• Londyn
  • Świstoklik
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Strażnica
    • Kromlech
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
  • Ekipa
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 Dalej »
[styczeń 1970] Śnieżyca || Stanley & Stella

[styczeń 1970] Śnieżyca || Stanley & Stella
Czarodziej
Wszystko jest złudzeniem, ułudą.
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#11
Wczoraj, 08:35 PM  (Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj, 09:28 PM przez Stanley Andrew Borgin.)  

Stanleyowi bardzo miło mijał czas. Kubek za kubkiem, pytanie za pytaniem. I tak to jakoś leciało. Dzięki temu spotkaniu mógł się dowiedzieć dosyć dużo szczegółów o Stelli i odwdzięczyć się tym samym, uchylając rąbka tajemnicy o swojej osobie.

- Wiadomo, że nie jesteś byle kobietą… Zresztą nie w takim kontekście mi chodziło… - zaczął się tłumaczyć. Chyba niefortunnie dobrał słowa - Ale masz rację. Zapomniałem. Jesteś krwiożerczą bestią, która żywi się ludzką krwią - przyznał jej całkowitą rację kiedy wspomniała o tym, że może być niebezpieczna. Jak on w ogóle śmiał o tym zapomnieć. Oby tylko nie miała zamiaru się teraz na nim zemścić i pożreć go w całości, nie pozostawiając po zbrodni żadnych śladów.

- Nie no. Kim ja jestem aby to jej odebrać. Niech też ma coś od życia - odparł na słowa dotyczące przejęcia roli ulubionego dziecka. Skoro się dobrze dogadywały to nie było celu aby to popsuć na siłę.

Powstrzymywał się przez chwilę, aby odpowiadać dalej na dość drażliwy temat. Po dwóch łykach zdecydował się jednak skomentować - No według mnie tak. Zawsze warto walczyć za coś na czym Ci zależy. Tym bardziej jeżeli nie czujesz się z czymś szczęśliwa - zawahał się przez chwilę - Znaczy wiesz… - zaczął gestykulować - Albo nie ważne. Mniejsza o to. Głupota - stwierdził, a następnie ciężko westchnął. Raczej nigdy nie zrozumie tego podejścia. Według Stanleya było to po prostu swego rodzaju ograniczanie wolności innego człowieka. Ale nie jemu było to do końca oceniać. Jeżeli Stelli było z tym dobrze, to nic mu do tego.

- No kiedyś może mi powie. Prędzej czy później musi w końcu. Nie będzie przecież całe życie mi zabraniać aby się z nim spotkać - powiedział - Sam pewnie cokolwiek znajdę niż ona mi powie. Ale jestem gotowy na takie poświęcenie - dodał - Taki trochę cel - przyznał. I w zasadzie to tak było. Obok zostania aurorem, to był chyba jego kolejny cel, który chciałby kiedyś spełnić.

- Zastanawiasz się czasem… Dobre sobie… - poczuł się lekko urażony - Zawsze się zastanawiam… Nawet jeżeli tego po mnie nie widać - zapewnił. Nie czuł się jednak tak za długo. Za dobrze się teraz bawił aby czuć jakąś urazę.

- Wiesz… - uśmiechnął się zawadiacko - Tak się składa,że znam adres i może mógłbym podać ale… Obawiam się, że woli mężczyzn… - uniósł głowę do góry jakby przez chwilę się nad czymś zastanawiał - Więc niestety obawiam się, że nie masz żadnych szans u niej. Przykro mi strasznie - zrobił smutną minę przez chwilę. Ale co innego miał z tym począć? Kobeta z tamtego adresu raczej nie przyjęłaby jej zbyt chętnie… Tym bardziej, że jakby miała przyjąć samą siebie?

Zaczął się bawić przez chwilę kubkiem kiedy jej słuchał. Zauważył, że Stella ma już chyba dobrze od tego alkoholu. Z drugiej strony nie znał jej limitów, nie miał pojęcia ile jest w stanie jeszcze wypić. Ale skoro była jeszcze w stanie konstruować zdania, to nie mogło być aż tak źle.

- No popatrz. Mania kontroli i nie pracujesz w ministerstwie. Dlaczegóż tak? Tam przecież jest pełna kontrola nad wszystkim - stwierdził zgodnie z prawdą. Sam Stanley w BUMie miał nawet dużo kontroli nad sprawami. A już na pewno jeżeli dochodziła kwestia patroli. Wtedy to oni byli wyrocznią i mogli kontrolować niemal do woli.

Kiedy usłyszał odpowiedź na drugie pytanie to zamyślił się na chwilę. Sam nie do końca wiedział jak ma się odnieść do tego co przed chwilą powiedziała. Wszak wino na pewno rozwiązywało im w pewnym stopniu języki - No jak to co? Siedzimy… Pijemy grzane wino… Rozmawiamy… - zaczął jej wymieniać bo chyba nie dała rady tego zauważyć. Borgin jednak zdawał sobie sprawę, że to nie o to jej raczej chodzi - Co rozumiesz przez to? - zapytał, kładąc akcent na to słowo - Możesz też inaczej odpowiedzieć… Czym miałoby być według Ciebie albo czym chciałabyś aby było? - zapytał. W zasadzie było to całkiem niezłe pytanie. I prędzej czy później musiałoby paść. Stanley wolał jednak najpierw dać się w pełni wypowiedzieć osobie pytanej, a dopiero później się do tego odnieść

Na odpowiedź dotyczącą trzeciego pytania tylko pokiwał popijając wina. Miała w tym rację.

Wstał na chwilę, aby dorzucić kawałek drewna do ognia, ponieważ ten zaczął już lekko przygasać. Kiedy wracał do stolika zauważył, że w zasadzie siedzieli tutaj sami, bo właściciel krzątał się gdzieś po zapleczu - No to tak… - przejechał językiem po ustach kiedy wracał do stolika - Nie jestem za dobry w te wiesz… Wszystkie uczucia i takie tam… - przetarł ręce - Zgaduję, że tak. Tak mi się wydaje - ciężko mu było to stwierdzić. Nie był ekspertem od tego typu spraw, jednak wydawało mu się, że odpowiedział zgodnie z prawdą.

- Hmm… To dobre pytanie… - zastanowił się przez chwilę - Może minister magii? Poczuć taką pełnię władzy przez jeden dzień to musi być świetne uczucie. Masz wpływ na wszystko co się dzieje w naszym świecie - przez słowa “nasz świat” rozumiał oczywiście magiczny świat - Podpisać sobie jakąś ustawę… Usiąść za biurkiem… Może nawet wziąć udział w jakiejś sprawie w Wizengamocie? - rozmarzył się na chwilę. Długo to jednak nie trwało. Po chwili był z powrotem wśród żywych. To pytanie jednak dało mu trochę do myślenia. Czy wymienił stanowisko na którym chciałby się kiedyś znaleźć? Czy była to po prostu czysta ciekawość związana z tą posadą?

- No tutaj to Cię pewnie nie zaskoczę za bardzo - przyznał - Piwo zawsze jest świetne. Nie jestem zbyt wymagającym koneserem - zaśmiał się - Wystarczy mi trochę słodu jęczmiennego z wodą i chmielem. To tworzy idealną kompozycję - wytłumaczył. Zapewne gdyby nie siedział tutaj ze Stellą to właśnie spożywałby taki złoty trunek. Wtedy też zapewne już dawno skończyłby pod stołem. I z tej rozmowy by już nic nie było.

Wstał od stolika i wziął swoje krzesło - Może usiądziemy bliżej ognia? - zaproponował, a następnie poszedł postawić jedno krzesło. Przy kominku postawił też jeden pieniek pionowo. Po niedługiej chwili przyszedł po drugie, a następnie zasiadł na jednym z nich. Miał jeden cel - ogrzać sobie stopy. Tak też zrobił. Zdjął buty, a następnie wyciągnął stopy w czerwonych skarpetkach na ustawiony wcześniej kawałek drewna. Teraz mógł kontynuować rozmowę.

Wskazał Stelli ręką, aby też tak zrobiła jeżeli tylko ma ochotę.

- Spodobało mi się Twoje pytanie także… Zadam takie samo… - rozpoczął swoją serię - Czy byłaś kiedyś zakochana? - spojrzał jakby próbował zajrzeć w głąb jej duszy. Kobiety dużo łatwiej rozumiały i okazywały emocje, a przynajmniej takie zdanie miał o tym Borgin. On sam nigdy nie kwapił się do tego, aby być zbyt wylewnym na ten temat. Może mógłby się o tym czegoś od niej nauczyć?

- Drugie pytanie… - wziął łyk, a następnie wyciągnął ręce przed siebie w kierunku ognia - Jakbyś dostała wolną rękę w tym Waszym całym obrządku dotyczącym… - zaczął, jednak nie wiedział jak dokończyć. Nie wypadało raczej powiedzieć hodowaniu żon - No… Tradycji… - znalazł odpowiednie słowo - To wybrałabyś sama czy czekała mimo wszystko, aż rodzice odnajdą Ci tego jednego, idealnego kandydata - zapytał. Stanley nie bawił się w branie jeńców. Był już w takim stanie, że nie posiadał prawie żadnych oporów co do pytań. Pytał o to, co go interesowało.

- A trzecie to… Skoro tak bardzo jesteś zależna od tylu decyzji swoich starszych… To czemu mieszkasz sama? Nie powinnaś mieszkać z nimi jako ta idealna córeczka? - spojrzał oczekując odpowiedzi.

Urokliwa wiolonczelistka
Mirror, mirror on the wall, who's the fairest of them all?
Stella mierzy 165 centymetrów wzrostu, należy raczej do szczupłych kobiet. Buzię ma okrągłą, posiada pucułowate policzki, które dodają jej uroku. Oczy ma w kolorze orzechowym, włosy długie, jasne, najczęściej nosi je rozpuszczone. Ubiera się bardzo starannie, dba o to, aby zawsze wyglądać nienagannie. Pachnie cytrusami.

Stella Avery
#12
6 godzin(y) temu  

Niby spędzali ze sobą wiele czasu, jednak jak widać na załączonym obrazku jeszcze o sobie sporo nie wiedzieli. W sumie dobrze im zrobiło takie spotkanie - mogli się lepiej zrozumieć dzięki temu.

- O tak, to mi się bardziej podoba, niczym wampir wysysam krew z niewinnych ludzi. - Cała Stella. Najstraszniejszy potwór ze wszystkich.

- Jej synem. - Skomentowała jeszcze, gdyby mu przeszkadzało, że odebrała mu tę rolę, to najpiewniej spróbowałaby się odsunąć, jednak najwyraźniej wcale tego nie chciał, to nie zamierzała tego zmieniać.

Widziała, że dosyć mocno poruszył go temat złotej klatki, w której się znalazła. Ciekawe dlaczego? Miała świadomość, że dla kogoś z zewnątrz może to wyglądać dosyć dramatycznie. - Tutaj chyba nie do końca liczy się moje szczęście Stanley. - Chodziło o tradycję, bogactwo, kto tam wie, co jeszcze, jej szczęście wydawało się być w tym wszystkim najmniej istotne. - Wydaje mi się, że akurat to, jak się z tym czuję, jest dla nich mało istotne. - Widać było, że się pogodziła już z tym losem. Czasem zastanawiała się, jakby to było, gdyby miała wybór, ale te myśli szybko uciekały, bo i tak nie miały najmniejszego sensu.

- Czy ja wiem, czy musi, pewnie się coś ją powstrzymuje przed tym, żeby Ci powiedzieć, ale nie jest to w porządku, moim zdaniem, bo Ty masz prawo dowiedzieć się prawdy, trudna sprawa. - Avery nie wiedziała, jak ona by zareagowała, gdyby spotkało ją coś takiego. Ten problem był dosyć mocno skomplikowany.

- Dlatego mnie to zastanowiło, bo nie widać tego po Tobie. - Nie chciała go urazić. Tak po prostu rzuciła, miała wrażenie, że raczej jest mu obojętne, to co mówi. Jak widać tak nie było, trochę ją to nawet usatysfakcjonowało.

- Skąd ta pewność, że woli mężczyzn? - Udała oburzenie, choć faktycznie tak było, tylko się trochę droczyła...

- Zwariowałabym w ministerstwie, nie odpowiadają mi schematy, zanudziłabym się w takiej pracy. - Stella nie była przyzwyczajona do tego, że musiała normalnie pracować. Taka praca brzmiałaby dla niej bardziej, jak kara. Nawet jeśli mogłaby spełniać swoje wszystkie pragnienia związane z kontrolą.

Nie powinna była zadać tego pytania. Miała wrażenie, że była za bardzo bezpośrednia, chociaż może dobrze im to zrobi? Nie wiedziała, jak Stanley, ale ją od jakiegoś czasu męczyło to wszystko. Lubiła wiedzieć na czym stoi, a w tej sytuacji nie miała zielonego pojęcia, co się dzieje. W końcu żadne deklaracje nie padły z żadnej strony. Było między nimi coś, ale więcej nie mogła powiedzieć na ten temat.

Westchnęła ciężko słysząc początek jego odpowiedzi. Tak, siedzą, rozmawiają, piją wino. Jakby tego nie zauważyła. - Właśnie nic nie rozumiem, w tym jest problem. - Nie odrywała swojego spojrzenia od jego twarzy. Co miała mu powiedzieć, czego oczekiwał? Właściwie przecież to tak naprawdę nawet nie był jej wybór, nie miała go. - Nie liczy się, co ja chcę, nigdy... - Głos jej się nieco zaczął łamać. - Zresztą, to nie jest Twoja pora na zadawanie pytań. - Nie chciała mu udzielić tej odpowiedzi, bała się najwyraźniej powiedzieć na głos, czego oczekuje.

Obserwowała Borgina, kiedy wstał i dorzucał drewno do kominka. Ta rozmowa z początku całkiem lekkiej powoli dochodziła do momentu, w którym stawała się naprawdę emocjonalna, ale chyba potrzebowali takiego oczyszczenia.

- Ach, nie jesteś dobry w uczucia. - Skomentowała jeszcze, jakoś nie mogła się powstrzymać. Mogło to zabrzmieć trochę, jak zarzut.

- Minister Magii to brzmi dumnie, chociaż chyba nie jako każdy, taki Nobby Leach... - Pamiętała, co jej opowiadał na temat jego rządów kiedy się pierwszy raz spotkali.

- Zapamiętam to, może się przydać taka informacja w przyszłości.- Odparła jeszcze z uśmiechem na temat jego wyboru. Piwo nie było niczym wyszukanym, ale nie oceniała.

Propozycja o tym, aby usiąść bliżej ognia była całkiem dobrym pomysłem. Stella wstała, aby zająć miejsce obok Borgina. Kiedy jednak podnosiła się lekko się zachwiała - chyba miała już delikatny problem z utrzymaniem równowagi, bardzo szybko jednak się wyprostowała, nie chciała zostać na tym złapana. Sięgnęła jeszcze po swój kubek i ruszyła w stronę kominka, gdzie usiadła tuż obok Stanleya. - Przyjemnie. - Skomentowała jeszcze.

- Oczywiście, że byłam, jestem, będę pewnie. - Odpowiedziała na jego pierwsze pytanie. Stella już za czasów szkolnych dosyć często się zakochiwała, przynajmniej tak się jej wydawało, nie potrafiła tego odróżnić od chwilowego zauroczenia.

- Myślę, że wtedy wybrałabym sama, albo czekała w nieskończoność, aż spotkam na swojej drodzę odpowiednią osobę, bo właściwie skąd możesz mieć pewność, że to na pewno ta właściwa osoba? Co jeśli później spotkasz kogoś innego i uznasz, że to jest bardziej prawdziwe? - Zapewne bałaby się podjąć taką decyzję i skończyła jako stara panna, czy coś. Może więc ta tradycja nie była najgorsza, przynajmniej nie musiała się martwić, że uczucie kiedyś się wypali, skoro i tak go nie było.

- Udało mi się to wynegocjować argumentującym tym, że mam bliżej do pracy. Wiesz, większośc wydarzeń dzieje się jednak w Londynie, oni mieszkają dalej, dlatego mieszkam sama. - Jakimś cudem to przemówiło do jej rodziców, zgodzili się jej kupić mieszkanie przy Pokątnej - gdzie miała święty spokój.

- Ostatnia seria pytań? - Zapytała jeszcze, bo miała wrażenie, że zmierza to w złym kierunku, bała się, co jeszcze może z tego wyniknąć. Upiła jeszcze łyk wina, które nadal smakowało tak samo dobrze, jak na samym początku. - Pierwsze, czego najbardziej nie lubisz w ludziach? - Była ciekawa, jakie wady mu najbardziej przeszkadzają w drugiej osobie.

- Drugie pytanie, jak wyglądałoby Twoje idealne życie? - Zastanawiała się, w jaki sposób je opisze, mogłoby to jej również dać odpowiedź na pytanie, czego oczekuje od przyszłości, jaką ma wizję na siebie.

- Ostatnie, hmmm. - Zamyśliła się na moment, w końcu taka okazja może się nie powtórzyć. - Czy chcesz, aby to dalej trwało? - Przeniosła spojrzenie z płomieni w kominku na Stanleya. Sama wróciła do dosyć niewygodnego dla niej tematu, ale później mogła już nie mieć takiej możliwości.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: Stanley Andrew Borgin, 1 gości


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Tryb normalny
Tryb drzewa