Tak naprawdę dzień jeszcze się nie zaczął, a Erik już miał pełne ręce roboty. Poszedł do pracy skoro świt, mając nadzieję na wcześniejsze wyjście po doprowadzeniu do porządku zaległych dokumentów i raportów. Gdzieś z tyłu głowy plątała mu się myśl, że mógł wziąć sobie wolne, jednak nie chciał, aby wyglądało to, jakby tracił kontrolę nad sytuacją. Wszystko musiało wyglądać naturalnie, gdyż wszystko było w jak najlepszym porządku.
Bal charytatywny, który miał się odbyć następnego dnia może i był w delikatnych rozjazdach, ale wszystko zmierzało ku dobremu. A przynajmniej Longbottom chciał, aby tak się wszystkim wydawało. Dzięki temu ewentualne wpadki nie będą wybrzmiewać tak mocno. Zostały już tylko szczegóły, drobne wisienki na torcie, który miały uświetnić uroczystość, ale wiele osób to właśnie na tych ostatnich poprawkach traciło głowę. Nie mogli do tego dopuścić.
Mężczyzna naprawdę wierzył, że ten dzień nie przyniesie mu wielu niespodzianek. Miejsce za biurkiem zajął przed siódmą, biuro było praktycznie puste, zgłoszenia jeszcze nie zaczęły przychodzić... Łatwizna. Machnie sobie parę raportów do piętnastej i spróbuje się ulotnić, zanim ktokolwiek zdąży go zatrzymać jakimś nagłym wezwaniem. Idealny plan pozbawionych jakichkolwiek mankamen...
— Zaraz, co? — mruknął, marszcząc czoło i czytając po raz drugi list, który jakaś obca sowa zostawiła na jego biurku. Ciało w mieszkaniu? Pani Weasley? Brak możliwości sprawdzenia, co było przyczyną zgonu? Czy ta wiadomość nie powinna czasem wylądować w szpitalu lub jakiejś klinice? Cóż, lepiej było dmuchać na zimne. W końcu to medycy powinni stwierdzić zgon.
Erik nakreślił na kolanie kilka słów do szpitala, załączając stworzoną naprędce magiczną kopię wiadomości. Oby zaklęcie wytrzymało wystarczająco długo, aby odczytano adres. Po załatwieniu tej kwestii mężczyzna opuścił biuro z innym pracownikiem, aby przy pierwszej możliwej okazji rozpłynąć się wraz z nim w powietrzu i wylądować pod kamienicą na Horyzontalnej. Nie minęło parę minut, a znaleźli się już w budynku, wspinając się na odpowiednie piętro.
Cóż, to na pewno tutaj, pomyślał, zawieszając wzrok na wyważonych drzwiach i wodzie, która wylewała się już przez próg na klatkę schodową. Longbottom zajrzał do środka, aż w mieszkaniu zamajaczyły mu dwie nieznajome sylwetki. Detektyw wszedł do środka nieco niemrawo.
— Dzień dobry państwu. Detektyw Longbottom z Brygady Uderzeniowej Ministerstwa Magii. A to jest... — wskazał gestem dłoni na towarzyszącego mu brygadzistę, przedstawiając im go. — Zdaje się, że — zerknął na Theodore'a, przypomniawszy sobie nazwisko z listu — Pan Lovegood, jeśli dobrze pamiętam, nas wezwał?
Zamrugał na widok kołdry na ramionach chłopaka. Swojemu towarzyszowi kazał sprawdzić łazienkę, ale absolutnie niczego nie dotykać. Drugi brygadzista, po potwierdzeniu, że ciało znajduje się w łazience, wyszedł na klatkę.
— Czy któreś z Państwa tu mieszka z Panią Weasley? — Sądził, że tak nie było, skoro list mówił o tym, że są sąsiadami, ale lepiej było potwierdzić wszystko na miejscu. — Zanim przystąpimy do jakichkolwiek czynności, musimy poczekać na służby medyczne, które stwierdzą zgon. Na ten czas prosiłbym o opuszczenie mieszkania i przejście na klatkę.
Przesunął się na bok, starając się nie dotykać żadnych mebli i wyszedł za dwójką mieszkańców budynku na klatkę. Zerknął kątem oka na zegarek. Jeśli ministerialna sowa okaże się jedną z tych szybszych, to za parę minut powinna tu trafić ekipa ze szpitala. W sumie to oni powinni wylądować tu jako pierwsi, ale ewentualne pouczenie postanowił sobie na ten moment darować. Bądź co bądź była szósta rana, a on chciał być wyrozumiały.
— Dobrze, to może opowiedzą Państwo, co się właściwie stało i jak dotarliście Państwo do Pani Weasley? I czy Pani Weasley mieszka tutaj sama? Znacie jej rodzinę, lokatorów, cokolwiek? — spytał, wyciągając z wewnętrznej kieszeni szarej szaty mały notesik.
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞