• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[09.09.1972r.] - Obserwacja | Nicholas & Stanley

[09.09.1972r.] - Obserwacja | Nicholas & Stanley
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#1
20.05.2025, 21:37  ✶  

9 września 1972r.
Aleja Horyzontalna / Mieszkanie Nicholasa



Kiwnął głową w zgodzie Vulturisowi, przyznając rację temu, aby pozwolić ocalałym ofiarom, umierać w męczarniach, nie marnując niepotrzebnie swoich sił. Zadanie swoje wykonali. Cały czas, je wykonywali. Chaotycznie przekazane. Bez konkretnego, jasnego celu działania. Siać zamęt, zamiast zniszczyć konkretne, główne miejsca. Zabijać zbędnych, zamiast skupić się na konkretach i przejąć ważne miejsca. Działania chaotyczne. Czego się dziwić, jak nie mieli odpowiedniego taktyka. Ale to nie jego sprawa. W samej organizacji w jakiej był, też przecież śmierdziało.

Zgadza się. Będą mieli więcej czasu na porozmawianie. Nicholas przystanął na słowa Stanleya i pożegnał go skinieniem głowy. Wzrokiem wodząc za jego posturą, obserwując jak znika w z trzaskiem teleportacji. Wrócił spojrzeniem na gruz, jaki pozostał po zniszczeniu przez siebie dokonanym. Dostrzegając wystającą dłoń dziecka, przy dłuższym przyjrzeniu się pozostałości budynku. Uniósł różdżkę i wyczarował Mroczny Znak nad budowlą. Zaznaczając, że tutaj byli. Pokazać, że nie mają litości nawet dla najmłodszych istot w ich społeczeństwie.
Zaraz po tym wzrokiem podążył w głąb Alei i tam skierował swoje kroki.

Szedł spokojnym krokiem. Nie spiesząc się z niczym. Dokonywał zniszczeń, utrudnień na drogach, gdy coś mu się nawinęło pod nogi czy w zasięgu wzroku. Nie marnował sił. Oszczędnie używał magię. Obserwował jak niektórzy na jego widok uciekali. Zmierzał w wyznaczonym dla siebie celu. Nie wdawał się w żadne walki. Znikał z oczu funkcjonariuszy, jeżeli znajdowali się na jego drodze, w zasięgu wzroku. Aż ostatecznie, wylądował w swojej kamienicy. Aby sprawdzić przy okazji, co z jego mieszkaniem. Rzucić okiem na zniszczenia. Jeżeli jakieś były. Gdyż w oddali widział, że tę kamienicę ogień nie strawił. Podobnie jak tę, należącą do Lestrange’a. Być może dał ją pod tarczę ochronną. Nie zastanawiał się. Choć wiedział, że Rodolphus mieszka już gdzie indziej,

W kamienicy panowała przerażająca cisza. Jakby wszyscy ewakuowali się, albo byli już martwi. Nie słyszał krzyków, choć przemierzając korytarze, różdżkę trzymał w pogotowiu. Znał tutejszych sąsiadów. Znał co najmniej tutejsze trzy rodziny, które należałoby zlikwidować. Zdrajcy krwi i szlamolubni. Zajrzał do ich mieszkań, ale nikogo nie zastał. Być może zdążyli uciec. Ostatecznie dotarł pod drzwi swojego mieszkania. Otworzył je zaklęciami i już mu coś nie pasowało.

"Co tak śmierdzi…?" – zapytał sam siebie. Choć miał maskę na twarzy, to jednak odór smrodu przebijał się przez nią. Przystąpił dwa kroki i rozejrzał się po wnętrzu. Dostrzegł zmiany na ścianach. Coś jakby wylało się na nich, albo spływało spod sufitu. Było widoczne w świetle ognia, jaki było widać przez okna. Gdzieś w oddali są się jeszcze paliło. Jedyne źródło oświetlające okolice. Nicholas nie wchodził głębiej. Od razu wyszedł i zamknął drzwi, zamykając zaklęciami. Zrobiło mu się od tego niedobrze. Czuł mdłości, że teleportował się na zewnątrz. W zaułek, między kamienicami, gdzie było ciemno. Światło tutaj nie dochodziło. Stał jedynie samotny kontener ze śmieciami. Podparł się ściany jednego z budynków, zdjął maskę i zwymiotował. Jego organizm widocznie nie strawił tego smrodu, jakie dotknęło jego mieszkanie. Potrzebował chwili, aby dojść do siebie. Od razu, po wytarciu się, na powrót zakładając maskę. Był czujny na otoczenie, gdyby czasem ktoś znalazł się w pobliżu, żeby natychmiastowo zareagować. W obliczu takich wydarzeń, wątpił jednak, aby się ktoś zainteresował jego osobą w ciemnej uliczce.



___________
Spalona Karta: Zacieki


@Stanley Andrew Borgin
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#2
23.05.2025, 20:19  ✶  

Jak powiedział, tak miał zamiar zrobić, ponieważ nie rzucał słów na wiatr. Vulturis powiedział, że jeszcze się spotkają ten nocy z Papillio i to właśnie się miało wydarzyć.

Borgin przemierzał aleję Horyzontalną, aby odnaleźć swojego krewniaka. Przemykał między ścianami budynków, korzystał z każdego zaułka, który pozwoliłby mu skorzystać z oferowanego przez siebie cienia. Każdy element otoczenia, który można było użyć do bezpiecznego dotarcia do celu, był na wagę złota i Stanley właśnie tego potrzebował.

Sama podróż nie należała do najcięższych, chociaż nie była też prosta. Dużo prościej chodziło się po starej Horyzontalnej - takiej, która była uprzątnienia i nie było wokół dymu, pożogi i wszelkiej zniszczenia. Jeden zły krok i można było skręcić kostkę. Nie mniej jednak, trzeba było działać. Nie było miejsca na użalanie się nad sobą.

Po kilku czy kilkunastu minutach poszukiwań udało mu się odnaleźć Nicholasa. Stał nieopodal jednej z kamieniczek, które wyglądały niemalże tak samo. Czy któraś z nich nie była jego miejscem zamieszkania? Nie miał pojęcia. Nie był w stanie wydedukować z okolicy, która ich otaczała.

- Tak jak obiecałem - odezwał się do Traversa, podchodząc na wyciągnięcie dłoni - Jestem - zatrzymał się obok niego. W dłoni dało się dostrzec wyciągniętą różdżkę, która była nieodłącznym elementem dzisiejszej nocy.

Stanley przyglądał się przez chwilę Nicholasowi. Troche jakby chciał się zapytać - wszystko w porządku? Nie podniósł jednak tego tematu, a przeszedł do innego, który bardziej go interesował w tym momencie.

- Widzisz to piętro po drugiej stronie? - zapytał, wskazując otwartą dłonią wolnej ręki na kamieniczkę, która znajdowała się w zasięgu ich wzroku - A dokładnie to otwarte okno po prawej - sprecyzował - Proponuję abyśmy się tam udali i dokonali obserwacji okolicy, a później będziemy mogli się udać na zebranie do Ataraxii - tłumaczył - A, no i będziemy mieli też chwilę, aby porozmawiać... Tak jak chciałeś - uśmiechnął się pod maską, chociaż nie dało się tego dostrzec. Papillio mógł jednak wywnioskować z tonu wypowiedzi, ponieważ mieli tę przyjemność, że znali się wystarczająco długo, aby posiąść ów umiejętności.

Borgin ruszył przodem. Przekroczył ulicę, a następnie wszedł do środka kamienicy przez wyważone drzwi. Powoli kierował się do punktu docelowego, uważając na swoje kroki. Nie chciał spaść przez jakąś dziurę czy zostać ponownie zaskoczonym.

Minęła chwila i znalazł się w miejscu, które wskazał Nicholasowi.

Przywarł do ściany i rozpoczął proces obserwacji okolicy.


Percepcja na obserwację okolicy.
Rzut O 1d100 - 92
Sukces!


"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
25.05.2025, 12:11  ✶  

Cała okolica tutejszej alei była zrujnowana. Część budynków zniszczona doszczętnie. Utrudnienia na drodze były dość widoczne i uciążliwe. A mimo to, dało się jeszcze gdzieś przejść i poruszać, zachowując ostrożność.

Nicholas dochodził do siebie, po nieprzyjemnych dolegliwościach żołądkowych. Zdążył założyć maskę i wyłonić się z zaułka między budynkami, przy swojej kamienicy, kiedy usłyszał czyjś głos, a rozpoznał po masce i szacie. Obietnica. Zatem o to mu chodziło. Na słowa Vultirisa, Papilio uśmiechnął się kącikiem ust pod maską. Tym samym zastanowił się, czy Apis znał go lepiej, niż Nicholas sam siebie. Nie da się ukryć, że takie akcje na dużą skalę, jak ta w Beltame, kosztują jego zdrowie. Czy nie lepiej byłoby, faktycznie wycofać się z walk.

- Cieszę się.
Nigdy by tego nie przyznał, ale w takiej sytuacji dobrze było mieć wsparcie. Nie uśmiechało mu się trafić w ręce Aurorów, gdyby się tutaj zakręcili i zechcieli go pojmać. Doświadczył już życia w więzieniu, nawet jeżeli był to obraz zamkniętego w tym umysłu, powtórki nie chciał. Jak ma umrzeć, to nie w Azkabanie.

Uniósł głowę aby spojrzeć na budynek i piętro, wskazane przez kuzyna. Przytaknął po chwili na jego słowa w zgodzie, aby się tam udać i dokonać obserwacji. Vulturis ruszył pierwszy, zmierzając do miejsca docelowego na piechotę.
"Na szczęście bez teleportacji…" – Stwierdził do siebie w myślach Travers. Ruszył również, mając na dzisiaj dość tego środka transportu. Pierwotnie Nicholas spodziewałby się, że spotkanie w celu złożenia raportów odbędzie się standardowo w Kromlechu, a nie w dosłownie innym miejscu. Gdyby nie maska, byłoby można dostrzec jego zmarszczone brwi, nie pojmując, dlaczego wybrano to miejsce.

- Dlaczego Ataraxia?
Zapytał, kiedy byli w budynku i przemierzali schody. Mając pewność, że są sami w tej głuchej ciszy a żaden trup nic nie usłyszy.

W końcu i Nicholas znalazł się na wskazanym piętrze, dołączając do obserwacji okolicy. Wybrał drugie okno, z innej strony, aby ocenić sytuację i skalę zniszczeń. A może i nawet coś lub kogoś innego dostrzeże?


Rzut na percepcję, w celu obserwacji okolicy.
Rzut Z 1d100 - 35
Akcja nieudana


@Stanley Andrew Borgin
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#4
20.06.2025, 18:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.06.2025, 18:53 przez Stanley Andrew Borgin.)  

Pozycja była na tyle dogodna, że pozwalała na obserwacje pokaźnej części aleji Horyzontalnej. Może nie dało się dostrzec wszystkiego i część okolicy pozostawała po za ich jurysdykcją, nie było źle - dało się coś dostrzec.

Vulturis zauważył jak jakaś istota, najprawdopodbniej kobieta, kręciła się po zgliszczach jednego z budynków. Wszystko wskazywało na to, że kogoś albo czegoś szukała. Czyżby próbowała ratować to, co pozostało w miejscu kiedyś majestatycznej kamienicy? Istniała taka możliwość.

Niestety kobieta była za daleko, aby mogli ją dopaść z Nicholasem. Nie pozostało im w takim razie nic innego jak spróbować zapamiętać szczegóły jej twarzy czy sylwetki. Te informacji mogły okazać się na wagę złota w niedalekiej przyszłości.

- Ktoś się tam kręci - Stanley kiwnął głową w kierunku istoty, którą dostrzegł, informując tym samym o swoim znalezisku - Spróbuję może dostrzec coś więcej - dodał i był gotów, aby powrócić do obserwacji, chociaż przypomniał sobie o pytaniu Traversa. Dlaczego Ataraxia?

Borgin nie znał odpowiedzi na to pytanie. Takie informacje zostały mu przekazane, więc postanowił podzielić się nią wraz ze swoim kuzynem. Stanley wolał, aby Nicholas mógł dotrzeć na spotkanie i rzucić parę słów od siebie. Nie chciał, aby zostały wyciągnięte jakieś konsekwencje przeciwko Papilliowi.

- Ataraxia głównie dlatego, że tak mi wspomniał Vipera z Serpensem - wyjaśnił - A czy kryje się za tym jakaś większa ideologia? Nie mam pojęcia. Miejsce jak miejsce - wzruszył ramionami, a następnie powrócić do skanowania okolicy.



Percepcja na obserwację okolicy.
Rzut O 1d100 - 86
Sukces!


I tym razem udało się kogoś dostrzec. Tym razem był to chyba mężczyzna z torbą na ramieniu? Vulturis nie był pewien tego co widział ale również starał się przyjrzeć ich niedoszłej ofierze, wszak nikt o zdrowych zmysłach by się teraz nie kręcił po Horyzontalnej. To musiał być ktoś, kto nie był przychylny ich sprawie. Należało zapamiętać jak najwięcej szczegółów i z jego wyglądu.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#5
21.06.2025, 17:13  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.06.2025, 17:19 przez Nicholas Travers.)  

Ze swojego położenia lokalizacji na piętrze, nie dostrzegł nikogo wartego uwagi. Zareagował jednak na uwagę kuzyna, który najwyraźniej kogoś wypatrzył. Podszedł do niego, aby ów cel także zlokalizować, bo być może dana osoba będzie mu znana. Bądź może i nie.

Zauważył ją, ale nie było opcji aby się lepiej jej przyjrzeć. Można było też odnieść wrażenie, że ta cała masakra jakiej dopuściła się ich organizacja, powoli się wyciszała. Co było zlecone wykonać, zostało wykonane. Pozostawało na koniec wrócić do siedziby i złożyć raport. Tylko właśnie. Wspomniano o innym miejscu zbiórki niż Kromlech. Dlatego Nicholas zapytał, dlaczego właśnie mowa o Ataraxii?

- Niby miejsce jak miejsce, ale mamy swoją siedzibę.
Stwierdził, chcąc zaznaczyć, że nie potrzebnie wybierane jest miejsce, w którym zbyt duże skupisko śmierciożerców, może wzbudzić podejrzenie. A nigdy nie wiadomo, gdzie jaki szpieg się znajdzie.

Nie podjął dalszej konwersacji w tym temacie. Przestąpił parę kroków, aby spojrzeć na okolicę z innej części okiennej.


Rzut na percepcję, w celu obserwacji okolicy.
Rzut Z 1d100 - 11
Akcja nieudana


Obserwacja tym razem nie była mu na rękę i nie pozwalała na skupienie. Papilio zaniósł się niespodziewanym kaszlem, przez co musiał się na chwilę cofnąć i schować w głąb piętra, aby nie być widocznym dla otoczenia zewnętrznego, przykładając dłoń w rękawiczce do maski czy ustach, zaciśniętą w pięść. Może jemu nie udało się nikogo podejrzanego wyśledzić. Ale przynajmniej kuzyn był w lepszej formie od niego. Być może zmęczenie z dość częstego używania magii, mogło mieć trochę negatywny skutek na przemęczenie?

- Wracajmy.
Bez wyjaśnień, zbędnego tłumaczenia się. Nicholas zasugerował, kiedy tylko kaszel ustąpił. Musiał tym samym podeprzeć się o jakieś pozostałości mebla, które dzielnie wytrwały tutejsze ataki.

Wraz ze Stanleyem, mogli opuścić budynek i skierować do wspominanej Ataraxii, na złożenie raportów.



@Stanley Andrew Borgin



Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Stanley Andrew Borgin (704), Nicholas Travers (1188)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa