• Londyn
  • Świstoklik
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Strażnica
    • Kromlech
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
  • Ekipa
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka [Wiosna 1972] Ogniska, wino i wianki - SABAT BELTANE

[Wiosna 1972] Ogniska, wino i wianki - SABAT BELTANE
Czarodziejska legenda
Wit Beyond Measure Is Man's Greatest Treasure.
Czarownica czystej krwi; jedna z czworga legendarnych założycieli Hogwartu. Posiadaczka słynnego diademu, obdarzającego niezwykłą mądrością. Założyła Szkołę Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie razem z Godrykiem Gryffindorem, Helgą Hufflepuff oraz Salazarem Slytherinem.

Rowena Ravenclaw
#1
03-07-2023, 08:33 PM ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-12-2023, 06:43 PM przez Eutierria.)  

Ogniska, wino i wianki


W Dolinie Godryka od świtu panowało spore zamieszanie; w sennym zazwyczaj miasteczku zaczęli zjawiać się czarodzieje z całej Wielkiej Brytanii. Przylatywali na miotłach, przyjeżdżali w najwymyślniejszych pojazdach, lądowali na miękkiej trawie ściskając kurczowo świstokliki, czy wreszcie pojawiali się w kłębach dymu w kominkach podłączonych do sieci Fiuu. Odziani w mniej lub bardziej tradycyjne szaty podążali całymi procesjami w stronę Kniei Godryka,  gąszczu oblanego świeżą zielenią, gdzie szum wiatru łączył się z ptaszęcymi trelami w miłej dla ucha harmonii. Nietrudno było odnaleźć właściwą drogę – do samego serca lasu prowadziła oświetlona lampionami ścieżka, przyozdobiona także kolorowymi wstążkami, gałązkami głogu, a także niezliczoną ilością kwiatów, porastających łąki wokół Doliny. Wreszcie, po dość długiej, lecz niezwykle przyjemnej wędrówce, ich oczom ukazywały się głazy z wyrytymi nań runami; milczący strażnicy polany spowitej w złocistym blasku poranka, gdzie miały obywać się uroczystości. Zaklętego miejsca sabatów, ukrytego przed oczami mugoli.
W samym jej centrum znajdowało się ognisko – największe palenisko, którego rozedrgane płomienie sięgały wysokości kilku metrów. Wokół niego rozstawiono liczne stragany i wozy, wielobarwne stoiska, na których znaleźć można było wszystko; od jedzenia i alkoholu, przez biżuterię, zabawki i inne magiczne przedmioty, po gry i wróżby. Nie ulegało wątpliwości, że każdy czarodziej, który tego dnia przybył do Doliny, znajdzie tu coś dla siebie. Wszystkie stoiska zostały odgrodzone od siebie taśmą, zaś przejścia pomiędzy nimi były wystarczająco szerokie, aby uniknąć tłoku. Bliżej straganów z jedzeniem ustawiono także namioty, pod którymi znajdowały się podłużne stoły i ławki, przy których spożyć można było posiłki. Bliżej głównego ogniska znajdowały się natomiast słupy majowe – część z nich przystrojono wstęgami i girlandami z kwiatów, jednak na większości z nich dekoracje miały dopiero zawisnąć. Na polanie rozpalono także wiele pomniejszych ognisk, przy których tłoczyli się rodziny, grupy znajomych oraz pary kochanków – tych ostatnich zdawało się przybyć tego dnia do Doliny najwięcej.
Pieczę nad bezpieczeństwem uroczystości trzymali członkowie Brygady Uderzeniowej oraz Biura Aurorów, którzy patrolowali sabat zarówno z ziemi, jak i powietrza. Na drzewach wokół polany zawieszono lampiony (smutna to wieść dla kochanków, którzy by skryć się przed ciekawskimi oczami wymykać musieli się nieco bardziej w głąb kniei) oraz oznaczono dodatkowe ścieżki, które w razie niebezpieczeństwa służyć miały za drogę ewakuacyjną.
W najlepsze trwała celebracja miłości, życia i wiosny.

Loteria fantowa


Tajemniczy goblin stoi przy wielkim kole i oferuje niesamowite nagrody za niewielką opłatę wpisową. Zaryzykujesz? Rzuć kością !goblin i wylosuj kolejną szyszkę... to znaczy... wspaniały prezent. W loterii możesz wziąć udział raz.

Stoisko Uli Brzęczyszczykiewicz


Stoisko znajdujące się na jednym z końców składało się ze stolika ozdobionego polnymi kwiatami. Wiły się one również wokół kijów przymocowanych do boków stołu, a te połączone były kolorowymi wstążkami. Zwieszały się z nich różnorakie dzieła artystyczne — portrety czarodziejów w heroicznych pozach oraz kilka malowanych krajobrazów. Więcej rysunków rozłożonych było na stoliku. Wśród nich znajdowały się ilustracje cudacznych panów w rajstopach i nienaturalnej masie mięśniowej oraz pań z podejrzanie dużym biustem. Zawartość każdego z obrazków była śmiertelnie statyczna.
Za stoiskiem stała (a przynajmniej powinna stać) młoda czarownica z wiankiem na blond włosach i wymalowaną twarzą.

PORTRETY W 10 MINUT - 1 SYKL

Stoisko Nory Figg


Stoisko panny Figg przykuwało uwagę. Nie da się ukryć, że miała swój styl, jeśli chodzi o dekoracje - musiały być kolorowe i pstrokate idealnie uosabiały jej osobowość. Już dzień wcześniej zadbała o to, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Kwiaty znajdowały się chyba na każdym wolnym milimetrze, resztę zajmowały najróżniejsze ciastka, pączki, cukierki. Była gotowa uszczęśliwić każdego swoimi wyrobami. To miejsce miało być rajem dla każdego miłośnika słodkości. Wszystkie zostały własnoręcznie przygotowane z ogromną miłością przez Norkę.
Na samym brzegu stołu była przygotowana miękka poduszka, miejsce dla towarzysza życiowego Nory - Salema. Była na niego trochę zła, mieli do pogadania, jednak nie wyobrażała sobie, że mogłoby go tutaj zabraknąć w tym dniu. Nikt tak jak on nie zagadywał klientów. Wierzyła, że dzięki niemu zyska większą uwagę.
Figg była gotowa przyjąć wszystkich, pod stołem miała jeszcze pełne torby pączków, ciastek i muffinek. Przygotowała się jak na armagedon, miała tendencje do przesadzania w ilości. Najwyżej na koniec wszystko rozda okolicznym sprzedawcom.
Nad stołem zostały wywieszone dwa koszyki, z których przechodzący czarodzieje mogli losować ciastka z małą karteczką, na której znajdowało się imię ich przewidywanego towarzystwa na tegoroczne Beltane, mogli się tym zasugerować przy poszukiwaniu ewentualnego partnera do miłosnych uniesień. Norka przygotowała również wór z miniaturowymi kwiatowymi ciastkami, które miały nieść ze sobą wróżbę.

Dla chętnych losowanie !pierwszy koszyk - imiona męskie; !drugi koszyk - imiona damskie, !ciastko z kwiatkiem.

Stoisko Viorici Zamfir


Ciemna płachta zaczarowana tak, że roztacza się na niej obraz nocnego nieba, rozstawiona została nad stołem, przy którym stała młoda kobieta. Nad nim zawisł duży szyld ze srebrno-fioletowym napisem głoszącym “FIOŁKOWA BIŻUTERIA”. Otaczał go wieniec z hiacyntów, irysów, stokrotek i właśnie fiołków, które tworzyły także zaplecioną girlandę, spływającą aż do samej ziemi, wijąca się po sznurkach biegnących od podtrzymujących płócienny daszek kijków.
Jeśli chcesz wrócić do domu z jakąś piękną ozdóbką, stoisko to jest właśnie dla ciebie. Zawiera bogatą ofertę ręcznie wykonanej przez właścicielkę biżuterii. Na granatowym obrusie rozstawiono specjalne stojaki oraz poduszeczki, na których spoczywają pierścionki, bransoletki i naszyjniki. Te zaś wykonano z największą starannością. Może nie uświadczysz tu biżuterii złotej czy srebrnej, raczej mosiężną i stalową, zamiast diamentów i szafirów, w oczkach pysznią się kamienie półszlachetne i szkło, nie ujmuje to jednak uroku przedstawionym wyrobom. Znalazły się zresztą także ozdoby z drewna, wykonane przez Fergusa Ollivandera.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wzory biżuterii w końcu nawiązują do różnej tematyki, koło siebie widnieją więc kolczyki w kształcie kwiatów, jak i te odlane w kształt wyścigowych mioteł.
Niewątpliwą popularnością cieszą się wisiorki dla par, stanowiące dwie połówki serca, które stapia się w jedno po ich złączeniu, a także działające na podobnej zasadzie te dla przyjaciół ze wzorem stokrotki, złotego znicza lub gwiazdy.
Tak samo rozchwytywane są bransoletki dopasowane do każdego ze znaków zodiaku, gdzie zawieszce z symbolem astronomicznym towarzyszą koraliki z kamieniem odpowiednim dla danego znaku:
  • dla byka z różowym kwarcem
  • dla barana z czerwonym jaspisem
  • dla bliźniąt z ametystem
  • dla raka z koralem
  • dla lwa z tygrysim okiem
  • dla panny z cytrynem
  • dla wagi z oliwinem
  • dla skorpiona z hematytem
  • dla strzelca z onyksem
  • dla koziorożca z kamieniem księżycowym
  • dla wodnika z awenturynem
  • dla ryb z akwamarynem.
Dla klientów przygotowana została także niespodzianka. Obok stołu ustawiono dziwną maszynę, pochodzenia mogolskiego, choć odpowiednio dostosowaną do warunków czarodziejskich. Wielka szklana kula, wypełniona mniejszymi, nieprzezroczystymi, o różnych kolorach, ustawiona na wąskiej podstawce z dziwnym mechanizmem. Po wrzuceniu do niej jednego sykla i przekręcenia odpowiedniego pokrętła, automat wyrzucał z siebie losowo małą kulkę z zamkniętym w niej jednym z sześciu pierścionków o różnych efektach.

Gracze mogą wylosować pierścionek ze specjalnym efektem dotyczącym wyglądu, który towarzyszy jego noszeniu. Losować można tylko raz, wykonać zaś można to za pomocą komendy: !losowanie pierścionka.

Stoisko Sary Macmillan


Na uboczu tego wszystkiego, lecz w miejscu wciąż widocznym, mieściło się stoisko jak na takie wydarzenie nietypowe - Nawiedzony Wóz kapłanki kowenu straszył mnogością wielobarwnych prześcieradeł, a może bardziej fragmentów prześcieradła pociętych nożyczkami, pozszywanych tu i ówdzie. Tak, żeby przypominały szereg miniaturowych, tęczowych duchów, zaklętych do latania wokół wozu jednej z najdziwniejszych wywoływaczek po tej stronie Tamizy.
Był to jej debiut na takim wydarzeniu. Sarah zajmowała się zwykle straganami z żywnością, ale że w tym roku brzemię to przejęła jej kuzynka Taliyah, dziewczyna mogła oddać się czemuś, co osobiście uważała za niezwykle ważne - duchowości. Na pierwszy rzut oka enigmatyczna tablica z tabelą wyników starć pomiędzy ŻYWYMI i MARTWYMI mówiła niewiele, ale po zajrzeniu za przypaloną od świeczki firankę można było podziwiać trzy rzeczy:
  • po pierwsze wielkie dzbanki pełne gorącej, płomiennie czerwonej herbatki miłosnej, która Sarah zaparzyła specjalnie na to wydarzenie i którą doprawiła odpowiednimi składnikami tak, aby każdy mógł poczuć klimat dzisiejszych obchodów Beltane;
  • po drugie, trójkę duchów - gargulkowych mistrzów - rzucających wyzwanie każdemu, kto ośmielił się postawić swoją stopę na różowym, puchatym dywanie;
  • po trzecie, samą Sarah, która otulona zapachem przepięknych kadzideł, kręciła się wokół i oferowała wsparcie tym, którzy tego potrzebowali. Dzisiaj, tej nocy, Sarah Macmillan chciała być lekarką złamanych serc.
Zapraszam do mojego wozu! Wszystkich, małych i dużych, dobrych i złych. Tutaj nie spotka was nic złego, a i te kulki, którymi zagracie z moimi towarzyszami, nie oplują was śmierdzącym płynem. Możecie wejść ze mną w bezpośrednią interakcję lub po prostu użyć kości: !herbata korzenna, !herbata z prądem (tylko dla dorosłych!), !gram w gargulki (najpierw opisz, że się do moich towarzyszy dosiadasz, ponieważ kość od razu rozegra z tobą partię), !opowieść (tylko dla tych, którzy odważyli się zagrać).
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, ognisto rude, sięgają jej do ramion. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#2
03-11-2023, 03:04 PM ✶  

Beltane. Święto na które wszyscy czekali. Miało się odbyć już dzisiaj. Wood nie była do końca zadowolona - co to za przyjemność spędzać ten dzień w pracy? Żadna, ale jak mus, to mus - trzeba zacisnąć zęby i jakoś doczekać do końca dyżuru. Wood przyodziała rano swój mundur, zaplotła rude włosy w dwa warkocze, żeby jej nie przeszkadzały, zjadła lekkie śniadanie i wyszła z domu.

Na polanie pojawiła się oczywiście na miotle - był to jedyny środek transportu, jaki akceptowała. Nie do końca wiedziała, czego się spodziewać. Po ostatnim spotkaniu ze swoimi współpracownikami pozostał jej niesmak - w końcu nie przywykła do tego, żeby ludzie w pracy traktowali się jawnie w ten sposób. Rozumiała, że nie wszyscy muszą się lubić - nie ma w tym nic złego. Jednak przy współpracownikach jednak warto trzymać język za zębami.

Zaparkowała miotłę na parkingu dla mioteł i wyruszyła na poszukiwania swojego partnera podczas patroli. Miał to być Orion Bulstrode - z tego, co zostało jej przekazane. Na całe szczęście nie musiała jednak iść z tym starym dziadem, który został jej przydzielony na początku. Miała wrażenie, że gdyby się odwróciła to byłby w stanie jej rzucić zaklęcie w plecy. Bulstrode był dla niej obcy - jednak nie sądziła, że mogłaby trafić gorzej niż Rookwood, także nawet się cieszyła. Zmiana jej się spodobała. Oczywiście, że wolałaby patrolować z Brenną, w końcu to ona była jej partnerką na co dzień, mimo krótkiego staży w brygadzie naprawdę ją polubiła i miała wrażenie, że Longbottom naprawdę daje jej się możliwość wykazać i nie traktuje jej z pogardą. Każdemu życzyłaby takiego mentora. No, ale nie zawsze można pracować z jedną osobą, miała tego świadomość.

Dostrzegła mężczyznę. Orion Bulstrode - wiedziała, jak wygląda, nie znała go jednak osobiście. Podeszła więc do niego i wyciągnęła rękę. - Heather Wood, miło mi Pana poznać, chyba dzisiaj pracujemy razem. - Posłała mu ciepły uśmiech na przywitanie. Niech się dzieje wola nieba.


!patrole3
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#3
03-11-2023, 03:04 PM ✶  

III


„Pomocyyy.... Aaaaargh!!” Makabryczny dźwięk dobiegający gdzieś spomiędzy rozstawionych stołów, zwieńczony dźwiękiem uderzającego w ziemię pioruna - czy to już ten atak Voldemorta?! Nie, jeszcze nie. Kiedy dobiegliście na miejsce, okazało się, że Lilia Debitsky, urocza młoda panienka, wybrała się tutaj ze swoim ojcem Williamem. Jego żona powtarzała mu wielokrotnie, że nie może dawać jej ciastek, ale Lilia sama poczęstowała się wypiekami Nory Figg i... no cóż, jest uczulona na przyprawę korzenną. Każde kichnięcie młodej czarodziejki kwitowane jest maleńkim wybuchem w okolicy. Musicie rozproszyć tę magię udanym rzutem, zanim coś się komuś stanie! Macie nieograniczoną liczbę prób.
„Gwiazdeczka”
— there is no light
without darkness —
Długie do połowy pleców, falowane, ciemnobrązowe, prawie czarne, włosy - zwykle upięte bądź zaplecione - okalają owalną twarz, na której osadzone są ciemnobrązowe oczy. Kobieta jest szczupła i mierzy 165cm wzrostu. Na co dzień ubiera się w czerń - standardowy mundur aurorów, chyba, że chodzi o jakieś spotkanie towarzyskie, wtedy, zależnie od jego wagi, zakłada różne sukienki bądź suknie. Często się maluje i próbuje zamaskować głębokie cienie pod oczami, które są wynikiem jej chronicznej bezsenności. Pachnie kwiatami i piżmem.

Victoria Lestrange
#4
03-11-2023, 04:10 PM ✶  

To był bardzo dziwny dzień, a przynajmniej dla Victorii. Wyczekiwany, tak, ale w nieco inny sposób niż pewnie dla większości ludzi, którzy mieli dzisiaj zawitać na sabacie. Oni poszukiwali miłości, albo być może upewniali się w niej, jeśli już ją mieli. A ona? To był ważny dzień. W końcu dzisiaj, po raz drugi w jej życiu, ponownie został założony na serdeczny palec pierścionek zaręczynowy. Było inaczej, co nie znaczyło, że było łatwiej, bo nie było. Ale pomimo wielu smutków, jakie to miało przynieść – patrzyła też na to… nie tak negatywnie jak można się było spodziewać. Było dobrze. Tylko, że ten dzień… Nie tak go sobie wyobrażała. Że we własne zaręczyny będzie musiała się urwać wcześniej (i w ogóle, że tak naprawdę zaczną się jeszcze przed południem, by mogła się tutaj zjawić…), by iść do pracy. Pewnie mogła poprosić o wolne, ale jej charakter na to nie pozwalał, bo wiedziała jak wiele braków mają. Ilu ludzi już stracili, ilu zostało wysłanych gdzieś indziej. Więc co prawda odpuściła sobie przygotowania – bo przygotowywała się do czegoś innego, ale dzisiaj bez słowa skargi zjawiła się na polanie.

Nie miała na szczęście daleko, nie musiała się bawić w żadne proszki fiuu, świstokliki czy (co gorsza!) miotły; wystarczyło się teleportować, a potem przejść i… była na miejscu. W mundurze aurora, włosach spiętych tak, by nic nie leciało na twarz, a jedyną biżuterią był ten pierścionek, na który zerkała co jakiś czas i dotykała go palcem, bo lekko jej przeszkadzał; odzwyczaiła się. Starała się skupić, ale nic nie potrafiła poradzić na to, że jej myśli momentami uciekały w inne miejsca.

Znała swoją dzisiejszą partnerkę. A przynajmniej na tyle, by nie krzywić się na myśl o tym, kogo to jej przydzielili. Więc gdy ją dostrzegła – podeszła do niej od razu, rzucając krótkie:

- Hej – i rozejrzała się też przy okazji wokół siebie, by zaznajomić się z tym, co gdzie jest, ale też z ich drogą patrolową, o której została nieco wcześniej poinformowana. - Gotowa na dzisiaj? – zagaiła może trochę bez sensu, ale sama już czuła, że jej dzień był długi, a wiedziała doskonale, że jeszcze dużo przed nimi.


!patrole1
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#5
03-11-2023, 04:10 PM ✶  

I


Patrolowaliście okolice straganu Viorici Zamfir, kiedy nagle jedno z was zauważyło, że niziutki, umorusany na twarzy chłopak skorzystał z okazji, kiedy panna Zamfir rozmawiała z klientem i schował do kieszeni kilka wyglądających na cenne wisiorków. Wtem, wasze spojrzenia się zetknęły. Udany rzut na aktywność fizyczną pozwoli wam dogonić uciekającego złodziejaszka i rozliczyć go z tego, co się stało. Macie nieograniczoną liczbę prób.
Mister Magii
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja

Erik Longbottom
#6
03-11-2023, 04:49 PM ✶  

W końcu po tak długim wyczekiwaniu społeczność czarodziejów i czarownic mogła cieszyć się obchodami święta Beltane. Przechadzając się w służbowym mundurze pośród straganów i kramów, Longbottom prawie był w stanie uwierzyć, że na horyzoncie nie czyha na nich żadne większe zagrożenie. Drobne kradzieże, próby bójek o wianki pięknych kobiet, czy incydenty w związku z zakłócaniem porządku, to było coś, z czym mogli sobie poradzić bez większych problemów, ale poza tym? Zerknął kątem oka na Patricka, zachodząc w głowę, co też on o tym wszystkim myśli.

Bądź co bądź, chociaż to nie jemu przyszła w udziale rola przewodzenia siłom bezpieczeństwa Ministerstwa Magii, tak miał na głowie inne równie ważne, o ile nawet nie ważniejsze, obowiązki. Jeśli faktycznie dojdzie tu do jakichś szeroko zakrojonych potyczek, to może być ciężko. Dopóki nie zobaczył na własne oczy wszystkich gości sabatu, Erikowi wydawało się, że są naprawdę dobrze przygotowani. Wyznaczenie tras patroli, wprowadzenie dodatkowych ułatwień i zabezpieczeń, dyskusje z przedstawicielami kowenu... To musiało się na coś zdać, prawda?

— Mam nadzieję, że jak już się rozkręci sabat, to nieco się przerzedzi — mruknął do Patricka, przystając na moment, co by przepuścić grupę kobiet przebijającą się przez swoisty korytarz utworzony pomiędzy straganami. Powitał czarownice uprzejmym uśmiechem, gdy kilka z nich przelotnie zadarło głowę w górę, aby mu się przyjrzeć. — Nawet w normalnych warunkach, takie skupisko ludzi może być niebezpieczne... Jeszcze ktoś zemdleje i nikt nie zauważy.

Westchnął cicho. Było wczesne popołudnie, a chociaż stoiska rozłożyły się już z samego rana, to największe grupy ludzi zaczęły się schodzić właśnie teraz. W sumie nic dziwnego, jeśli ktoś planował, że będzie to „noc jego życia”, to siedzenie tutaj od szóstej czy siódmej rano mijało się z celem, o ile zamierzało się dotrwać do następnego poranka. Powłócząc wzrokiem po stoiskach, Erikowi rzuciło się w oczy stanowisko Viorici, a przede wszystkim mugolska maszyna losująca. Przykląkł na jedno kolana, przyglądając się jej nieufnie.

— Myślisz, że przyniesie nam szczęście, Patricku? — spytał, uśmiechając się półgębkiem, po czym wysupłał z kieszeni munduru jakieś drobne i wsunął jednego sykla do automatu. Spróbował przekręcić pokrętło, jednak dwa razy zrobił to w złą stroną, toteż maszyna zadziałała dopiero za trzecim razem, wypluwając z siebie magiczną niespodziankę.


!losowanie pierścionka


[Obrazek: 6YCHztb.png]
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#7
03-11-2023, 04:49 PM ✶  

Pierścionek z różowym oczkiem


Po włożeniu pierścionka na palec zaczynasz czuć, że unosi się wokół ciebie zapach twojego ulubionego deseru. Okazuje się, że każdy wyczuwa inną woń, kojarzoną z najsmaczniejszym według niego słodkościami. Kwarc stanowiący oczko pierścionka został wyrzeźbiony w kształt cukierka.
Pionek, chroniący figury
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe włosy, ścięte tuż nad ramionami, często rozczochrane. Duże oczy w piwnej barwie. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 178 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. W tłumie łatwo może zniknąć.

Brenna Longbottom
#8
03-11-2023, 07:49 PM ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-16-2023, 09:23 PM przez Brenna Longbottom.)  
Brenna była ponura. Ta ponurość na zewnątrz objawiała się tylko w jeden sposób – Longbottom nie gadała tyle, co zwykle, jej partnerowi podczas patrolu zostało więc oszczędzone wysłuchiwanie długich słowotoków. Miała wrażenie, że w środku oblepia ją coś ciemnego i gęstego, gromadzi się w gardle, utrudniając wydobycie głosu, i uczucie tylko powiększało się, gdy widziała, jak wielu ludzi przyszło na sabat.
Gdyby nie głęboko zakorzeniona lojalność wobec Dumbledore’a, naprawdę zaczęłaby obwieszać okolicę plakatami ostrzegawczymi. Musiał mieć jakiś powodów. Musiała wierzyć, że ma jakiś powód. Dlatego minę miała spokojną, a na widok znajomych twarzy zmuszała się do uśmiechu, zamiast podchodzić do tych ludzi i sugerować, by Beltaine świętowali gdzieś indziej.
Zanim weszła w głąb polany, podparła się o jedno z drzew, by poprawić buta. Przedmiot, który trzymała w dłoni - nic specjalnie ciekawego, bo była to po prostu szyszka, identyczna jak ta, jaką wygrała kiedyś u goblina - wrzuciła przy okazji do dziupli.
Miała na sobie mundur i widoczną odznakę. Różdżkę – pod ręką, by jej nie zgubić, i móc szybko po nią sięgnąć. W kieszeniach czuła ciężar fiolek eliksirów, które dostarczyła Nora. Wodziła spojrzeniem pośród ludzi, kiedy od razu wraz z początkiem sabatu wędrowała na stanowisko w pobliżu ogniska. (Atreus pewnie nie ucieszyłby się wiedząc, że wybrała je, bo uznała je za najbardziej ryzykowne, i nie chciała posyłać tam ani brata, ani żadnej kuzynki, ani Heather… Jakby w swej naiwności wierzyła, że będzie tu jakiekolwiek bezpieczne miejsce.) Nie podchodziła do straganów, nie interesowała się łakociami ani towarami – choć parę z nich chętnie by pewnie w innych okolicznościach obejrzała - bo wszak nie była tutaj towarzysko.
Dzisiaj trzeba było być czujnym. Ustawiła się mniej więcej tam, gdzie nie rozklejono taśmy.
Rozejrzała się, wodząc spojrzeniem pomiędzy ludźmi…

!patrole4


Nie masz z kim pisać sesji? Zapraszam na pw. Na pewno coś wymyślimy. ;)

Coś mi właśnie nie pasowało. Brenna ma charakter, jakby wpadła do kociołka z endorfinami. By Theseus Fletcher.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#9
03-11-2023, 07:49 PM ✶  

IV


Byliście świadkami nietypowego zdarzenia... Dwójka mężczyzn bijąca się o kobietę, która stała obok i obserwowała ich starcie bez cienia emocji, będąc w pełni gotową do wybrania zwycięzcy. Bijatyka na pięści, która rozgrywała się na waszych oczach, nijak miała się do zasad uczciwego pojedynku - mogliście śmiało nazwać to krwawą jatką. Już samo to powinno przekonać was do rozdzielenia tej dwójki, ale wtedy jeden z mężczyzn rozerwał koszulkę i jego twarz wykrzywiła się nienaturalnie. Ewidentnie wymuszał przemianę w wilkołaka! Jego przeciwnik w przerażeniu cofnął się na kilka kroków. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że nie miał szans w starciu z tak silną bestią. Udany rzut na zaklęcie oszałamiające lub przekonanie go do zaniechania tego działania (w połączeniu z rzutem na charyzmę) pozwoli wam uniknąć przerodzenia się tej bójki o damę w prawdziwą masakrę. Macie nieograniczoną liczbę prób.
Lekkoduch
Wszystko jest możliwe, kiedy kłamiesz.

Theodore Lovegood
#10
03-11-2023, 09:28 PM ✶  
Był skończonym idiotą.
Kilka dni przed świętem poszedł z Heather na randkę. Z początku nie brzmiało to jak zły pomysł, zwłaszcza że spotkanie okazało się bardzo ciekawe. Problem jednak był w tym, że panna Wood z racji swoich obowiązków nie mogła towarzyszyć mu w uroczystości.
Gdyby umówił się z Heather po Beltane, to mógłby uczestniczyć w święcie miłości jako wolny strzelec, mógłby rozejrzeć się za pięknymi, wolnymi paniami i wykorzystać w praktyce swój czar. A tak był przekonany, że gdziekolwiek nie pójdzie i kogokolwiek nie spotka, z tyłu głowy będzie miał rudowłosą, co skutecznie uniemożliwi mu flirtowanie z kimkolwiek.
Wchodząc na polanę pełną stoisk uśmiechnął się szeroko i obiecał sobie w myślach, że zobaczy każdą z możliwych atrakcji. Skoro rozglądanie się za singielkami chętnymi do wyskoczenia do lasu nie wchodziło w grę, to chociaż tak się rozerwie.
Najpierw, nim jeszcze zdążył się dobrze rozejrzeć, zainteresowało go wielkie koło goblina, który obiecywał szansę na wspaniałe nagrody. Theodore nie zastanawiał się długo. Czuł, że szczęście mu dopisywało tego dnia. Ustawił się w niedużej kolejce, a gdy przyszła jego kolei, roześmiał się wesoło w stronę właściciela loterii.
- Czas rozbić bank! - powiedział sam do siebie nad wyraz optymistycznie, dodając sobie w ten sposób otuchy. Przekonany był, że z całą pewnością trafi jedną z głównych nagród i z niezachwianą pewnością siebie wręczył goblinowi opłatę za swoją próbę. Z szerokim uśmiechem na ustach, pewnym ruchem zakręcił kołem, a następnie z rosnącą ekscytacją uważnie obserwował, jak powoli zwalniało, by wreszcie zatrzymać się na jednym z kolorowych pul.

!goblin
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (38): 1 2 3 4 5 … 38 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Tryb normalny
Tryb drzewa