Do swojego nowego domu w Little Hangleton zaprosił w pierwszej kolejności bliźniaczkę, no bo komu innemu mógłby się zwierzyć? Przed kim innym mógłby otworzyć się na tyle, by odsłonić się z tej wrażliwej strony siebie? Nikim. Powodów do spotkania i porozmawiania było też parę innych, choćby znamię, identyczne, które widniało na ich skórach. Kiedy Loretta przybyła pod wskazany adres nowego domu Louvaina, od razu zaczął od oprowadzenia siostry po wnętrzu. Miejscu sporo jeszcze brakowało do miana nowego domu rodzinnego, ale tak przedstawiał siostrze to miejsce, kiedy przechadzali się razem korytarzami. Jednak teatralne ziewanie i znudzone wzdychanie było wystarczającym sygnałem, by nie przeciągać ckliwych opowieści. Zaprowadził ich na taras na piętrze, gdzie mogli spokojnie usiąść w fotelach i porozmawiać. Bo wewnątrz panował całkowity i stanowczy zakaz palenia. Nie było mowy o zbrukaniu jego domu, paskudną aurą nikotyny.
- Cieszę się, że jesteśmy w tym razem... - wzdychnął lekko, przerywając ciszę. Wpatrzony był w symbol Śmierciożerców na swoim przedramieniu, bo właśnie to miał na myśli. - reszta nie może sobie pozwolić na tyle zaufania, co my. - dokończył myśl przesuwając opuszkiem palca po czarnym śladzie na jego skórze. Urocze, jak na swój sposób, kiedy bliźniacze rodzeństwo stało się rewolucjonistami w nadchodzących zmianach. Wspólna zbrodnia przypieczętowała ich nową ścieżkę w życiu i Louvain naprawdę czuł ulgę kiedy wiedział, że może podążać tą samą drogą razem z siostrą. Sporo ryzykowali porywając tamtego sędziego z Wizengamotu, ale taka była cena za możliwość pokłonienia się przed Czarnym Panem jako nowy, wywyższony ponad innych naśladowców, czarodzieja. Trupia czaszka z wychodzącym z jej ust wężem, cieszyła bardziej, niż każdy kontrakt jaki podpisał w czasie swojej kariery sportowej.
Machnął różdżką w kierunku domu, by po chwili usłyszeć z wnętrza dźwięki przygotowującej się herbaty z czarnym kardamonem. - Porwałbym i z tysiąc więcej takich zdrajców krwi, gdyby zagwarantowałoby nam to przyszłość w nowym porządku. - oznajmił, prostując się we fotelu. W końcu teraz, kiedy wykonali soją misję zgodnie z oczekiwaniem Lorda mogli pozwolić sobie na odrobinę nostalgii, czyż nie?