• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 Dalej »
[18/04/1972] Kieszonkowiec | Norka & Brenna

[18/04/1972] Kieszonkowiec | Norka & Brenna
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#1
29.05.2023, 10:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 13:05 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

ulica Pokątna


Nora Figg & Brenna Longbottom

Późne popołudnie. Jeszcze chwila i zacznie się wieczór. Nora Figg zmierzała w stronę klubokawiarni, była w sklepie z ziołami, aby uzupełnić zapasy. Potrzebowała ich do uwarzenia kilku eliksirów, o które została poproszona. O tej porze ulice były pełne ludzi. Większość chwilę wcześniej skończyła pracę, spacerowali w poszukiwaniu szczęścia. Pokątna tętniła życiem, szczególnie, że przyszła wiosna, widać było, że czarodzieje stęsknili się za nią i nie zamierzali dłużej spędzać czasu w domach. Sama Figg im się nie dziwiła, gdyby tylko miała możliwość pewnie dołączyłaby do tego grona. Niestety musiała wrócić do swoich obowiązków - jeśli chodzi o cukiernię, to nikt nie był w stanie zastąpić jej tam zbyt długo. Większość obowiązków związanych z tym miejscem ciążyło tylko i wyłącznie na jej barkach.

Póki mogła cieszyła się promieniami zachodzącego słońca, które przyjemnie muskały jej twarz. Nie spieszyła się specjalnie, chciała odetchnąć, choć przez chwilę. Ten sielski spacer przerwał mężczyzna, chłopak? Który wbiegł w nią i wyrwał z jej rąk torebkę. Figg nie zdążyła zareagować. Stała lekko w szoku, bo nie do końca dochodziło do niej, co się przed chwilą wydarzyło. Mrugnęła dwa razy, spojrzała na swoją ręce, nadal miała w nich zakupy, jednak faktycznie torebki już nie dostrzegła. Było zbyt późno, aby mogła zareagować, zresztą panna Figg nigdy nie należała do tych specjalnie wysportowanych (z jej szczęściem to jeszcze przewróciłaby się o własne nogi i wybiła zęby o krawężnik). - Złodziej! - Jedyne co jej pozostawało, to miec nadzieję, że ktoś będący przed nią go zatrzyma. Nie to, żeby miała w tej torebce jakieś skarby, jednak była to jedna z jej ulubionych torebek.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
29.05.2023, 12:16  ✶  
Nie było przypadkiem, że Brenna znalazła się tuż przed zmierzchem na Pokątnej. Ani to, że była akurat w podobnej lokacji, co Nora. Mianowicie panna Longbottom po pracy zmierzała po prostu w stronę Nory Nory. (Wprawdzie obiecała bratu, że nie będzie wydawać w kwietniu pieniędzy na słodkości dla siebie, ale nie obejmowało to przecież ciemnej kawy, poza mogła po prostu pomóc trochę Norze i przy okazji poplotkować.) Wciąż miała na sobie mundur Brygadzistki. Ot… kawiarni nie zaszkodzi, jeśli ludzie będą wiedzieli, że czasem kręci się tam ktoś z Departamentu, na takie lokale trochę mniej chętnie napadano i mniej chętnie urządzano w nich burdy.
Dostrzegła nawet pośród tłumu – rzednącego powoli, bo w tych niespokojnych czasach ludzie starali się wracać do domu przed zmrokiem – sylwetkę panny Figg, obarczonej zakupami. Brenna przyspieszyła nieco, chcąc do niej dotrzeć, by jej z tym wszystkim pomóc, kiedy najpierw Nora z kimś się zderzyła, a potem…
Na okrzyk „złodziej” Brenna zareagowała instynktownie. Obróciła się gwałtownie na pięcie, śmigając ku alejce, do której kierował się chłopak, który okradł Norę, zdecydowana nie pozwolić mu pobiec na Nokturn. Wpadła na niego z impetem, a że była od złodziejaszka wyższa i silniejsza, w efekcie ten przewrócił się, wypuszczając z rąk torebkę Nory. Znajdowali się teraz może kilkanaście metrów od panny Figg.
- EJ! Tak nie wolno! – wrzasnął chłopak pełen oburzenia, jakby oto przewrócono go na ziemię bez żadnego powodu, gdy on grzecznie szedł, jak przykładny obywatel. Brenna dopadła do leżącego na ziemi dzieciaka w samą porę, by schwycić go za nadgarstek, kiedy już – już sięgał po różdżkę.
– Nie pogarszaj swojej sytuacji i… Edgar?!
– O nie – jęknął chłopak, obracając głowę, by spojrzeć na Brennę. Był młody, ledwie ukończył Hogwart. Mimo dorosłego wieku wciąż niski, raczej przeciętnej postury. Na nosie miał okulary w grubych oprawkach. I… tak, dla Brenny był znajomy. – To prześladowanie! Prześladowanie niewinnego obywatela! Złożę na ciebie skargę!
– Już to słyszałam – warknęła Brenna, wolną ręką wyrywając mu z kieszeni różdżkę. – Jesteś bardzo niewinny. A ta torebka to tak, bo ci pasowała do stroju?
– Eee… to torebka mojej babci!!! – wydarł się tak, że było go pewnie słychać na połowie Pokątnej.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#3
29.05.2023, 12:28  ✶  

To chyba jednak nie był taki zły dzień? Miało się to dopiero okazać. Panna Figg ruszyła pospiesznie (na ile potrafiła, bo sprawność fizyczna nie była jej sprzymierzeńcem) w stronę, w którą udał się kieszonkowiec. Nie, żeby liczyła, że go zatrzyma, miała nadzieję, że jej okrzyk zostanie zauważony i komuś uda się go zatrzymać. Wierzyła w to, że w tym tłumie znajdzie się ktoś kto będzie chętny jej pomóc.

W przeciwieństwie do panny Longbottom Norka jej nie zauważyła, przynajmniej wcześniej. W końcu Brenna szła za nią, a Figg nie należała do tych szczególnie uważnych. Nie zaglądała za siebie dopóki nie musiała - w przypadku ataku złodziejaszka nie miała już innego wyjścia i postanowiła zawrócić. Wtedy właśnie dostrzegła sylwetkę przyjaciółki. Szczęście w nieszczęściu. W końcu była ona brygadzistką - nie ma co ukrywać, że na pewno jedną z lepszych, chociaż bardzo skromną.

Chłopiec który ją okradł nie miał szans z Longbottomówną - była od niego większa, silniejsza, sprytniejsza, no lepsza w każdym możliwym calu. Norka aż przyklasnęła z wrażenia - mogła się chwalić, że to była jej przyjaciółka! Każdy mógł jej pozazdrościć.

Panna Figg dotarła do miejsca, gdzie Brenna zmusiła Edgara do chwilowego odpoczynku. Usłyszała końcówkę jego wypowiedzi. - Naprawdę? BABCI? - Rozczarowały ją słowa młodzieńca, przecież ta torebka w kolorze fuksji zdecydowanie nie wyglądała jak właśność jakiejś starszej pani. - Wydaje mi się, że to należy do mnie. - Skomentowała jeszcze.

- Znacie się? - Zapytała jeszcze Brennę, bo wyglądało na to, że tak. - W ogóle cześć, spadłaś mi z nieba. - Gdyby nie panna Longbottom to mogłaby zapomnieć o swojej torebce.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#4
29.05.2023, 12:38  ✶  
Edgar, który zaczął szarpać się z Brenną, zamarł, kiedy usłyszał krzyk Nory, a potem rzucił na swoją niedoszłą ofiarę spanikowane spojrzenie. Brenna z kolei nie oderwała wzroku od Edgara, głównie dlatego, że była pewna, że jeżeli straci czujność, ten zacznie coś kombinować.
- Cześć, Nora. Nie wiedziałam, że dorobiłaś się wnuka. Popatrz, Edgar, to właścicielka torebki, czy dalej utrzymujesz, że jest twoją babcią? – rzuciła, po czym dźwignęła się na równe nogi, zmuszając Edgara, by zrobił to samo. Nie zważając na jego okrzyk protestu, skuła mu ręce z tyłu kajdankami. Chłopak jakby trochę oklapł, chyba świadom, że tym razem się nie wywinie. Faktycznie, Brenna nie miała z nim większych problemów. Nawet nie dlatego, że ona sama była tak świetną brygadzistką – on po prostu był bardzo marnym złodziejem. Dość szybkim, ale niezbyt silnym, za mało uważnym, za mało sprytnym.
– Wy się znacie! To spisek. Totalny spisek. Chcecie mnie wrobić – wyjęczał Edgar, na co Brenna potrząsnęła nim lekko.
– Siedź cicho, bo dostaniesz silenco.
– To łamanie moich praw!!!
– Jestem pewna, że znasz je doskonale, skoro odczytywano ci je już dwa razy, ale silenco żadnego z nich nie łamie – westchnęła Brenna, po czym przycisnęła chłopca do ściany i za pomocą zaklęcia opróżniła jego kieszenie. Tak, jak się obawiała, w środku była jedna sakiewka… I tak, dobrze, że jedna.
– Niestety, mieliśmy nieprzyjemność – odpowiedziała Norze, zwracając wreszcie na nią spojrzenie, skoro Edgar miał skrępowane ręce, a w dodatku Brenna przyciskała go do muru. Cieszyła się, że ma na sobie mundur, inaczej sytuacja mogłaby zostać zinterpretowano jako faktycznie znęcanie się nad dzieciakiem… Edgar miał wprawdzie dziewiętnaście lat, ale wyglądał na jakieś siedemnaście. – Złapałam go, kiedy okradł mojego kolegę z pracy. A potem ten kolega złapał go, kiedy okradł kogoś innego…
– Nikogo nie okradłem! Zgubili te portfele!
– A Nora zgubiła torebkę?
– Tak!
– Jaka szkoda, że widziałam, jak ją zabierałeś. Trzecia recydywa, opór przy aresztowaniu i składanie fałszywych zeznań? Bardzo chcesz spędzić pół roku z dementorami? – rzuciła, po czym posłała Norze trochę blady uśmiech. – Torebka cała? I skoro spadłam z nieba, to by mnie czyniło aniołem, i bardzo źle świadczyło o tej nacji… chociaż czekaj, może dobrze, bo mnie stamtąd wyrzucili?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#5
29.05.2023, 12:56  ✶  

Norka spoglądała na chłopaka uważnie. Co też go skłoniło, żeby ją obrabować. Czy był taki zdesperowany? Doskwierał mu głód? Jaki był powód. Przecież był młodziutki, zrobiło się jej go szkoda, tak trochę, bo mimo wszystko nadal był złodziejem, który chciał ukraść jej torebkę.

- Mam dopiero dwadzieścia sześć lat, nawet nie. NIE MA SZANS, że to mój wnuk. - Odparła nieco teatralnie. Grunt to mieć lekkie podejście do tego, co się przed chwilą wydarzyło. Szczególnie, że zakończenie tej historii mogło być zdecydowanie gorsze. Humor pannie Figg jednak dopisywał.

Obserwowała jak Longbottom sięga po kajdanki, był to chyba pierwszy raz, kiedy widziała przyjaciółkę w akcji. Zrobiło to na niej ogromne wrażenie. - Cóż za profesjonalizm moja droga. - Nie ukrywała, że jej to imponowało. Zabawne, jak Brenna i Nora były różne od siebie jeśli chodzi o predyspozycje fizyczne. Figg nigdy w życiu nie byłaby w stanie sobie poradzić z żadnym przeciwnikiem. Longbottonównie przychodziło to z taką łatwością i gracją.

- Słucham? Spisek, czyś ty młody człowieku do reszty oszalał. Ukradłeś mi torebkę, straciłeś pamięć jak wylądowałeś na chodniku? - Nie mogła uwierzyć, że tak łkał. Miałby choć jakieś resztki godności i przyznał się do popełnionego przestępstwa. Okropna ta młodzież...

- Zrobiło mi się go szkoda, na początku, chciałam go zaprosić na darmowe pączki, ale widzę, że to chyba sposób na życie. Bez sensu. - Powiedziała do Brenny, gdy zobaczyła, jak przeszukuje Edgara. Rozczarowała się, myślała bowiem, że było to jednorazowe. Jak widać panna Figg miała trochę za dużo wiary w ludzi.

- Ja niczego nie gubię i pani brygadzistka bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę. - Nie wmówiłby Brennie, że Nora zgubiła torebkę. Za bardzo pilnowała swoich rzeczy, żeby w ogóle coś takiego miało szansę się wydarzyć. - Teraz to mi przestaje być cię szkoda. - Rzekła do chłopaka. - Chcesz skończyć w Azkabanie, zaczyna się zazwyczaj od takich drobnych przestępst, a później? Spadasz na samo dno. - Zaczęła go trochę umoralniać, chociaż sama nie miała pojęcia dlaczego.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#6
29.05.2023, 13:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.05.2023, 13:40 przez Brenna Longbottom.)  
- Widzisz, Edgar? Chyba coś ci się pomyliło z tą torebką – westchnęła Brenna. – Komu ukradłeś drugą sakiewkę?
– Nikomu nic nie ukradłem!
Merlinie, daj mi cierpliwość, pomyślała Brenna. Spotykała się w swojej pracy z różnymi złodziejami, ale Edgar… zdawał się przekraczać wszystkie granice. Wszystko było winą innych, on nic nie zrobił, nie pojmował, jak może zostać za coś ukarany… Kiedy jednak Nora wspomniała, że zrobiło się jej go szkoda i nawet chciała zaprosić go na darmowe pączki, postanowił zmienić taktykę.
– Potrzebuję pieniędzy na leki dla babci! To nie moja wina, że jestem z biednej rodziny i nie mam żadnych przywilejów! – wykrzyknął, próbując spojrzeć ku Norze. Najwyraźniej po poprzednim spotkaniu zdawał sobie sprawę z tego, że na Brennę to nie podziała. Owszem, może i by rozczuliła się nad losem nastoletniego złodzieja, który próbuje utrzymać rodzinę, gdyby nie przesłuchiwała go przy ostatnim wypadku… I nie wiedziała, że wcale nie kradł tych pieniędzy z troski o babcię.
– Azkaban i tak go czeka – mruknęła Brenna z westchnieniem. – Ostatnio wykpił się najpierw ostrzeżeniem i nocą w areszcie, a potem mandatem, ale tym razem będą pewnie dostanie jakieś dwa tygodnie, niewiele, ale może to go oduczy kradzieży. To już trzeci przypadek, gdy złapano go na gorącym uczynku…
– Nie chcę do Azkabanu! Nie możecie mnie po prostu puścić?! Przecież nic się nie stało! Ona ma tę cholerną torebkę, tak?!
– Jasne, ja cię puszczę, a ty za rogiem okradniesz kolejną osobę – prychnęła Brenna. Może powinna być pod wrażeniem, że Edgar jednak czegoś się nauczył: tym razem nie wybrał na ofiarę kradzieży dużo wyższego i mocniej zbudowanego mężczyzny, a drobną kobietę, w dodatku obładowaną zakupami. Szkoda, że ta nauka, jaką wyciągnął z poprzednich wypadków nie była o tym, że nie powinien dalej kraść. – Nora, nie chcę cię wlec do siedziby Brygady, więc może kiedy już odstawię go do aresztu, przyjdę do kawiarni i wezmę twoje oświadczenie? I tak właśnie się do ciebie wybierałam.
– Zmówiłyście się przeciwko mnie!
– Dobrze, teraz wyrecytuję ci twoje prawa, więc słuchaj uważnie… – zaczęła Brenna, ignorując jego absurdalne oskarżenia i szybko wyrzuciła z siebie tradycyjną formułkę.[/i][/i]


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#7
29.05.2023, 14:41  ✶  

Norka miała miękkie serduszko. Najchętniej pomogłaby każdemu, kto tego potrzebował. Spoglądała na chłopaka, który zaczął mówić coś o lekach dla babci... Trochę ją to poruszyło. Na całe szczęście obok znajdowała się Brenna, która spoglądała na sprawę zupełnie inaczej. Miała doświadczenie z takimi osobnikami, w przeciwieństwie do Figg, co naprawdę w tym momencie ratowało jej dupę. Norka łyknęłaby te kłamstwa bez zastanowienia.

- Jak nie, jak mi ukradłeś torebkę, ale do tego już doszliśmy przed chwilą. - Skomentowała jeszcze słowa chłopaka, bo przecież zaraz tak nią zakręci, że wyjdzie na to, że ona sama sobie ukradła tę torebkę. Co za chłopaczysko!

- Szkoda takiego młodego chłopaka, ale może faktycznie jak trafi do Azkabanu to zobaczy, że te kradzieże są nieopłacalne. - Rzekła cicho, a głos jej zadrżał. Kto to widział takiego młodzieńca w takim okropnym miejscu, nawet jej się go zrobiło trochę żal - znowu. Jednak skoro nie był to pierwszy raz, a kłamstwo tak łatwo mu przychodziła mogły być niemalże pewne, że znowu zachowa się podobnie. Norka zastanawiała się skąd się to u niego wzięło, przecież był taki młodziutki, a już postanowił kroczyć przestępczą ścieżką. Najwyraźniej dla niektórych ludzi nie było ratunku, a szkoda.

- Trzeci? To już bardziej jak praca, skoro robi to co chwilę. Wiesz, że są zdecydowanie ciekawsze sposoby na zarobienie pieniędzy? - Panna Figg była nauczona ciężkiej pracy, jak widać nie wszyscy zamierzali zarabiać w taki sposób, jednak czy nie szkoda mu było życia? Może było to szybsze, działało od razu - jednak bardzo ryzykowne jak widać. - Zresztą chłopaku chyba to nie jest odpowiednia ścieżka dla ciebie, skoro tyle razy cię złapali... Powinno dotrzeć już chyba, że się do tego nie nadajesz. - Zamierzała kontynuować temat, może tak go znudzi ich gadanie, że stwierdzi, że to faktycznie nie ma sensu.

- Jasne, możemy tak to załatwić. Będę na ciebie czekać z gorącą kawą. - Powiedziała jeszcze do przyjaciółki nim odwróciła się na pięcie, a później ruszyła w stronę klubokawiarni.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
29.05.2023, 16:20  ✶  
- To jej wina! Gdyby jej tu nie było, wcale by mnie złapano! A ostatnio zamieniła się w wilka! Ganianie ludzi po ulicy pod postacią wilka nie jest sprawiedliwe! - jęczał
Brenna w pewnych sprawach miewała miękkie serce. Gdyby Edgar nie był tak bezczelny, by złapany za rękę mówić, że to niego ręka, naprawdę miał chorą babcię i nie dał się złapać po raz kolejny - w dodatku na nie pierwszej kradzieży - też by się nad nim litowała. Teraz nie miała ani litości, ani nawet rozbawienia, tylko irytację. O to, że uważał to za dobry sposób życia. Że kogoś pozbawił oszczędności. Że wkrótce wybierze bardzo niewłaściwą ofiarę i skończy martwy albo przeklęty. Że musiała wysłać tego gówniarza przed sąd, ponieważ już za dużo razy popełnił błąd. I trochę - że znów czekają ją nadgodziny po nadgodzinach, bo zmianę skończyła już jakiś czas temu.
Mimo to uśmiechnęła się do Nory, jak zwykle pogodnie. Jakby nie słyszała narzekań na Edgara albo nie miały one dla niej znaczenia. Słyszała gorsze obelgi - i w swojej pracy, i jako czarownica czystej krwi, która nie chciała kultywować tradycji plucia na mugolaków.
- Niektórzy koniecznie chcą iść drogą na skróty. I przegapiają chaszcze.
- Teraz będziesz się mądrzyć? - jęknął Edgar, chociaż sprawiał wrażenie już nie pewnego siebie, a jakby miał zamiar zaraz się rozpłakać. Chyba zrozumiał, że się nie wywinie. Brenna westchnęła, po czym pociągnęła go za sobą, ruszając do najbliższego punktu Fiuu.
Oczywiście, przetransportowanie Edgara i załatwienie formalności trochę zajęło. Na progu kawiarni pojawiła się więc już po zmierzchu, dobrą godzinę później. Rozejrzała się za progiem - trochę z zaciekawieniem, bo zwykle bywała tu rano (przed pracą lub po nocnej zmianie), czasem po południu, jeśli miała akurat dzień wolny i załatwiała coś na Pokątnej. Nie wpadała tutaj dotąd po zmroku, gdy kawiarnia trochę się zmieniała.
Rozejrzała się od razu za Norą. Była trochę zmęczona. I zdążyła przebrać się z munduru w zwykłą szatę, w jakiej najczęściej chodziła po magicznym Londynie.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#9
29.05.2023, 20:53  ✶  

Norka oddaliła się w stronę klubokawiarni. Rozmyślała po drodze o tym, co się jej przytrafiło. Dlaczego ona zawsze miała takie szczęście? Tak właściwie to nie dziwiła się właściwie, że wybrał ją jako cel. Była niska, drobna, no aż sama prosiła się o atak. Gdyby znalazła się na miejscu Edgara to pewnie sama by siebie nominowała jako kolejną ofiarę. Był to jednak pierwszy raz w jej życiu, gdy ktoś próbował ją okraść. Czuła się więc dosyć mocno nieswojo. Kilka razy obejrzała się za siebie, żeby zobaczyć, czy nikt podejrzany za nią nie idzie. Uważnie przyglądała się ludziom, których mijała i rozmyślała o nich; zastanawiała się, który z nich mógłby być kolejnym złodziejaszkiem.

Droga minęła jej dosyć szybko, wszystko przez te myśli, które ją nawiedzały. Znalazła się w środku. Dostrzegła przy wejściu Mabel, którą mocno przytuliła na przywitanie. Poszła się przebrać, po czym zastąpiła Salema za ladą. Oczekiwała przyjaciółki, która miała się tu pojawić, aby zebrać od niej zeznania. To najprawdopodobniej pierwsza sytuacja Nory Figg, kiedy ma oficjalnie doczynienia z brygadzistą. W sensie na służbie, takim, że to jej się coś przytrafiło.

Minęło trochę czasu nim Longbottom się tutaj pojawiła. Nora zdążyła zjeść trzy babeczki, co było jak na nią naprawdę sporym wyczynem - ale zawsze gdy się czymś stresowała jadła, więc nie było to nic wyjątkowego. Kiedy Brenna pojawiła się w drzwiach zaczęła parzyć dla niej kawę. Naprawdę miała dzisiaj szczęście, że znalazła się ona w odpowiednim miejscu o idealnej godzinie gdyby nie to, to zostałaby bez tej wspaniałej dorebki w kolorze fuksji.

- Miałam dzisiaj farta, że akurat się tutaj pojawiłaś. - Przesunęła w jej stronę kubek z kawą, był on zdecydowanie większy niż taki standardowy dla wszystkich innych klientów. - Udało Ci się go dostarczyć bez żadnych komplikacji? - Ciekawa była, czy obyło się po drodze bez niespodzianek, bo młodzieniec wyglądał na takiego, który się łatwo nie poddawał. Wyciągnęła jeszcze spod lady pączka z nadzieniem z białej czekolady i malinową konfiturą. Wręczyła go Brennie. - Zasłużyłaś na nagrodę. - Odparła z uśmiechem.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#10
29.05.2023, 21:43  ✶  
Brenna rozpromieniła się na widok wielkiego kubka z kawą, który podsunęła jej Nora. Wprawdzie dziś w pracy wypiła już dwie kawy (choć zwykle ograniczała się właśnie do jednej – dwóch dziennie, gdy musiała wstać po zbyt niewielu godzinach snu lub pracowała do bardzo późna), ale biurowa lura była czymś zupełnie innym przepyszna kawa serwowana w kawiarni, a to był bardzo długi dzień.
- Dzięki, ratujesz mi życie – stwierdziła, zgarniając kubek i pośpiesznie upijając łyk nim jeszcze zdążyła zająć miejsce na stołku przy ladzie. Brenna była istotą energiczną, ale zdarzały się dni takie jak ten, gdy napędzały ją w dużej mierze wrodzony upór oraz kofeina. – Och, tylko dużo gadał. Wiesz, że system jest opresyjny, że ja nie rozumiem, jak żyją zwykli ludzie, że ktoś z rodziny czystej krwi… bo ostatnio poznał moje nazwisko… nigdy nie zrozumie doli ciężko pracującego czarodzieja… Tyle że z tego, co wiem, Edgar nie przepracował ani jednego dnia w ciągu ostatniego pół roku. Nawet nie próbował specjalnie się starać, by znaleźć pracę – westchnęła. Doskonale wiedziała, że czasem młodzi czarodzieje mają problem ze znalezieniem zatrudnienia. Najgorzej mieli ci z ubogich, mugolskich rodzin, nie mając ani koneksji, ani pieniędzy na dodatkową edukację, musieli zwykle zadowalać się najgorszymi zawodami – chyba że byli wyjątkowo utalentowani.
Ale Edgar nawet nie próbował.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, kiedy pojawił się przed nią pączek i spojrzała na przysmak z prawdziwym uczuciem w ciemnych oczach. Gdy go ugryzła, aż westchnęła z zachwytu nad nadzieniem.
– Powinnam częściej się tu kręcić i zapobiegać przestępstwom, skoro taka jest nagroda… W każdym razie… – Brenna wyciągnęła z niewielkiego plecaka zwitek papierów i stuknęła w niego różdżką. – Uzupełniłam już twoje dane. Potrzebuję tylko krótkiego oświadczenia, co dokładnie się stało i formalności mamy załatwione. Mab już śpi? – spytała, rozglądając się jeszcze, czy w kawiarni jest Salem, i czy nie ma tylu klientów, że zawracanie głowy Norze mogłoby stać się problemem.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1750), Nora Figg (1877)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa