zwyczajny fakt że nie miał na to czasu. Był na służbie, w mundurze, dodatkowo z brygadzistką i jedyne co czuł to złość. Jakim prawem ktoś taki zarzucał mi cokolwiek. Jakim prawem w ogóle podnosił na niego rękę, kiedy właśnie próbowali zrobić cokolwiek z piekłem, jakie działo się dookoła.

Puścił mężczyznę, chociaż raczej odepchnął z obrzydzeniem jego rękę, nawet nie kryjąc się z niechęcią. Tamten wyraźnie miał coś jeszcze do powiedzenia, wciąż podbuzowany, ale to słowa Hestii bardziej do niego trafiły, jakby głos trzeciej osoby wyrwał go nieco z fiksacji. Zmierzył aurora spojrzeniem, wciąż się wahając co powinien zrobić, ale wreszcie splunął Atreusowi na buty i cofnął się, ostatecznie ruszając w swoją stronę.

- Obok siebie, ale tak żebyśmy się widzieli, przed nami jest gęsty dym. Zaraz zakotłuje się go tyle, że pewnie ledwo będzie wiadomo co jest na wyciągnięcie ręki - pokręcił lekko głową na jej propozycję, odprowadzając czarodzieja spojrzeniem, póki nie zniknął w tym całym bałaganie. Faktycznie też, na ulicy na której się znajdowali, kotłowało się od dymu. Gęstego, lepkiego i nawet jeszcze nie weszli w niego porządnie, a Atreus już czuł jak szczypie w oczy.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#5
23.03.2025, 12:31  ✶  
Hestia odprowadziła z pewnym niepokojem w spojrzeniu wściekłego mężczyznę,  gry ten splunął Atreusowi na nogi, tylko po to by zaraz odwrócić się i uciec. To... Nie wyglądało dobrze. To wyglądało, bardzo, bardzo źle. Nie tylko musieli teraz uważać na wszystkie zagrożenia związane z atakami, to jeszcze Bulstrode też był na celowniku.

Hm... Ona pewnie też w jakimś stopniu ze względu na swoje pochodzenie i zawód.
Czyli każdy był na celowniku.

Z drugiej strony, jakby tak o tym myśleć, to jednak zwolennicy Czarnego Pana, atakowali nieco bardziej zaciekle niż przypadkowi czarodzieje.

Czyli może to jednak ona miała bardziej przechlapane.

A gdyby tak zmienić sobie twarz na szybko na Atreusa, tak dla zmylenia wszystkich na ulicy? Albo jakiegoś Malfoya, czy innego Mulcibera? To by pewnie nieco skonfundowało przeciwników i... Nie. To chyba nie był najrozsądniejszy pomysł. A może nawet i głupi pomysł.

Słysząc jego słowa, Hestia po prostu przytaknęła, ustawiając się tak, aby mogli iść w ramię w ramię. Dym rzeczywiście wydawał się coraz bardziej ich obklejać.
– To bez sensu – mruknęła, gdy ponownie ruszyli przed siebie, rozglądając się na wszystkie strony, aby upewnić się czy nie było gdzieś kogoś, kto pilnie potrzebował pomocy. – Jaki jest cel... Przecież spłonie absolutnie wszystko. Gdybym była... kimś takim jak oni, nie przeprowadziłabym planu, który mógłby również uderzyć moich potencjalnych popleczników.
A może po prostu oni chcieli zniszczysz wszystko, co nie pasowało im na tym świecie bez względu na postronne ofiary? Żołądek ponownie jej się ścisnął na myśl o rodzicach i siostrze.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#6
25.03.2025, 13:51  ✶  
Bulstrode sam w sobie nie miał wiele wspólnego z tym co działo się właśnie w Londynie, ale rozumiał. Rozumiał bardzo dobrze tę złość i nienawiść, tę panikę która rodziła się w głowach zwykłych cywili, których otaczał teraz ogień i gryzący dym. Rozumiał to dlatego, ze sam miał tendencje do reagowania w sposób gwałtowny, a może przez to podejrzewał że gdyby był na miejscu odchodzącego w dym mężczyzny, sam wyładowałby złość na pierwszym lepszym który nadawał się na winnego. Tak samo rozumiał dlatego, że większość swojego życia spędził na sprawnym unikaniu głębszego myślenia o tym, co działo się dookoła niego. Omijania tego, co mogło dotyczyć jego przyjaciół, którzy przecież nosili nazwiska rodów tak mocno zakorzenionych w tradycji i czystokrwistych przekonaniach. Borgin, Lestrange, Rookwood. Byli jak cień, który kładł się na niego od momentu, kiedy postawił swoją stopę w szkolnych murach, ale... cholera, nigdy nie mógł myśleć o nich, że byliby jego wrogami. Nawet kiedy patrzył na Stanleya na scenie Dziurawego Kotła w lipcu, wciąż tkwiła w nim jakaś niepewność i rozdarcie.

Może dlatego nigdy nie zaprosili go do zanurzenia się w pełni w ich świecie, przyjęcia znaku i założenia maski. Bo nawet jeśli był im oddany, brakowało w nim odpowiedniego zacięcia i pewności. Wrodzonej wyższości, która pozwalałaby mu patrzeć z góry na osoby o innym statusie krwi, albo by być zwyczajnie bezwzględnym wobec tych, którzy odwracali się od niego.

Machnął różdżką, chcąc wyczarować na twarzy chustę, która chociaż trochę ograniczyłaby drażniące działanie dymu, kiedy wkroczyli w jego stłumione opary. Ale wciąż jej słuchał, bo szli dostatecznie blisko by wyłapać wymruczane przez nią słowa.
- To nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia kto, ważne żeby się bali. Bo strach potrafi zdławić większość bohaterskich odruchów. Nie boisz się o siebie? Bój się o swoją rodzinę, ona też jest zagrożona. Strach sprawi, że większość mu się podporządkuje, że nie kiwnie palcem i się nie sprzeciwi. To pokaz siły, nic więcej - odpowiedział na jej słowa, z pewnym zniesmaczeniem w głosie. - A kto wie, może jego faktyczni poplecznicy nie mają się aż tak czym martwić.

kształtowanie na wyczarowanie chusty na twarzy bo mnie dym w gardziołko drapie
Rzut PO 1d100 - 81
Sukces!
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#7
02.04.2025, 20:10  ✶  
Hestia rozejrzała się po otoczeniu. Dym wszędzie dym. I ludzie. Przerażeni ludzie. Ranni ludzie. Krzyki. Panika, ale też ten dziwny spokój niektórych, którzy jakby pogodzili się z tym, że co będzie to będzie. Poczuła, jak narasta w niej frustracją. Na to wszystko. Tych, którzy śmiali się w ogóle to zrobić. Tych, którzy i tak pójdą za nimi. Tych, którzy wzruszą ramionami. I samego Bulstrode za to, że wypowiadał te swoje wszystkie mądrości, jakby był jakimś zblazowanym mędrcem kung fu. I tak wyczuła w jego głosie zniesmaczenie. Po prostu możliwe, że pewne rzeczy sobie nadinterpretowała.
– A więc jest to durny pokaz siły – skomentowała, sama zaskoczona zdecydowaniem, które płynęło w jej głosie i tym, że nawet nie było aż tak wymierzone w stronę aurora. – Jest tyle innych sposobów. Mogliby urządzić przyjęcie i otruć, tych którzy nagłośniej im się sprzeciwiaja, a potem zrzucić winę na innych ich przeciwników. Cokolwiek! A nie palić cały Londyn.  – Proszę! Młoda brygadzistka, w chmurze dymu, wpadła na lepszy plan szybciej niż on! I pewnie wymyśliłaby jeszcze milion lepszych!

I pewnie powiesziałaby coś jeszcze, gdyby nie to, że z każdą chwilą dym, stawał się coraz bardziej nieznośny, zupełnie jakby wchodzili pod suknię samego dementora. Hestia poczuła jak łzawią jej oczy i zaniosła się kaszlem, po czym sama spróbowała wyczarować kominiarkę, którya chociaż nieco odsłoniły ją od tego paskudztwa.

Rzut na kształtowanie III, próbuje zrobić kominiarkę
Rzut Z 1d100 - 87
Sukces!
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#8
03.04.2025, 01:23  ✶  
Bulstrode nigdy nie aspirował do roli nauczyciela i to jak teraz brzmiał, sprawiało że trochę chodziły mu po plecach ciarki. Brzmiało to nieco, jak wywody Gregorego, albo chociażby jego ojca - Percival momentami zapominał się całkowicie i skłonny był wspominać zmagania z Grindelwaldem jakby to była najlepsza impreza pod słońcem. Tak naprawdę to nie, brzmiał wtedy na cholernie zmęczonego, ale Atreus słysząc po raz setny tę samą opowieść podejrzewał, że ojciec w życiu nie czuł się tak żywy jak wtedy.

Historia lubiła się powtarzać, jak to wielu chętnie mówiło. I oto właśnie byli, on i Hestia, doświadczając wojny, a ta jak mogłoby się wydawać, nigdy się nie zmieniała. Wszędzie było to samo cierpienie i ta sama przemoc. Auror nawet chciał jej w tym momencie wytknąć, że bale okraszone trucizną wcale nie miały tak potężnego wydźwięku. Jakby nie patrzeć, nie świadczyły o sile. Nie o tej jej czystej, brutalnej postaci, która paliła i spopielała wszystko na swojej drodze. Trucizna była narzędziem podstępu, a nawet jeśli Śmierciożercy kryli się w cieniu, chroniąc swoje personalia, cóż... chcieli być tylko silni.

Pokręcił głową, poważniejszy niż zazwyczaj, bo jeśli chodziło o pracę i momenty kiedy zagrożenie było na wyciągnięcie ręki, faktycznie potrafił nie pierdolić trzy po trzy i próbować ograć całego świata na swoją korzyść. Było też coś jeszcze, co odwróciło jego uwagę - w gęstej chmarze gryzącego dymu, który co chwila przyprawiał ich o zduszony kaszel, krążył ktoś jeszcze.

Nie była to w sumie żadna rewelacja, ale Atreus mimowolnie uniósł nieco wyżej różdżkę, gotowy zareagować. Kiedy jednak skrócili dystans, sylwetka nabrała kształtów, a do ich uszu doszło kasłanie mężczyzny. Wyglądał jakby płakał, z załzawionymi od dymu oczami, a kiedy ich zauważył i spróbował coś do nich powiedzieć, zamiast tego znowu zacharczał szczekliwie, nie mogąc sobie poradzić z dusząca atmosferą. Bulstrode zerknął na Hestię przelotnie, chwytając mężczyznę pod rękę, żeby ustabilizować go przy kolejnym napadzie wstrząsającego kaszlu.
- Chodź, musimy go stąd wyprowadzić - facet wczepił się palcami w jego mundur, kiwając głową jakby na potwierdzenie tych słów, spragniony świeżego powietrza. Auror więc ujął go mocniej, wspomagając tym samym kiedy poprowadził go wzdłuż ulicy - w stronę z której właśnie przyszli z Bletchley.

af na wyprowadzenie faceta z dymu
Rzut PO 1d100 - 86
Sukces!
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#9
09.04.2025, 10:59  ✶  
Gdyby Atreus zapytał o to Hestię ta zdecydowanie pocieszyłaby go, że nie, absolutnie nie przypominał jej w tym momencie nauczyciela. Zblazowanego mędrca kung fu, tak, ale nie nauczyciela. W sumie to nie tak, że jakoś nie lubiła aurora, ale mimo wszystko nieco za często wypominały jej, że była brygadzistką jak na jej gust. Ale z drugiej strony był czystokrwistym, którego jej tata całkiem lubił, więc nie narzekała, gdy musiała udawać się z nim na jakieś zadania tak jak na przykład dzisiaj.

Wojna...
O wojnie czytała lub słuchała od rodziców jako o, nawet jeśli niedawnej, historii, która przecież nie miała się już powtórzyć. I może nie urodziła się nawet dekadę od zakończenia konfliktu z lat czterdziestych, ale przecież dorastając wydawało jej się, że miała dorastać w całkiem dobrym do życia kraju, w którym takie sytuacje należały do przeszłości, a osoby mugolskiego pochodzenia stawały się coraz bardziej równe. A teraz... A teraz przedzierała się przez gestniejacy dym, spowodowany pożarem tych, którzy najwyraźniej postanowili pokazać swoją siłę i prześladować takich, jak jej tata.

Nie powiedziała tego na głos, ale szara kominiarka, którą wyczarowała (czemu szara? Przecież nie lubiła tego koloru, to pewnie przez ten dym) nawet w tym otoczeniu wydawała się jej jakościowo nieco lepsza od materiału wyczarowanego przez Atreusa.  Nie że było to szalenie istotne.

Gdy dostrzegła sylwetkę mężczyzny, sama odruchowo uniosła różdżkę do góry, tylko po to, by niemal od razu zorientować się, że był to po prostu ktoś kto potrzebował ich pomocy.

Szybko podbiegła do sylwetki i chociaż to Atreus zdecydowanie miał w tym większy wkład siłowy, pomogła wyprowadzić zagubionego mężczyzny z gęstego dymu. Na całe szczęście człowiek nie zemdlał, a gdy tylko wyszli na stosunkowo świeże powietrze mężczyzna od razu zaczął lepiej oddychać.
– Dziękuję wam – wymamrotał że łzami w oczach, palcami wciąż wszczepionymi w ich mundury. – Przeklęty dym. Myślałem, że zaraz zemdleję, a muszę... Moja... Żona jest w szpitalu.
– Mogę pana odeskortować – zasugerowała Hestia. Mogli się przecież rozdzielić z Atreusem jeśli cywil potrzebowałbym pomocy, ale czarodziej pokręcił głową i ponownie zakaszlał, dając im znać ręką, że potrzebował jeszcze chwili.
Hestia przeniosła spojrzenie na Bulstrode.
– Ten dym... Chyba nie jest do końca normalny. To chyba jakieś zaklęcie. Pewnie jest takich więcej.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#10
09.04.2025, 17:37  ✶  
Miał wrażenie, że znaleziony przez nich mężczyzna, przelewał im się przez ręce. Nic w sumie dziwnego, bo chwila spędzona w gęstym, sinym dymie, wystarczyła Atreusowi by zdać sobie sprawę że zgubienie się w nim mogło być zwyczajnie niebezpieczne. I nie chodziło o to, że ktoś mógłby w nim łatwo zaatakować, a o to jak wpływał na organizm. Oczy łzawiły, ciężko się oddychało, a do tego pewnie dochodziło zmęczenie, jeśli się w nim zabłądziło.

Razem jednak łatwo uporali się z wyprowadzeniem mężczyzny z chmury owijającej ulicę, pozwalając mu zaczerpnąć nieco świeżego powietrza i zwyczajnie poczuć się lepiej. Sam Bulstrode zsunął z nosa chustę, dając delikwentowi tyle czasu ile tylko potrzebował żeby nabrać wystarczająco dużo sił na teleportację. Osobiście był za tym, żeby Bletchley faktycznie go odstawiła, ale skoro nie chciał to nie mogli go do niczego zmusić. Teoretycznie.

- Na pewno sobie pan poradzi? - upewnił się jeszcze, kiedy ten oparł się o pobliską ścianę. Przypominał trochę rybę wyrzuconą na brzeg, łapiącą chciwie oddech. Ale facet pokręcił znowu głową, może zwyczajnie nie chcąc przyznać się do odrobiny słabości.
- Kto wie jakie zaklęcie czy rytuał spowodowało te opady - mruknął, mimowolnie unosząc rękę by przyjrzeć się spadającemu popiołowi. - Nie zdziwiłbym się więc gdyby było tak jak mówisz. Więcej, pewnie specjalnie ma tak działać, żeby utrudnić poruszanie się. Jest gęsty, za gęsty jak na zwykły dym, który w takich warunkach chyba raczej leciałby do góry z całą resztą, zamiast płożyć się po ziemi. Można by w sumie zgłosić tę ulicę do Ministerstwa, jako takie miejsce. Informacje o innych podobnych też byłyby przydatne - zastanowił się, spoglądając w kłębiącą się dookoła chmurę jeszcze przez chwilę, zanim zrobił parę kroków od mężczyzny i machnął na Hestię, żeby zrobiła to samo.
- Odstawiłabyś go? Nie chce, ale może lepiej żeby się nie rozszczepił i dokładał pracy uzdrowicielom - ściszył głos, tak żeby nieznajomy ich nie słyszał. - Ja w sumie skontaktuję się z Ministerstwem, żeby wiedzieli że można trafić na coś takiego. Może mają też już inne zgłoszenia o podobnych miejscach i rozejrzałbym się jeszcze tutaj. Może być?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1930), Pan Losu (124), Hestia Bletchley (1630)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa