04.03.2025, 23:30 ✶
Londyn płonął.
I z tego co się orientował, to nie tylko on. W kotle paniki i nerwowości, jakim stało się Ministerstwo Magii, wciąż dało się wychwycić te najcenniejsze informacje, napływające z innych miast. Płonęło Little Hangleton, płonęła Dolina Godryka i znajdujące się na jej trasie miejscowości. Możliwości do rozdysponowania sił było multum, ale jemu akurat w tym momencie przypadł w udziale Londyn. W życiu się chyba tak bardzo nie cieszył, że akurat był w pracy, ale było to zadowolenie chybotliwe i wynikające chyba tylko z napływu adrenaliny i stresu. A może i braku odpowiedniej ilości tlenu, bo smród spalenizny wciskał się do nosa, wszechobecny wśród uliczek miasta i nawet jego niemagicznych części.
Z pewnym roztargnieniem spojrzał na dziewczynę, która stała nieopodal niego, jakby chcąc upewnić się że znajdowała się na swoim miejscu i nie zdążyła już gdzieś pobiec. Może było to jakieś przyzwyczajenie, nawet jeśli nie współpracował z brygadzistami za często, wywołane znajomością Wood, która na miejscu Hestii już pewnie dawno dostałaby ataku owsików i zniknęła.
- He... - prawie zwrócił się do niej złym imieniem, w połowie słowa urywając, niby to przypadkiem kiedy coś zwróciło jego uwagę. Jak jej tam było? A no tak. - Hestia, czy...
- Jebany Bulstrode - usłyszeli gdzieś z boku, pełen złości głos. Fakt, że ktoś go rozpoznał wcale go specjalnie nie dziwił. Co jednak było fascynujące, że ktoś miał na to czas pośród całego zamieszania. - Kolejny czystokrwisty fircyk, którego to wszystko wina - mężczyzna zamachnął się, zwijając dłoń w pięść, a Atreus prawie się uśmiechnął, bo oto właśnie był w domu.
karta z rzutem npc -> moja obrona
Ale niestety, to nie był czas i miejsce na to, żeby bić się z jakimś zasrańcem, który wylazł z najgorszego możliwego rynsztoka. Bulstrode złapał go za rękę, tak żeby powstrzymać jego cios.
- Spierdalaj stąd, albo wsadzę cię do aresztu.
!Co złego to nie Jenkins
I z tego co się orientował, to nie tylko on. W kotle paniki i nerwowości, jakim stało się Ministerstwo Magii, wciąż dało się wychwycić te najcenniejsze informacje, napływające z innych miast. Płonęło Little Hangleton, płonęła Dolina Godryka i znajdujące się na jej trasie miejscowości. Możliwości do rozdysponowania sił było multum, ale jemu akurat w tym momencie przypadł w udziale Londyn. W życiu się chyba tak bardzo nie cieszył, że akurat był w pracy, ale było to zadowolenie chybotliwe i wynikające chyba tylko z napływu adrenaliny i stresu. A może i braku odpowiedniej ilości tlenu, bo smród spalenizny wciskał się do nosa, wszechobecny wśród uliczek miasta i nawet jego niemagicznych części.
Z pewnym roztargnieniem spojrzał na dziewczynę, która stała nieopodal niego, jakby chcąc upewnić się że znajdowała się na swoim miejscu i nie zdążyła już gdzieś pobiec. Może było to jakieś przyzwyczajenie, nawet jeśli nie współpracował z brygadzistami za często, wywołane znajomością Wood, która na miejscu Hestii już pewnie dawno dostałaby ataku owsików i zniknęła.
- He... - prawie zwrócił się do niej złym imieniem, w połowie słowa urywając, niby to przypadkiem kiedy coś zwróciło jego uwagę. Jak jej tam było? A no tak. - Hestia, czy...
- Jebany Bulstrode - usłyszeli gdzieś z boku, pełen złości głos. Fakt, że ktoś go rozpoznał wcale go specjalnie nie dziwił. Co jednak było fascynujące, że ktoś miał na to czas pośród całego zamieszania. - Kolejny czystokrwisty fircyk, którego to wszystko wina - mężczyzna zamachnął się, zwijając dłoń w pięść, a Atreus prawie się uśmiechnął, bo oto właśnie był w domu.
karta z rzutem npc -> moja obrona
Ale niestety, to nie był czas i miejsce na to, żeby bić się z jakimś zasrańcem, który wylazł z najgorszego możliwego rynsztoka. Bulstrode złapał go za rękę, tak żeby powstrzymać jego cios.
- Spierdalaj stąd, albo wsadzę cię do aresztu.
!Co złego to nie Jenkins